alexisend
Witam!
Moja Sarcia, od trzech dni jest jakaś osowiała, brak jej apetytu i praktycznie ciągle ma ogoń w dole.. Martwi mnie to.. chyba jutro pójdę z nią do weta. Jak narazie moje przypuszczenia są takie, że mogła się czymś zatruć.. Jednak nie wymiotowała.. Zauważyłem u niej również "lekkie rozwolnienie". Czy to jakaś choroba? Bardzo proszę o odpowiedź
Z tego, co piszesz wygląda na babeszjozę. Radzę przyśpieszyć wizytę do weterynarza i jeszcze dziś do niego jechać...
mój sie w sumie 2 dni nie ruszał, leżał i nic nawet na widok szelek nie reagował nie bawił sie nie jadł, po 2ch dniach mu przeszło
Journey bez przesady, który z objawów wskazał Ci babejsze?
Jeśli babeszjoza jest tylko od kleszczy, to raczej nie możliwe żeby ją miała (ale jednak pozostaje to "raczej"). Bardzo mało je, jest jakaś smutna, i dużo śpi. Wygląda na obolałą, tak też się porusza.. Oby to nie było nic poważnego
mój sie w sumie 2 dni nie ruszał, leżał i nic nawet na widok szelek nie reagował nie bawił sie nie jadł,wiec czemu szybko nie reagowales?
No to mnie wystraszyliście . U mnie już lecznica zamknięta, a musiałbym jechać jakieś 20km, Sarcia strasznie boi się jazdy samochodem.. Mogę czekać do jutra? I jeszcze jedno pytanie.. jakie są konkretnie objawy babeszjozy? Ile trwa taka choroba? Czym się to leczy?
http://forum.stake-out.or...er=asc&start=30na samym dole opis uzytkownika pasja
http://forum.stake-out.or...er=asc&start=60post uzytkownika benka
temat dotyczyl psa AMelki ... duzo tam opisane itp...ale wyslalam te "naj bardziej trafione". Czytając w tym temacie duzo (a praktycznie caly temat) dotyczyl babeszjozy jej objawow i kazdy pisal "doswiadczenia" z tym związane...
jasne ze lepiej miec pewnosc i chuchac na zimne....
ale przeciez takie same objawy sa zwyklego zatrucia,nie kazdy przeciez pies musi wymiotowac przy zatruciu....
jak w takim razie mozna to odrózniec?
dziąsła blade
w fazie postępującej żółty brzuch
skok temperatury ale ona potem spada do nawet 37
podobno dzień po ataku jest wysoka potem spada. Apatyczność – pies (kot) staje się osowiały, nie cieszy się ze spacerów i innych rzeczy, które dotychczas sprawiały mu radość,
Brak apetytu – pies (kot) nie chce jeść, ani pić,
Powiększenie węzłów chłonnych,
Wysoka gorączka, dochodząca do 40-41°C,
Wymioty, biegunka (często z domieszką krwi),
Zażółcenie błon śluzowych jamy ustnej,
Problemy z oddawaniem moczu, oddawanie moczu o brązowym zabarwieniu (krwiomocz),
Niewydolność oddechowa i krążeniowa, zaburzenia układu nerwowego
no wlasnie,a takich objawów czarny07z nie podał,wiec po prostu na takim etapie "poczatkującym" mozna to pomylic ze zwyklym zatruciem?
Bo teraz nie wiem czy mam latac z moim burakiem za kazdym razem gdy sie zle poczuje do weta...bo nieraz mial takie przypadłosci co pies czarny07z i po paru dniach przechodziło...
jak w takim razie mozna to odrózniec?odpowiedzialam na to pytanie cytując tamte artykuly...
ja po stracie ukochanego psa przez tą chorobe jestem przewrazliwiona... wole pojechac do weta i zaplacic (albo nawet i nie) te 10zl za wizyte czy rade a miec jaką kolwiek pewnosc..
Miałem szczęście, że lecznica na moim osiedlu była jeszcze otwarta.. Pojechałem odrazu z Sarcią. Wet zmierzył temperaturę, wyszło 39,9. Spojrzał jeszcze na spojówki i pare iinych rzeczy, po czym powiedział że to najprawdopodobniej babeszjoza. Dostała 3 zastrzyki, w tym jeden bardzo bolesny (wet powiedział, że ten bolesny jest na babeszjoze). Powiedział że może mieć problemy z równowagą, wymioty i ślinotok. Jak narazie występują tylko problemy z równowagą (całkiem spore ). Pojutrze mam zgłosić się na następny zastrzyk... Mam nadzieję, że z tego wyjdzie..
Dziękuję Wam za pomoc.
Ps: Jeszcze jedno pytanie.. Czy faktycznie jest tak, jak w tym tekscie?
"Babeszjoza to choroba nieuleczalna.Takie nawroty sa czasami,ale nie tak silne jak ten pierwszy.Kleszczs powoduje,że powstaje pierwotniak.Pierwotniak rozmnaza sie blyskawiczn ie i niszczy erytrocyty/krwinki/.Pies jest znacznie osłabiony.Trzeba regularnie chodzc na zastrzyki.Potem pies jakby "zdrowieje",jest w pełni zycia i zachowuje sie normalnie.Pierwotniaki są jak gdyby uśpione, ale są nawroty choroby..."
A wet nie zrobił badań krwii?
Mój pies miał babeszjoze i nie wiem... jak na razie (odpukać) żadnych pochorobowych uszczerbków na zdrowiu nie ma. Nie wiem... wiem, że to nie jest do końca znana choroba, bo wciąż mutuje i nie da się o niej nic powiedzieć, co będzie w 100% prawdziwe- np. każdy pies przechodzi ją tak i tak, kończy ją tak i tak...
Wtrącę w temat: moje 2 psy miały babesziozę jakieś 1,5 miesiąca temu, oba psy udało mi się uratować. Ponieważ pierwszy pies został dowieziony do lecznicy po 2 dniach objawów leczenie kosztowało mnie ok. 800 zł, drugi pies został dowieziony natychmiastowo - koszt leczenia to około 300 zł. Między innymi z tego powodu należy natychmiast jechać do weta jeśli pies jest osowiały i nic nie je. Jeśli to nie babeszioza to całe szczęście, a jeśli babeszioza - to jest szansa, ze natychmiastowa reakcja zmniejszy koszt leczenia wielokrotnie.
trzymam kciuki za zdrowie Sarci, nie wiedzialam ze ta chorobe na poczatku tak łatwo pomylic ze zwyklym zatruciem,tzn za w poczatkowych etapach wygladaja podobnie. Słyszalam jedynie czym sie objawia w pozniejszych stadiach...a tu prosze....
Trzymaj się Czarny.
Ważne, że już trwa leczenie.
Bedzie dobrze ! Sunia wyzdrowieje i będzie jak dawniej
TrZym Sie !
Witam!
Dziś jest już lepiej, chociaż w jakimś stopniu powróciła jej radość ze spacerów, jest też troszkę bardziej żywa. Ta noc była straszna.. nie dość że śniły mi się jakieś głupoty, to po przebudzeniu myślałem że nie żyje (leżała z otwartymi oczami i na nic nie reagowała.. to było straszne ). Nawet nie wiedziałem, że po takim czasie się tak do niej przywiąże.. Wydaje mi się że teraz wszystko jest na dobrej drodze.. Chociaż po niej widać, że jest lepiej..
Zauważyliście pewną prawidłowość, że większość osób których psy przechodziły tą chorobę jest z Warszawy albo jej okolic?? Mam w Wa-wie rodzinę i im pies też zmarł na babeszjozę, seter kolegi z warszawy też ją miał... A na śląsku i w okolicach nie znam nikogo kto by miał do czynienia z tą chorobą (na szczęście) a mam tu wielu znajomych z psami.
Ba babeszjoza glownie wystepuje na wschodzie Polski. We Wroclawiu tez nie spotkalam sie z ta choroba.
to moze dlatego nie dopuszczam jej do mysli,gdy pies sie zle czuje,nie znam nikogo kto mialby do czynienia z ta choroba,wiedzialam ze jest....ale daleko....
Zauważyliście pewną prawidłowość, że większość osób których psy przechodziły tą chorobę jest z Warszawy albo jej okolic?? tak dokladnie tak.... nawet na stronie
www.babeszjoza.com jest zalaczona mapka wystepowania ilosci kleszczy itp i wyraznie widac ze to wlasnie my (warszawskie okolice) mamy z tym najwiecej nie przyjemnosci...
Jednak mialam rację. Na babeszjozę jestem wyczulona, bo kiedyś malamut naszych przyjaciół na nią zdechł, a wet ciągle (nawet po śmierci psa.... ) twierdził, że to zatrucie....
Jestem dziś bardzo smutna i jednocześnie szczęśliwa, że mam ''obsesję'' na punkcie zdrowia moich psow i przejmuję się każdą zmianą w ich zachowaniu: Jerry rankiem nie chciał biec w zaprzęgu i na widok szelek schował się do budy, a wieczorem odmówił jedzenia; na noc wzięłam go do domu mówiąc rodzicom, że ma babeszjozę. Zapytali dlaczego- miał blade dziąsła, był ospały, po oczach i dziwnym zachowaniu od razu poznalam chorobę pokleszczową... Nie pojechalam do szkoły- Jerry rano załatwiał się krwią. Na sygnale pojechaliśmy do kliniki, gdzie zostalam z psem. Weterynarz zapytał się co mu dolega, wszystko opowiedzialam, potem były dwa badania i kilka (ok. pięciu-sześciu w sumie) zastrzyków i oczywiście kroplówka.... Po około sześciu -jeśli nie więcej- godzinach spędzonych w klinice miałam wszystkiego dość, od siedzenia w miejscu chodzić nie mogłam a najgorsze było patrzenie jak mój pies się męczy... Teraz jesteśmy w mieszkaniu, jutro kolejna kroplówka i zastrzyki. Jerry czuje się troszeczkę lepiej. Wszyscy w klinice zauroczeni Journeykiem a ja szczęśliwa, że tak wcześnie zauważyłam chorobę.......
Fakt, takie przewrażliwienie może być cenne.. Czy to, że moja Sara nie dostała kroplówki ma jakieś znaczenie? Dostała tylko trzy zastrzyki, jutro znów ma dostać. Dzisiaj zaczęła już jeść i pić.
Na babeszjozę jestem wyczulona,ja tak samo. Przezylam smierc mojeogo ukochane psa na to wlasnie wstretne chorobsko...
Czarny, mój pies chorował dwa razy, raz dostał kroplówę, raz nie.. myślę, że zależy to od tego, jak bardzo choroba się rozwinęła. Mój nie załatwiał się krwią, ani razu. Nie było u niego nawet bladych dziąseł. Miał jedynie blade powieki od środka, no i jego żywy, zazwyczaj, temperament nagle osłabł. Każdy pies przechodzi babeszjoze inaczej. Choć dosyć podobnie.
A i mam jeszcze pytanie, czy chore na babeszjoze psy dostają kroplówkę zawsze domięśniowo czy też dożylnie? Pytam, bo mój miał w kark. A koleżanki pies miał (z tego co zrozumiałam) w żyłe.
Moze mial podskornie a nie domiesniowo. Tak tez sie podaje kroplowki.
Tfu.. chodziło mi podskórnie ale moje pytanie brzmi: czy podaje się też dożylne?
i gdyby ktoś wiedział: od czego to zależy?
Tez sie dozylnie podaje.
Wetka mi mówiła, że lepiej podać dożylnie, bo podskórnie nie działa tak dobrze jak dożylnie. Część płynu nie przepływa przez nerki, a chodzi o płukanie nerek. Wydaje mi się, że podawanie podskórne w kark jest prostsze, dożylnie pies musi mieć wenflon, to już trudniejsze dla weta. Szybciej wchłaniało się pod skórę no i jak stan jest gorszy, to koniecznie dożylnie, bo szybciej działa, a jak piesek juz jest ok, to mogą sobie weci pozwolić na podanie podskórne. Takie są moje obserwacje.
Chciałabym wam napisać, że moja suczka, na której leczenie wydałam aż 800 zł miała poza tym co piszecie także przetaczanie krwi i została od soboty do środy w szpitalu. Krew miała podawaną kilkanaście godzin. Ta transfuzja krwi tak bardzo podwyższyła koszt leczenia, ale ona pozwoliła uzupełnić płytki krwi.
Sarcia już zachowuje się jak kompletnie zdrowa . Zaraz jade z nią na kolejny zastrzyk. Dziękuję wszystkim za pomoc i pozdrawiam ... Jak dobrze że nie zwlekałem
Edit: Już po zastrzyku
Sarcia już zachowuje się jak kompletnie zdrowaUff, jaka ulga. Ale nie forsuj jej zbytnio, niech dojdzie do siebie .
Journey, a co Jerrym?Już lepiej?
Ugłaskaj od nas Sarcie. Jamnik mojej znajomej tez zmarł to to okropne chorobsko. Ja sie bardzo tego boje, bo u nas w lasach jest pełno kleszczy i Sara juz nie raz przyniosła je.
Właśnie wróciłem do domu, ciągle chce się bawić . Ugłaskałem ją od Was .
Właśnie wróciłem do domu, ciągle chce się bawić super
Journey, a co Jerrym?Już lepiej?Tak. Zaprzęg co prawda ma z głowy na jakiś czas, ale czuje się dosyć dobrze i zaczyna się 'uśmiechać', a to dla mnie wielki sukces Weterynarz powiedział, że miałam oko, bo to był sam początek babeszjozy.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl