alexisend
No i Nowakowskim się udało i okrążyli jezioro Inari
Nic tylko pogratulować pasji
Na dzień dzisiejszy mogę im tylko pozazdrościć troszeczkę, w końcu nasz klub wziął nazwę od tego jeziorka
pięknie, brawo
jeśli relacja jest rzetelna to 260 km w trzy doby (z założenia teamu 5 godzin jazdy, 5 godzin postoju) to tempo nie rzucające na kolana.
Oczywiście nic nikomu nie umniejszając. Ja byłem w grupie tych którzy nie wierzyli- więc zwracam honor
Hmmm, na stronie było coś o 500km... Ale co tam. Grunt że wszyscy zdrowi w domu
okrążyli jezioro InariTaurus, możesz to sprecyzować?
Linia brzegowa jeziora Inari ma ok 3300 km, ekipa przejechała jakieś 260 km.
Więc okrążyli jezioro, czy pokrążyli po jeziorze? Bo jakoś od początku nie kumam tej wyprawy.
Na mój chłopski rozum okrążyć jezioro to nic innego jak machnąć kółko po jego lini brzegowej, ale jako, że nie znam się na tym mogę się mylić.
Jest wogóle jakiś zarys trasy krórą przejechali?
[ Dodano: 2010-04-01, 08:01 ]
Komuna założenia założeniami. Po prostu zrozum nie wszyscy chcą tylko zapierdalac do przodu - potraktowali to jako przygode i spedzenie wolnego czasu. Czy to 260km czy 500km czy 3000km w okreslonym z góry czasie- to drugoplanowa mniej istotna sprawa. Od czegoś trzeba zacząć - zobaczyc na ile mnie i moje psy stać. Nastepna wyprawa może byc już zorganizowana wg konkretnego planu. To oczywiscie moje zdanie - prywatnie. Dla mnie to i tak wyczyn jak na pierwszy raz.
Nie no wyczyn wyczynem. Ale zawsze to można napisać o tej przygodzie a nie od razu: Pierwsi Polacy, którzy okrążyli jezioro.
Jestem pewien, że Ty z Twoimi mamutami zrobiłbyś tą trasę w lepszym tempie. Bo to po prostu taka wycieczka.
Wyprawa cechuje się pewnymi założeniami. W tym przypadku było 500 km w 4-5 dób. I do tego się przygotowywali. Pod tym kątem prowadzili treningi. I skoro zrobili połowę krótszy dystans w połowę gorszym czasie, to czy można robić z tego wielki sukces na miarę historycznej chwili? Sam sobie odpowiedz, biorąc pod uwagę 50000 przeznaczone na ten cel, bo tu chyba jest cały sedno sprawy.
Łukasz dla promocji moge zrobić wyczyn z przejechanych 3km po asfalcie bez odpoczynku!!!!!
Ale powaznie- myslę, że pierwszy raz to sprawdzenie psiaków ale też i siebie i przekonanie sie na własnej skórze jak to jest w takich warunkach na odludziu. Zrobienie z tego wyczynu to tez pozysk sponsorów na druga juz profesjonalna wyprawę.
A z moimi dwoma mamutami 50km dziennie z odpoczynkami to zabawa - średnia predkość wychodzi mi 2,08km/h w skali doby
Przepraszam, że się wtrącam. Może trudno to sobie to wyobrazić ale 100, 200, 500 km itp przejechania jakiegokolwiek dystansu przy organizowaniu wyprawy na północ to wartości nieporównywalne. Podczas przebijania się przy złej pogodzie w głębokim śniegu i minus 30 stopniach dystansu 5 km może to być wyczynem innym od 80 km lightowej wycieczki z chlebaczkiem i dwoma pieskami rowerem gdzieś na Mazowszu. Zorganizowanie jakiejkolwiek wyprawy na północ (za dwa dni wraca też ekipa z Gdańska z 30 psami też z północnej Finalndii, 14 dni na odludziu i setki km), to przedsięwzięcie logistycznie skomplikowane, nieporównywalne jedne do drugiego. Obok wypraw na Syberię w okolice Magadanu, Spitsbergen, czy teraz dwóch wypraw do Finlandii gdzie ludzie się ,,dobrze bawili" (jak niektórzy sądzą) - skala trudności i róznica nawet taka jaką widziałem teraz w Szwecji dla ludzi, ktorzy zajmują sie tylko sportem zaprzęgowym na krótkie dystanse (nie umniejszając) - a longami w krajach o zimnym klimacie- jest niewyobrażalna. Bardzo się cieszę, że takich wypraw jest coraz więcej i więcej wrażeń i doświadczeń mozna będzie czerpac i wymieniać z ,,prawdziwego mushingu" o którym wczesniej tylko można było sobie poczytac w ksiązkach.
23 marca o godzinie 12.45. zamknęliśmy pętlę wokół jeziora Inari. - Zrobiliśmy 260 km wśród ciszy i śnieżnego krajobrazu. Czasem był to istny slalom, bo na jeziorze jest dość dużo wysp.Tyle wiem - mam nadzieje że Daria i Krzysztof więcej napiszą, może nie na tym forum ale na swoim blogu Inarijarvi Expedition 2010
Przepraszam, że się wtrącam. Może trudno to sobie to wyobrazić ale 100, 200, 500 km itp przejechania jakiegokolwiek dystansu przy organizowaniu wyprawy na północ to wartości nieporównywalne. Podczas przebijania się przy złej pogodzie w głębokim śniegu i minus 30 stopniach dystansu 5 km może to być wyczynem innym od 80 km lightowej wycieczki z chlebaczkiem i dwoma pieskami rowerem gdzieś na Mazowszu.co nie zmienia faktu, że przejechane zostało połowę zaplanowanego dystansu w połowie gorszym czasie.
To tak jakby się chłopaki wycofali po przejechaniu połowy Polar dystansu i wracali w chwale. I to taką pulą pieniędzy.
Chodzi mi tylko o to, że wobec wszystkich wypraw jakie odbyli Polacy do tej pory Tylko ta była tak sfinansowana. Generalnie nie mieli nic innego jak przygotować się i spokojnie pojechać. Wszystko można było zaplanować i zrealizować, a sam wież, że zawsze inaczej to wygląda.
Ale się czepiacie
Fajnie, że im sie udało - doswiadczenia nabrali, zrealizowali cel - w jakim procencie, moze niech sami ocenią. Ja tam gratuluję.
I co wy tak tą średnią prędkość liczycie ? To wyścig był, czy jak ?
Ode mnie również WIELKIE GRATULACJE.
Ostatnią rzeczą jaką bym zrobiła, byłoby liczenie średniej.
Wyprawa ma to do siebie, że nieistotny jest czas...
Ostatnią rzeczą jaką bym zrobiła, byłoby liczenie średniej. Wiola, średnią podałem jedynie po to, żeby zobrazować domniemaną szybkość z jaką poruszały się zaprzęgi. To czyste założenie, że 5 godzin stali,5 jechali. Ale jakoś mniej więcej tak to wyglądało.
Ja tez gratuluje. Niewazny czas, wazne, ze zrealizowali plany.
Na mój chłopski rozum okrążyć jezioro to nic innego jak machnąć kółko po jego lini brzegowej, ale jako, że nie znam się na tym mogę się mylić.
linia brzegowa zawsze jest dłuuuugasna ... jesli jest urozmaicona ...
okrążyć możesz zewnętrznie ... w tym przypadku 260 km nie wystraczy...
ale robiąc petle w środku możesz przejechać właśnie te 260 (ścinając wszelkie zatoki, półwyspy itd) i twierdzić że okrążyłeś od środka ;-)
tymniemniej ! WIELKIE GRATULACJE ! Prędkośc nieważna, średnia tymbardziej, czad był na pewno. Zazdroszcze, pozsotaje mi HT i KW Jak na razie
No ale mało być wokół jeziora, niebyło. Szybko też nie było. Pewnie nie planowali "szybko"
Nie śledziłam ich postępów regularnie, ale wydawało mi się, że z jakiś powodów też nie udało im się zrealizować konkretnego planu treningowego.
W związku z czym trzeba było chyba zmniejszyć dystans...
Nigdy nie jest tak, że udaje nam się coś zrobić w 100% -ach po naszej myśli.
Niestety...
Ja tez gratuluje. Niewazny czas, wazne, ze zrealizowali plany.No właśnie że nie zrealizowali
Abstrahując od dyskusji czy było szybko czy za wolno, dookoła czy w poprzek jeziora to ja Państwu Nowakowskim przedez wszystkm GRATULUJĘ udanej wyprawy i życzę kolejnych sukcesów.
Własnie dzisiaj chłopaki wrócili do Gdańska z innej wyprawy, z samego kraniuszka północnej Finlandii...3 zaprzęgi po ok 10 psów. Machnęli w tydzień po bezludziach 300km. Temperatury nie były złe, maksimum do minus 20 stopni. Większośc na minusie - ale bez ekstremy. Problemem , jak się przed chwilą dowiediałem był silny wiatr. Wszyscy musieli kilka razy kiblować i przeczekać złą pogodę. Zaprzęgi były mieszane, gronki, hasiory i alaskan huskies w typie pn w rotacjach. Psiaki spisały się świetnie. Gratulacje i dla Nowakowskich za Inari i dla...S.V.T.
Dzisiaj mówili o nich w tvp Bydgoszcz
Dzisiaj mówili o nich w tvp BydgoszczMateriał filmowy TVP Bydgoszcz
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl