ďťż

alexisend

Nie chcę uogólniać, ale chcę przytoczyć historię mojego znajomego.
Posiada on 9 - letnią suczkę husky, która ma notoryczne ciąże urojone. Ponieważ uważał, że z wiekiem problem powinien maleć a tak się nie stało, postanowił poradzić się weterynarza. I co usłyszał? Otóż Pani wet poradziła mu, że suczka MUSI mieć szczenięta, że TYLKO TO może zaradzić problemowi urojonych ciąż. Przypomne, że sunia ma 9 lat! Lekarka to nie jakiś wiejski zacofany wet. Jej mąż to również weterynarz, mają dobrze prosperującą przychodnię w naszym niedużym mieście. Uchodzą za fachowców.

Historia druga tego samego kolegi - inny wet.
Pewna kobieta oskarżyła ww suczkę, że dotkliwie pogryzła jej psinę - małego kundelka. Na dowód tego pokazała koledze obdukcję weterynaryjną, na której zapisano m.in. , że psina nosi ślady pogryzienia "charakterystyczne dla psa rasy husky"
Kolega zaczyna się lekko niepokoić, bo cała sprawa przybiera nieciekawy obród. Weterynarz wypisuje kolejne głupie analizy i wyniki badań, które niby wskazują, że to jego suczka pogryzła tamtą psinę. Kwota leczenia ponoć zaczyna iść w tysiące! Żeby tego było mało psina całe dnie biega wolno gdzie tylko chce, a on swojej husky pilnuje, chociaż nie przeczy, że przez te 9 lat nie zdażyło jej się zwiać.
Powiedzcie mi czy Ci weterynarze powariowali czy całkowicie zgłupieli? A może myślą, że wokół są sami kretyni i dają się nabrać na takie rzeczy?


myślę że tu dużo robi kasa...ale to ślady pogryzienia "charakterystyczne dla psa rasy husky"
ciekawe czy inne rasy też zostawiają ślady "charakterystyczne"
tak np mastif neapolitański charakterystycznie nie zostawia nic w jednym kawałku

Otóż Pani wet poradziła mu, że suczka MUSI mieć szczenięta, że TYLKO TO może zaradzić problemowi urojonych ciąż.

Basia, tą teorię wyznaje np. 85% profesorów i doktorów kształcących lekarzy weterynarii na olsztyńskim Wydziale Medycyny Weterynaryjnej. Więc co się dziwić...

a drugi przypadek - money money money, albo dobra komitywa tej kobiety i weta. Albo i jedno i drugie.
Twój kolega moze poprosic o sprecyzowanie "charakterystyki pogryzien przez husky" na pismie i skontaktowac sie z Izba Weterynaryjna w Waszym Rejonie. Przypadki uchybien trzeba zglaszac, choc czesto niestety jest to tak skostniale towarzystwo wzajemnej adoracji jak ZKwP.


Takich mamy weterynarzy jaką oni maja odpowiedzialność. To zawsze szło w parze. Wyznają bardzo starą i bardzo dogodną zasadę "Bóg dał , Bóg zabrał". Ja dołącze tylko przypadek "świetnej" kliniki na Stefczyka w Lublinie gdzie kot posłanki Sierakowskiej zdechł po kastracji. Mi osobiście nogi się ugięły jak jedna pani wet. z tej kliniki mówi do mnie "według mojego doświadczenia"przy czym jest pierwszy rok po studiach , to mannitol jest lekiem moczopędnym. Żeby nie było nieporozumień to jest to lek zatrzymujący płyn w łożysku naczyń a nie diuretyk. Ale widać pani wet czyta zaciekle wikipedie i czerpie garściami z tej nieprzebranej skarbnicy wiedzy medycznej. Aż się [piiii] płakać chcę.
No tak, ale czy weterynarze ponoszą jakąkolwiek odpowiedzialność za swoje czyny vel błędy?
Korzeń, kiedyś moje koleżanki były światkami brutalnego potraktowania psa w schronisku przez weta (pies dostał z buta przy zastrzyku i był walony drzwiami furtki). Natychmiast poszło pismo do izby weterynaryjnej. Odpowiedż? Owszem przyszła, że czasami psy groźne tak się traktuje ... Śmiech przez łzy
wet w krynicy podał suni yorka przed operacją przeterminowane leki usypiające i suni nie udało sie już uratować;/

No tak, ale czy weterynarze ponoszą jakąkolwiek odpowiedzialność za swoje czyny vel błędy?
O tym właśnie napisałem. Zero odpowiedzialności ciąży na takim człowieku. Jedni po prostu mają sumienie i sie starają a inni to gnoje , tumany i gnidy. Że też tych ostatnich ziemia nosi...
Pare lat temu mielismy taki przypadek; guzek na uchu od zewnetrznej strony pod sierscia -taki splaszczony jakby groszek.Pierwszy wet powiedzial; ''ucho nalezy obciac''.......ucieklismy .Drugi,tego samego dnia ,stwierdzil; krioterapia ,na zimno lub na goraco.......ucieklismy...... W Warszawie telefonicznie juz ustalilismy nastepnego dnia, ze...jutro przyjedziemy na operacje......Zadzwonilismy jeszcze raz sprawdzic, czy nasza znajoma z Katowic wrocila z urlopu i.........''idzcie do normalnej apteki, kupcie ZINCAS czyli zwykly cynk i podawajcie w piciu raz dziennie przezdwa tygodnie,to jest poprostu brak cynku w organizmie..........................................................................CO tu komentowac,przezycia???????????czy radosc od momentu,gy wzgorek zaczal znikac!!!!!!!!!! Jak to dobrze,ze jest to Forum, t e r a z mozna zawsze w potrzebie najpierw sie skonsultowac bo kazdy z nas mial rozne przypadki chorobowe swoich pupili .to naprawde moze byc bardzo pomocne!

[ Dodano: 2009-06-12, 21:38 ]
Kiedyś szukałam ubezpieczenie psów takiego, które chociaż pomogłoby w razie kosztownego leczenia pokryć jego koszty. Wszyscy ubezpieczyciele od firm znanych po zupełnie abstrakcyjne robili wielkie oczy i puszczali tekst "psa chce pani ubezpieczyć??!! Przecież to tylko zwierze!! "

No właśnie, ale już ubezpieczenie pokrywające koszty za wyrządzone przez psa/-y szkody to nie taki problem...

Kiedyś szukałam ubezpieczenie psów takiego, które chociaż pomogłoby w razie kosztownego leczenia pokryć jego koszty
PZU ma takie ubezpieczenie zdaje się, że jako jedyny polski ubezpieczyciel. Ostatnio poważnie się zastanawiam nad wykupieniem polisy, zwłaszcza jak ostatnio za głupie zszycie rozciętej opuszki u suki zapłaciłam 160 zł... Nie wiem, może nici były złote, ale dla mnie to przesada Na szczęście na co dzień chodzimy do cudownego weterynarza z powołania, który skupia się na tym, żeby psa wyleczyć, a nie przyczynić się do finansowego zrujnowania właściciela... Rozcięta łapa oczywiście trafiła się nam w sobotę po południu, gdy nasz wet już nie przyjmował i trzeba było udać się do "dużej, renomowanej kliniki", od której trzymamy się na co dzień z daleka.
ja miałam podobnie z łapką mojego sh sama się nią jednak zajęłam do czasu aż mój wet to zobaczy może powinnam innym doradzać jak to stwierdziła wetka bo wszystko cacy się zagoiło
Czasami się zagoi a czasami nie.
Kiedyś Luna rozwaliła łapę na czymś w ogrodzie. Krew się lała strumieniami. Nie miałam samochodu, więc zadzwoniłam do weta czy mógłby podjechać to zobaczyć. Podjechał, skasował za dojazd i stwierdził, że łapie nic nie będzie.
Za kilka dni przyjechał do mnie jako klient mój wet, którego wcześniej nie było i przy okazji poprosiłam o obejrzenie łapki. Stwierdził, że powinna być szyta ( na to było już za późno), że będzie się źle goiła. Faktycznie Luna nosiła długo opatrunki a rana co rusz się otwierała. Szczęście, że było to lato i miałam ją stale na oku ale ile się ziół naparzyłam, obkładów narobiłam by się głupia łapa zagoiła to już tylko ja wiem

ja miałam podobnie z łapką mojego sh sama się nią jednak zajęłam do czasu aż mój wet to zobaczy może powinnam innym doradzać jak to stwierdziła wetka bo wszystko cacy się zagoiło

Moja suka miała rozpłataną całą opuszkę, na dodatek w dwóch miejscach. Jedno z cięć było tak głębokie, że było widać tylko mięcho na wierzchu (jak już krwawienie trochę ustało i dało się cokolwiek zobaczyć), nie miałam wątpliwości, że szycie będzie konieczne, dlatego od razu pojechałam na dyżur do kliniki Na drugi raz jednak przy takiej nagłej sprawie dobrze się zastanowię czy nie lepiej ściągnąć naszego weta do gabinetu. Pewnie i tak wyszłoby taniej...
ja w sumie nie za bardzo miałam wybór, były jakieś wtedy święta
a że apteczkę mam dosyć dobrze wyposażoną (Mąż ciągle sobie coś kaleczy ), opatrzyłam sama łapkę potem wetka stwierdziła że po zszyciu tak się nie goją rany jak po moich zabiegach

Kiedyś szukałam ubezpieczenie psów takiego, które chociaż pomogłoby w razie kosztownego leczenia pokryć jego koszty. Wszyscy ubezpieczyciele od firm znanych po zupełnie abstrakcyjne robili wielkie oczy i puszczali tekst "psa chce pani ubezpieczyć??!! Przecież to tylko zwierze!! "

PZU ma bardzo fajne i ubezpieczenie zwierzaka (pokrywanie kosztow leczenia jesli sam zachoruje lub ulegnie wypadkowi) i OC na zwierzaki. Wtedy ubezpieczasz i koszty leczenia w przypadku pogryzien i koszty szkod materialnych (np. jesli zbiegly zaprzeg porysuje sankami zaparkowane samochody ) i inne.

Najlepiej kontaktowac sie bezposrednio z jakims glownym oddzialem, bo nie wszyscy agenci wiedza ze cos takiego jest i na jakich zasadach.
Dzięki Miśka. Na pewno poszukam wszelkich info na temat tego ubezpieczenia, boi bardzo mnie interesuje.

Dzięki Miśka. Na pewno poszukam wszelkich info na temat tego ubezpieczenia, boi bardzo mnie interesuje. Rozmawiałem o tym w naszym oddziale, koszt około 300 pln rocznie za psa.
Jeżeli byłoby więcej zainteresowanych można pomyśłeć o jakiejś zniżce grupowej.
W tych czasach trudno o dobrze wykwalifikowanego weterynarza. Ja chodzę do takiego który nie cieszy się najlepszą sławą i właśnie się zastanawiam nad zmianą. ( Czy zmiana weta prowadzącego niesie za sobą jakieś hm..kłopoty ? ). Słyszałam dwie informacje na jego temat, raz że sterylizacja nie jest dokładnie przeprowadzona a dwa, że kiedyś pomyliły mu się leki i zabił psa. Jasne, to człowiek, ale...Odrobina skupienia w pracy.
może nie w temacie ale
mój kot miał obiawy grzybicy a ,,renomowany weterynarz,, odrazu że trzeba pobrać próbkie do analizy i że chyba trzeba będzie ciąć bo to jakaś tam choroba nie pamietam dokładnie jaka ale łączny koszt wynośił chyba 560 zł oczywiście uciekiliśmy z tamdąt i poszliśmy do innego weta to była poprosty grzybica leki za 30 czy 40 zł pare zastrzykólw i wszystko jest w porządku.


Dzięki Miśka. Na pewno poszukam wszelkich info na temat tego ubezpieczenia, boi bardzo mnie interesuje.
Rozmawiałem o tym w naszym oddziale, koszt około 300 pln rocznie za psa.
Jeżeli byłoby więcej zainteresowanych można pomyśłeć o jakiejś zniżce grupowej.
Mmmmm... Trochę dużo
Muszę znaleśc kogoś u mnie i porównać czy też tyle chcą.
https://www.ubezpieczenia...3,259,1647.html

Basia tutaj masz co nie co info.pozdrawiam :-)

[ Dodano: 2009-06-20, 14:15 ]
Dzięki, ale w linku mało wyjaśniają.
Ciekawi mnie np. pokrycie kosztów wymiany stawu biodrowego w przypadku dysplazji (koszt około 6 000zł). No i niestety ubezpieczenie nie obejmuje całego życia psa.
Znajoma z 10 lat temu w niemczech, miała ubezpieczonego westlika, któremu ubezpieczyciel pokrywał koszty zakupu specjalistycznej, dietetycznej karmy kiedy chorował

pokrycie kosztów wymiany stawu biodrowego w przypadku dysplazji (koszt około 6 000zł)

Nie można ubezpieczyć psa na choroby genetyczne. Tego ubezpieczenie nie obejmuje, za to nie zapłacą. Pies może być ubezpieczony od 6 miesiąca do 6 roku życia (po 6 roku życia można przedłużyć z nimi "umowę" ewentualnie). Gdy pies ma te minimum 6 miesięcy musi przejść badania czy jest zdrowy (nie moze być chory w tym momencie na nic). Później z zaświadczeniami że pies "się nadaje" udajesz się do PZU i podpisujesz umowę.

Głównie to ubezpieczenie opiera się na tym że jak pies nagle zachoruje (np. babeszjoza) to PZU zwraca wszystkie koszty leczenia (ty ustalasz do jakiej kwoty ubezpieczasz psa) .
Można też ubezpieczyć psa na jakąś wartość... do 6tys (o ile dobrze pamietam) może być wart pies.
Możesz też od szkód innym (nie wliczając członków rodziny/ludzi którzy żyją z psem na tym samym gospodartwie i od własnych rzeczy które pies zniszczył) . Tylko innym

Narazie tylko tyle pamietam, jak mi się coś przypomni to skrobnę.

[ Dodano: 2009-06-20, 18:27 ]

Możesz też od szkód innym (nie wliczając członków rodziny/ludzi którzy żyją z psem na tym samym gospodartwie i od własnych rzeczy które pies zniszczył) . Tylko innym
Takie kiedyś miałam, ale obwarowania były tak idiotyczne, że przestałam je wykupywać. Mieli zapisane, że np. pies może kogoś ugryśc ale musi wtedy być w kagańcu. Albo, że pokrywają koszty zagryzionych kur jeżeli pies uciekł z terenu ogrodzonego w sposób "uniemożliwiający ucieczkę psa"
Tylko to nie było PZU tylko jakas inna dziwna firma..

Takie kiedyś miałam, ale obwarowania były tak idiotyczne, że przestałam je wykupywać. Mieli zapisane, że np. pies może kogoś ugryśc ale musi wtedy być w kagańcu. Albo, że pokrywają koszty zagryzionych kur jeżeli pies uciekł z terenu ogrodzonego w sposób "uniemożliwiający ucieczkę psa"

haha a to dobre. To faktycznie idiotyzm... aż tak szczegółowych informacji (od szkód innym ludziom) co pies musi zrobić by dostać i jakie spełniać warunki to niestety nie wiem.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl