ďťż

alexisend

Pisze tutaj, poniewaz temat bezposrednio dotyczy mnie, a nie Shili. Choc jej rowniez.
Otoz przywiozlam ja do Anglii rok temu. Nie moglam bez niej zyc i ciezko znosilam rozlake. Zawsze bylysmy tak blisko...
Tu - jest OK. Jednak mam straszne wyrzuty sumienia, ze pozbawilam najukochansza istote tego, do czego byla od malego przyzwyczajona - gory, lasy, laki i snieg zima.
Gdy ogladam Wasze zimowe fotki ( i nasze stare), to mnie z zalu roznosi. I to nie tylko tesknota, to takze te mysli. Czasem mysle, ze w domu byloby jej lepiej. Ale nie wyobrazam sobie bez niej zycia. Moze to egoizm. Ale wszyscy mowia, ze nie wazne gdzie, ale wazne, ze jestesmy razem. Ze z nikim Shila nie jest tak blisko jak ze mna.
Tu nie jest zamknieta tylko w betonie, oczywiscie, bo staram sie jak moge, ale to nie to samo...
Poradzcie...


Nie dalej jak jutro w Aviemore są zawody... no wiem, to prawie 500 mil, ale w UK są przecież możliwości poganiania psów... nawet 'na dole'
ZaHoryzontem,

Dziekuje! Wiem, ze w Devonie sa mozliwosci, ale to daleko, zeby jezdzic tam co tydzien np. Poszukam w necie czy nie ma czegos blizej.
Tutaj mam znajoma z dwoma husky i jedna z malamutem, ale spotykamy sie rekreacyjnie. Oczywiscie to duzo dla Nuny, jak spotka sie z nimi i pobawi nalezycie, czyli niemal do utraty tchu:). Poza tym zabieram ja na pobliskie laki. Nie sa imponujace rozmiarami, ale zawsze lepsze niz miejski park. Mamy tez w Bristolu duze tereny zielone, ale mozesz sobie wyobrazic ile luda tam np. w weekendy sie schodzi. Tez tam chodzimy, ale te tlumy mnie wkurzaja.
Czekam na dluzsze i suchsze dni, bo wtedy latwiej mi wybrac sie z nia za Bristol. Niestety jeszcze nie jestem zmotoryzowana, wiec musze polegac na transporcie publicznym.
Poza tym teraz,gdy dni sa krotsze, mam dodatkowa lipe. Pracuje w Jobcentre Plus i koncze zwykle o 17, wiec jest juz ciemno jak wracam do domu. Biore ja do duzego parku codziennie, ale troche sie boje lazic tam po ciemku, wiec nie idziemy na dlugo.
No i w domu staram sie jej dawac uwage. Ona jest taka przytulanska strasznie, wiec na glaskaniu brzucha moge spedzic i godzine, a mojemu psu to sie nie nudzi.
No i zostalo jej jeszcze kawalek ogrodka, ktorego nie zdazyla zdemolowac. ale juz niebawem pewnie:). Ogrodek jest duzy, wiec ma pole do popisu.
Ale na bank sprawdze te zaprzegi tu "na dole". Mam tez nadzieje kupic w tym roku auto, wiec bedzie latwiej.

nie wazne gdzie, ale wazne, ze jestesmy razem

I TEGO SIĘ TRZYMAJ!!!

Leash w tej cholernej Polsce jest taki piiiii że jak możesz to nie wracaj!Prezydent to jakiś genetyczny eksperyment z kaczkami,pełno wariatów i debili.Shila jest szczęśliwa.a śnieg?a gdyby się urodziła w GB nie wiedziałaby co to śnieg.na pewno zapomniała.dobrze że z nią chodzisz poza miasto i tam biega.nie miej wyrzutów sumienia bo nie warto.gdybym ja miała okazje wyjechać za granice to bym wyjechała i nigdy nie wróciła do kraju.ale jakoś tak wyszło że podłapałam jakiś czas temu dobrą pracę tutaj w Wawie,mój mąż także jakiś czas temu awansował więc jakoś przędziemy.ja mam nadzieje,że Ziomek wyzdrowieje i trochę kasy zaoszczędzę bo moje konto powoli umiera śmiercią naturalną
trzymaj się Koleżanko.pozdrawiamy z porąbanego kraju
p.s.zawsze możesz odwiedzić kraj-samoloty latają,statki pływają...


Najważniejsze , że jesteście razem i daleko stąd. Nie miej żadnych wyrzutów sumienia. Zdjęcia zdjęciami, co do genetycznych pomyłek na szczycie, to większość społeczeństwa to ich klony. W tym grajdole jak dobrze mówisz o psie to jesteś piiiii... i domyśl się, jak szukałam mojego to pewna wąsata baba pytała czy był drogi. Jezu , żałuję że nie wyjechałam stąd , teraz mam dwa psy i dwójkę małych dzieci i zasraną pracę. Psy i dzieci trzymają mnie przy życiu.Kredyt na 30 lat i prędzej się powieszę niż go spłacę. Widzisz co tu się dzieje z psami, nie masz do czego wracać. Zawsze za czymś tęsknimy, taki już los. Pozdrawiam i nie zamartwiaj się wszyscy jesteśmy skądś wypędzeni.Mój Korek zapieprzał z nami po Karkonoszach, po Przełęczy Karkonoskiej , na Śnieżne Kotły ,Szmaragdową Scieżką a jakiś debil śmieciarz z PUKU z podwórza mi go wypuścił i 8 lat życia w plecy i cóż mi zostało zdjęcia i wspomnienia. Pozdrawiam Małgorzata Ratajczak.
Dziekuje Wam za mile slowa. To dla mnie duzo. Wiem,ze tu sa ludzie, ktorzy jakos tam mnie rozumieja.
Ja teraz dostalam prace w angielskim urzedzie pracy, czyli panstwowa, wiec jeszcze posiedze. W Polsce mam co prawda dom, ale dom mozna wynajac czy cos tam. No i mam cholerny kredyt studencki do splacenia. Nie wiem po co mi byly te studia. Pytanie to zawsze bedzie mi chodzic po glowie . Tutaj i tak sie o nie nikt nie pytal. Jasne, podobalo im sie, ze tyle lat sie uczylam, ale to nie byla wytyczna dostania tej pracy.
A tesknic bede zawsze-to wiem....
Dzieki za te slowa, naprawde.
Pozdrawiam WAS mocno i lizki od Shili
Leash, ja tam nie wiem. Mieszkam w Polsce a w tym roku moje psy widziały śnieg pierwszy raz od 5 lat i nie wydaje mi się by całymi dniami moje psiaki się zadręczały, że nie mieszkają na Alasce i nie mą 8miesięcznej zimy. Zresztą, zauważ, że najwięcej Husky jest nie tylko w Kanadzie, USA czy UK ale też w Hiszpanii, Włoszech, Brazylii czy Argentynie, Australii gdzie wiadomo klimat jest raczej ciepły. Co więcej dużo ich mieszka np. w Singapurze a tam to nawet nie ma miejsca aby z nimi wyjść na spacer W dzisiejszym świecie to już nie ma większego znaczenia.

p.s. Już nie narzekajcie tak na Polskę każdy kraj ma swoje smaczki . A w kwestii jakości rządu to w samej Europie można znaleźć z 10 krajów z większą patologią. "Cudze chwalicie, swojego nie znacie.." Tutaj przynajmniej jest się Polakiem w Polsce, zagranicą nawet w najcudowniejszym i najbogatszym kraju, zawsze się jest jedynie obcokrajowcem.
Polakiem a co to znaczy być Polakiem - kaczką dziwaczką? W Polsce można czuć się obcokrajowcem chyba posiadając psy doznałaś takiego uczucia, dziwiłoby mnie to gdyby tak nie było.
co to znaczy być Polakiem?a to że jak widzisz prezydenta to chcesz się zapaść pod ziemie.jak jest szczyt gdzieś tam to masz ochotę zacząć sezon polowań na kaczki.jak oglądasz fakty masz ochotę wyłączyć głos aby nie słuchać mlaskania i seplenienia prezydenta.a w sumie być Polakiem to oglądać zwycięstwa Kubicy i mieć nadzieje że na trybunach nie zobaczysz kaczego dzioba.
Tak Pocahontas Kubicę na prezydenta, on wstydu nam nie przynosi. Z drugiej strony czy jest na świecie taki kraj w którym każdy z jego obywateli byłyby piękniejszy od pary prezydenckiej?To mi się widzi. Polecam stronę Prezydent RP. Co do smaczków to tu są raczej smrodki. Co dop Kubicy to mówią o nim jego dokonania, a na tu ktoś naszego prezydenciaka? Nie musisz Metros przywoływać Berlusconiego, bu u na TV nie nadąża z obciachem w wykonaniu Naszych Naczelnych Gadów. Jest się patriotą nie przez to że się wznosi na piedestalik to nasze pokurczostwo. Jest się przez to co się dla tego kraju robi a nie przez to że pieje nad debilizmem.
Być Polakiem w Polsce znaczy tyle, że jesteś traktowany jak obywatel a nie jak alien zagranicą. Masz takie same prawa jak każdy. Ile Polaków siedzi zagranicą w więzieniu przez to tylko, że fałszywie poświadczył przeciw nim obywatel danego kraju. Była nawet niedawno głośna sprawa w Holandii przy okazji jakiegoś zabójstwa. A gdy popełnią zagranicą zbrodnie i w zasięgu ręki znajdzie się 1 obywatel i 1 obcokrajowiec to zgadnijcie kogo najpierw przesłuchają..
Nie wiem, każdy ma swoją opinie na ten temat.

Polityka to coś innego niż mieszanie kraju w którym się wychowało z błotem. Ja na serio patriotką nie jestem , ale to nie tylko w Polsce zdarzają się patologie i nie tylko u nas rząd ma gigantyczny budżet obciachu . Wręcz zdarzają się takie kraje gdzie uroda pary prezydenckiej jest naprawdę nie istotna przy reszcie nadużyć i wypowiedzi. Wczorajsza wypowiedź Berlusconiego - parafrazując: kobiet jest za dużo, nie da się uniknąć gwałtów. Gdyby powiedział to Tusk czy Kaczyński media przez miesiąc miałyby radocha a zwolennicy każdego okładaliby się feministycznymi i seksistowskimi textami na każdym portalu. Rzucił to Berlusconi , premier (wielokrotny) Włoch i jeden z potezniejszych ludzi w Europie i nie słysze w Polsce głosów jak to nikt nie może na niego patrzeć i jaki to wstyd dla włochów i tragedia i w ogóle masakra.Trochę obiektywizmu.

A najlepiej to faktycznie pojechać zagranicę i tam pomieszkać kilka lat aby się przekonać jak jest naprawdę w tych domniemanie lepszych krajach

co to znaczy być Polakiem?a to że jak widzisz prezydenta to chcesz się zapaść pod ziemie.jak jest szczyt gdzieś tam to masz ochotę zacząć sezon polowań na kaczki.jak oglądasz fakty masz ochotę wyłączyć głos aby nie słuchać mlaskania i seplenienia prezydenta.a w sumie być Polakiem to oglądać zwycięstwa Kubicy i mieć nadzieje że na trybunach nie zobaczysz kaczego dzioba.
ehhh.....ludzie...Wy nawet nei doceniacie tego co macie....
prezydent prezydentem-> ktos go wybrał, swiadczy to o narodzie a nie o jednostce ( sa tez dobre strony -> Polacy jak to polacy, chcieli chyba udowodnic ze wyglad nie gra głównej roli w kampaniach prezydenckich, jak to ma miejsce w USA, a reprezentowanie i podkreslenie katolickich wartosci okazało sie calkiem trafne...no ale to nie temat kampanii reklamowej)
Kubica.....kubica jest sportowcem, troche inne kategorie, a czyz on jest taki idealny? Jest fajny bo wygrywa i jest skromny....tyle, bo tyle o nim wiemy.....
Jestem patriota i wiem ze nigdy nie zamieszkam za granica (na stale) bo to co moje to moje, wywalczone , wzniesione i zbudowane....nasz kraj ma wiele wad- jak kazdy, a nie bogactwo swiadczy o kraju.... a to jacy sa ludzie....
Moja znajoma jest na sokratesie we Francji (franc uczylysmy sie od 6-7 lat i kulture mamy niemalze obcykana ) ale....jak to stwierdziala , tylko z "z Polakami moze isc na piwo" , pomimo ze reszta roznorodnych przedstawicieli krajów jest symaptyczna, to tylko "MY " tworzymy specyficzna atmosfere

Być Polakiem w Polsce znaczy tyle, że jesteś traktowany jak obywatel a nie jak alien zagranicą. Masz takie same prawa jak każdy.

Moje osobiste doświadczenie mówi coś wręcz przeciwnego.... dużo łatwiej załatwić mi coś jako cudzoziemcowi w dowolnym urzędzie, niż jako Polakowi w dowolnym urzędzie w Polsce... mimo bariery językowej której ciągle jeszcze doświadczam, tak więc paradoksalnie, jako cudzoziemiec za granicą jestem traktowany lepiej niż w 'moim własnym kraju' (bo urzędnik chce załatwić moją sprawę, a polski urzędnik ciągle jeszcze ma za cel niezałatwienie sprawy, wyjątki takie jak AMelka to ciągle rzadkość) - a przede wszystkim nie muszę nieustannie udowadniać sfrustrowanym urzędasom że nie jestem wielbłądem... nie muszę przedstawiać dziesiątek bzdurnych zaświadczeń, bo jeśli coś powiem/napisze, to zakłada się że jest to prawda, a nie że jestem oszustem...

Sorki Meter, ale jedyne czego mi brakuje to śnieg... bynajmniej nie ten co go odkąd pamiętam drogowcy nie dają rady z dróg usunąć, bo ciągle ich zima zaskakuje....

[ Dodano: 2009-01-27, 21:28 ]
Widzisz ZH, to zapewne kwestia subiektywna. Z kolei tysiąc osób przytoczy Ci smutną historię, że było pięknie do czasu..
Może sam za 5 lat zmienisz zdanie. 3/4 mojej rodziny mieszka zagranica od minimum 10 lat do 30 z hakiem i każdy natrafił zagranicą na ścianę której nie mógł przebić z racji bycia jedynie gościem a nie obywatelem (sytuacja się poprawia po uzyskaniu obywatelstwa, co np. w USA nie jest specjalnie łatwe, nie wiem jak w UK)


Sorki Meter, ale jedyne czego mi brakuje to śnieg... bynajmniej nie ten co go odkąd pamiętam drogowcy nie dają rady z dróg usunąć, bo ciągle ich zima zaskakuje....

A w Kalifornii już trzeci rok z rzędu kilka razy w zimie zamykają na tydzień szkoły, bo spadło kilka cm śniegu i paraliżuje to całe funkcjonowanie miast A oni nadal nie radzą sobie z sytuacją
ZaHoryzontem,

Zgadazm sie w 100%.Pracuje w Jobcentre Plus i jakbym traktowala ludzi podobnie jak traktuje sie ich w polskich urzedach, wylecialabym zaraz dyscyplinarnie. Tu kogos, kto przychodzi do urzedu nazywa sie 'customer' a nie petent jak w Pl. Tu nie musisz czuc sie winny jak idziesz do urzedu cos zalatwic. Tu nie ma kawusi i paczka ZAMIAST klienta, bo klient jest zawsze, a paczus tylo od czasu do czasu;) Pracuje mi sie tam super i nie czuje sie jakbym byla w urzedzie pracy - totalnie inaczej niz w Pl.
Nikt nie traktuje mnie tutaj jak kogos gorszej kategorii. Zdarzylo sie raz, ze jakis debil w knajpie cos tam baknal o Polakach w mojej obecnosci, ale tacy zdarzaja sie wszedzie.

Dziekuje Wam za cieple komentarze i sorry za rozpetanie dyskusji politycznej

Metros, fajnie mi napisalas o tych hasiorach w roznych stronach swiata. Mam wujka w Californii i jego sasedzi maja hasiora.

Ja tylko sie martwie, ze Nunka sie wychowala w innych warunkach, a ja jej zapodalam taka zmiane.

Ale bedzie OK.
Tutaj tż nei dalej jak w zeszłym tygodniu szkoły zamknięte były, ale głównie z powodu 'black ice' na niektórych drogach - ponieważ wiekszość dzieci jeździ do szkoły busami, a dzieciaki z primary school muszą być zabrane i odwiezione pod sam dom (dziwne, prawda?), to ze względu na ich bezpieczeństwo szkoły nie pracują.. bo tu takie jakby nasze Bieszczady, sporo górek... za to piaskarki z sola pojawiają sie na drogach jak tylko zapowiadany jest mróz czy śnieg... nie wiem jak to działa, ale działa...

Żeby było sprawiedliwie, to znam tu Polaków którzy nie są zadowolenie - ale głównie z tego powodu, że raptem po pół roku pobytu nikt nie daje im zasiłków dla bezrobotnych.. a dla przeciwwagi - firma w której pracuje znajomy ma mniej zleceń, więc coś trzeba było zrobić z zatrudnieniem. Właściciel zebrał załogę i oświadczył że od następnego tygodnia pracują o połowę mniej, czyli tydzień pracuje jedna część, tydzień druga i tak na zmianę. Ale równocześnie kazał im iść do odpowiednika polskiego 'pośredniaka', bo on już tam był, i wszyscy dostaną wyrównanie... kolega poszedł w poniedziałek, bo na niego wypadło pierwszy tydzień wolnego, a w piątek już miał czek w skrzynce. W Polsce możesz stracić pracę po 10 - 20 latch pracy i czekasz na łaskę, czy raczej jałmużnę....

A patriotą nigdy nie byłem, jakoś bardziej się identyfikuje z ludźmi którzy mnie akurat otaczają niż z jakimiś szczytnymi ideami
wole słuchać mlaskania kaczuszki niż errrrrrrrrowania Tuska:/
A lokalny 'Urząd skarbowy" który obsługuje podobną ilość mieszkańców co mój dawny, łódzki to nie więcej niż 20 osób... ten łódzki miał chyba ponad 200 i kto za to płaci? ja już nie

[ Dodano: 2009-01-27, 21:49 ]
ZaHoryzontem,

Widze, ze nasze posty sie minely o kilka minut

Masz racje-znowu.

Ja nie wszystko ty lubie, ale nie sadze, by istnialo na ziemi takie miejasce, ktore odpowiadaloby kazdemu w 100%.

I znow przytocze swoje miejsce pracy. Tu wszystko zalatwia sie szybko, bo sa wyznaczone limity czasu jakie ma urzednik aby zalatwic sprawe. Dlatego jak jest duzo pracy, zatrudnia sie dodatkowe osoby zamiast dawac natlok roboty innym, bo wowczas pracownicy sa nieadowoleni a w rezultacie-zle obsluguja klienta.
No, ale w nasztch urzedach do tego nie dojdzie. W naszym systemie rowniez, aby pomagal racjonalnie ludziom w potrzebie.
Zbudował Wilk elektrownie i by prąd uzyskać,
spalał cały węgiel z kopalni od Liska.
Kopalnia z elektrowni cały prąd zżerała,
stąd brak prądu.. i węgla...
ale system działa!


Właściciel zebrał załogę i oświadczył że od następnego tygodnia pracują o połowę mniej, czyli tydzień pracuje jedna część, tydzień druga i tak na zmianę. Ale równocześnie kazał im iść do odpowiednika polskiego 'pośredniaka', bo on już tam był, i wszyscy dostaną wyrównanie... kolega poszedł w poniedziałek, bo na niego wypadło pierwszy tydzień wolnego, a w piątek już miał czek w skrzynce. W Polsce możesz stracić pracę po 10 - 20 latch pracy i czekasz na łaskę, czy raczej jałmużnę....
Nie porównuj bogatej WB do biednej Polski. Na nasz kraj nie pracowały kolonie na całym świecie a jedynie nas okradano. Proponuję poczytać trochę historii. Nie przeczę, że teraz wiele pieniędzy wyrzuca się w błoto, ale wiele spraw ma swój początek dawno temu i nie fair jest w ten sposób to ignorować.
Czasami myślę, że dobrze, że tak wielu "polaków" wyjechało ... Chyba nie ma czego .. eghm .. kogo żałować
Ja co prawda uważam, że każdy ma prawo wolnego wyboru gdzie, jak (i z kim ) chce żyć, ale Basia ma dużo racji. Porównywanie kraju rozwiniętego, jednej z największych gospodarek świata do kraju rozwijającego się jakim jest Polska, jest co najmniej nie trafione. Jesteśmy społeczeństwem wciąż borykającym się z kompleksami przez co u większości ludzi jest zakorzenione poczucie niższości wobec krajów zachodnich. Wszystko co jest zachodnie jest super i mega świetne. Jeśli rządy zachodnich krajów odwalają maniane to nazywa się to - ekscentryzmem , konfliktem , czymkolwiek. A u nas jest to nazywane "zacofaniem" albo "ciemnotą". Polska zawsze najgorsza, Polska zawsze zła i niedobra. I z takimi poglądami jedzie się na zachód sprzedając wizerunek swojego kraju jako zapóźnionego cywilizacyjnie o tysiące lat.
Nie rozpisując się o tym jakie są powody naszego zacofania wobec zachodu (przed WŚ byliśmy bogatsi od Niemiec), fakt pozostaje faktem, że każdy kraj na swój poziom życia musi zapracować. Niektóre państwa kolonizowały pół świata w XVIII i XIX wieku robiąc z kolonii najlepsze rynki zbytu i napędzając rozwój swojego przemysłu (w czasie kiedy Polska była rozbita przez 100 lat na 3 części). A inne ciężką dyscypliną pracy i ogromnymi kosztami społecznymi (Tajwan, Chiny, Korea Płd.) dorabiają się coraz lepszych warunków życia. Ale to wszystko jest zawsze procesem , który niestety długo trwa. A u nas ludzie tego nie akceptują. Większość myśli kategoriami "chce żyć tak jak na zachodzie" przez co wiele osób wyjeżdża a jeśli zostaje to dokonuje wyborów politycznych na podstawie swoich uprzedzeń wywodzących się jeszcze z komuny. Najpierw wszyscy głosowali na PIS tylko dlatego, że PIS zapowiadało "rozliczyć złodziei" czyli w większości osoby, które ODWAŻYŁY się podjąć inicjatywę gospodarczą w okresie transformacji systemowej (co było zgwałceniem polskiej mentalności po latach komunizmu) - czyli zakorzeniona niechęć do tych, którym powodzi się lepiej. A gdy to nie przyniosło ulgi , wybory wygrała partia obiecująca cud gospodarczy i dynamikę PKB większą niż Indii , Chin i Brazylii razem wziętą. We're dreamers Tyle, że jest to całkowicie naturalna droga "bogacenia" się społeczeństwa. Aby osiągnąć dobrobyt także są potrzebne znaczne zmiany w mentalności i świadomości. Czy przez to jesteśmy gorsi od jakiegokolwiek kraju na świecie?
Ja nie uważam, że wyjeżdżanie jest złe, bo właściwie "wyjechani Polacy" zostaną zastąpieni tańszą siłą roboczą ze wschodu (tak jak "wyjechani Polacy" zastępują na zachodzie - BTW kolejna dyskusja: czy Polacy de facto zarabiają zagranicą tyle ile obywatele danego kraju i czy przypadkiem nie wraca moja teoria o "byciu alienem zagranicą") , ale generalnie nie rozumiem niechęci (żalu? ) do sytuacji w Polsce. I ciągłego hierarchizowania (UK: raj, Polska: dno). Można tu całkiem przyzwoicie żyć i jeśli się chce to nawet chora biurokracja nie jest w tym przeszkodą.

Najpierw wszyscy głosowali na PIS
nie wszyscy

Nie porównuj bogatej WB do biednej Polski.

Ja mieszkam w biednej Irlandii, z której przez głód większość ludzi uciekała do Ameryki, a rejon w którym mieszkamy (Noth-West) był ciągle nękany przez bogatą GB

Wiem że w Polsce wiele spraw ma początek dawno temu - przede wszystkim tzw. polityka na linii urząd-petent - w ramach szacunku dla tej socjalistycznej przeszłości całe tabuny urzędników kultywują tą szczytną tradycje...
Tej tradycji podporządkowuje się każdą dziedzine życia - powszechnie wiadomo, że obniżenie podatków może zwiększyć wpływy do kasy państwa, nawet pare lat temu zmniejszono w polsce akcyzę na alkohol - i co? Cisza, bo niespodziewanie przestał się opłacać przemyt i wpływy do państwowej kasy... wzrosły.... bogata GB w ramach walki z recesją nie sięgnęła po kolejne kolonie - zrbili coś innego, co w polskich urzędniczych głowach się nie zmieści chyba nigdy - obniżyli VAT - tylko o 0.5%, ale już notują wyższe wpływy... w Irlandii w ramach walki z recesją zmniejszono akcyzę na paliwo - w końcu ceny paliw wpływają na całość gospodarki, i tak Diesel z 1.30 spadł do 0.90, a olej do ogrzewania domu jak jesienią płaciłem 200 euro za jakieś 220 litrów, to wczoraj kupiłem 500 litrów za 250 euro... fakt, przysłali kierowce z którego pięciominutowej przemowy podczas napełnianai zbiornika zrozumiałem tylko pół zdania o pogodzie, ale męka z lokalnym bełkotem to poświęcenie na które jestem gotów - wolę to od bełkotu urzędnika który nie wie jak, najczęściej po prostu nie chce załatwić mojej sprawy... dam przykład... w maju załatwiałem w Polsce sprawy spadkowe - wyceniono nieruchomość na pewną kwotę - nie protestowałem, zapłaciłem podatek, bo zależało mi na czasie. Sprzedaliśmy nieruchomość, trzy tygodnie później nabywca poszedł do tego samego US, do tego samego pokoju, tego samego biurka przy którym siedziała ta sama urzędniczka.. tyle że nieruchomość wyceniła już na 2.5 raza więcej... nie ma przy tym znaczenia wcześniejsza wycena tego samego urzędu, bo decyzje urzędu nie są wiążące dla urzędu... a zaznaczę że nic się w tamtym czasie na rynku nieruchomości nie wydarzyło... żadnych gwałtownych czy choćby leniwych zmian... I jakiekolwiek dyskusje trafiały w przysłowiowy beton, łącznie z prezentacją wyceny przez US z przed trzech tygodni.... to też tradycja? Bo nie wyjątek, już przechodziłem problemy z ZUSem który zgubił dokumenty na podstawie których wydał zaświadczenie o niezaleganiu, przy czym sam ZUS nie honoruje wydanego przez siebie zaświadczenia - nie dało się zmusić betonu żeby odszukał dokumenty na podstawie których raz zaświadczył - w ZUS ich nie ma, więc petent ma to naprawić... bo pewnie ich nie złożono skoro nie ma, a zaświadczenia nie uwzględniamy... itd itp... tylko śniegu szkoda...
Biedna Irlandia jest także o wiele lat gospodarczo do przodu przez Polską
Biednej Irlandii nigdy nikt dwukrotnie nie najechał i 50 lat nie eksploatowało jej ZSRR. Biedna Irlandia jest za to krajem demograficznie młodym, który ze względu na znacznie więcej czynników niż obniżenie VAT przeżył znaczne przyśpieszenie gospodarcze. W Irlandii pomógł ciąg reform, bo tak to działa. W Polsce ledwo co uda się komuś przeforsować jedną reformę gospodarczą, bo resztę udaremnią populiści, ponadto "balcerowicz musi odejść" i niech państwo daje więcej. Co się dziwić..

W Irlandii pomógł ciąg reform, bo tak to działa.
Czemu w jednym miejscu działa a w drugim nie?
od 1990 roku minęło już sporo czasu.. a coś ciągle przeszkadza.. populiści? czy ja wiem... myśle że to system, naleciałości z socjalizmu.. a już rosną kolejne pokolenia którym duch socjalizmu jest bardzo bliski...

A Irlandia była nękana przez GB, dość długo, a wcześniej wojny między klanami, dzicz itp.. no i jedna wojna na zagonie kapusty pewnej wdowy... Kiedy Irlandia wystartowała gospodarczo? A porównaj jak 'stało' RFN w prawie 20 lat po przegranej wojnie...

Może ktoś mi wytłumaczy, tak już tylko dla czystej ciekawości, czemu w Polsce nic się nie udaje?

Może ktoś mi wytłumaczy, tak już tylko dla czystej ciekawości, czemu w Polsce nic się nie udaje?
Odpowiedź jest prosta.
Polak mając dwie kulki metalowe od łożyska, jedną zepsół a drugą zgubił
Jakież tu piękna i miła dla mych oczu polityczna debata rozgorzała

To pokazuje pewien 'stan faktyczny', ale nie pokazuje dlaczego... na innym kontynencie też się nie udało
ZH, jak się nic nie udaje ;] w stosunku do 1989 jest zupełnie inaczej
Gdyby pod koniec lat 90-tych wykonać wszystkie reformy jakie składały się na program mający usprawnić funkcjonowanie , to dzisiaj byłoby znacznie lepiej. Ale w Polsce, w odróżnieniu do Irlandii, ten moment przespano. Mamy słabą władze i opinie publiczną, która nie potrafi czekać. Ważne są sondaże. PO tez nic nie robi, bo jakakolwiek reforma w służbie zdrowia/sądownictwie/ nie daj Boże gospodarce , byłaby dla nich politycznym samobójstwem. Nie wiem dlaczego tak jest,ale tak jest.
A czy młode pokolenie jest naprawdę zwolennikami socjalizmu? Nie sądzę. Kiedyś robili badania , które wykazały , że Polakom mentalnie bliżej jest do USA niż Europy. Polacy mają inicjatywę gospodarczą i potrafią podjąć ryzyko. Wielu moich znajomych w wieku 23 lat ma założone małe firmy, które zarabiają więcej niż ludzie po 30 latach pracy. Koleś z mojego liceum założył nasza-klase, po czym oddal prezesostwo koledze a sam wzbogaca serwis o calkim nowe mozliwosci. Korzystają z czego się da , z dopłat UE, z inkubatorów, z zachęt inwestycyjnych. Ja uważam, że coś się w tej Polsce dzieje.. A nawet jak znajdę pracę zagranicą to nie będę narzekać, że w Polsce syf bo jeśli wyjadę to nie dlatego, że muszę ale dlatego, że chcę..


na innym kontynencie też się nie udało

Dlatego, że Niemiec albo Amerykanin jak wstaje z łóżka to myśli "muszę wygrać" i "musi się udać" . A Polak: "nic się nie udaje".
Wierz mi, że ostatnie kilkanaście lat wstawałem z myślą że musi się udać, ale mi przeszło, dość miałem walki z tymi niekończącymi się pokładami betonu...
Bo niestety, ten prosty podział który zrobiłaś w przypadku Polaków wygląda nieco inaczej - jest grupa 'nic się nie udaje' o której piszesz, jest też grupa 'musi się udać, muszę wygrać' ale tez jest grupa która idąc rano do pracy, tfu, na posadę w dowolnym urzędzie dowolnej jednostki administracyjnej myśli 'skoro mnie się nie udało, to będę uwalać każdego kto chce mieć lepiej'. Słyszałaś o gościu w Wawie, który przez 13 lat starał się o wydanie decyzji, czy może, czy tez nie może na swojej działce postawić garaż... jemu już nie chodziło o zgodę na ten garaż, ale o decyzję, choćby odmowną, od której mógłby się odwołać do betonu wyższego rzędu... przez lata dostawał tylko decyzję o odmowie wydania decyzji.... Jakoś krótko przed moim wyjazdem słyszałem że planuje się zlikwidowanie w Polsce instytucji 'pozwolenie na budowe' - możesz prześledzić czemu opinii społecznej się to nie podobało? A może już weszło w życie? A pamięta ktoś jeszcze 'pakiet Kluski'? kilkanaście stron zmian w kompetencji urzędasów zostało wysłane do tych urzędasów celem konsultacji - powstało ponad 300 stron uwag... po cholerę pytać urzędnika czy chce ograniczenia swojej władzy? Dlatego właśnie się 'nie udaje'...
Zniesiono już obowiązek meldunkowy?

Dam jeszcze jeden przykład.. w 2000 roku uczestniczyłem w negocjacjach prywatnch przychodni z NFZ... Ze strony NFZ zastępca dyr. d/s ekonomicznych, nie lekarz, ale ekonomista, po 2 dniach rozmów nie był pewien, czy stawka 39 zł na diagnostykę jest stawką roczną, czy miesięczną... a czemu? A bo to jeden z tysięcy dyrektorów z zawodu, koleś kolesia którego trzeba było gdzieś upchnąć, więc skoro rozłożył ZOZ, to nada się do NFZ... nie ważne są umiejętności, kompetencje i chęć do pracy, bo ciągle jeszcze ważniejsi są kolesie...

W stosunku do 89 jest inaczej? na półkach tak, ale nie w przepisach, nie w podejściu urzędnika do 'petenta'... nie w podejściu państwa do obywatela...
Właśnie dlatego napisałam, że trzeba też poczekać, aż zmieni się świadomość i mentalność społeczeństwa, aż zejdą zaszłości z komuny, gdzie wszystko się należało a urzędnik był nietykalny i nie funkcjonował po to aby obsługiwać klienta. Wiadomo, że nadal wiele pozycji się obsadza osobami znajomymi . I nie tylko partie obsadzają "swoimi ludźmi" co się da.
Wydaje mi się jednak, że to spotyka się z coraz większym potępieniem społecznym. Kiedyś uważane to było za normalne i każdy szczycił się koneksjami. Wręcz pozycja społeczna zależała od dobrych znajomości. Dzisiaj ludzie się od tego odcinają. PO walczyło z PISem "listą obsadzonych stanowisk" dzięki której PIS najwięcej stracił (inna bajka, że lista PO jest także pokaźna )
W Japonii miejsce pracy w przedsiębiorstwie jest niemalże dożywotnie. Kiedy umiera dyrektor przyjmuje się na jego miejsce jego syna / zięcia kogokolwiek z rodziny. Jeśli ten dyrektor jest nieefektywny to nie zwalnia się go ani nie obniża jego pensji (pensja zależy tylko od stażu pracy), ale odsuwa od obowiązków, ma mniej pracy, obciążeń , mniejszą odpowiedzialność. I to jest największa kara dla pracownika w Japonii - zostać pominiętym. Całkiem inny system motywacji. Ta oddanie pracy, sukcesy, efektywność, poświęcenie dla tej, konkretnej firmy jest dla pracownika najważniejsze. Dla Polaka to aż nieprawdopodobne , że system może tak działać
Metros, społeczeństwo to nawet chce - myśle że ma ogromny potencjał, żeby tylko państwo nie przeszkadzało....

Jak patrze na tych leni tubylasów, to aż się dziwie jak im się udaje - w końcu wymyśliłem.. bo im państwo nie przeszkadza, mogą się obijać, lenić itp... nie tracą energii na bzdety...

A jeszcze zagadka dla chętnych...

Jak (nie pytam 'czy', żebyście się nie łudzili) państwo (Polskie państwo) może w 100% zgodnie z ustanowionym przez siebie prawem okraść obywatela?
Pytanie uzupełniające: Czemu nadal to prawo obowiązuje? Mało tego, ma zastosowanie i to powszechnie, choć z prawa do ograbienia nie kożysta się tak często...
ZH a ja mam drugie pytanie: jak dużo jest sposobów którymi obywatele RP oszukują państwo a przede wszystkim innych podatników To, że prawo mamy kiepskie to już wiadomo od lat..

Nawet nie ma jasno określonych kompetencji prezydenta i premiera
Nie wczytuję się w to wszystko, mam to wszystko na co dzień, a prawo mamy dobre gorzej z jego egzekwowaniem, tylko o to chodzi, u nas panuje nie prawo wynikające z kodeksu tylko z tak zwanego ogólnego przyzwolenia. Ja tylko chcę żyć w spokoju aby nikt do mnie się nie dopieprzał, płacę podatki, schodzę wszelkiej maści debilom z drogi nie naruszam wolności drugiego człowieka i sama przez to pozostaję wolną. Innych traktuję tak jak chciałabym aby mnie traktowano. Kompetencje organów państwa są jasno określone. Mamy podział władzy dokładnie określony, mamy Konstytucję ale rozporządzenia niższego rzędu są z nią często sprzeczne. Należałoby je czytać ale ze zrozumieniem. Co do pozwoleń na budowę ma być jedynie zgłoszenie budowy, projekt jest chyba już u Prezydenta. Co do obowiązku meldunkowego, nie chce mi się sprawdzać ale już raczej nie spotkałam orzeczeń sądu karających za jego niedopełnienia, więc już raczej nie ma ale z tego co wiem obowiązku informowania Urzędu przy wymeldowaniu o nowym adresie. Nie mam żadnych zaburzeń i w żaden sposób nie korzystam z tego że jestem urzędasem, nikogo nie uwalam i stąd korzystam w jakimkolwiek urzędzie z którego usług muszę korzystać z prawa do opier...dolenia pracownika jeżeli nie jestem zadowolona z jego usług, ja nikomu nie szkodzę i nikt nie ma prawa szkodzić mi.I tak sobie żyję.

Może ktoś mi wytłumaczy, tak już tylko dla czystej ciekawości, czemu w Polsce nic się nie udaje?

Pol swojego dotychczasowego zycia sie zastanawiam i dalej nie wiem. Ale jak to niektorzy twierdza, my "wyjechani" to nieudacznicy i takie tam. No to moge nie wiedziec nie?

Leash jesteś dla mnie kimś, trzymaj się . Pozdrawiam i życzę śniegu, o ile ten Stary Pryk Mikołaj jest w stanie to spełnić.

prawo mamy dobre gorzej z jego egzekwowaniem

Jeśli prawo nie jest egzekwowalne, to jest martwe, czyli kiepskie..

Rozwiązanie zagadki:

Obywatel X zapragnął sprzedać posiadaną działkę.
Zebrał odpowiednie dokumenty, znalazł nabywce, uzgodnili cenę, po czym udali się do notariusza. Jako porządni obywatele podali w akcie notarialnym faktyczną cenę sprzedaży. Z księgi wieczystej wynika, że jakaś część działki jest zakwalifikowana jako 'grunty rolne', mimo że od lat znajduje się na terenie miejskim a nie zostały przez państwo 'odrolnione' (patrz Warszawa i inne miasta). Zgodnie z prawem, notariusz sporządza wstępny akt który przesyła do Agencji Nieruchomości Rolnych (albo Agencji Rynku Rolnego, nie pamiętam która jest 'kompetentna) gdyż przysługuje jej prawo pierwokupu... Jeśli Agencja z prawa rezygnuje, wszystko jest ok, ale jeśli nie, to:

1. Sprzedający nie może wycofać się z umowy
2. Kupującym staje się Agencja
3. Agencja nie jest zobligowana terminem kupna
4. Agencja nie jest związana ceną podaną w akcie, ma natomiast prawo okraść sprzedającego, czyli wyznaczyć własną cenę, na przykład 10% wartości podanej w akcie notarialnym...
5. Agencja aby skorzystać z prawa pierwokupu nie musi go uzasadniać, wystarczy że chce...

I tak całkowicie zgodnie z prawem, organ państwowy okrada obywatela... a przynajmniej ma otwartą drogę do takich kradzieży.

Że mieli te agencje zlikwidować? No i co z tego że mieli...

Obowiązek meldunkowy nadal istnieje, nawet jak wysyłasz dzieciaki na wieś do rodziny na całe wakacje, to powinny zostać tymczasowo zameldowane. Tyle że aparat państwowy nawet nie próbuje egzekwować prawa które sam ustanowił... Urzędu pracy informować nie musisz, ale skarbowy lubi wiedzieć gdzie podatnik przebywa... i tu przepisy skarbowe też nakazują powiadomić US o zmianie miejsca zamieszkania
Nie piszę o obowiązku meldunkowym ale o obowiązku informowania urzędu o nowym miejscu zamieszkania w przypadku gdy wymeldowujesz się ze stałego adresu.Nie masz obowiązku podawania nowego. Co do tej sprawy z notariuszem to sporządzona zostaje umowa przedwstępna, co do dalszej części to zależy na jakim rynku kupujesz działkę sama to przerabiałam a tak zwanej roli miałam dwa metry. A tak poza tym to Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Jeśli ziemię rolną chce kupić nierolnik, do akcji wkracza Agencja Nieruchomości Rolnych (ANR). odkąd weszła w życie ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego, agencja ma prawo pierwokupu ziemi, czyli nabycia gruntu po cenie, na jaką strony się umówiły.Skorzystano z tego w niewielu przypadkach.
Choć ANR nie pali się do skupowania ziemi, to przysługujące jej prawo pierwokupu podziałało ostrzegawczo. Sztuczne zaniżanie ceny transakcji po to, by zapłacić niższy podatek od czynności cywilnoprawnych, stało się bardzo ryzykowne.To jest część jest dla mecenasa bo powiedz mi jak kupowałam na rynku wtórnym działkę będącą rolą a jeszcze zależy od tego jaka to była klasa gruntu to jednym województwie notariusz mi mówił że musimy pisać o zgodę do wspomnianej agencji a w drugim sprzedałam ją gościowi będąc 30 minut w kancelarii notarialnej.?Co do obowiązku meldunkowego to jak wyjeżdżasz dłużej niż na dwa tygodnie do kogoś to powinienieś się tam zameldować na pobyt czasowy. wszystko ma swoje złe i dobre strony co do obowiązku meldunkowego np jeżeli chodzi o obowiązek alimentacyjny ma to znaczenie, jeżeli chodzi o obowiązek szkolny to też ma bo obowiązuje tak zwana rejonizacja. A co ma urząd pracy do miejsca zameldowania chyba że zasiłek chcesz pobierać nie rozumiem, co do skarbowego przyznam się też nie kumam. Jak podejmuję nową pracę to wszystkim po zameldowaniu się przeze mnie zajmuje się pracodawca.Wiadomo że po zameldowaniu zmienia się właściwość wszelkich urzędów a przede wszystkim skarbowego. wiadomo że jak mieszkam w Warszawie to wolę się tam rozliczać ze skarbowym niż kaczej Wólce i leży to w moim interesie. To mi nie przeszkadza że do skarbowego mam 100 metrów a nie 100 kilometrów.
przepisy,urzędasy jak piszecie wszystko w państwach zachodu jest cacy,a u nas be, ale ja np uznałam, że jest inny powód dla którego raczej nie będę miała zamiaru opuścić naszego lubionego kraju, przynajmniej na stałe. A konkretnie jest to mentalność ludzi w innych krajach. Jeździłam po całej Europie na wymiany, wycieczki wyjazdy itp. W niektórych krajach byłam nawet kilka miesięcy i w żadnym "tambylcy" nie nadawali się do współżycia na stałe. Dla przykładu- Angole jedzą taki syf że głowa mała, a o ich niektórych zachowaniach nie ma co mówić. Franuzi są nadęci i uważają się za naród co najmniej wybrany,Włosi są chyba najgłośniejszym narodem pod słońcem. W każdym z tych krajów było coś co po pewnym czasie sprawiało że tęskniłam za "Polacy" polską wrednotą i urzędasami.

jeżeli chodzi o obowiązek szkolny to też ma bo obowiązuje tak zwana rejonizacja

A co ma piernik do wiatraka?

Tutaj nie ma czegoś takiego jak meldunek, za to rejonizacja w szkołach owszem.
Jak sobie radzą? A bardzo prosto, po pierwsze schoolbus'y zbierają dzieci tylko ze 'swojego' rejonu, więc jak chcesz dziecko do innej szkoły to albo wynajmujesz taxi albo wozisz samemu.. po drugie w formularzu zgłoszenia dziecka do szkoły wpisuje adres zamieszkania - i to wystarcza, jeśli napisałem że mieszkamy na The Glebe, to znaczy że tak właśnie jest, nie musze tego udowadniać. Nawet w banku, bo co prawda do założenia konta potrzeba 'coś z adresem', wystarczy rachunek za prąd, telefon czy kwit dostawy oleju opałowego... za to po przeprowadzce tylko poszedłem do banku i podałem nowy adres...

Mentalność tubylców? Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale nigdzie w Polsce nie spotkałem tak przyjemnych i życzliwych ludzi jak tu... długo by opisywać... a na obiady do nich nie chodzę, więc nie robi mi różnicy co oni jedzą... ja jem to co lubię

A za czym tak tęskniłaś u Polaków?
Ciekawe jaką mamy opinie u innych narodowości?

A za czym tak tęskniłaś u Polaków? za normalnością

Z tym piernikiem i wiatrakiem to chodzi o to iż w Polsce jest tak że szkoła do której będziesz uczęszczać ( czyli i zerówka, potem szkoła podstawowa i gimnazjum) zależą od miejsca zamieszkania. Rejonizacja.Albo nie kumam jaki piernik i jaki wiatrak. Wszystko ma swoje dobre i złe strony.Tu też możesz dzieciaka nawet na Marsa do szkoły wysłać ale musisz zgłosić w szkole gdzie realizuje obowiązek szkolny.Obowiązek meldunkowy ze szkolnym jak widzisz ma powiązanie. Poza tym jak dziecko jest zameldowane gdziekolwiek to można ustalić czy realizuje ono obowiązek szkolny który trwa w Polsce do 18 roku życia.
ralf,

Dziekuje. Milo sie to czyta:)

ZaHoryzontem,

Jeden wielki zamet, jeden wielki burdel - ze zacytuje stary punkowy kawalek.

Ebonique,

Troche stereotypowo podchodzisz do rzeczy (bez zadnej urazy). Ja tez duzo podrozowalam i mieszkalam nie tylko w UK, wczesiej w Grecji. I wszedzie sa ludzie majacy cechy lepsze i gorsze. Wszedzie jest cos co pasuje bardzie, i cos co pasuje mniej. Nie idealizuje Anglii. Widze dokladnie to, co podoba mi sie mniej. Co nie przeszkadza mi miec wielu angielskich znajomych, bo wg mnie - w ROZNOSCI sila.
A ze zarcie wstretne - angielskie owszem (procz Marmite i baked beans - takie male zboczenia;))
Co nie znaczy, ze musze je jesc. Jest tu tak roznorodny wybor potraw i produktow z calego swiata, ze glowa mala. Jestem wege i wierz mi, ze w Pl mialam mniej urozmaicony jadlospis niz tutaj. Poza tym w Pl wege nadal wiekszosci ludzi zalatuje co najmniej zdziwaczeniem.

Za Pl tesknie, ale tylko z kilku wczesniej wymienionych powodow. Nigdy nie zatesknie za tym, ze chory kraj nie pozwala ludziom sie spelniac i ogranicza ich na kazdym kroku.

nawet taka życzliwość (załóżmy że czasem nawet szczera) potrafi zbrzydnąć.

To nie jest nachalna zyczliwość, chyba dlatego że właśnie szczera...

A co to 'normalność'?

ralf, ja wiem co to rejonizacja, tu jest podobnie - mieszkasz na jakimś terenie do którego przypisana jest szkoła i tam dzieci powinny chodzić - czy tak?
Różnica leży pewnie w słowie 'powinny' - jeśli są jakieś powody, a szkoła ma możliwości, nie trzeba się tego sztywno trzymać, wystarczy pogadać z dyrektorem szkoły. Moja córka chodzi do szkoły nie według rejonu, a to dlatego że jest to szkoła z największym doświadczeniem i wsparciem dla dzieci obcojęzycznych. Przy okazji - dyrektor był bardzo zdziwiony że potrzebuje potwierdzenie że moja córka kontynuuje tu naukę - nie bardzo do niego docierało czemu oni mi nie wierzą, skoro sam twierdze że rozmawiałem przez telefon z nauczycielką z poprzedniej szkoły w Polsce - nie powiedziałem że chodzi tu do szkoły? "No to jak powiedziałem to w czym problem? Ale OK, chcesz letter to zaraz napiszemy... że pieczątka? ale my nie używamy pieczątek, chyba tylko policja..... przecież jest moje nazwisko i podpis..." Zaznaczył przy tym że ma w szkole dzieci z wielu różnych krajów, ale pierwszy raz spotyka się z takim problemem...

Nie wiem jak sobie tu radzą z kontrolą obowiązku szkolnego, ale jakoś to robią, w dodatku bez meldunku... widać można, tylko trzeba chcieć, albo odwrotnie - ni trzeba chcieć sprawować totalnej kontroli nad obywatelami... aaa.. z tego nasze urzędy nie zrezygnują, przecież to uzasadnia ich istnienie...

A znaczenie słowa 'powinno' czy raczej jego zaprzeczenia 'nie powinno' wytłumaczył mi obrazowo jeden tubylec
"Nie powinno się wozić owcy w osobówce, zwłaszcza na przednim siedzeniu... ale skoro musisz..."
(to był tylko przykład, nie woziłem żadnych owiec )
A prawda jest taka że zawsze jest lepiej tam gdzie nas nie ma ...
Hejka
Póki co odczytałam ze zrozumieniem jedynie wypowiedź Leash a reszte nadrobie jutro, bo nie jestem w formie ;]
Jednakże :

Leash,
Absolutnie nie uważam za nieudaczników tych , którzy wyjechali!! Każdy ma prawo żyć jak chce i jeżeli uważa, że satysfakcjonuje go bardziej życie za granicą (i jest w stanie tam wytrzymać) to jest to wg mnie całkowicie ok. Jednakże nie podoba mi się podejście które można wywnioskować z postów ZH "Ja wyjechałem" "Tutaj jest [piiii]*" "A Polska jest podła i zła". Gdziekolwiek bym nie mieszkała i jak dobrze by mi tam było,nigdy nie "opluwałabym" kraju w którym się wychowałam. Polska nie jest krajem zbliżonym poziomem życia do krajów zachodnich , ale istnieją aspekty , które sprawiają , że chce się tu żyć. Jakby zagmatwana nie była nasza biurokracja to język, światopogląd, poczucie humoru, ironiczne pojmowanie świata przez polaków jest czymś nie zastąpialnym Mało poznałam obcokrajowców z którymi się gadało jak "ze swoim".

*przepraszam za wulgarność
Za Horyzontem, ja też się trochę orientuję jak to jest w Polsce z obowiązkiem szkolnym bo pracowałam akurat w szkole. Juz nie przesadzaj z tą totalna kontrolą obywatela, widzę że z Polski wywiozłeś spiskową teorię dziejów i istnienienie małych zielonych ludzików. Czytaj dokładnie to co napisałam a się nie ofukuj, nie ma czarno białego schematu sa też odcienie szarości.Nie porównuj dwóch różnych systemów i nie sadź bananowca na biegunie.

Jednakże nie podoba mi się podejście które można wywnioskować z postów ZH "Ja wyjechałem" "Tutaj jest [piiii]*" "A Polska jest podła i zła".
"My mądrzy wyjechaliśmy i mamy się bosko - a Wy frajerzy dalej siedzicie w tej zasranej Polsce"

Troche stereotypowo podchodzisz do rzeczy (bez zadnej urazy). Ja tez duzo podrozowalam i mieszkalam nie tylko w UK, wczesiej w Grecji. I wszedzie sa ludzie majacy cechy lepsze i gorsze. Ja nie piszę o ludziach konkretnie, ale o społeczeństwie, czyli tak zwanej "masie". Czyli np Angole,Francuzi,Niemcy i inne nacje wkurzają mnie ogółem A co do jedzenie to podobno jest się tym co się je

Jakby zagmatwana nie była nasza biurokracja to język, światopogląd, poczucie humoru, ironiczne pojmowanie świata przez polaków jest czymś nie zastąpialnym Mało poznałam obcokrajowców z którymi się gadało jak "ze swoim". Pozwolę sobie użyć słów metros - to właśnie dla mnie jest normalność. Moje własne społeczeństwo do którego się przystosowywałam od najmłodszych lat i pod które byłam wychowywana. Gdzie indziej nigdy nie będziemy się czuć tak do końca u siebie...
Trochę statystyk z zeszłorocznych badań na temat Polaków za granicą...

Na tle innych najliczniejszych nacji cudzoziemskich Polacy uzyskują ostatnią pozycję (26) jeśli chodzi o płace, natomiast jedną z najwyższych jeśli chodzi o pozim wykształcenia (6); pracują najintensywniej (2 pozycja) i mają jeden z wyższych wskaźników aktywności (3-4)....
Czytając wasze posty mam wrażenie, jakbyście myśleli że ci ludzie którzy mieszkają za granicą są na zesłaniu. Skoro wyjechali i jest im dobrze to ich sprawa i nikt inny nie powinien się w to mieszać, a jeśli stwierdzą, że im źle i chcą wrócić to też ich sprawa :-) Wam też nikt nie mówi czy macie wyjeżdżać czy siedzieć na tyłku w kraju, każdy robi to co lubi i co uważa za słuszne.

My mądrzy wyjechaliśmy

Nie, nic z tych rzeczy - moi teściowie mieszkają od pond 25 lat w Niemczech, mogłem tam wyjechać jak tylko 'otworzyły sie granice", czyli dobre 15 lat temu... jakoś mi się nie chciało, próbowałem działać tam gdzie byłem... ale mi w końcu przeszło. Może do decyzji przyłożył się kolejny urzędnik, może list z ZUS informujący o planowanej wysokości emerytury...

Poza tym ja poruszam w zasadzie tylko jeden aspekt - relacje państwo (urząd) - obywatel... i nie dziwcie się że skoro zobaczyłem że może być inaczej, to mogło mi się to inaczej' spodobać. A jakoś dziwnie jestem przekonany, że w Polsce to się nie zmieni, bardzo długo nie zmieni, bo jak już wspomniałem, kolejne pokolenia urzędników dziwnie chętnie wsiąkają w stary system.
Jesteście szczęśliwi za granicą?

Czytając wasze posty mam wrażenie, jakbyście myśleli że ci ludzie którzy mieszkają za granicą są na zesłaniu. Skoro wyjechali i jest im dobrze to ich sprawa i nikt inny nie powinien się w to mieszać, a jeśli stwierdzą, że im źle i chcą wrócić to też ich sprawa :-) Wam też nikt nie mówi czy macie wyjeżdżać czy siedzieć na tyłku w kraju, każdy robi to co lubi i co uważa za słuszne.

I w drugą stronę. Po co udowadniać, że Ci , którzy wyjechali postąpili mądrze a w Polsce zostali jedynie "frajerzy" skoro każdy wie, że w większości krajów nawet najzdolniejszy i najpracowitszy Polak nie zostanie dopuszczony do jakiegokolwiek wyższego stanowiska a w wielu przypadkach otrzymuje 70% pensji jaką dostałby obywatel danego kraju wykonując tą samą pracę. Krótkoterminowo to bardzo dobre warunki, bo to 6-7 razy więcej niż to co otrzymuje się w Polsce. Ale w dłuższej perspektywie? Ale to już wybór indywidualny , ani dobry ani zły.
Za Horyzontem, Jak dla mnie sprawy na poziomie ja - urzędnik to nie mają większego znaczenia. Poz tym tak to nie ma co dopisywać do tego jakiś dziwnych wydumanych i nie do końca polegających na prawdzie historii.

wydumanych i nie do końca polegających na prawdzie historii.

Zarzucasz mi kłamstwo? To może to udowodnisz?
No widzisz w czym tkwi problem nie odpowiedziałeś nic na to co napisałam o agencji i o całej reszcie i teraz się szarpiesz. Człowieku wyluzuj, to dziwne że znalazłeś swoje miejsce , które Ci pasuje, bo jesteś typowym Polakiem i w dodatku bardzo przewidywalnym. Tylko się nie gniewaj. Uciekamy często przed tym czym sami jesteśmy, wszyscy to mamy. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za dyskusję, fajnie jest tak sobie pogadać i poczytać. Pozdrawiam raz jeszcze Leash życzę Jej wszystkiego co najlepsze i dla Jej Drugiej Psiej Połowy.Dobrze jest móc napisać że pies jest tak samo ważny jak inny człowiek i częściej on staje się prawdziwym towarzyszem życia, bo wśród ludzi częściej jesteśmy samotni niż wśród zwierząt. Wracam do rzeczywistości.Pozdrawiam. Takie nocne Polaków rozmowy.
Na temat 'rolniczy' nie odniosłem się do Twoich postów przez grzeczność bo piszemy o czymś innym - ja pisze o gruntach które są 'rolne' tylko przez opieszałość czy zniedołężenie urzędów, bo od dawna leżą w granicach administracyjnych miast - takich działek jest dużo w Wawie, nawet planowano (i jak zwykle, na planach się skończyło) specjalny, uproszczony i przyśpieszony tryb odrolniania - bo są to działki nawet w centrum Stolicy, a w ewidencji że rolne... Tak samo jest w Łodzi i pewnie w wielu innych miastach, jako spuścizna po centralnym systemie zrządzania...

Rozumiem że nie masz nic do zarzucenia moim przykładom, że to tylko takie dziwne wydumane teksty które walisz nie bardzo wiadomo po co...

Faktycznie, pozdrowieniami zakończę już z Tobą wątek, życze również owocnej współpracy przy wszelkich nadchodzących w Twoim życiu 'prostych czynnościach administracyjnych'

.. i Darz Bór
Wtrącę swoje trzy grosze

Polska to jedyny kraj na ziemi w którym nic nie robiąc można żyć

Polska to wielka miesznaka różnych ustrojów i przyzwyczajeń, ciągłej migracji i powrotów. Budujemy, pracujemy, rabujemy za granicami i łudzimy się, że jak wrócimy to będziemy ustawieni (tymczasem to Ci z za granic ustawiają się u nas)
A my wracając liczymy na takie standarty jakie mieliśmy na migracji

Ale skończą się wasze GB, Irlandie itp, wtedy przyjedziecie do naszej Polski i znowu będziecie jęczeć
Pamietacie jak Tusk obiecywał drugą Irlandię?
Coś mi sie widzi że prawie się uda... może tylko jedna literka inna... Zanim 'się skończy Irlandia i GB' to z Polski może już być druga Islandia
za głęboka dla mnie ta metafora ;]
No to jeszcze i ja dorzuce swoje 3 grosze. Półtora roku spedziłem tak, jak wielu rodaków w Irlandii-dlaczego? - ponieważ złodziejskie państwo z jego złodziejskimi urzędnikami okradło całą naszą rodzinę w majestacie prawa. W Irlandii jako cudzoziemiec bylem traktowany PO CZŁOWIECZEMU , co to znaczy? , sprawy w urzędzie skarbowym, obsługiwano mnie na siedząco ,sprawy w banku , przyjemnie i z uśmiechem a nie z wielką łaską co miało miejsce w Polsce niejednokrotnie. Wszystkie sprawy socjalne w oparciu o jedn numer PPs bez zbędnych dokumentów i zaświadczeń. Ktoś tu napisał, że Polacy otrzymują 70% pensji obcokrajowców- dośc ciekawe bo ja za swoją tygodniówkę kupiłem 8 letni samochód, być może mój irlandzki kolega nie kupił nic, bo wydał to w pubie ale naze stawki były identyczne. Stać mnie było na co weekendowe podróżowanie po całej Irlandii i UK, na utrzymanie moich psów w Polsce i jeszcze coś odłożyłem. Moja siostra jako jdna z niewielu pracowała po uprzednim bardzo ciężkimi wymagającym przeszkolenu przy wdrażaniu skomplikowanych systemów informatyczych dla amerykańskich sił powietrznych. Za połowe miesięcznej pensji stać ją na opłacenie semestru studiów w Dublinie podczas gdy w Polsce musiałaby pracowac na to kilka miesiecy. Wróciłem ponad rok temu, bo nie mogłem jużwytrzymać bez psów. ŻAŁujĘ ,że nie mogliśmy zabrać ze soba psów , bo na pewno byśmy tam zostali. Tam nawet głupie poranne "jak się masz" wypowiedziane przez starszą babcie , która widziałem po raz pierwszy w życiu brzmiało jakos tak ciepło. Brakowało tylko tej polskiej swobody i przestrzeni...
Na North-West masz swobody i przestrzeni ile chcesz

...tylko śniegu żal

Metros, ja rozumiem że nie rozumiesz, ale pracuj nad tym
Za Horyzontem Darz Bór no cóż mój tato jest myśliwym także jak najbardziej trafne pozdrowienie chociaż to, dziękuję. A tak jak kupujesz rolę to notariusz się pyta czy to przez opieszałość rola czy przez to że jest to grunt rolny, bo nie rozumiem. Co do reszty to staram sie orientować i w wydumaniu i w tej całej reszcie, bo mimo różnicy zdań na forum co do jednego wszyscy się chyba zgadzają że pies jest równie ważny jak człowiek,a co do urzędów to staram się z nimi radzić.. Pozdrawiam chyba że znowu walę coś co dla Ciebie jest zbyt wydumane.
ralf, rzecz w tym że w rzeczywistości nie ma żadnej roli - ona istnieje tylko w dokumentach państwowych, a faktycznie są to tereny miejskie, leżące w administracyjnych granicach miasta i już dawno powinny zostać 'odrolnione'. Ja rozumiem że tego nie rozumiesz, bo to trudno zrozumieć czemu plac na Marszałkowskiej róg Gagarina, koło 'Sielanki' jest nadal gruntem rolnym.... (Adres wydumany, coby nie było.. ale nasza działka w Łodzi też ku naszemu zdziwieniu zawierała coś z 1200 mkw gruntów rolnych... tyle że nie wiadomo dokładnie który to był kawałek)

zwierzAK, a możesz opisać dla potomności jak przerejestrowywałaś auto na siebie? Ile dokumentów, do ilu i jakich urzędów i ilu okienek musiałaś dostarczyć żeby przerejestrować wóz na siebie.. No i podaj wysokość opłaty skarbowej (nie taxu, tej od zakupu) i opłaty za wydanie dowodu rejestracyjnego
Powyzej pisal W.-zwierzak rodz. meskiego, no,pracuje najczesciej ''dobijajac '' do etatu tak gdzies do 22 ale bywa, ze np.do 20-tej. Odpowie ci troche pozniej,o.k.?
T.L.

rzecz w tym że w rzeczywistości nie ma żadnej roli - ona istnieje tylko w dokumentach państwowych, a faktycznie są to tereny miejskie, leżące w administracyjnych granicach miasta i już dawno powinny zostać 'odrolnione'.
W Toruniu nie ma problemu cokolwiek z takim gruntem zrobić jeżeli powierzchni wynosi powyżej 1,1 ha.
A są śmieszne przepisy, gdzie na takim gruncie stawiasz swój dom i traktuje sie jako zabudowę i można już dzielic i sprzedawać działki choć to są nadal grunty orne - różnica tylko taka, że mniejsze sie płaci podatki za orne niż budowlane działki
Takich głupich i niespójnych przepisów jest mnóstwo, nowe ustawy w wielu pkt nie likwiduja starych, a politycy tylko sie prześcigają w tym którzy więcej zatwierdzili ustaw, żaden nie mówi ile w tej "wielu" jest głupich i nieżyciowych - do których w DzU tworzy sie prawie w całości poprawki i wyjaśnienia
Nikt nie odpowiedzieł na moje pytanie .. buuuu....
basia, mogę odpowiedzieć; jestem, tak jak i byłem dotąd, tyle że teraz jakoś się żyje spokojniej i łatwiej.. wygodniej też, ale czy to na prawdę wpływa na czyjeś poczucie szczęścia?
No to skoro już wkroczyliśmy na grunty głębokiej filozofii, to opisz co to jest 'szczęście'
Ja to dokładnie to rozumiem i gdybyś Za Horyzontem czytał ze zrozumieniem to byś się dopatrzył iż pochodzę z Wrześni która ma prawa miejskie mieszkam prawie w centrum i mam na działce parę metrów tzw. roli, o czym już wcześniej pisałam. I miałam już parokrotnie przeboje z Agencją a przede wszystkim w momencie kupna wspomnianego już wyżej domu w centrum Wrześni z małą działką o powierzchni 0.0449 ha składającą się w sumie z trzech działek a jedna z nich jest działką rolną. Podziel więc działkę klitę na trzy części i miej na jednej z nich rolę rolę. Więc problem znam od podszewki i nie musisz mi tego tłumaczyć bo sama to przerabiałam i żyję. Posiadam nawet drogę na szczęście jedynie na papierze. Co do tej roli to też nie mam pojęcia która to część działki, ale w księdze wieczystej stoi jak byk rola i w wypisie i wyrysie z rejestru gruntów też i żyję i taka szarpanina z urzędasami to nawet zaczyna mi się podobać. Pominę jak szarpałam się z Urzędem Skarbowym który stwierdził iż zaniżyłam wartość nieruchomości, boki zrywać no i powtórka, ale udało mi się, nie wiem na jak długo, ale nie mam zamiaru się im dać.
Tu nie o szczescie chodzi /zreszta to b.zlozone pojecie/,moim zdaniem, jest to koniecznosc umocowana w wielu przyczynach,ot, np.ktos popada w dolek finansowy wiec ryzykuje,szuka ,zgina kark,bardziej czy mniej wyksztalcony , ktos inny ma dosc roli Syzyfa i tez probuje...w inna strone,byleby w tym swoim zyciu cos zmienic. jeszcze ktos inny ma dosc urzedowych balaganow, ukladow, przepychanek, ''pokoleniowo '' obejmowanych stanowisk......slowem moze tak; niekoniecznie chce ale, jezeli nie sprobuje, to juz tak zawsze bedzie. Mlodzi sa tam ale nie zrywaja kontaktow z krajem, zasilaja domowe polskie budzety........
Chyba ocenic moga szerzej jednak ci, ktorzy tam sa lub byli bo oni znaja realia i nasze i tamtejsze.Nam tu, na miejscu moge powiedziec ,ze decyzje o wyjezdzie, to najpierw caly bagaz przezyc, watpliwosci, niepewnosci, obaw itp. Moze wiec warto przemyslec troche,zanim sie skrytykuje tych,ktorzy sa ''tam''.NA nich nie czekaja gory zlota czy brylantow.........oni rzetelnie i powiedzialabym,ciezko pracuja .
ralf, no to ciesze się że w końcu się zrozumieliśmy... tylko nie wiem nadal czy i czemu uważasz taki stan rzeczy za normalny. Jakim prawem państwo może zmusić kogoś do odsprzedania własności po zaniżonej cenie... to państwo jest chore i nie widać nawet początku leczenia US jak piszesz, uznał że zaniżasz wartość - US to organ państwa - a gdyby planowano tam drogę, gdyby to państwo miało wypłacić odszkodowanie za część działki, to wtedy na pewno Twoja cena byłaby zawyżona... to się w normalnych systemach nazywa złodziejstwem
Wiesz jak ktoś się wychowuje w tym od samego początku to nic go nie dziwi , mnie takie sytuacje hartują. A najlepsze jest w tym to że na tę pipidówę wzięłam kredyt, do którego potrzebny był rzeczoznawca wystawiający opinię, więc razem powinniśmy być ciągani. Za Horyzontem mnie to już nie razi bo ciągle się z tym stykam ale jak na razie udaje mi się to pokonać a urzędnik z US prowadzący sprawę po tym jak go opier...m kłania mi się na ulicy, to jest nawet śmieszne. Taki kraj takie życie.
No to powodzenia życzę

Ja też w tym wyrosłem, ale nie znaczy że musze to akceptować.
Mój ojciec znalazł ciekawy sposób na ten system... Jak przeglądając papiery stwierdził, że za ogrzewanie mieszkania płaci 'od metra', w czym nie ma nic nadzwyczajnego, ale już jest dziwne że płaci również za ogrzewania niemałego balkonu, to postanowił coś z tym zrobić i udał się do administracji. Oczywiście najprościej byłoby zakwestionować wysokość opłat na podstawie powierzchni która jest ogrzewana - ale na to 'system' mógł być gotów. Ojciec zgłosił więc pewne drobne niedopatrzenie, a mianowicie brak grzejnika na balkonie i poprosił o jego zainstalowanie... potem już gładko wysoko wykfalifikowany personel administracyjny sam przyznał że balkonu ogrzewać nie można i było z górki - zmienili opłaty, nawet w całym bloku, ale oddać pieniędzy co je ukradli już nie chcieli... a w bloku obok nie zmienili, bo nikt się nie upomniał

I tym optymistycznym akcentem oczekuje na raport zwierzAKa płci meskiej w sprawie procedury przerejestrowania pojazadu, no i na Basiną definicję szczęścia
Cześć Horyzont!
Samochod , o którym pisałem czyli renault megane 1.6 benzyna kupiłem autentycznie za tydzień pracy , ale ten pojazd był na polskich numerach. Jeździłem nim na tych tablicach i przez prawie rok Garda, choć zatrzymywała mnie kilkakrotnie nie miała żadnych zastrzeżeń. Zastrzezenia miał natomiast polski celnik na granicy z Niemcami, który przez ponad 40 min tak wnikliwie sprawdzał pusty samochód, że aż wyrwał mi tylna klapę. Drugi samochód, którym jeżdżę obecnie z psami na treningi i zawody to terenowa frontera, którą poruszam się wciąż na irlandzkich numerach, poniewaz od czasu do czasu wyskakuje tam dorobić trochę do mojej skromnej dziennikarskiej pensji.Nie płaciłem za nią VRT bo to commercial a ubezpieczenie w AXA wynosi nieco ponad 700 euro za rok , pozdrawiam Wojtek
Ale proces rejestracji opisz tej frontiery.. wszystko od momentu kupna do otrzymannia dowodu na własne nazwisko
A było to tak....
Kupiłem frontere około 200 km od miejscowosci w której mieszkałem . Nie spisywaliśmy żadnej umowy , bo tam nie ma takiego zwyczaju. Na ostatniej stronie dowodu rejestracyjnego (format zeszytu szkolnego) stary właściciel wpisał moje dane , te irlandzkie oczywiście , opuścił jeszcze 50 euro , podalismy sobie ręce i wr ocilismy z siostra do domu. Po 2 tyg. pocztą, zwykłym listem, przyszedł dowód rejestracyjny wypisany na moje nazwisko. I tu jest różnica; w Polsce pokazujesz umowy, zaświadczenia stoiszw kolejkach w wydziale komunikacji, płacisz po 5 razy za znaczki skarbowe,w przypadku braku mozliwości odbioru piszesz oświadczenia kogo ewentualnie upowazniasz itp. A tam poprzedni właściciel wysyła dowód rejetr. do centrali w shannon , a oni gotowy dok. z moimi danymi wysyłaja na mój ades i wot eto wsjo

[ Dodano: 2009-01-30, 22:13 ]

basia, mogę odpowiedzieć; jestem, tak jak i byłem dotąd, tyle że teraz jakoś się żyje spokojniej i łatwiej.. wygodniej też, ale czy to na prawdę wpływa na czyjeś poczucie szczęścia?
O to chodzi. Każdy szuka tego co daje mu szczęście, czy poczucie szczęścia. Jeden znaduje to tu, inny tam. Szanujmy się wzajemnie...
zwierzAK, coś chyba kręcisz.. pocztą? i na ich koszt? bez znaczków skarbowych choćby? może jeszcze powiesz że dwa tygodnie bez dowodu jeździłeś i nikt się nie czepiał?
Powiem Ci więcej, wracając kupionym świeżo samochodem , bez dowodu rejestracyjnego, i ubezpieczenia na mnie, objechalismy znaczną część County Kerry, bo widoczki są tam naprawdę przecudne, aż dojechaliśmy do miejscowości gdzie odbywał się jakiś festyn. Drogi dojazdowe i wyjazdowe były obstawione przez Garde i bez tych wszystkich nalepek na szybie mijaliśmy jeden z patroli. Oficer nas zatrzymał i pokazał palcem na szybę, a ja mu na to ,że właśnie kupiłem samochód i wracamy do domu- ok , jedźcie dalej . A może coś kręcę............?
Inny ciekawy przypadek spotkał mojego kolege , nawiasem mówiąc Łodzianina, który jadąc swoim olbrzymim tirem w nocy zatrzymał sie przy drodze bo akurat ktos tam dzwonił, a on w kabinie nie miał zasięgu. Kiedy stał i rozmawiał przy samochodzie , zatrzymał sie drugi tir, ajego kierowca potzedł i zapytał czy cos się stało, ?, może jakoś moę Ci pomóc itd?
Nieodebrane paczki tez nie znikały sprzed domu, bo listonosz chodząc tamtędy po powiedzmy kilku dniach zabierał je z powrotem, a jak wyjaśniono mi na poczcie "No jak ktoś mógłby to wziąc , skoro paczka nie była adresowana do niego?"
No i takie tam różne, ale pewnie zmyślam

[ Dodano: 2009-01-31, 13:19 ]

A może coś kręcę............?
może?

My 17 marca 2 lata temu w dniu Św Patryka szukając góry owego świętego znaleźliśmy fajne torfowisko z taką liczbą przecinek, że nie wierzyłem, że takie miejsce w Irlandii istnieje. Niestety dość daleko. A z ciekawszych rzeczy to polecam Ci wyjazd do Ullsteru, do Derry , katolickiego miasta na północy i do Belfastu. Zobaczysz ile tam jest walut, gdzie daną waluta można płacić, a gdzie nie, no i w ogóle np: podział miast na dzielnice katolickie i protestanckie, naprawde warto
Do Derry to pół godzinki jadę A teraz jak Sterling prawie się zrównał z Euro to dość ruchliwa trasa się zrobiła
A byłeś w NI na tej plaży co ma 12 km długości i można autami szaleć? Suuuper
To jakoś między Derry a Giants Causeway, tylko trzeba się oczywiście trzymać wybrzeża.
Pod koniec marca będę w Irlandii , więc może uda nam sięwybrać. Dzięki za info
LEASH podobno wyspy zasypane śniegiem.narąbało go po kolana i dalej pada.i co?było narzekać?korzystajcie z okazji.weź wolne i szalej na śniegu z psiurem,koniecznie porób fotki i wklej.pozdrawiam pa pa
pocahontas,

Taaa,niemal kleska zywiolowa tutaj Spadlo moze z 5cm,ale temperatury sa plusowe,wiec w Bristolu to raczej bloto. Aczkolwiek idziemy z Nuna pohasac
U nas to samo, tyle że nawet 5 cm nie napadało... tyle że zaczęło nad ranem i o ósmej było już z 1.5 cm więc znowu schoolbusy nie jeździły Ciekawe co jutro będzie, bo teraz mróz się zrobił i znów sie chmurzy...

Leash, czy masz w aucie zapas wody i jedzenia, łopatę, ciepłe koc i to wszystko co w czasie klęski mieć powinnaś?
ZaHoryzontem,
He he,tak,jestem przygotowana na te kleske
Ale przyznam,ze podobalo mi sie z Shila na sniegu. Dopiero wrocilysmy. Cieszylam sie jak dziecko, ale cos mi mowi, ze rano niewiele z tego sniegu zostanie.

[ Dodano: 2009-02-02, 22:19 ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl