ďťż

alexisend

No to tak:
1. Zanim wkroczę na polne drogi i nieuczęszczane sciezki będę musiała przejechać z psem
a). ok 200, 300 metrów asfaltem, chodnikiem głównej, ruchliwej drogi
b). ok 0,5 km asfaltem lub więcej na poczatku główną a potem boczną ulicą.

Więc czy mocno ucierpią na tym jego łapy? (ponoć nie powinny biegac ulicą po sobie opuszki scieraja)

2. Ile z nim jeździć? czyto ma być 3 - 5 km, 5 -10 km? 10 - 15 km? ile tak szacunkowo da radę przebiec?


problem w tym, że trenujący pies ten pierwszy odcinek będzie chcial biec na maxa - ciężko będzie wytłumazyć że jeszcze nie biegniemy...

Możesz spróbować dojść z psem na obroży, a dopiero na miejscu założyć szelki.
Ad.1
Ja mam 400m asfaltu do łąk na których trenuje. To znaczy że na każdym treningu robie 800m asfaltem. Należy to jednak odgraniczyć od biegnięcia. 300m tego dystansu psy są prowadzone. TO potem owocuje lepszym posłuszeństwem w czssie zamętu jaki jest gdy podprowadzasz psy na zawodach. Gdyby była taka możliwość to wyeliminowałbym całkowicie asfalt ale to nie jest możliwe. Mówiąc szczerze to jedynym problemem sa poruszający się tam ludzie i okoliczne psy. Po takim bieganiu: (wszystko w granicach rozsądku i pamietaj o zmienności mosobniczej , jeden pies zetrze poduszki do krwi tam gdzie inny przebiegnie i nawet się nie będzie oglądał)
1.Poduszki bardzo sie utwardzają
2.Pies uczy się że startować ze wszystkich sił bo wie że ma równa drogę po której jest łatwo ciągnąc i nie trzeba uważać na dołki i kamienia.
Są też oczywiście inne aspekty tego że pierwsze 400m biegną po asfalcie. Np. trudno się uczy młode psy startowania bo zazwyczaj sa zbyt zaaferowane tym że tyle dzieje sie dookoła. Z młodymi najczęsciej jade z przyczepą i dopiero w lesie albo na łąkach podpinam. Stare psy nauczyły sie nie reagowac na zaczepki ludzi i innych zwierząt.
Oczywiście wybór należy tylko do Ciebie. Z założenia psy nie powinny biegac po asfalcie. Jeśli jednak masz do wyboru albo jechać pierwsze 200m po asfalcie albo nie trenować wcale to wybrałbym to pierwsze. Jeśli masz możliwośc możesz go zawsze doprowadzać do startu na miękkim
Ad.2 Jak na początek to zaczynaj od jak najmniejszego dystansu. Powiedzmy niech to będa 2km. Po około 5 dniach możesz trochę zwiększyć a potem stopniowo coraz wiecej. Pamiętaj że pies na trzecim treningu biegnie najsłabiej więc się nie denerwuj jeśli nie będzie ciągnął tak jak wcześniej. Potem będzie już coraz lepiej. Pozdrawiam i proszę co bardziej doświadczonych o ewentualne korekty.
Moje psy nauczyły się ,że asfalt i chodnik to spokojna jazda a drogi polne i leśne to pełen gaz.Trzeba je na początku hamowac i mówic ''wolno , wolno" i powinny załapac.
Na jezdni i chodniku mocuje je z boku roweru do rurek koło-siodełko po prawej stronie w ten sposób jest odgrodzony od środka jezdni.


Mysle, że go podprowadzę do nieasfaltu a potem dopiero będziemy szaleć Na szczęście mam masę miejsc gdzie mogę z nim trenować; jeden wielki las drugi "mały" las, trzeci "średni" las, łąki i polne drogi

Jeszcze jedno. Mieszkam właściwie blisko skarpy (pradolina Wisły itd) tak że chcąc nie chcąc czasem bedziemy musieli zjechać i podjechać pod dosyć pokaźną "górę". Jak to jest ze zjeżdzaniem i podjazdami? Wiadomo - przy zjazdach będę musiała hamować, ale czy jest coś jeszcze na co uważać? Przy podjazdach (śmiało sobie daję radę w podjechaniu choć swoim tępem) pozwalać mu mnie podciągać? Dodam że "góra" jest asfaltowa. Tzn. teoretycznie jest jeszcze zejście polną ściezką lasem porastającym skarpę, ale zjechanie rowerem grozi skręceniem karku...
Jeśli górka jest w trakcie treningu to chyba raczej musi pracować. A nie możesz znaleźć jakiegoś zjazdu? Może zrobisz tak że sama kilka razy zjedziesz rowerem z tej górki a potem z psem to już jakoś przełkniesz. A czy Twój pies potrafi zbiegać z górki (wbrew pozorom nie wszystkie psy potrafią i chcą to robić)? Jeśli tak to wszystko fajnie , jeśli nie to daj znać bo metoda jest dosyć prosta.
aylin, po pierwsze możesz psa na okres przejścia asfaltem przypiąć nie za szelki tylko za obrożę i spokojnie ten odcinek z nim przejść. Dopiero na miejscu "startu" przepnij go na szelki. Przy okazji wydawaj mu komendę np. "wolniej" gdyby się wyrywał i napierał do przodu. Po kilku razach pies załapie i będzie OK.
Po drugie, jak już musisz biec asfaltem to każda asfaltowa droga ma jakieś pobocze. U mnie jest na poboczu trawa i psy same z siebie na nią schodzą i bez problemu biegną trawą a ja jadę drogą.


Jeśli górka jest w trakcie treningu to chyba raczej musi pracować. A nie możesz znaleźć jakiegoś zjazdu? Może zrobisz tak że sama kilka razy zjedziesz rowerem z tej górki a potem z psem to już jakoś przełkniesz. A czy Twój pies potrafi zbiegać z górki (wbrew pozorom nie wszystkie psy potrafią i chcą to robić)? Jeśli tak to wszystko fajnie , jeśli nie to daj znać bo metoda jest dosyć prosta.

mam ino jednego samoyeda - potrafi zbiegać, choć pędzi wtedy nałeb na szyję Ta zwykła asfaltowa - nie ma sprawy, da się zjechać, ale ścieżynka - nie ma mowy: wystające pnie, ostre zakręty, kamienie, dziury i niezła stromizna Poza tym jest dość spora. Jeśli była by taka jak wał wiślany albo cuś w tym stylu to spoko, ale trzeba za bardzo uważać na wszysko - samemu jest ciężko a co dopiero z psem.

[ Dodano: 2006-08-24, 21:00 ]
jak sie pies kawaleczek po asfalcie przebiegnie to nic mu nie bedzie(chodzi mi o ta gorke)

jak sie pies kawaleczek po asfalcie przebiegnie to nic mu nie bedzie(chodzi mi o ta gorke)

A mi przy okazji lżej będzie podjezdzać

to brałem go na skarpy, zbiegałem z nim w dół wydając komendy, mówiąc do niego że jest dobrze, super itp, radosnym tonem prawie śmiechem Mówiłem że banalny sposób.
Narcyz, banalny ale nie z psem, który miał wypadek i górek na oczy nie chce widzieć
Basiu... Tu jest mowa o nauczeniu psa zbiegiwania z górki. Wbraw pozorom psy muszą się tego nauczyć. I najlepszym sposób jest opisany wyżej.
a jakis prosty sposob na psa co przy rowerze przez polowe dystansu zalicza kazdy krzaczek jest ?? bo ja zrezygnowalem, nie biegam z psem niestety, mam zerowe doswiadczenie i boje sie go zepsuc. A chcial bym sie poruszac troche.
Weź sobie wąski kijek i kłuj go w zadek. A tak poza tym to skróć dystans (widocznie nudzi się i dlatego tak robi) no i konsekwentnie odciągaj go id krzaczorów.
Kastracja odpada,
kijka nie probowalem, odciagac jak najbardziej ale to nic a nic nie pomaga, skracanie dystansu to tez chyba nie ten kierunek, tak sie sklada ze paradoksalnie 2 czesc dystansu biegnie calkiem ladnie po tym jak sie juz wyszaleje.
Doszedlem juz do wniosku ze to nie typ na rower,
Teraz chcial bym bardzo wiedziec czy takie rekreacyjne bieganie przy rowerku nie narobi szkody dla jego przydatnosci zaprzegowej.
Czy pies bedzie w stanie odroznic - rower , zaprzag i dostosowac "styl" pracy, wydaje mi sie ze tak ale ja sie nie znam.
U nas pomaga podpiecie Reiny do drugiego rowera - i z nia wyruszam chwile wczesniej. Dopiero chwile pozniej rusza za nami Izi z Laredo. Wtedy maly nie mysli o krzaczkach tylko o tym, aby ja dogonic, a ona, aby uciec - wiec podwojna korzysc. Mysle, ze z czasem wyrobi sie u niego przyzwyczajenie, ze jak trening to nie ma krzaczkow.
Reimar a nie boisz się że z czasem wyrobi mu się przeświadczenie że jak nie ma psa z przodu to nie biegniemy? Trening w więcej niż jeden "team" to fajna forma ale nie może być stosowana cały czas. Można łatwo nauczyć psa przyśpieszania i mocniej popracowac nad wyrobieniem kondycji (bądź co bądź jest to pewien rodzaj interwału , przynajmniej jeśli jedziemy w więcej zaprzęgów i jest powiedziane że przez jakiś czas nie wolno sie tasować). Jest jednak problem tej natury że pies ściga cały czas innego psa. Owszem będzie pracował mocniej aż go dogoni ale co wtedy? A jeśli nie będzie tego psa z przodu to czy będzie pracował równie dobrze?
Albo co jak pies/zaprzeg przed jest sporo wolniejszy ?? , wstrzymywac psa?
Bo chyba nie powiesz ze LAredo jest wolniejszy od Reiny ?
metoda ta byla przeze mnie probowana i wszystko ok jak cos bylo z przodu, ale efekt taki ze w zaprzegu jak nie ma psa przed soba to juz nie jest to.
W czasie treningu jest juz roznie - czasami Reina z przodu, czasami Laredo. Chodzi po prostu o te pierwsze kilkaset metrow, gdy pies chce znaczyc teren. Jesli chodzi o ciagniecie to z Laredo nie boje sie, ze jak nie bedzie kroliczka do gonienia to nie bedzie pracowal. Dla niego motywacja to nawet rower za nim, ktory go "goni". Ten pies ma taki zapal, ze wyciaga mojego meza pod gore... a im wiekszy opor czuje tym mocniej pracuje. Polecalam forme z kroliczkiem z przodu jako sposob na oduczenie psa biegania po krzaczkach. U nas to dziala. Oczywiscie oprocz tego, ze Reina mu ucieka, to jak mu wpadnie do glowy jakis skok na bok, a zdarza sie to - zostaje glosno skarcony.

Dla nas wiekszy problem to inny pies po drodze. Wtedy nie ma mocnych - probuje sie do niego dostac. Zostaje za to skarcony i jedziemy dalej. Mysle, ze z czasem sie i tego oduczy.

Faktycznie Laredo nie jest wolniejszy od Reiny, ale ja Reinie pomagam, poza tym moj rower jest lzejszy... no i rowerzysta tez...
u mnie pierwsze kilkaset metrow to nie problem, zapiernicza az sie dymi, ale jak juz ochlonie to lipa
Ha ha! W niedzielę zabrałam Neronka na pierwszy "trening" (dla świętego spokoju tak to nazwijmy). Było świetnie. Przynajmniej moim zdaniem - zaznaczę; zdaniem osoby kompletnie niedoświadczonej w tych sprawach. Nero biegł równo, nie wyrywał na boki. Chyba ze 6 razy zdarzyło mu się zatrzymać by powąchać kępkę trawy lub załatwić potrzeby fizjologiczne A najwspanialsze było to, że rozumiał co do niego mówię... nie zawsze się słuchał, fakt, ale rozumiał o co chodzi Trasa to był odcinek ok 3, 4 km najpewniej coś pomiędzy. Pod koniec nie mogłam się powstrzymać i popędziłam go do galopu może nie powinnam... ale było super Tylko ludzie których mijałam albo patrzyli się z uśmiechem albo mieli minę pod tytułem CoTaIdiotkaRobiBiednemuPsu i TegoJeszczeUnasNieByło! W każdym razie jutro jak czas pozwoli też postaram się wyrywać i zrobic z nim rundkę w lesie albo pod lasem... Tyle że Jutro po lekcjach musze zasować na basen bo mama se sobie zarzyczyła... mam lekką asymetrię ramion -w granicach normy, własciwą dla osób praworęcznych, lekarz powiedział, ze jest ok i jak mam chęć to mogę czasem wpaść na basen - mama wzieła to bardzo powaznie i teraz cierpię... A mogła bym w tym czasie zasówać z Neronem po lesie abo się uczyć a potem zrobić "trening" ale nie...
A ja mam problem odwrotnej natury
moja psica w zeszlym roku przeciela sciegno na rozbitej butelce. Po kilku miesiacach lekarz kazal zrost na tym sciegnie rozciagac w trakcie biegania. Wiec biega sobie przy rowerze tak jak i przed wypadkiem (nie ciagnie).
Od tego czasu jesli tylko ma mozliwosc biec asfaltem to mam problem aby namowic ja na inne podloze. Za chiny ludowe nie pobiegnie ubita sciezka (zreszta niewiele takich w naszym otoczeniu), a nie daj Boze, aby byly tam jeszcze jakies kamyczki. Natychmiast zwalnia i odciaza ta lape.
Probuje ja prowadzic trawa wzdlu asfaltowych sciezek rowerowych ale ona jesli tylko ma na tyle miejsca przy rowerze to pcha sie na asfalt. Przeciez chyba nie moge jej caly czas puszczac po betonie Czy mozliwe zeby jej bylo wygodniej po takim podlozu niz po trawie? Pozwalac jej?
tutaj chyba bardziej chodzi o przyzwyczajenie - przypuszczam, ze Twoja sunia chodzila lub chodzi na zwykle spacery, po alejkach, sciezkach czy chodnikach, i tak sie nauczyla. ja proponowalabym jezdzic do lasu lub na pola, gdzie wogole nie ma asfaltu.

[ Dodano: 2006-09-29, 13:46 ]
moze przyzwyczajenie a moze zle kojarzy sciezke na ktorej jej sie cos stalo w co jednak watpie. Nasze chodza na spacery po miescie czesto ale jak tylko jest mozliwosc to ida trawnikiem, piachem a nie po betonie, chodniku czy asfalcie - chyba jednak tak jest im wygodniej i lepiej.
Oh, skąd ja znam provblem z krzaczkami jak wyruszam z kumpelą która ma sunię to wszystko ok, ale jak wyruszamy w trój,e (razem 2 psy i jedna suka) to niezależnie który podleje cokolwiek, drugi musi po nim poprawić U mnie pies najczęściej sika na początku trasy (tam też chodzi czasem na swykłe spacery) ale potem jest już "lepiej"... czy Wasze psiaki też mają czasami "dość"..? bo sunia mojej przyjaciółki jak widzi szelki to ucieka ale jak widzi rower to.... ******** żeby brzydko nie powiedzieć
Nie wydaje mi sie aby chodzilo o przyzwyczajenie. Przed tym wypadkiem bylo odwrotnie, trawka byla cacy a chodnik be
Musze jeszcze pogadac z wetem bo cos mi sie kojarzy, ze u koni rodzaj schorzenia (sciegna czy stawy) rozpoznaje sie sprawdzajac czy kulawizna wystepuje na asfalcie, czy na miekkim podlozu moze u psow jest podobnie?
No raczej tak.... mój pies jak ma wybór to wybiera trawkę (między chodnikiem a trawą). Ale jeśli jedziemy w lesie, to nie schodzi mi z trasy tylko biegnie normalnie ścieżką no a z Vivą jest dziwnie... ona raczej rzadko chodzi na trening (pogoda nas uziemia) ale zawsze jest taka sama reakcja
a co miałaś na myśli że z Viv jes dziwnie ?? i ta sama rewakcja ??
może to nie ten temat ale bliższego nie znalazłam. wie ktoś może gdzie można kupić wózek zaprzęgowy, może być używany byle był tani. mam wielki problem z niewybieganym haszczakiem . wcześniej jeżdziłam z nim na rolkach ale boje się o jego łapy. a czy jeden husky może sam ciągnąć wózek z osobą,jeśli nie to doradżcie jak mam go trenować nie mam na tyle dobrej kondycji zeby z nim biec. skończyły mi sie pomysły a on zaczyna się zabierać za ogródek. błagam ratujcie mnie i ogródek mója poczta gosia88777@gmail.com będe wdzięczna nawet za najmniejszą podpowiedz
może jednak puścić go na długiej lince np. 10 mertów i żucaćmu patyki ??
a jak będzie chciał uciec to długa linka to da się złapać .... ja mam taką radę ... może też kupić pas i biegać ?? albo rower - bikejoring ....
to z patykiem do dobrt pomysł ale każda próba nakłonienia go do przyniecienia patyka kończyła się 5min gonitwą. ja miałam dosyć a on był z siebie dumny

[ Dodano: 2006-11-30, 18:33 ]
Z jednym psem to ja proponuje rower Tylko jak ma ciagnac to oczywiscie tylko w szelkach.
w szelki jestem już zaopatrzona kupiłam z manmat wersja sled może być??
Moze
Może a nawet wskazane.
Teraz jeszcze lina, amortyzator, rower czas , miejsce i możesz zaiwaniać. A jakbyś się jeszcze przedstawiła na forum to było by miło. U nas tradycja taka....
zdecydowanie lina, amortyzator i do roweru goscia - zrobi pare km z obciazeniem to zaraz mu energii ubedzie inaczej z jednym psem to ciezko jednak bo tylko bieganie zostaje ale to i niezbyt obciazenie dla niego a Ty musisz miec spooro kondycji i sil
dzięki za te wszystkie porady. Sory że sie nie przedstawiłam nazywam się gosia i mieszkam na mazurach. Mam zwariowanego psa Foxa którego wręcz rozpiera energia.

[ Dodano: 2006-11-30, 21:24 ]
bardzo dobra wiekszosc z nas chyba korzysta z jej sprzetu
kupiłem ostatnio sprzęt z tej firmy - solidnie zrobiony, szybka dostawa- jestem zadowolony bardziej niż z manmatu - czas przesyłki od nich to wieki
dzisiaj zamówiłam line z amortyzatorem, obroże półzaciskową i linke 10m. gdy tylko przyjdzie paczka ostro biore się za mojego haszczaka. (a tak pozatym ile się czeka na przezyłke z 3RD-POLE) mam nadzieje że jak najkrócej bo gdy powiedziałam foxowi że już nie będzie miał siłu na kopanie w ogrudku w odpowiedzi przyniusł mi szelki czyżby zrozumiał. (nauczyłam go że jak chce iść na spacer to niech przynosi mi smycz lub coś innego
Mam nadzieje,ze nie chcesz go do roweru na lince 10m przyczepiac

Mam nadzieje,ze nie chcesz go do roweru na lince 10m przyczepiac

I jeszcze w obroży...
Pytaj dziewczyno i zgłębiaj wiedzę zawartą na forum a wyjdzie to wam obojgu na zdrówko
nie raczej na tej z amortyzatorem chociasz...
a mam pytanko ostatnio dla foxa daje ryż z mięsem rano i suchą karme wieczorem. Zna ktoś może jakiś dobry pełnowartościowy przepis na ryż z czymś tam. Błagam o wskazówki bo niechce skrzywdzić psa przy treningu powinien chyba jeść więcej lub coś innego nie znam się na tym zabardzo dlatego bardzo prosze o wskazówki

[ Dodano: 2006-12-01, 21:37 ]
moj Kuba jak jedziemy na trening do lasu jedzie praktycznie ciagle kłusem a na poczatku juz na maxa-na treningu tez star sie na maxa...a co dziwne-jak wracamy to ciagnie wiecej niz jak jedziemy do iw ogóle takto taki zsapany a takto ma tylee siły że hoho..sa mi tempo narzuca;P??
czyli pomysł zabrania psa na spacer 10KM jak ide do miasta to zły pomysł ?? mieszkam na wsi 10 km od miasta i czesto jade np na rynek na chwile no w sumie jade polami bez domów 75% ale asfalt jest cały czas
hmmm... weź w las psa i dajecie 10 km po piaszczystych drogach do miasta ja osobiście nie radze ale sa tu lepsi znawcy
znaczy nie na spcejalny spacer dla psa tylko jak sobie ide gdy mam jakis interes czy cos lub babcia mówi idz mi kup czekolade to siup rower i jazda przez pola (lasu brak na trasie nie ta strona) i znowu pola, tak jak ja ide czy pies na towarzysza moze byc na spacer dla psa mam za domem hektary pól + rzeka i czarnorzecko-strzyzowski park krajobrazowy
jak to nie ma nigdzie lasu ? ja tez nie mam pod nosem lasu mam prawie na drugim końcu miasta ale jeżdże do lasu ... w lesie jest lepiej..lepsze trasy mniej samochodów ... nie dałoby sie jakos do lasu dojechac?
las jest ale w drugą strone, nie czytałes uwaznie posta
czytałaś jeny ile osób już mnie myli z chłopakiem przez ten Nick ja też mam las daleko w druga strone bo za mną sa pola i weci i mój Sensei
To ja mam pytanie jeszcze jedno ściśle związane z opadami śniegu

Czym grozi trening rowerowy (pies ciągnie rower ... i mnie ) na śniegu? jeśli jest go powiedzmy z 20 cm? Hamulce są ok, koła nie są wytarte, ale nie są to opony zimowe, a pies ma chęć na rozwijanie wysokich prędkości
No to najpierw spróbuj bez psa tak z 20km/h + omijanie przeszkód + hamowanie to zobaczysz
Spodziewam się, że będzie cokolwiek "zabawnie" wiem, że łatwo zaliczyć upadek, ale czy jest coś, czego należy wystrzegać się?

Spodziewam się, że będzie cokolwiek "zabawnie"
no, a może nawet niebezpiecznie
Jeśli niebezpiecznie dla mnie to ok, gorzej jeśli dla psa. Choć osiągneliśmy już ten poziom zgrania, że to właściciel cierpi, jeśli pies ni ztego ni zowego zatrzyma się w miejscu przechodząc do prędkości 0 z galopu Albo dojdzie do wniosku, że on wcale nie chce przejść przez to fe błotko, albo, że on chce przebiec z prędkością nadświetlą przez błoto gwarantując mi maseczkę błotną...
OK, tylko jest jedna mała różnica. Na suchej nawierzchni jak pies Ci sie zatrzyma to możesz skręcić kierownicą i go ominąć, natomiast na śniegu skręcenie kierownicy nie koniecznie równa się skręcenie (czyt. zmiana toru jazdy ewentualnie lotu ) o hamowaniu nie wspomnę. I w takiej sytuacji pies może ucierpieć.
no widzisz, na to już bym nie wpadła. co innego, że można sie poślizgnąć, co innego, że można nie skręcić może zrobimy też żeby biegł obok... nie wiem, jeszcze dopracuję to w terenie. Bo biegać raczej ciężko, a jemu już spacery tak średnio leżą. Przyzwyczaił się, że conajmniej 3 razy w tygodniu wychodzimy na rower

To ja mam pytanie jeszcze jedno ściśle związane z opadami śniegu

Czym grozi trening rowerowy (pies ciągnie rower ... i mnie ) na śniegu? jeśli jest go powiedzmy z 20 cm? Hamulce są ok, koła nie są wytarte, ale nie są to opony zimowe, a pies ma chęć na rozwijanie wysokich prędkości


Może być trochę ślisko.
A tak na poważnie, załóż trochę szersze opony (tak 2,10 - 2,30) z dość agresywnym bieżnikiem, obniż trochę siodełko, by w razie potrzeby podpierać się nogami.
Jak jest ok. 20 cm miękkiego śniegu, to z hamowaniem nie będzie najmniejszego problemu.
Na lodzie z tym jest gorzej, ale pies też się wtedy ślizga i biegnie wolniej (sprawdzałem ).
Natomiast możesz mieć problemy z utrzymaniem kierunku jazdy na wprost (nie wiem jak u Ciebie z techniką jazdy). Musisz odciążyć przednie koło (przesunąć środek ciężkości bardziej w tył), pies będzie wyciągał rower, by jechał prosto (warunek, pies musi być nauczony ciągnięcia, a nie tylko biegać obok roweru).
Jeszcze jedno, jak jedziesz po bardziej śliskiej nawieżchni, to nie jedź w linii za psem, tylko lekko z boku.
I zakładaj okulary.

Dziękuję serdecznie Byłam 2 razy, zmeczyłam się strasznie na głębokim śniegu (w lesie to chyba z 50 cm było, a ja sobie przejechałam po nienaruszonym puchu ok 3 km ). Jednakże chyba przyjdzie mi przerzucić się na narty, bo rodzice nie aprobują jazdy rowerem w zimę... a pies musi biegać

zmeczyłam się strasznie na głębokim śniegu (w lesie to chyba z 50 cm było, a ja sobie przejechałam po nienaruszonym puchu ok 3 km ).
Nikt nie mówił, ze będzie lekko.

Ja tam jednak wolę rower od biegówek.
Niby tak... ale myślałam, ze ten mój "ciapek" trochę mnie wspomoże. Ale on jest "szybki we wszystkei strony" jesli nie ma przed sobą przetartej drogi... a to lewym skrajem drogi lesniej, potem zaraz prawym... Typowo miejski pies jak przybył do mnie z Warszawy latem to nie chciał chodzić "na przełaj" tylko koniecznie chodnikiem
A czy do bikejoringu może być uprząż, czy lepsze szelki?
Wymagany jest amortyzator, czy obejdzie się bez niego?:)

I podstawa...

Od czego zacząć?:)

pozdrawiam
Temat był wałkowany setki razy... Co do sprzętu to np tu http://forum.stake-out.org/viewtopic.php?t=2877 do bikejoringu sledy i KONIECZNIE amortyzator (np. linka z amortyzatorem)
A od czego zacząć to poszukaj sobie w tematach o treningach, bo już wszystko tu jest.
Okej, dziekuje

Starałem się szukać, ale tutaj tego jest masa i ciężko mi się jak na razie połapać...
co nieco w tych tematach
http://forum.stake-out.org/viewtopic.php?t=1762
http://forum.stake-out.or...ight=bikejoring
http://forum.stake-out.or...ight=bikejoring
dzisiaj odbyliśmy pierwszy trening z rowerem
na początku było strasznie ciężko Ziomek podlatywał do mnie,cofał się,robił skok w bok itp.po 2 km chodu,biegu itp bo to nie można nazwać jazdą zaprowadziłam go na łąkę.tam po raz pierwszy odcinek około 500 metrów przebiegł truchtem bardzo ładnie.niestety moja bolączka to wkręcająca się linka w koło ale pracujemy nad tym.narazie amorek z linką był przypięty do rączki kierownicy tak więc jedną ręką mogłam czasem podtrzymywać linę.
droga powrotna to mistrzostwo świata jestem z niego zadowolona bo jak na pierwszy raz spisał się super.ładnie biegł a potem na ostatniej prostej do domu to już był galop
na początku byłam już zła,spocona i wściekła że nie mam nikogo do pomocy.ale potem już mi złość przeszła i jakoś poszło.cały czas jadąc krzyczałam"naprzód,dobry pies,dobry Ziomek,biegnij,na przód"itd.nagadałam się
jest ok.codziennie taki kawałek przebiegnie i będzie dobrze już nam szło
teraz leży i śpi.

niestety moja bolączka to wkręcająca się linka w koło ale pracujemy nad tym.narazie amorek z linką był przypięty do rączki kierownicy tak więc jedną ręką mogłam czasem podtrzymywać linę. I właśnie po to jest pałąk Przydatne urządzenie może uratować życie Do rączki kierownicy lepiej nie przypinać bo szarpie i skręca kierownicę. Jak już to na środku pod kierownicą.
nad pałąkiem pracuję.zrobię go z hula-hop mojej siostry ale nie bardzo wiem jak to zamocować na kierownicy mam rogi skierowane w górę i lekko moją stronę.nie są ku dołowi więc tym bardziej nie wiem jak to zamontować.
inna sprawa-szelki w których biega Ziomek przekręcają mi się raz w jedną stronę raz w drugą.Ziomek się denerwuje i zaczyna mi biec z boku roweru tylko lekko ciągnąc go.mam takie szelki:http://www.husky.org.pl/produkt/?id=5
niestety ogon mu się wysuwa z szelek więc nie ma końcówka zaczepu i zjeżdżają mu całe szelki i dupkę mu przekrzywia,przez co mu się gorzej biegnie.jak to rozwiązać?a w ogóle jak przedłużyć linkę z amorkiem bo wydaje mi się że zbyt blisko są tylne łapy przy kole.


niestety ogon mu się wysuwa z szelek
wydaje mi się że szelki są za duże

monika i rika, mój góral ma 16 lat-nie wiem czy wytrzyma zmianę rogów.ale jeśli możesz wstaw fotkę.ja potem postaram się wstawić moich rogów może ktoś wpadnie na jakiś pomysł...
te pałąki ktore macie są z przodu?
http://www.rowerland.pl/i...10&pow=wszystko to inna konstrukcja?
ten pałąk dotyczy osa "towarzysza"ktory nie ciągnie tylko biegnie przy rowerze
jeżeli zapniesz tam ciągnącego hasiorka wywrotka murowna , "nasze pałąki maja za zadanie podtrzymywac linę zeby nie wkręciła się w kolo
Miktra, teraz rozumiem rożnicę
czyli tak naprawdę lina przypięta jest do roweru - pod kierownicą tak?
najczesciej pod kierownicą, są i tacy co maja psy przypięte do pasa a nie do roweru i tez tak jeżdzą ale to w rekreacji
Miktra,

psy przypięte do pasa a nie do roweru i tez tak jeżdzą ale to w rekreacji
To nie prawda - Czesi uważaja to za normalke i wieksza część tak jeździ na zawodach A u nas regulamin praktycznie na takie połączenie nie zezwala lub może inaczej - ne przewiduje takiej możliwości.
Jarku wiem ze czesi tak jeżdzą ale u nas to raczej egzotyka ja sama bym sie chyba nie odważyła tak jeździc, ale z tego co wiem Pirzok tak jeździła ze swoimi suczkami
jezdzic z psami przypiętymi do pasa chyba większe ryzyko tak na logikę?
Ja próbowałam z przypiętymi do pasa i niewygodnie mi było. Pirzok i owszem jeździła tak ze swoimi suniami, ale nie wiem, czy nie przestała, bo coś mi się przypomina, że kiedyś ją przeciągnęły za sarenką. Urządzenie typu springer przy zaprzęgowcach się nie sprawdza z wielu powodów - po pierwsze pies nie może ciągnąć w obroży, a dopinanie szelek do springera powoduje, że pies może podchodzić pod przednie koło; po drugie stanowczo zaprzęgowiec powinien znajdować się przed pojazdem, który ciągnie, a nie obok; po trzecie jeździ się po różnych ciasnych ścieżkach i pies z boku roweru nie ma odpowiednio dużo miejsca; po czwarte w razie szarpnięcia w bok można mieć niezłą wywrotkę z uszkodzeniem springera włącznie Większość z tych powodów "sprawdził" mój mąż, zanim nie złamał gwinta na tym urządzeniu, tłukąc się przy okazji i uwalniając Lupiego z linki...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl