alexisend
Od jakiegoś czasu walczę z Katią a właściwie z jej lękiem przed zbieganiem z górki. Niestety Katia na pierwszych w życiu zawodach miała wypadek - minęła znak drogowy z innej strony niż Tomek na rowerze. Prawdopodobnie rower uderzył Katię i od tej pory są problemy, bo cała sytuacja miała miejsce na słynnym zjeździe w Wysokiej. Na początku Katia bała sie tylko dużych górek, potem zaczęła bać się i najmniejszych pochyleń. Po tych paru latach, kiedy myśleliśmy, że już jej minęło, to ciągle powraca. Generalnie źle kojarzą jej się same zawody. W domu na treningach jeszcze jako tako biega, nawet z górki powolutku zbiegnie, ale już na zawodach kategorycznie odmawia, do tego stopnia, że w zeszłym roku w Wysokiej Tomek musią ją znosić z góry na rękach. Czasami jest OK, daje z siebie wszystko i nie boi się zbiegać z górki a innym razem jest panika i hamulec na 4 łapy. Czy ktoś z Was spotkał się z takim czy podobnym zachowaniem? Czy jest jakiś sposób walki z nim?
Tylko błagam nie piszcie mi, że Katia to kanapowiec.
Viva też nie ,,zbiega'' tylko schodzi .. ale tylko jak jest w szorkach i przy rowerze ...
My mielismy taki problem z Vika (Fatima Cien Wilka), Sniezne Rakiety ze swoja Vici z Gorskiej Osady. Ani jedna ani druga zdecydowanie nie sa kanapowcami ;-)Jak trenowalam w Olsztynie na trojce po zmrozonych trasach, pamietam ze cenilam sobie Vike w roli "bezpiecznika" na zjazdach ;-)
Stety lub niestety w tych przypadkach one po n-tym treningu sie odblokowaly, nie wiem czy na zasadzie "nie mialy wyjscia" (treningi w zaprzegu 4- lub wiecej psow, takiej ekipy nie byly w stanie odhamowac przy stawaniu deba) czy same zorientowaly sie ze to nic strasznego...
Nie wiem co Ci poradzic, na pewno pozwalanie na to (znoszenie na rekach, konczenie treningu,) Katii nie oduczy, wydaje mi sie ze trening w wiekszym skladzie predzej (nie wiem czy masz taka mozliwosc), zaczynajac od tras z malymi nachyleniami.
Dodam ze i Vika i Iskra Zanny biegajac same, luzem - zawsze z gorki osiadaly pelne predkosci.
ale chyba istnieje równiez ryzyko że pogłębi niechęć do biegania w ogólezdecydowanie raczej pogłebi niechęć, trzeba wrócić do zabaw z psem i nagród za zbieganie,powinny pomóc zabawy z innym psem gdzie bieg sie wymusza automatycznie, i potem mozolny powrót do przypinania do rowera i powolne zjazdy itd.
jest jeszcze jedna możliwość że uraz jest nieodwracalny i lęku nie pokonacie i macie po zawodach.
A ona tak sie boi tylko jak przy rowerze biega czy normalnie na spacerach tez?
ja polecam przede wszystkim powoli - jesli bedzie ciagnieta przez innego psa, to raczej 'samo jej nie przejdzie'. Powoli - wyhamuj psy do klusa, spokojnie niech zbiegaja na dol. Jesli masz taka mozliwosc, to pusc Katie luzem i jedz na rowerze (sama, albo z Ceikiem) - tak, zeby Katia Cie gonila - wtedy nie powinna miec oporow i powinna po kilku razach zalapac, ze to nic strasznego.
powodzenia
zapewniam ze odrozni "bieg luzem" od biegania w szelkach.
Mieliscie u siebie przypadki takich psow? Bo chyba o to basi chodzi. Metody zachowawcze, rodem z ksiazek "pies z problemami" brzmia ladnie, ale dla haszczaka, ktory szybko sie wycwania co mu sie oplaca, a co nie moga okazac sie nieco nieskuteczne
Nie mam na mysli ciagniecia psow na sile, gdzie inne wloka tego z urazem za soba. Chodzi o to zeby pies widzial, ze zbieganie z gorki dla innych nie robi problemu, wiec moze nie ma sensu odstawiac cyrku. W treningu z drugim psem tylko moze zrazic swoim zachowaniem tego drugiego, ktory nie ma leku przed predkoscia/wysokoscia.
Jesli oberwalo jej sie rowerem, to moze jest kwestia roweru. Przy wozku, sankach tez odhamowuje?
dlatego na pewno nie podpinac jej od startu, tylko jak reszta ekipy bedzie juz nieco zmachana.
Napewno nie podpinać do innych psów żeby ją pociągneły..to najgorsze co można zrobić!
dobrą metodą jest pokazanie psu że górka to nic strasznego na spacerach... niech sobie pozbiega sama dla zabawy np.za piłeczką moja liderka też nie znosi zbiegania z górki,najpierw to był strach a teraz obawa przed zdarciem sobie łapek no i chyba lenistwo
naprawde myslicie ze pies nie zauwazy roznicy miedzy 'bieganiem z pileczka' a praca w zaprzegu?
nie chodzi o to żeby różnicy nie zauważała... ona musi przestać sie tego bać,ma złe skojarzenie z górka bo miała kiedyś mały wypadek...a psy są wbrew pozorom bardzo pamiętliwe jeśli chodzi o takie rzeczy...
może warto zacząć wszystko od początku, czyli pokazać jej że zbieganie z górki to niezła frajda? najpierw sama na nogach bez roweru na smyczy zbiegaj znią i zachęcaj ciepłym tonem a potem możesz spróbować z rowerem, może to pomoże...adderus, próbowałam zaczynać wszystko od początku ale nie przyniosło to żadnego skutku. To dziwne ale czasami Katia ładnie zbiega z górki (mamy taką koło domu na finishu) a innym razem kategorycznie nie chce. Kiedyś ją popędzałam, zachęcałam do szybszego biegu, teraz pozwalam jej zbiegać w tempie jakie jej odpowiada. Ciekawe jest też to, że jak zobaczy kota czy zajaca, zapomina o strachu
dobrą metodą jest pokazanie psu że górka to nic strasznego na spacerach... niech sobie pozbiega sama dla zabawy np.za piłeczką naprawde myslicie ze pies nie zauwazy roznicy miedzy 'bieganiem z pileczka' a praca w zaprzegu?Jak biegniemy "na nogach" to Katia ciągnie i odważnie zbiega z górki, chociaż wiadomo, że nie rozwijamy jakiś kosmicznych prędkości, podczas spaceru czy zabawy też jest OK, jedynie kiedy ma trenować zaczyna robić fochy. Ona doskonale rozróżnia sytuacje.
nie wiem czy trening w większym gronie jest dobrym rozwiązaniem, możliwe że pies się przełamie i będzie zbiegał, ale chyba istnieje równiez ryzyko że pogłębi niechęć do biegania w ogóleKatia razem z Ceikiem były podpinane do suczek Grzesia Parchańskiego. On ma na prawdę szybkie psy i choć Katia stawiała trochę opór nawet przy niedużych górkach, skutecznie spowalniając resztę, w pewnym momencie faktycznie jakby się przełamała. Może nie w pełnym galopie ale jednak bez problemu zbiegała .. do zeszłorocznej Kubalonki. Co ciekawe znała trasę zawodów, bo przecież tam trenowała a na samych zawodach kategorycznie odmówiła współpracy. To był śnieg i narty, zupełnie inne ale znajome okolice i sytuacje .. nie mam pojęcia co się stało.
Powoli - wyhamuj psy do klusa, spokojnie niech zbiegaja na dol. Jesli masz taka mozliwosc, to pusc Katie luzem i jedz na rowerze (sama, albo z Ceikiem) - tak, zeby Katia Cie gonila - wtedy nie powinna miec oporow i powinna po kilku razach zalapac, ze to nic strasznego.
Tak robiliśmy ale ona potrafiła usiąść, zaprzęc się łapami i nawet odpięta nie drgnęła. Taką sytuację miał Tomek w Wysokiej w tym roku. Wygląda na to jakby sam fakt, że to zawody ma znaczenie, bo w domu jest lepiej, nieznacznie ale jednak.
A ona tak sie boi tylko jak przy rowerze biega czy normalnie na spacerach tez?Na spacerach ciągnie, podczas biegania "na nogach" też, jedynie jak z wózkiem, rowerem, hulajnogą to różnie ale w szczególności odpada na zawodach.
No to ja juz nie mam pomyslu oprocz tego,ze jak ladnie zbiegnie z gorki to,zeby nagrode dostala,tyle ze to zawsze strata ilus tam sekund
Dzis u nas chłodniej i psy właśnie wróciły z treningu z Tomkiem. Katia podobno bez problemu zbiegła z górki
A dostala nagrode za to? Bo jesli nie to moze powinna?
Została nagrodzona ustnie i została wyściskana i wycałowana niemalże ... no, ale my po każdym treningu chwalimy psy
Chodzilo mi raczej o to,ze moze powinna byc nagrodzona zaraz za gorka.A ze po treningu to oczywiste,ze trzeba pieski pochwalic
Jakieś 30m od końca zbiegu z górki, psy kończą trening.
A może powinniśmy chwalić Katię tylko za udane treningi?
Dlaczego nikt z tych PRAWDZIWYCH maszerów się nie wypowie? Narcyz, wilczek, ZH?
A może powinniśmy chwalić Katię tylko za udane treningi?a co oznacza udany trening?? udany dla Ciebie czy dla psa??
Dobre pytanie alaskanka
Ja, za udany trening uważałam taki, podczas którego psy ładnie i równo pracowały, nie obzdryngalały się i biegły możliwie szybko, a w przypadku Kati dodatkowo jak normalnie zbiegała z górki. No nie wiem, może za dużo wymagam ..
a czy Katia lubi rywalizacje? probowałaś żeby zbiegła z górki za innym zaprzęgiem?
Tak, Katia lubi rywalizacje , lubi się ścigać. Nie miałam za bardzo okazji by zbiegała z górki za innym zaprzęgiem, ale zapięta za Ceikiem, czyli mając go do gonienia przed sobą, potrafiła go całkowicie zatrzymać. To wyglada tak, że ona się boi ale nie zawsze
Dlaczego nikt z tych PRAWDZIWYCH maszerów się nie wypowie? Narcyz, Może dlatego że wszystkie moje lidery grejstery to dzieło Alaskanki? Wiesz Basiu jeśli idzie o trening psa to akurat od Alaskanki można czerpać garściami. Jak mam problem z jakimś psem to własnie Ona a nie kto inny go ustawia. Prawdopodobnie ja też mógłbym to zrobić ale nie w tak krótkim czasie i nie z takim wynikiem. Więc spokojnie czytaj to co pisze i poznaj ją lepiej bo startuje już 9 lat a z tego co czytam to nie wiesz kto to jest. Pozdrawiam
Dzięki Narcyz. Rzeczywiście nie kojażę Alaskanki z żadnym żywym człowiekiem dlatego poprosiłam o opinię tych, których znam i wiem jak dużą wiedzę posiadają. Niemniej jednak cenię sobie każdą radę
Kłopot w tym, że do rady Alaskanki nie mam możliwości się zastosować, chociaż ... może jakby spróbować zapiąć Katię i Ceika do różnych rowerów i Ceika puścić przodem ... Musze jeszcze nad tym pomyśleć
A czy Katia, po kilku takich treningach, nie uzna, że zbiega się tylko za kimś, czy nie przyzwyczai się do tego, że zawsze jest ktoś przed nią do gonienia??
Wydaje mi się, że to że będzie biegła za Ceikiem skupi jej uwagę tylko na dogonieniu go... możliwe, że zapomni o strachu i górce. Może powinniście przed samą górką odwrócić jej uwagę? Aby nie "myślała tylko o strachu". To trochę jak z człowiekiem...
ale ja jeżdżę z psami dopiero od roku więc nie bierzcie tego poważenie...
Wiem jednak, że jak czeka mnie jakiś ctrudny odcinek, przygotowuję siebie i psy na to najbardziej jak mogę... mówię o znajomej mi trasie, kiedy np. jest dosyć stromy zjazd, jakieś 200m przed metą. Psy już same z siebie przyspieszają, bo wiedzą że za niedługo będzie koniec trasy. Ale specjalnie staram się kończyć tym odcinkiem, aby nie zwątpiewały przez szybkim zjazdem z górki.
Basiu, może rzeczywiście trzeba do niej np przemówić uspakajającym głosem przed górką...
My stosujemy na treningach 3 specjalnie tony (mniejsza o komendy): kategoryczny zakaz (stanowcze NIE np. przy zaczepianiu czy wskakiwaniu do rowów), energiczne przyspieszanie i wzbudzanie entuzjazmu (go go go!!) i ostatnie: "dobrze, super pieski.." zadowolonym, dodającym "otuchy" głosem). Na nasze psy to działa. A też niejden wypadek mają za sobą
Dzięki wajola za rady
Co do tonu głosu to może i racja, bo jak Katia w Dziergowicach nie chciała biec, Tomek podszedł do niej i chwile z nią bardzo spokojnie rozmawiał, wiesz pytał co się dzieje i takie tam. Po chwili Katia była w stanie biec dalej ale czy to było zasługą spokojnego mówienia do niej, czy tylko chwili na uspokojenie, niestety nie wiem
Rzeczywiście ton głosu jest bardzo ważny i to że Tomek do niej tak zagadał to było super to naprawde pomaga... ja jak jade zaprzęgiem i wiem że na trasie będzie jakieś niebezpieczeństwo czy urudnienie to wydaje psom komende look out żeby mogły się przygotować...
myśle że "pogadanie" z Katia i dodanie jej otuchy przed górką powinno działać,a jak już zbiegnie to wieeeeeeeeeelka pochwała
może poprostu uważajcie górkę jako odcinek tresy zupełnie nie rózniący się od innych prostych tras ?? to może po kilku próbach zapomni, że górka to górka a nie coś innego
jak już zbiegnie to wieeeeeeeeeelka pochwała No, ale to co, mam się zatrzymac i chwalić ją od razu czy serdeczny ton bez schodzenia z roweru?
oczywiście, że bez, bo jak parę razy tak zrobicie, to potem jak zjedzie z górki to ty nie będziesz miała zamiaru zatrzymywać się, a psina zatrzyma się i odwróci się czekając na pochwałę wieeelka pochwała, ale jedziemy dalej
Więc u mnie też bywa czasami podobnie ale nie tylko z górkami , ale jak na trasie kamyki czy za twardo np asfalt też nie chce biedz ,
Co do dopinania do wiekszej ilości psów , to najgorsze co może byc , bo jeżeli w ciągu jednego trenningu dobrze zblokuje to może pokaleczyć łapy , a po drugie poglębia się dalszy lęk z tym że znowu ją mogą przeciągnąć i straci chęć wogóle do pracy - no i jak niedaj pokaleczy te łapy to pies odpada z treningów na co najmniej miesiąc .
Ja u siebie robie to bardzo spokojnie , najpierw spacery (ale obciązeniem np.opona ) w danym terenie jakim występuje problem tzn, górki ,kamyki czy nawet asfalt , lub biegnie luzem obok , za lub przed zaprzęgiem , i to przynosi u mnie największe rezultaty bo po drugim trzecim treningu już widać rónice że nieblokuje się , lub jazda na kilka zaprzęgów i leci w ostanim w pierwszej parze i duch rywalizacji jest tak silny że również po paru treninach ustepuje problem
Ewentualnie wolne bieganie np za autem , wypuszam psy gwizdek i zasuwają za autem i na ogól niemaja problemów z terenem
Mój sposób - podpięcie do większej ilości psów i puszczenie stada z górki. Psy w zaprzęgu muszą mieć 100% zaufania do maszera. Nie mogą się bać ani wózka, ani sanek a na polecenie maszera powinny skręcać nawet w pole, mimo, że nie ma tam drogi. To samo dotyczy przebiegania przez wodę czy pokonywania rowów. Tak jak z koniem, ale wóz, albo przewóz.
Przy dużej prędkości pies nie zacznie hamować, bo nie będzie miał wyboru. A jak raz zaskoczy, to będzie zbiegał bez problemu i to jest ważne dla jego bezpieczeństwa, żeby galopował a nie biegł asekurancko. Rzecz jasna wykluczone są takie zabawy na kamienistych zjazdach i takich, po podłożu których psy niepewnie stąpają.
Pzdr
Psy w zaprzęgu muszą mieć 100% zaufania do maszera.w jaki sposób pies ma zdobyć zaufanie do maszera jak zamierzasz go przciągnąć z górki 40km/h??? bo ja tego nie rozumiem...
Tu chodzi o to chyba żeby na nowo to zaufanie obudzić... albo polepszyć. psy z którymi jeżdżę też mają teraz do mnie zaufanie, ale na samym początku kiedy pierwszy raz jechałam na wózku to ja musiałam mieć zaufanie do nich... teraz jest tak, że możemy razem pojechać, wjechać wszędzie, ale liczy się to aby z zaprzęgiem cały czas pracować i nie przymuszać do niczego, a zachęcać. One muszą robić to wszystko z własnej woli.
Sory, napisałam o zaprzęgu a ja mam ino 2 psy teraz
moje psyhehehe xD
ino 2 psy
Basiu, czy chodzi tylko o tę jedną, konkretną górkę, czy generalnie o górki ? Poszukajcie jakiejś podobnej (macie tego sporo ) co do długości i kąta i sprawdźcie. Jeśli z innych zbiega normalnie - to musi byc trauma, jakieś złe wspomnienie i trzeba wtedy koniecznie stosowac metodę pozytywnych skojarzen. Podpinanie do innych psów nic nie da.
Nie mogą się bać ani wózka, ani sanekKatia się nie boi tych sprzętów. Nie ogląda się, nie ucieka przed nimi. Ona ewidentnie boi się zbiegania. Co ciekawe ostatnio raz zbiega całym impetem i bez problemu, a raz zwalnia i bardzo niechętnie - z tej samej górki.
Linner, bardzo dziękuję za radę. Jakos najbardziej do mnie przemawia. Cóż .. będziemy próbować. Nie mam dużych nadziei ale może, może .. Ostatecznie mamy jeszcze duzo czasu do pierwszych zawodów
Jeśli czasem zbiega normalnie - to musi byc trauma, jakieś złe wspomnienie. Podpinanie do innych psów nic nie da. Ja zamiast na górkę zwróciłabym uwagę na relację suni z rowerem. Spróbuj przypiętą sunię w staniu dotknąc przednim kołem w zadek i obserwuj zachowanie, Potem idąc obok roweru z psem z przodu zrób to samo. Może ona boi się właśnie tego. Wtedy trzeba stosowac metodę pozytywnych skojarzeń.
Moja Tamcia (jako dwuletnia pojawiła się u nas) była podpinana przeze mnie przed rower jako lewa i Pola pilnowała tego, efekt - Tamcia ciągle biegła z lewej strony roweru... Dopiero, jak zaczęłam podpinac ją samą, okazało się, że po równym i pod górkę Tamcia pięknie biegnie centralnie z przodu, ale z górki - schodzi rowerowi z drogi (teraz już na szczęście potrafi też "naddac w prawo"). Całe szczęście, że nie zatrzymuje się wtedy. Domyślam się, że była kiedyś najechana i pamięta to. W ogóle jest pamiętliwa: z półtora roku temu krzyknęłam na nią ostro i do tej pory w tym samym miejscu na trasie odwraca się i patrzy na mnie ze strachem...aż mam wyrzuty
Zaufanie budujesz miesiącami - nie chodzi mi o to, żeby przestraszonego psa podpiąć do stada innych i puścić w dół (wybacz skrót myślowy zastosowany w poprzednim poście). Miałem podobny problem z Kronosem, który przestraszył się kamienistego zjazdu w Myślęcinku. Po tym Wilczopolski mi poradził, żebym trenował podjazdy i - przede wszystkim - zjazdy.
Dlaczego? Ano dlatego, że pod górke najszybszym zaprzęgiem jest zazwyczaj ten, którego maszer potrafi najszybciej wbiec na szczyt. Jeżeli chcesz odskoczyć rywalom, musisz umieć zjeżdzać i psy powinny galopować na zjazdach.
Wracając do sedna: osobiście skłaniam się ku ochoczemu poganianiu psów i broń Boże NIE ZATRZYMYWANIU się przed zjazdem. Chwal psa, wysokim tonem głosu wydawaj wesołe okrzyki i uwierz mi, że powinno być dobrze. Wszelkie kombinacje pies odbierze jako próba przekonania go do czegoś, co jest ciężkie i ryzykowne. A tu chodzi o to, żeby pies wiedział, że jak teren opada to trzeba ruszyć w galop, żeby nie zostać pociągniętym przez inne psiaki. W większym zaprzęgu bardziej będzie się tego bał niż górki, którą zresztą widzą tylko leaderzy (ot taki przywilej biegnięcia z przodu )
Reasumując - jeżeli zatrzymasz się gdy pies "stanie okoniem", przegrywasz i czeka Cię ciężka praca a każda kolejna górka może być dla niego niezbezpieczna. Tak samo NIE WOLNO się zatrzymywac, jeżeli pies ewidentnie traci chęć do biegu (nie dotyczy przypadku osłabnięcia czy omdlenia psa rzecz jasna). Zatrzymaj się 2 minuty potem, ale nigdy nie w momencie, w którym zacznie odpuszczać i chrakterystycznie wykręcać głowę z łączówki.
Ile wiem tyle pomagam i lepiej nie umiem.
Pozdro
HT, dzięki. Spróbuję Twojej metody jak tylko pogoda pozwoli
A jeszcze jedno. Planujemy z Tomkiem treningi i zawody z jednym psem, tzn. rower + pies (powodów jest kilka) Czy dla Kati może mieć duże znaczenie to czy biegnie z Ceikiem czy sama?
No to chyba zależy od jej charakteru i woli pracy
U mnie mój pies sam (na treningu) pracuje choćby wcale, w parze z suczką przy wózku trochę lepiej, ale na zawodach jest perfekt -> wtedy nie ma znaczenia czy jest sam czy z innym psem.
Co do trenuingów.. wydaje mi się że wszystko zależy od tego, w jaki sposób będziecie trenowali. Czy osoba+pies (na rowerze) plus drugi taki zestaw i tak trenujecie, czy pojedynczy zestaw.
Przyznam się że próbowaliśmy już wiele wiele takich zestawów i kurczę, psy lepiej pracują w grupie -> takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Ale, przy podłączeniu psów razem wychodzą "na jaw" tendencje do obiboczenia się i wtredy nigdy nie ma się pewności, który więcej się napracował...
My kiedyś częściej trenowałyśmy własnie
Huska+Vivsa na rowerze a obok ja+Chester. Zero pedałowania, psy nawzajem się napędzały, a my uczyłyśmy się manewrowania rowerem i sobą w trudnych sytuacjach
A odkąd zaczęłam jeździć sama z Vivą i Chesterem na wózku, wyszło, że mój pies to urodzony... leń kiedy ini ciągną, on nie musi ( ). Tak się nauczył.
Dlatego jeśli zależy Wam na porządnychm wytrenowaniu psa, to chyba lepiej jest pojedynczo (przy rowerze) go ćwiczyć...
Ale to ma swoje odbicie jedynie w małym zaprzęgu, jeśli tak można nazwać parkę. Z tego co wiem Basiu macie pieska i suczkę.
Ale z drugiej też strony jeśli oba psy mają zapał i chęc do pracy... to może niewarto ich rozdzielać
Jeżeli planujecie starty z jednym psem, to treningi z dwoma wydają się nibezpiecznym pomysłem. Odwrotnie, to jak najbardziej. Zazwyczaj powimnno się trenować z mniejszą liczbą psów (bezpieczeństwo bo na treningach nikt Ci nie pomoże, lepsza kontrola pracy każdego osobnika podczas treningu), a na zawody dopinać pełny zestaw, przynajmniej ja tak robię.
Ale to tylko moja droga dedukcji co nie oznacza, że tak musi być - myślę, że warto posłuchać rad osób, które startują na rowerach i w klasie D0, będzie to najbliższe prawdy.
Powodzenia!
Basia, przepraszam za off w twoim temacie,
Jacek gratuluje artykułu w Klubie Malamuta. Super napisane
Nigdy nie prowadź tak treningu aby zaprzęg lub pies zbiegał z góry w pełnym galopie .
Zjazd powinien odbywać się w takim tempie aby pies psy biegły na obciążonych szelkach z reguły jest to kłus .Taki trening daje psom poczucie bezpieczeństwa. uczy ciągnąć w czasie zbiegania. Nie ma znaczenia ile jest psów w zaprzęgu na treningu w czasie zbiegania dopasuj prędkość do najsłabszego tak aby on chciał ciągnąć w dół .Jeżeli problem nie wynika z jakiegoś stanu chorobowego to zbiegając na małych prędkościach i przy obciążeniu dla psa (hamulce) po paru miesiącach nie będzie problemu. Taki rodzaj treningu w tym fragmencie nie ma żadnego znaczenia dla późniejszych osiągnięć w zawodach wręcz przeciwnie .
Sprawdź czy pies ma odpowiednio starte pazury jeżeli nie ma kontaktu z twardym podłożem to ich nie z ściera to też może być przyczyną.
Przez chwile pomyśl jak wygląda człowiek zbiegający z góry bez żadnego „hamulca” na pełnej prędkości (śmiesznie ,chaotycznie, z brakiem równowagi i rytmu) a jak gdy ciągnie za sobą jakiś „hamulec” ?
Pozdrawiam
Andrzej, dziękuję. Bardzo ciekawie problem przedstawiony. Daje do myślenia.
Mając tego typu problem zwykle przez kilka treningów puszczam psa luzem za zaprzęgiem lub rowerem żeby sam przełamał swoje lęki. Nie jest wtedy przez resztę grupy ciągnięty ani zmuszany do jakiegoś tempa. Chcąc dogonic ekipę przełamuje podświadomie własne lęki poza tym uczy się bez przymusu własnej techniki zbiegania.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl