alexisend
W temacie już w sumie jest cała treść... [no prawie cała ("...prawie robi wielką różnicę...")]
Ale napiszę jeszcze raz, więc:
"Jak motywować do ciągnięcia?"
Eda zazwyczaj pracuje, tylko wtedy gdy może gonić/dogonić jakiegoś innego psa czy człowieka... Nie wiem, czy to się sprawdzi, bo prawdopodobnie każdego z tych psiaków chciałaby poznać osobiście i tu drugie pytanie - " Jak oduczyć psa witania się z "wszystkim co się rusza" ?"
Z góry dziękuję z odpowiedzi =)
U nas dziala cwiczenie zabawy w ganianego. Bawie sie w to czesto z psami, i jak na treningu wolam "lapac psa" itp. to od razu przyspieszaja - i oczywiscie w rezultacie ciagna.
Też stosowałam różne metody. u mnie było "goń sarnę" i przyspieszenie było murowane : Ścigałam za wszystkim, wynajmowałam rowerzystów, ludzi na skuterach itp Tak czy inaczej rezultaty zaczęłam osiągać dopiero jak Anton zrozumiał, że jesteśmy teamem i pracujemy wspólnie. No i kwestia lubienia pracy przez psa. Jeżeli nie widzi sensu sensu pracy, to po co ciągnąć? Odpowiednie są jeszcze czynniki takie jak temperatura i kondycja psa/właściciela.
A na drugie pytanie nie mam pojęcia, bo też borykam się z takim problemem. W oczach mojego psa wszystko jest godne przywitania się.
u mnie wystarczy krzyknąć "dawaj" "dalej" "szybciej" lub moja dziewczyna jadąca nieraz z boku przyspieszy to on tez, bo musi byc pierwszy a rzecz jasne jeśli juz coś zobaczy i powiem "goń" to działa to jak nitro...
U mnie wystarczy w czasie biegu pocmokać kilka razy i to go dopinguje do przyspieszenia.
Poza tym komenda "dalej" i start z miejsca.
Piesa trzeba wyczuć, czy ma ochotę do biegania, wtedy lepiej będzie pracował. Jak podchodze do swojego psa z uprzężą to widze jak szaleje i go nosi.
Kiedy zdarzyło się, że podszedłem i pies leżał nie chciał dać się ubrać, to odpuściłem i poszedłem z nim po prostu się pobawić. Poganialiśmy się, potarzali i wszystko było super.
Następny trening rewelacja...
Wiem, że do prób uciągu najlepsze są "sucze podpaski'.
Kumpel swojemu malamutowi podsuwa pod nos szmatkę, którą wcześniej wytarł sukę w cieczce. Nie ma nic skuteczniejszego tak mówi...
Dla mnie niesmaczne, ale jego problem.
Żeby mieć na dłużęj wkłada je do słoiczków i do zamrażarki...
u nas jest podobnie jak u poprzedników.najlepiej trnowac z kimś kto jest "wabikiem". moja Rika przez pierwsze kilka km nie potrzebuje tego-ciagnie jak oszalala,potem jest roznie ale na pewno nie pozwala aby ktoś był przed nią i jak juz wyminie osobe przed nia to zachodzi drogę wiec trzeba uwazać.czasem jesli robimy mala przerwe i ktos przebiegnie lub przejedzie rowerem obok to jak ruszamy-nawet po kilku minutach to baaardzo szybko biegnie aby dogonic.
jesli chodzi o witanie sie z innymi zwierzakami to ta sama metoda skutkuje-wyprzedznie psa i wowczas jesli probuje sie zatrzymac to ambicja nie pozwala jej byc w tyle.....wyjatkiem sa znajome psy....
Ważne, żeby pies wiedział: że na szelkach się ciągnie.
Trzeba tak nauczyć psa żeby:
- szelki kojarzył TYLKO z treningiem czyli:
*nie wąchał kwiatków
*biegł cały czas galopem
*nie sikał po drodze (ale wiadomo z suczętami to mniejszy problem niż z psami)
*ciągnął
Może na początku przyczepić lekką oponkę, czy płaski klocek drewniany? Ale na takim terenie, by te rzeczy o nic nie haczyły po drodze... żeby psa nie zrywać .. no i ważny jest sprzęt: idealnie dopasowane szelki + lina amortyzowana potem sesje takie 5 - cio czy 10-cio minutowe, coraz dłużej, aż pies zajarzy o co chodzi myślę że Aussie jest lepiej nastawiony na współpracę z panią niż np przecięty wystawowy Husky
Kumpel swojemu malamutowi podsuwa pod nos szmatkę, którą wcześniej wytarł sukę w cieczce...
Dla mnie niesmaczne, ale jego problem.
Żeby mieć na dłużęj wkłada je do słoiczków i do zamrażarki...ło mamo faktycznie pasjonat/desperat no ale co się nie robi!
Lotka:
To podobno najskuteczniejszy sposób w próbach uciągu
Wajola:
Ja się zgadzam ze wszystkimi punktami, oprócz jednego. Może jestem mało doświadczony, ale nie będę zmuszał psa żeby na 20km (docelowo chciałbym minimum 50) treningu biegł galopem i ciągnął na maxa ciężar.
Może wynika to ze specyfiki mojego jeżdżenia.
Bliżej mi do spokojnego długodystansowego pojeżdżenia niż dwóch czy trzech kilomerów na zawodach.
To zależy czy ktoś chce robić sprinty czy dłuższe dystanse... to już zależy od właściela. Ja napisałam o sprincie - > więc teraz piszę: Miałam na mysli SPRINT.
ja po prostu puszczam hamulce,
Moje husky przyśpieszają na "dawaj", jeżeli chcę, żeby mocniej ciągnęły mówię "dalej". Nie zgadzam się z tym co wajola napisala- galopem całą trasę biegają psy Mateusza Moje nauczylam dwoch komend, które bardzo się przydają- szczególnie na treningach i na trudniejszych odcinkach trasy: kłus, galop. Wydaje się banalne ale jest przydatne, a psom sprawia frajdę zmienianie tempa i czasami obserwuję, że suki "ścigają" się, która pierwsza rozwinie dużą prędkość, gdy każę im przyśpieszyć
Nie zgadzam się z tym co wajola napisala- galopem całą trasę biegają psy Mateusza Widzę i nie chciałbym być posądzony o złośliwość, ale co to jest dla Ciebie "cała trasa"?
Mój Natan całą trasę (przynajmniej to co ja przez to rozumiem) przebiega galopem, a jedynie mam syna Mateusza.
Przepraszam, czy tu biją?
A jak mają biegać na sprincie?
Wiadomo trening to co innego niż zawody.. na pewno pełnego trenigu siłowego nie przebiegną galopem..ale co stoi na przeszkodzie żeby biegły galopem bez zbytniego obciążenia? Ja robię teraz z psami 3,5km GALOPEM (bez pomocy to jest jakieś 37kg na psa). No a w tej klasie mamy robić jakieś 5km... mam nadzieję że dorobimy
P.S. wolałabym z psami robić dłuższy dystansik (10km?) w kłusie, ale na zawody mnie tak nie puszczą
A chciałabym reprezentować klub, przynajmniej teraz kiedy od niedawna do niego należę...
Aha, Grzesiu, ale Ty masz prawdziwego SH, chciałam zaznaczyć
Przykładowo mój pies tak zrobiłby tylko jeżeli Natan albo psy Mateusza biegły tuż przed nim
ja trenuje tez 3-3,5 km w sumie obciążenie 40kg na psa wychodzi
W galopie?
Aha no i czemu...
ja staram się czytać posty i rady dawane przede wszystkim przez doświadczonych ludzi mniejszej ilości psów: a choćby dlatego że sama mam jednego a trenuję dwa
Vorevol pisał, że jak uczysz psa - to zawsze w galopie
Natan od Grzesia biega super, i też w galopie, więc "czemu nie"? Myślę, że "moje" psy bez problemu wygalopowałyby te 5km dzięki odpowiedniemu treningowi ale na to muszę sobie najpierw zasłużyć bo Chest i Viva wolą mini-dual-mida
większość, mam problem na odcinku gdzie jest jakieś siedlisko saren czy coś bo zawsze obydwa psy odbijają w łąkę do krzaków, i potem już jest słabo, droga kamienista miejscami , i żeby ominąć asfalt muszę przejechać czystymi polami gdzie co chwila jakieś krety czy myszy, ale dziś o świcie pojadę polami na pełnej parze i i powrót druga stroną zobaczę co wyjdzie
A jaki dystans zrobisz?
Ja psy przetrzymnuję do niedzieli: zero spacerków (tych dłuższych), zero biegania, a jak je zapnę w niedzielę ze jakimś zaprzęgiem (mam nadzieję) to może mi więcej przebiegną - > w końcu te 3,5km to jakby chciały miałyby w jednym palcu
Czemu?
Viva - nigdy nie biegnie największą prędkością jaką może rozwinąć (nawet do połowy nie dochodzi hehe)
Chester - woli ciągnąć w kłusie...
Podsumując:
Moje psy wolą chyba mini-dual-mida
czy zrobię dzień czy 4 dni przerwy zawsze ten sam problem tak sie rwą do biegu ze trudno je doprowadzić do miejsca startu. bo ubieram je pod domem i już wiedzą co sie dzieje
A ja mam odwrotnie... jak idę to psy mają wielką chętkę i w ogóle .. ale muszę dojść do lasu (1 km albo 2 km) no i potem już praktycznie w ogóle nie mają zapału
A w nd jeździmy autem na klubowe treningi i już lepiej biegają...
Vorevol pisał, że jak uczysz psa - to zawsze w galopie Do sprintu tylko galop.
Aż się boję napisać , że Natan przy treningu siłowym biegnie 3 km galopem z obciążeniem ok. 100 kg (wiozę swoje grube doopsko) ze średnią ok. 20 km/h (po płaskim).
Ja już napisałam że Ty masz prawdziwego SH
Żeby mój pies tak pracował... ale naiwna jestem bo on robi to:
Aha, a teraz zejdę z tematu (tzn nie do końca).
Niektórzy pisali że dobrym treningiem (szybkościowym) jest bieganie psa bez obciążenia w ogóle (tzn pies luzem) ale przed samochodem, czy przy rowerze...
A takie bieganie po polach, bez sprzętu? To już się raczej nie zalicza, no nie?
Bo mam dylemat: szybkościowy robić im luzem (w lesie z nimi nie pojadę na pewno na rowerze a autem... hehe też nie ) czy normalnie na szorkach ale pedałując cały czas. No ale czy to się nie odbije na tym, co wpajałam posom do tej pory: szorki = praca, i nie ma tak że to ja za nich odwalam robotę.. a zaś jak je spuszcze to nie będą chciały się wysilać na treningu?
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl