alexisend
Cześć
Piszę do Was bo chciałem usłyszeć Wasze zdania co do sytuacji jaka dzisiaj miała miejsce u mnie w domu. W tym czasie kiedy to się stało nie było mnie w domu była tylko moja żona...a więc...
Moja żona będąc na balkonie nachyliła się do naszego hasiora i zacząła go głaskać. W pewnym momencie (to była chwila) "kochany" hasior ugryzł ją w wargę i w nos. Oczywiście od razu polała się krew. Nie będę się rozpisywał co do wyglądu żony po tej akcji ale nie wygląda to ładnie. Najgorsze jest to, że żona jest w 4 miesiącu ciąży i musimy jechać do lekarza.
Przejdę teraz do psa... cała sytuacja miała miejsce jak mnie nie było w domu więc nie mogłem od razu zareagować i skarcić psa za tą agresję. Zrobiłem to po 10 minutach (zamknąłem do kojca) i nie wiem czy zrozumiał, że to kara. Kojec jest dla niego karą ponieważ on prawie nigdy jest do niego zamykany i jak tam sam siedzi to wyje i nie daje sąsiadom spać.
Opiszę jeszcze po krótce charakter mojego psa.. więc pies jest wyjątkowo dominujący, próbuje podporządkowywać każdego samca psa. Nie lubi jak np. odpoczywa sobie ..leżąc na posłaniu i w tym momencie ktoś (człowiek) mu zawraca głowę, wtedy potrafi ostrzec unosząc wargę.Mój hasior musi mieć ochotę na głaskanie, a nie człowiek musi mieć ochotę. Można powiedzieć, że od szczeniaka jak go mam cały czas nad nim pracuję ale jak widać dzisiaj pokazał na co go stać. Pierwszy raz zaatakował bez ostrzeżenia i to mnie dziwi, nigdy jeszcze tak nie zrobił. Jeszcze jedno , oczywiście pilnuje miski i ja mogę w niej pogrzebać i mnie raczej nie ugryzie (piszę raczej bo mnie już kiedyś chwycił ale nie ugryzł do tego stopnia że lała się krew).
W tej chwili pies siedzi w kojcu i o dziwo jest cisza.
p.s. pies ma zapewniony ruch, biegam z nim , jeżdżę na rowerze itp, dobrze się odżywia.
napiszcie coś co myślicie o tym wszystkim... chętnie wysłucham co Wy byście zrobili?
[ Dodano: 2008-10-11, 20:46 ]
Mnie osobiscie sie bardziej wydaje ze dlatego zaatakawoal ponwiaz zona zakłócila mu spokój...
Jak karcic?na pewqno nie zamykajac w kojcu ;/
najlepszym chyba rozwiazaniem jest po prsotu po takiej czy podobnej mniej brutalnej akcji(przy jakimkolwiek nieposluszenstwie) polozenie psa na plecy i przytrzymanie go do momentu az sie uspokoi, potem powoli podnosic reke (trzymany na szyi) i kazemy mu zostac w tej pozycji co jest ,dopiero jak zostanie w tej pozycji chwile pozwalamy mu sie ruszyc i wstac....
polecam filmiki i metody Cesara Millan
http://pl.youtube.com/wat...feature=relatedhttp://pl.youtube.com/wat...feature=relatedhttp://pl.youtube.com/wat...feature=relatedposzukaj w necie, jest ich wiecej ;]
No i przeczytac ksiazke JAN FENNELL "Zapomniany język psów",
Metodę obrócenia go na grzbiet byłem w stanie zrobić jak pies był mniejszy i byłem w stanie go szybko, raptownie obrócić, teraz przede mną ucieka jak próbuję mu to zrobić a jak go osaczę to się kuli i opuszcza wzrok na dół.
Nachylenie się i zbliżenie twarzy do pyska i zapewne patrzenie w oczy zostało odebrane jako próba dominacji. Uważasz, że pies jest dominujący. Musi czuć się mocny w stadzie czyli rodzinie. Konieczne są zmiany aby zrozumiał , że nie jest osobnikiem alfa. Najlepiej skontaktować się z doświadczonym behawiorystą aby nie popełniać kolejnych błędów.
Moim zdaniem nie dlatego, że zakłóciła mu spokój... Zobacz, jak zachowuje się pies, kiedy inny zawraca mu gitarę lub nawet przechodzi za blisko, gdy ten nie ma na to ochoty lub po prostu nie lubi (sytuacji, lub psa) - na ogół jest tylko warknięcie lub ciche pokazanie zębów, czyli ostrzeżenie, a nie zachowanie z grubej rury jakim jest od razu atak ...przecież chciał miec spokój, tak ?
Moim zdaniem to miska, jeśli nie było tam (na pewno ?) niczego innego obok. Już w trakcie czytania to było pierwsze pytanie, jakie chciałam zadać. W przypadku takiego psa pusta miska dalej jest jego własnością i on nie życzy sobie, aby ktoś mu podporządkowany (bo na bank tak traktuje Twoją żonę - nad tym aspektem nie pracowałeś ?) po nią sięgał - bo tak to mógł odebrać. Bronienie miski podpada pod kategorie obrony pożywienia i tu zaatakowanie nie jest dziwne (oczywiście z punktu widzenia psa oraz patrząc na sytuację, jaką macie).
Dodam jeszcze, że kilka razu obserwowałam, jak po jedzeniu niektóre psy w stadzie pilnowały swojej pustej miski i absolutnie nie tolerowały, aby inny pies podchodził i próbował sprawdzić, czy coś w niej jeszcze zostało. Reakcja była adekwatna do tego, pies o ile niżej lub wyżej w hierarchii próbował te michę sprawdzić. Taki niżej był ostro goniony, taki wyżej powodował spięcie się psa nad miską, jakby próbę zasłonięcia jej swoim ciałem i ostrzegawcze pokazanie zębów lub warknięcie.
Twoja żona jest niżej od niego w hierarchii i została ostro pogoniona. A że ludzka skóra gorzej to znosi...
Mam nadzieję, że w miarę jasno zobrazowałam to, jak ja tę sytuacje odebrałam na podstawie Twojego opisu
[ Dodano: 2008-10-11, 21:49 ]
A powiedz mi czyty kiedykolwiek zdomininowałes swojego psa??
Byłem ze swoim psem kiedyś u tresera (nie wiem na ile on był-jest dobrym behawiorystą od psów) ale powiedział że argos to cholerny dominator. Wywnioskował to po tym jak argos podbiegł do miski z wodą, która była jakby dla wszystkich psów napił się i wylał z niej wodę. Następnie po kilku minutach kiedy miska ponownie została napełniona wodą znowu się napił i wstawił łapy do tej miski , obejrzał się i znowu rozlał ... a tak piszę to jako "ciekawostka".
Nawiązując do Waszych wypowiedzi muszę stwierdzić, że chyba przespałem wychowywanie swojego psa. Myślę,że muszę wprowadzić zmiany.
[ Dodano: 2008-10-11, 21:57 ]
Niestety prawda jest taka że ja mam 2 psy które musze systematycznie dominować inaczej weszły by mi na głowe z resztą jest bez problemu.(zdarzaja sie sytułacje kiedy jeden z nich prowokóje bójki i w tym momencie ja musze interweniować co niestety nie jest miłe dla nas obu)
[ Dodano: 2008-10-11, 22:02 ]
Moim zdaniem to nie ty musisz zdominować psiaka, tylko twoja biedna żona... Przecież to się zdarzyło podczas twojej nieobecności w domu. Pies musi sobie zdawać sprawę z tego, że Ona jest wyżej od niego, nawet wtedy, gdy ty nie patrzysz. Nie wyobrażam sobie, dlaczego musiałaby się bać do niego podejść nawet w pobliżu miski - pustej czy pełnej. Za chwilkę będziecie mieli dzidziusia, którego pies też będzie się starał sobie podporządkować. Musicie mu pokazać, gdzie jest jego miejsce, ale żona też niestety ;-) musi się postawić. Na początek spróbujcie ten numerek ze stopniowym przydeptywaniem smyczy, aż do położenia się psa (było to tłumaczone w takim programie w tv, nie pamiętam, jak się nazywał, ale wiem, że działa). Wy zawsze musicie mieć prawo podejść do jego miski, nawet ją zabrać, a także zawsze kazać mu zmienić miejsce leżenia. Powinien bez większych oporów przychodzić na wołanie nawet obudzony (oczywiście bez pastwienia się ;-) ). Żadnego pobłażania, żadnych kąsków od stołu, posiłek po waszym i ... też ważne, żeby widział, że żona ma większe prawo niż on przebywać blisko ciebie. We wszystkim, co żona będzie od niego wymagać, potrzebna jest konsekwencja - np. jeśli zechce, żeby podszedł, nie może po trzecim zawołaniu zrezygnować lub sama podejść. Dobrze by było, gdybyś przy tym był i "akceptował" zachowanie żony. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale mieliśmy podobną sytuację z naszą jedną suką i z córką. Dziecko musiało sobie "wywalczyć" miejsce blisko mnie za pomocą podstępu, wrodzonego uporu i przenikliwego głosu ;-)
runner no i ustawcie to za nim na świat przyjdzie dziecko, bo wtedy może być problem.
Dużo zdrowia, pozdr.
Moim zdaniem to nie ty musisz zdominować psiaka, tylko twoja biedna żona... Przecież to się zdarzyło podczas twojej nieobecności w domu. Pies musi sobie zdawać sprawę z tego, że Ona jest wyżej od niego, nawet wtedy, gdy ty nie patrzysz. Nie wyobrażam sobie, dlaczego musiałaby się bać do niego podejść nawet w pobliżu miski - pustej czy pełnej. Za chwilkę będziecie mieli dzidziusia, którego pies też będzie się starał sobie podporządkować. Musicie mu pokazać, gdzie jest jego miejsce, ale żona też niestety ;-) musi się postawić. Na początek spróbujcie ten numerek ze stopniowym przydeptywaniem smyczy, aż do położenia się psa (było to tłumaczone w takim programie w tv, nie pamiętam, jak się nazywał, ale wiem, że działa). Wy zawsze musicie mieć prawo podejść do jego miski, nawet ją zabrać, a także zawsze kazać mu zmienić miejsce leżenia. Powinien bez większych oporów przychodzić na wołanie nawet obudzony (oczywiście bez pastwienia się ;-) ). Żadnego pobłażania, żadnych kąsków od stołu, posiłek po waszym i ... też ważne, żeby widział, że żona ma większe prawo niż on przebywać blisko ciebie. We wszystkim, co żona będzie od niego wymagać, potrzebna jest konsekwencja - np. jeśli zechce, żeby podszedł, nie może po trzecim zawołaniu zrezygnować lub sama podejść. Dobrze by było, gdybyś przy tym był i "akceptował" zachowanie żony. Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale mieliśmy podobną sytuację z naszą jedną suką i z córką. Dziecko musiało sobie "wywalczyć" miejsce blisko mnie za pomocą podstępu, wrodzonego uporu i przenikliwego głosu ;-)Moja żona też go "ustawia" ale widać, że jednak nie do końca ma nad nim przewagę. Tak się tylko wydawało. Co do dziecka to nie mam zamiaru eksperymentować czy pies będzie akceptował dziecko czy nie. Bo jak widać z przykładu ataku na moją żonę wystarczy moment i została ugryziona. Nie chcę nawet myśleć co by było jakby to było maleńkie dziecko. Jeśli chodzi o socjalizację psa z niemowlęciem (jeżeli tak mogę to nazwać) to argos nigdy nie będzie miał kontaktu z dzieckiem bez mojej obecności NIGDY. Wczorajsza agresja jeszcze bardziej potwierdziła mnie w tym, że nie można mu ufać. Zresztą ja wiem o tym od momentu jak był jeszcze maleńkim pieskiem.
Co do dziecka to nie mam zamiaru eksperymentować czy pies będzie akceptował dziecko czy nie. Bo jak widać z przykładu ataku na moją żonę wystarczy moment i została ugryziona. Nie chcę nawet myśleć co by było jakby to było maleńkie dziecko. Jeśli chodzi o socjalizację psa z niemowlęciem (jeżeli tak mogę to nazwać) to argos nigdy nie będzie miał kontaktu z dzieckiem bez mojej obecności NIGDY. Wczorajsza agresja jeszcze bardziej potwierdziła mnie w tym, że nie można mu ufać. Zresztą ja wiem o tym od momentu jak był jeszcze maleńkim pieskiem.Uważam to postępowanie za niewłaściwe, ale niech wypowiedzą się Ci co mają więcej doświadczenia w tych sprawach.
Jak na moje izolacja psa z dzieckiem nigdy nie będzie w 100% zapewniona, a takie postępowanie może tylko psa uświadomić w tym, że dominuje i nad dzieckiem. Albo też wywołać w nim chęć dominacji. No i maluch będzie rósł, prędzej czy później dojdzie do konfrontacji dziecka z psem. Będziecie Argosa zamykać w łazience?
Bardzo długa droga przed Wami.
Oczywiście zgadzam się, że dziecko mające 4 latka chodzi i zaczepia psa i tego się nie uniknie. Mi chodzi o okres kiedy dziecko jest maleńkie. Wiadomo, że Argos będzie musiał powąchać niemowlaka itp. ale na pewno nie będę go mógł zostawić samego przy tak maleńkim dziecku to jest oczywiste. Argos miał już kontakt z dziećmi 3 letnimi ale od razu próbował je zdominować "kopulować". Wtedy musiałem reagować i wtedy mnie słuchał, że ma sobie odpuścić (wyrażałem to stanowczym tonem głosu który Argos dobrze zna). Ja go cały czas obserwuję od szczeniaczka i widzę w jego oczach i zachowaniu kiedy i jakie ma zamiary.
p.s. Dzisiaj jeszcze raz rozmawiałem z żoną i okazało się jednak, że kiedy się nachyliła do poziomu Argosa, który siedział na balkonie to objęła go ręką tak jak robią to dobrzy przyjaciele. Wydaje mi się, że w tym momencie poczuł się osaczony czy zdominowany i dlatego ugryzł. Szkoda, że wcześniej jej nie ostrzegł....
Mogę jeszcze dodać, że Argos był, jest socjalizowany przez cały czas, bywał i bywa ze mną w wielu miejscach, biegałem z nim na zawodach w tłumie ludzi, na plaży nad morzem wśród ludzi, bywał w różnych miejscach i nadal bywa. Jeździ ze mną samochodem i lubi jeździć...
Argos miał już kontakt z dziećmi 3 letnimi ale od razu próbował je zdominować "kopulować"To już są poważne sprawy. Hasior nie powinien być względem ludzi dominujący.
Ja niestety nie jestem w stanie Ci pomóc. Możliwe, że gdzieś w drodze socjalizacji psa został popełniony jakiś błąd.
Obawiam się, że możecie mieć problemy na przyszłość, bo z tego co piszesz Argos jest nieobliczalny. Jezeli potrafi zachowywać się przy Tobie względem żony, to i tak samo będzie się zachowywał przy Tobie względem dziecka. Tak czy inaczej nie będziesz cały czas w domu żeby wszystkiego przypilnować. Musicie popracować nad psem myślę, że to wszystko da się ustawić. rady na forum są bardzo cenne, ale najważniejsza będzie Wasza praca nad psem. Musi znać swoje miejsce.
Inna sprawa to zachowanie Twojej żony. Jaka Ona jest w stosunku do niego? Czuje respekt? Przechodzi pewnie? Może daje mu złe znaki? Albo też jej próba bycia nad nie jest dobrze odczytywana przez psa i wynika to z niezrozumienia sygnałów?
Mam podobną sytuację w domu. Antek nie toleruje (jako jedynej osoby na świecie, bo to zaiste klucha jest), mojego starszego brata. Wynika to ze zmienności charakteru brata i fałszywości zachowań jakie on mu przekazuje. To wszystko narastało w Antku od szczeniaka, a teraz owocuje tym, iż ta widok zbliżającego się brata pies powarkuje i ewidentnie nie życzy sobie kontaktu. Tyle że brat tego nie odczytuje i mimo wszystko podchodzi głaskając go.
Jako osoba której pies się słucha powinieneś także zwrócić uwagę na zachowanie Twojej żony w stosunku do niego. Coś musi być nie halo, jeżeli niby jest ok, a nie jest do końca.
Pozdr.
Argos tak jak pisałem wcześniej od małego przejawiał dominację nad każdym. Miał 2 miesiące a ustawił 12 letniego jamnika szorstkowłosego, który od razu przed nim obrócił się na grzbiet i pokazał najdelikatniejsze miejsce. Z 1,5 miesiąca temu jak z nim biegłem na lince to podleciał do nas pies i zaatakował Argosa, Argos chwycił go za łeb i zaczął szarpać na prawo i lewo. Efekt był taki, że tamten pies poszarpany uciekł piszcząc. Oczywiście Argos dumny z tego merdał ogonem, ja nie zareagowałem w ogóle bo co miałem zrobić, biegłem z nim dalej. Tutaj, gdzie mieszkam jest jeszcze jeden pies (foksterier) też dominant, który żadnego psa się nie boi i każdego atakuje. Wyobraźcie sobie, że jedyny pies przed którym ma respekt to właśnie Argos. Po tym możecie sobie wyobrazić z jakim cwaniaczkiem mam do czynienia.
Zakładam że pies nie jest wykastrowany u znajomych to pomogło i pies który był na prawdę nie znośny, bardzo się uspokoił...
nie jest... myślałem już o tym. Może jak już nic nie pomoże to zdecydujemy się na ten radykalny sposób
Też mi radykalny... No, ale większość facetów tak to właśnie widzi
A co Ty myślisz, że Twój pies zda sobie sprawę, że odebrałeś mu "męskość"...? Ze swojej strony pies odczuwa to tak, że został ranny i zależnie od swojej osobowości różnie przyjmie tę sytuację. Dla Was to szansa, aby wykorzystać ten jego okres słabości (czyli gwałtowny upadek w stadnej hierarchii) - poprzez przekazanie mu, że owszem, znalazł się niżej i mało tego, tak pozostanie. Broń Was Boże latać koło "biednego pieseczka" z powodu wyrzutów sumienia, żeście mu "krzywdę zrobili", żadnego rozczulani nad nim, żadnego przekupywania smakołykami w nadziei odzyskania psiego zaufania (to tak nie działa) i żeby Was dalej kochał itd...
To prawda, ludzie naprawdę tak robią. W przypadkach niektórych psów nie ma to żadnego znaczenia, niektóre psy ciężko zepsuć i zawsze będą podporządkowane. Ale tu przecież chodzi właśnie o to, aby pies został podporządkowany ludzkim członkom stada i aby tak pozostało.
I żeby nie było - późna kastracja (w stosunku do już nawykowych zachowań psa) i na dodatek u tak dominującego psa nie rozwiąże Waszych wszystkich problemów. Ułatwi tylko sprawę.
Próbowaliście kiedyś ignorować Argosa ? Kiedy Wam się narzuca i kiedy robi rzeczy, których nie znosicie albo które są problematyczne, bo w ten sposób uzyskuje Waszą uwagę. Kiedy na niego nakrzyczycie, to tez jest to coś, co pies chciał osiągnąć - poświęciliście mu swoja uwagę. Najgorsze, co możecie zrobić z punktu widzenia dominującego psa, to go ignorować. Ale mam na myśli kompletnie ignorować. Ostentacyjne odwrócenie się tyłem do psa, całkowite milczenie, pozostawanie takim tak długo, aż pies odpuści, np. sam sobie gdzieś pójdzie itd. To może być 5 min, jak i 15 lub więcej. Na początku pies może "szału dostawać" nawet, może się tak zdarzyć, ale musicie twardo być konsekwentnym. Ignorowanie psa to najbardziej dotkliwa kara, jaką można psu zaserwować.
Wiem dobrze, że takie ludzkie myślenie co do wyrządzeniu psu "krzywdy" kastrując go nie jest dobre ale ja sam psychicznie nie jestem na to gotowy. Oczywiście jest to najprostsze wyjście z sytuacji.... ale to będzie również moja porażka ponieważ żadne inne metody nie potrafiłem wdrożyć na tyle skutecznie aby pozytywnie "zmienić" mojego psa. Co do ignorowania mojego psa to wiem, że trzeba ignorować. Może czasami nie zwróciłem uwagi na to, że w danym momencie to on brał górę i mu się udało. Generalnie to ja decyduję o wszystkim.
Generalnie to ja decyduję o wszystkim.Alez to właśnie chodzi o to żeby i Twoja żona zaczęła decydować o wszystkim. bo jeżeli chcąc się przytulić do psa zostaje pogryziona, to świadczy o tym, że tak nie jest.
I to właśnie Ona powinna zacząć ustawiać (z Twoją pomocą i nadzorem) psa.
Własnie przed chwilą przeczytałem cały post
http://forum.stake-out.org/viewtopic.php?t=1136i wnioskuję, że z moim Argosem nie jest jeszcze tak źle. Fakt faktem, żonę ugryzł ale myślę, że jeżeli stanowczo podejdziemy do sprawy dominacji to coś się poprawi. Na kastrację jeszcze jest czas.
myślę, że jeżeli stanowczo podejdziemy do sprawy dominacji to coś się poprawiTeż mi się tak wydaje
Powodzenia.
Ja też trzymam kciuki i życzę konsekwencji i cierpliwości :-)
Rashi w swoim poście radził mi abym przeczytał książkę JAN FENNELL "Zapomniany język psów", więc jestem już na 120 stronie i uogólniając to Pani Fennell uważa, że wszystkie "negatywne" zachowania psa są spowodowane chęcią dominacji i udowodnieniem miejsca w stadzie, jego obronie przed wrogami itp. Od niedzieli więc od razu zacząłem wdrażać konsekwentnie metodę JAN FENNELL i kompletnie ignoruję Argosa. Metoda z jedzeniem z jego miski już była kiedyś przeze mnie zastosowana i może dlatego do mnie inaczej "podchodzi" niż do żony.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl