ďťż

alexisend

Jestem ciekaw czy macie jakieś ciekawe własne historię na ten temat, mój dzisiejszy trening nie był za przyjemny. Na początku spotkałem 3 psy luzem, moje psy są w miarę skoncentrowane na biegu, więc jeżeli już zwrócą na nie uwagę, to wystarczy komendą zachęcić do dalszego biegu i biegną dalej, a jeden z tej trójki w pewnym momencie zaczął za mną biec ale po chwili na szczęście sobie odpuścił. Za to pies którego później spotkałem nie odpuścił sobie tak łatwo, gonił za mną dopóki nie rzucił się na mojego Aresa, a później na Werę, szczęśliwie skończyło się tylko na lekko skaleczonym uchu Wery. Pies nieco mniejszy od moich, który luzem nie miał problemów z dogonieniem mnie jadącego ok. 26-28 km/h. A co najciekawsze sam właściciel co prawda miał może z 12 lat bał się swojego psa, który próbował go ugryźć gdy ten próbował go odciągać. Nawet się nie zastanawiałem, sprawa od razu "poszła" na policję, pies już kiedyś się rzucał do mojego Aresa, rzucał się do większego od niego ze dwa razy mix-a Owczarka Kaukaskiego, ja nie wiem czy to tak ciężko wyprowadzać psa na smyczy ?


W naszej okolicy pewien mężczyzna ma stado półdzikich koni, które już raz skopały moje psy w zaprzęgu i dwa bardzo duże mieszańce sznaucera z wyżłem- nieszczepione i strasznie agresywne. Celowo puszcza psy w godzinach, w których my trenujemy...
Ciekawe, nieciekawe te historie - mój zaprzęg ma na koncie 2 małe psy, które nietrzymane przez właścicieli po prostu zostały "przemielone" na tyle skutecznie, że już nie wstały. Smutne to i od dawna już nie organizujemy treningów przy ładnej pogodzie w miejscach, gdzie jest prawdopodobieństwo pojawienia się kogoś z psem biegającym luzem. Zmorą są też grzybiarze i okres grzybobrania, który na szczęście dobiega teraz końca.

Jedyną skuteczną metodą na psy biegające luzem to procedura: hamowanie, lina bezpieczeństwa o drzewo, Ty wybiegasz na do pierwszej pary i trzymasz ją, odganiając darciem ryja przybłędę. Dlatego warto miec sprawne heble i dobrą linę z dużym karabinkiem na końcu.

mój zaprzęg ma na koncie 2 małe psy.

Nasze nie mają nic ''na koncie''. Na szczęście są o tyle karne, że nie muszę schodzić z wózka, na komendę idą prosto i omijają obce psy.


Ahm ^^.
Mnie też się kiedyś zdarzyło, że prawie przejechałam psa było ciemno, a ja jechałam ze swoją dwójką na rowerze... i ni stąd ni zowąd "coś" pojawiło mi się przed rowerem

Na szczęście jakieś 5 cm przed moim lodołamaczem wycofał się, ale z impetem leciał prosto pod koła
Pomijam już kilka sytuacji, kiedy za zaprzęgiem biegły wielkie, on-ko-mixiaste psy.... dzięki temu przynajmniej nauczyliśmy się z psami ignorować takich intruzów, ale problemy zaczynają się dopiero, jak dojdzie do walki Mój pies to cholerny dominant, jednak daje sobie spokój w takich sytuacjach. Ale jak jakiś się rzuci... to potem jest zadyma

Co najlepsze - ludzie myślą, że las to jest miejsce na to, by pies pobiegał sobie luzem. Jak widzą nasz zaprzęg i HuSkę w BJ z jednym psem to łapią się za głowy i mają problemy - bo zmuszamy ich do kontrolowania ich psów

Jestem tym podejściem oburzona.
A grzybiarze jak grzybiarze... zmorą są grzybiarze z psami, który puszczają je samopas i szukają grzybów, zapominając o pupilach do niedawna przygody miałam na każdym treningu co najmniej raz. Jadę rozpędzona z 3-ma psami w lesie, i nagle z krzaków wyskakuje mi jakiś burek oczywiście, w tle grzybiarze

Boję się, że kiedyś po prostu nie zdążę wyhamować jadący ok. 30km/h zaprzęg, kiedy pod kątem prostym z boku wyskoczy mi jakiś pies
Manu kiedyś ciekawie potraktował jakiegoś małego jazgoczącego kundelka, który do niego podleciał w trakcie treningu - chwycił do za kark i odrzucił, pies łukiem poleciał prosto do rowu... Kundelek nie ucierpiał za bardzo, bo sam wstał i czmychnął
Niektóre wiadomości są przerażające... Wiola, z tymi grzybiarzami masz rację. Co prawda nie na treningu, ale jak byłam na spacerze z Firem, nagle wyskoczyła do nas agresywna wyżlica sąsiadów (właściciele oczywiście byli pół km dalej i grzybów szukali... ), Firek stanął w mojej obronie i trochę oberwał... to jeszcze dziecko jest i nawet gryźć się nie potrafi
Mój zaprzęg na treningach zazwyczaj lata luzem, więc czuje pewne rozdwojenie w tym wątku. Aczkolwiek w temacie grzybiarzy też jestem na bieżąco, u nas chyba sezon się już skończył, bo w lesie puchy. Na pocżątku października, był taki tłok, że między samochodami trezb się było przeciskać.

Mój zaprzęg na treningach zazwyczaj lata luzem, więc czuje pewne rozdwojenie w tym wątku

nagle wyskoczyła do nas agresywna wyżlica sąsiadów

Nie dość, że wkurzające to jeszcze niebezpieczne...

Dodam tylko że psy zapięte w zaprzęgu w przypadku ataku są bardzo ograniczone - nie mają jak się bronic, a mogą same sobie krzywdę zrobić.

Już kiedyś mówiłam, że zacznę z bejsbolem jeździć po lesie a nie zapomniałam, przeca trza mieć dzisiaj pozwolenie na kij

Bono, a Twoje psy atakują spotykanych ludzi? :twisted:

Dodam tylko że psy zapięte w zaprzęgu w przypadku ataku są bardzo ograniczone - nie mają jak się bronic, a mogą same sobie krzywdę zrobić. No właśnie dlatego ich nie zapinam. Względy bezpieczeństwa. Czasami na kogoś naszczekają ale bez cienia agresji, np. na stracha na wróble.

Mój zaprzęg na treningach zazwyczaj lata luzem, więc czuje pewne rozdwojenie w tym wątku.

Tja, doskonale pamiętam jak w Harasiukach Żwiro biegł mi spory kawałek pomiędzy psami a hulajnogą... Co z tego że nie jest agresywny... W takiej sytuacji nic za bardzo nie da się zrobić, bo jak się zahamuje to wpadnie w psy (które i tak zwalniają jak coś im tyłki w trakcie biegu obwąchuje) a jak się przyspieszy psy to to się w delikwenta wjeżdża. Ja jestem przeczulona na tym punkcie bo raz już leciałam przez kierownicę jak mi jamnik z boku wypadł i próbował Loka w dupę ugryźć. Wpadł mi przed przednie koło przy ponad 30... Jemu się szczęśliwie nic chyba nie stało bo odbiegł do właściciela ale ja się trochę zbierałam. Dobrze że Loke był zdezorientowany i stał w międzyczasie spokojnie, bo inaczej z jamnika byłyby wióry.
Kiedyś też jak jechałam z benką w dzikim lesie wypadł na nas pies leśniczego. Był tak zaaferowany podgryzaniem psów że chyba nawet nie widział ani nie słyszał że za nim jest wózek. No i Anka go przejechała - uciekł z wyciem. Takie podwórkowe szczekacze które przez przypadek znajdą się luzem w lesie są najgorsze - bo gdy się nakręcą na odganianie 'intruzów' to są w amoku i nikt ich nie jest w stanie odwołać. Psy grzybiarzy czy spacerowiczów są zazwyczaj bardziej opanowane. Kilka dni temu miałam spotkanie z onkiem... Właściciela ani widu ani słychu, a piesek zadbany więc na pewno czyjś. Na szczęście Rubi stał jak mu kazałam i dał się obwąchać. Nie schodziłam nawet z roweru tylko postałam ze 2-3 minuty i odganiałam tamtego głosem...
Zazwyczaj jak widzę jakiegoś psa w pobliżu trasy to sie po prostu zatrzymuję i czekam aż właściciel go złapie - im wcześniej sie stanie tym lepiej. Psy lubią gonić coś co ucieka ale podejście do stojącego na drodze zaprzęgu wymaga trochę odwagi, więc zazwyczaj zwalniają i podchodzą powoli co daje czas właścicielowi na złapanie agenta.

Psy grzybiarzy czy spacerowiczów są zazwyczaj bardziej opanowane

To ja się spotkałam z wyjątkowo upierdliwymi psami grzybarzy - bo zachowywały się podobnie jak opisywane przez Ciebie "podwórkowe szczekacze".
W naszym przypadku te drugie wręcz boją się podejść do zaprzęgu - drą się na całego ale z daleka. Psy grzybiarzy są "domowe" - bardziej zsocjalizowane - i mają odwagę pogonić psiaki w zaprzęgu

A co zrobić kiedy na taką zdziczałą mafię ,natknie się biegacz-amator z dwiema sukami przy pasie???? A tak w ogóle ...dobry wieczór
...wtedy ma ramie wózka, niczym na kadłubie Spitfire'a z Dywizjonu 303, pojawiają się 2 kolejne symbole ukazujące kontur głowy Yorka, świadczący niepodważalnie o tym, że do poprzednich "strąceń" pilot doliczył 2 kolejne
ja mam problem z wiejskimi podgryzaczami taki że one za kazdym razem robia sie coraz odwazniejsze, niestety. W końcu ZAWSZE te wieksze uciekają przed nimi, nie?
Dwa kundelki sąsiadów czekają tylko kiedy ruszam na trening..i tez ruszają.. niby z wyczuciem żeby tak trochę za moimi piętami sie znależć..ale kiedyś przesadzą- jak jeden taki podgryzacz w lesie, ktory za dwusetnym razem źle wyliczył czas i wpadł w czwórkę.
No i spedziłam straszne 10 min próbując go ocalic przed rozszarpaniem- każdy zaprzegowiec chciał sobie zatrzymać kawałek.. dwa odpuściły po moich wrzaskach ale ostatniego musiałam ugryźć w ucho żeby poluzował zęby..leżąc na tej ofierze..
Podgryzacz skończył z pękniętą skórą na karku i był mocno przyduszony (chyba też przeze mnie) ale odturlał sie w stronę domu. Żyje i szczeka z daleka..
Zawsze proszę sąsiadów żeby zamykali te swoje szczekacze bo kiedys nerwy zaprzęgowi puszczą i skrecimy o 90 stopni ...a liny sa długie.. zwłaszcza ze 2-3 psy wogóle lubia polować na takie małe futrzaste..I będzie to koniec kariery podgryzaczy i demoralizacja zaprzęgu ('znów sie udało cos upolować, rozejrzyjmy sie za nową ofiarą!') I choć 'łowczy' nie biegają jako liderzy, mogą namówić reszte do złego. Ale ludzie wiejscy generalnie mało dbaja gdzie ich psy chadzają..

A pies leśniczego faktycznie został mocno poturbowany- wplątał się w liny i koło przejechało mu po krzyżu, wył i kręcił się w kółko z bólu a leśniczy chciał do nas strzelać- jakby to była nasza wina! Na szczęście obyło sie bez karambolu na dwie czwórki..bo ofiar byłoby więcej!
my trenujemy w lasku koło cytadeli grudziądzkiej - to miejsce,gdzie ludzie również sobie spacerują i zwykle jak widzą dwa lub trzy rowery,ktore ciagna psz to schodzą z drogi i wówczas jest szansa na zapanowanie nad Riką,Spajkiem a nawet Mańkiem,ostatnio taki rudy maly szczekacz biegał sobie luzem a pan z córeczką ok 3-4lata obok.rudzielec obszczekał Spajka a ten nie zastanawiając się długo rzucił się za nim w celu zabawy.rydy z piskiem zaczął uciekać i trafił na Rikę - ta też chciała się z nim bawić.rezultat : Spajki zaplatany o pana i corke a Rika zaplatana o moj rower.jak zwrocilam uwage calkiem spokojnie ze pies powinien byc na smyczy stwierdzil ze to moje psy sa agresywne a nie jego i on nie musi mie swojego na smyczy...eh...
Ja mam takiego agresora na ludzi którzy spuszczają w lesie psy bez kagańca, że masakra. Czasami idę cały spacer zestresowana czy nie wysokczy mi za chwilę jakiś pies.
Moja chodzi zawsze na smyczy i jak podlatują do niego jakieś spuszczone to dodatkowo czuje się niepewnie. Zanim właściciele tych psów dolecą i ich chwycą to ja mam wyrwane stawy i lekki zawał serca.
Nic jednak nie pobije pewnego gościa który puszcza swojego psa luzem wszędzie. Sory, on w ogóle nie ma do niego smyczy. Gościu ma coś nieco ponad 20 lat. Idzie sobie a jego pies lata w koło. Idzie z nim nawet chodnikiem bez niczego. Ostatnio jak jechaliśmy samochodem oczywiście on szedł z swoim ONem i pies skoczył na bok samochodu. Prędzej czy później albo zabije sie ten pies albo będzie jakiś wypadek w którym zginą ludzie. Gdy spotykam go w lesie nawet nie raczy go przytrzymać. Ostatnio spotkałam go na takiej ścieżce w gęstwinie. Pies zaczął warczeć na moją ale ja ją odciągłam i dał sobie spokój. Koleś jakby nigdy nic szedł dalej, nawet nie popatrzał i gdy odwróciłam się aby mu coś powiedzieć był 5 metrów za mną.
Niedawno jakiś facet pytał mnie kogo to pies bo zagryzł mu kury. Ja się naprawdę się dziwię, że jeszcze nikt nie zadzwonił na straż miejską albo on po prostu nie dostał. Jak zwraca mu sie uwagę to idzie dalej i nic nie mówi.

Raz musiałam też uciekać przed psem (nie wiem co to za rasa, ogromny śliniący się) do jakichś ludzi na podwórko. Generalnie miałam już mnóstwo takich przygód a wszystko przez głupotę i nieodpowiedzialnośc ludzi. Kaganieć nie kosztuje wiele nie mówiąc już o tym, że kiedyś czytałam, że w lesie jest całkowity zakaz spuszczania psów. Nie raz widze, jak jakis pies puszcza sie pędem za sarną a właściciel może go wołać i wołać.
Ja nie czepiam się tak bardzo ludzi ale żeby oni jeszcze te psy mieli wyszkolone jak ich spuszczają a nie, że 10 minut odciąga tego psa od mojego i potem go bije i wrzeszczy na niego. No przepraszam jak można w ogóle takiego psa spuścić ze smyczy. Właściciele jeszcze często idą a pies gdzieś biega w promieniu 30 metrów, żeby jeszcze szedł przy nodze. Gdyby się cos stało to nawet nie wie gdzie jest ten pies...
Głupota ludzka nie zna granic...

[ Dodano: 2008-11-04, 18:10 ]

Może jeszcze mówią ci, że męczysz psa, że go nie spuszczasz to pewnie spotykamy tych samych ludzi
no pewnie,że tak albo że jak chce sobie jeździć na rowerze to po co zabieram psa- sama powinnam jeździc, no i że zadzwonią na straż miejska abbo do schroniska bo ja męcze moje psy
przypomiało mi się jeszcze jak do budynku po internacie szkolnym obok mojego domu władze miasta wprowadziły chyba najgorsze menelstwo z grudziadza na czas remontu ich nazwijmy to "mieszkań" - sąsiedztwo wiecznie pijanych ludzi w ilosci ok 50 rodzin co niektorzy mieli psy - różne od naprawde spokojnych po pit bulle i amstaffy-zmuszona byłam do kupienia gazu pieprzowego! i niestety na jednym z takich psów,ktory ruszył do ataku na Rikę wypróbowałam go - pies zaczał kichać ale odszedł od nas, chyba mu sie nic nie stało bo nastepnego wieczoru znów chodził luzem ale do nas już nie podszedł ani razu.wiem że to może drastyczne ale jakieś rozwiazanie to jest - bo albo żywy mój pies albo tamtem-wybieram mojego!!!!!
Hehe, no mnie też setki razy posądzano o znęcanie się nad zwierzętami, wykorzystywanie, grożono policją, schroniskami (; Czasem, wychodzimy z psami na zakupy - psy mają plecaki, do których parę kg im wrzucamy i sobie noszą, albo po prostu idziemy na dłuższy spacer, to mają tam swoją wodę, miski, długie liny itp. - to też niektórzy straż miejską chcą wołać (;

a co do innych psów - Balu nie zwraca raczej uwagi, gorzej z Baltuchem. Jak widzę innego psa, to obserwuję jego reakcję. Jak widzę, że się jeży i stawia, zatrzymuję się i przepędzam intruza lub krzyczę na właściciela. Jeśli jest luz, jedziemy dalej (; Chyba że jest jakiś groźny, to nie - ale wtedy Balto oczywiście też próbuje się do niego dostać
trzeba też pamietać, o czym spacerowicze i ich psy nie wiedzą, że 1-2 psy zachowuja się inaczej niz 3-6. Bo to już stado a stado jest duzo odważniejsze i w razie zaczepiania może szybko zareagowac i rozprawić sie wspólnie z wrogiem, nawet takim większym!

trzeba też pamietać, o czym spacerowicze i ich psy nie wiedzą, że 1-2 psy zachowuja się inaczej niz 3-6. Bo to już stado a stado jest duzo odważniejsze i w razie zaczepiania może szybko zareagowac i rozprawić sie wspólnie z wrogiem, nawet takim większym!
No tak i jak takie stado dorwie jakieś psa to...

Najgorsze jest to, że ludzie nie reagują na to jak ktoś psy cały czas trzymie na łańcuchu a jak ktoś z psem np. jeździ albo mu plecak zakłada to zwracają uwagę. Czasami mówią mi takie rzeczy, że czuję się zażenowana. Jak się na psach nie zna to niech się nie odzywa a nie prawi komuś kazania
Tak apropo stada i wspólnego wroga to stado niekoniecznie rzuci się całe na jednego wroga, często dochodzi do bitwy ,ale w stadzie i tu się pojawia problem.
My mamy też takich agentów, którzy sobie gdzieś jadą i nie chce im się zamknąć bramy za sobą.
Rezultat to biegający ich pies po całej wsi. Naszęście nie potrafi na tyle szybko biegac, by dogonić choćby mój zaprzęg.
Ja nie wiem, ale ludzie na wsi u nas to przesada, zawsze jakiś pies, często też jest tak, że pies jest niezrównowarzony i tak szczeka za bramą, że niektóre psy z którymi trenuje, te co się boją, zaraz ogony po sobie i stają, a te co sie nie boją potrafią wciągnąć w rów. A wszystko przez jakiegoś czereśniaka, co mu sie nie chciało psa wychować, czy kupić smyczy...
Skandal...
Sama zastanawiałam się nad gazem pieprzowym....:((( Ponieważ jak już pisałam poruszam się z "dziewczynami" pieszo bez wózka, to nie mam szans odjechać,objechać(chyba ,że słownie....) .A jeżeli chodzi o wiejskie psy....cóż mieszkam na wsi od 5 lat i to co mnie najbardziej fascynuje,to psiaki na łańcuchach ( nie kumam idei , bo moje biegające luzem za ogrodzeniem robią dużo większe wrażenie !!! ) oraz przekonanie niektórych właścicieli, że "moje poza posesję, nie wyjdą...."A ja wiem,że nie tylko wyjdą...ale wybiegną i wskoczą na moją Aryę....na szczeście po pierwszym odgryzieniu się...ma w okolicy "poważanie" wśród psów:) Niestety te wygłodniałe watahy ,zaczną niedługo pojawiać w lesie i albo skręcę jakiś wózek i postawię na szybkość ,albo ...jednak coś chemicznego w spraju ...i .oby nie pod wiatr!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl