alexisend
Nie wiem czy juz jest taki temat czy nie, nie wiem czy kazdy wie o ukazaniu sie artykułu w polityce gdzie Pan Dariusz Morsztyn nas obraża !
W Tygodniku Polityka Nr 13 z dnia 28 marca 2009 ukazał się artykuł Pani Agnieszki Sowy pt "Z psami na zawody". W artykule tym autorka opisująca aspekty i uroki sportu zaprzęgowego cytuje słowa jednego z polskich maszerów Dariusza Morsztyna, który swoją decyzję o zaniechaniu startowania na zawodach psich zaprzęgów w Polsce motywuje w sposób uwłaczający godności zawodników i miłośników tej pięknej dyscypliny sportowej. Cytuję słowa Pana Morsztyna, które zostały zamieszczone na łamach Polityki: "Większość zawodników nastawiona jest na wyczyn i bicie rekordów za wszelką cenę - doping i fatalne traktowanie psów jest na porządku dziennym".
Artykuł ze storny
www.sleddogsport.info .... znajdziecie tam również
List otwarty do Redaktora Naczelnego Polityki Jerzego Baczyńskiego który napisał Jacek Włodarczyk Dyrektor ds Sprintu World Sleddog Association
Więcej na stornie
www.igortracz.blog.pl i
www.manu.dogomania.pl
Zostało/jest to już szczegółowo omówione i skomentowane w temacie FINNMARKSLOPET 2009.
W skrócie wyraże swoją opinię na temat artykułu.
Oczywyście przeczytałem w/w artykuł i komentarz jaki mi sie nasuwa jest taki.
Moim zdaniem i wiedzy pan Morsztyn nie jest zawodnikiem licencjonowanym, wiec nic niepowinien miec wspólnego ze sportem. A tym bardziej z Polskim Związkiem. Wszyscy wiemy, że ten pan widzi świat pod innym kątem. Dla nas zawodników poprawianie wyników jest czynnikiem normalnym, motywującym i pozytywnym dla dalszego trenowania. Pan Morsztyn nie ma takich aspiracji i ambicji. My zawodnicy wiemy jakie idą konsekwencje wynikające z wyników medalowych MŚ i ME. Kontrole antydopingowe. Szczególnie mnie nie dotknął mnie ten atrykuł bo wiem, że pies jest w domu traktowany jak lokator równego rzędu. Szkoda tylko, że osoby zewnątrz czytają takie głupoty i będą patrzyli na nas jak na katów psów.
Ps. Miałem okazję poznać pana Morsztyna na ME ECF w 2007 roku. Nie którzy wolą żyć zgodnie z naturą, bez prądu, gazu, tv i innych dobrodziejstw cywilizacyjnych.
pozdrawiam zawodników.
No właśnie, Hubert dotknął istotnego elementu sprawy. Dariusz Morsztyn nie ma licencji, więc pytanie, czy PZSPZ powinien zajmować się kimś, kto nie jest członkiem? I sprawa następna, czy rozpętanie wojenki jest potrzebne naszemu środowisku - jesteśmy młodą dyscypliną i czy to dobrze, żebyśmy "na dzień dobry" kojarzyli się z aferą? Pomijając ten drobny szczegół, że to co mówi, czy pisze Morsztyn powoduje, że krew się burzy... Piszę to po to , żebyśmy zdali sobie sprawę, że jakby nie było funkcjonujemy w strukturach polskiego sportu, a Morsztyn w nich nie funkcjonuje, ale wykorzystuje każdą możliwość, żeby zaistnieć.
Traktujemy psy mówie o naszym klubie według zasady najpierw pies potem musher, ja nie widze innego świata poza naszymi psami, to jest w tej chwili moje zycie, i ciezko pracujemy zeby dotrzeć z naszymi przyjaciólmi ( psami ) na mete, bez kontuzji itp
Moja kolezanka z klubu potrafi nawet niekiedy spać z nimi latem w budzie itp
Cisnienie bardzo mi skoczylo po przeczytaniu artykulu z wiadomych wzgledów Pan Dariusz nie ma podstaw by sadzic ze psy sa żle traktowane, ja jestem bardzo przeczulona na tym punkcie a spotykamy sie na stake i psy sa wystawione nie ukrywamy ich i kazdy widzi jak je traktuje - więc panie Dariuszu zapraszamy na zawody !!!!!
Ile razy jak trenujemy z psami to ludzie ktorzy nie maja zielonego pojecia o tym sporcie i tylko w tle słysze " mecza te psy " i staramy się to jakos prostowac i pokazywac ze tak nie jest na zawodach, a taki Pan Dariusz jednym zdaniem przekresla nasza prace ....
[ Dodano: 2009-03-31, 18:18 ]
Dariusz Morsztyn nie ma licencji, więc pytanie, czy PZSPZ powinien zajmować się kimś, kto nie jest członkiem? Morsztyn mówił o zawodnikach zrzeszonych w Związku Sportowym więc jest jak najbardziej na miejscu by Zarząd wypowiedział się.
Morsztyn ma założony profil na naszej klasie więc można tam wypowiedzieć się...
ludzie ktorzy nie maja zielonego pojecia o tym sporcie i tylko w tle słysze " mecza te psy "takie przypadki ZAWSZE sie znajda i przeceniacie Morsztyna mowiac, ze jego osoba jest za to odpowiedzialna... Takie opinie towarzysza imprezom zaprzegowym od samego poczatku.
W latach 90. "Zieloni" wysypywali na trasy zawodow gwozdzie na znak protestu przeciwko "meczeniu zwierzat". Potem, ignorowani, znalezli sobie inne pole do dzialan.
Wiec pytanie, czy protesty, oskarzenia, sprawy sadowe, czyli naglasnianie i robienie reklamy osobie nieprzychylnie wypowiadajacej sie o zwiazku, ktora i tak zawsze bedzie miala grono zwolennikow, odniesie jakikolkwiek, wymiernie POZYTYWNY dla Zwiazku, skutek.
Publicznie przeprosi? Nawet jesli by go do tego zmuszono to nie sadze, zeby zmienil swoje zdanie w temacie...
Szkoda tylko, że osoby zewnątrz czytają takie głupoty i będą patrzyli na nas jak na katów psów.wiec czy lepiej uzyc tej samej broni - prezentowac w mediach wszelakich wizerunek sportu zaprzegowego w taki sposob, jaki uwazacie za sluszny i prawdziwy? Gdzie zwierzaki sa happy, a ludzie startujacy w zawodach to ich milosnicy? Jesli oczywiscie tak wierzycie w moc slowa pisanego dla "ludzi z zewnatrz"...
^ To nie chodzi o to czy on zmieni swoje zdanie, ale o to, aby ci którzy jeszcze nie mają swojego zdania mieli dostęp do POTWIERDZONYCH informacji. Dobrze również aby instytucje przed którymi PZSPZ odpowiada - jak MSiT - również nie budowały swoich opinii o związku na podstawie pomówień p. Morsztyna...
^ To nie chodzi o to czy on zmieni swoje zdanie, ale o to, aby ci którzy jeszcze nie mają swojego zdania mieli dostęp do POTWIERDZONYCH informacji. Dobrze również aby instytucje przed którymi PZSPZ odpowiada - jak MSiT - również nie budowały swoich opinii o związku na podstawie pomówień p. Morsztyna...zgadzam się z Agą
moim skromnym zdaniem - niestety czołowi zawodnicy w sporcie zaprzęgowym są przez wszystkie nasze media jakoś dziwnie omijani i to mnie wkurza. D.Morsztyn swoja drogą ma to do siebie ( dobry pilar??),że potrafi się wkręcić w różne media( pamietam go z dzien dobry tvn, niedawno właśnie był u tego kucharza z tvp i do tego ta polityka....) jak już jest coś o dobrych zawodnikach , np relacja o Igorze w tvn to przekręcają co się da....
hmmm tak sobię myślę,że chyba trzeba kogoś z "naszych" w mediach ustawić aby przekazywać ludziom jak to jest z tym sprtem naprawde
na str związku jest oświadczenie zarządu w sprawie artykułu w Polityce
D.Morsztyn swoja drogą ma to do siebie ( dobry pilar??),że potrafi się wkręcić w różne media( pamietam go z dzien dobry tvn, niedawno właśnie był u tego kucharza z tvp i do tego ta polityka....) jak już jest coś o dobrych zawodnikach , np relacja o Igorze w tvn to przekręcają co się da....To nie jest zadna rewelacyjna zdolnosc zarezerwowana dla Morsztyna.
We wszystkich dyscyplinach sportowych czy jakichkolwiek dziedzinach dzialalnosci sa ludzie, ktorzy zdaja sobie sprawe jak wazne jest pokazywanie sie w mediach, szukanie sponsorow. Sami sie nie znajda, bo nie zawsze opiera sie to na "znajomosciach". Wazne jest, zeby pojsc, pokazac sie z jak najlepszej strony, zainteresowac tematem, bo "wkrecic" mozna kazdego, niezaleznie od osiagniec. Kwestia ile wlozy sie w to zaangazowania.
Morsztyn stara sie byc widoczny, bo dla niego to reklama dzialalnosci jaka prowadzi. Proste.
Ze sportem, hobbystycznym mniej lub bardziej, sprawa jest troche trudniejsza bo nikomu zbytnio na rozglosie ogolnokrajowym nie zalezy - wiec ciezko zeby jakikolwiek utytulowany zawodnik sam maszerowal do gazet/TV/radio, bo i czasu na to nie ma. Od tego wlasnie jest Zwiazek i dzial PR
We wszystkich dyscyplinach sportowych czy jakichkolwiek dziedzinach dzialalnosci sa ludzie, ktorzy zdaja sobie sprawe jak wazne jest pokazywanie sie w mediach, szukanie sponsorow.Jak np . kluby ,które mają w dupie co ich członkowie robia z psami
Jak np . kluby ,które mają w dupie co ich członkowie robia z psamiPrzeginasz! Klub w Toruniu zwraca uwagę na to co robia klubowicze ze swoimi psami i nie jest nam to obojetne! Jak komuś zalezy na tym aby zarobic na szczeniakach z nielegalnego łoża nie jest w naszych szeregach - proste i mało skomplikowane.
Klub w Toruniu zwraca uwagę na to co robia klubowicze ze swoimi psami i nie jest nam to obojetneJest to postawa godna naśladowania przez wszystkich "milośników psów...."
Hola hola.
Może i nie mam racji ale wydaje mi się, że może P.Morsztynowi zależało żeby wzbudzić dyskusje w nas i gniew. Więc może nie dyskutujmy na jego temat bo uważam że gość nie jest tego wart.
Ps. Tak sobie myśle jak gość m.in wykorzystuję psy do przejażdzek zarobkowo to niech to sobie robi, ale do sportu niech nie miesza się.
Bo jemu do wyczynu dużo brakuje a PR ma na poziomie niskim.
i mysle ze większośc zawodników jest podobnego zdania.
jedni chodzą do sponsorów z medalami i pucharkami, i to jest OK
a ci bez godnych uwagi sukcesów na osobistym koncie, 'podreperowuja ' swój wizerunek pomawiając innych..
Proste, skuteczne choć brutalne!
Z chamstwem jednak należy walczyć!
pozdro
Ps. Tak sobie myśle jak gość m.in wykorzystuję psy do przejażdzek zarobkowo to niech to sobie robi, ale do sportu niech nie miesza się.
Bo jemu do wyczynu dużo brakuje a PR ma na poziomie niskim. Jak możesz pisać, żeby nie mieszał się do sportu ktoś, kto na samych treningach do jednego sezonu przejechał więcej kilometrów zaprzęgiem, niż większość z nas razem wzięta? Jeżeli dla Ciebie nie jest wart ktoś, kto zrobił jednorazowo dystans 500 kilometrów, to kto wg Ciebie jest większym kozakiem?
PR na niskim poziomie? Co w tym złego, że ktoś chce zainteresować media i ogólnie jak największą grupę ludzi tym, na co poświęca większość życia? Bardzo dobrze, że zawodnikom takim jak Morsztyn czy Traczer chce się bawić w autopromocję: dzięki temu są rozpoznawalni, mogą powalczyć o sponsorów i robić coraz lepsze wyniki, a my mamy co czytać, mamy na czym się uczyć i możemy się emocjonować czyimiś wyjazdami. Przecież to same zalety. Chyba to lepsze, niż czytanie wymiocin którejś z osób, które na forum aktywują się tylko po to, żeby komuś popsuć dzień.
Sport zaprzęgowy ma różne oblicza i tak samo sportowcem jest ktoś, kto na hulajnodze jeździ po 3 km na zawodach i ktoś, kto z 16 psami uderza na wyścig o długości 1000 km.
Też się poczułem bardzo niefajnie, jak przeczytałem, że "większość koksuje psy i źle je traktuje". To kłamstwo. Sa jednak przypadki takiego traktowania i nie wątpię, że w każdej dziedzinie znajdzie się kilka osób, które po prostu nie przystają poziomem do innych. Byłoby szczytem hipokryzji jednak twierdzić, że wszystkie wszystkie psy biegające w zaprzęgach są wzorcowo traktowane (że wspomnę tylko o przypadkach wleczenia psa, który nie wytrzymał tempa, do mety).
Ludzie też potrafią biegać co tydzień matarony po 42 km. i zajmowac ostatnie miejsca. Ale dla mnie nie w tym sztuka. Sztuka piebiec 1 maraton i wygrać. Patrząć myśleniem p. Morsztyna nie powinno byc Igrzysk olimpijskich( bo może wszystcy na koksie by jechali). Może tak myśli. Jego sprawa. Dla mnie to człowiek który posiada psy rasy husky jak moja sąsiadka z bloku. I jak pan Morsztyn i moja sąsiadka nie mają nic wspólnego ze sportem w PZSPZ. Zawodnik po to trenuje żeby zwyciężać i słuchać Mazurka. Oczywiście są zawodnicy którzy startują tylko w polsce bo więcej nie oczekują od siebie i psa. I ok.
Ja ze zwojej strony zakańczam dyskusje na temat tego pana bo uważam że inni też mogą takie rzeczy wypisywać na nasz temat. To my musimy pokazać, że nie koksujemy psy itp... Patrz badania antydopingowe.
Mysle że jest kilka zawoników, która też jest wstanie przygotować się do takich zawodów.
Pozdrawiam.
(że wspomnę tylko o przypadkach wleczenia psa, który nie wytrzymał tempa, do mety).Jako czynny sędzia protestuje - jest regulmin, który obowiązuje wszystkich maszerów -a w nim na samym początku- kodeks postepowania z psem, póżniej -pkt 1.3.1, pkt 1.6.2, pkt 1.8.0, pkt 3.2.4!, pkt 3.6.7!, pkt 3.7.13, pkt 6.11.0 - warto to poczytać ze zrozumieniem Tylko tyle - jeżeli widziałeś na zawodach, że ktoś ciągnął psa - to bardzo źle że nikomu tego nie zgłosiłeś, a jeżeli było to w strefie mety to wstyd mi , że sędzia tego nie widział. Dla mnie za takie traktowanie psa to tylko dyskwalifikacja i wyjazd do domu.
jeżeli widziałeś na zawodach, że ktoś ciągnął psa - to bardzo źle że nikomu tego nie zgłosiłeś, a jeżeli było to w strefie mety to wstyd mi , że sędzia tego nie widział. Dla mnie za takie traktowanie psa to tylko dyskwalifikacja i wyjazd do domu.Tak jest w teorii. W praktyce, jak się okazuje różnie bywa... ;-)
To wszystko zależy od nas samych....
Ja też pamiętam tą sytuację na zawodach jak pies był ciągnięty przez resztę na ostatnich metrach przy mecie. I o ile się nie myle (pewna nie jestem) to ktoś podszedł wziął psa na ręce i tak powoli zaprzęg do mety dotarł... Jeżeli coś przekręciłam to sorki, mówiłam że nie jestem pewna.
Była taka sytuacja, że wpadły na metę 3 zespoły i lider jednego zaprzęgu był pchany na szyjnej przez pozostałe dwa psy. Nie pamiętam, czy była dyskwalifikacja tego teamu czy nie.
lider jednego zaprzęgu był pchany na szyjnej przez pozostałe dwa psyOj paseczka toż to fizycznie nie możliwe. Phi był pchany na linie szyjnej i to jeszcze przez dwa psy. To jak pchaj do siebie
Huskyteam, chyba przesadzasz, stawiając Igora w jednej lini z tym oszołomem.
Co innego przejechanie, a co innego zachowanie u tego "pana", a niestety to musi iść w parze.
komuna, opisałam jak to wyglądało.
komuna, opisałam jak to wyglądało.tylko problem w tym, że liderów się nie przypina do liny szyjnej (są zazwyczaj spięte łączówką i to tylko dwa nie więcej.
I do tego lidery są z przodu więc dalej nie rozumiem jak mogły dwa psy ciągnąć lidera i to na linie szyjnej. Oj Paseczka coś tu bujasz
C1 (bo były to husky) lider z przodu pojedyńczy, z tyłu 2 husky. Te dwa pchały lidera na szyjnej.
komuna rozumiesz?
Ta szyjna to była jakaś sztywna... A może to dyszel?
opisałam jak to wyglądało.
C1 (bo były to husky) lider z przodu pojedyńczy, z tyłu 2 husky. Te dwa pchały lidera na szyjnej.
komuna rozumiesz?On rozumie ale Ty jego nie. Zobacz najpierw jak łączy sie psy w zaprzęgu - szczególnie huski w C - a potem pisz, bo teraz wypisujesz głupoty
a ja rozumiem jak to mogło wyglądać
wyobraźcie sobie, że lider stoi a linki psów z tyłu go pchają.
Paseczka chyba trzeba narysować
lider jednego zaprzęgu był pchany na szyjnej przez pozostałe dwa psylider nigdy nie jest przypięty liną szyjną- to warto zapamiętać. Natomiast sytuacja, kiedy psy wpadają na liderów może sę przytrafić, szczególnie jeśli jadą 3 zaprzęgi. Wystarczy chwila zawachania lidera i inne na niego wpadają. Ale naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić, jak pies na samym początku zaprzęgu (szczególnie sam) może być ciągnięty. Serio nie jestem sobie w stanie wyobrazić. No chyba że jest dyszel
[ Dodano: 2009-04-04, 22:18 ]
to zależy na ile pozwoli sobie lider a na to wszystko maszer
Ale w tym przypadku takie pchanie trwa nie więcej niż kilka metrówKopnięcie psa trwa jeszcze krócej i czy to znaczy, że jest traktowany odpowiednio? A co Ty na to, że na przykład normą jest pakowanie psa do worka dopiero w momencie, kiedy ten z wycieńczenia po prostu się przewróci, bo nie daje rady wyrobić tempa narzuconego przez inne? Zobacz, że poza nielicznymi przypadkami wiele psów po "karierze wyczynowej" to wraki zwierząt, odsprzedawane często osobom o mniejszym doświadczeniu. Bo na ich miejsce potrzebne są młodsze, szybsze i bardziej głupie, żeby dawały z siebie 110% normy przez te 2-5 lat aktywnego życia "zawodowego".
Są oczywiście dobre przykłady i jest ich wiele, ale trzeba być naprawdę ślepym, żebym pewnych spraw nie widzieć.
wiele psów po "karierze wyczynowej" to wraki zwierząt, odsprzedawane często osobom o mniejszym doświadczeniui znowu, jak z tym koksowaniem przez "wiekszosc"
jakos dziwnie jak komus w sporcie nie idzie, to zaraz widzi u innych koksowanie, zle traktowanie zwierzat itd. a paradoksalnie czolowka polskiego sportu zaprzegowego spokojnie moglaby stanowic wzorzec dbania o psy
Jacek, i reszta "swiadkow", wykazcie sie odwaga i poprosimy konkrety - kto, gdzie i kiedy - bo jesli widzieliscie, to dobrze pamietacie, takie widoki zostaja w glowie na zawsze
no, chyba, ze szczytem odwagi nadal pozostaje dla Ciebie opluwanie "blizej nieokreslonych" na swojej stronie... btw... bo chyba nie zauwazyles... ale to tez jest plotkowanie o bliznich...?
miernoty pozdrawiaja miernote
Zobacz, że poza nielicznymi przypadkami wiele psów po "karierze wyczynowej" to wraki zwierząt, odsprzedawane często osobom o mniejszym doświadczeniu. Bo na ich miejsce potrzebne są młodsze, szybsze i bardziej głupie, żeby dawały z siebie 110% normy przez te 2-5 lat aktywnego życia "zawodowego".
Trudno mi się pogodzić z myślą, że ktoś może oddać (lub sprzedać) starszego psa. Ale trudno mi się też pogodzić z bełkotem HT na tematy o których nie ma zielonego pojęcia. Wielu zawodników kupuje psy po jak nazywa HT "karierze zawodowej". Ale nikt nie nazywa tych psów "wrakami". Tak może twierdzić tylko kompletny ignorant, który nie ma zielonego pojęcia, ze te psy po skończeniu 5 lat mogą jeszcze biegać i na 300% normy
Pierwsze zwycięstwa Miko były na najsławniejszym wśród "wraków" "wraku" Simbie od Surminatora, który biegał do 11 roku życia i siłą został zostawiony w kenelu mając już 12 lat aby mu serce nie pękło. Kto zna nasz zaprzęg wie, że "wrak" Pongo jeszcze w zeszłym sezonie wygrywał z Miko mając 11 lat (przyszedł do nas jak miał 8 lat). 9-letni "Wrak" Sprite od Diehla nadal biega w naszym zaprzęgu a w parze z "wrakiem" Pongo wywalczył na nas 12 złotych medali i to nie na zawodach w których było 2 startujących w klasie. "Wrak" Kuki też od Surmmiego wywalczył w tym sezonie brąz w Kanderstegu. Dwa "wraki" kupione przez Tomka J. - Boomer i Tuborg wygrywają dla niego co chcą nawet teraz jak mają już prawie 10 lat.
Jeden "wrak" od Surmiego i dwa "wraki" od Krkoski wygrały dla Massimo Martiniego tytuł Mistrza Świata FISTC 2009 w klasie B1 a dzięki czterem "wrakom" od Surmiego spełniło się marzenie Giovanii Nardelliego i wteszcie zdobył na nich tytuł Mistrza Świata FISTC 2009 w klasie C1
HT lubi się odwoływać do korzeni to w takim razie cytat: "w 1973 roku George Attla miał 13-letniegi lidera Blue, gdy jako 4 ukończył jeden z etapów Iditarod, suka Tex miała 10 lat gdy Attla użył jej jako lidera i wygrał w 1972 wyścig. Ta sama suka w wieku 12 lat biegnąc w parze z 11 letnim Nuggetem w zaprzęgu Carla Huntingtona wygrała w 1974 Iditarod. W 1975 ten sam 12-letni Nugget także wygrał Iditarod, tym jako lider Emmita Petera".
Nie wiedzieli chłopy co robią zamieniając się ciągle "wrakami". Nikt z nich nie wiedział, że w XXI w. pojawi się HT i odkryje im nagą prawdę
HT kiedyś odpisałeś Cezarowi, że może obrażać Ciebie ale nie Twoje psy. To ja Ci teraz piszę: mozesz obrażać maszerów ale nie ich psy. Bo one są od Ciebie starsze, nadal szybsze i co najważniejsze mądrzejsze
Pierwsze zwycięstwa Miko były na najsławniejszym wśród "wraków" "wraku" Simbie od Surminatora, który biegał do 11 roku życia i siłą został zostawiony w kenelu mając już 12 lat aby mu serce nie pękło.Ja bym się nie wstydził i posunął bym się dalej:
Gdyby nie te "wraki" to połowa z nas miałay problemy, żeby ukończyć jakiekolwiek zawody
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl