ďťż

alexisend

Właśnie przeczytałam artykuł w Nowinach On-line

"Nowiny24"


git !!!
fajnie;P tylko jakkby takie sie na mojego Kube rzucily i zagryzly-to ja bym je zagryzla
Wilki jeśli to one niech robią co chcą. Za te wieki prześladowań...
dzieci niech tylko do domu pochowają.

A swoją drogą. wilki wdzierają się na podwórka. Pani wypuściła pieska by "sobie pobiegał". Czy ja dobrze rozumiem że oni te swoje psy puszczają samopas i nie mają zwyczaju grodzić podwórek i zamykać furtek?
Coś tu nie gra...


nom teraz to "słodka zemsta":P no "zeby sobie pobiegal" albo na podworko albo miala ogrodzone ale przeskoczyly...ale dziwne ze tyle psów...moj Kuba to by sie z domu nie ruszał;P jedynie ze mna na szybkie "siu siu cow cow":P
Może przeskoczyły.
Może mają w tej wsi do czynienia z wyspecjalizowana watahą wilków alpinistów
U mnie w Roztoczańskich lasach, żyje około 100szt. wilków. Mają duże terytoria, które prawie nie zachodzą na siebie. Żyją z dala od gospodarstw. Ale ponoć komuś krowę zagryzły.
I właśnie jest planowany odstrzał, bo jak ktoś "mądry" powiedział, że jak się z watahy choć jednego ustrzeli to się wataha rozprasza i już po problemie.
Ekolodzy protestują, ale teraz wszystko w rękach ministra.
Zobaczymy co będzie.
Danek, w tamtych rejonach naprawdę mało kto grodzi swoje posesje;
a jeśli nawet zdarzy się, to... nie puściłbyś luzem na tam ogrodzonej działce swoich psiaków...
ja na wsi dość często czas spędzam i przynajmniej w naszych okolicach ogrodzone posesje to wyjątki od reguły-zresztą nie tylko u nas,ale w ogóle w tamtych okolicach,może w tych wsiach bliżej dróg szybkiego ruchu czy blisko miasta są ogrodzenia.Nie mówie czy to źle,czy dobrze,ale byłabym załamana jakby wilk,czy zdziczały pies zagryzł Tekilę...
więc nierozumiem trochę tych "niech robią co chcą za te wszystkie lata,zemast itp." bo za co na psach się mają mścić?
Ja moge powtórzyć tylko to co juz na forum myśliwych kiedyś napisałem - teraz ccą onbo strzelać do wilków, bo te zjadają zwierzęta hodowlane - a że wczesniehj wybili im większosć naturalnego pokarmu już nikt nie raczy pamietać. Nawet jeden z zatroskanych myśliwych napisał cos w stylu kiedys strzelaliśmy po kilka saren, jeleni, teraz coraz mniej tego jest, a przecież do czegoś musimy strzelać... Drżyjcie bezdomni, bo i wilków kiedyś zabraknie.. a oni muszą....
nom tteraz koza rozumiesz?

Danek, w tamtych rejonach naprawdę mało kto grodzi swoje posesje;
a jeśli nawet zdarzy się, to... nie puściłbyś luzem na tam ogrodzonej działce swoich psiaków...


To niech se ogrodzą chociaż najbliższe otoczenie domu i po kłopopcie. A nie narzekać.
Analogicznie rozwiąże się sprawa z częścią kłusujących psów...
A może wilki właśnie redukuja konkurencję
Na psy może i coś pomoże, ale jak wysoki płot musiałby być na wilka?
Jak im psy przestaną wykłusowywać te resztki zwierzyny to może i wilkom się odechce przełazić przez płoty.
Z resztą nie wiadomo czy w ogóle przechodzą czy po prostu atakuja psy że tak powiem ogólnodostępne
Nooo.. zwykle o tej porze roku to powracający temat w "prasie" - dwa lata temu bylo o "stadzie krwiorzerczych bestii kóre z zimną krwią mordowały całe stada owiec"...
ale te wilki podchodzą pod domy, psy giną na oczach dzieci, a jak zabraknie psóa...
nie chce być złym prorokiem ale to robi się niebezpieczne dla ludzi
i nie jestem za tym żeby powystrzelać wszystkie wilki ale niech ci ludzie od tego pomyślą dlaczego one to robią i jak temu zapobiec
Dokładnie tak jest. Temat bumerang.
ja sie nie dziwie..ludzie sa pazerni i chca wiecej i więcej..jakby tak nie wystrzelali tylu zwierzyn lesnych o nie zajmowali coraz wieksze obszary ich terenu wydaje mi sie że problem stopniowo sam by znikł... no a na wszelki wypadek nie kuśic nie ogrodzonym podwórkim z małym kundelkiem(bo to najłatwiejszy cel) i jeszcze kury..jeszcze ten sezon tak by wygladał a gdyby nie robili tych cholernych polowań bo skóra to by było ok...ostatnio u weta widziałam zdechłego boxera i sarne...;/

ale te wilki podchodzą pod domy, psy giną na oczach dzieci,

Runa - to doniesienia prasowe... pamietam jak dwa lata temu tez były podobne "przypadki", wydano wtedy czasowe pozwolenie w Bieszczadach na odstrzał jednej samicy, ponoć najbardziej krwawej... Pozwolenie opiewało na 30 dni... i co? I pomimo że chetnych na wilczą skórkę nie brakowało, nie udało się nawet jej zobaczyć...

Ja myśle, że to albo tania sensacja, albo jeśi miało to miejsce, to nie było to udziałem wilków, a tylko psów - zdziczałych, bezpańskich, roznmażanych i krzyżowanych bez zadnej kontroli....
atak wogole to wilki ludzi nie atakuja i nic w tym nowego. ludzie sa posrani (sry za wyrazenie) bo sie nasluchali w dziecinstwie za duzo bajek. inaczej moze byc z pozostawionym samopas pieciolatkiem ale wtedy to jush wina nieodpowiedzialnych opiekunow. a wilki jak to wilki . mam w pracy jednego mysliwego ktory jak raz w miesiacu sobie nie zrobi polowania to go hemoroidy swędzą. opowiadal mi kiedys ze jak jada w gory to swoje pieski trzymaja na krotko bo to swietny przysmak jest dla wilka. a kto nie lubi przysmakow???

opowiadal mi kiedys ze jak jada w gory to swoje pieski trzymaja na krotko bo to swietny przysmak jest dla wilka.

aż człowieka krew zalewa jak takie rzeczy czyta
ja nigdzie nie napisałam, ze to jest ok
niech ludzie odpowiedzialni za to pomyślą i coś z tym zrobią (nie odstrzelą wilki ale pomyślą jak zapobiegać)
Czytałem (czy może słyszałem?) reportarz z Bieszczadów - facet opowiadał jak to za namową kupił dwa psy pasterskie do pilnowania stada owiec. Faktycznie, żaden wilk nic owieczkom nie zrobił, a wczesniej różnie bywało... jednak po pierwszym sezonie sprzedał psy..... czemu? Rachunek był prosty -wilki zagryzały mu rocznie 1 - 2 owieczki, za które dostawał odszkodowanie od Państwa... na wyżywienie psów poszła równowartość dużo wiekszej liczby owiec, za co już nikt mu nie zwrócił...

Natomiast nie wiem czemu uparcie nie chcą hodowcy owiec stosować prostego, znanego od lat (wieków?) i niezwykle taniego sposobu zabezpieczenia... wystarczy rozciągnąć na sznurku czerwone szmatki (fladry?) a wilk nie jest w stanie tego przekroczyć - tak właśnie polowano dawniej na wilki - rozwieszano w lesie fladry w kształcie gardła zwężającego się, nagonka kierowała wilki we wlot, a potem już szły prosto na myśliwych - nie były w stanie przejść przez fladry...

Czytałem też o próbibe przeprowadzonej niedawno w Rumunii... pieczone jagnie i butelkę wytrawnego wina otoczonno fladrami - wygłodzone wilki nie były w stanie przejść takiej zapory...

Sorki, ale jeśli na procesje można wykonać kilka km takiech "fladr", to chyba można i dla własnego bezpieczeństwa...
a może ludzie o tym nie wiedzą ja dopiero od ciebie się tego dowiedziałam dobrze,wiem,mieszkają tam "od wieków" to powinni wiedzieć,ale może...
Może nie miałaś do czynienia dotąd z wilkami, albo się tym tematem nie interesowałaś - ja na ta informacje trafiłem kilka razy,m zupełnie niezależnie... Co ciekawe, sposób ten nie jest znany poza Europą środkowo-wschodnią, zupełnie nie znany w obu Amerykach...

Jeśli ktoś ma do czynienia z jakimś problemem, to wydaje się naturalne że ma też na ten temat jakąś wiedze...
to może 3ba to rozpowszechnić i fakt-nie miałam dotąd kontaków z wilkami

A widzisz... i tu dochodzimy do ciekawej sytuacji...

Myśliwym wolno strzelać do niektórych zwierząt, ale każde koło myśliwskie musi płacić za szkody wyrządane przez te zwierzęta (łowne) na ich terenie... no i teraz mamy ciekawoą sytuacje z bobrami - rozmożyły się na maxa, ale myśliwi umywają ręce - raz dlatego, że jak strzeli się do zwierza to trzeba go podnieść, a nie chce się włazić do wody (pies nie wyjmie bobra, za ciężki), a dwa, że żadnego koła nie stać na wypłacanie szkód za bobry... Jeśli tak bardzo chcą strzelać do wilków, to czemu ich nie przerażają szkody które musieliby pokrywać? jeśli są one tak krwiożercze, tak trzebią stada, to w życiu żadne koło by się nie wypłaciło...

Tak więc jeśli myśliwi chcą do wilków strzelać, to znaczy że nie obawiają się płacenia za szkody... bo tych szkód w rzeczywistości prawie nie ma...

o widzisz i tu dochodzimy do sedna sprawy - ludźmi rzadzi strach przed tym co dzikie, bo co niektorzy maja zakodowany obraz wilka jako bezwzglednego mysliwego i mordercy. i trzeba tych ociemnialych wiesniakow uswiadamiac ze wilk to nie jest potwor ktory zjadl czerwonego kapturka i ktorego trzeba wybic co do nogi, ze to takie same zwierze jak kazde inne ktore moze byc niebezpieczne jesli czlowiek nie wie jak z nim postepowac

To pranie mózgu zaczyna się właśnie od Czerwonego Kapturka i takich tam. Obserwuję i strasznie mnie to drażni jak pewna pani widząc mojego psa(jest wilczasty) straszy nim swojego wnuczka. Właściwie doszło do tego ze ten chłopiec(może z 4 lata) zaczyna się panicznie bać i chowa się za tą babą jak tylko widzi nas powiedzmy z 50 metrów. żeby to jeszcze miała jakieś uzasadnione argumenty...ale nie ma.
Na wsi jest identycznie. Pojechałem do kupla z piesem i pół imprezy przegoniłem
Jak ludzie boją sie wilkopodobnego psa na smyczy to wyobrażcie sobie jak by się bali dzikiego wilka. A strach budzi agresję...Ztąd juz niedaleka droga do wilczej zagłady...
To jeśli już zeszło na idiotyczne baby, opisze Wam inny przypadek, nie na temat wilków, ale pokazuje do jakiego stopnia ludzie potrafia zestresować własne dziecko...

Coś tam robiłem w poradni więc byłem dość długo w okolicy poczekalni stomatologicznej, pani z dzieckiem około 6-7 lat, czekają dość długo (wyznacza się na godzine, ale przecież trzeba cierpieć i przyjść dwie godziny wcześniej, a może się uda przed kimś wskoczyć..) więc dzieciak znudzony, zaczyna marudzić, próbuje jakoś sobie tam czas zorganizować co paniusi się nie bardzo podoba - STRASZY więc dzieciaka że "jak sie nie uspokoisz, to zaraz cie tam zaprowadze" - "tam", czyli do gabinetu... dzieciak na troche sie uspokaja, po czym zaczyna znów coś kombinować, i tak w kółko... po czym przychodzi ich kolej i laska na siłe wciąga dzieciaka do gabinetu, żeby było smieszniej w chwili kiedy wziął sobie jakieś ulotki i grzecznie siedział na krzesełku... no czy nie idiotka?

Takie właśnie jest społeczeństwo - ile ludzie bez sensu straszy dzieci psami, bez żadnej przyczyny, a potem dziecko panicznie boi się psów - moja starsza córka (młodsza zresztą też) od urodzenia wychowywała się z psem - dla niej żaden pies nie stanowił zagrożenia, mijała je obojętnie, nie czuła z ich strony zagrożenia, ale też nie czuła potrzeby dotykania, głaskania czy zaczepiania innych psów - dla niej to coś naturalnego że po ulicy chiodzą psy, a do głaskania był swój pies... Co ciekawe, większość ludzi (mieszkaliśmy wtedy w Zegrzu, mała mieścina gdzie wszyscy się znają) była zdziwiona - "jak to? ona sie nie boi obcych psów?" A czemu ma się bać.....?
ZH, masz rację z tym przygłupim straszeniem różnymi rzeczami, nie znam się dobrze, ale chyba później ten "straszek" zostaje na całe życie. Ja kiedyś spotkałam taką kobietę, która straszyła wnusia moim Lupim. Pies na przystanku stoi grzecznie na smyczy i w kagańcu, łeb mu się kiwa po narkozie jeszcze (sterylka), a ona chodzi w kółko z tym biednym dzieckiem za rączkę i bredzi coś o wilkach, co to niegrzeczne dzieci rozszarpują i czy aby na pewno ten pies ma prawo tu stac . Powiedziałam bardzo głośno, że to pomówienia, że ma prawo, bo od psa płaci się podatek właśnie po to, i żeby przestała deptac mu po ogonie , a małemu powiedziałam, że bajka o Czerwonym Kapturku jest głupia, że pies nie gryzie i niech się nie boi. Mały wykorzystał szybciutko moment, kiedy babcia nabierała oddechu, i spytał, czy może pogłaskac, pozwoliłam, to aż sobie uklęknął, żeby mu wygodnie było. Babci było trochę głupio, ale przynajmniej już nic nie mówiła.

Moja Natalka jak była malutka, wszędzie przez siatki głaskała obce psy i musiałam jej pilnowac...
Przypomnieliscie mi jak bylismy w prawdziwym teatrze na Czerwonym Kapturku. Bartek mial 5 lat, Dorota 3 - Wilk juz w domku babci, cisza jak makiem zasiał, dzieci na wdechu, a Bartek na cały głos " Wilku uciekaj bo leśniczy idzie ! "
Aktorzy tez mieli radoche, bo po spektaklu podchodzili do nas i w ogole było wesoło (jak to w bufecie ). Ale był dumny z siebie.

Myśliwym wolno strzelać do niektórych zwierząt, ale każde koło myśliwskie musi płacić za szkody wyrządane przez te zwierzęta (łowne) na ich terenie... no i teraz mamy ciekawoą sytuacje z bobrami - rozmożyły się na maxa, ale myśliwi umywają ręce - raz dlatego, że jak strzeli się do zwierza to trzeba go podnieść, a nie chce się włazić do wody (pies nie wyjmie bobra, za ciężki), a dwa, że żadnego koła nie stać na wypłacanie szkód za bobry... Jeśli tak bardzo chcą strzelać do wilków, to czemu ich nie przerażają szkody które musieliby pokrywać? jeśli są one tak krwiożercze, tak trzebią stada, to w życiu żadne koło by się nie wypłaciło...
ZK, kasę na szkody koła dostaja od państwa.

Nie chodzi tu wcale o to by nie zmoczyć sobie butów jak się po bobra do wody wejdzie. Myśliwy nie chce strzelac do bobra, bo to żadna frajda dla niego. Wilk - to co innego. To prestiż, to trofeum, to możliwośc pochwalenia się przed kolegami. Dlaczego mysliwi płacą straszne pieniądze za możliwośc oddania strzału np. do niedźwiedzia? Dlaczego takim zainteresowaniem cieszą się polowania w Afryce? Tam nie poluja na szaraki, zapewniam cię. To taka mentalność - wstyd wrócić z polowania i powiedzieć, że upolowało się dwa lisy i kuropatwę.
Basia - ale nie dostają od państwa w nieograniczonej ilości - a co do bobra - ponoć bardzo smaczne mięso, futro też niczego..

Ale masz racje - pochwalić się skórą wilka.. no no no... tylko niestety, mam dla myśliwych przykrą wiadomość - jakby nie liczył, dla wszystkich nie starczy...

Basia - ale nie dostają od państwa w nieograniczonej ilości
.. ale najwyraźniej w wystarczającej. Przecież do szkód wywołanych przez zwierzynę leśną należą równiez wypadki drogowe z jej udziałem i też państwo ma na to pieniądzę a na ogrodzenia nie da.

Basia... nie jest tak do konca... O ile sie nie myle to szkody pokrywa wlasnie kolo lowieckie, na terenie ktorego cos sie stalo. Sprawdze w piatek, bo bede u kumpla mysliwego.
Vorevol, ja też dokładnie popytam jeżeli to aż takie ważne, i możemy skonfrontować to, czego się dowiemy.
Koła pieniądze mają. To, do którego nalezy mój eghm.. teść .. wybudowało całkiem miły i solidny dom piętrowy
Nie jest to az takie wazne, ale skoro juz zaczelismy dyskusje to nie lubie pozostawiac sprawy nie rozwiazanej.....
Vorevol, chyba miałeś rację. Od teścia dowiedziałam się, że koło łowieckie zarabia samo na siebie i ze swojego pokrywa koszty wyżądzanych przez zwierzynę szkód. Nic od państwa nie dostają. Stanowią firmę, działalność gospodarczą i na takich zasadach się rozliczają, ale maja narzucone odgórnie obowiązki.

ZH, myśliwy "sprzedaje" upolowaną zwierzynę w punkcie skupu (jeżeli jest to zwierzyna "jadalna") ale pieniądze dostaje jego koło. On sam nie ma z tego nic, ponosi wręcz koszty. Dlatego myśliwi chcą mieć chociaż trofea i dlatego niechętnie strzelają do .. nazwijmy to .. mało wartościowej zwierzyny.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl