alexisend
no wiec - juz moge napisac (pochwalic sie, a co ) - zawitalo u mnie kolejne zwierzatko - sunka z Cieszyna..
..malenka, chudziutka, na dodatek jak ja zobaczylam przy swietle, okazalo sie, ze to jeszcze szczeniatko prawie..
Postaram sie niedlugo pokazac Wam jakies zdjecia.. puki co mala siedzi z Malym w kojcu i przywyka..
..musialam..
To tylko pogratulowac !!!
świetnie!!!! gratulacje i z niecierpliwością czekam na fotki!!!!!! (no i skąd się ona wzieła? no i jak ma na imię? )
gratulacje
Koza-z Cieszyna pisze wyżej
wiosna, potwierdź jakie piękne psiaki się marnuja w cieszyńskim schronisku. Komu, komu następny?
Wiosenka szalona kobieto czy to ta sunia:
???
Wiosenko, jesteś wspaniała. Jeśli to ta sunia, to piękna jest!
Bardzo dziekuje za gratulacje
Co tam - zalozylam ten temat tylko po to, zeby sie pochwalic.
Basiu - jaknajbardziej potwierdzam.. i raz jeszcze dziękuję za dzisiejszą pomoc
Wera - to dokladnie ta sunieczka.. puki co skacze na kojec i chce wyjsc, ale Maly dzielnie stara sie odwrocic jej uwage.. mam nadzieje, ze nie bedzie tak skakac do rana..
sunka jest wyglodniala totalnie, najpierw wlazla do worka z karma, pozniej wtrzachnela wszystko co bylo i czeka na jeszcze.. ale jeszcze przyjdzie dopiero rano, co by nie zezarla za duzo na raz..
kochaniutka jest.. takie malenstwo
no i cuz - strasznie sie ciesze...
udalo sie
p.s.
sunieczka puki co nie ma imienia, ale obiecuje, ze niedlugo cos jej wymyslimy.
Gratuluje Sunia wyglada uroczo
pieknosci - mi sie tez bardzo podobala tylko warunkow brak wiec nie bylo rozmyslan
GRATULUJE
Basiu - jaknajbardziej potwierdzam.. i raz jeszcze dziękuję za dzisiejszą pomoc wiosna, za jaką pomoc?? To była czysta przyjemność. Mogłabym tak codziennie
Koza-z Cieszyna pisze wyżej no z Cieszyna,z Cieszyna ale jak?co? mogła być ze schronu,albo i nie(chociaż raczej było w sumie oczywiste,że ze schronu )
Wiosenka gratulacje po raz 2 sunia jest przepiękna !!
ale jak?co? mogła być ze schronu,albo i nie(chociaż raczej było w sumie oczywiste,że ze schronu koza, Ty mnie nawet nie denerwuj! Nie poto zakładam topik o cieszyńskich bidach aby go nikt nie czytał
przepraszam gapiszon
Wiosenko, moje gratulacje!!
Zawsze byłaś WIELKA!
No i czekamy na relacje
No dobra... Obiecaj tylko, że się poprawisz
Obiecuje!!!! tak od kiedy ostatnio umieściłam naszego Barrego w ogloszeniach,to na tą stronę główną zaglądam codziennie,ale nie mam pamięci fotograficznej wiem,to żadne wytłumaczenie
GRATULUJE nowej suni Niech ci się zdrowo i ładnie chowa I dostarcza samych radości, a mało szkód
...a mało szkód zezarla dwie smycze i obroze....
Ale nie wazne - smyczy ci u mnie dostatek (wszystkie zle zszyte zostaja lub jada do schroniska). Narazie na szczescie sunka sie uspokoila i spi sobie w budzie (cicho jest )
Co do historii psiny, to nie wiemy wiele - najprawdopodobniej zostala gdzies znaleziopna i przyprowadzona do schronu, taka notka jest w papierach. Ale - nie wazne, jutro zerkne czy nie ma tatuazu lub chipa.
Jak sie zachowuje ? jest przekochana - strasznie steskniona i z tych kieszeniowo - podrecznych szperaczy Niedlugo postaram sie ja obfotografowac (i wykapac, bo smierdzi potwornie)..
Dziekuje za gratulacje
Wiosna SUPER Coś czuję, że ciężko jednoznacznie stwierdzić, która z Was się bardziej cieszy
Wiosenko - jesteś WIELKA
Buziaczki dla was OBU super malenstwo
Co do historii psiny, to nie wiemy wiele - najprawdopodobniej zostala gdzies znaleziopna i przyprowadzona do schronu, taka notka jest w papierach. Ale - nie wazne, jutro zerkne czy nie ma tatuazu lub chipa. A dzwoniłaś już do schroniska? Oni nie są zbyt obeznani w tych swoich psach, ale ostatecznie trudno mieć o to pretensje przy tylu podopiecznych. Podobno trochę się gniewali, że tak późno przyjechałyśmy
Pooglądaj ją dobrze. Tatuażu raczej nie ma ale czipu nikt nie szukał, bo schron nie ma czytnika
Sunia jest przesłodka. Nie mogłam w nocy spać, bo myślałam o Was. Jestem strasznie ciekawa jak na szelki zareaguje, bo raczej możemy być pewne, że ich na oczy nie widziała.
Do schroniska dzwonilam, przekazalam, ze wszystko jest ok, podziekowalam..
Co do szelek - najpierw do weta i najpierw jesc.. Jest mocno przeglodzona, wiec obawiam sie, ze teraz wysilek nie bylby dla niej najlepszy..
No i obawiam sie, ze na bieganie za wczesnie..
Nic - dam znac po powrocie od weta co i jak
Co do szelek - najpierw do weta i najpierw jesc.. Jest mocno przeglodzona, wiec obawiam sie, ze teraz wysilek nie bylby dla niej najlepszy..
No i obawiam sie, ze na bieganie za wczesnie.. Oczywiście, że zdrowie najważniejsze. Martwisz mnie tym przegłodzeniem. Ciekawe, muszę jakoś sprawdzić jak jest z porcjami jedzenia u nich
Kiedyś też osiągnę takie mistrzostwo! Wiosna najlepszego dla suni. Pozdrawiam!
Wiosna gratulacje sunia jest piękna, powodzenia
Sprawdz - sunka, nawet jesli wczesniej dlugo nie jadla (albo na przyklad miala pana sportowca, ktory trzymal psa 'na glodno') - powinna po 3 tygodniach dojsc juz do siebie..
Ale dodac musze, ze sunia jest zdrowa, nie ma chipa ani tatuazu, i ma okolo roku, moze minimalnie wiecej. Idealny wiek na pierwsze szelki
Ale - wracajmy do rzeczywistosci - ide posprzatac auto brata, bo smierdzi prawie tak samo, jak i sunka...
[ Dodano: 2007-02-02, 14:46 ]
To takie ma jak sunia Pirzoka
Sprawdz - sunka, nawet jesli wczesniej dlugo nie jadla (albo na przyklad miala pana sportowca, ktory trzymal psa 'na glodno') - powinna po 3 tygodniach dojsc juz do siebie.. Hmmm... pogadam z koleżanką, z którą tam chodzimy ale będzie ciężko się czegoś dowiedzieć. Niestety to schronisko, jak i wiele innych, jest bardzo niechętne do współpracy. Szlag mnie trafia, bo tyle chcemy im dać, tyle pomocy ofiarować a oni jeszcze grymaszą, jeszcze im się nie podoba. Jak zaproponowaliśmy wolontariuszy do wyprowadzania psów i socjalizacji ich, nie zgodzili się. Argument - bo psy się przyzwyczają i potem ciągle będą chciały iść na spacer Jak rozmawialiśmy o zrobieniu strony to tylko takiej, za którą ani grosza nie zapłacą i ani minuty nie będą musieli jej poświęcić. Cackamy się z nim i jak z jajkiem
Słuchajcie, czy to prawda, że schroniska mają płacone za psa? Czyli nie opłaca im się wydawac do adopcji...bo ja się nie znam zupełnie na tym.
olga, to jest różnie. Zalezy od uchwały gminy pod którą należy schronisko, ale jakby nie było to, im więcej psów tym więcej kasy
Ja też nie wiem jak to jest.
Nie chce zbytnoi zapeszać, ale chyba cuda się czasem zdarzają.
Schronisko w Elblągu ma (może miało) wredna kierowniczke która nawet nie chciała słyszeć o pomocy wolontariuszy. Pracownicy podobno wiecznie tam podpici chodzili. Psy w nieciekawych warunkach. A jak ktoś sciągnął jakąś inspekcje to ona nic nie znajdywała.
Kiedyś zgłosiłam się to urzędu miasta, że chetnie zajełabym się działem adopcje na ich stronie, bo nie mają. W urzędzie bardzo się spodobało ( tym bardziej że podkreśliłam że za darmo ) i mieli zalatwić to z kierowniczką.
No i na tym się skończyło. I ostatnio po paru miesiącach, dzwoni do mnie pani z urzędu, czy to nadal aktualne. Bo oni restrukturyzacje robią w schronisku, by wreszcie wszystko działało jak trzeba i jak to skończą, to bardzo chętnie podpiszą umowe o wolontariat
wiosna, i jak tam suńcia dzisiaj??
Oczywiscie - sa schroniska lepsze i gorsze, sa ludzie, ktorym bardziej zalezy na psach, sa i tacy, ktorym bardziej zalezy na kasie..
Kaliope - gratuluje i trzymam kciuki, zeby sie wszystko udalo jaknajlepiej.
Mnie osobiscie 'smieszy' fakt, ze za psa placi gmina (zwykle sa to pieniadze za odlowienie + kasa na utrzymanie, czasem tez sterylka i leczenie) - a adoptujac psa, zwykle tez sie za to placi.. tu akurat nie tak najgorzej, bo 50zl - za szczepienia - i sunka faktycznie zaszczepiona na wszystko - w wielu schroniskach szczepi sie tylko na wscieklizne a za adopcje kasuje np 100zl. Oczywiscie, ze schroniska maja dosc ciezko, ale - ja ciagle uwazam, ze jak sie chce, to sie da -bez problemu mogliby znalezc kilku sponsorow - producentow karmy, sprzetu (ja bardzo chetnie bym na to poszla), miesne sklepy czy ubojnie w okolicy, sklepy zoologiczne, lecznice.. masa ludzi prowadzi interesu zwiazane ze zwierzetami i daloby sie to wszystko zrobic, ale dla niektorych lepiej krzyczec 'ee, my biedni...'
[ Dodano: 2007-02-03, 12:47 ]
Mnie osobiscie 'smieszy' fakt, ze za psa placi gmina (zwykle sa to pieniadze za odlowienie + kasa na utrzymanie, czasem tez sterylka i leczenie) - a adoptujac psa, zwykle tez sie za to placi.. tu akurat nie tak najgorzej, bo 50zl - za szczepienia - i sunka faktycznie zaszczepiona na wszystko - w wielu schroniskach szczepi sie tylko na wscieklizne a za adopcje kasuje np 100zl. Oczywiscie, ze schroniska maja dosc ciezko, ale - ja ciagle uwazam, ze jak sie chce, to sie da -bez problemu mogliby znalezc kilku sponsorow - producentow karmy, sprzetu (ja bardzo chetnie bym na to poszla), miesne sklepy czy ubojnie w okolicy, sklepy zoologiczne, lecznice.. masa ludzi prowadzi interesu zwiazane ze zwierzetami i daloby sie to wszystko zrobic, ale dla niektorych lepiej krzyczec 'ee, my biedni...' Otóż to. Pracujemy nad tym "naszym" schroniskiem ale co z tego wyjdzie, nie wiem.
Wiosna, czy Ty się może orientujesz gdzie właśnie można się dowiedzieć jakie są dokładnie zasady finansowania i nadzoru nad danym schroniskiem? Ja wiem, że trzeba uderzyć w gminę, ale do jakiego działu konkretnie. Zastanawia mnie czy schronisko podlega pod kogoś, czy schronisko ma jakies obowiązki a za ich nieprzestrzeganie czy grożą mu jakieś sankcje.
W sumie, to sie nigdy dokladnie nie interesowalam - trzebaby zapytac w UM w informacji..
U nas podlega to pod uslugi komunalne, ale nie wiem, czy to regula.
Na pewno TOnZ ma sporo do powiedzenia - jesli chodzi o zarcie, to moga pomoc.
Jak dla mnie glupio, nie pilnuja zupelnie adoptujacych - nikt nie zapytal nawet, jak sie nazywam, moglabym spokojnie wziasc psa na miecho, do rozrodu albo nie wiem na co jeszcze - wystarczyloby powiedziec "wiem co robie, znam sie, spoko"..
Oswiadczenie, ktore dostalam, mowiace o tym, ze bede psa karmic, leczyc i takie tam - mam owszem, ale nie kazano mi go nawet podpisac.. Nic to, o ta sunke to sie akurat nie martwie, bo jak jest u mnie to bedzie z nia dobrze, ale co z cala reszta..? Niestety, tak zwana 'polska rzeczywistosc' we najgorszym slowa znaczeniu..
p.s.
Sula zezarla kojec.. cholerka - moj spawany kojec... lece szybko po siatke, przeciez nie beda mi psy w aucie mieszkac..
Kojec??
ano.. to znaczy zezarla kawalek furtki.. musze dokupic siatke i dospawac tu i tam i bedzie jak nowy
Tak czy siak - uciekla i biegala przed domem, a jak mnie tylko zobaczyla, podbiegla radosnie.. wzruszyla mnie
To zdolna jest Ale widzisz, nie uciekła, przyszła do Ciebie a to dobry znak. Od początku wiedziałam, że ta suczka ma w sobie coś więcej niż tylko ładne oczy
właśnie wróciłam z treningu, 2 rowerki (po 1 psie) + u mnie dwa przy wozku - jestem teraz już przekonana, że suńka biegała.
doskonale wie, co i jak robić, zna komendę 'line-out', na zakręty też nieżle reaguje.. Poza tym cała trójka padła kondycyjnie (jakby nie było od miesiąca stoją.. ) - a Sulka co..? zasowac!!..
no, udalo mi sie.. nareszcie
wiosna, to niesamowite co piszesz Strasznie się cieszę, bo i sunka dobrze trafiła i Tobie się taki psiak jak najbardziej należy
tym bardziej gratuluje "trafił swój na swego" albo "przyszła kryska na Matyska"
Wiosna u mnie tez od wczoraj nowy psiak nie bede zakładała nowego topiku tylko w tym poprosze Was o pomoc. Betty i Arina nie skaczą sobie do gardeł ale pewne rzeczy mnie niepokoja. Na spacerach problemu nie ma ale w domu jak arina zbliza się do Betty ta na nia warczy, nie reaguje wtedy arina albo się wycofuje albo jej odwarkuje. To warczenie ma miejsce wtedy kiedy Betty jest już zmęczona Ariny żywiołowoscią i chciała by sobie odpocząć. Na spacerach jest zgodna komitywa. Jeżeli chodzi o jedzenie jest podobie tzn Betty warczy a Arina próbuje jeść z jej misek - nie pozwalam na to i pilnuję aby jadły ze swoich misek. Miały jednak miejsce dwa dośc poważne incydenty obie siedziały i dostały po smakołyku. Betty zjadła pierwsza i zbliżyła się do Ariny, która jeszcze jadła i arina sie rzuciła na nią a betty nie pozostałą jej dłuzna. Rozdzieliłam je (ale nogi i ręcę mi sie trzęsły - dobrze że głos nie) skarciłam je i każda lezała w innej częsci mieszkania. Potem było ok, bawiły się razem, siedziały na balkonie, na dwu godzinnym spacerze tez problemów nie było. Potem za jakiś czas zaczęły się obchodzić w kółko i pokazywać zeby, zanim zdążyłam odłożyć swoje małe dziecko w bezpieczne miejsce, z którego by nie spadł to się na siebie rzuciły. Może gdybym na nie od razu krzykneła to by do tego nie doszło. Z jedej strony nie chce za nimi chodzić i ciągle upominać jak na siebie warczą bo to wydaje mi się normalne, natomiast może od razu reagować jak dochodzi do unoszenia warg i pokazywania zębów? Wiem że to przyzyczajanie jakiś czas potrwa, wiem że Betty tęskni i jest jej cięzko w nowym miejscu. Może ktoś z was kto pzygarnął drugiego psa już w srednim wieku może coś poradzić? Nie chciałabym popełnić błędu
Ja niestety nie mogę zbytnio pomóc, ale napiszę ten post, żeby na głównej stronie forum, topic był widoczny. Prosimy o pomoc.
Dzięki Kida. Dziś było jeszcze gorzej w ciągu porannego spaceru po łace były 4 ścięcia. razem z kolegą je rozdzielaliśmy. Moja bezkonfliktowa, pogodna i radosna sunia zamieniała się w żądną krwi bestię. Nie miała do tej pory zadnego konfilktu z psami ani z sukami. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ze konflikt i utarczki bedą. Wydawało mi się że jestem na to przygotowana, ale nic z tego rzeczywistość okazała się duzo gorsza. Po południu musiałam wyjść z nimi oddzielnie bo nie mogłam ich wyprowadzić razem bez konfliktu. Jak arina podchodzi do Betty to ta od razu warczym, jak Betta zblizy się do ariny ta się rzuca. . Pomóżcie prosze bo sytuacja mnie przerosła, a nie chce jej pogorszyć przez brak doswiadczenia
Jak Kuba przyszedł do Nas to była starsza suczka..i tez się gryzły rzucały..one poprostu ustalaja hierarhie...u mnie to trwało tydzień,dwa i już jest ok..no wiadomo Kuba jets na górze i to on pierwszy pije a jak Kora podejdzie to czasem warknie itd ale jest ok ... czasem jak sie staje Kuba natretny to Kora go tam postraszy dziobnie itd będzie dobrze ja za sami chodizłam i je oddzielałam
Agnieszko - przepraszam, ze dopiero teraz - padl mi wczoraj komputer..
przede wszystkim nie pozwalaj na takie zachowania - stanowczo, zdecydowanie ale nie agresywnie - i reaguj od samego poczatku - jak sie juz gryza, to 'po ptokach' - wtedy mozesz tylko je rozdzielic i ukarac.
jak tylko przechodza kolo siebie i sie pusza, powiedz im glosno 'zostaw', warto tez dodac imie tej bardziej warczacej. Z Beta narazie nie bedzie Ci sie udawalo za latwo dogadac, bo Cie nie zna i nie traktuje jako 'pana'. Nie uderz zadnej, kiedy warcza - wtedy druga na bank sie na nia rzuci.
najlepiej daj kazdej wlasny kat i staraj sie unikac sytuacji, kiedy suki musza byc blisko siebie - bagaznika, korytarza, misek kolo siebie, smakolykow kolo siebie, pieszczochania sie blisko, czegokolwiek.. najlepiej, zeby puki co zawsze mialy mozliwosc nie podchodzenia do siebie.
jak sie zetna, niech obie dostana 'po lbie' (przyslowiowe oczywiscie, chodzi o to, zeby czuly sie ukarane), a potem kazdo stroszenie sie, sztywnienie, warczenie tez musi byc ukarane..
jakby co, dzwon do mnie, wytlumacze Ci to wszystko dokladniej.
i trzymam kciuki, nic sie nie martw. cierpliwosci..
p.s.
sulka zezarla mi samochod.. wyje, piszczy i panikuje, calkowicie nad soba nie panuje.. a co gorzej - lapie mnie zebami za reke. wyzwanie wychowawcze..?
No cóż, dużego doświadczenia z psami nie mam, bo od 2 lata członkiem naszej rodziny jest Tadż -SH. Ok.rok temu wzięliśmy ze schroniska Bloom, ok.2-3 letnią SH, początki były straszne Tadż próbował zjeść Bloom a Bloom Tadża, na spacery chodziłam z sąsiadką, ja prowadziłam Tadża a Ona Bloom, poza domem było wszystko OK. Na neutralnym terenie bawiły się, co jakiś czas wymieniałyśmy się psami. Przed wymianą poklepywałyśmy psy, mówiąc imię psa i że jest dobry, grzeczny. Na działce przed domem nie były wypuszczane razem (Tadż traktował teren wokół domu, jako swój teren, więc nie chciałam żeby poczuł zagrożenie ze strony Bloom). Przed wypuszczeniem Bloom przed dom, Tadża zabierałam do domu i to drugimi drzwiami, żeby nie spotkały się w drzwiach
Tadż przez okno obserwował Bloom, jak biega po "jego terenie". Ciągłą kontrolą psów i przewidywaniem co mogą wymyślić byłam zmęczona, tak to trwało ok.2 tygodnie, a później zdecydowałam się wypusicić je razem i obserwować. Kamień z serca mi spadł, jak zobaczyłam że wszystko jest OK. Choć Bloom jest u nas rok to muszę się przyznać, że nadal spoglądam na nie przez okno, czy wszystko jest OK, częściej muszę upominać Bloom za jej zachowanie -powarkuje na Tadża (chyba jest zazdrosna).
Trzymam za ciebie kciuki, musisz uzbroić się w cierpliwość i starać się przewidywać co zaraz mogą wymyślić.
najlepiej daj kazdej wlasny kat i staraj sie unikac sytuacji, kiedy suki musza byc blisko siebie - bagaznika, korytarza, misek kolo siebie, smakolykow kolo siebie, pieszczochania sie blisko, czegokolwiek.. najlepiej, zeby puki co zawsze mialy mozliwosc nie podchodzenia do siebie. a mnie się wydawało że wprost przeciwnie- powinny jak najwięcej przebywać razem. Od dziejszego ścięcia karmie je osobno, jedna w kuchni druga na przedpokoju, jezeli warcz -tak naoprawde to warczy beta na arine to jak jej powiem beta spokój to cichnie na chwilkę, arina nie zawraca sobie głowy tym aby jej odwarknąć tylko sie rzuca. Za kardzym razem obie sa karcone. Nie ma problemu jak każda lezy na swoim kocu. Do zatragów dochodzi najczęściej na spacerach kiedy jetsem na tyle daleko ze nie słysze jak beta zczyna warczeć
p.s.
sulka zezarla mi samochod.. wyje, piszczy i panikuje, calkowicie nad soba nie panuje.. a co gorzej - lapie mnie zebami za reke. wyzwanie wychowawcze..? Zeżarła chyba naprawde dawno niejadła Kuba tez mnie łapie zębami za ręke ale jak wychodzimy na trening a Sule chyba naprawde rozpiera energia Jak sie ustoi w miejscu to ja tam Usciskaj odemne
To jest Betty - cudowna sunia, o mądrych i pieknych oczach.Mam nadzieje że się uda zamiescic zdjęcie.
i z takiej ładnej suni taki terminatorek
sulka zezarla mi samochod.. wyje, piszczy i panikuje, calkowicie nad soba nie panuje.. a co gorzej - lapie mnie zebami za reke. wyzwanie wychowawcze..? A w schronie była taka milutka. I jak tu potem mówić ludziom jaki jest pies
no niestety z psy ze schronu czasem mają coś w zanadrzu dlatego 3ba być świadomym odpowiedzialności i możliwych trudności. Dobrze,że suczydło trofiło na Wiosne napewno sobie poradzicie, informuj na bierząco co Sula kombinuje (czyzby mała próba charakterów? )
no wiec - najpierw Becia, bo ja... musze ochlonac...
Nie powinnaś suk izolować (na przykład trzymając jedną w kuchni, drugą w pokoju) - muszą nauczyć się żyć koło siebie. Ale nie możesz zmuszać ich (lub prowokować sytuacji) kiedy obie mają być zbyt blisko siebie - to coś jak z ludźmi - kiedy obcy człowiek zbliża się do Ciebie na powiedzmy pół metra, odczuwasz dyskomfort rozmawiając z nim. Suki wtedy albo od siebie odejdą, albo sie zetną - innego wyjścia nie ma. I chodzi o to, żebyś umożliwiła im przebywanie w miejscach, gdzie nie wchodzą sobie w drogę - tu właśnie chodzi o legowiska czy miski nie obok siebie.
Z czasem ten dystans znacznie się zmniejszy albo nawet i zniknie..
Napisz, jak dzisiaj się zachowują, jestem bardzo ciekawa..
Pamiętaj też, że Beta zawsze była jedynym psem w domu i oczekuje ogromnej uwagi, zwłaszcza teraz, bez pani.. Kiedy nie ma obok Ariny, pomiziaj ją, żeby nie czuła się oderwana. To samo zresztą rób z Ariną, kiedy nie ma Bety - tylko tak, żeby nie widziały. (ja to nazywam 'pogadaniem z psem').
No i teraz wieści chyba troszkę gorsze.. całe obicie mojego auta, cholerka jasna, jest zerwane, obdarte i wisi jak firanki.. wszystkie klamki, zamknięcia okien, wystające wajchy czy dupsiki są zezarte.. mam zeby na drazku zmiany biegow, a najgorsze jest to, ze teraz pewnie pies zjada kierownice, bo mi nie udalo sie dzisiaj kupic klatki
i co..? czy ja mam tego psa udusic ?
imie zmieniamy (tradycyjnie.. ).. dzisiaj stwierdzilismy, ze Sulka nie moze sie nazywc Sulka, bo to za milusie imie dla niej..
wiosna Przerażasz mnie
..a mnie pies...
ale za to ladnie biega.. ;
[ Dodano: 2007-02-05, 19:04 ]
Suńki czy autka? A tak na poważnie, to ci współczuję...czeka cię niezły remoncik.
jednego i drugiego ;p
a czeka mnie chyba.. zmiana samochodu (w bude dla psow) ;p
Po porannych problemach pilnuje je bardzo, bardzo. Tzn Betty warczy za każdym razem gdy Arina podejdzie. Konsekwentcie i stanowczo mówie do Betty że nie wolno. Niekiedy wystarczy powiedzieć do niej raz a niekiedy musze to powtórzyć kilka razy. Arina na nią nie warczy tylko się stroszy. Teraz np etty leży sobie w dużym pokoju przy stole a Arina spaceuje po pokoju. Betty raz zawarczy raz nie, Arina podchodzi bliżej raz stanie troszke dalej. Roano co dzień wychodze z nimi na dwu godzinny spacer zanim pójde do pracy- pierwszy raz było ok obie biegały z innymi psami-akurat była rozgrzewka przed szkoleniem. Zero problemów. Biegały wspólnie. Dziś na drugim spacerze już tak dobrze nie było . Być może dlatego że były same. Choć przez chwilkę biegały z suczka malamutką i wszystko było ok. Pierwszy problem to jak wam pisałam przy smakołyku. Potem już było lawinowo. Po południu musiałam wyjść z nimi osobno na spacer bo razem nie dało rady. Nie podjełam sie tego. Miałam dosyc po porannym spacerze. Potem w domu jak tylko Betta warczała to mówiła Betty spokój albo Betty nie wolno. jak Arina się stroszyła to robiłam tak samo. Sukcesem było przejscie ich z kuchni do pokoju. Betty połozyła sie pod biurkiem - ja przy biurku a Arina z drugiej storny. I wszystko ok. W nocy przecież nikt ich nie pilnuje i nie ma problemu. Teraz jest jakby lekka poprawa. Dalej jest warczenie jak arina się zbliza ale na tym sie kończy. Jutro ide z nimi ponownie na poranne biegania. Potem napisze jak było.
łojej Wiosna nie wiedziałam,że sytuacja tak poważnie wygląda
a może jej tak odbiło od nadmiaru wrażeń?może jej się cieczka zbliża?nie wiem czy wszystkie suczydła przed cieczką świrują,ale niektórym w mniejszym lub większym stopniu odbija-yyyy tylko czy ona jest po sterylce czy nie? bo jeśli mi coś umknęło to sorki
3mam kciuki,żeby się uspokoiła i żebyście się dogadały
Myślałam że lekko poniszczyła ale to przesada nie wiem co sie znią dzieje u mnie o takim psie jeszcze niesłyszałam pogryzione dwa fotele na tarasie to były ogromne zniszczenia(tzn rodziców) ... a może ona ma za duże wrażeń itd ? niewiem już sama
wiosna, dajesz sobie jednak jakoś radę?
Agnieszko , to normalne. U mnie było jeszcze gorzej, ale po 2msc zupełnie się wszystko ustabilizowało. Obecnie jest w porządku, śpią nawet razem w kojcu, w jednej budzie..
Wiosna - może Twoja sunia jest znerwicowana a obecna, kolejna zmiana domu, nowe stado, spotęgowało jeszcze stres. Może powinnaś jej podawać coś ziołowego na uspokojenie i dać czas..
widze, ze wrazenie zrobilysmy nawet bez zdjec.. ;p
spokojnie - u psiw 'bardziej sportowych' takie cos jest zupelnie normalne - zachowanie 'domowych' haszczakow to pestka - u mnie wszystkie psy niszczyly, ale jak na haszczaka w normie - ta sunka robi to o wiele bardziej.. zawziecie..
rozmawialam dzisiaj z wetem, miedzy innymi na temat srodkow uspokajajacych, doszlismy do wniosku, ze narazie lepiej klatka. klatka w aucie i zamykana buda.
Ja licze na to, ze sunka sie z czasem troche uspokoi - przeciez mam ja dwa dni, narazie malo biega, wiec jak sie rozpedzimy, bedzie ok..
zaplanowalam juz remont samochodu na moment, kiedy 'sytuacja sie ustabilizuje', kojec i tak idzie do przerobki, wiec jest ok. moje nerwy na niszczenie sa daleko daleko dalej niz jakiekolwiek inne, i dopuki bedzie jadla tylko moj stuff, nie bedzie tak najgorzej, dla mnie pies wazniejszy niz dywanik na samochodzie..
a poza tym - juz zepsula, teraz czy zedrze wiecej czy nie juz nie ma wiekszego znaczenia..
Agnieszko - jak tam 'na drugim froncie' ? mam nadzieje, ze sunki sie nie zciely znowu.. Tak sobie pomyslalam, bo piszesz 'betty' - z tego, co wiem, Agata cale zycie mowila do niej 'beta', wiec zmiana imienia moze 'ciezko wchodzic'..
i jeszcze pytanie - puszczasz je luzem na porannych spacerach ?
(oby do rana.. puki co zerknelam na auto i pies spi na moim fotelu.. (MOJ FOTEL !!), wiec nie jest tak najgorzej.. )
Jak na razie od poniedziałkowego ścięcia na porannym spacerze jest ok. Dwa spacery są osobne i wtedy mam czas tylko dla tego psiaka co jest na spacerze. W domu nie dam rady bo jak tylko zwrócę się do bety to arina leci. Ale wieczorem zaobserwowałam następującą sytuację. Po wieczornym spacerze - osobnym suki wymijały się w przedpokoju - arina chciała położyć sie pod drzwiami a beta na kocu. Doszło to starcia tzn beta warczała ale odwróciła się do ariny tyłem i zrobiła jakby taki koci grzbiet a arina obnażyła zęby i była gotowa skoczyć becie do szyi. Ale na tym się skończyło. Stanowczo powiedziałam nie wolno i zeby aina schowała a bety po troszkę dłuższej chwili też się uspokoiła i każda z nich poszła na upatrzone miejsce.
Wiosna do bety mówie beta lub becia bo tak wołała ja przy mnie agata. Na dwóch spacerach puściłam bety luzem z doczepiona linką. Po niedzielnych problemach dziś na łące była na smyczy a jak arina sie oddaliła podczas zabawy z amonem to ja puściłam i troszkę pobiegała. Na porannym spacerze jedno starcie ale bez rzucania się na siebie - beta bawiła sie patyczkiem i ja jej ten patyk rzuciłam, arina moment jak podleciała z obnazonym zębami i zabrała patyk. Skarciłam ją, ale wydaje mi sie że powinnam mieć w zanadrzu drugi dla ariny właśnie w przypadku takiej sytuacji.
Zaobserwowałam dwa odmienne zachowania suk w różnych miejscach. Wygląda to tak - w domu beta warczy na arine za każdym razem gdy ta do niej podchodzi ale to warczenie nie ma zabarwienia agresywnego, nie pokazuje też kłów. Arina się sporo wokół niej kręci, ja za każdym razem upominam jedną za warczenie a drugą za stroszenie się. Natomiast jak idziemy na łąkę to sytuacja jest następująca. Być może ma to związek z niedzielnymi wydarzeniami. Spacer ranny czyli dojście do łaki jest ok. Na łące kiedy puszcze arine beta wyraźnie się boi, ma podkulony ogon i jak arina biegnie w jej strone to zaczyna mnie ciągnąc jakby chciała uciec. Nie pozwalam arninie na zaczepki i za każdym razem wystarcza słowo zostaw aby się nie zbliżała. Sytuację z patyczkiem ci opisałam i po tej sytuacji beta po prostu po lini prostej ciągnęła w stronę domu. Było mi łatwiej bo był kolega z SH i arina miała kumpla do zabawy i za bardzo się betą nie interesowała. Uspokoiłam ją odwóciłam jej uwagę i pochodziłyśmy po łące. Aha i jeszcze rano jak beta leżała na kocu i arina się wokół niej kręciła jak satelita to beta powarkiwała ale dała się arinie powąchać, leżała tak bokiem i brzuch był częściowo odsłonięty i uniosła nogę,żadna się nie zacietrzewiła. I było ok. rozpisałam się strasznie , ale zależy mi na tym żeby opisać każde ich zachowanie i nie popełniać błędu. Jestem dobrej myśli tym bardziej że nikt cały dzień ich nie pilnuje i przecież nie zawsze słyszę jak beta powarkuje na arinę i nie dochodzi do spięć.
Czyli że wg mnie Beta idzie na ugodę i zgadza się na miejsce za Ariną w hierarchii. Cóż, przysłowie pszczół mówi, że mądrzejszy ustępuje Teraz powinno byc już coraz lepiej, trzymam za was kciuki.
wiosna, dajesz sobie jednak jakoś radę?..nie wiem..
klatka juz ma kilka wylamanych pretow..
Co się z nią dzieje? W schronie nie sprawiała problemów.
małe szkody ? rodizce by sie załamali a tata sczególnie o samochód no ale niezła jest przez dwa dni tyle
klatka juz ma kilka wylamanych pretow..to jest pies czy terminator
"mały, chudy, ale byk!"
Moje psy też niszczyły, ale wg mnie takie zachowanie świadczy o tym, ze pies jest znerwicowany..
metros - jaknajbardziej. Sulka nie panuje nad soba calkowicie, jak sie rozwyje, to cala sie trzesie.. jest w nowm miejscu, z nowymi ludzmi i nowymi psami, wiec cuz - niech sie uspokoi i przywyknie. puki co nie wylazi z klatki, bylismy przed chwila na treningu, wiec mam nadzieje ze bedzie ze bedzie spala spokojnie. za chwile pojde je nakarmic - zmeczona, syta - tylko spac
nie zrobilam dzisiaj zdjec - przepraszam malo czasu - poza psem musze jeszcze choc troszke pracowac.. postaram sie nadrobic..
aa.. dodam jeszcze, co by nie bylo za milo, ze Fiona, ktora niedawno rozciela lape (tydzien temu byla szyta), rozwalila ja dzis jeszcze bardziej i teraz nie ma polowy skory na palcu..
Pomóżcie prosze bo sytuacja mnie przerosła, a nie chce jej pogorszyć przez brak doswiadczeniaPsom, które są na etapie ustalania hierarchi nie powinnaś dawać żadnych pretekstów do walki, czyli zero smakołyków, ani karmienia w tym samym miejscu, żadnego rzucania patyków, no i powinnaś pochować zabawki, bo o nie również psy czesto sie kłuca... a no i o głaskanie również moze być wojna
Psom, które są na etapie ustalania hierarchi nie powinnaś dawać żadnych pretekstów do walki, czyli zero smakołyków, ani karmienia w tym samym miejscu, żadnego rzucania patyków, no i powinnaś pochować zabawki, bo o nie również psy czesto sie kłuca... a no i o głaskanie również moze być wojna Dokładnie teraz tak jest - głaskanie tylko jak ta druga nie widzi, jedzenia w osobnych pomieszczeniach i pod kontrolą, żadnych smakołyków, patyków, żadnych zabawek. Jest maleńka poprawa, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni więc za dużo sobie nie obiecuję. Panny wymijają się w przedpokoju i do żadnych spięć już nie doszło, nie ma do tego pretekstu. Jetsem dobrej mysli. Beta sie pomału klimatyzuje, zawołana przychodzi, jak usłyszy domofon to ciekawie zagląda na przedpokój. Pilnuje tez aby nikt z osób któe do nas przychodzą nie brał się za głaskanie suk bo to też może prowadzić do konfliktu.
no to pieknie - teraz trzeba czasu
ja uprzejmie donosze, ze u nas tez jako-tako poprawa.. tzn oczywiscie szkody nie naprawione, i jak jezdze autem to ludzie dziwnie na to patrza , ale dzisiaj wiekszych szkod nie ma, i, co lepsze, Sulka juz az tak nie boi sie klatki (najpierw wkladanie jej bylo walka o przetrwanie, w dodatku ja, podnoszaca psa i trzymajaca mu lapy, coby sie nie zapieral, musialam trzymac tez klape od bagaznika, ktora czychala tylko na okazje, zeby z nienacka spasc i palnac mnie w leb, uwalniajac jednoczesnie Sulke, ktora piszczac, buntowala Malego trzymanego w drugiej rece, i lapa zamykala drzwi do klatki.. dzis na zarelko wskakuje juz ladnie, problem mamy przy wychodzeniu - jak tylko jest okazja, to jest 'z calej pary na drzwi!!' i mam psa na rekach
ale - nie jest zle..
jedziemy na trening, wieczorkiem obiecane zdjecia (niestety chyba tylko takie z telefonu, bo ja jakos boje sie wziasc aparatu na trening )
wiosna, no wreszcie jakies lepsze nowiny...
będzie dobrze
Potrzeba popostu czasu jak widac
Arina i Beta się bawią, pyski im się smieją, futro fruwa po mieszkaniu. Poszły się się razem napic wody.
Arina i Beta się bawią, pyski im się smieją, futro fruwa po mieszkaniu. Poszły się się razem napic wody.Cudowne wiadomości Gratuluję!
W przyszłym tygodniu daję do adopcji naszego cieszyńskiego podhalana. W domu jest już 7-miesięczny pies husky. Macie jakieś pomysły jak te psy mogą się względem siebie zachowywać? Przed czym ostrzegać nową właścicielkę, jakich rad jej udzielić?
Mówiłam o osobnym karmieniu, o głaskaniu, o zabawkach, o niefaworyzowaniu jednego, o tym aby huszczak nie czuł się odtrącony, o spokoju i cierplliwości. Strasznie się boję...
Cudowne wiadomości Gratuluję! moja radość była przedwczesna Zatarg był znowu... Ale nie poddaje się Bedzie dobrze... Musi być...
Na pewno będzie dobrze To dopiero kilka dni.. Moja średnia suka jest strasznie konfliktowa i najmlodszej nie pozwalala się ruszyć przez pierwsze dwa miesiące.. Dzisiaj spią razem w budzie.. Jeśli Twoim suczkom już sie zdarza razem bawic to naprawde kwestia tygodni gdy wszystko całkowicie powróci do normy. Ważne , żeby faworyzować tę bardziej dominującą.. i podkreslać jej pozycje
no wlasnie chcialam napisac Agnieszko, zebys nie lamala sie przy nastepnych awanturach, bo pewnie sie jeszcze pojawia - konsekwentnie na nie nie pozwalaj i bedzie ok.
Nie moge zgodzic sie z Toba, metros, co do faworyzowania jednej z suk - tym sposobem pozwalasz jej na dominacje, a wiec i na gryzienie drugiej. Caly czas jestem za hierarchia na zasadzie alfa -> czlowiek, a psy wszystkie ponizej. Takie zasady sa najlatwiejsze, proste dla psow i, co chyba najwazniejsze, wykluczaja konflikty.
Basiu - gratuluje. Czy to ta osoba z Katowic ? sluze pomoca w razie potrzeby..
Mysle, ze najwazniejsze, to to samo, co w przypadku Agnieszki - nie pozwalac psom sie gryzc i nie zrazac sie walkami, ktore raczej sie na poczatku pojawia. jesli psy beda zawziete, to trzeba 'silnej reki' - czasem konieczne jest wziecie psa 'za fraki' i pokazanie mu co wolno a czego nie.. a poza tym - traktowac rowno, dac kazdemu swoje miejsce, miche i czas.
U mnie nie naruszanie hierarchii pomogło.. Każda próba faworyzowania szczeniaka była bardzo złym pomysłem, natomiast jeśli respektowało się wyższość starszej suki , było w porządku.
Ważne , żeby faworyzować tę bardziej dominującą.. i podkreslać jej pozycje ja nie wiem która jest bardziej dominująca nie wiem po czym to poznać. Niekiedy wysyłają sprzeczne sygnały
Basiu - gratuluje. Czy to ta osoba z Katowic ? sluze pomoca w razie potrzeby.. Nie, to osoba z Oświęcimia i adoptuje podhalana nie husky. Jestem przerażona, tak bardzo się boję...
Wiem ze podhalana, ale ma husky - tak Cie zrozumialam przynajmniej.. Moim zdaniem zachowanie powinno być w miare podobne bez wzgledy na rase - to sa podstawy - nie pozwalac sie gryzc i dac wlasny kat.. a to, czy sie ktos zdecyduje pozwalac czy nie pozwalac psom na hierarchie, to juz sprawa drugorzedna i ja moge tylko polecac
Metro - oczywiscie, suka pewnie byla o szczeniola zazdrosna, ale zawsze, jesli jeden z psow rzadzi, to musi pokazac, ze rzadzi - a to psy robia nie inczej, jak zebiskami..
Ja nie polecam hierarchizowania - jak juz zreszta nie raz pisalam.. Da sie to zrobic w sposob latwy, jasny i klarowny inaczej.
p.s.
na treningu bylo bosko. psy szly jak burza.. ahh
Źle jest jak spotykają się dwie dorosłe mocne osobowości, a i to da się opanować. Mam taką nadzieję, dwie mocne osobowści mam teraz w domu
spokojnie - konsekwencji i czasu
(a ja mam nowa dziure w fotelu w aucie... )
(a ja mam nowa dziure w fotelu w aucie... ) wydawało mi się że już nie ma w czym zrobić tej dziury
Cześć
Dołączę się do wątku, bo wydaje mi się, że zaczynam mieć ten sam problem tylko sytuacja trochę inna. Otóż mój hasior wszedł w okres młodzieńczy (prawie 11 miesięcy) i przestał się dogadywać ze starym psem, kundelkiem (ponad 6 lat). Od 2 czy 3 tygodni zaczęły się konflikty, bez żadnej przyczyny, nagle podczas zabawy czy po prostu przy wymijaniu się w drzwiach. Myślałem, że mam już to za sobą, bo po kilku dniach po sprowadzeniu młodszego do domu też było gorąco, ale się dogadały i nawet spały razem wtulone w siebie. Na razie stosuję wszystkie rady, które tu wyczytałem, ale i tak codziennie jest przynajmniej jedna akcja.
Czyżby młodszy hasior próbował zdominować starszego psa? Dodam, że mój kundelek jest o połowę mniejszy. Mam wrażenie, że to on zaczyna agresję.
Pozdr
dove, mniejszy zaczyna, bo czuje się zagrożony i za wszelką cene chce pokazać, że jednak on rządzi.
Ja tez mam w domu małego kundelka, który ma juz 10 lat. To pies, więc z Ceikiem kilka spięć było a pojawiły się właśnie jak husky miał około 7-10 miesięcy. Wcześniej Bombel go zupełnie ignorował. Obecnie, juz po kilku latach, sytuacja jest taka, że psy sie tolerują i starają sie nie wchodzić sobie w drogę, aczkolwiek kochać to sie nie kochają. Cały czas pilnujemy żeby nie miały pretekstu do bójki, ale zwykle słowna reprymanda załatwia sprawę jak juz cos się zaczyna kroić.
[ Dodano: 2007-02-08, 09:15 ]
dove, twój hasiorek chce wskoczyc na stanowisko szefa bo czuje powołanie, a starszy traci swoją dotychczasową pozycję i broni się przed tym... Miejsce w hierarchii stada wbrew pozorom nie jest ustalane raz na zawsze, próby sił i inne, mniej zauważalne psie sposoby na to ustalanie trwają non stop. Myślę, że twój senior będzie zmuszony odpuścic (z racji na masę, szybkośc i siłę haszczaka)...
Moje futra dziś szarpały się na śniegu, jak zwykle było 2 na 1, tylko ten na spodzie się zmienia Zawsze, jak na nie patrzę, wydaje mi się, że one tak na serio się łoją, ale wystarczy, że coś usłyszą albo ja je zawołam, i rzucają te walki...A i tak wydaje mi się, że podczas nich dużo sobie wyjaśniają. Np. Pola ma niekwestionowane I miejsce, bo jest najszybsza, Lupi jest najcięższy i czasem tę masę wykorzystuje, żeby przygnieśc i przytrzymac przy ziemi którąś damę, przy czym nie przerywa jej żucia jego uszu i gardła. , z racji ociężałości i najkrótszego u nas pobytu jest najniżej w stadzie (on ostatni wylizuje miski). Tamira to cicha woda, spolegliwa, ustępuje Poli we wszystkim, ale nieraz łapie ją za podgardle i trzyma długo, warcząc niemiłosiernie...Ona może pierwsza wylizac po Poli miskę...
[ Dodano: 2007-02-08, 09:40 ]
Basia, niech psiaki poznają sie na jakimś neutralnym terytorium, bo jak odrazu wejdą z obcym psem do mieszkania "hasiora", to sh może się wnerwić
wera, to jest oczywiste i poznanie nastąpi jeszcze przy nas. Schronisko zadecydowało aby podhalan był na lekkich środkach uspokajających aby lepiej zniósł podróż samochodem (nie mamy transportówki). Mam nadzieję, że to dodatnio wpłynie na te pierwsze relacje.
Chciałabym już to mieć za sobą... A co jeżeli podhalan będzie agresywny do nich albo do hasiora, co jeżeli coś się stanie..?? Będę czuła się strasznie winna
Basia, nie ma żadnych powodów, abyś miała czuć się winna. Zrobiłaś już teraz BARDZO dużo.. niewiele osób może się poszczycić takimi rzeczami, jakie Ty dokonałaś Nawet, jeżeli coś złego się stanie (ale się nie stanie, bo wszyscy trzymamy kciuki) to nie będzie to Twoja wina, zrobiłaś i tak wiele. Nie denerwuj się i nie martw na zapas (powiedziała osoba, która ma do tego wyjątkowe skłonności ) bo to nic nie da, a popsuje Ci tylko humor. Wmawiaj sobie, że będzie w porządku i postarajcie się zrobić wszystko, by spotkanie przebiegło w jak najbardziej "pokojowy" sposób
Hej jestem nowy, zarejestrowałem się tu dziś!
Właśnie przeczytałem całe 7 stron w tym temacie, i powiem tylko krótko:
Basia - to cudowne że pomagasz tak psiakom
Wiosna - brawo za odwage, miłość i cierpliwość do nowej sunki
Agniecha - trzymaj się tymi psiakami, miło że je tak kochasz dziękuje ci w ich imieniu!
Trzymam za was wszystkich kciuki aby to do czego zmierzacie ze swoimi psiakami się wam udało
Pozdrawiam wszystkich miłośników psinek
moim zdaniem nie ma co wmawiac sobie, ze nic sie nie stanie, bo pewnie bedzie nie jedna jatka - i na to trzeba sie nastawiac, a nie na sielanke.. Wazne, zeby robic to wszystko z glowa i wyciagac wnioski..
[ Dodano: 2007-02-08, 23:28 ]
Hej jestem nowy, zarejestrowałem się tu dziś!
Kristof przedstaw sie jak reszta w dziale powitania
Basia, nie ma żadnych powodów, abyś miała czuć się winna. Zrobiłaś już teraz BARDZO dużo.. niewiele osób może się poszczycić takimi rzeczami, jakie Ty dokonałaś Nie robie niczego nadzwyczajnego. Wiele, wiele osób z tego forum robi rzeczy dużo bardziej znaczące w sprawie naszych zwierząt. Ja dopiero zaczynam i stąd całe to zamieszanie. Tak bardzo bym chciała aby się udało.
Z natury jestem pesymistką i tak jest i w tej sprawie. Na szczęście chęć pomocy wygrała z lękiem i pesymizmem, aczkolwiek wątpliwości pozostają
moim zdaniem nie ma co wmawiac sobie, ze nic sie nie stanie, bo pewnie bedzie nie jedna jatka - i na to trzeba sie nastawiac, a nie na sielanke.. Wazne, zeby robic to wszystko z glowa i wyciagac wnioskito tak jak ja wiedziałam że bedzie cięzko aby te moje skarby się dogadały ale nie byłam przygotowane na rozdzielanie walczących suk. Teraz wiem że najważniejszy to spokój i konsekwencja.
Wiosna-a gdzie obiecana fotka (mam nadzieje,że znajdziesz niedługo chwile i zaprezentujesz małą w nowym domku )
Basia nie umniejszaj swojej roli coś robisz,nie kończysz na "gadaniu" tylko działasz i to jest bardzo ważne nie przejmuj się wszystkim,wiem,że łatwo mi mówić,ale takim zamartwianiem się niczego nie zmienisz będzie dobrze, zobaczysz, teraz to już wszystko w rękach nowych właścicieli
teraz to już wszystko w rękach nowych właścicieli No jeszcze nie. Najpierw musze go do nich zawieść
no to może nie teraz,ale już niebawem,nie martw się napewno wszystko się uda
Basia - potrzebujecie duzego samochodu ? Przeciez moge Wam pomoc z autem brata... ze tez wczsniej nie przyszlo mi to do glowy...
wiosna, dziękuję bardzo za chęć pomocy ale myślę, że jakoś się zabierzemy moim. Ostatecznie nieraz wożę nim 3 psy na raz
To już we wtorek, trzymajcie ksiuki
A tak swoja drogą to przyszła właścicielka biełego misia jest tu z nami na forum. Szkoda, że się nie odzywa, chociaż pewnie wystraszyły ją moje biadolenia
dobra - wiem, ze zapoznione, ale.. sa
tutaj pokaze autko i Sulki tylko ciut, reszta w 'zdjeciach naszych psiakow'.
[ Dodano: 2007-02-11, 17:44 ]
a na tej focie w klatce tak niewinnie patrzy diablica mała
ale 3ba jej przyznać oczy (piękne) i pomysły to ona ma
No cudna jest, a spojrzenie boskie.
Patrzy w stylu " no co tak patrzysz to nie moja wina "
Boska poprostu boska
Ależ ona piękna, to nie możliwe, że takie niewiniątko zniszczyło samochód
Sulka jest przecudna...A mnie najbardziej podoba się ten "abakan" nad przednim lusterkiem
heh, zwykle 'wożę go' wciśniętego pod tą osłonkę, przez którą słonce ma nie razić pasażera, ale do zdjęć wyjęłam ;p
miałam takie też z tyłu, choć teraz już nawet frędzelki są zeżarte...
aż mi wstyd trochę pokazywać Wam taki samochód..
No Sulka narozrabiała ale myślę, że jeszcze się zrewanżuje.
Jak Tomek zobaczył jej zdjęcie w temacie z fotkami psiaków, to tylko westchnął i szepnął: Boże, ależ ona ma długie nogi.
Czy faceci to tylko na nogi muszą patrzeć
[ Dodano: 2007-02-12, 20:38 ]
No to mnie moje psy dzisiaj przeraziły
o godz. 2:15 w nocy obudził mnie odgłos walki. Myslałem, że to osiedlowe kundle, bo głos dobiegał jakby z drugiej strony domu, niz ta w której mam kojec. Więc nie wstawałem. Ale rano wychodzę do psów a mój Arus kuleje na przednią łapę, a u sąsiadów wszystkie okna poodsłaniane, te z widokiem na mój kojec. Więc to chyba moje cos sobie tłumaczyły. A przerażające jest to, że nigdy wcześniej im sie to nie zdażało a sa razem od listopada. Mieszkają od początku w jednym kojcu i nawet budę maja wspólną, tylko przedzielona na pół z oddzielnymi wejściami. Nie wiem czy nie będę musiał ich rozdzielić. Ale zobaczymy co sie będzie dalej działo.
Zaraz zaiwaniam do weta z Arusiem, bo nie wiem co z ta łapą.
Moje na razie już przestały na siebie napadać. Są już albo dopiero razem trzy tygodnie. Zdarza im się jeszcze ostro przywołać drugą do porządku, ale już nie muszę ich rozdzielać. Arina niekiedy daje się Becie we znaki z racji młodego wieku, ale zauważyłam że Beta też zachęca Arinę do zabawy. A wczoraj jak wróciłam do domu z pracy to po raz pierwszy Beta wyszła z Ariną na przedpokój i urządziły mi powitalny koncert radości. Jak wrócisz od weta to napisz jak ta łapa. Mam nadzieję że nic poważnego.
No to z łapą wszystko OK. Chyba tylko potłuczona jest, ale już nie kuleje
Wydje mi się, że było to stalelnie swoich miejsc w stadzie, bo od rana obydwa sa potulne jak baranki. Jeszcze ich takich nie widziałem a zwłaszcza Arusia.
Będzie dobrze
Juje juje ale macie pecha z tym gryzieniem...mój Kuba i Kora przez 7 dni może mniej gdzies z 4 sie rzucały równo ... co chwile "Nie wolno.zostaw" i rozdzielnie..a teraz to Kuba Kore przesladuje i zaczepia do zabawy,a ona jak jeszcze 2miechy temu sie bawiła to było ok ale teraz go pogdryza z "piskiem" takim ... Nie wiem co z nią
To fajne że juz sie pogodziły dziewuszki
Pogodziły to za dużo powiedziane ale tolerują się, nie wchodzą sobie w drogę przy jedzeniu. Nie gryza się już ale też nie mają do tego pretekstu. Wszystko jest na dobrej drodze
i tak dalej ja trzymam kciuki
U mnie niewielka poprawa. Zamiast rzucać się sobie do gardeł obchodzą siebie warcząc groźnie. Trochę przerażające, taki głuchy niski dźwięk...
Czasem jeszcze skoczą do siebie, ale od razu rozdzielam stanowczym nie wolno. Generalnie atakuje starszy i dłuższy stażem pies. Np. po zabawie młodszego ze znajomą suką, albo po wyjściu starszego do ogrodu, w którym już jakiś czas bawi się młody.
U mnie wczoraj znów ścięcie i to poważne. Niestety. Bawiły sie w dużym pokoju i to juz dłuższy czas. Ja z kolei z małym bawiłam sie w pokoju obok. I nagle się zaczęły gryźć. Nie widziałam która zaczęła ale stawiam na Arinę bo zaobserwowałam już dwa razy u niej takie zachowanie - raz biegała z Amonem z którym zna się od małego (rodzeństwo)- i nie mogła go prześcignąć to go zaczęła gryźć po zadzie i tylnych łapach i on nie pozostał jej dłużny. I podobna sytuacja miała miejsce z Beta na łące - też Arina nie mogła jej wyprzedzić i zrobiła to samo - użyła zębów. Podobnie mogły być i wczoraj. Beta mogła mieć dość zabawy, i próbowała jej to okazać a moja wyskoczyła z żebami. Komenda niestety nie pomogła. Były jak w amoku - musiałam je rozdzielać - Arina rozcięte ucho Beta pod pyskiem. Tak bardzo pilnuje aby nie było żadnych pretekstów to walki - samkołyków psich, aby dziecko ciachem nie kruszyło, bo o okruch ciasta tez może dojść do spięcia. a w tarkcie zabawy się nie spodziewałam. A tak było już dobrze widać że Beta się u nas już odnalazła, wychodzi na przedpokój razem z ariną aby mnie przywitać - każda na swój sposób. Po spacerze siada w kuchni i czeka na psie ciasteczko tak jak robiła to w domu. I najwazniejsze już nie spaceruje tylko jak jest na łące z linką to biega.
Mam nadzieję, że od tego zdarzenia, żadnych spięć nie było..
Ja mam natomiast pytanie, które bardzo mnie nurtuje
Planuję mieć kolejnego psiaka, ale nie już teraz, tylko za jakieś ok. 2 lata. Oczywiście husky. Pytanie dość proste: wiele osób na tym forum, ma ponad 1 psiaka. Jak sobie radzicie wychodząc na spacery? Spuszczacie psiaki? Maszerują w kantarkach? Czy zwyczajnie na smyczy? Chodzi o to, że np. pierwsze kilkaset metrów mój Aldan bardzo ciągnie- ze szczęścia, że wychodzi na dwór. I nie wiem, czy utrzymałabym dwa husky i jak by wyglądał wogóle taki spacer..
taki spacer z natury jest "szybki" da sie wyjsc bez problemu z dwoma psiakami tylko trzeba byc uwaznym - znaczy kota widziec wczesniej niz one i sie przygotowac to moj sposob taki zeby uprzedzac zachowania i reakcje psow ale Malgoska chodzi tez z dwojka sama i czasami jest tylko bardziej zmeczona
Kida to da się zrobić. Moje początki wychodzenia z dwoma psami były ciężkie. Beta jest spokojna i dopóki nie zobaczy kota to jest ok, Arina ciągnie jak szalona. Po tygodniu już dałam radę a ostatnio wyszłam z Ariną, Betą i z moim 9 miesięcznym synkiem w wózku. Arina po jednej stronie wózka w kantarze a Beta po drugiej. Na łące arina biega luzem, a Beta na długiej lince. A ja powadze wózek czujnie się rozglądając czy pojawi się ktoś/coś za czym mogą polecieć. I zawsze w kieszeni mam smakołyki. I pomalutku sobie radzimy. A ma ktoś doby patent jak prowadzić dwa psy na smyczy aby się smycz nie plątała
Są specjalne smycze do prowadzenia dwóch psów
Ja takiej nie mam i radzę sobie z dwoma psami na dwóch taśmowych smyczach, ale to trzeba miec ręce wolne. Dlatego wszystkie drobiazgi i codzienne zakupy noszę w plecaczku... Jak idę dalej, to jedną przypinam do pasa, a drugą prowadzę w ręku. Można też taką "smycz" podwójną skonstruowac z dwóch smyczy, zakończonych z obu stron karabinkami (tzw. treningowe), krętlika (do nabycia w żelaznych sklepach), i rączki (bardzo krótkiej smyczy z karabinkiem). Do jednego oczka krętlika dopina się obie smycze, a do drugiego - rączkę, za którą się trzyma. Do poruszania się po mieście nie polecam, bo za długie, ale na spacerki w plenerze - jak najbardziej.
Ja moich piesków nie spuszczam (już ) ze smyczy, więc na spacery chodzimy albo z córką (utrzyma jednego psa!), albo z mężem. Jak jestem sama, to niestety muszę iśc dwa razy, bo patentu na wyprowadzanie trzech psów, żeby się nie plątały, nie znam...
[ Dodano: 2007-02-22, 08:10 ]
dzięki
Eh, ja też czasem chodzę z dwoma psami co prawda (niestety) ten drugi nigdy nie należy do mnie ale cóż zrobić... nie mam żadnego patentu, bo psy czująć rywalkę ciągną się ale dla mnie to wspaniała okazja żeby odreagować na stresy (chodzi o wysiłek fizyczny). Bardzo to lubię. Psiaki spacerują na obrożach... smycze mają taśmowe lub jedna taśmowa a druga linowa... raczej się nie plątają gorzej tylko jak jakiś koteczek nam wyskoczy na drogę... ale trza silnym być i pokazać kto ma więcej siły najlepsze są jaja jak przechodzę przez ulicę... mój pies jest przyzwyczajony chodzić wtedy przy nodze, a sunia koleżanki nie... no to biorę obydwa to lewej ręki i idę.. kurczę udało się wiecie jak fajnie?
hmmm... Ja właściwie nie pamiętam jak się chodzi z jednym haszczakiem na spacer Nie zabieram ich do miasta, za domem zaraz sad i las, więc zakładam pas, przypinam igreka z amortyzatorem i w drogę
heh jak bylismy na Helu i Mickey to ona zakladala pas, przypinala 4 psiaki i to niezle ciagnace i dawaj w teren tak wiec nie ma rzeczy niemozliwych
Z czwórką nie próbowałam. Z trójką mi się zdarza.
Chociaż właściwie Tuvaka chyba można potraktować jako dwa... Niektórzy coś o tym wiedzą
Dokładnie wszystko jest mozliwe zalezy to tylko od nas.Na mnie patrza sie jak na wriatke - z małym dzieckiem w wózku i dwa psy po boku.
A jak był tylko jeden i było ładnie (lato) to mój synek by pierwszy na spacerze - pierwszy spacer to w chuście o 5 rano na siku z pieskiem po nocy. A potem o 7 do lasu na dwie godziny. Wózek dla niego też był kupowany pod psa a raczej pod leśne spacery . Duzo rzeczy mozna ze soba pogodzić to tylko od nas zalęzy w dużej mierze.
jest jedna bardzo przydatna rzecz - komenda 'druga strona' - po niej pies powinien przejsc za czlowiekiem na druga strone, dzieki czemu nie trzeba sie obracac i obkrecac, odplatywac i przekladac smyczy. Jak tego nauczyc ? bardzo proste - nie pozwalac psu przechodzic ze 'zlej' strony i 'przeciagnac go' na druga. nagroda jest to, ze pies moze isc swobodnie. jak sie tego naucza, to chodzenie z czworka tez nie jest problemem (wylaczajac oczywiscie ciagniecie)
Agnieszka - nie zniechecaj sie, bojki beda sie jeszcze zdarzac. Dobrze, ze suki sie bawia, teraz przez jakis czas pewnie beda troche 'sztywniejsze'. ale nie pozwalaj, to im przejdzie. Powodzenia
Wiosna nie zniechęcam się. To i tak szybko sie dogadały. Jeszcze mam stracha na łące czy w trakcie ganiania ( arina ja topreda biega) Beta sie nie wystraszy i nie kłapnie zębami dgy Arina bedzie leciała w jej kierunku.
Wiosna a jak tam sie ma Sulka-Postarch samochodów?? .
Mi zdarza się wychodzić np z czterema husky na raz w Warszawie, ale problemów z nimi nie mam, bo reagują na wiele komend. Za to na spacerach po naszej okolicy pod W-wą moje psy biegają luzem
w tym wątku było już o psich bójkach,więc pozwolę sobie w tym topicu napisać
Dzisiaj Whisky-suka mojej siostry(jakiś mix kaukazowato-coś tam-przynajmniej tak twierdzi teść mojej siostry,którym im tego psa sprezentował ) pogryzła Tekilę
Mieszkałam u siostry kilka dni-oczywiście z Tekilą,Whisky mieszka na dworze,nie ma jeszcze roku,ale bydle z niej ogromne...Zazwyczaj nie wyrywają sobie kudłów,tylko latają jak szalone po działce i się bawią.Może 2 razy były jakieś spięcia,ale bez rozlewu krwi,na wrzask był spoqj (np. wczoraj Tekila była głodna,chciała jeść,a że jest strasznym żarłokiem to niecierpliwiła się i burknęła na Whisky,która ją zaczepiała-ale nie odbyło się to podczas jedzenia,tylko tuż przed tym,jak miałam Tekilę zawołąć do domu na jej jedzenie). Wrzasnęłam i spoqj. Potem normalnie się bawiły.
Dziś bawiły się chyba z gdz na dworze-bez spięć,ale... wzięłam smycz,żeby zapiąć Tekilę no i Whisky miałąm przypiąć na łańcuch-bo nie ma kojca,tylko łańcuch(ale na spacery normalnie chodzi i jest spuszczana pod nadzorem). No i Whisky coś strzeliło i zaczęła napierać na Tekilę-nie wiem czemu-to zazdrość czy co?Czy poprostu ona dorasta i chce zdominować mniejszą Tekilę?Tekila schowała się pod ławkę a ona za nią-i były zęby,warczenie i ogólnie wyglądało to źle-i tu moja EWIDENTNIE WINA, bo niestety trudno myśleć trzeźwo w takej sytuacji i zamiast zostawić je w spokoju,zawołalam Whisky i krzyknęłam na nią i wtedy się zaczęło musiałam to bydle zciągac z Tekili,jej...jakie to zajadłe gdyby Tekila się nie usunęła to bym ich nie roździeliła nie wiedziałąm,że mam tyle sił w rękach,tak ją ścisnęłam,że jak juz ją uwiązałąm to palce miałam białe i zdrętwiałe od ściskania... a nogi mi się trzęsły jak galareta
Tekila jakimś cudem wyszła prawie bez szwanku,ma płytką "dziurę" właściwie to nie dziurę,a wyrwaną kępkę sierści na łopatce i chyba obitą nogę.W sumię to dziwię się,że nic więcej bo Whisky już ją za kark tryzmała i trzepała nią na boki ale szybko ją zabrałam...ehhhh adrenalinka
cuż.. w zasadzie, to poradzę Ci dokładnie tyle samo, co wszystkim wcześniej - nie pozwalać, a za ataki karcić. Może też warto poprosić kogoś (właściciela wielkiej suki) o pomoc..
Myślę,że zrezygnuje z ich wzajemnych spotkań,sama sobie rady z Whisky nie dam(dziś udało mi się ją odciągnąć,ale kiedyś może mi się nie udać),a w sumie szkoda,bo ogólnie to się bawiły fajnie,najdziwniejsze jest to,że to Tekila zawsze dominowała w zabawach,byłą bardziej "ostra" (bo ona ma w ogóle taki "styl" zabaw),Whisky lizała ją po pysku,po uszach,to zawsze ona leżała plackiem podczas zabaw,a tu nagle takie coś...
A Tekila?bidula,obolała i jakaś "zdołowana" nie sądziłąm,że po psie może być widać aż taki "dołek",bo to nie jest tylko ból fizyczny,ale taka jakaś wystraszona jest.Jak się obudziłam po małęj drzemce,zobaczyłam,że leży oparta o mój materac(to nie jest jej ulubione miejsce,nigdy wcześniej tam nie leżała),potem wpakowła mi się na materac,a ja nie miałam sumienia jej zwalać na podłogę(wiem,wiem nie powinnam jej pobłażać,ale tak się przytuliła i tak jakoś patrzyła smętnie,że nie mogłam jej wywalić),jak poszłam do łazienki to poszła za mną i położyła się pod moimi nogami
Dziś bawiły się chyba z gdz na dworze-bez spięć,ale... wzięłam smycz,żeby zapiąć Tekilę no i Whisky miałąm przypiąć na łańcuch-bo nie ma kojca,tylko łańcuch(ale na spacery normalnie chodzi i jest spuszczana pod nadzorem). No i Whisky coś strzeliło i zaczęła napierać na Tekilę-nie wiem czemu-to zazdrość czy co?Czy poprostu ona dorasta i chce zdominować mniejszą Tekilę?Byc może i dorasta, a moze suka skojarzyła, że jak masz smycz, to idziesz na spacer, a że idziesz do jej budy, to ja tam zostawisz i chciała przegonić Tekile??? To takie moje lużne rozważania
Gratuluje pieska wiosna przepraszam ze tak puznio ale nie moglem wczesniej :) musisz mi wybaczyc jest piekna ( nie mam polskich znakow wybacz za pisownie ) zaniedugo wruce i bede regulanie sledzil forum)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl