ďťż

alexisend

Musicie mi pomóc bo mnie juz nerwy puszczają
Mam straszny problem z moimi kundlami, nie raz już pisałam tu gdzies, ze mi zaglądały do lodówki. Problem się nasilił, właściwie codziennie wracając z pracy zastanawiam się co mi jeszcze zostało z lodówki (bo w środku już chyba nic). Te moje wstręciuchy otwierają sobie lodówke i wy6jadają co chcą. Założyłam zabezpieczenia, w tej chwili 4 bo dwum dawały spokojnie rade. Dodatkowo zastanawiam czym się da. Ale to wszystko niewiele daje. Co prawda ostatnio z 4 zabezpieczeń zostaje jedno, które jakoś się trzyma i w zwiazku z tym lodówka zostaje nienaruszona. Pozornie bo jest cała podrapan i posiada liczne ślady kiełków
No ale jak im się lodówka nie chce dać to wymyślają inne ciekawe rzeczy, otwierają łazienkę i rozgrzebują wszystko albo drą na najmniejsze strzępy gazety, które zostały na stoliku, została ciut uchylona garderoba? Tam też się znajdzie coś co można zniszczyć - buty, rękawiczki itp. itd.
Powoli mam tego dość, szlak mnie trafia jak wracam do domu i codziennie musze to wszystko sprzątać i wyliczać rzeczy, których własnie pozbawiają mnie moje ukochane mordy

Dlatego moze wy macie jakiś pomysł co mogła bym zrobić żeby tego uniknąć.

Żeby wam oszczędzić sił, napisze,. ze trening przed wyjśćiem (nawet dający mocno w kość) nie pomaga, nie zwracam na nie uwagi ani przed wyjściem do pracy ani po powrocie (nawet jak mam ochote im nakopać do ...) , zostawaiałm włączone radio, tv - nic, zostawiam im zabawki.

Bardzo ciekawe wydaje się być fakt, ze wszystko to dzieje się tylko podczas mojego pierwszego wyjścia danego dnia, np. wychodze do pracy (w domu szaleństwo), w sobote wychodze na zakupy czy trening - to samo. Jesli jest to kolejne wyjście to one są grzeczne choćby trwało to dłużej niż pierwsze.

Pomóżcie bo mnie już brakuje pomysłów.


Aga, poszukaj pracy w wieczorówce
Moje wprawdzie mieszkaja na dworze ale klamki w furtkach mam poprzekręcane do dołu, żeby sobie łapą nie otworzyły. Możesz spróbować poprzekręcać klamki w drzwiach do poszczególnych pomieszczeń ewentualnie pozakładać gałki choć jak sobie lodówke otwierają to mogą i ztym sobie poradzić
Może spróbuj kagańce zakładac?...


Kagańcami mogłyby sobie więcej krzywdy narobić..
a jak mają pić wodę w kagańcach?

Hehe Runa po prostu inteligente stwory potrzebują zajęcia: może "inteligentne: zabawki? Tzn takie ulepszone bo to co owczarkowi zajmuje pół dnia to Husky rozwiązę w trzy minuty...
Ktoś kiedyś wymyślał jakieś zabawki z ciastkami w środku, jakieś wiszące czy cuś ja niestety dobrze nie pamiętam ale Huska coś takiego próbowała więc... niech sama napisze
A zabawki wypchane jedzeniem ??
Na moje to poskutkowało. Tylko muszą być dobrze wypchane by nie wyciągnęły szybko i czymś ekstra, bo o byle co nie chce się im starać

Na dwa psy często miałam jakieś 5 zabawek wypchanych i jak to zmordowały to nie miały już ochoty na demolke.
zabawki wypychane jedzeniem zamówione, mam nadzieje, ze pomogą choć obawiam się, ze szybko im się znudzą
Pies w kagańcu świetnie sobie radzi z piciem wody, o ile kaganiec jest wystarczająco szeroki. Jeśli dodatkowo jest wykonany z tworzywa - ryzyko zrobienia krzywdy sobie czy towarzyszowi niedoli jest minimalne. Natomiast pozbawia psa możliwości użycia jego podstawowego narzędzia chwytno-wykonawczego czyli ząbków. Rzecz warta spróbowania, chociaż przez wielu traktowana jako tzw. ostatecznośc. A jeszcze jeden kontrowersyjny sposób to kojce dla psów - takie klateczki, np. na wystawach używane... Wbrew pozorom psy dobrze znoszą zamknięcie w takiej klatce, oczywiście muszą byc wcześniej do niego pozytywnie przekonane Ja moich futerek nie zostawiam w domu, wychodząc - wtedy wędrują do kojca na podwórzu. Tam również spędzają noce.
myślałam o klatkach ale obawiam się, ze mogłoby się to skończyc koncertowo z czego sąsiedzi nie byliby zadowoleni
co do kagańca to obawiam się, ze Runa by tego nie zniosła psychicznie, to straszna panikara (widze co robi z kantarkiem) a kaganiec miała chyba tylko raz i to tylko na próbe. W związku z tym myśle, ze poradziłaby sobie z nim spokojnie
jestem mało doswiadczona w tym temacie,ale ja robie tak.....jak wychodze z domu to wyciagam Rice wszystkie zabawki z koszyka-ona najlepiej lubi pluszaki i zwykle wybiera sobie jednego i spi przy nim.poza tym jak wychodze to zawsze daję jej jakis smakolyk i.....hmmmm moze to śmieszne ale mówie za ile bede (ja czuje sie z tym chyba lepiej hehehe) .Rika ma 2,5roku a na jej koncie sa tylko fredzle od chodnika i kawalek tapety.....mysle ze jak na hasiora to i tak dobry wynik...
Runa-nie zazdroszcze
w jakimś czasopiśmie były właśnie różne zabawy ... np. sznur od sufitu do jakieś parę cm nad ziemią i umocować tam jakąś zabawkę, albo np. butelkę wypchaną kawałkami parówki .... u mnie nic nie wypala, bo Viva nawet na parówke czy kiełbase nie chwyci ;p
butelke wypelniona zarciem ktore ciezko wypada przerabialismy pod nadzorem i jakos nie zdalo egzaminu.... najpierw zdusila sie szyjka i wogole nie wypadalo a po chwili butelka poszla w strzepy wiec moze sie to okazac niebezpieczne dla psa..

butelke wypelniona zarciem ktore ciezko wypada przerabialismy pod nadzorem i jakos nie zdalo egzaminu.... najpierw zdusila sie szyjka i wogole nie wypadalo a po chwili butelka poszla w strzepy wiec moze sie to okazac niebezpieczne dla psa..
To dokładnie tak jak u mnie.
ale zamiast butelki można kupić różne zabawki, do których wkłada się żarcie np. firma KONG produkuje owe rzeczy
Runa, ja mimo wszystko polecam klatki. Ważne jest, żeby psy najpierw do nich przyzwyczaić - mają je uważać za swoje legowisko, miejsce, w ktorym mogą odpocząć i czuć się bezpiecznie. W środku kocyk, zabawka i kostka do gryzienia. Sprawdzilam - skutkuje na najbardziej 'szalone' husky i mocno 'wygadane' malamuty
na panikujące i histeryzujące też?
Niestety, w przypadku Runy i Shamuka, juz jest chyba za późno na klatki, gdyby od małego były tego uczone to może, może... ale teraz? prędzej pręty przegryzą lub z histerii na zawał zejdą, niż sie przyzwyczają. Pomijając fakt, ze najpierw Agę sąsiedzi eksmitują zanim jej psy się poddadzą.
Można by tego spróbować, i koniec końców na pewno by się przyzwyczaiły, ale obawiam się, ze w bloku nie ma na to szans. Tak mozna sobie robić w domku, gdzie nikomu nie bedą przeszkadzały psy wyjące cały dzień.

Jak wzięłam Runę i Shamkuka do nas do domu, po wyjeździe Agi, to Runa całą noc się trzęsła ze strachu, wyła i dyszała, był tak spanikowana, ze kazdy szmer ją rzucał w drugą stronę, a Shamuk? Shamuk tez panikował, ale oczywiście jak tylko zasnęlismy to ... otworzył lodówkę

szczerze mówiąc, nie wiem jak ci pomóc - moje zdanie znasz - Runa i Shamuk są kochane, ale jednak chyba za bardzo rozpuszczone

Aga, a ciekawi mnie, czy robią tak u was od zawsze, czy od jakiegos czasu? Moze to brak obecności Artura pozmieniał im w głowie? moze to po prostu brak twardej ręki? moze to jest przyczyną?
to wcale nie jest tak, ze ja je rozpuszczam. Niektórzy uważają nawet, ze jestem nieczuła w stosunku do nich, bo jesli czegoś nie wolno, to nie wolno i koniec. Ale nie da się ukryć, ze są to psy blokowe a te zawsze, jakby mogą więcej?
Co do ich wybryków to robiły tak od zawsze ale kiedyś zdecydowanie rzadziej, ostatnio się to nasiliło i w dodatku odbiło się pazurami i zębami na mojej nowiutkiej lodówce
oj, może po porstu wolały tę starą?

[ Dodano: 2007-10-05, 23:09 ]
skoro nie macie pomysłów to czas na radykalne posunięcie

to na razie jest pomysł ale jestem bliska podjęcia decyzji na TAK, chodzi co założenie czegoś na podobieństwo elektrycznego pastucha. Co wy o tym myślicie? Jakies takie napięcie coby je zniechęciło a nie zrobiło absolutnie krzywdy. Tylko jakie to musiało by być? I czy psu nic się nie stanie jesli dotknie tego np. mokrym nosem?
Runa.a może zabudowanie lodówki jest rozwiązaniem?Co do psów wyżeraczy mój poprzedni pustoszył lodówkę i pomógł patent zasówek w ilości 3 sztuk.
plastikowe zasuwki przylepiane na klej? chce takie jeszcze zamówić ale już nie bardzo wierze, że to coś da. W tej chwili odklejają 4 taśmy zabezpieczające (ja miałam problem z odklejeniem ich )
zabudowa nie wchodzi w gre, a ja musze je nauczyć, ze lodówki się nie da otworzyć. Kopnie je raz, drugi, trzeci i dadzą sobie spokój (podobno husky to szybko uczący się pies ) a ja odzyskam spokój

dziś zostawiłam im plastikową butelkę wypełnioną kawałkami parówki, chyba się nimi pobawiły ale nie zajęło cih to tak żeby rozpruć butelke i wyjeść mięsko ale nie miały też czau na lodówke bo dwa zabezpieczenia zostały
no nie plastikowe tylko metalowe.Przywierciłam je do brzegów lodówki i problem z głowy
też takie kupiłam ale potem doszłam do wniosku, ze w lodówce to chyba nie bardzo mozna wiercić
Runa a nie lepiej po prostu postawic te lodowke drzwiami do sciany ? nie mow ze sobie ja odwroca
A ja wymyśliłam żebyście nic nie wkładali do lodówki...Parę razy zajrzą i w końcu się zniechęcą
oj, łatwo wam żartować sobie a ja już nie mam siły, dziś nadgryzły kaczke teściowej ehh... pod 220V nic innego
A moze w kuchni drzwi na klucz zrobic?
KACZKE
TEŚCIOWEJ
mądre bestje
(to pisałam ja - teściowa )
agacia w kuchni nie mam drzwi
A może by tak jak Washee radzi zamontować zamek chociaż by taki
http://www.allegro.pl/ite...seria_105_.html zamocowaną na śruby lub wkręty do metalu.
Zamków zaczepów różnego rodzaju jest sporo.
ale czy do lodówki można cokolwiek pzybić, przywiercić itp. generalnie robić w niej ? dziury
być może żeby nie stracić gwarancji pewnie nie...
ale normalnie niema z tym problemu, w drzwiczkach i ścianach bocznych zazwyczaj nie ma przewodów a tylko styropian bądź inny izolator.
uchwyty(rączki) są np tak przykręcane

to wcale nie jest tak, ze ja je rozpuszczam. Niektórzy uważają nawet, ze jestem nieczuła w stosunku do nich, bo jesli czegoś nie wolno, to nie wolno i koniec. Ale nie da się ukryć, ze są to psy blokowe a te zawsze, jakby mogą więcej?
Co do ich wybryków to robiły tak od zawsze ale kiedyś zdecydowanie rzadziej, ostatnio się to nasiliło i w dodatku odbiło się pazurami i zębami na mojej nowiutkiej lodówce
chyba mam dejavi czy jak to sie pisze, bo gdzieś już o tym czytałam, dokładnie to samo Ewaka pisała i to samo ja pisałam Runa skoro ja Ci pisze że psiaki masz rozpieszczone a ich nie widziałam, Ewaka je widziała, miała u siebie i pisze ,ze masz psiaki rozpieszczone, to chyba czas z tego wyciagnąć wnioski??? To że znajomi Ci mówią że jesteś wręcz zła dla psiaków, to nie znaczy, że to prawda Wiesz mnie też ochrzaniają, że jestem zła, bo psom karze ciagnąc sanki/rower.. Moim zdaniem powinnaś się chłodnym okiem przyjrzeć Twojemu zachowaniu wobec psów i bynejmniej nie przez pryzmat tego co gadają znajomi...
Proponuję zainstalować kamerę internetową i najpierw ustalić kto jest prowodyrem, czym się zajmują podczas Twojej nieobecności, kiedy zaczynają dzieło zniszczenia itp. - potem ustalić plan działania
Spróbuj zostawić im taką grubą kość(i) wołową z nogi. Ona zajmuje na bardzo długo.
poszukam ale obawiam się,z e jednak dadzą rade i kości i lodówce
były już takie próby ale z kośćmi wieprzowymi (łatwiej o takie )
Właśnie dlatego musi być wołowa bo ona podobno dłużej stawia opór.
u nas jakby zostaly 2 psy z koscmi same to napewno byla by niezla jadka z tego... przeciez napewno ten drugi ma lepsza wieksza i wogole ona napewno nie powinna byc jego
musisz miec pewnosc ze sie nie pogryza o taka kostke bo u nas by to sie zle skonczylo...
Święte słowa, u nas właśnie tak było, dziewczyny bardzo się pokłóciły o kości, aż krew się polała...

amen
Hmmm. A u mnie zostają z kośćmi. Każdy idzie na swoje posłanko i obrabia swoje.
A jak się spieszę i chcę szybko załatwić spacer dostają kość czy ucho i kończy się wąchanie, łazikowanie.Każdy zapycha biegusiem do domu (niosąc w pysku zdobycz) i na posłanku uczta. Chyba zauważyłabym po powrocie ślady jakichś akcji ?
no kazdy pies inny - dlatego trzeba dokladnie wiedziec i byc pewnym tego ze mozna je tak zostawic
u mnie nie ma problemu z zostawianiem samych psów z kośćmi, na szczęście
ja po akcji kostka, mam skopane dosłownie wszysko i nie pomaga moje zakopywanie, po paru min. wszystko odrobione
Moja pierwsza suczka zamienila mieszkanie w dom wariatow-klamek brak zeby nigdzie nie wlazla;] a co do zabawek to serio sie nie sprawdza-jak dziewczyna kupila "wzmacnianego" koguta gumowego u weta to wychodzac napotkala moja sceptyczna mine jak powiedziala "zeby chociaz z tydzien wytrzymal". Po niecalej godzinie (moze krocej bo wyszlismy przepiac konie i po godzinie wrocilismy) zastalismy pol-koguta z wypatroszonym wkladem i znudzona Lare obok;] ale maskotki za to troche daja choc makabryczne jest to bo ona zawsze najpierw odrywala im oczy a potem odgryzala glowki i patrzoszyla....
sajan,

Moja Shila nadal uwielbia patroszyc zabawki. tez zaczyna od oczu i twardszych czesci, a konczy na patroszeniu. Gumowe zabawki, te piszczace sa fajne na jakies pare minut do pol godziny, zanim przestana piszczec. same oczywiscie nie przestaja, tylko ona je rozwala. Pozniej zostawia. Czasem jej sie o nich przypomni i rozwala je na dziesiatki mniejszych kawalkow. Na sczescie szkod w domu nie robi. Jak byla mala ograniczyla sie do zezarcia czesci foteka i kawalka dywanu, a takze moich kapci. I na potege rozwalala papierowe reczniki. Czyli, mialam fuksa w tym temacie
Ale temat z lodowka tez mnie rozwalil.
A ty widze, ze tez lubisz poczytac ciekawe rzeczy. Wiem, ze temat jus stary, ale co tam, zawsze mozna dodac cos od siebie, nie?
A z klamkami w domu - tez niezle he he.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl