ďťż

alexisend

http://zyciepowiatu.wolom...2UyZDYuaHRtbA==

26. Ruszamy na Światowy Zlot Skautów
Już za kilka dni 172 Drużyna Harcerska CzeNeKa z Kobyłki organizuje wyprawę na XXI Światowy Zlot Skautów Jamboree 2007. Ta wielka przygoda rozpocznie się 9 lipca w Warszawie.

W podróż planuje wyruszyć 34 młodych ludzi w tym 10 osób z rodzin najbiedniejszych, 14 psów w 6 samochodach terenowych. Pokonując trasę liczącą ponad 6000 kilometrów, biegnącą przez 7 państw, zmagając się ze słabościami, aby 1sierpnia dotrzeć do Hylands Park w Chelmsford, w hrabstwie Essex w Anglii, gdzie, wspólnie z 40000 skautów z całego świata, złożą ponownie Przyrzecznie Harcerskie.

Młodzież z kobyłkowskiej drużyny będzie miała szansę wziąć udział w wyprawie, a dzięki temu zobaczyć Czechy, Austrię, Niemcy, Szwajcarię, Francję, Szkocję i Anglię. Wyprawa ta dla jej uczestników będzie olbrzymim sprawdzianem zaradności, samodzielności, wytrzymałości psychicznej i fizycznej oraz wielką przygodą zmieniającą jej uczestników bezpowrotnie.

Organizatorzy wierzą w powodzenie Wyprawy Jamboree, gdyż w ubiegłe wakacje odbyła się podobna „Z gór do morza”. Tamta wyprawa zakończyła się wielkim sukcesem. Dzięki ekspedycji i dobrej pracy instruktorów, chłopcy i dziewczęta z drużyny stali się grupą młodych, ambitnych osób samodzielnie podejmujących decyzje, wpływające na ich życie. Teraz nie mówią już o niczym innym, jak tylko o tym, „ co zrobić, żeby wyruszyć na wyprawę?”. Jesteśmy przekonani, że wakacyjna Wyprawa Jamboree będzie przygodą życia i dużym sprawdzianem dla jej uczestników. Od kilkunastu lat CzeNeKa jest organizatorem nieprzeciętnych wyjazdów. - Stawiamy na wyzwanie i na podnoszenie poprzeczki. Dlatego ta Wyprawa będzie bardzo wymagająca. Nie będzie zwykłym obozem drużyny, chcemy przeskoczyć wysoko postawioną poprzeczkę. Organizacją wyprawy zajęła się cała drużyna, dzięki czemu podział pracy umożliwia sprawne przygotowanie wyjazdu. Większość rzeczy robimy sami - opowiada Dariusz Radko, jeden z organizatorów. 6 samochodów terenowych przygotowuje pion najstarszy na czele z przybocznym drużyny. Wyprawa jest już przygotowana od ponad roku i niedługo, 9 lipca, będzie finał żmudnych działań, a zacznie się wielka przygoda. - Udało nam się pozyskać patronat Marszałka Sejmu, oraz znanej dziennikarki i prezenterki a także podróżniczki i zdobywczyni Mount Everestu MARTYNY WOJCIECHOWSKIEJ. Wyprawa ma także poparcie Polskiego Komitetu Narodowego UNICEF. Patroni medialni to Polskie Radio oraz TVP 2 i TVP 1, gdzie niedawno został wyemitowany film o naszej wyprawie oraz o Martynie Wojciechowskiej. Wiele firm wsparło nasze działania za co im serdecznie dziękujemy - mówi nasz rozmówca.

Do tej pory harcerską eskapadę wsparli: BLACHY PRUSZYŃSKI, HANNAH POLSKA, WWW.TRZYPIORA.PL, KAŻDY.ROBI.TO, LECZNICA ANIMA –Warszawa Bielany. - Nasze działania wsparły także dwie wspaniałe organizacje: Fundacja św. Jana Jerozolimskiego prowadzona przez Joannę Radziwiłł oraz Fundacja im. Ludwika Kastowego - podkreśla Radko.

Harcerze z CzeNeKi od ponad roku sprzedają kilometry wyprawy. - Za każdy kilometr wystawiamy złoty certyfikat a osoba staje się właścicielem tego konkretnego kilometra naszej wyprawy. 1 kilometr kosztuje 50 zł – można oczywiście zakupić wielokrotność tej kwoty. Już bardzo wiele osób i instytucji kupiło od nas kilometry. Aby wyprawa się odbyła musimy sprzedać jeszcze około 600 kilometrów - tłumaczy druh Dariusz. To dużo? Chyba nie, zważywszy na to, że już ponad 4500 kilometrów sprzedali. Czekają jednak w dalszym ciągu na pomoc. - Dzięki Państwu możemy spełnić swoje marzenia a także marzenia dzieciaków, które zabieramy. Jest to 10 osób

z rodzin najbiedniejszych, którymi na codzień opiekuje się Fundacja św. Jana Jerozolimskiego dla nich ta wyprawa będzie tym, czym dla Martyny było zdobycie Everestu. Więc pomóżcie i kupujcie kilometry. My z góry serdecznie dziękujemy i postaramy się zdać relację z tego niecodziennego wydarzenia - zachjęcają harcerze. A ci, którzy chcą ich pożegnać osobiście

i zobaczyć jak się przygotowali zapraszają 9 lipca o godz. 7.00 na parking przy Best-Cafe Kobyłka przy PKP Kobyłka.

Relacja z wyprawy dzień po dniu będzie także na

www.wyprawa.czeneka.pl

Redakcja



http://www.wyprawa.czenek...&id=32&Itemid=9
Który z tych psów nie wróci żywy do kraju?
Czy to dobry pomysł zabierać psy na kilkutysięczną przejażdżkę w przyczepie w lato?


a moze nie koniecznie ktorys pies zdechnie ? widzialam przyczepy jak sa przygotowane.... zreszta jest chlodno.. trasy biegna tylko przez las i beda sie czesto zatrzymywac ;]
Z wyprawy "Z gór do morza" która podobno była takim sukcesem jeden pies nie wrócił. Za pomysły grupy napaleńców zapłacił najwyższą cenę....
Nie jestem przeciwnikiem tej wyprawy...Cel jest piękny... ale psy niekoniecznie potrzebne by go osiągnąć...
Ale... bez psów nie byłoby tak medialnie .... i Martyny by nie było.... Prawda?
Kupa debili, którzy psy wykorzystują do napchania sobie kasy przy jakiejś tam okazji.
Tylko po 50zł, to razem 300 tys. Ile weżmie telewizja i inne dupki przy okazji, nie napiszą, tylko będą mydlić oczy, że jeszcze do tego dołożyli.
Przeliczyć to na osobę, to bardzo droga wycieczka, aż za droga. Jeśli chociaż jeden zaprzęgowy pies miałby wziąc w tym udział, to powinna tym zainteresować się komisja dobrostanu przy PZSPZ.



Kupa debili jak dla mnie malo powiedziane... a ta Martyna wielka zdobywczyni , a na rajdzie Dakaru ryczała jak dzieciak - tragedia. Jak zwykle zwierzęta będą cierpiały dla KASY.
Ogólnie pomysł z wyprawą fajny i nie czepiałabym się czy Martyna to wielka zdobywczyni czy nie. Ale...

4500*50=225000
+ jeszcze te 600*50 - w sumie ponad 250 000. Gdyby odjęli koszty przewozu (bodajże jakieś 50 funtów za każdego psa przejeżdżającego pod kanałem), utrzymania w podróży (bo rozumiem, że suchego trochę musieli kupić) i badań psów (jak wiemy koło 300 zł od psa) to sporą sumę (minimum 10 tys) mogli by poświęcić na tą fundację którą niby wspierają... A psom wyszłoby to na zdrowie. Rozumiem, zabrać 1, 2 psy żeby na zlocie zaprezentować - ok. Ale 14???!

Czy ktoś ma dokładne informacje o tej poprzedniej wyprawie? Co naprawdę stało się z tym psem?

bo rozumiem, że suchego trochę musieli kupić)

Dość częsty i niestety bezsensowny tok myślenia - czyżby normalnie psy nie jadły? nie wymagały opieki?

Podczas przejazdu uczestnicy mają poznawać mijane kraje - czy tylko z okien terenówek, czy może też coś chcą zwiedzać? Czy na czas zwiedzania psy będą w kenelach, czy może z rozkoszą będą się wygrzewać w przyczepach?

Czy to dobry pomysł zabierać psy na kilkutysięczną przejażdżkę w przyczepie w lato?

Wiesz, wszystko da sie dobrze zorganizować. Jeśli jesteś odpowiednio przygotowany, to na pewno jest to realne, aby psy bezpiecznie dowieść - pod warunkiem, że ktoś doświadczony sie tym zajmie. Inna sprawa, czy coś z tego będą miały poza zmęczeniem. 22 dni w jedną stronę, pewnie kilka dni na miejscu i mam nadzieję, nieco szybciej i mniej medialnie z powrotem. W sumie miesiąc się zejdzie. Moje psy po 3 tygodniach w samochodzie w skandynawii miały dosyć. Co prawda, oprócz podróży startowały, ale miały też dwa dni gdzie mogły sie wyluzować na wybiegu. A w ogóle była to zima, nie środek lata. I mimo tego były wykończone - głównie psychicznie. Co prawda często zdarza się, że ludzie z dużymi zaprzęgami wyjeżdżają np. na kilka miesiecy trenować i psy mieszkają w przyczepach czy boksach, ale to zazwyczaj są psy z dużych kenelów. Kanapowce z czeneki po miesiącu wojaży na pewno nie będą szczęśliwe...
Inna sprawa to to, że będą tam głównie dzieciaki. Pewnie połowa dorosłych i reszta nad którą trzeba zapanować i zapędzić do zajmowania się psami (a w lecie częste postoje i spacery to mus). Patrząc na juniorskie obozy trenigowe jakoś nie chce mi się wierzyć, że młodzieży starczy zapału, w końcu i tak spadnie to na właścicieli zwierzaków. Miejmy nadzieję, że mają dosyć rozsądku...
Podsumowując - gdybym ja miała jechać na taką wyprawę, za żadne skarby nie zabrałabym choćby jednego ze swoich psów... Po to żeby po prostu się przejechały?! Absurd.

[ Dodano: 2007-07-12, 11:56 ]
_aga_ - tyle że kupując żarcie hurtem wychodzi taniej niż gotowane - przetrenowałem na sobie i jest to opłacalne już przy czterech zaledwie psach. Tak więc koszty które są ponoszone na wyżywienie psów w domu spokojnie powinny pokryć wydatki na hurtowy zakup karmy, szczególnie przy takiej medialności i tylu sponsorach.

Jeszcze coś... tak zwane "życie" podpowiada, że cała ta akcja i wizyta zostawi informacje, że to właśnie ten klub/drużyna jest wiodącym, jeśli nie jedynym klubem kształtującym sport zaprzęgowy w Polsce... Ponieważ istnieje PZSPZ, a CZE-NE-KA jest na liście klubów członkowskich, to chyba powinien mieć jakieś plenipotencje związku do reprezentowania sportu zaprzęgowego poza granicami kraju? A jesli nie ma, to czy powinien w jakikolwiek sposób reprezentować związek? Czy każdy może pojechać na dowolną imprezę za granicą (albo nawet w kraju) i występować jako reprezentant sportu zaprzęgowego?

Tak się głośno zastanawiam

[ Dodano: 2007-07-12, 12:58 ]
jacek, ale to chyba jedzie 172 Drużyna Harcerska CzeNeKa a nie klub Czerwińskiej, więc PZSPZ nie może tu nic do rzeczy? PZSPZ, nic tu chyba nie moze zrobić, wg. prawa czy psy zaprzegowe czy inne, bez różnicy - spędzą czas w długiej podróży, latem....Poza samym faktem wozenia psów w upale przez kilka tygodni,
czy w tym tekście pojawia się gdzieś PZSPZ?
a czy drużyna CzeNeKa i klub CZE-NE-KA to na pewno nie to samo?


a czy drużyna CzeNeKa i klub CZE-NE-KA to na pewno nie to samo?

ja bedac w tej druzynie nie raz juz mowilam ze nie jestesmy z niczym zwiazani z tym klubem my to druzyna harcerska zajmujaca sie zaprzegowcami a tamta CZE-NE-KA to klub zaprzegowy... z M. Czerwinska nic nas nie laczy ;p

no jak wedlug mnie pomysl tez z psami nie jest dobry.... ale wlasnie o to chodzi ze harcerze z calej polski chca nas z psami ... te psy reprezentuja nas .. dzieki temu jestesmy latwo "rozpoznawani czy tez znani" CzeNeKa to nazwa od psa zaprzegowego i tez tym sie zajmuje nasza druzyna ... i czym bylaby druzyna zaprzegowac bez psa ? dlatego jada na wyprawe...

ja na ta wyprawe nie pojechalam ze wzgledow osobistych ... jak i psiarskich (bo ja psow od poczatku nie zamierzalamm brac) mam jednego szczeniaka ktory nie przeszedl by kwarantanny bo za mlody wiec bym go nie brala... draco mial miec operacje .. noi jeszcze wiele innych osobistych spraw...

bedac w tej druzynie nie raz juz mowilam ze nie jestesmy z niczym zwiazani
Harcerze z drużyny Czenaka związanie są ze Związkiem poprzez przynależność do klubu Sfora.


Za to też płaci sponsor?

nie... sponsorzy finansowali nam koszulki wyprawowe oraz firma HANNAH dala nam pare kurtek i polarow... paru sponsorow finansowalo nasze samochody (ale jest ich az 6 )

A kto z "zagranicznych" osób będzie wiedział albo wie, że w Polsce jest Druzyna harcerska CzeNeKa i klub zaprzęgowy CZE-NE-KA.
Czeneka to Czeneka i smród może pozostać.

A kto z "zagranicznych" osób będzie wiedział albo wie, że w Polsce jest Druzyna harcerska CzeNeKa

moze i nie wiedza ale o to wlasnie chodzi zeby wiedzieli zeby polskie harcerstwo pokazalo cos ciekawego czy nietypowego gdzie inni nic nie maja... jako wlascicicele zaprzegowcow dobrze wiecie ze takie psy przyciagaja gapiow ... ludzie wtedy sie czesto pytaja itp... w polsce wsrod harcerzy jestesmy b. znani natomiast na wyprawie "z gor do morza" nie wiedzac pisali o nas w gazetach z poszczegolnych miast.. ku zdziwieniu nawet napisala o nas czeska gazeta wiec chyba jednak jakos sie wyrozniamy ?

sposrod podanych na stronie psow NIE JADA:
-Boria
-Sesi
-Foxy
-Hexa

rajdy 4x4 Ciekawe... Rozwiniesz to?
ciekawe kto potem bedzie utrzymywał te 6 samochodów terenowych? harcerze, ich rodzice? sprzedacie je? jak tak czy pieniądze zostaną oddane, czy zostają na potrzeby harcerzy? tak z ciekawości pytam? moze sponsorzy o to nie pytali?

milenka_husky napisał/a:
rajdy 4x4
Ciekawe... Rozwiniesz to?


dla ciebie bardzo chetnie
rajdy terenowe z 2 razy czy moze 3 Darek i Dj brali udzial swoimi samochodami (Nissan Patrol) udzial w takich rajdach sa zdjecia i filmiki ... zreszta jakbys uwazniej czytal to na stronie czeneki jest o tym napisane i jest zdjecie

[ Dodano: 2007-07-12, 17:05 ]
Czyli nie myliłem się. Kadra bawi się w rajdy a sponsorzy bulą kasę.
Ja chcę być harcerzem!!!

[ Dodano: 2007-07-12, 17:12 ]
nie ... nie tylko kadra... teraz beda tez i wedrownicy jako ze maja prawojazdy ..


RAJDY TERENOWE 4x4
Kadra naszej drużyny to zapaleni fani motoryzacji a przede wszystkich samochodów z napędem na 4 koła, w tej chwili w drużynie działają trzy samochody terenowe 2 x NISSAN PATROL, 1x MITSUBISHI PAJERO, które spełniają zadanie zaplecza logistycznego i transportowego a także służą do zajęć w terenie. Młodzież po 15 roku życia 0 WĘDRWONICY- mają możliwość jazdy na rajdy terenowe a także uczestniczy w zajęciach z jazdy samochodami w terenie


[ Dodano: 2007-07-12, 17:14 ]

firma HANNAH dala nam pare kurtek i polarow...

Daj koniecznie znać do kogo trafią - czy jak podpowiadałaby przyzwoitość, do tych dzieci z rodzin najbiedniejszych, czy może jak zwykle bywa, do 'opiekunów'?

No i na koniec (póki co, bo musze coś załatwić), kto jest właścicielem tych aut? drużyna/hufiec, czy przypadkiem, dla wygody zarejestrowano je na osoby prywatne...?

czy jak podpowiadałaby przyzwoitość, do tych dzieci z rodzin najbiedniejszych, czy może jak zwykle bywa, do 'opiekunów'?

kurtki sa druzynowe... kazdy kto chce korzystac na wyjazdach druzyny z takiej kurtki moze z niej korzystac nie ma zadnego problemu
Ja tam bym nie chciala korzystac z kurtki,z ktorej korzysta jeszcze 5 innych osob

Ja tam bym nie chciala korzystac z kurtki,z ktorej korzysta jeszcze 5 innych osob

naszczescie agacia ja jestem inteligientna i wsadzilam do kieszeni kartke z moim imieniem i nazwiskiem i jezeli ja jade to kurtka ta i ta tego i tego rozmiaru to ja ja pozyczam

[ Dodano: 2007-07-12, 19:26 ]
a jak nie jedziesz i ktos inny pozycza sobie ta kurtke?

a jak nie jedziesz i ktos inny pozycza sobie ta kurtke?

kurtki w druzynie sa od miesiaca i jak narazie byl tylko jeden wyjazd a teraz na wyprawa do angli ale moja kurtka jest poza tym ja jezdze na wszystkie wyjazdy druzynowe (no poza ta Anglia)

[ Dodano: 2007-07-12, 19:40 ]
adderus pisalam juz ze przyczepy sa specjalnie zrobione.. widzialam je i sa super. zarowno wygladem jak i funkjonalnoscia.....


zayebiście nie ma to jak propagowanie czystości w lesie jeżdżąc samochodami spalajacymi z 15 litrów ropy na 100 km

my tego nie organizowalismy wiec nie miej do mnie czy cos pretensji....

Milenko, uwierz że "dziury" to trochę mało... jeśli temperatura na zewnątrz wynosi 30 stopni, to znaczy że tyle wynosi temperatura powietrza. Co z tego że zwiększysz przepływ tego powietrza, skoro ono jest nadal za ciepłe? A dodatkowo słońce będzie nagrzewać skrzynię z boxami..

Jedynym rozwiązaniem byłoby zrobienie boxów klimatyzowanych, ale bardzo wątpie żeby komuś się chciało...

No i jeszcze jedno - to co najmniej kilka dni podróży po kilka godzin dziennie - i to dobrych kilka godzin - ten czas psy spędzać muszą w ciasnym boksie, który kołysze się, zwalnia, przyśpiesza, podskakuje... A co w przerwach? krótki spacerek na załatwienie potrzeb, potem albo na łańcuch albo z powrotem do boxu.. no jak już wspomniałem, podczas zwiedzania psy gdzie? W "przestronnym kenelu" czy raczej na parkingu w centrum miasta?
jak beda jechac to bedzie wiatr a czy box klimatyzowany to powiem ci szczerze ze mozliwe dali duzo za te przyczepki wiec kto wie moze sa nie wiem az tak dokladnie

fakt ze psom bedzie nie wygodnie i ze nie beda mialy komfortu... ale z drugiej strony to tak samo jak jedziecie na mistrzostwa europy na zawody psy w niewygodnych przyczepkach itd... u nas w druzynie jest cos takiego "tam gdzie my tam i psy.. jezeli psow gdzies nie mozna nie jedziemy tam tylko gdzie indziej" ... ja wierze w to ze zadnemu psiakowi nic nie bedzie

[ Dodano: 2007-07-12, 20:57 ]
Wiesz jak ja autobusem jezdze to tez jest wiatr,ale jakos i tak za bardzo to on nie chlodzi
tyle, że nikt na mistrzostwa nie jeżdzi w lipcu czy sierpniu.
Oczywiscie mowie o tym jak sa otwarte okienka i klapy w dachu
nie no z tym wiatrem to żart byl a z tym wyjazdem hmm ja sadze ze psiakom sie nic nie stanie.. owszem ryzyko jest ale ono jest zawsze.
co po wietrze który jest też ciepły? Teoretycznie otwarcie okna w aucie sprawia wrażenie że robi się chłodniej, ale wszystko zależy od tego jaka jest tempratura..

Pisałaś że przyczepy mają dużo otworów itp.. więc na pewni nie są klimatyzowane, bo wówczas wymiana powietrza z zewnątrz nie miałaby sensu - klimatyzacja polega na tym, że wpuszcza się powietrze wychłodzone - wpuszczanie równocześnie ciepłego nie ma sensu...
Jeśli nie wiesz na czym polega różnica, to włącz dmuchawę bez klimy i dla porownania z klimą...

Zresztą może niepotrzebnie Ciebie się czepiamy, ale występujesz jakby po stronie tych 'rajdowiczów' więc Ci się obrywa..
a zobacz jaka jest temperatura temp. "w sloncu" nie siega nawet 20stopni C..... jest pochmurno, wiatr, deszcz... wiec akurat z pogoda to oni maja jak narazie szczescie ....

Boże, trochę się to harcerstwo ostatnio zmieniło... Zamiast jeździć pociągami, kupują terenówki - na pewno 15 litrów na 100 to taniej niż pociąg z legitymacją uczniowką... I czyszczą las samochodem...

Co do przyczep - dopóki jadą i mają odpowiednie wywietrzniki, psy nie powinny się zagrzać. Gorzej na postojach - jeśli będzie ciepło, a przyczepy nie są z drewna tylko np. ze sklejki, to może byc ciężko. Igor może coś o tym opowiedzieć...

A jeśli chodzi o porównanie wyjazdów 'ot tak sobie' z wyjazdami na zawody - to chyba lekka przesada. Na zawodach przynajmniej psy mają frajdę i sporo ruchu pomiędzy siedzeniem w boksach...
mneiz tym jezdzeniem chodzilo raczej ze tez pokonujecie b. duzo kilometrow z psami....a _aga_ psy napewno beda mialy nocne wedrowki na wyprawie z gor do morza mielismy wedrowki praktycznie tylko w nocy aj chlodno bylo a psiaki ciagnely i mialy duuzo sil
W temacie upadku obyczajów harcerskich z przykrością zmuszony jestem zgodzić się z _agą_
noi ja tez sie zgadzam z _aga_ .... cywilizacja robi swoje.... ja na ten temat mam rozne zdania.. raz dobrze a drugie ze jednak nie...

W temacie upadku obyczajów harcerskich z przykrością zmuszony jestem zgodzić się z _agą_

z przykrością że upadek, czy z przykrością że z _agą_?
a wybierz sobie
właśnie się dowiedziałam że przyczepki sa klimatyzowane a z tymi dziurami to chodziło mi ze sa one tak ze mozna je otwierac i zamykac (a nie ze non stop sa) no tak wiec chyba przyczepki sa dobrze dla psow przygotowane ?
No wec tak moze ja napisze cos bo jestem na tej wyprawie aktuyalnie w mPradze czeskiej. Nie macie pojecia o co chodzi i jak jest to wszystko zorganizowane. Rok czasu8 przygotowalismy wszystko. Przyczepki sa robione przez fachowca ktory wiedzial o co chodzi powietrze jest filtroweane w tak zwana z-ke czyli wentylatory wpychajace i wypyczajace powietrze, jedziemy rano i wieczorami psy nie tylko sa wozone ale takze chodza spaceruja i owszem wygrzewaja sie na sloneczku. Bardzo przykre komentarze ludzi ktorzy robia dym. Nie maja pojecia o temacie . Chcielismy robic przyczeplki w Manmacie jednak gosc nie mial pojecia o temacie . Jesli chodzi o Smerka psa ktory nie wytrwal wyprawy z gor do morza to mial padaczke ktorej wczesniej nie stwierdzil weterynarz z Warszawy mimo badan. Teraz nad naszymi psami piecze trzyma Lecznica Anima z Warszawy fachowcy najwyzszej jakosci. Najpierw zapytajcie jak wszystko jest zorganozowane a potem sie czepiajcie. Krzykaczy w tym kraju jest dosyc moze ktos zazdrosci ze jedni potrafia robic co innego niz wiekszosc maszerow czyli chlanie piwska po zawodach. My wolimy inaczej wiem ze jestesmy postrzegani jako kontrowersyjni ale zapewniam psy w tym wszystkim sa najwazniejsze. Zwiedzanie nie ponad wszystko. Psy maja ruch a jesli ktos zna Malamuty to0 w lato i tak spia 3/4 dnia a jesli to robia w wentylowanej przyczepce to chyba wszystko ok. Bardziej by sie grzaly mimo wszystko w domu albo na podwrku. Jaki sa jakies pytania z checia odpowiem choc to utrudnione za granica. Pozdrawiam wszystkich ktorzy trzymaja kciuki.
A możesz podać namiary na tego fachowca? Lubie sam sobie wszystko porobić, więc może mała konsultacja mi się przyda...
Ile psów jest w jednej przyczepie? Pytam, bo chodzi mi o kubaturę.. to dość istotne w klimatyzacji.. Może wiesz też ile razy na godzinę jest zapewniona wymiana powietrza?

Z zapowiedzi Zarządu wynika, że będzie opracowywana polska wersja Mush with PRIDE, więc każde rozwiązania już jakoś uzasadnione mają szansę stać się standardem...

I już z czystej ciekawości - ile kilometrów dziennie pokonujecie?
Gdzie są psy podczas zwiedzania czy noclegów?
A z tym harcerstwem , trzeba isc z duchem czasu . Myslicie ze tych mlodych ( np. warszawska Praga 10 osob na wyprawie) oderiwecie od komputerow i piwska kolonia z caritasem. Nie u nas mlodzi maja szanse sie rozwijac. Zamiast krytykowac powiedxcie ile robicie dla dzieciakow z okolic. DOGOTERAPIE robicie czy co innego? He niezle nie macie pojecia ja pracuje na swietlicy sordowiskowej na Pradze i wiem ile tzreba sily wlozyc i jakie wymyslac rzeczy zeby mlodych zmotywowac pomysl Anglia i Szkocja to dobry pomysl na lato czesto pada i nie jest tak goraco . A przyczepek mozecie tylko samorobkarze pozazdroscic niestety . Niechcialbym wiesc w waszych swoich psow nawet w zime wole w swoich w lato mniejsza szkoda dla psow. Niue czepiajcie sie zaproponujcie cos innego. No ale skoro macie czasw srodku lata na to zeby klepac w klawiature tyo znaczy ze nudnne macie zycie i strasznie wspolczuje. Ide do moich psow ktore przed chwila zwiedzily Prage a teraz spia przed kafejka. Ide do nich bo jak ktos powiedzial towarzystwo psow mniej szkodzi niz ludzi. Pozdrawiam Milenke szkoda ze nie pojechalas.

[ Dodano: 2007-07-14, 13:56 ]
Jak daleko może pójść to dostosowanie do warunków? Czy powstaną wkrótce drużynu 'harcerskie' o profilu np. "rozróby stadionowe", albo sprawność "dealer narkotyków", "młody paser"?

Wydaje mi się że pewien poziom nigdy nie może być zaniżony, bo inaczej nie zmieniasz tych dzieciaków które potrzebują pomocy, tylko dostosowujesz się do nich, czyli oni zmieniają Ciebie...

Zwiedziły Pragę? I jak im sie podobała? A w tej kafejce to pewnie na Złote Bażanty polowały?

Pozdrawiam Milenke szkoda ze nie pojechalas

ja tez w sumie zalowac zaczynam ale zobacze was w Kielcach i tez pozdrawiam cała CzeNeKe trzymcie sie

[ Dodano: 2007-07-14, 14:08 ]
ponowie pytanie - czy tego samego celu, czyli uczestnictwa w zlocie nie dało się osiągnąć bez "użycia psów"?
No wiec tak z takimi jak Jacok nie gadam , zwykly peiniacz bez konkretwo wiec odpuszczam. Wlasnie my zawyzamy poziom zeby oni ciagneli w gore. Chodzi o bodxce na tyle silne by wyrwac kogos ze srodowiska mozemy o tym pogadac chyba Igor cos takiego robi, liny , itd . My tez mamy rozne horyzonty paintball, psy zaprzegowe, samochody terenowe, i inne takie ale dzialamy metodyka harcerska . Stawiamy na realizowanie wyzwan stawiamy sobie cel i probujemy go osiagnac nie za wszelka cene.

[ Dodano: 2007-07-14, 14:17 ]
Pasja, napisz w której firmie na Łodygowej robiliście przyczepki, bo ja potrzebuję teraz w lecie zrobić kominki wywietrzne i półki z tyłu dorobić. Potem zima będzie i już nie zdążę. Podajcie proszę dokładniejsze namiary, toć to blisko ode mnie.
Życzę wszystkim powodzenia na wyprawie.

Jesli chodzi o Smerka psa ktory nie wytrwal wyprawy z gor do morza to mial padaczke ktorej wczesniej nie stwierdzil weterynarz z Warszawy mimo badan. A kto ją stwierdził? Była robiona sekcja?


Czy dalej będziecie wozić na zawody po 2 psy w boksach?

O, przepraszam, na słynnym już kursie instruktorskim padło pytanie o dwa psy w boksie w kierunku ówczesnych władz związku jak i osoby wyznaczającej jedynie słuszne kierunki w zakresie dobrostanu. Ponieważ jak sądzę pytający reprezentował poprawną opcję zaprzęgową, odpowiedź była pozytywna - można przewozić dwa psy w boksie, oczywiście podwójnych rozmiarów.... Nie znaczy to jednak, że zawodnik z mniej poprawnej opcji nie może dostać DS za taki transport...

Ciekawe czy wreszcie uda sie skończyć z uznaniowością i rozdziałem latyfundiów na rzecz uczciwości i równego traktowania... kurde, co ja pisze? za dużo na słońcu chyba byłem...

Jako cele działania wskazane w Statucie Związek Harcerstwa Polskiego uznaje:
...
- upowszechnianie wiedzy o świecie przyrody, przeciwstawianie się jego niszczeniu przez cywilizację, kształtowanie potrzeby kontaktu z nieskażoną przyrodą,



Zasady harcerskiego wychowania
Człowiek ukształtowany w zgodzie z wartościami przyjętymi w naszym harcerskim ruchu wyróżnia się braterskim stosunkiem do innych, przyjacielską i serdeczną postawą wobec wszystkich ludzi, gotowością i umiejętnością bezinteresownej służby innym ludziom, Bogu i Polsce oraz ciągłą pracą nad sobą, nieustannym kształtowaniem i doskonaleniem własnej osobowości. Jest gotowy wymagać od siebie, nawet, jeżeli inni od niego nie wymagają .




Prawo harcerskie
6. HARCERZ MIŁUJE PRZYRODĘ, nie niszczy jej, przeciwdziała jej dewastacji, I STARA SIĘ JĄ POZNAĆ, uczy się czytać "świętą księgę przyrody", odczuwa silną więź z całą przyrodą. Ma świadomość, że jest jej cząstką, zgłębia jej tajemnice, w niej szuka i odnajduje równowagę ducha. Przeciwdziała zagrożeniom środowiska, których źródłem jest nie tylko cywilizacja przemysłowa, ale także bezmyślność, lenistwo, brak wyobraźni, nieświadomość skutków naszych działań i zaniedbań. Dba o bogactwa naturalne, o piękno krajobrazu.


Źródło:
http://www.zhp.pl/

to nasze prywatne psy i je zabieramy ze soba wszedzie

Ciekawy tok rozumowania... nie patrzymy czy nasze działania wychodzą psom na dobre, bo przecież wymyśliliśmy świetną wymówkę, tak kochamy psy, że zabieramy je wszędzie gdzie nam przyjdzie ochota się udać

Co będzie dalej?
Mam już dla Was super fajny pomysł na kolejna medialną akcje - przejście drużyny z wszystkimi psami Orlą Percią - może być przejście letnie i zimowe...

Mam tylko nadzieje że spotka was gdzieś po drodze Górowski i .... czy ludzie w TPN są pod ochroną?

Przyczepki sa robione przez fachowca ktory wiedzial o co chodzi Skąd wiedział? Ile takich przyczepek wcześniej zrobił?
Dajcie mi znać jak w galerii pojawi się fotka tej cud-przyczepki...
Widziałem te "cuda"...
Przyczepka jak przyczepka.

Widziałem te "cuda"...
Przyczepka jak przyczepka.


Czyli normalnie? termometr w przyczepie z odczytem w aucie i tym podobne wynalazki?
Największe cudo z którego są tak dumni to dodatkowe drzwi z kratki dzięki którym mogą wietrzyć podczas postojów. Pasja czekamy na zdjęcia.

Największe cudo

eee.. to żadne cudo

A podczas postojów przecież psy spacerują, biegają itp... to po co te kratki?
No,zeby boksy sie wietrzyly
Hmm.. niby racja, ale czemu nie mogą się po prostu wietrzyć przy otwartych drzwiczkach? Czemu muszą przez kratki? Słomę ktoś ukradnie, cy jak?

pasja napisał/a:
Jaki sa jakies pytania z checia odpowiem
Na kogo zarejestrowane są samochody i przyczepki ?
Jak się pienić, to się pienić. Pasja, jak ja przyczepy transportu psów robiłem, to ty podejrzewam jeszcze w pieluchy robiłaś, więc nie pień sie teraz jak ci ludzie dziwne i mniej dziwne pytania zadają. Czy ten facet, który robił te przyczepy, jeżdził w boksie dla psów i sprawdzał sposób wentylacji, bo ja tak. Następna sprawa, nie czepiaj się piwa pitego przez maszerów, bo to są normalni ludzie i normalny trunek. To, że niby harcerzyki nie piją, to jest ich wybór.
Powodzenia pieski !!

Cytat:
pasja napisał/a:
Jaki sa jakies pytania z checia odpowiem
Na kogo zarejestrowane są samochody i przyczepki ?


Już o to pytałem trzy strony wcześniej

Co do piwa na zawodach - osobiście uważam że na sportowej imprezie nie powinno być popijawy, ale każdy sam powinien wiedzieć ile piwek mu nie zaszkodzi.. a harcerzy niby tacy święci? nie żartuj, jeździłem regularnie na obozy, kwaterki i wszelkie zgrupowania.. może na okazjonalnych zgrupowaniach kilkudniowych jeszcze jako tako bywało, ale po co się jeździło na kwaterkę? A czy to nie harcerze niedawno próbowali zmieniać (udało się?) swoje zasady odnośnie alkoholu? bo wszyscy wiedzą jak jest i nie ma co udawać....?
ZH zalezy od "harcerza" czy on faktycznie jest HARCERZEM czy tzw. "harcerzem" ..... dla mnie osobiście PRAWO HARCERSKIE jest jak swietosc... i zeby byc prawdziwym harcerzem odnosze sie do tego jak tylko moge a nie jak coniektorzy ze nawet nie znaja go...olewaja itp... prawda sa harcerze ktorzy jada na jakies wyjazdy zeby sie zabawic w sensie picia itp.. ale bynajmniej nie nasza druzyna.. nigdy nie bylo sytuacji zeby ktos palil, pil u nas na wyjezdzie ...to zalezy od podejscia czlowieka do harcerstwa... bo wkoncu kazdy "cywil" widzi harcerza jako dobra osobe bez nalogu i wiekszosc stara sie tak wlasnie robic
Ciekawe czy dzięki nowatorskiej konstrukcji psom w przyczepach jest chłodniej w taki upał. Co dzisiaj zwiedziły?
Czy nie myślałeś Pasja o tym by mieć więcej kilometrów do sprzedania dla "sponsorów" o wydłużeniu trasy np. o północną Afrykę? Zawsze to kilkadziesiąt tysięcy wpadło by do kieszeni na kolejny samochód.
A teraz pytanie dla filozofów: Mieć czy być....
Teatrzyk Zielona Gęś przedstawia:


Mieć czy być....

aby być, trzeba mieć
a mając "coś" mozna być....

Harcerze z drużyny Czenaka związanie są ze Związkiem poprzez przynależność do klubu Sfora.

Baranku, temat 'stary jak świat' - pamiętasz 'zawodnika' który na jakieś zawody przyjechał z psami w furgonie poprzywiązywane łańcuchami? bez boksów?
No jakoś wtedy oficjalne stanowisko było takie, że on nie był na tych zawodach oficjalnie, a czysto komercyjnie, więc można mu skoczyć, cokolwiek by nie robił...

Pozory, pozory i jeszcze raz pozory - to główne działanie Komisji Dobrostanu Zwierząt - fajnie jest mierzyć na zawodach boxy i doszukiwać się 2 cm kwadratowych, gorzej jesli trzeba ruszyć się i coś zrobić konkretnego.. ale tak bardzo mnie to nie dziwi, bo może trzeba byłoby zacząć od siebie

Choćby pół psów zawodników klubu Sfora nie wróciła z tej imprezy, to będzie to tylko prywatna sprawa zawodników, bo teraz jest przecież przerwa, bo oni tego nie planowali, bo... lista "bo" może być bardzo długa, a na samym końcu (a może początku) będzie 'BO TAK"
Pasja, spokojnie, nie gotuj się

Mnie ciągle ciekawą sprawy formalne - jak to jest wszystko rozliczane.
Na kogo zarejestrowane sa przyczepki i samochody?Czy stanowią własność ZHP?
Czy ZHP ma umowę uzyczenia z kadrą? Czy ZHP będzie płacić za ich utrzymanie potem - przeglądy etc. etc.
Czy ZHP zapłaciła od tych wszelkich darownizn (300 tys) podatek?
Czy wyprawa jest jakoś rozliczana, są jakies pokwitowania, jakas księgowośc tego, czy działa na zasadzie - "zbieramy kasę" a co zostanie to .. no właśnie co?

Skoro kazdy moze wykupić za 50 km waszej wyprawy, to chcioałabym wiedzieć na co idą pieniądze i do kogo. tylko tyle, o to akurat chyba nie trzeba sie pienić.
Uczciwość harcerska nakazywała by w tej sprawie pełna jasność, i miło by było wiedzieć jak to wygląda.
z całym szacunkiem to kupę kasy - nie chciałabym, zeby ktos sobie prywatnie potem taką fura jeździł, duzi sponsorzy chyba tez nie, chyba ze sie na to zgodzili...

pzdr

pzdr

Skoro kazdy moze wykupić za 50 km waszej wyprawy,

A z innej beczki - czy to nie podchodzi pod publiczną zbiórkę pieniędzy?
Bo co innego znalezienie sponsora, a co innego 'sprzedawanie kilometrów' - to całkiem jak sprzedawanie cegiełek... No sam nie wiem, ale chyba tak jak pisze Ewaka - od takiej organizacji można oczekiwać przejrzystości i takie info owinno się znaleźć na www bez żadnych 'nacisków' z zewnątrz..
Wierzycie , że ktoś wam odpowie na te pytania dobrowolnie?
Zaraz usłyszycie , że nic nie potraficie robić w życiu tylko siedzicie przed komputerami i pijecie piwo.
Patrzcie, a my się boimy zbierac po tę parę zł w "Butiku" na potrzebujące psy... Ja też uważam, że taka wyprawa to marnotrawienie pieniędzy, które mogłyby pójśc na coś bardziej przydatnego - np. badania dla psów, albo akcje uświadamiające szkodliwośc rozmnażania psów nieprzebadanych i nierodowodowych... Przecież wystarczyłoby zabrac z sobą na ten zlot zdjęcia, jakieś prezentacje multimedialne itp. No, ale skoro pieniądze przychodzą tak łatwo... Też zastanawiam się nad rozliczaniem ze sponsorami i ze skarbówką.

Patrzcie, a my się boimy zbierac po tę parę zł w "Butiku" na potrzebujące psy...
Hahaha... Nie wracaj do tego, bo Cię zadziobią

[ Dodano: 2007-07-16, 17:01 ]
Proponuje odlozyc dyskusje po wyprawie , wtedy wam na wszystkie pytania odpowiem. nie toczcie piany poczekajcie cierpliwosci pozdrawiam wszystkich. pieski maja sie dobrze , kapiele i cien to to co kochaja najbardziej.
Jaka jest wentylacja w tych przyczepach?

Jaka jest wentylacja w tych przyczepach?
najlepsza

ale niech będzie, poczekajmy do powrotu, będą fotki, będą odpowiedzi na nasze diwne pytania...

pieski maja sie dobrze
Dzięki. Mam nadzieję, że tak będzie do końca wyprawy
Trzymam kciuki, aby psy wróciły w komplecie i dobrym zdrowiu...

że tak będzie do końca wyprawy Jaki by ten koniec nie był...

Mogę się założyć , że dzięki cieniowi który znajdują na trasie "wyprawy" temperatura w przyczepach jest około 0. Mam nadzieję , że w samochodach też nie jest wam zbyt zimno. Nie otwierajcie tylko okien bo ciepłe powietrze wpadnie do wnętrza samochodu.
baranek, ja się martwie wyłącznie o psy. Nie chcę by płaciły za ludzką głupotę

kapiele i cien to to co kochaja najbardziej.
"Wykapany" pies w nagrzanej przyczepie z kilma, a sory nie z klima a z dobrą wentylacją = grzyb skóry... Ale pewnie przed zapakowaniem psów do tej super przyczepy czekacie, aż im sierść wyschnie? Jak dla mnie to żenada i to pod patronatem harcerstwa

[ Dodano: 2007-07-21, 19:59 ]
HSPS pije, pali i razem śpi
Kochani Forumowicze!
Nazywam się Agnieszka Faber i uczestniczyłam w wyprawie jako kadra,kierowca, opiekun i najzwyklejszy uczestnik.
Milo przeczytac ze jestem jednym z kupy debili i ze sie dorobilam. Coz, a przygotowanie wlasnej suni do wjazdu na teren Anglii zaplacilam jak reszta ponad 500zł ale pies nie pojechal. Czemu? Ze wzgledu na klopoty z nerkami.
Zanim nastepnym razem zaczniecie oceniac, oczerniac, wyciagac brudy i ludzkie i psie nieszczescia z zeszlego roku zadzwoncie, porozmawiajcie, spytajcie, przekonajcie sie kogo obrazacie. Wyprawa się nadzwyczaj udala, zwiedzilismy z psami Czechy,Austrię,Włochy,Francję , Anglię i Szkocję- wszystkie psy w doskonalym zdrowiu pojechaly na Zlot Harcerstwa Polskiego, a ja szczesliwa wrocilam,bo nie jestem harcerką. Zaluje,ze nie stac was na zwyklą, tak powszechną w Europie, życzliwosc, a zajmujecie sie najgorsza forma oceniania ludzi. Stawiajcie sobie jakies wyzsze cele poza objezdzaniem ludzkich inicjatyw. Psy swietnie sie czuly w Alpach, brykajac po szkockich strumykach, a cala wyprawe podporzadkowalismy wlasnie im, jezdzac bardzo czesto w nocy, walczac ze zmeczeniem i pokonujac sennosc. Nie proznowalismy i nie siedzielismu na forum szukajac sensacji w zwyklej wyprawie mlodziezy. Za żenujace uwazam tez domniemania o dorabianiu sobie na wyprawie- jasne, kupilam nowy samochod, mieszkanie w Wilanowie, a w Paryzu cala kadra wyruszyla na wielkie zakupy u Prady.
Mlodziez rowniez wrocila bardzo zadowolona, przede wszystkim z ilosci przygod, z tego,ze w ogole mieli mozliwosc wyjazdu,bo ciezko na to caly rok pracowali.
Ciesze sie ze mielismy okazję poznac mentalnosc mieszkancow Austrii czy Włoch, ktorzy sami wskazywali nam miejsca dobre dla psow, z wodą, przy jeziorze itp. ale jeszcze bardziej cieszy ich zyczliwosc i trzymanie kciukow,cieple slowa od OBCYCH narodow, na ktore wielu z Was nie bylo stac.
Pozdrawiam wiec serdecznie informujac jedynie o zrealizowaniu wyprawy w 100%, uczestniczeniu w zlocie Jamboree, nieplanowanym zwiedzaniu Wloch (O ZGROZO,CO???) i doskonalym zdrowiu szczesliwych jak nigdy psow w ilosci 6 samojedow i 3 malamuty. Szkoda tylko ze moja Hex nie pojechala.
Aga Faber

pies nie pojechal.

Czyli ta ideologia "gdzie my tam i nasze psy" to taki pic na wodę i nie do końca prawda?

Do zobaczenia na Orlej Perci, też z psami...

Coz, a przygotowanie wlasnej suni do wjazdu na teren Anglii zaplacilam jak reszta ponad 500zł ale pies nie pojechal. Czemu? Ze wzgledu na klopoty z nerkami.
Łooo!!! Szok normalnie! Nie zdecydowałaś się zabrać psa "tylko" ze względu na kłopoty z nerkami? Wiesz jakbyś Ty miała problemu z nerkami to pierwszym i zasadniczym zaleceniem od lekarza byłoby "zostać w domu , przychodzić na kontrole". Opanuj się kobieto... żaden luksus dla psa że nie pojechał a dziwie się że w takiej sytuacji kiedy pies zostaje w domu Ty bawisz się po całej Europie. Pozdrawiam i nie zabieram wiecej głosu bo to i śmieszno i straszno...
Dobrze,wiec do zobaczenia na Orlej Perci i gdzie nam sięspodoba i gdzie wpuszczą nas i psy:))))) pozdrawiam:)
Szkoda, że psy nie mogą wypowiedzieć się na temat tego jak się bawiły podczas tej "wyprawy"

Milo przeczytac ze jestem jednym z kupy debili W tym przypadku zgadzam się z tobą w 110%.Normalny człowiek nie ciaga w upały psów w przyczepce po Europie i okolicy. Może zdradzisz nam które zabytki najbardziej podobały się psom? Co wyniosły pożytecznego z tej podróży?
Masz już wyniki sekcji swojego psa który padł w ubiegłym roku?

Masz już wyniki sekcji swojego psa który padł w ubiegłym roku?
pewnie ma zaszkodzila mu woda z górskiego strumyka

Czepiamy się drobiazgów. Przecież psy powiedziały , że są zadowolone i szczęsliwe z "wyprawy". Zawsze im to mówią. Nawet w chwili smierci...
owszem macie troche racji ale czemu naskakujecie na wszystkich? nie lepiej napisac o tym lagodniej, spokojniej niz wydrapywac komus oczy? poza tym nie rozumiem po co rozdrapywac rany po tym jak w zeszlym roku jeden z psow zdechl... mial padaczke(bylismy okolo tydzien nad morzem, nie bylo zadnych wedrowek, i on w ostatnich dniach dostal ataku...wiec to napewno nie dlatego ze ciagniemy psy w upaly bo rownie dobrze moglo mu sie to przytrafic (psu choremu) w domu.. wtedy by nikt nic nie mowil... )
Milenka, bo nikt nie potrafi zrozumieć, ze taka wyprawa to narażanie zwierząt a fakt, że wszystkie psy wróciły zdrowe nie oznacza, że przy następnej takiej wyprawie 3/4 by nie umarło. Jest to równie prawdopodobne..
Ja się ciesze, że zadnemu z psów się nic nie stało. Szkoda tylko, ze w takich przypadkach ludzie uczą się tylko na błędach zamiast użyć wyobraźni.
ja rozumiem metros.. ale rownie dobrze wiele niebezpieczenst czycha w miescie, panstwie, na wlasnym ogrodku.. z tego co slyszalam wiele z was na urlopy pojechalo z psami .. wiec w czym problem? sami je "ciagniecie" w takie upaly...
w samochodzie z klimatyzacja
W samochodzie moze i mieli klime,ale psy w przyczepie jechaly

a jak juz poproszono o zdjecia tego cacka to jakos cisza do dzis wiec moze tego tez nie bylo...

add przeczytaj post pasji.... jak wroca ze zlotu harcerstwa polskiego (czyli jakos po 20.08) to dopiero bedziemy w domkach i wtedy pasja odpowie na wszystkie pytania.. tak jak pisal... troszku wyrazniej czytaj na przyszlosc
a do 20 gdzie sa? Przeciez ponad 10 dni zostalo do tego terminu
do 20 jestesmy na tym zlocie ja do nich dzisiaj dojezdzam .. i do 20 siedzimy tam .. napisalam ze po 20 bedziemy w domach wiec wtedy pewnie odpowie.
aaa ok. A z psami tam bedziecie?
tak z psiakami. Oni (ci co byli na tej wyprawie do angli) pojechali od razu do Kielc. Natomiast ja, Karolina i inne osoby dolaczamy do nich dzisiaj (przyjezdza pare samochodow po nas) i zabieramy ze soba psiaki...

z tego co slyszalam wiele z was na urlopy pojechalo z psami .. wiec w czym problem? sami je "ciagniecie" w takie upaly...

niech proszę zgłoszą się ci którzy byli latem z psem na wakacjach i do pokonania mieli nie 5tyś km ale "chociaż" 3000km???????
Obniżam stawkę - 1000km w samochodzie i 100km w przyczepie.
Ja byłam z psem na wakacjach, jak jeszcze Ceik był sam. Mieliśmy pożyczony samochód z klimą (nie tylko ze względu na psa ale i na nasz komfort również ) i z gór nad morze jechaliśmy z noclegiem w Warszawie.
Porównanie wyjazdu z jednym czy z dwoma psami na wakacje jest bardzo nietrafione, bo inaczej wygląda opieka w podróży nad jednym psem a inaczej nad kilkoma psami.

Byłam w zeszłym roku na zawodach w Kucobach. Piękna, ciepła, słoneczna pogoda i pomimo, że był to kwiecień psy nienajlepiej znosiły ten "upał" nawet odpoczywając w cieniu a nie w przyczepie
Dobrze,ze lato w tym roku jest dosc lagodne dla psow.
Milenko a może powiesz tak szczerze jak zajmujecie się psami podczas wyjazdów?
Jak często wypuszczane są psy z przyczep. Czy nie zdażyło się nigdy , że na postoju zapominano o wypuszczeniu i napojeniu psów? Jeśli masz kłamać to pomiń to pytanie.

A co do psa który odszedł w ubiegłym roku to inna wersja była dla dzieci z obozu a inna dla kadry. Z tego co mi wiadomo to pośród harcerzy nie było weta który mógł ocenić powód zejścia psa. Skąd więc ta wersja o padaczce? W tym roku wasze psy na wyprawę były szczegółowo badane. Rozumiem więc , że w ubiegłym roku przed wyjazdem nie były?
Czy osoby które dołączą w tym roku (Milenka, Karolina itp) też mają tak szczegółowo przebadane psy jak te które wyjechały na zlot do Angli?

Czy osoby które Agnieszka opisuje jako tak zachwycone widokiem harcerzy i psów przewożonych w przyczepach miały jwcześniej kontakt z psami zaprzęgowymi i były świadome czym ryzykujecie?
Może to , że wskazywały wam najlepsze miejsca postoju nie świadczyło o radości na wasz widok tylko o trosce o stan zdrowia psów?
Skąd czerpiecie wiedzę na temat transportu psów w lato?
Czy ktoś zadał sobie trud by zmierzyć temperaturę we wnętrzu przyczep gdy siedziały w nich wszystkie psy?
Czy przyczepy były całkowicie ukończone przed wyjazdem?
Z jakiego powodu wyjazd opóźnił się o kilka dni pomimo , że pozegnanie odbyło się w pierwotnym terminie?
Narazie to tyle.

ja rozumiem metros.. ale rownie dobrze wiele niebezpieczenst czycha w miescie, panstwie, na wlasnym ogrodku.. z tego co slyszalam wiele z was na urlopy pojechalo z psami .. wiec w czym problem? sami je "ciagniecie" w takie upaly...

Milenka, ale nieszczęscia dzieli się na dwa rodzaje - takie, które można przewidzieć i na takie, na które nie mamy wpływu. Niewiele poradze na to, że pewnego dnia może spaść na moje podwórko meteoryt i zabije mi zwierzaki, ale są sytuacje, które można przewidzieć i ryzyko, któremu można zapobiegać..
Ale mnie rozwaliły "rady" wybitnych opiekunów zwierząt, zbających o dobro i zdrowie psów. To ja kilka pytań mam do Was:

1) Jak to jest, że na zawody sprinterskie przywożone są psy, celowo trzymane w przyczepach do momentu startu, żeby były jak najbardziej "nabuzowane" a potem spuszcza się takie stado w amoku bez rozgrzewki na 5 km sprintu?

2) Jak to jest, że dbając o dobro zwierząt zostawiane są w przyczepach od wczesnych godzin popołudniowych do następnego ranka w czasie, gdy maszerzy doskonale się bawią na wieczorach maszerskich? Nawet widziałem lepsze sceny - psy upięte na krotkich smyczach przed pensjonatem w Myślęcinku, zostawione "same sobie" na czas imprezy, sowicie zakrapianej?

3) Jakie są boksy w przyczepach i jak są amortyzowane przyczepy? Sądząc po niektórych konstrukcjach zastanawiam się, jakim cudem do boksu mieści się jeden niewielki pies...

4) Klimatyzacja w aucie dobra rzecz - proponuję zmierzyć wilgotność powietrza po kilku godzinach jazdy z włączoną klimą w obiegu zamkniętym. Osobiście preferuje tradycyjne ciepło w lecie.

5) jak to jest, że organizowane są zawody w temperaturach graniczących z wytrzymałością naszych czworonożnych przyjaciół? Organizator podaje temperaturę w cieniu, a Wasze psy pracują często na odkrytych fragmentach trasy, gdzie różnica temperatur jest znacząca. Osobiście byłem świadkiem zagotowania się psa, na dwóch imprezach sprinterskich, a startowałem w czterech - niepokojąca średnia albo mam pecha...

6) Dlaczego niektórzy "zaprzęgowcy", organizujący zawodowo przejażdzki psami reklamują możliwość organizacji wypraw zaprzęgowych przez cały rok, również w lecie?

7) Kto organizuje i wykonuje coroczną prezentację pracy psiego zaprzęgu na stadionie podczas letniej wystawy w Krakowie (chyba też Bydgoszcz), gdzie co roku temperatura oscyluje wokół 30 stopni?

Pytania można mnożyć i nie chcę tu oskarżać żadnych konkretnych tu osób zwłaszcza, że większość bardzo lubię - chodzi mi tylko o zwrócenie uwagi, że warto by czasem zająć się prawdziwymi problemami, a nie fajną rzeczą, jaką jest obcowanie z psami w grupie ludzi, którzy je naprawdę kochają. Ani te psy nie są wytężane, ani katowane... poza tym są przyczepy i przyczepy a wszystko zależy od rozumu osób, które takie akcje organizują.

Pzdr
HT, przyznasz jednak, że czym innym jest przewiezienie psa, choćby do Anglii, a czym innym kilk(nasto?) dniowa wyprawa połączona ze zwiedzaniem.

Na sam zlot można było dotrzeć w czasie około 48 godzin, zakładając że podróżuje się nocą, a dzień ci co w nocy spali spędzają na leśnym parkingu z psami - a kierowcy śpią..

Oczywiście Twoje pytania mają sens - ja dodam jeszcze jedno:

Jak to jest, że niektórzy zawodnicy nie czekają do rozdania nagród, bo im się "psy gotują w przyczepach", a dzień wcześniej, po pierwszym etapie się "nie gotują"?
HT, o to wszystko może powinieneś zapytać komisję dobrostanu i CZOŁOWYCH weterynarzy w związku a nie nas.
Głupota zawsze pozostanie głupotą bez względu na okoliczności.
ZH napisał:

Jak to jest, że niektórzy zawodnicy nie czekają do rozdania nagród, bo im się "psy gotują w przyczepach", a dzień wcześniej, po pierwszym etapie się "nie gotują"?[/quote]

ZH możesz mi wierzyć, że NIEKTÓRYM ZAWODNIKOM w pierwszy dzień też się gotują. A właściciele tych psów całe popołudnie mają dylemat czy po pierwszym dniu jechać do domu czy nie jechać. I zawsze przeważa tylko JEDEN ARGUMENT aby po pierwszym dniu nie jechać. Jak zostaną i przetrzymają to gotowanie, to na 99% staną na pudle. To pudło za MP w drylandzie to nie gratka dla nich i mogą się bez niego obejść bo to tylko trening tyle że (w takich warunkach temperaturowych) nie o 5 rano a o 12 w południe. Ale jak ich kilku (tych właścicieli od gotujących się psów oczywiście) zostanie to o TYLE BĘDZIE MNIEJSZA KADRA NARODOWA. I dlatego zostają na drugi dzień. A potem to misja zakończona i do domu . Zauważyłeś, że ci sami w zimę zawsze zostają do końca. KPW?
Tak, macie rację. Ale zauważ Jacek, że trzymanie psów w przyczepie do ostatniego momentu przed startem jest niczym trzymanie psów bojowych w ciemnej klatce przed walką - one po prostu są w amoku i nie ma to wiele wspólnego z wytrenowaniem. Jasne, że w przyczepach psy czują się jak u siebie: ja też jak jadę na zawody czy nawet na samych zawodach preferuję trzymać je w boksach niż to, żeby się szarpały na łańcuchach... zresztą nie o tym temat.

Aby wrócić do sedna: wiem, że ta ekipa harcerzy jest dobrze zgrana i wie co robi. Mają ileś tam psów i się nimi potrafią zająć. Mam doświadczenie w wożeniu psów a każdej temperaturze (niestety na wystawy jeździmy w lecie) i psy jakoś nie wyglądają na cierpiące, mimo, że spędzamy wiele godzin w samochodzie. Poza tym elementarna jest kwestia JAK się to robi. Mi się po prostu idea wspólnych wypadów (nawet dalekich) z psami bardzo podoba, dlatego ich bronię.

Jak pisze Basia
Głupota zawsze pozostanie głupotą bez względu na okoliczności. : w tej chwili wróciliśmy z wystawy w Sopocie, gdzie przy upalnej temperaturze Darek Morsztyn organizował pokaz psiego zaprzęgu. Niby wiadomo, że chodzi tylko o krótki pokaz i niewiele ma to wspólnego z pracą psów, ale dla mnie wygląda to cokolwiek dziwnie...
Łeee... post mi się skasował. Jednym słowem: mijasz się z prawdą.
To i ja dorzuce kilka slow.
Trzeba przynac ze cel maja piekny, prace z mlodzieza super i na prawde potrafia sie psami zajmowac, ale...
Sa strasznie nieodpowiedzialni. Juz bylo rzucone haslo co rodzice na to ze kierowcy zaspani. No wlasnie, co? Obawiam sie ze rodzice nie maja zielonego pojecia z kim ich dzieci jada. Moge podac tu kilka przykladow ich nieodpowiedzialnlonosci, chociaz wiem dokladnie ze Pasja jak wroci ze zlotu obrzuci mnie blotem, bo nie uznaje krytyki i uwaza ze wszystko to sa ataki na jego osobe. troche mi to przypomina zachowanie jednej bardzo znanej osoby w polsce, a nawet dwoch )

pewnie ktos rzuci ze oni robia duzo dla dzieciakow. ze pokazuja im ze moze byc zabawa bez picia i palenia, ze sa rozne sposoby spedzania czasu. i ja sie z tym zgodze - robia wielka super robote. ale przy okazji nie maja za grosz swiadomosci co sie moze stac. i jak dotychczas osobiscie uwazam ze maja wiece szczescia i rozumu ze wszyscy sa cali i zdrowi. i oby ich to szczecie nie opuszczalo!!!!
nie pisze to po to zeby oni przestali robic to co robia, pisze dlatego zeby zrozumieli, albo przynjamniej spojrzeli na siebie z boku i zaczeli sie zastanawiac nad swoim i INNYCH bezpieczenstwem. bo to jest najwazniejsze. bo jezeli cos planuja powinno to byc przemyslane i najbardziej powinni sie skupic na BEZPIECZENSTWIE.
pozdrawiam seredecznie
i czekam z niecierpliwoscia n a ataki Pasji. nie wiem dlaczego, ale mimo to ze jestes harcerzem strasznie sie denerwujesz, i jak czytam twoje posty jest w nich tyle , hmm, agresji?? nienawisci?? brak tolerancji??? super ego?? nie wiem jak to nazwac. Zawsze mi sie wydawalo, ze harcerze sa otwarci na ludzi, na otoczenie, na inne poglady, ale u ciebie jest negowanie wszystkich i wszystkiego co nie jest z wami. Dokladnie, kto nie z nami ten WROG. Przykre, na prawde przykre.

Juz bylo rzucone haslo co rodzice na to ze kierowcy zaspani.
Każdy, kto gdzieś podróżuje i coś w życiu robi przeważnie jeździ w stanie totalnej padliny. Jak wracam z zawodów to ledwo żyję, a że zawody kończą się w niedzielę, a poniedziałek ma zwyczaj być pracującym, jechać muszę. Jazda w nocy ma jednak swoje plusy i bardzo ją lubię - pusta droga i raczej sami lepsi kierowcy na szosach, co sprawia, że podróżuje się bezpieczniej i szybciej.

Rozumowanie "jadę szybciej, bo chcę mi się spać" ma bardzo duży sens - otóż jadąc szybko mamy napiętą uwagę, jesteśmy skoncentrowani na drodze i nieco bardziej spięci, co powoduje, że senność nas nie męczy.

Kolejnym atutem jazdy w nocy z psami jest to, że minimalizujesz ilość wyprzedzanych samochodów, co jest najbardziej niebezpiecznym manewrem podczas jazdy terenówką z obciążeniem i przyczepą. Zauważ, że ta sama droga NA wystawę/Na zawody jechana w godzinach świtu zajmuje Ci przeważnie 1/3 czasu, który potrzebujesz na powrót. Właśnie dlatego, że na drogę wyjeżdzają wszystkie jelenie, którym zasady sprawnego poruszania się są po prostu obce.
HT, ale czym innym jest opisana przez Ciebie nocna jazda z zawodów, a czym innym kilku(nasto?)dniowa 'walka ze snem za kółkiem auta pełnego cudzych dzieciaków'.
Mnie też zdarzało się skoczyć np. nad Adriatyk jednym skokiem, bez postoju i drzemki, ale wierz mi, że gdybym miał tam zawieźć cudze dzieci, to podróż wyglądałby inaczej... bo poza szaleństwem na własny rachunek trzeba czasem odpowiadać za innych...

taa zabij siebie i przy okazji innych.. jak chce ci sie spać to idziesz spac a nie stwarzasz zagrozenie dla innych... jest cos takiego jak urlop i jak jedziesz gdzies daleko na zawody to bierzesz wolne i spokojnie i BEZPIECZNIE dojezdzasz na miejsce.

stważasz*

styl jazdy "szybkiego", ale dobrego kierowcy zagrożenia nie stwarza, w przeciwieństwie do niedzielnych "użytkowników dróg i pojazdów zmechanizowanych", którzy wyspani i wypoczęci jadą 50 km/h i "spokojnie" wykonują totalnie nieprzewidziane i/lub odjechane manewry na drodze...

ZH, nie wiem czy tak do końca czym innym - jeśli ktoś jest przywiązany do stada futer, które wiezie w przyczepie to odpowiedzialność jest równie ogromna. No ale może nie dotyczy to tych, dla których "pies to tylko pies"

PS. urlop przysluguje niestety etatowcom wyrabiajacym godziny za biurkiem... nie wszyscy tak pracują ;-)[/quote]
Miśka, z psami jak z dziećmi również w zakresie odpowiedzialności.

Ograniczyłem przykład do dzieci i odpowiedzialności za nie, bo przecież psy na tej wyprawie były zadowolone..

Każdy, kto gdzieś podróżuje i coś w życiu robi przeważnie jeździ w stanie totalnej padliny. Jak wracam z zawodów to ledwo żyję, a że zawody kończą się w niedzielę, a poniedziałek ma zwyczaj być pracującym, jechać muszę. Jazda w nocy ma jednak swoje plusy i bardzo ją lubię - pusta droga i raczej sami lepsi kierowcy na szosach, co sprawia, że podróżuje się bezpieczniej i szybciej.....itd. Tu się z kolegą zgodzę, jeżeli przyjmiemy, że jeździmy zawsze wypoczęci i na świeżo to równie dobrze można z tego sportu od razu zrezygnować. Szczególnie ma tu na myśli zawodników ze środkowej i północnej Polski, którzy na prawie wszystkie zawody mają daleko.

[ Dodano: 2007-08-13, 11:14 ]

zawsze mozna jakiegos znajomego, rodzine poprosic o kierowanie a nie wszystko robic samemu... Nie zawsze.
Ale często mozna kogoś poprosić o pilnowanie nas podczas prowadzenia - czasem tak robiłem jak jechaliśmy w kilka osób a tylko ja prowadziłem - inni na zmianę dyżurowali na "fotelu pilota". Wiadomo, że nie zareagują zawsze za kierowcę, ale zwykłe pilnowanie coby nie przysnąc, wypatrywanie pijaków na poboczu i innych przeszkód jest bardzo pomocne

zawsze mozna jakiegos znajomego, rodzine poprosic o kierowanie a nie wszystko robic samemu...
No właśnie nie, bo ja bym w życiu nie oddał kierownicy komukolwiek wiedząc, że mam na pace moich futrzanych przyjaciół

Ps. Tak w ogóle to mam wrażenie, że zarąbiście sobie umilamy sezon ogórkowy rozmowami, które wnoszą mniej więcej tyle, ile ranking porównawczy kombajnów Bizon i Zetor. Nie wiem jak Was, ale mnie takie dyskusje wybitnie w pracy luzują

Ale często mozna kogoś poprosić o pilnowanie nas podczas prowadzenia - czasem tak robiłem jak jechaliśmy w kilka osób a tylko ja prowadziłem - inni na zmianę dyżurowali na "fotelu pilota". Wiadomo, że nie zareagują zawsze za kierowcę, ale zwykłe pilnowanie coby nie przysnąc, wypatrywanie pijaków na poboczu i innych przeszkód jest bardzo pomocne

Jestem więcej niż pewna że w tej ekipie w której podróżują - takich zmienników-pomocników do "pilnowania" i wybijania z sennego rytmu mają aż nadto...


zawsze mozna jakiegos znajomego, rodzine poprosic o kierowanie a nie wszystko robic samemu...
No właśnie nie, bo ja bym w życiu nie oddał kierownicy komukolwiek wiedząc, że mam na pace moich futrzanych przyjaciół

Ps. Tak w ogóle to mam wrażenie, że zarąbiście sobie umilamy sezon ogórkowy rozmowami, które wnoszą mniej więcej tyle, ile ranking porównawczy kombajnów Bizon i Zetor. Nie wiem jak Was, ale mnie takie dyskusje wybitnie w pracy luzują

wybitnie to cię wyluzują jak szef się dowie, co robisz w czasie pracy
SUPER dyskusja !!!

Mam prośbę do szybkich, pewnych siebie, często sennych "mistrzów kierownicy" jak ruszacie w drogę dajcie znać - postaram się omijać miejsca w których można was spotkać.

Jeżeli nie dociera do was, że powodujecie zagrożenie na drodze to gratuluję wam dobrego samopoczucia. Tyko WAM się wydaje że jeździcie dobrze. Proponuję trochę więcej szacunku dla tych co jak są zmęczeni to się zatrzymują na odpoczynek i dla tych którzy myślą na drodze za WAS ustępując WAM miejsca.

PS
"a jak zabijesz siebie i przy okazji tych swoich futrzanych "przyjaciol" to twoim zdaniem takie rozwiazanie jest lepsze tak? nooo to na prawde futrzaki maja w Tobie przyjaciela..."

Jak zabije siebie to OK taki był jego wybór - byle nie zabił innych.
Słuchaj, nie popieram jeżdzenia jak Ci się oczy zamykają. Sam wtedy zatrzymuje się gdziekolwiek nawet na 1-2 godziny, żeby pospać. Sa jednak realia, które powodują, że czasem musisz jechac zmęczony i istnieje ryzyko przyśnięcia - stąd nasze dywagacje, jak się przed tym chronić.


Tyko WAM się wydaje że jeździcie dobrze
Za kółkiem jesteśmy niestety żałośni i wszyscy jesteśmy "dobrzy" dopóki nie występuje żadna sytuacja awaryjna lub niespodziewana.


SUPER dyskusja !!!
O czym tu dyskutować w sierpniu? O braku kalendarza zawodów MID, podczas gdy w Czechach i na Słowacji juz dawno zawodnicy mogą planować seozny?[/quote]

H możesz mi wierzyć, że....

OK Jacek, to rozumiem, ale nie rozumiem czegoś innego -serio i bez podtekstów..

Rozumiem różnicę między poszczególnymi zaprzęgami, że jedne przed biegiem na łańcuchu się nakręcają i spalą zanim dojdą na start, a inne spokojnie czekają..

Rozumiem że psy ras północnych gorzej znoszą wyższe temperatury niż krótkowłose mixy...

Ale nie bardzo rozumiem czemu psy 'gotują się' po biegu?
Jeśli psy są regularnie trenowane, jeśli trening dobierany jest pod dystanse jakie są na zawodach, to czemu pies się nakręca po przebiegnięciu trasy w danym dniu? Przecież regularny trening sprawia, że psy wiedzą o co w tym chodzi, że już dziś odwaliły robotę i teraz mają wolne - a robotę odwaliły z maksymalnym wysiłkiem i dały z siebie wszystko..
Tak jakoś mi wychodzi tok rozumowania - chętnie zweryfikuje ten punkt widzenia
Witam po przerwie wiem ze bardzo czekaliście na ans powrót a może i na jakieś sensacje ze moze cos sie stało. Jestesmy cali i zdrowi my mam na mysli my i nasze psy . Jestem gotów stac pod scianą i odpowiadac na ptania o ile nie będą biciem piany a sensowna wymianą zdań. pozwolcie iż wszystkich postów nie będe czytac gdyż niestety nie bardzo czas pozwala rozumiem ze dyskusja bez udziału zainteresowanych była ciekawa. Obiecuje rozwiac wątpliwości wszystkie związane z udziałem psow w wyprawie Polska-Anglia. Pozdrawiam wszystkich serdecznych he he he . Przedstawie sie Dariusz Radko licencjonowany zawodnik PZSPZ szef Wyprawy POLSKA-ANGLIA oraz wcześniejszej Z GÓR DO MORZA. A teraz czekam na te horde pytań. Prosze tylko o rozmowe merytoryczna bo wycieczki osobiste zostawmy naszym wspaniałym polityką.

[ Dodano: 2007-08-23, 17:53 ]

palaczem nałogowym,

Macie cos do palaczy?
oczywiście nie mam nic , ale jak mówią mi ze na moich obozach sie pije pali itd to jest to przegiecie nie wiem jakie kto ma doswiadczenia z harcerstwem ale zapraszam z nami na wyjazd a zmieni podejscie w 100%
Pasja, to było tylko takie powiedzonko z dawnych czasów, a dotyczyło nie harcerstwa, tylko jego socjalistycznej odmiany pod nazwą HSPS - nie wiem czy masz szanse pamiętać tamte czasy, ale właśnie masówka którą wówczas uprawiano (wszyscy należą do HSPS, a jedyną alternatywą normalności są wodniacy) - właśnie wtedy był dość popularny zwrot "HSPS pije, pali i razem śpi"... spróbuj dostrzec w tym odrobinę żartu, niekoniecznie pod twoim adresem... Rozmowy na tym forum chodzą różnymi drogami, zwykle żadko trzymają się tematu głównego...

Co do pytań, to mam kilka, ale myślę że najpierw odszukaj te zadane przez autora tematu...

[ Dodano: 2007-08-24, 13:11 ]
Odpowiadam nie ma w tym hipokryzji. Idziemy tam gdzie chca nas i psy jak jedziemy na rajd harcerski to tylko tam gdzie chca nas z psami. Wiadomo ze jak jadę na konferencje to psów nie zabieram. Ale jak wyjeżdżam na trzy dni to robie wszystko zeby zabrać psy. Nie jade tam gdzie nie moge zabrac swoich psów. To nie jest na zasadzie walczmy ze sztandarami i jak naszych psów nie wezmą to ich nie lubimy szukamy miejsc i ludzi przyjaznych psom i tak organizujemy nasze działania żeby psy mogły z nami jeździć. Chodzi o wiadomość posiadania psa. Dla mnie nie jest to tylko to że mam psa całe życie jest pod nie organizowane , to styl zycia i pewne zobowiązania dla zwierzaka który jest ode mnie zależny. Od 6 lat jak mam psy dwa razy musiałem je zostawić na dwa dni tak to zawsze potrafimy tak sobie zorganizować wszystko żeby one były przy nas.Jak nie moge ich zabrać to nie jadę i tyle.( najczęściej tak jest). Sytuacja z Agą o której mowa wyglądala tak że do konca nie było wiadomo czy może wziąć psa sama była kierowcą na tej wyprawie i ciązyło na niej zobowiązanie w stosunku do dzieciakow( jak by nie pojechała 6 z nich także ) więc tak wybrała wiem że jak by od niej nie zależało to to zostałaby ze swoim psem. Miała możliwość zostawienia psa w przyjaznym środowisku więc zostawiła. A propo tego czy mogłem zostawić psy na 40 dni - mogłem ale nie chciałem zawsze wakacj organizuje tak by było miejsce na psy. I ten wyjazd też był tak przygotowany. Dla nich jeździliśmy nocą albo wczesnym rankiem. Dla nich zrezygnowaliśmy z większych miast na wyprawie i zwiedzilismy tylko Paryż i Londyn a tak to góry i jeziora. Psom na wyprawie było bardzo dobrze lepiej niż gdyby siedziały w tym czasie w domu.A na Orlej Perci nie byłem i pewnie długo nie będe bo tam z psami nie wpuszczaja za to jeżdżę w Bieszczady i inne gory gdzie zawsze u mego boku sa psy. Czy to hipokryzja chyba nie. Serdecznie zapraszam na wyjazd z nami a wtedy sam się przekonasz. A popo harcerstwa nie o twoj tekst mi chodziło , tylko kogos wczesniej kto zarzucał ze w dzien święci a w nocy to on i tak wie co tam sie wyczynia. Otóż drogi serdeczny nie w CzeNeCe . Oczywiście nie mogę ręczyć za 60 osob ale jesli chodzi o wyjazdy ręcze za wszystkich.

[ Dodano: 2007-08-25, 01:30 ]
Hmm.. Mimo wszystko mnie nie przekonujesz Pasja.
Czasami lepiej zostawić psa w domu, pod czyjąś opieką niż zabierać w podróż, która ze względu na warunki pogodowe i sam jej charakter, przyjemna dla psa z pewnością nie będzie. W takim wzajemnym "mordowaniu się" nie widzę specjalnie sensu a raczej jakąś trudną dla mnie do zrozumienia chęć pokazania się i wzbudzenia sensacji.
A sponsorzy? Oni zawsze oczekują i będą oczekiwać rzeczy wręcz niemożliwych, promujących ich, na zasadzie "nie ważne co mówią - ważne, że mówią", ale to właściciel psa jednak decyduje o ostatecznej realizacji tego niemożliwego, bo to jego psy, jego zwierzęta i on ponosi za nie odpowiedzialność.

Piszesz, że masz psy od 2001 roku... Cóż, nie gniewaj się ale to zupełnie o niczym nie świadczy, zwłaszcza patrząc na Wasze/Twoje działania.
pozdro
Basiu nie chce cię przekonywac ani nikogo do niczego. uwierz psom było przyjemnie lepiej niż w domu w skwarze tam miały przynajmniej jezioro i góry i anglie i Szkocje bardzo chłodne i wilgotne. Nie przekonam nikogo gadaniem zapraszam na wyjazd.

Odpowiedx o wyprawy:

Byliśmy na wyprawie z Gór do Morza która byla przygotowaniem do tej wyprawy. Po Polsce zrobiliśmy około 6000 km samochodami a psy w tym może zrobiły w sumie w przyczepkach około 3000 km. Czyli też sporo ( reszta to podwozy dzieciaków jak była taka potrzeba) Od czegoś trzeba zacząć my zaczeliśmy od tego

Basiu oczywiście że czasem psy warto zostawic albo się z nimi nie ruszac , gdyby ta wyprawa choc w małym detalu zagrażała naszym psom to bysmy
1) nie pojechali
2) zawrócili

Wszystko było przygotowane i przemyślane przygotowywaliśmy się do niej ponad 2 lata zanim pojechaliśmy.

A co my takiego z psami robimy? ! ?

To nie jest wzajemne mordowanie się.

Znam wielu "maszerow" którzy organizuja w lato pokazy, ba nawet treningi ( nie popieram ) i do nich nikt się nie czepia , lepiej dowalić komus kto cos pozytywnego robi. Wole przewieźć psy w lato w przyczepkach 200 km z przystankami co 50 km niż robić trening czy durny pokaz na płycie boiska. Sorry moim zdaniem to zdecydowanie mniej obciąża psy.
Jakby ktos byl ciekawy to na 1 leci cos teraz o tej wyprawie

[ Dodano: 2007-08-25, 11:06 ]
Otóż mój drogi jeździliśmy w tych przyczepkach i jest ok poza oczywistą małą wygoda dla człowieka ( podłoga) to przewiew powietrza bardzo dobry i w upalny dzien była tam chłodno( moge kogoś przewieźć jak chce zobaczyć) Adderus sam sobie dopowiadasz. Odpwoiedziałem ci na pytanie ze pierwsza byla z Gór o morza - jesli chodzi o wyprawy. wczesniej były obozy wędrowne i inne wyjazdy. Zawsze na wakacje wyjeżdżamy z spami od 6 lat i zawsze ileś tam jedziemy samochodami. Więc przygotowanie o jakim mowisz było bardzo dobre. Podrózujemy spro w ciągu roku praktycznie co weekend gdzies wyjeżdżamy i zawsze jak mówie towarzysza nam psy. One sporo zrobiły kilometrów przed jedną i druga wyprawa i jazda w przyczepce - sa do tego przygotowane bardziej niz psy sezonowo brane do przyczepek na zawody. Nie mówie juz o sezonie zaprzegowym co dwa tygodnie po 400 km.

Tak program był ale nie o wyprawie tylko o zlocie o wyprawie chyba będzie za tydzien.

Powtarzam przyczepki nie są klimatyzowane a wentylowane może ktoś się przejezyczył albo źle zrozumiał.

A widziałaś żeby psy nie chętnie wskakiwały na filmie do przyczepek albo żeby się zapierały? Raczej nie . Więc chyba im tam źle nie było.
Jak znajde chwilke to wysle, oczywiscie. Moge zrobić także zdjęcia ze strony ktora cie interesuje stoją u mnie na podwórku na razie co prawda ciut rozebrane do poprawek ale najważniejsze widać.

na stronie www.wyprawa.czeneka.pl też pewnie gdzies są

sprobuj znaleźc jak nie da rady to ci wrzuce wieczorem tutaj na forum
W tym programie byla jakas wzmianka o waszej wyprawie,nie wiem bo nie ogladalam za dokladnie,tyle tylko ze mam tv wlaczony. Ale glownie to bylo gadanie o skladaniu samochodow,a o psach tak przy okazji

Basiu oczywiście że czasem psy warto zostawic albo się z nimi nie ruszac , gdyby ta wyprawa choc w małym detalu zagrażała naszym psom to bysmy
1) nie pojechali
2) zawrócili

Wszystko było przygotowane i przemyślane przygotowywaliśmy się do niej ponad 2 lata zanim pojechaliśmy.

Z tego zdania bije tak wielka beztroska, że aż sama w to nie wierzę
Pasja, przeczytaj sam siebie!
Nie można wszystkiego przewidzieć, nie można wszystkiemu przeciwdziałać, zawsze pozostaje możliwość ludzkiego błędu, nieszczęśliwego zbiegu okoliczności czy zwykłego pecha ale jak widzę, Ty tego w ogóle nie bierzesz pod uwagę. Przecież WSZYSTKO zostało przemyślane .. eh ..


lepiej dowalić komus kto cos pozytywnego robi. bo to takie polskie i tak w Polsce wszechobecne, ze nie powinieneś sie dziwić.
Ok Basiu widze ze i tak jak chce sie dowalić to sie za słowko złapie .Oczywiście ze sa sytuacje których sie nie przewidzi ale to co moglismy dopilnowalismy i o to mi chodzi. A jesli chodzi o trening ja nic nie mam do tego o ile jest on potrzebny. Psom może do konca Londyn nie był potrzebny dlatego zostały na campingu z warta ( wyprowadzane 3 razy dziennie na fajny spacerek )a reszta zwiedzała Londyn. Chodzi o to ze nie zostawilbym ich na 40 dni dlatego podrozuja ze mna ale nie jest to dla nich wielkie obciążenie . Doszliśmy chyba do sedna ze wszystko da sie pogodzić o il jest to przemyślane i z glowa robione a zapeniam ze taki był ten wyjazd tak jak takie sa pewnie treningi powyzej 16 C czy pokazy na stadionach . Wlasciciel chyba wie poza totalnymi sadystami co jest dobre dla jego psow. jako organizator tej wyprawy mialem świadomosc tego na co beda narazone psy i dlatego staraliśmy sie ułozyc wszystko tak zeby bylo wszystko dobrze i podsumowujac wyszlo nam .

A i nigdy bym nie zafundowal mojemu psu jednego dnia 1000 km w samochodzie. Nawet w mojej super ekstra przyczepie tez nie. Dlatego wlasnie robilismy max 200km dziennie z czestymi przystankami glownie noca lub wczesnie rano i zareczam nie bylo to dlanich obciazenie wielkie. Wiekszym obciażeniem i stresem jest niestety w takiej wyprawie przemieszczanie się to jest o wiele gorsze dla psa niz temperatury z ktorymi można sobie jakos radzić. Ale ze stresem mamy doczynienia takze na zawodach czy wystawach .

Podsumowując wyprawe żeby nie było po polskiemu ze wszedzie jakies zło

Grupka prawie 40 osob przemierzyło pół Europy samochodami . 8 osób z rodzin biednych i tzw patologicznych ( cbhoć nie lubię tego słowa ) dla wszystkich wyprawa życia . Udało się zdobyć wielu sponsorów wspaniałe patronaty . Cała wyprawa robiona własnymi siłami bez wynajmowania firmy. Kilka krajow Europejskich zwiedziliśmy. na ta wspaniałą podróż zabralismy nasze psy jako naszych przyjaciół. Dla nich wyprawa miała swoje prawa. Jazda nocą miejsca nad jeziorami dużo gór. To była wspaniała incjatywa młodych osób . Widzieliśmy i zwiedzilismy wiecej niż 90 % Polakow przez cale swoje życie. Psy nie były tam dodatkiem. Były wypadkową tego że sa naszymi przyjaciółmi i towarzysza nam w naszych wojażach. Warunki stworzone da nich na wyprawie byly bardzo dobre powtarzam lepsze niż te które w tym samym czasie miałyby w domu na kanapie czy na wybiegu. Nikogo nie chce przekonywać. Kazdy myśli po swojemu i juz z artykułu wyrobił sobie opinię. Jednak z mojej perspektywy tak to wygląda. I wiem że można podróżowac z psem trzeba się do tego dobrze przygotować i włożyc wiele pracy w to żeby zapewnić im dobre warunki bo one sa zalezne w 100% od nas i mamy tego świadomośc. Dlatego za rok planujemy kolejna wyprawę tym razem AFRYKA ( żartowałem ). Tym razem Syberia ale jeszcze ostatecznie zobaczymy. Konczę temat no chyba że ktoś jeszcze jakies watpliwości bedzie miał.
Napisałem posta ale po głębszym namyśle chyba nie puszcze go na forum bo szkoda nerwów... trzy słowa... chłopie ogarnij się... Wyżej wała nie podskoczysz a jeszcze trochę a jazda będzie na całego , strzelisz focha i tak się zakończy Twoja przygoda z tym forum. Szanuj ludzi których większość z nas szanuje a Ty akurat ich olewasz bo oni Ciebie nie znają. Powodzenia i trochę pokory. Pozdrawiam

[ Dodano: 2007-08-26, 05:35 ]

Ok Basiu widze ze i tak jak chce sie dowalić to sie za słowko złapie
Ja nikomu nie chce dowalić, ja chcę jedynie ZROZUMIEĆ ... no ale jakoś mi nie wychodzi, sorry

Narcyz , kogo obrażam i olewam? podaj przyklad bo jakoś nie zauwazyłem.

Nie zdarza mi sie focha strzelać nie wiem o co mierzysz mnie swoja miarą CHŁOPIE

Basiu my jako 172 DH CzeNeKa nie zajmujemy się DOGOTERAPIĄ, u nas pies jest na równi z człowiekiem. A jest dogoterapia i DOGOTERAPIA. Ja znam wielu ludzi którzy pracując z psem robia wspaniałe rzeczy i pies nie jest narzedziem a partnerem w pewnym zadaniu.

Mam pytanie masz zaprzęg Czy to nie jest wykorzystywanie psów w swoim celu?

Narcyz czytaj CHŁOPIE ze zrozumieniem czy j się czepiam 16 stopni napisałem już że jesli maszer widzi ze jest ok to chyba jest ok.

[ Dodano: 2007-08-26, 11:43 ]
quote]Znam wielu "maszerow" którzy organizuja w lato pokazy, ba nawet treningi ( nie popieram )[/quote] To że Ty nie popierasz to wiesz... A to że Cie Wilczek nie zna to zaraz Ci wytłumacze... IMHO (jak mawiał kiedyś Horyzont) sprawa jest dość prosta. Jak On zaczynał to wielu z nas nie wiedziało co to jest pies zaprzęgowy. Więc jak Wilczek kogoś nie zna to sorry ale ten ktoś to jest "nikt". Powodzenia w trawieniu... Chłopie
on nie musi nikogo znać, wystarczy ze tak mu sie wydaje więc trzeba przytakiwać Ciebie chyba tez nie zna za dobrze...
Narcyz czytaj CHŁOPIE ze zrozumieniem czy j się czepiam 16 stopni napisałem już że jesli maszer widzi ze jest ok to chyba jest ok. Z tego co ja przeczytałem to wyzwałeś od sadystów ludzi którzy jadą na trening z psem jeśli jest powyżej 16 stopni. Zapewne nie orientujesz się (tak właśnie często bywa chłopie ) że trening psa zaprzęgowego w szerszym tego słowa znaczeniu tak naprawdę pół dnia w którym robi wiele różnych rzeczy (np pływanie dla rekonwalescentów). Tak więc może swoje chłopie zdanie na ten temat należy najpierw skonsultować z ludźmi którzy mają jakąkolwiek wiedzę a których nie szanujesz a wymagając szacunku dla siebie. Pozdrawiam chłopie
Tak jak mowie Narcyz czyaj ze zrozumieniem zanim zrobisz zadymę. Przeczytaj jeszcze raz posty i pogadamy.

A to że Wilczek zaczynal wczesniej nie oznacza ze jest bogiem, moge się z nim nie zgadzać itd.a jak wyzywa nas od idiotow to reaguje nawet jeśli to guru ktore mnie nie zna. Tak sie sklada że z Wilczkiem na Dogolandii wymienilismy więcej niż kilka zdan. Ale nie można kogos nazywac idiotami czy po prostu obrażać. Ja tego nie zrobiłem jakbyś przeczytał to byś wiedział . Poświęc kilka minut na przeczytanie postów i zastanow sie o co chodzi zamiast wpadać i robić zadymę.
Dobra nie spinaj się tak. Pozostawiam Cię w słodkim wrażeniu rozwiązanego problemu. Pozdrawiam EOT

Basiu my jako 172 DH CzeNeKa nie zajmujemy się DOGOTERAPIĄ, u nas pies jest na równi z człowiekiem. A jest dogoterapia i DOGOTERAPIA.
Napisałam ogólnie, użyłam skrótu myślowego ... nazwij to jak chcesz.

One nie przyszły na świat w celu zaprzegowym , to czowiek je do tego ukierunkował Basiu, przecież nikt nie powiedział ze twoje psy maja byc zaprzegowe znam wiele miśków ktore chodza po górach na długie spacery i inaczej jest im aktywność zastepowana , nie musza byc od razu zaprzegowcami To my z nich robimy zaprzęgowców. Fakt ze mają ukierunkowania w tym temacie ale to tez od pokolen działalnośc człowieka.

Nie ma rzadnego problemu więc nie wiem o czym mówisz NARCYZ, kto się bardziej spina ? Sądząc po fryzurach i nicku odpowiedz sobie sam. Ja niestety dzieckiem szczęścia nie jestem więc muszę czasem się spiąć żeby cos osiągnąc a nienawidzę jak ktoś się czepia a nie ma pojęcia o czym mowi.

One nie przyszły na świat w celu zaprzegowym , to czowiek je do tego ukierunkował Basiu, przecież nikt nie powiedział ze twoje psy maja byc zaprzegowe znam wiele miśków ktore chodza po górach na długie spacery i inaczej jest im aktywność zastepowana , nie musza byc od razu zaprzegowcami To my z nich robimy zaprzęgowców. Fakt ze mają ukierunkowania w tym temacie ale to tez od pokolen działalnośc człowieka.
Dla mnie przyszły na świat "w celu" zaprzęgowym i dla mnie są psami zaprzęgowymi. Tak jak wyżeł zawsze dla mnie będzie psem myśliwskim, tak husky jest psem zaprzęgowym. Właśnie to, że wykorzystuje je się inaczej jest dziwnym i znów dla mnie niezrozumiałym ukierunkowaniem przez człowieka.

Pasja, nie dogadamy się, bo inaczej patrzymy na pewne sprawy. Przykro mi ..
Szczerze mówiąc nie rozumiem... Skoro to człowiek kierunkuje psy a nie ma w tym zadnych powiedzmy genetycznych uwarunkowań fizycznych i psychicznych (nie wiem czy to dobre okreslenie).. To dlaczego istnieja rasy pasterskie, zaprzęgowe, myśliwskie.. A nie po prostu pies i każdy go kierunkuje jak chce?
Na zawodach nie biegają przypadkowe psy przypadkowych ras, nie bez powodu w prawdziwym wydaniu tego sportu spotkasz jedynie psy od lat pod tym kątem hodowane.
Jasne, że dzisiaj wiele z ras mysliwskich, zaprzegowych itp ma po prostu "zkomercjalizowaną" psychikę i wiele z nich lepiej się czuje na kanapie a w pracy. Ale spróbuj nie kierunkować psa z linii pracujących, z dobrymi predyspozycjami do tego... A zobaczymy czy psu z silnym instynktem pasterskim zastąpisz pracę spacerując z nim po górach a psu zaprzegowemu uprawiajac z nim agility.
Żaden własciciel nie wie czy jego nie pracujacy pies jest nieszczesliwy i czy chcialby pracowac gdyby kiedys mial ku temu szanse. To jest po prostu kwestia tego co czlowiek sobie wmawia i innym odnosnie swojego psa a najczesciej robi to dla swojej wygody..

One nie przyszły na świat w celu zaprzegowym

... do słów Metroski dodam tylko, że na pewno nie przyszły na świat w celach turystycznych...
ZH,moze stworzymy nowa rase Pies Turystyczny Polski
Wow! A jednak nie tylko dla mnie

Wow! A jednak nie tylko dla mnie
Basiu, nie tylko O jak ja kocham dorabianie ideologii

Nie wiem jakie oszczerstwa pod kątem jakiego maszera? z moich postów? Jesli tak nieumyślne i nie wiem o co chodzi i nie wiem w którym momencie prosze przytoczyć.

Owszem spokojnie mozna im zastąpic inna aktywnością oczywiscie jak się ma na ten temat pojęcie. Kliker drodzy panstwo jest tutaj najlepszym narzędziem np. ale inne także.

Jeśli nie można kierunkowac to dlaczego tak świetnie wyżły sobie radza w sporcie zaprzegowym ?, a przeciez na tak zwanym profesjonalnym poziomie chyba nie biegają psy ras północy tylko najlepiej biegaja mieszanki które powstały dośc nie dawno, chyba że sie mylę?

Dlaczego nie w celach turystycznych czym sie różni praca psa przy wciaganiu człowieka pod góre np. od canni crossu?

Śmiem zaryzykowac stwierdzenie za które zaraz znowu wszyscy mnie skrytykuja że psu to obojetne czy ciągnie sanie czy biega za wabikiem czy robi inne rzeczy . Pies to niestety prosty bardzo system , zaspokaja swoje potrzeby i na prawde mu obojetne jest czy spozytkuje swoją energię w górach przy saniach czy robiąc rozpierduche w domu. On zaspokaja swoje porzeby. To człowiek widząc jakieś predyspozycje psa kierunkuje go . Co z tego że mam malamuta jak mu się biegac nie chce to co ma być zaprzegowcem? Za to owczarek świetnie biega dlatego startuje w Canni-crossie i dobrze sobie radzi. Przykłady można mnożyć.
Pasja. Tak czytam o tej Angli z nudów trochę w oczekiwaniu na śnieg. Ale odpowiedz wreszcie na jedno pytanie, które ktoś już wielokrotnie zadawał (może przeoczyłem odpowiedź wtedy przepraszam). Czy ten pies co zdechł na waszej pierwszej wyprawie miał sekcję zwłok? Bo skoro zmarł na padaczkę wcześniej nie wykrytą (tak wynika z Twoich wypowiedzi) to znaczy, że ktoś ją wykrył po śmierci (też tak wynika z Twoich wypowiedzi). Który Wet to stwierdził? Kiedy? i Jak? Innych forumowiczów proszę aby się wstrzymali z komentarzami aż do czasu, kiedy Pasja odpowie na to pytanie. W przeciwnym wypadku pytanie znowu się rozmyje jak inne draźliwe tematy na tym forum. Jak w tym kawale w którym Wilk dowiedział się o sensacji jak to Zając wlał Lisowi: "mówi Wilk do lisa: te Lis słyszałem, ze dostałeś lanie od Zająca. Lis na to odpowiada: gdzie? A Wilk na to: słyszałem, że w lesie. A Lis na to: jaki tam las trzy drzewa". I tutaj Lis z Wilkiem rozpoczynają burzliwą dyskusję, czy trzy drzewa to już las czy jeszcze nie las.
Otóż panie Jacku na tym forum chyba nie odpowiadałem na to pytanie.

Od razu uprzedzam że jest to dla mnie bardzo przykra sytuacja gdyż tym psem był Smerek samojed który był moim wielkim przyjacielem i nie chcę żeby ktos zaraz napisał że go usmierciłem. Prosze o poswtrzymanie sie z takimi wypowiedziami gdyż nikt nie zna sprawy a ja spróbuje ją tuaj jakoś zobrazowac i licze bardziej na współczucie po stracie przyjaciela niz oskarżenia nie podparte niczyja wiedzą.

Na Wyprawe z Gór do Morza pojchało chyba więcej psów niż teraz nie pamietam dokładnie ile w tym młode chyba wtedy 8 miesięczne psiaki. Ze wzgledu na nie jak zwykle podrózowaliśmy wieczorami albo mielismy nocne wedrówki. Pierwszy atak Smerek miał w okolicach Wadowic wtedy weterynarz w Wadowicach stwierdził żebysmy się nie martwili gdyż on po prostu ma silniejsze odczuwanie nerwowe i czasem będzie miał takie napady. ( Smerkowi po wysiłku zawsze drgały tylnie łapy w wawie robilismy badania - nie pod kątem padaczki niestety bo nikt nam wtedy nie zasugerował- i wyszło że silne odczuwanie nerwowe) kazali kontynuować wyjazd i się nie przejmować , nie dali żadnych leków żadnych wskazówek i nic , konsultowaliśmy się telefonicznie z wawą i te same niestety opinie. To nas całkowicie uspokoiło tym bardziej że Smerek się świetnie czuł wrócił apetet i było ok. Drugi atak niestety ten śmiertelny miał na koniec Wyprawy.

eśli nie można kierunkowac to dlaczego tak świetnie wyżły sobie radza w sporcie zaprzegowym ?, a przeciez na tak zwanym profesjonalnym poziomie chyba nie biegają psy ras północy tylko najlepiej biegaja mieszanki które powstały dośc nie dawno, chyba że sie mylę?

Sam sobie odpowiadasz i sam sobie przeczysz - pewne cechy wyżła, które wcześniej ukierunkowano na potrzeby polowań, okazały się przydatne również w sporcie zaprzęgowym - ale nie wszystkie, stąd właśnie utworzono kolejne rasy, czy póki co mieszanki, tak dobierając psy do hodowli aby pewne cechy wzmocnić, a inne wytłumić - tak więc powstały psy genetycznie ukierunkowane na sprinty... Idąc Twoim tokiem rozumowania, to łapie pierwszego lepszego szczeniaka, może być basset i od wczesnych miesięcy ukierunkowuje go na sport zaprzęgowy.. wyjdzie mi doskonały sprinter? dystansowiec?

Psy ras północnych są ukierunkowane do pracy w zaprzęgu - ale nie mają na tą pracę wyłączności, stąd powstają nowe rasy, dostosowane do innych warunków niż te na Dalekiej Północy...

[ Dodano: 2007-08-27, 12:11 ]
Drugi atak już był bardzo silny i nastąpił podczas pieszej wędrówki gdy nie było za gorąco a szlismy chyba niecałe 3 km do bazy nad morzem. Smerek nagle upadł jakby mu było słabo jakby zemdlał i od tamtej pory działo sie bardzo dużo strasznie sapał dyszał i wogóle tracił przytomnośc moja dziewczyna dwukrotnie robila mu sztuczne oddychanie po czym on odzyskiwał zawsze przytomnośc. Tak dowieźliśmy go do najbliższego weta chyba jakięs 10 km od naszej bazy on stwierdził że to objawy padaczkowe ale nie bardzo mial sprzet i wogole dał mu dwie kroplówki i kazał wieśc do weta w Gdyni tam walczyli o Smerka jeszcze długo. Podali mu wtedy kilka kroplowek i jakies lekii wydali wyrok kazali czekac ale pies miał juz tak wielkie zmiany że zaproponowali żeby go uspić Gdy usłyszeli o pierwszym ataku powiedzieli że gdyby wtedy dostał leki osłonowe na watrobę to bć moze drugiego ataku tak silnego by nie yo i że ten lekarz z Wadowic powinien skierowac na badania na padaczkę także ci z wawy którzy widzieli drżenie nóg powinni skierowac na badania pod kątem padaczki. Gdyby pies był leczony i podawane by miał leki osłonowe być może z taką nasza świadomościa żył by dużo dłużej. . My go zabraliśmy do bazy i tam zdecydowaliśmy że czekamy do rana i wtedy wrócimy do domu żeby mia fachową opieke non stop. Niestety Smerek walcząc długo nad ranem odszedł. Ból był tak silny że nie pomyslelismy o sekcji zwłok chcielismy go tylko pochować. Teraz żałujemy bardzo żałujemy namawiam wszystkich jeśli Wasz pies odejdzie z jakichś powodów o których nie wiecie pewność bedziecie mieć tylko po sekcji zwłok tam by wyszło czy była to padaczka czy nie. Smero był wspaniałym psem wiernym i kochanym pracował z dzieciakami uczestniczył we wszystkich działaniach mojej dziewczyny chodził z nami do pracy Dlatego nigdy sobie nie darujemy tego co się stało dlatego teraz zawsze badamy psy od różnym kątem nasze psy niemalże wszystkie badania jakie sa możliwe do zrobienia bo nie chcemy żeby cos było przypadkiem. Panie Jacku tak wygladala historia Smerka. Wiem że my zawiniliśmy nie badając go . Teraz nasze psy leczmy w świetnej warszawskiej klinice która ma szereg specjalistow i nigdy nie wydają wyroku zanim nie zrobia szeregu badan i to nam sie podoba.

[ Dodano: 2007-08-27, 12:24 ]
Czyli miał czy nie miał padaczkę? Wet z Wadowic i Wet w Warszawie nie stwierdzili padaczki. W takim razie, kto stwierdził co było przyczyną zgonu, że to padaczka a nie np. przegrzanie?

[ Dodano: 2007-08-27, 12:29 ]
A i jeszcze jedno najłatwiej jest oceniac zza biurka przed kompem na wielu forach zostalismy skrytykowani gdyz informacja jest prosta Wyprawa - śmierć psa . W polsce sie nie próbuje dowiedzieć dlaczego a wydaje się wyroki WINNY każdy krzyczy a to przeciez nasz dramat i warto to uszanować , a na pewno warto sie dowiedzieć tak jak np. robi to Pan panie Jacku. Pozdrawiam

[ Dodano: 2007-08-27, 12:32 ]

Owszem spokojnie mozna im zastąpic inna aktywnością oczywiscie jak się ma na ten temat pojęcie. Kliker drodzy panstwo jest tutaj najlepszym narzędziem np. ale inne także.

Ja tylko nie rozumiem po co kupować sobie psa zaprzęgowego i kierunkować go na kanapowego jeśli można sobie kupić Shih-Tzu i nie trzeba dorabiać do tego teorii, ze pies jest szczesliwy.
METROS a myślisz ze kazdy kto kupuje psa rasy północnej mysli o sporcie zaprzegowym? I każdy kto kupuje Amsta mysli ze jutro wystawi go w pojedynku?

[ Dodano: 2007-08-27, 12:53 ]

METROS a myślisz ze kazdy kto kupuje psa rasy północnej mysli o sporcie zaprzegowym?

a to już kwestja tego, ze ludzie nie myślą...
idąc tym samym tokiem "rozumowania" ludzie zaczną kupować surykatki - wróć, surykatkę, każdy tylko jedną... potem ją ukierunkuje na życie w pojedynkę i ona będzie szczęśliwa...
Pasja. Skoro sam przyznajesz że po fakcie jesteś mądrzejszy i już byś teraz nie popełnił drugi raz grzechu zaniechania, to dlaczego zamiast przyznać rację tym, którzy cię ostrzegają, że wożenie psów latem w samochodzie bez klimatyzacji i do tego nie na tylnym siedzeniu ale w nieklimatyzowanych boksach jest dla tych psów bardzo niebezpieczne to ty wszystkim próbujesz udowodnić, że to jest bezpieczne. I aby nas przekonać każesz nam jeździć z Tobą aby to sprawdzić.

Jeszcze raz powtarzam to co wcześniej napisałem. Zasada "tam gdzie ja tam moje psy" jest bardzo szlachetna. W takim razie jak masz dużą ilość futrzaków to latem sieć na dupie z nimi w domu a wyprawy organizuj zimą albo poźną jesienią. Wtedy też Paryż jest bardzo ładny a w zimowej szacie pieskom na pewno się bardziej spodoba.

[ Dodano: 2007-08-27, 13:09 ]
Czy czytałes to co napisałem to nie była kwestia podroży tylko choroby psa. Tak samo mogło byc i pewnie by tak sie stało gdyby był w domu albo gdyby jechał ze mną nad jezioro w klimatyzowanym samochodzie na tylnym siedzeniu. Co ma piernik do wiatraka. Dzięki za przestrogi. Każdy po fakcie jest mądrzejszy. Śmierc Smerka nie miała nic wspólnego z podróżą a z debilnymi niewyedukowanymi lekarzami ktorzy powinni skierowac na badania już wtedy gdy widzieli drżenie konczyn u Smerka po wysiłku.

[ Dodano: 2007-08-27, 13:15 ]
A ja nie napisałem, że to była kwiestia podróży. Napisałem tylko abyś drugi raz nie musiał być mądrzejszy po fakcie
ok

[ Dodano: 2007-08-27, 13:22 ]
Metros powiedz mi czy twoj pies w zaprzegu biegnie dla ciebie czy dla siebie?

Czy jak przychodzi na kanapę to dla siebie czy dla ciebie?

[ Dodano: 2007-08-27, 13:35 ]

Metros powiedz mi czy twoj pies w zaprzegu biegnie dla ciebie czy dla siebie?

Czy jak przychodzi na kanapę to dla siebie czy dla ciebie?


Sluchaj i Ty do mnie wyjezdzasz z takimi pytaniami a sam twierdzisz, ze psu mozna cos zastąpić?
Ze mnie chcesz zrobić wróżkę, która wie lepiej co lubi jej pies?
Ja chociaż dawałam szanse moim psom wykonywac namiastke ich pierwotnej funkcji. Jedna uwielbia to, druga nie, trzecia nie może. A Ty gdy mowa o ludziach, którzy wrzucają psa na podwórko nawet nie myslac o treningach, mówisz o "kierunkowaniu".
Wolne żarty.

[ Dodano: 2007-08-27, 13:48 ]
nie odpowiedziałaś na pytania
Odpowiedź jest oczywista. I nadal nie wiem jak to sie ma do Twojej teorii
Będe wdzieczna jak to w końcu wytłumaczysz...

Czy czytałes to co napisałem to nie była kwestia podroży tylko choroby psa. Tak samo mogło byc i pewnie by tak sie stało gdyby był w domu albo gdyby jechał ze mną nad jezioro w klimatyzowanym samochodzie na tylnym siedzeniu.
Upaly obciazaja organizm psa. Moga zdarzyc sie przypadki smierci z powodu przegrzania zupelnie zdrowego organizmu. poza tym sa choroby, ktorych w ich poczatkowym stadium lekarz nie stwierdzi. Nie bez powodu lekarze zalecaja, aby w najwieksze upaly pozostac w domu i nie wychodzic poza wyjatkowymi sytuacjami. Na domiar zlego nasze psy sa przystosowane do zupelnie innego klimatu, wiec tym bardziej powinnismy im oszczedzac wystawiania na dzialanie wysokich temperatur, a juz szczegolnie dlugotrwalego!

Nikt nie mowi, ze inicjatywa jest zla. Raczej pora roku nieodpowiednia. Jestes wzorem dla swoich podopiecznych - lepiej by bylo, gdybys dal im przyklad jak zrezygnowac z przyjemnosci dla bezpieczenstwa swojego psa.

Pasja, zmieniasz temat?

Ale skoro już poruszyłeś temat dominacji, to może pójdźmy szerzej tym wątkiem - w stadzie pies alfa jest 'przywódcą', ale to przywództwo nie jest oparte wyłącznie na sile fizycznej, raczej na doświadczeniu, inteligencji i pewnej 'sile charakteru'. Pies Alfa działa dla dobra stada, nie tylko swojego własnego, tak ma kierować stadem aby zapewnić mu przetrwanie, co więcej, jak najmniejszym kosztem.. Alfa który naraża stado na niepotrzebne niewygody nie jest dobrym przywódca.. co sie wtedy dzieje? albo jest mu odbierane przewodnictwo, albo część stada się odłącza...
W relacjach pies człowiek, pies próbuje stosować dokładnie takie same zasady - ale przewaga człowieka sprawia, że nie mogą zaistnieć wszystkie zachowania stadne 'normalne dla psów'... chociaż czasem pies próbuje przejąć przywództwo, to jednak nie może na ogół zaistnieć sytuacja 'odejścia' psa, lub tez faktycznego, całkowitego przejęcia władzy, nie będę się wdawał w szczegóły, ale póki człowiek jest tym który 'zdobywa i zapewnia stadu pożywienie', nie mogą zadziałać normalne mechanizmy stada.. to tak w dużym uproszczeniu oczywiście.. zależy tu dużo od rasy psa, ale właśnie psy pierwotne mają te zachowania stadne dość dobrze rozwinięte, czy raczej nie stłumione... Działanie stada, którym kieruje alfa musi mieć cel, być na coś ukierunkowane, choćby na sam bieg (praca w stadzie) po którym zwykle (nie koniecznie od razu) następuje rozdział pożywienia przez przewodnika... Z punktu widzenia psa, to co robi i każe robić stadu przewodnik musi jakoś przekładać się na sens w psim pojmowaniu. Nawet jeśli wchodzą w to czynności tak nienaturalne dla psów, jak pakowanie do przyczepy i jazda.. no właśnie - jeśli jest to jazda na trening, po której następuje coś co psy rozumieją, co więcej lubią to robić, to staje się częścią tego działania, psy akceptują pobyt w boxach przyczepy, nawet jeśli stanowi to dla nich chwilową niewygodę.. Muszą tu jednak IMHO istnieć zrównoważone proporcje, odczucie niewygody podczas jazdy nie może przewyższać przyjemności czerpanej z samego treningu (podobnie jak zbyt ciężki trening dla młodego psa może sprawić że będzie uciekał na widok szelek)...

Napisz mi, czemu z punktu widzenia psów, służyło wożenie ich w przyczepach taki kawał przez tyle dni? Samo zakończenie danego etapu nie jest tu równoważną 'przyjemnością, tym bardziej że noc i tak spędzają w przyczepach.. jestem przekonany, że ilość ruchu większości psów podczas tej wyprawy była niższa niż na codzień, w domu.. czemu więc z punktu widzenia psa cała ta akcja służyła? Pies nie odczuwa tego co ludzie, poznając nowe kraje i okolice, może co prawda czerpać przyjemność z nowych bodźców, ale znów, wracamy do proporcji - czy pobyt w warunkach z ograniczoną mocno ilościa bodźców będzie zrównoważony (a powinien byc przewyższony) przez bodźce otrzymywane na postoju? A co ze stresem związanym ze zmianą miejsca który część psów pewnie odczuwała? Co ze zmianą flory bakteryjnej w dostarczanej psu wodzie? No chyba nie uwierzę że na całą podróż wodę woziliście ze sobą... To samo z karmą - z tego co zrozumiałem, na wyjazd zakupiliście hurtem suchą karmę - czy wszystkie psy w domowych warunkach jadły dokładnie to samo? Czy te na innym wikcie dostały karme juz dwa tygodnie wcześniej, żeby przejść bezstresowo na nowy sposób żywienia? Analogicznie po powrocie, czy też każdy miał zapas karmy, pozwalający na stopniowy powrót do zwykłego sposoby żywienia?

Zsumuj te wszystkie czynniki stresogenne, a potem podstaw po drugiej stronie równania coś, co to zrównoważy, oczywiście zrównoważy w/g psiej logiki, psiego sposobu postrzegania i rozumowania...

Moim zdaniem bilans tej wyprawy po stronie psów jest mocno ujemny, ciężko będzie mnie przekonać, że psy to lubią, że sprawiło im to radość i że chcą jeszcze.... ale próbuj...
Już powiedziałem nie zamierzam nikogo przekonywać, nie o to mi chodziło. Chodzi mi o to żebyście zobaczyli ze ja psom krzywdy nie robie jak mnie tutaj oceniono i nasze działania zmierzają w kierunku psów. To tyle do wyprawy . Wieczorem moge pogadac na temat teorii dominacji. Pies Alfa w stadzie psow i kto tutaj mówi o dorabianiu ideologii he
W moim odczuciu ta wyprawa robiła psom krzywdę, nawet jeśłi nie (mam nadzieję) trwałą, to sama akcja nie była dla nich przyjemnością i stwarzała niczym nie usprawiedliwione ryzyko..
Metros odpowiedź jest prosta dla ciebie jaka to odpowiedź?

Nie odpowiedziałaś
Nie wytrzymam za chwilę. a miałem już tu nie zaglądać. Ten facet jest niereformowalny. Tylko śmierć następnego psa może na niego podziałać. A i tego nie jestem pewien

[ Dodano: 2007-08-27, 15:46 ]
Może 'ukierunkuje' Cie w ten sposob.
Druga suke SH kupilam z mysla o bieganiu. Pomimo tego, ze nie miała możliwości zrażenia się do biegania i jest całkowicie, fizycznie zdrowa, to na widok szelek wraca do domu. Na widok smyczy biegnie do bramki. Owszem, daje sie podpinac do roweru, ale wiekszosc trasy jej linka jest luzna.
Moze wg Ciebie źle ją 'ukierunkowałam' (polubiłam to słowo) - być może tak jest (ale wez pod uwage, ze inne psy które trenowałam w ten sposób uwielbiaja biegac), a moze ona po prostu nie lubi ciagnac , nie ma takiej woli.. I na tej podstawie smiem twierdzic, ze one robia to dla siebie a nie dla mnie.
Wychodze z założenia, że na treningi jeździ team, aby coś z tego było i musher i psy muszą to lubić. Jeśli to lubią to dopiero motywacje do zwiekszania mozliwosci czerpia z robienia tego nawzajem, dla siebie..
Jesli na starcie pies nie czerpie z tego przyjemnosci albo musher albo oboje, to nigdy z tego nic nie bedzie.

A teraz czekam na Twoje odpowiedzi na moj post na górze strony.. Bo generalnie nie widzę sensu odpowiadać na pytania, które wydaje mi sie , niewiele wnosza do wątku

Chodzi mi o to żebyście zobaczyli ze ja psom krzywdy nie robie
Nikt nie mowi, ze zrobiles psom krzywde, tylko ze lekkomyslnie naraziles je na niepotrzebne ryzyko. Tak, jak narazales dzieci - az mi sie goraco zrobilo jak przeczytalam, ze woziliscie te dzieciaki prowadzac noca... Mowie to jako matka takiego wlasnie dziecka. Rozsadek przychodzi z wiekiem - niestety nie zawsze wraz z osiagnieciem pelnoletnosci. Kiedys to zrozumiesz, zobaczysz. Oby wczesniej nikomu nie stala sie krzywda.
Ok dzięki, rzeczywiście nie ma sensu dalej gadac tak przyznaje sie od 10 lat nic innego nie robie jak narażam dzieciaki które biorę pod opiekę oraz narazam psy które uważam za swoich przyjaciół. Hej nara w tym temacie . Reimar a czy autobusy nie jeżdżą nocą . Po autostradach na zachodzie to naprawde nie jest nic zbrodniczego ale widze ze wszystko jest na nie z waszej strony ok rozumiem moze z wiekiem przyjdzie mi zastanowienie. Na razie niestety nie przyszło a rodzice od dziesięciu lat puszczaja ze mną dzieciaki i co więcej jest ich coraz więcej bo w druzynie jest juz 70 osób może napiszcie jakiś list intencyjny do rodziców to przestaną wysyłac dzieciaki ze mną na moje obozy przetrwania. powodzenia w działaniu wszystkim.

[ Dodano: 2007-08-27, 16:04 ]
Tak pasja, biłam psa szelkami i rowerem (bo jak widzi rower, line i jak widzi, ze zakladam drugiej suce szelki ba! nawet jak widzi mojego kolege z psem zaprzegnietym, to zwiewa... dla mnie to wcale takie proste nie jest)
Ona się nie boi szelek, normalnie je nosi. Nie ciągnie też na obroży i smyczy gdy biegnie przy rowerze.. Ot po prostu, nie ma woli, nie ma motywacji.. Takich Husky jest dużo, nie ja jedna takiego mam.

Druga rzecz - na jakie pytania Ci nie odpowiedziałam?


METROS i o to własnie chodzi wśród psów północy zdarzają sie takie które nie chca biegać i takie które to uwielbiaja ale równie dobrze można z psa połnocy stworzyc chodzacego przy nodze niemalże owczarka choć przeciez te rase ( malamuta) cięzej ułozyć. Tak naprawde my go kierunkujemy.

To ja juz nie rozumiem. Mówisz o tresurze czy o kierunkowaniu? Bo chodzący przy nodze AM nie wyklucza możliwości, że będzie on doskonale biegał w zaprzęgu.
Natomiast nie rozumiem po co ktoś kupuje AM, aby go "kierunkowac" na agility i siedzenie na podwórku

Teoria dominacji ZH jest juz dawno naukowo obalona i nie żadnych podstaw żeby się nią zachwycać. Nie ma żadnego psa alfa itd. psy mają ze soba każdy z kazdym jakies relacje i tyle ale nie na zasadzie dominacji . Teoria dominacji to brednie to jest własnie dorabianiem ideologii.

Bardzo chętnie poznam te naukowe żródła, jeśli można , warto byłoby podać nam maluczkim kto tą tezę obalił .....

Reimar a czy autobusy nie jeżdżą nocą .
To nie jest wymysl, ze w takie trasy, w jaka Wy pojechaliscie, zabiera sie wiecej niz jednego kierowce do kierowania jednego pojazdu.



Szczerze, to zastanawiam sie nad tym, czy gdzies tego nie zglosic. Sa od tego wladze, aby stwierdzic, czy nie naruszono przepisow i nie narazono uczestnikow na niebezpieczenstwo. Ja jestem z tych rodzicow, ktorzy wzywaja policje przed klasowa wycieczka, zeby sprawdzili kierowce i stan techniczny autokaru. Wole dzialac zawczasu i na wyrost zamiast plakac po fakcie.
pasja napisał/a:


oj to jest nas więcej:)

Teoria dominacji ZH jest juz dawno naukowo obalona i

Czyżby klikerowy neofita?, wybacz, ale jeśli twierdzisz że psy w stadzie, nie tworzą hierarchii, że nie ma psów dominujących, to faktycznie, nie bardzo mamy o czym rozmawiać, polecam listę dyskusyjny Barbary W, tam właśnie brak hierarchii i dominacji jest jedynie słusznym i wszech-obowiązującym wyznaniem... Przyciąga to ludzi którzy najpierw źle pojmując dominacje katowali swoje psy, a po nawróceniu twierdzą że zachowania dominacyjne i uległościowe nie istnieją... Wyobraź sobie że doskonale udało mi się poznać techniki pozytywnego wzmacniania i wygaszania, również z powodzeniem stosować to w szkoleniu psów, a przy tym nie przeszkadza mi to widzieć, że te ledwo cztery psy które u mnie są tworzą stado oparte na hierarchii, może dalekiej od tej w stadach wilków, ale bez wątpienia istniejącej.... Oczywiście jako niezbity dowód możesz dac przykład rasy (wyleciała mi nazwa z głowy, Cavalier..de cośtam?) która jest poprzez wieloletni dobór i selekcje całkowicie pozbawiona zachowań hierarchicznych, ale to chyba dość skrajny przypadek, tak jak ps ras pierwotnych mają dość silnie rozwinięte zachowania stadne, tak też istnieje cała rozpiętość nasilenia zachowań hierarchicznych.. ale twiedzenie że dominacja u psów nie istnieje, jest w sumie warte tyle, co twierdzenie że psom sprawia radość kiedy wlecze się je kilka tysięcy kilometrów przyczepą w środku lata....

Tutaj natomiast możesz spotkać ludzi którzy na codzień mają do czynienia z psami w ilości węcej niż jeden - dwa, z psami które tworzą stado oparte na hierarchii, a więc dominacji jednych psów, a podporządkowaniu innych... jeśli Ty u swoich psów takich zachowań nie dostrzegasz, to i nie dzii mnie że wpadasz na pomysł uszczęśliwiania psów wyprawą jak w temacie...

Żeby tak już do końca zaspokoić moją ciekawość, możesz dopisać parę słów w temacie finansowym - ktoś wyjaśniał, że za zebraną kasę kupiono, czy też wyremontowano samochody - Ty piszesz, że większość pojazdów jest prywatną własności, w tym Twoją... czy możesz opublikować gdzieś (nie koniecznie tu, choć link mile widziany) rozliczenie pieniędzy pochodzących, było nie było, z publicznej zbiórki pieniędzy? Nie wnikam już czy mieliście pozwolenie na prowadzenie takiej zbiórki, bo nie mam czasu na pisanie zawiadomień, ale nie wykluczone że Barankowi sie będzie chciało Jak ktoś wspomniał, za taką kasę mogliście lecieć komfortowo samolotem, nawet czarterem, żeby obcy ludzi nie stwarzali zagrożenia dla psów... Tak czytając jeszcze ReiMar nabieram chęci napisania paru słów do KG ZHP, z prośbą o dokładne wyjaśnienie sprawy... Autobusy nocą kursują, ale kierowcy w dzień nie zwiedzają okolicy, nie zajmują się psami i dziećmi które powierzono im pod opiekę...

Miałbym jeszcze pare pytań, ale nie wiem czy jest sens... już uciekasz od tematu i wymyślasz zastępczo zagadnienia dominacji, widać nie jest Ci na rękę ta dyskusja... tyle że nie znaczy to że wszystko jest OK, przeczekamy i przycichnie...
To i ja sie dolacze.
A w oczekiawaniu na odpowiedzi na ponizsze pytania, chcialabym pogratulowac na umiejetnosci znalezienia tylu sponsorow. Na prawde duzy sukces. I chyba wyjasnic cos co jeszcze nie zostalo w tym watku napisane doslownie. Nie chodzi tu o bicie piany, ze cos zrobiles innego, zorganizowales itd. Kazdy z nas chce ci pomoc przy organizowaniu nastepnych wypraw, i kazdy chce sie podzielic swoimi doswiadczeniami i podpowiedziec ci ze niektore sytuacje byly z Waszej strony nierozsadne. I moze jednak powiniennes je przemyslec. Szczerze martwilam sie o was, o dzieciaki przede wszystkim i o psy podczas waszej wyprawy. I bardzo mnie cieszy ze wrociliscie cali i zdrowi. ALe ni ktorych sytuacji nie da sie przewidziec, i kazdy tutaj chce ci je uswiadomic. I mam nadzieje ze jednak nie zkonczyc czytac i pisac postow na forum, bo mozesz w bardzo latwy sposob czerpac wiedze od ludzi, z o wiele wiekszym doswiedczeniem od ciebie, a my mozemy czerpac wiedze od ciebie.

Kilka pytan jezeli mozna:
-od jak dawna kierowcy posiadali prawo jazdy? nie pytam sie czy byli doswiadczeni, bo kazdy ma swoj subbiektywny osad.
-ile kilometrow zrobiliscie w ciagu ilu dni?
-czy zdazyly sie na strasie jakies niebezpieczne momenty? przy trasie liczacej kilka tysiecy kilometrow, zawsze moze sie cos wydarzyc
-czy mieslicie wszystkie zgody (chyba kuratorium musi taka zgode wystawic, jezeli zabiera sie dieciaki, ale nie jestem pewna wiec slatego pisze "chyba") na organizowanie wyprawy? chodzi mi o to, ze jak nawet organizuje sie oboz w lesie musi byc zapewniona kuchnia, lazienka itd.
Sorki ze poruszam kilka tematów ale chyba na tym forum to normalka juz w powitaniu uprzedzono mnie ze tematy ida wielowątkowo.

A więc zostawmy teori dominacji i stado na inny temat.

Jesli chodzi o wyprawę

1) Zawsze Policja sprawdza nasze samochody przed wyjazdem stan techniczny itd my o to bardzo dbamy
2) Kto powiedział że nie było kierowców na zmianę- 5 samochodów 7 kierowców
3) FINANSOWO - jak chcecie to zglaszajcie hę śmiało my aż za bardzo dbamy o finansową kwestię
4) Ale finansowo jak tak bardzo chcesz mogę napisac choć nie czuje się w obowiązku Samochody własność mój , marcin -przyboczny, aga - drużynowa, paula - przyboczna i dwa samochody fundacyjne które zakupiła Fundacja św. jana Jerozolimskiego

Samochody były przygotowywane z pieniędzy wyprawowych co znaczy zrobione zostały bagaźniki dachowe , grile wyremontowane zawieszenie i kilka innych rzeczy które musiały byc zrobione przed taką podróżą

Finansowo

Finansowaliśmy wyjazd ze zbiórek pieniężnych - rozliczonych w Hufcu
Fundusz Grażyńskiego
Blachy Pruszynski
Urząd Miasta Kobyłka
oraz pieniędzy otrzymanych przez darczynców co jest u nas na stronie napisane

poprzez Fundacje św. Jana Jerozolimskiego zbierane

pieniądze są w fazie rozliczania a obóz w fazie rozliczania w chorągwi stołecznej i do niej trzeba się udac jak się chce czegoś dowiedzieć a nie do GK ( dla troskliwych matek i innych troskliwych)

Czy jakieś pytania odnośnie pieniążków? Konkrety interesują? Nie jestem w obowiązku podawać ale jak ktoś bardzo ciekawy to odpowiem bo do ukrycia nic nie mam

Oprócz tego pozyskaliśmy kurtki które zakupiła dla nas firma Cisowianka a w połowie sponsorowała firma Hannah koszt około 15 000 zł- polar z windstoperem + kurtka

Karme mieliśmy za darmo od sponsora dla wszystkich psów na wyprawie oraz na zlocie na którym było psów 17

Czy coś jeszcze interesuje?

5 samochodów 7 kierowców

Czyli troje jakby nie było nie miało zmiany...

A co do finansów - mnie by interesowało ile środków wydano na remonty samochodów prywatnych, ich wyposażenie itp.. tak pytam, bo mam parę rzeczy do zrobienia w aucie i chętnie się podepnę jeśli po rozliczeniach szczegółowych jakaś kasa Wam zostanie.. zapewniam że autko używane będzie do równie szczytnych celów... może nawet szczytniejszych, bo trzeba jechać złapać psa w TM

Karma za darmo od sponsora, super, pominąłeś tylko sprawę adaptacji do nowej diety - czy może wszystkie psy są od zawsze na tej karmie?

Ciekawość też mnie zżera na co wydaliście po 500 zł na psa w ramach jego przygotowania do wyprawy....
Asiek odpowiadam na pytania które sa konkretne i nie oskarżające i taki ton wmiany doświadczeń mi sie wreszcie podoba. Odpowiadam

Kierowcy prawo jazdy około 2 lat- do 5 kilometry zrobione przez te dwa lata około 30 000

Jechaliśmy około 28 dni zrobilismy chyba cos około 5500 może ciut więcej.

Jeśli chodzi o momenty na drodze to raz na parkingu przy cofaniu ktoś kogoś strzelił zderzakiem lekko. Nie było sytuacji trudnych czy niebezpiecznych całą wyprawe prowadził w kolumnie Marcin który miał największe z nas doświadczenie . Nawet ruh lewostronny nie zrobił dla nas wielkiego wrażenia. Nie prowokowalisy takich sytuacji nie przekraczaliśy 70 km na godzine gdyż jechalismy kolumna jeden za drugim z przyczepkami.

Oczywiście wszlekie zgody mamy , wyjazd harcerski jest zgłaszany w chorągwi składa sie szreg dokumentów włącznie z planem pracy dokładnym co bedziemy robic i jak jest planowany wyjazd menu i inne takie to wszystko choragiew składa w kuratorium oświaty i oni wydaja pozwolenie . Tak wszystko byo . Potem taki wyjazd rozlicza się w choragwi merytorycznie i finansowo. podczas obozu prowadzi sie ksiązke finansową i książkę pracy obozu czyli co się dział kazdego dnia.
A jeszcze w czymś możesz zaspokoić moją ciekawość - psów było 17, wiemy już że jeden nie pojechał, a ile było miejsc w przyczepach? Rzuć nieco światła na te cuda, skoro były tak specjalnie przygotowywane, to chyba warto podzielić się rozwiązaniami z resztą świata zaprzęgowego? BTW, również z czystej ciekawości - ile jest tych przyczep i na kogo zarejestrowane?
Wiesz co ZH nie powinienem z tobą gadać bo ton twojej wypowiedzi jest obraźliwy i zarzucający nam przynajmniej malwersacje finansowe.A propo samochodów nie dodałem jeszcze jednej ważnej rzeczy ile musze w moj uzyczony samochód wlożyc kasy po przyjeździe ale już nie z pieniędzy wyprawowych tylko swoich prywatnych, nie dodałem jeszcze ile spada cena takiego samochodu i wartośc po dodaniu na liczniku 6000 km.

Odpowiem ci jednak na pytanie o psy. Koszt badan wymaganych do przekroczenia granicy z anglią to

badania na ilośc przeciwciał 400 zł
badania EKG 50 zł
paszporty 60 zł
24-48 godzin weterynarz we Francji 23 Eu =100 zł

razem wiecej niż założone 500zł od razu mówie każdy płacił za swoje psy nie wydaliśmy nic z pieniędzy wyprawowych kazdy z osób z psem musiał tyle więcej zapłacić za wyprawę.

Jeszcze jedno ci napiszę i tobie Reimar a propo wycieczek szkolnych

czy wiesz dlaczego wycieczki szkolne sa takie drogie po płacisz za dziecko i z kadrę.

U nas koszt kadry 8 osób kazdy we własnym zakresie opłacał sobie sam. Czyli kadra płaciła tez za wyjazd niezłe nie

[ Dodano: 2007-08-28, 00:25 ]
Dajcie sobie spokój z doniesieniami gdziekolwiek. To są nasi koledzy od psów zaprzęgowych. Spróbujmy im jednak jakoś wytłumaczyć, że robią źle wożąc psy latem w przyczepach bez klimatyzacji na kilkutysięcznokilometrowych trasach. Ja widzę, że Pasja jest nieroformowalny. Dla wakacji latem w Paryżu zrobi wszystko, nawet w imię fałszywej ideologii (fałszywa ideologia dotyczy sprawy psów a nie opieki nad dziećmi). Ale próbować trzeba.

W przyczepach po 6 psów w kazdej dwie przyczepy


Dwie przyczepy, każda z miejscem na 6 psów?

Czyli część psów jechała gdzie?
6+6 = 12; 17 -12 = 5...

Albo 'zgubiła' Ci się jedna przyczepa, albo pięć psów jechało..
gdzie?
w bagażniku?
Na tylnym siedzeniu?

A co Wasz plan przewidywał w razie poważnej awarii jednej przyczepy? Rozumiem, że aut było sporo, więc albo ktoś poszedłby na hol, albo upchnęłoby się ludzi po innych samochdach gdyby któryś totalnie odmówił współpracy (tylko gdzie wtedy te 5 psów?)... Jakie zabezpieczenie mieliście na wypadek gdyby jedna przyczepa nie mogła jechać dalej? To nie jest Polska, gdzie niemal w każdym regionie znajdziesz jakiegoś zawodnika, nawet z przyczepą, który poratuje Cię w razie potrzeby, przewiezie psy itp... IMHO jadąc na taką wyprawę należałoby pomyśleć również o takim zabezpieczeniu... wiem, nic się nie stało... nie ma o czym mówić... Ale skoro już ten temat istnieje, to niech też służy innym, zanim ktoś znów wpadnie na podobny pomysł, może poczyta opinie tu wyrażone i.... pójdzie z psem na spacer...

Nadal nie wiem co z Waszą zasadą dotyczącą psów - czemu jedna z osób nie została ze swoim psem który nie mógł jechać? Czy poniosła jakieś 'konsekwencje organizacyjne'?

1) Zawsze Policja sprawdza nasze samochody przed wyjazdem stan techniczny itd

ktory policjant zna sie na samochodach tak dobrze jak stacja kontroli pojazdow, ktora ma sprzet i odpowiednie kwalifikaje aby sprawdzac stan techniczny i wydawac opinie na ten temat ?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl