alexisend
Chciałabym się dowiedzieć jak psy traktują, jak się zachowują w psim hotelu?
Jak się zachowują po powrocie swoich ludzi, czy nie sprawiają problemów typu, że nie chcą jeść, są osowiałe, markotne, może nawet agresywne?
Od kilku już lat nie byliśmy na wakacjach, w tym roku też nigdzie nie pojedziemy, bo nie mamy komu powierzyć opieki nad naszymi psami. Z lekka mamy już tego dość, więc narodził sie pomysł z hotelem, ale .. no właśnie Psami zajmujemy sie wyłącznie my, nikt inny. Są bardzo z nami związane i nie wiem jak mogą znieść rozłąkę. Poza tym ja mam poczucie jakbym oddawała psa na te kilka dni do schroniska Jakbym go porzucała
Proszę napiszcie o swoich doświadczeniach, o zachowaniach Waszych psiaków.
Bardzo proszę też ewakę o pomoc, bo jeżeli komukolwiek powierzę swoje pieski to tylko Tobie
Basiu, problem najczęściej leży głównie po stronie nas, ludzi... popatrz na to inaczej - jak wziąłem Maxa do siebie, a miał już ponad trzy lata, to najpierw był 'nakręcony' bo miał nowe towarzystwo, znaczy Azję, z którą rozrabiali kilka dni non stop... do tego nowi ludzie którzy się nim zajmowali - nie wyglądał wcale na smutnego czy załamanego... Husky to rasa która chyba dość łatwo dostosowuje się do nowych warunków, a nie sądzę żeby dwa tygodnie pozwoliły mu zapomnieć Pańci
Ja musiałam zostawić swoje dwa AH na cały miesiąc w hotelu..i było im tam naprawde dobrze,fakt że wcześniej sprawdziłam dokładnie miejsce i gadałam z właścicelką..właścicielka zajmuje się tresurą psów i bez problemu dogadała sie z moimi burasami mimo że jeden jest bardzo strachliwy
nie było żadnego problemu z jedzeniem czy ucieczkami:)
Moje nigdy nie zostawały w hotelu więc nie wiem jak jest po. Ale obserwuję psy w hotelu u Jolki. Po żadnym nie widać, że jest coś nie tak. Są radosne, brykają ze stadem Joli. Mają osobne spacery. O grymaszeniu nie ma mowy- nawet niejadek nie wytrzyma jak cała sfora pałaszuje. Kiedyś państwo przyjechali po delikwenta. Ten radośnie się przywitał, po czym zrobił w tył zwrot i poszedł do stada. Niektórym to nawet dobrze robi, bo po takich indywidualnych spacerkach takie bardziej ułożone są
Basiu, problem najczęściej leży głównie po stronie nas, ludzi...Wiem o tym
Jestem pewna, że w hoteliku będzie im dobrze, że będą miały wszystko co niezbędne a nawet coś ponad to, ale emocjonalnie jestem z nimi tak bardzo związana, iż wierzę, że i one są tak samo mocno związane ze mną. Najpierw ja sama muszę się do pomysłu przekonać (bo co to za wakacje jak mam cały czas się o nie martwić) a potem jakoś przygotować psy.
Lupi był w hotelu u ewaki nie wiem, jak długo, ale pewnie ponad miesiąc... Jego poprzedni właściciel mówił, że Lupi jest wybredny co do jedzenia - ewaka zdementowała tę informację Był bardzo zadowolony zarówno z jedzenia, jak i z towarzystwa, naprawdę wyglądał na szczęśliwego. Przy wizycie Pana miał go na oku i często podchodził, ale za chwilę wracał do kumpli i ganiania. U nas po odjeździe Pana (kiedy Lupek został już na stałe) - miałam obawy, czy Pan bezpiecznie dojedzie do domu - łzy stały mu w oczach jak świeczki. A Lupek był wzięty od razu na długi. męczący spacer, noc przespał z dziewczynami w kojcu (trochę płakał i wołał "Mama...mama..."). Potem nas obserwował z tydzień (a my jego...), a powracającego ze Śląska z pracy Marka powitał już z honorami należnymi Pańciowi.
Basiu, weź pod uwagę, że w hotelu twoje psy pozostaną w stadzie, które znają i w którym czują sie bezpiecznie..
adder ale czasmi jest tak ze psy nie bardzo chca zostac same zwlaszcza jak nie sa tego nauczone - np naszych w pokoju, domku nie mogli bysmy zostawic i isc polazic bo zdemoluja calosc jak leci takze na plazy czy na imprezie plenerowej nie zawsze da sie przebywac z psem a po prostu chce sie do ludzi gdzies...
nasze psiaki w hotelu byly raz u ewaki i zle im napewno nie bylo, nasz panikarz troszke poplakal ale kurczaczek ratowal sytuacje podobno
napewno trudniej psom ktore na stale mieszkaja w mieszkaniu niz tym ktore siedza na dworze i w kojcach - naszym brakowalo tapczanika i wlaczonego TV bo spanie na slomie to takie niewygodne
.. a czasami chce się po prostu spędzić tydzień czy dwa bez psów - i nie ma w tym nic złego, tak samo jak chęć spędzenia urlopu bez dzieci...
MiK ma rację, najgorzej jest z tymi psami, które są naszymi "oczkami" w głowie. I zazwyczaj są jedyne, jedynusie i wolno im wszystko Ale doświadczneie uczy, ze hasiory naprawde nieźle znoszą zmianę otoczenia. Najbardziej cierpiały u nas psy Runy pierwsza noc to był koszmar. Wzięlismy je do domu - Runa trzęsla się cały czas, piszczała i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Shamuk szalał, próbował warczeć, w końcu otworzył w nocy lodówkę (obudziła nas dziwna światłość ;-)
Po dwóch dniach im przeszło. Nie były super zachwycone, ale bez stresu przechadzały się po domu, po ogrodzie czy wybiegu. Runa nigdy nie woziła ich w przyczepie, a u nas wskakiwały bez problemu.
Rudy od MiKa rzeczywiscie piszczał i histeryzował, ale moim zdaniem to kwestia rozpuszczenia go i próby sil. Psy czesto odpuszczają, jak zobaczą ze na dłuższą metę nie przynosi to efektu. A w sumie, po co się pieklić i tak jest fajnie.
Miałam jeszcze kilka razy wielkiego labradora, tez trzymany w domu (starszy gość). Generalnie aklimatyzacja - bez problemu, ale jak tylko wychodziłam z domu to wpadał w histerię i szczekał. Nie mogłam wyjśc do sklepu czy nakarmic psów, no nie potrafił nigdzie sam zostać. Dostawałam szału od tego szczekania, bo wielkie bydle i dom (nasz kurnik) się trząsł cały
Z resztą psów - luzik zupełny. Czy nowofunlandy, chowy, kundle czy teriery. Nie miałam zadnych problemów. A hasiory, a było ich u nas sporo - poza psami Runy i jednym psem MiKa nie było problemów. Myslę, ze trochę tez dlatego, ze u nas jest już sporo psów i to "tych" psów, a północniki jednak się jakos cholera rozpoznają.
Lupik czuł się jak u siebie, szalał jak wariat z naszym wyżłem, mam od roku wielka sukę husky, która nie poznała swoich włascicieli jak przyjechali wziąć ją na święta w grudni, po trzech meisiącach. Nie chciała wyjśc do nich z kojca naszych psów. teraz mam psa, który po trzech miesiacach zabrany tydzien temu przez swojego pana, nawet do niego przyszedł, tylko pobiegł do Dominika, a potem do mnie. Jak chwilę poszalał, to przylefciał i do własciciela. teraz mam hasiora - starszego juz misia, który jest u nas dwa tygodnie, i piszczy jak Domin odjeżdża, i siedzi przy bramie i czeka na niego. Jest tak fajny, ze mam wrazenie jakby byl z nami jak inne psy, co się przecież az tak czesto nie zdarza ani psom, ani nam
Basia, mnie się tez wydawało, ze nigdy nikt się nie zajmie lepiej moim psami niz my. I w sumie - dalej mi się tak wydaje Wiec staram sie raczej, zeby ktoś przyjeżdżal do nas, jak juz musimy gdzies wyjechać. Psy sa u siebie, więc jedyny brak jak moga odczuwac, to brak naszego widoku...
Ale parę razy się okazało, że miłość do pana miłością do pana, a psie zycie swoim zyciem
I nasze hasiory (moze poza Speedy) pójdą wszedzie, gdzie będzie żarcie, będzie wesoło, i jeszcze będa jakies psy. Byłam sama w szoku jak pozyczałam kilka razy dwójkę - paradoksalnie najbliżej związanych z nami hasiorów - Morfiego i Anouk! Szafranom, zeby Marta mogła zrobić licencję, a Paweł normalnie startować.
Wiedziałam, ze będzie im ok, ale nie sadziła, ze az tak )
Psy czuly się u nich jak u siebie. Fakt, ze znają ludzi i zapachy, ale potraktowały wyjazdy lajcikowo - ochoczo wskakiwaly do samochodu, przyczepy. Na wybiegu od razu zaanektowały podesty, a ze swoich kojcow w nocy.... wylazły, żeby pójść do kojców grenlandów....
Inaczej z hokkami - one sa nieprzewidywalne, i nikomu nawet znajomemu ich nie moge oddać. Chyba, ze ktoś przyjedzie i będzie je karmił u nas.
Moze więc basia, ktoś moze znajomu do Was przyjeżdżać podczas waszej nieobecności?
Albo jezeli juz boisz się obcego hotelu, masz kogoś w poblizu - jakiegos hodowcę czy znajomego, ktorego znają psy i tam zostaw Ceika i Katię? Na pewno będzie im łatwiej....
ja dwa razy oddałem psy do hotelu,
za pierwszym razem były dwa tygodnie u Darka Poborskiego i to był naprawdę udany pobyt, bez żadnego widocznego stresu przetrwały te dwa tygodnie, z tym że u niego nie było tak że siedziały tylko w kojcu i nic poza tym, oprócz wyprowadzania, wybiegów towarzyszyło im kilkoro dzieci, które zajmowały się nimi a moje akurat to lubią
natomiast drugi pobyt w hotelu w schronisku w katowicach to był dla nich koszmar (tak mi się wydaje), nie dość że nic tam nie jadły (na szczęście były tylko weekend), wystraszone, obrażone na mnie po odbiorze to jeszcze przyplątało się kilka chorób.
także jeśli już to tylko do hotelu, gdzie znają się na tych psach...
a obecnie zostają w domu i są odwiedzane przez moich rodziców...może nie jest to jakieś super rozwiązanie, ale nie przeżywają żadnego stresu...
nie odbierz mnie źle ale w dzisiejszych czasach wyjazd na wczasy z psem nie jest czymś co wymaga zdolności nadprzyrodzonych.. wiele hoteli, pensjonatów i ośrodków przyjmuje bez problemu zwierzęta pod swój dach. I mam tu na myśli nie tylko ośrodki w Polsce3 ale nawet za granicą. No chyba że marzy Ci się wyjazd do ciepłych krajów albo przelot samolotem na miejsce wypoczynku Zgadza się, nawet już raz byliśmy z nimi na wakacjach nad morzem, ale tym razem chcemy powrócić na ukochane przez nas żagłówki na Mazurach. Nie widzę możliwości zabrania ze sobą dwóch, nieprzywykłych do tego, huskich. Męczylibyśmy się wszyscy - i one, i my
Hmm ja mam odwrotny problem Moim to chyba wszystko jedno gdzie mieszkają i kto jest ich włascicielem
Rudy od MiKa rzeczywiscie piszczał i histeryzował, ale moim zdaniem to kwestia rozpuszczenia go i próby sil. Psy czesto odpuszczają, jak zobaczą ze na dłuższą metę nie przynosi to efektu. A w sumie, po co się pieklić i tak jest fajnie.taaa.... jaaasneeeeeee..... chcesz laredo na turnus?
Basiu, przypomnij sobie historie Kaia... Ewa i Dominik maja tak wyjatkowe podejscie do psowZnam tę historię i jestem pewna profesjonalnego i z sercem podejścia do moich psów.
Ja wiem, że jestem głupia ale problem tkwi głównie we mnie
Reimar, Laredo nie wezmę nawet jak mi nowy dom postawisz ;]
A to chyba nie o Kaia, chodziło tylko Lancelota?
Ale ja rozumiem przeczucia Basi, i myslę, ze nie jest bezzasadne.
Baska, być moze to wcale nie problem w Tobie - masz przeczucie, że moze to nie byc dobre dla nich, bo na tyle je znasz. Szczerze mówiąc ja tez mam przeczucie, z tego co piszesz, że Ceik i Katia mogą się w obcym miejscu zachowywać jak Runa i Shamuk i to o wiele dłużej...
No i co ja mam robić?
Zabrac psy na lodke A moze im sie spodoba?Azja lubi plywac lodka
A to chyba nie o Kaia, chodziło tylko Lancelota? no bez watpienia ale wszyscy wiedza o co chodzi
No i co ja mam robić? zaczać psy traktować jak psy, a nie jak dzieci???
wera, jakże pomocny ten Twój post, no na prawdę
wera, jakże pomocny ten Twój post, no na prawdę pomocny, czy nie pomocny, ale na pewno szczery... pies jest psem, a nie dzieckiem i tak psa sie go powinno traktować...
Basia ,jak Cię kocham , Wera ma rację
Robicie mi psychoanalizę? Nie potrzebuję jej.
Robicie mi psychoanalizę? Nie potrzebuję jej.nie robie ci psychoanalizy, a tylko dlatego ,ze nie podoba Ci się co pisze, to nie zamierzam pisać kłamstw i pisać tekstów w tylu: "Tak Basia, zostawianie psów takich jak Twoje na hotelu jest nieludzkie, masz rację nie mozesz jechać na wakacje itd..." Tylko powiedz mi jak już na siłe z nich takie ludzkie robisz dlaczego one mogą mieć swoje sprawy np. kąbinowanie jak tu zwiać, aby wyczyścić kurnik sasiadom i nawet wprowadzić to w życie?? A Ty nie mozesz im zwiać na mazury, aby zapolować na żaglówki??? One jakoś nie bardzo się przejmują co z Toba, jak im sie uda zwiać...
Dziwne rozumowanie, wera. Ja jestem realistką, wiem jakie są moje psy i do czego są zdolne. Znam ich przyzwyczajenia i wady i podzieliłam się jedynie wątpliwościami jakie mam przed ewentualnym oddaniem ich do hotelu. Nigdy też nieuczłowieczałam żadnego zwierzęcia. To, że jestem z nimi tak bardzo związana wynika zupełnie z czego innego.
Basiu, każdy z nas ma prawo do egoistycznych wakacji One na pewno to przeżyja!!
Sądziłam, że kto jak kto ale Wy tutaj mnie zrozumiecie i coś doradzicie. Cóż..
Basia, na cały urlop od razu to może nie....A gdybyś pojechała z nimi do Ewaki na popołudnie. Następnie tam zanocowały, a potem jeszcze na np 2,3 dni. Zobaczycie obie czy jest tak źle jak myślisz, czy one też mogą mieć całkiem fajne wakacje. Piesy Wam powiedzą
Dziwne rozumowanie, wera. Ja jestem realistką, wiem jakie są moje psy i do czego są zdolne. Znam ich przyzwyczajenia i wady i podzieliłam się jedynie wątpliwościami jakie mam przed ewentualnym oddaniem ich do hotelu. Nigdy też nieuczłowieczałam żadnego zwierzęcia. To, że jestem z nimi tak bardzo związana wynika zupełnie z czego innego.czyli problem tkwi tylko i wyłacznie w Tobie, a nie w psach ja bym mało co spała jakbym zostawiła psy w jakimś tam hotelu, ale jakbym zostawiła je u Ewaki, to spałabym spokojnie Bo po 1 ma ona chyba największe w Polsce doświadczenie z tymi psami, jeżeli chodzi o psi hotel, Po 2 znam ją i wiem ,że podchodzi do tego jak trzeba, po 3 ufam jej No i po 4 zawsze mogłabym zadzwonić i się dowiedzieć co i jak i wiedziałabym ,że słysze prawde, a nie tylko suche teksty od własciciela hotelu, że wszystko jest ok. Po 5 jakby naprawdę z psami było coś nie tak, to Ewaka pierwsza by zadzwoniła i powiedziała co i jak i nie martwiłaby się o renomę hotelu. Dlatego ja na Twoim miejscu zostawiłabym psy, jak już się tak boisz bardzo na przynajmniej jedną noc i wtedy zdecydowała, czy aby nie przesadzam czasami I nie myśl sobie ,ze jestem bezduszna i tak odrazu bym psy zostawiła u byle kogo, byle gdzie, bo uważam, że mam prawo na wakacje i już
moja sucz raz była w hoteliku na 1 dobę bo jechałam na wesele i zwiała stamtąd...później była tak zestrachana że jej się dotknąć nie dało. słyszałam tez historię, że koleś zostawił psa na 2 tygodnie w hoteliku a ten się maksymalnie pochorował, tracił sierść, nie było z nim kontaktu wogóle, później długo dochodził do siebie....różnie to bywa, właściciel zna swojego psa i wie czy ten poradzi sobie z faktem takiego rozstania czy nie..szkoda narażać psiaka na tydzień kombinowania jak by zwiać
moja sucz raz była w hoteliku na 1 dobę bo jechałam na wesele i zwiała stamtąd...później była tak zestrachana że jej się dotknąć nie dało. słyszałam tez historię, że koleś zostawił psa na 2 tygodnie w hoteliku a ten się maksymalnie pochorował, tracił sierść, nie było z nim kontaktu wogóle, później długo dochodził do siebie....różnie to bywa, właściciel zna swojego psa i wie czy ten poradzi sobie z faktem takiego rozstania czy nie..szkoda narażać psiaka na tydzień kombinowania jak by zwiaćdlatego ja bym nie spała po nocach zostawiając psa w jakimś tam hotelu, ale zostawiając psa u Ewaki, nie martwiłabym się o to wcale Wiadomo ryzyko zawsze jest, ale takie samo jest jak psy sa pod naszą opieka...
no tak, to jak u rodziny pewnie. wiesz, że jak coś się stanie to cię poinformują. mnie w tym hotelu nie poinformowano, że sucz uciekła. dowiedziałam się od kolesia, który ją znalazł i do mnie zadzwonił. hotelarz liczył, że ją znajdzie a ja o niczym się nie dowiem. wogóle straszną szopkę odstawił wraz ze swoją rodziną całą.
Moje psy sa jeszcze w hotelu juz 7 dzien , odebrac mam je jutro (;
jak dzwoniła mama to wszystko OK , przed oddaniem oczywiscie sprawdzilismy wszystko
dobrze zabezpieczone kojce , czyste i wiem ze tam dostaną jesc napewno (;
zwiała stamtąd...To był hotel czy jakaś pomyłka?
Ponieważ nasz "rudy od Mików" był oddany tylko na 1 dzien do ewaki i i tak było wiadomo ze ten jeden dzien musi jakoś przeboleć to i tak Ewa dzwoniła koło 16 ze mały strasznie rozpacza i jak mozemy to mamy sie ztreszczać z powrotem, a jak wrocilismy to okazało sie za z nami to on tam najchetniej by został bo spawdził ze to napewno my i dalej biegac po terenie i ani myslał sie z tamtąd zbierać.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl