alexisend
Zgodnie z pomysłem Elvingi zakładam temat Karczma. Tutaj każdy elf może zaatakowaś krasnala w plecy a krasnolud może elfowi uszkodzić trzewiki toporem (nie polecam smok czuwa). A także Liadon będzie mógł korzystać z tutejszej piwnicy pełnej butelek, przy swoich wyprawach.
Tutaj każdy elf może zaatakowaś krasnala w plecy a krasnolud może elfowi uszkodzić trzewiki toporem (nie polecam smok czuwa)
Oooo ta fajowa jaszczurka
<goni smoka> choć! Do nogi No raz, raz... nie uciekaj przede mną, nie zrobie Ci krzywdy
<śmieje się> On do Ciebie nie przyjdzie Elunie, nie lubi Cię:P
<cmoka i smoczek sam do niej przybiega a ona zaczyna się z nim bawić>
I to coś ma mi zagrozić? <patrzy jak smok właśnie podaje Elvce łapkę i ładnie siada na rozkaz> pff xD
Ja to wiem A Faoś się znowu zdenerwuje, że mu smoczka "psujemy"
<śmieje się> to ja go psuję Elunie, nie Ty
<odwraca się do krasia> To coś Ci nie zagrozi, ale sam Faon bywa natarczywy <śmieje się na wspomnienie dawnych walk>
<krasnolud nie wie o co chodzi, więc wraca do kufla piwa i obserwowania tresury smoczka>
JEBUDU! <otwiera drzwi kopniakiem, staje uśmiechnięty od ucha do ucha w przejściu i rozgląda się> Piwa! <pobrzękując zbroją podchodzi do kontuaru, bierze litrowy kufelek i wypija duszkiem, rozlewając połowę> Ww.... bOOOOrk! <wyrywa mu się potężne beknięcie> Ups, przepraszam! Widze, że was się tu już trocę zebrało. Dobrze się składa, bo musze chciałbym was poinformaować, że wyjeżdżam na jakiś czas na daleką północ i w zwiążku z tym nie będzie mnie. A gdzie jadę? Do kraju, który długo był w rękach potomków najsłynniejszych piratów Mroczych Wieków... Kraju zamieszkanego przez lud spokrewniony z innym, który podczas Największej Wojny w Dziejach niemal samotnie oparł się Czerwonej Nawale ze wschodu. Będę jechał przez ojczyznę wąsatego marszałka, który ma u nas pełno pomników i kraj całkiem inny ale o podobnej nazwie i etnosie...
<patrzy się po ludziach... znaczy się elfach i innych takich czy na pewno załapali o co chodzi> No to cześć , bo mam przed sobą pracowitą noc.... <i wychodzi...>
Na zewnątrz slychać odgłos kopyt trzech koni. Po chwili następuje cisza i lekkie szepty. W końcu do karczmy wchodzi elf ubrany w granatowo srebrną tunikę po kostki, z ciemnym szaro-granatowym płaszczem na plecach. Rozglada się po sali i dostrzegając Elvingę podchodzi do niej by zasiąść obok niej.
- Mae govannen. Właśnie wróciłem z podróży...
Nagle jego wzrok przyciąga Elun lekko chyba zawiedziony smokiem.
- Hmm... - Jednym palcem wskazuje go smokowi, który momentalnie zaminia go w pomnik z popiołu. - Jeden oddech wystarczył.... hmm - pocierając się po brodzie zastanowił się nad sensem trzymania smoka.
- Mniejsza o to. Pani, jak się dzisiaj czujesz? - zapytał po chwili orientując się, że jego maniery ostatnimi laty odeszły w kąt i bardziej przejmuje się potworami, za co bardzo począł się karcić ostatnio.
<Zdenerwowany wchodzi do karczmy.> Znowy mi smoka deprawujecie??? I za co tak Eluna spopieliło??? <Patrzy na małą kupkę popiołu i z podziwem patrzy na raczej pokojowego smoka.> Mistrzu jak ci się to udało??? Rozumiem Elvingi nie skrzywdzi (ciekawe czemu). Ale że ciebie tak od razu słucha... no no no. . <siada przy barze i raczy się kufelkiem piwa>.
Zapomniałem <patrzy z niesmakiem na zabrudzoną podłogę> będzie trzeba Eluna sprzątnąć. Potem i tak wróci do zdrowia...ale na razie to zabrudził nam podłogę. <Bierze miotłę i wymiata Eluna na zewnatrz> no to teraz będzie czysto.
<uśmiecha się do Ivelliosa> A dziękuję, dobrze się dziś czuję.
<odwraca wzrok> Dziękuję Fao za pilnowanie czystości <śmieje się cicho równocześnie głaszcząc smoka...po chwili z uśmiechem wraca wzrokiem na Ivelliosa>
Mistrz zasaida do stołu i spogląda tęskno w stronę lady.
- Czy mogę prosić o kieliszek dobrego, białego wina? - Wymawia spokojnym głosem i odrzuca płaszcz bardziej w tył, by mu nie przeszkadzał w rozmowach.
- Dzisiaj dobra wieść... Kolejna księga wiedzy o naszej historii została ukończona przez skrybów. Koniecznie musimy ją poznać - uśmiecha się i szuka nadal wina - oczekuję, że goniec niedługo przyniesie mi moją kopię, którą specjalnie zamówiłem.
<Gotrek patrzy z przerażeniem na aportujące smoki, palącego się elfa, który po chwili zostaje wymieciony na zewnątrz przez innego, a potem regeneruje się, wydzielając dziwny elfi odór. W końcu patrzy na gapiącą się na siebie nawzajem z pożądaniem w oczach parę elfów...
Stwierdza że jak się nie upije to chyba zwariuje tutaj X_x>
PIWA!!!
<bierze łyka po czym beka wyjątkowo obrzydliwie, żeby pokazać, że nie tylko Razosław tak umie ; )>
<uśmiecha się do Ivelliosa> a ja czekam na moją kopię zapisaną westronem <spogląda w palący się w kominku ogień>
Pyk, pyk..... pyk ...mh...... z ciemności wyłania się postać wypuszczając delikatne, wręcz eteryczne niczym duchy kłębki aromatycznego dymu! Siedzi tak od........ i spogląda na sympatycznych kompanów. Chyba wnet szykuje się jakaś kolejna wyprawa? - myśli uśmiechając się i wypijając kolejną pintę piwa! Tyle czcigodnych postaci przemyka przez karczmę........ To dobre miejsce na spotkania, planowania, powiedzenia sobie nawzajem to co gryzie... Wnet przez salę z łoskotem przeleciał kufel i rozbił się o ścianę! Postać chwyta za oba miecze: świetlny i tradycyjny...... Ech - wzdycha - To tylko Liadon w feworze radości próbował zwrócić na siebie uwagę!
Wraca niezauważony do palenia fajki i sięga po kolejny kufelek złotego trunku......
<zwraca uwagę na Strażnika i uśmiecha się do niego pogodnie..po czym wraca do dłubania sztyletem w drewnie równocześnie bacznie obserwując zdarzenia wokół niej>
Kolejny kufelek..... kolejna pinta piwa! Spoko!! Postać siedząca w kącie zaprawiona w górskich wyprawach, pijąca dużo mocniejsze - górskie- trunki...... I .... kolejne ...pyk, pyk ...w dymie fajki .....znikam! Choć nie czarodziej..... ale jestem i ....jestem tu w ciemnym kacie patrząc jak zmagają się ciekawe "charakterki"!
<rozwścieczony Elun powraca do karczmy, rozgląda się za mistrzem, a następnie wypowiada tajemnicze słowa, uśmiech się złowieszczo> Od tej pory mistrzu będziesz znany jako "słaba głowa"
<odwraca się do Faoliona> A Ty... <mówi lekko wkurzony>... Od tej pory żaden zwierz Cię nie posłucha <rzuca mała klątwę>... przynajmniej do odwołania
<przysiada się do strażnika, rozpoczyna rozmowę i koi nerwy pykając fajkę>
<wybucha śmiechem> rzuciłam tu ochronę przed klątwami <rozbawiona patrzy jak Eluna oplatają magiczne korzenie, które powstały na skutek odbicia klątw>
Cytat: <wybucha śmiechem> rzuciłam tu ochronę przed klątwami <rozbawiona patrzy jak Eluna oplatają magiczne korzenie, które powstały na skutek odbicia klątw>
<na szczęście "odbicie czaru" zostało szybko zniweczone przez Eluna >
Cóż.... strażnik ma dwa miecze! i o tym proszę nie zapominać!!!! Ten tradycyjny... cóż... nie radzę sie przekonać komukolwiek jaki ostry! Ale ...świetlny!!!! Spoko Elun! I Wszyscy, którzy zapragną chwili spokoju! Tu bez wzgledu na przynależność itd.... możecie wpaść na kufelek piwa i pogawędkę! Zapewniam!!! Nic Wam nie grozi!!!!! I nikt krzywdy nie zrobi!!!!
Nic Wam nie grozi!!!!! I nikt krzywdy nie zrobi!!!!
Czuję się pominięty ^^ Albo conajmniej zlekceważony. Tak nie może być! <mówi, po czym jego uwagę ponownie przykuwa kufel piwa i całkowicie zapomina o tym, że właśnie miał wyciągnąć topór i wszystkich wyciąć>
Gotrek!!! Nie przesadzaj!!! Bo właściwie to cały czas mówi sie o Tobie!!!! I witaj jako Krasnolud w naszym pięknym Świecie!!! I jakom nie Elf, nie Krasnolud..... fajne masz posty i ....tak trzymaj!!!!
Też witam, witam, zaiste ładnie tu macie, choć mało krasnoludzkich bab <gładzi się po swej łysej brodzie z zastanowieniem>
Cały czas o mnie? Bez przesady... Był jeszcze smoczek... no i zaloty "królewskiej pary" ^^
Zaloty królewskiej pary? <podchwytuje ze zdziwieniem>
W sensie moda i admina ; ) Jak tam to jest naprawdę to ja nie wiem : P
Spoko... jak chcesz Gotrek, to podejdź do ciemnego kąta, gdzie z Elunkiem i ... pijemy piwko i możemy ci w twą łysinkę wklepać sympatycznego Krasnoludzkiego Beny Hilka!!! I Sopko!!! Wskakuj do tej krainy!! A nie pożałujesz!!!!
<patrzy na krasia ze zdziwieniem..wzrusza ramionami i milknie>
Pyk, pyk, pyk............ co prawda szukam najzakomitszego ziela Belle Epokue... ale ......to się lubi co się ma! I popijając wspaniały złoty trunek i siedząc ( no ) prawie nie zauważony.......... Zostawiam fajkę, tą moją naj... naj ... zakurzcie pokojowo i spróbujcie spojrzeć na ......... rzeście Wszyscy na swój sposób wygńańcy! Tak !!! Wygnańcy tegoż świata! I jeśli ktoś ma szczęście i udało mu sie tu wpaść............. Mh............................................
Pyk..... i................ bez dwuznacznych, kretyńskich skojarzeń!
Obserwując całe to zachowanie Mistrz po chwili dostaje upragnione win. Lekko popija, lecz gdy wpada Elun i rzuca klątwę patrzy na niego z uśmiechem. Obserwuje go potem i widzi, że do ust Eluna przykleiła się fajka, a on sam do krzesła.
Ahhh te reakcje metamagiczne z oddziaływanimi wysokich temperatur wzdycha sam do siebie w duchu Ciekawe kto teraz go odklei, nie dośc, że był małomówny to teraz jeszcze ta fajka mu utknęła w buzi... gdyby tak go znowu spalić, to by można próbowac oddzielić popiół z niego od popiołu fajkowego hm I tak mistrz oddał się kontemplacji dlugiej, rozprawiającej o tym, jak złamać czar rzucony przez niego na Eluna, gdy ten nie patrzył...
<przyzywa smoka i daje mu ogromne ciacho w nagrode za artystyczne spopielenie Eluna> Oj Elun i o co ty się tak denerwujesz przecież nic wielkiego sie nie stało, rozumiem gdyb smok zburzył poł zamku a potem zaczą palić las w ataku nagłej czkawki ale to... <Spokojnie powraca do popijania piwa, a po czwili wychodzi by zaczerpnąć świeżego powietrza.>
Nagle wszyscy zwracają się w stronę drewnianych schodów prowadzących na pięterko do sypialnych pokojów, (w których każdy może zaczerpnąć trochę prywatności i odpocząć).Ze schodów lekkim, sunącym krokiem, schodzi (a może spływa O.o ) Elfka spowita w zwiewne szaty.Podciąga dół spódnicy i obrzucając wszystkich rozmarzonym spojrzeniem rzuca wesołe:Aiya! Z uśmiechem siada przy stole razem z biesiadnikami (znowu "zbiera" szaty z podłogi) i przysłuchuje się ciekawej rozmowie. Za nią , podąża cichutko, prawie nie słyszalny biały pers i z zadowoleniem układa się na jej kolanach. Elfka widać,że jest zadowolona z towarzystwa i PRZYJAŹNIE NASTAWIONA DO OTOCZENIA
<Krasnolud wypija już bodajże setny z rzędu kufel piwa... i nagle jego uwagę przykuwa snotling siedzący na kolanach nowo przybyłej elfki. Jest wyjątkowo obrzydliwy, a jego nienaturalne długie, białe włosy tylko jeszcze bardziej oszpecają jego zieloną skórę. Gotrek szybko krzyczy> CHAAAOOOOOSS!!! ZA IMPRERIUUUM! <wyjmuje topór i tnie zielonoskórego, który obrzyzguje swoją posoką drewnianą podłogę. Elfy patrzą na to wszystko z przerażeniem... a krasnolud patrzy na nich i zauważa... że każdy z nich jest przebranym snotlingiem na szczudłach! Karczma w jednym momencie zamienia się w arenę.> Chaos... <mówi krasnolud ciszej i swoim runicznym toporem powala każdego z wrogów na ziemię i zabija bez krzty litości.>
***
<Wesoło gaworzące elfy w karczmie nagle zauważają że krasnolud robi coś dziwnego. Wstaje rozlewając resztki swojego piwa, którego nota bene wypił już dzisiaj w ogromnych ilościach, po czym szuka swojego toporu bełkocząc coś bez sensu. W końcu potyka się o krzesło, pada na ziemię i zasypia. ^^>
<Elfka zalana łzami wtula się w Elvi i głośno chlipie. : Czemu mój ukochany kiciuś??!! BUUUU!!! CZemu Aranel ???!!!! ŁEEEEEEE......Elfka stara się pocieszyć chlipiącą Aryę.Nagle ta staje na równe nogi i już rzuca się na śpiącego Gortka gdy kilka Elfów łapie ją pod ręce i odciąga od śpiącego krasnoluda.Ta się szarpie, wije i krzyczy : NIE DARUJĘ CI TEGO TY... TY... Szaty ma już podarte i poplamione przez ogólny zamęt jaki zapanował i krew jej ukochanego kiciusia>
Ej no Gotrek on wcale nie miał mieć zielonej skóry. I nie był obrzydliwy tylko słodki.Wszyscy go lubili. Jedyne co zielone to on miał te wielkie oczy. Oj coś czuję, że będziesz mi musiał nowego sprawić. JAK WYTRZEŹWIEJESZ!!!
Krótkie objaśnienie dla tych, którzy nie zrozumieli:
pierwsza część mojego poprzedniego posta to moje poalkoholowe zwidy.
druga część to rzeczywistość.
Tak więc, Pani, Twemu kotkowi nic nie jest
Gotrek...Ja naprawdę przysięgam ,że cię kiedyś pośle do piachu...Grrrrrrr....:> A żeby stała się zadość opisz (za karę) jak najpiękniej możesz mojego ukochanego kocurka Aranelka .Ty a może i ja byłam pod jakimś wpływem?? Dobra powiedzmy że tej części z rzucaniem się na ciebie nie było ale wydarłam się i tak
Powiedzmy że te pierwsze to były moje senne zwidy(byłam jeszcze nie dobudzona) i zaczęłam czytać w tych alkoholowych myślach Gotrka i pod wpływem nie wiadomo czego zaczęłam się zachowywać w niekontrolowany sposób
Oho, kolejna elfka (dziołcha : P) która chce mnie zabić... ale muszę Cię zmartwić, przed Tobą jest wiele osób... długa kolejka ; )
Co do opisu to chyba muszę Cię zawieść... Snotlingi są najohydniejszą rasą, jaka istnieje w moim świecie, więc bynajmniej opis Twojego (pseudo-)kotka (: P) nie jest chyba dla Twych uszu odpowiedni : P Innymi słowy NIE CHCESZ wiedzieć jak wyglądał i co robił xD
<uśmiecha się> na przykład ja jestem w tej kolejce do zabicia krasia
A co do snotlingów to faktycznie paskudy...<krzywi się na wspomnienie>
No wiecie wy co??? czuje się co najmniej ZDEPTANA....jak możecie tak mówić o kotach.....mogliście przynajmniej udawać.Albo żeby to był jedyny szanowany kot w Riv.Taki, no wiadomo. Przecież on nie jest zwykły....przecież razem można coś wykombinować o Aranelu. To jak ??
Gotuś...może Ty jej powiedz coś więcej o snotlingach jednak <uśmiecha się lekko>
Ej...no ja już teraz to czuje się jak jakaś typowa "blondynka". Że niby nic nie wiem, że trzeba niby mi wszystko tłumaczyć jak debilowi( sorki za wyrażenie ale inaczej się nie dało)
< Elfka zaczyna znowu mieć oczy w mokrym miejscu>
<wzdycha cicho....stwierdza że nie ma humoru na tłumaczenie czy pocieszanie...wraca do zabawy ze smokiem i przestaje zwracać uwagę na wydarzenia>
Nie przejmuj się, dziecko... <głaszcze lekko elfkę z obrzydzeniem : P> to normalne, że się nie wie co to snotling, bo to stworzenia z mojego świata, a od was chyba nikt nie był w Starym Świecie... ; ) A Elvinga jest wyjątkiem, ale ona z resztą w ogóle jest jakaś inna : P
Wierz mi, życie bez wiedzy o snotlingach jest o wiele lepsze : P xD
No po prostu teraz to mnie dobiłaś...niech mnie teraz ktoś zakopie :] <Elfka również wzdycha i siada w stałym miejscu.Spłoszony kocurek ucieka na górę groźnie omiatając wzrokiem PEWNE osoby :] >
"Z obrzydzeniem" ??!!! no i za co ja was kocham no ?? :]
Um, co ja znowu takiego powiedziałem? <krasnolud w tym momencie poruszałby z oburzeniem brodą, gdyby ją miał ^^>
Ależ nic. Zupełnie nic. Tylko uważam że macie jakieś dziwne uprzedzenia do mojego kocurka, który wyraźnie wyczuł, kto nie będzie dla niego miły. Ja naprawdę nie wiem czego wy do niego chcecie. On naprawdę jest fajniutki. Trzeba go tylko poznać. JAk chcesz mogę ci załatwić prywatną rozmowę.Jak się zgodzi oczywiście.<Elfka, której już humor chyba wrócił zabiera się do popląsania po karczmie. Ma ochotę wyładować się,,,w tańcu ^^)
Kocury to chaos. Zjadają szczury, czyli odbierają pożywienie krasnoludom. Albo my, albo one! <uderza pięścią w stół. Po czym rzuca spojrzenie na elfkę, nad głową której zapaliła się różowa lampka z napisem "Burk", co jest jednym z najwulgarniejszych słów krasnoludzkich, ale oznacza też PRZYPADKIEM "taniec"> Eeeem... zostawiłem kiełbaski na ognisku... to ja... może... Żegnajcie ^^
Aha..no ..je szczury...tak szerze to wątpię żeby mój Aranel kiedykolwiek jakiegoś w ogóle widział. On nie je szczurów więc nie martw się nie zabierze ci nic. Ale proszę ! możesz choć trochę go polubić.I przynieś mi jedną.może coś przekąszę zanim pójdę pląsać.< Elfka już w całkiem dobrym humorze zajmuje się rozmową z innymi i z niecierpliwością czeka na kiełbaskę , która pewno się nie zjawi.I dobrze o tym wie. Troszkę później do tańca zaprasza ją pewien elficki młodzieniec.I tak już tańczą...i tańczą..i tańczą>
Kocury to chaos. Zjadają szczury, czyli odbierają pożywienie krasnoludom. Albo my, albo one! <uderza pięścią w stół. Po czym rzuca spojrzenie na elfkę, nad głową której zapaliła się różowa lampka z napisem "Burk", co jest jednym z najwulgarniejszych słów krasnoludzkich, ale oznacza też PRZYPADKIEM "taniec">
Zdecydowamie koty!! <przemawia Elun, nareszcie oswobodzony z zaklęć, wychodzi dumnie z karczmy i udaje się do swej komnaty by w spokoju oddać się studiowaniu magii>--<szeptem> niedługo żadne zaklęcie mnie nie zaszkodzą...
Ale w jakim sensie Zdecydowamie koty!! <krzyczy zainteresowana opinią Eluna elfka >
<Smok w obronie kota spala Gotrekowi irokeza> No teraz kotom nic nie grozi.
Mam do Was jedną małą prośbę jako moderator Dziedzińca. Gdyyście mogli pisać w tym temacie tj. Kraczma posty dłuższe niż jedna linijka, bo tylko zaśmiecacie temat, a np. post Dzikiego
Cytat: , niewiele wnosi do rozmowy, a dodatkowo śmieci. Oczywiście zaraz posypią się gromy, że się czepiam lub coś w tym stylu, ale jednolinijkowe posty będe usuwać. Ten post nie zniknie ponieważ jest uwagą ogólną do tematu piszę to znając zamiłowanie niektórych do dawania ostrzeżeń za pisanie offów. Jednak wydaje mi się, że jako mod mam prawo to tutaj napisać. Z kolei zwracam się do Was kochani z prośbą o wygaszanie postów, które dotyczyć będą mojego posta, żeby nie śmiecić. Pozdrawiam i życze miłego spędzania czasu w Karczmie.
<Krasnolud wbiega do karczmy ociekając wodą i wnosząc błoto>
Ale ulewa!
<Odruchowo bierze się za wycieranie brody, ale przypomina sobie, że jej przecież nie ma i siada na swoim ulubionym miejscu blisko barku ^^. Po chwili zauważa, że elfy dziwnie przypatrują się jego nienaruszonemu irokezowi i przypomina mu się sytuacja, jak wczoraj po nawiązaniu bliższego kontaktu z smoczym oddechem wybiegł z karczmy krzycząc i próbując ugasić swą głowę. Uśmiecha się tylko lekko, postanawiając że nie powie o tym, że olbrzymia warstwa brudu i łoju chroni jego piękne włosy przed wszystkimi formami obrażeń ^^>
Mnie też się wydawało......... - rzuca przelotnie do postaci ukrytej w nieoświetlonej drugiej izbie - że tu możemy dowolnie opowiadać o wszystkim i panuje atmosfera Wielkiego Boga Luzika Bluzika......... syna jeszcze większego Boga Gałgana Bałwana. Wyciąga z zapazuchy fajkę i nabija ją przednim tytoniem Kapitan Black - kufelek piwa poproszę, no może dwa od razu!!!
Wypijając pół pinty złocistego napoju i wydmuchając kilka dużych kłębów dymu, bierze do ręki swój nóż elficki i zaczyna ryć tajemnicze znaki na stole : " " Runy...... niby nic nie znaczące, ale ileż mówiące!!!!! Mh......... zamyśla się i zaczyna zdawać sobie sprawę, że nie jest sam.............. uśmiecha sie lekko pod nosem ........
< po cichu.. i ostrożnie żeby nikt nie zauważył.. wchodzi przez uchylone drzwi.. , spokojnym krokiem podchodzi do miejsca najbardziej oddalonego od gwaru biesiadujących... siada na ławie i wspominając swój dawny dom.. z bólem spogląda ukradkiem na krasia.. szamocącego się wśród tłumu i wygadującxego po pijaku różne dziwne rzeczy.... następnie pogrąża sie w swoich myślach, popijając czerwony trunek z pięknego złotego pucharu..., samotnie stara się pozbierać wszystkie myśli... jej twarz wyraża ogromny smutek...>
<Wszystkie elfy mają tendencję do cichego poruszania się. Liadon w pod tym względem nie był odmieńcem. Wszedł spokojnie, powoli przez niedomknięte po Maryen drzwi. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie zawadził o framugę gryfem łuku przewieszonego przez plecy. Kilku elfów go spostrzegło. Musiał się przywitać. Nie lubił tego, nie lubił się powtarzać. Zawsze mu się wydawało że nikogo to nie obchodzi czy przyszedł czy nie, czy wyszedł czy nie. Jego też mało kto obchodził(od razu mówię że mało kto, znaczy że jednak ktoś go obchodził, ale było tych ktosiów mało). Mało kto z tłumu przykuł jego uwagę na dłużej niż długość przelotnego spojrzenia. Dostrzegł jednak Strażnika, który w spokoju pyka sobie fajeczkę i co jakiś czas wtrąci sie do rozmowy, stwierdził że to idealny partner do pogawędki na dzisiejszy wieczór. Nie był specjalnie wystrojony, Liadon też nie był. Nie wyglądał na kogoś zarozumiałego, ani zbyt wyniosłego... Skierował swoje kroki w jego stronę. Jednak gdy na brał powietrza by zacząć rozmowę ze Strażnikiem, kątem oka zobaczył postać w kącie. Nie miał wątpliwości, że to ta smutna Sindarka, z którą rozmawiał jakiś czas temu. Wyglądała na kogoś potrzebującego rozmowy z jakąś niekrzyczącą i niepijaną osobą, bardziej niż wypoczywający po dniu pracy Strażnik. Przysiadł obok elfki.>
Alae Maryen...
<Powiedział tak by tylko ona go słyszała.>
Znów... znów przeżywasz upadek Doriathu... Maryen, losy wszystkich związane są z przykrymi przeżyciami... nie po to jesteśmy długowieczni by je rozpamiętywać, lecz by brać z nich nauki. Nie możesz nosić urazy do każdego Khazada tylko dlatego że jego przodkowie...
<Dalszego ciągu nie słyszał nikt prócz Maryen, ponieważ grupka ludzi zaczęła na całe gardło śpiewać jakąś biesiadną piosnkę o strumieniach pszenicznego piwa i odsłąniających sie w tańcu części kobiecego ciała>
<zostawia smoka w spokoju i rozgląda się po karczmie...stwierdza że nie ma tu już dla niej miejsca, wstaje więc i kieruje się do drzwi rzucając po drodze krótki uśmiech Strażnikowi>
< "smutna sindarka" z radością powitała "dzikego Nandora"... stwierdzając , że faktycznie już nie czas aby sie smucić! >
- Mae govannen Liadon!
< powiedziała z lekkim uśmiechem, cała jakoś wypogodniała i z wielką przyjemnością rozpoczęła rozmowę.. o pięknych lasach Ossiriandu, nadaal pozostając przy spokojnym ściszonym tonie głosu... >
- teraz jużnie jestem "smutna" - powiedziała - dzięki za towarzystwo
<Wszyscy czują świeży powiew powietrza.Arya ze swoim kotem na rękach wchodzi do karczmy.(Była w ogrodzie gdzie czytała jakieś elfickie romansidło). Jej szaty jak zwykle się za nią trochę ciągną, wzniecając tumany kurzu.> Ktoś tu powinien posprzątać < mówi sama do siebie patrząc na przybrudzony rąbek spódnicy w kolorze nieba.Nie ma ochoty przysiadać się do śpiewających pijaków. Po wczorajszym wieczorze ma ich dosyć. . Zauważa Maryen i Liadona rozmawiających sobie razem oraz dzikiego. Nie wie do kogo na początku się przysiąść. Podchodzi do Maryen i Liadona i pyta: nie przeszkadzam wam w rozmowie? Mogę się dosiąść? >
<Liadon wymienił spojrzenie z Maryen. Jego Twarz nie wyrażała niczego... pozornie niczego.>
Obecność Elfki nigdy... yyy... rzadko mi wadzi, a co dopiero dwóch Elfek...
<teraz już jego twarz coś wyraża, ale co?>
Podejrzewam że Pani Maryen też nie ma nic przeciwko twojemu towarzystwu. Mylę się Maryen?
No to świetnie < Elfka promieniuje wesołością i szeroko się uśmiecha> Myślę że nie masz Maryen nic przeciwko DZięki wam naprawdę..dzisiejszy dzień jest taki....taki śpiący...Uaaa< Ziewa zasłaniając dłonią usta> zauważyliście to ? A przyda się trochę towarzystwa żeby nie zasnąć. < Siada obok nich, a Aranel zaczyna się patrzeć na Liadona jak ten kot ze Shreka, jakby chciał coś powiedzieć >
<Gotrek patrzy znad swego kufla z piwem na podchody trójki elfów, dążące do nie-wiadomo-czego. Krasnolud stwierdza, że nie chce wiedzieć, do czego to prowadzi, że nie chce dłużej na nich patrzeć. Dokańcza szybko trunek, podchodzi pod ścianę dokładnie tam, gdzie zostawił swój topór. Bierze go i przytula lekko do piersi patrząc na run zdobiący ostrze i trzon w paru miejsach. Run ten jest nieznajomego pochodzenia, przynajmniej dla tych, którzy niezaznajomieni są z kulturą staroświatowych krasnoludów. Jednak Gotrek doskonale wie, co run ten oznacza. Nie ma jednak zamiaru nikomu tego mówić, nikomu poza śmiercią patrzącą mu prosto w oczy. Wykrzyczy jej to w twarz a potem zazna tak pożądanej przez siebie pustki i spokoju.
W tym momencie znowu nachodzi go ten nastrój. Nastrój, w którym zwykły człowiek popełniłby samobójstwo, a elf odgrodziłby się od świata.
Odwraca się gwałtownie, mało co nie zwalając z nóg służebnej dziewki niosącej trunek dla grupki elfów. Pochodzi do drzwi nie zważając na to, że wypadałoby przeprosić, albo pomóc wycierać rozlane wino, spogląda na księżyc i zamyka drzwi z hukiem.
Nikt nie wie, gdzie poszedł Gotrek. Jednak wszyscy mają wrażenie, że możliwym jest to, iż zobaczyli go właśnie ostatni raz.>
Maryen... Twój kot czegoś ode mnie chce.
<Rzekł z lekko zafrasowaną miną>
Nie ważne, jak będzie czegoś konkretnego chciał to zrozumiem... może Panie życzą sobie wina?
<Powiedział sięgając po, nieotwartą jeszcze, butelkę leżącą na półce z winem. Czekając na odpowiedź zastanawiał się jakie kieliszki dobrać do czerwonego półwytrawnego.>
Hmmm< patrzy na kota ,a ten nie odrywa błagalnego wzroku od Liadona> chyba Cię lubi Może chce żebyś go wziął na kolana ? hihihih < Elfka zachichotała> Dla mnie może być to półwytrawne, ale proszę w moim ulubionym perłowym kielichu. < Uśmiecha się od ucha do ucha i zaczyna głaskać Aranela>
<elfka z początku patrząca na Liadona kotka i Arye, teraz odwróciła wzrok i stała się mniej rozmowna... rozglądając się po karzmie, zacząła posdziwiać kunsztownie rzeżbione zdobienia na belkach podtrzymujących strop... - jakież to piękne - pomyślała..... wspominając piękne groty Menegroth.... i ich kamienne płaskorzeżby w kształtach drzew....następnie nic nie mówiąc z czułością pogłaskała kotka Aryi...spoglądając mu prosto w wielkie zielone oczy...> milczenie było jej potrzebne... ponieważ chciała bardzo odnaleść wewnętrzny spokój... < gestem ręki odmówiła wina, spoglądając na Liadona i poszukując zrozumienia w jego oczach... >
<Aranel po tym jak Maryen spojrzała mu prosto w oczy zdziwił się niezmiernie.> Maryen? < spytała Arya> Poszłabyś na spacer do ogrodu? Do źródełka? Tam jest teraz tak spokojnie.Można usiąść i pooglądać gwiazdy ? <Arya uśmiechnęła się do Elfki i wzorkiem zaczęła ją namawiać do spaceru. Wiedziała, że Maryen się przyda trochę wytchnienia pod gwiazdami>
- Arya!! jesteś naprawdę przwdziwą bratnią duszyczką... wiesz czego mi trzeba.....
< elfka z radością wstaje i udaje się za Aryą do ogrodu... aby razem podziwiać gwiazdozbiory... >
- wiesz, Aryo... - powiedziała cicho - ...Dziękuję Ci, że mnie tu zabrałaś.. to miejsce jest piękne!!! a Ty jeszcze nie rozumiesz wielu spraw.... tych bolesnych.... więc masz tak czyste serce.... i nie wiesz co to znaczy prawdziwy lęk przed próbą przetrwania...bez domu... - dlatego tak bardzo potrzebna mi teraz obecność kogoś kto nie będzie mi przypominał boleści życia, obecność Ciebie....
< uśmiecha się serdecznie do Elfki i gestem reki wskazuje na gwiazdy... zachęcając do podziwiania.. >
<Wcodzi do karczmy po kilka butelek na podróż,żegna się ze wszystkimi i wychodzi .>Może mnie przez jakiś czas nie być dostałem szlaban na odwiedzanie Rivendell buuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Ktoś kto nie będzie jej przypominał...
<powiedział szeptem, patrząc się bezmyślnie w smaganie wiatrem gałązki wierzby za oknem.>
Ktoś kto tego nie doświadczył... kogo nie ścigają echa tamtych zdarzeń.
<Dodał po chwili. Liadon zrobił to co zwykł robić gdy w karczmie dłużej niż kilka godzin zabawi. Sięgnął po następną butelkę i poszedł na piętro, do małego pokoiku który czasem wynajmuje. Czasem... rzadko... tak rzadko jak zatrzymuje się na noc w jakimś mieście.>
<Siedząc razem z MAryen w ogrodzie przez chwilę zapatrzyła się w pewną gwiazdę, którą wzięła sobie za "swoją własną".Migotała wyjątkowo jasnym blaskiem, na przemian niebieskim, zielonym i czerwonym.Zawsze potrafiła ją odnaleźć wśród gwiazd>
-Tak Maryen. Masz rację. Na pewno wiele jeszcze nie wiem i mam czyste serce.Nie przeżyłam wiele w porównaniu z Tobą, ale wiem ,że zawsze możesz na mnie polegać i zwrócić się o pomoc jak chcesz. Zawszę znajdę dla Ciebie czas. I myślę, że takie pomaganie innym przejęłam po moich rodzicach. To naprawdę wspaniałe Elfy, które potrafią leczyć dusze.Myślę , że sama coś z tego w sobie mam. Ale teraz proszę Cię ! Spójrz na tę piękną gwiazdę!<wskazuje palcem na świetlisty punkt na niebie>Czyż nie jest wspaniała? Jak myślisz. Co to może być za ciało niebieskie?< Elfka zatapia się troszkę w marzeniach, lecz cały czas słucha Maryen i cały czas zagatkowy uśmiech gości na jej twarzy>
Siedzi w ciemnym kącie spowity mgłą z dymu fajkowego wsłuchując się w dźwięki niesamowitych muzyków, którzy przybyli z nikąd i pląsają delikatne dźwięki.......... Jak miło ...."Percival"........... To prawdziwe lekarstwo dla strudzonych dusz!!!! Wychyla kolejny kufel piwa, jak miło tak móc posiedzieć, odpocząć od trosk, pogrzać się w "Karczmianym" kominku, tu na rozdrozu wielu dróg. Jedne prowadzą do konkretnego celu, inne......... skrzypce zawodzą z nostalgią, którą rozwesela beben i śpiew niebiańśkich istot!
-Cóż jutro trzeba znów wyruszyć! - myśli pykąjac i wydmuchując "Kpt. Blacka"!
-Ale nic to, trzeba delektować sie chwilą i posłuchać opowieści postaci, które przemykają przez tą miłą salę. Od Elfów, tych wojowniczych, po zagubione, pełne wspomnień, po Krasnoludy, które próbują swoim dzikim temperamentem pokazać, że...
Ale to dobry, pracowity lud!
Znowu piękne tira taram i lutnia i....... jak błogo tak odpocząć przy cudnej muzie..........
Otwierają się drzwi i z mroku nocy wyłania się przemoknięty Elros. Po cichu wchodzi do karczmy, zdejmuje kaptur, a na jego twarzy pojawia się uśmiech.
- Mae Govannen wszystkim.
Od długiego czasu polował w puszczy i wreszcie moze się ogrzać przy kominku i porozmawiać ze swoimi pobratymcami. Spokojnym krokiem idzie do stolika w kącie gdzie zwykł przesiadywać. Kładzie na stole worki i zaczyna wyjmowac z nich skóry układając nieduzy stos...Nagle jego wzrok pada na Gotrka. Krasnolud Tytaj
- no tak...-myśli-wystarczyło pół roku w puszczy i juz zadomowił się u nas ten... ten... ... jakiś on dziwny...
Elros wypija kufel piwa, idzie do pokoju na górze i kładzie się spać. Postanawia zostawić na następny dzien sprawę karasnoluda.
- O tak - myśli sobie-to było bardzo dłuuugie polowanie...<zasypia>
< po dłuższym przebywaniu z Aryą w ogrodzie pod gwiazdami, jej oblicze spogodniało, teraz juz weselszym krokiem weszła do środka karczmy...przebiegła wzrokiem po wszystkich.. i postanowiła się przyłączyć do "elfickiego poety z Lothlorien.... , podchodzi do stolika siada..i wsłuchuje się w piękne dżwięki cudnej muzyki.. >
- teraz gdy spojżałam w gwiazdy łatwiej mi jest słuchać tak "nieziemskiej" muzyki - powiedziała spokojnym tonem, spoglądając na siedzącego obok niej Dzikiego - nadajesz temu miejscu właściwy klimat.
Nagle jego wzrok pada na Gotrka.
(sprostowanie: Gotreka nie ma w chwili obecnej w karczmie. Ponad tydzień temu wybył z miasta elfów i od tego czasu nikt go nie widział.)
<Arya siedząca na schodkach ze swoim Aranelem przygląda się wszystkim ze znanym sobie uśmiechem "Mona Lisy".Głaszcze kota czule a ten mruczy i jakby przysłuchuje się tej "nieziemskiej" muzyce (zaraz dokończę),....(no już)... i omiata wszystko swoimi wielkimi,zielonymi oczętami.Arya nałożyła dziś szaty w kolorze lilii, które jak zawsze były u dołu postrzępione .>
-pięknie grają nieprawdaż Aranelku?
-miauuu...-miałkną kociak.
<nudząca się trochę Elfka zeszła na dół i usiadła obok kominka.No i co? No i znowu zatopiła się w marzeniach, zapominając o wszystkim>
- A "Percival" dalej gra cudną muzę! Tak pykając fajkę i wypijając kolejną pintę piwa Dziki siedzi w kącie i ....tyleż już słyszał muzy w swej wędrówce....... muszę tych grajków zmusić do ..... częstrzego przybywania do Karczmy! Ot ....załatwione!!! A może wybrać się w kolejną podróż i..........................
<Schodzi Elros, który pochyciwszy piękną muzykę przystaje i zaczyna nucić...>
-Mae Govannen wszystkim-mówi po chwili otrzasnąwszy się jakby ze snu.
<siada do stołu zaczyna jeść śniadanie> Przypomina sobie zwidy które miał wczorajszego wieczoru (przecież krasnoluda nie było wtedy w karczmie) i tłumaczy je zmęczeniem oraz upojeniem alkoholem. A może yła to wizja... wizja zagrożenia spokojnej karczmy przez ten buntowniczy naród...
<Po długiej nieobecności wraca Faolion, wita się ze wszystkimi podaje ciastko smokowi i zabiera sie do opróżniania butelki wina>
<Grzmot. Zza ścian słychać przyjemny odgłos kropli deszczu uderzających w liście, co jednocześnie potęguje przyjemność siedzenia przy kominku i ciepłej strawie.
Karczma rozbrzmiewa rozmowami, śmiechem, czasem westchnieniami spowodowanymi wspomnianiami starych czasów. Jednak ogólnie panuje atmosfera odprężenia i błogości. Muzyka płynąca z lutni i fletu tworzy doskonały klimat pod przednią karczmianą zabawę. Jednak grajkowie nagle zaprzestają rozbawiania gości, gdyż do ich uszu, tak jak i innych, dobiega niepokojący odgłos.
Wrzask.
Wszyscy w karczmie zerwali się z miejca, rozpoznając w tym głosie jedną z mieszkających w mieście elfek. Mężczyżni szybko chwytają za swą broń i biegną ku wyjściu, za nimi podążają kobiety. Na zewnątrz jest już ciemno, jedynym źródłem światła są błyskawice przecinające co jakiś czas zachmurzone niebo. Mrok jednak nie jest dla elfów problemem, zauważają więc one grupkę gapiów otaczającą przerażoną, znaną wszystkim srebrzystowłosą elfkę i nieprzytomną postać leżącą w kałuży.
Wszyscy podchodzą ostrożnie do tajemniczej postaci, a w tym samym czasie paru gapiów odciąga od niej elfkę. Gdy są już blisko przepychają się przez tłum... i zatrzymują się oniemiali z przerażenia. Z gardeł elfek, które poszły za mężczyznami wydarł się głuchy, niezindentyfikowany dźwięk.
W kałuży leżał Gotrek.
I była to kałuża jego własnej krwi.
Elfowie stają zaskoczeni tym niecodziennym widokiem, patrząc się tylko na ciało krasnoluda, który ongi ucztował razem z nimi, pił wino i wyzywał ich wesoło od ....ów leśnych.
Jednak Gotrek nie jest martwy. Poruszył się lekko i z trudem przewrócił się ne plecy. Oczom elfów i ludzi ukazała się bezoka twarz krasnoluda, ciągle ociekająca krwią. Gotrek, jakby nie zauważając elfów, patrzy w gwiazdy nie przejmując się zmiażdżoną ręką, pociętą nogą i oszpeconą twarzą.
Patrzy w gwiazdy i czeka na to, co Sigmar na niego ześle.>
Powyższą historię bezokiego Krasnoluda Gotreka Dziki siedzący w ciemnym kącie zacnej i przyjemnej Karczmy wydmuchał w postaci gęstych kłębów dymu fajki!
-Piwo proszę, no dajcie conajmniej jeszcze ze dwa kufle tego przedniego trunku!
MH.... pomyślał ...ale po tym tytoniu mam wizje makabryczne! Może trzeba innego spróbować? Oj... coś niedobrze ze mną!!!
Właśnie zapląsały kolejne dźwięki Persivala! -Hej Mikołaj ( wtajemniczeni wiedzą o co chodzi! ), a kiedy kurier dotrze z natępnymi pieśniami do Karczmy!!!
Ogieniek wesoło trzaskał w kominku! Krasnolud dalej przekomarzał sie z Elfami, wonne kadzidełkowe dymki pływały po Karczmie tworząc większe mgły od fajki strażnika! To jest to..................... pyk , pyk ............. dobrze jest mieć przedni tytoń i ..... kufelek dobrego piwa................
Powyższą historię bezokiego Krasnoluda Gotreka Dziki siedzący w ciemnym kącie zacnej i przyjemnej Karczmy wydmuchał w postaci gęstych kłębów dymu fajki!
Dziki! Daj mi wprowadzić w to forum trochę życia! A przynajmniej do karczmy! Trzeba przerwać tą nudną sielankę... ile można ^^'
Żadne kłęby dymu. Krasnolud ciągle leży w kałuży krwi...
<powoli otwierają się drzwi i do środka wchodzi przemoczona, zakapturzona postać> Jachć! Niech ktoś stąd sprzątnie to truchło rozkładającego się krasonluda! < oddzywa się spod kaptura cichy, ale stanowczy głos i postać przestępuje przez ciało leżace na ziemi> Karczmarzu! Kielich wina poproszą. <padają kolejne ciche słowa, postać siada w kącie sali i ściąga kaptur; jak się okazuje przybysz jest elfką o kruczo czarnych długich włosach, jasnej cerze i czarnych oczach, które rozglądają się po sali>
Usłyszawszy straszliwe rzężenie i skowyt ( wręcz ujadanie zarzynanej dzikiej ( ) świni! Wstałem od smacznego kufla piwa i otworzywszy drzwi od Karczmy...... zanurzonego w błocie, bez jednego oka ujrzałem mężnego, kwilącego Krasnoluda skąpanego we własnej krwi!!! Cóż, to!!!! - pomyślałem! Co za bestia dokonała tego czynu na biednym wyrwikurdupelku??????? A ja biedny myślałem, żem postradał zmysły z ...przedniego ziela fajkowego............................
I w zagrożeniu pełnego mroków Dziki jak stoi zapalił swój świetlny miecz - magiczną broń skrywaną przed niedowiarkami! - i jak zaczął nim wywijać............... to sam Gotrek wpił się w bagno, świńskie odchody i krew.... brrr, a reszta zaniemówiła!
- Tak... Dziki ma dzisiaj swoje święto i lepiej zejść mu z drogii! Niech .. powywija swym drugim mieczem - świetlnym!!! - i ................... wypije kolejny kufelek piwa przedniego! A .............. resztę sam "Pan" przyszłość dopowie!
Słychać głosy zza drzwi - Maluneo uspokój się! Prr... - wchodzi elf w płaszczu - Wina! Mam nadzieję że jest dobre! - elf bierze szybko wino i zaczyna pić.
<Przedstawienie minęło. Wszyscy zobaczyli półżywego krasnoluda, polementowali trochę o kruchości życia, bądź domyślali się przyczyn jego takowego położenia... lecz po chwili już siedzieli w karczmie dalej pijąc, bawiąc się, śmiejąc.
Wychodząc jednak z karczmy na spacer tego samego wieczora zobaczyli, że krasnoluda już tutaj nie ma. Pozostał tylko lekki ślad krwi, rozmyty przez deszcz.
Dwa dni później krasnolud pojawił się w karczmie. Miał przepaskę na oku, rękę zabandażowaną, ciuchy podarte. Usiadł w najczarniejszym kącie razem ze swoim toporem i zamówił flaszkę krasnoludzkiego. Przez cały wieczór do nikogo się nie odzywał, jak i też nie odpowiadał na żadne wypowiedziane w jego kierunku zdanie.
Siedział i patrzył się ponuro w dno kufla.>
<O jeju chyba wypiłem za dużo wina > Gotreku pociesz się tym że Iluvatar dał na dwoje oczu.
Coś w tej karczmie tak cicho i spokojnie. <Głaszcze smoka i wypija kolejny kufelek> Od ostatniego wydarzenie z tym okiem jakoś wszyscy stronią od tego miejsca degustacji wybornych trunków..
wieczorem do karczmy wpada elfka. ma na sobie ciemnoniebieski płaszcz zapinany srebrną broszą wysadzaną rubinami. na jej brązowych włosach i okryciu widać małe kropelki wody mieniące sie w świetle lamp niczym gwiazdy. jest ubrana porządnie, jednak widać na niej ślady długiej podróży. nikt jej tu wcześniej nie widział, dlatego zebrani przypatrują się jej ze zdziwieniem. elfka rozgląda się uważnie po sali po czym podchodzi do karczmarza cicho z nim rozmawiając. twarz się mu rozjaśni, kiedy dowiaduje się skąd przybywa i kim jest. wysłuchuje uważnie jej poleceń, ale smutnieje kiedy dowiaduje się od elfki, że ma zachować dyskrecję. udają się na górę, po czym schodzą, a elfka, już bez płaszcza, mając na sobie również lekką aksamitna koszulę i i miękkie spodnie do jazdy konnej(wszystko of course ciemnoniebieskie:P) usadawia się przy jednej z ław nieopodal kominka czekając na wieczerzę. przypatrując się jej można dostrzec, że jest zmęczona, chociaż elfy nie okazują jawnie swojego zmęczenia. ma ładną twarz, intensywnie niebieskie oczy i bliznę na lewej skroni, na na szyi ma kilkanaście srebrnych łańcuszków, które pomimo tego wyglądają ciekawie, na środkowym palcu pierścień, zamyślona obraca kubek w dłoniach. nagle poczuła na sobie czyiś wzrok i popatrzyła na ciebie-
to niegrzeczne tak przyglądać się przybyłym gościom:P-
Tymczasem do karczmy wchodzi młody, ociekający wodą wojak. Widać na zewnątrz rozpadało się na dobre. Takie deszcz to dobra rzecz, kiedy siedzi się w przytulnej karczmie, bo wydaje się jeszcze przytulniejsza. Tarcza Razowca przerzucona przez plecy jest wprawdzie trochę potrzaskana, ale na szczęście z ostatniej wyprawy nie przywióżł pamiątki na twarzy. Podróżny tobołek uwiązał do włóczni, zamiast do zwykłego kija, jak to czynią podrózni. Z zadowoleniem ściągnął wreszcie hełm i rozejrzał się po zalanej ciepłym blaskiem świec gospodzie. Zatrzymał wzrok na każdym z zebranych ale tylko jedna elfka spojrzała się na niego z wyżutem. O co jej chodzi? Tak, mijała mnie na gościńcu, sporo nakurzyła i wszystko to posżło w oczy biednemu piechurowi. Oj, ...ło się na drodze przed tym nagłym deszczem... A ja nawet do niej nie strzelałem - byłem zmęczony, głodny i zły ale ona raczej zrobiła t w pośpiechu niż złośliwości, choć mogła nawet na tą chwilę zwolnić... Podszedł do karczmarza, chwilę z nim pomówił, wziął klucz i poczłapał ze swoim dobytkiem na górę. Wrócił po kwadransie - bez zbroi, przebrany w ostanie suche rzeczy -wąskie spodnie i "wyjściową" tunikę do kolan z brzegami obszytymi wzorzystą krajką. Przepasał się tylko barwną szarfą, bo pas obicążony pełną sakiewką i paroma drobiazgami* zostawił na górze. Wziął z baru michę gulaszu i duzy kufel grzanego piwa po czym rozsiadł się przy stoliku najbliżej kominka z zamiarem ogrzania się i odpoczęcia po podróży...
Pykajacy w ciemnym kącie fajkę i wydmuchujacy kłęby miłego dymu, popijający jęczmiennym zacnym piwem...... tradycyjnie podszedł do kominka i dorzucił kilka trzaskajacych kawałków dębiny! Przez chwilę widział kilka postaci przemykających się z kąta do kąta - zresztą jak sam to robi! - to jakiś Woj pożerający jakąś strawę, to Elfki i Elfy.......... ale zaraz! Tu z powrotem siadł do swojego ciemnego kąta i cicho zamamrotał: a gdzież to podział się ten ciekawy Krasnolud...... ? MH..... zapykał kilka razy fajkę i upił z wrażenia pół pinty piwa! Mh....... tak ....Krasnoludy to mają do siebie..... byle jakaś opowiastka o świecidełkach i to ukrytych gdzieś głęboko w górach... Nierozsądni byliśmy, że opowiedzieliśmy mu o .... cóż- pomyślał...... i zatopił się w dymie "Kpt. Blacka"!
- Ale jest zawsze szansa, że nie pożre Go żaden Smok, lub nie ubije Troll - pomyślał.
-Tak....... pewnie jeszcze tu wróci, jak ........ "Terminator"! ...Krasnolud!
karczmarz przyniósł posiłek elfce siedzącej przy kominku. ze smutkiem zauważyła ona że nie ma teraz tutaj rzadnych jej pobratynców i skazana jest na samotność. podejrzany typ siedzący w ciemnym kącie i pykający fajkę nie był zainteresowany nawiązaniem znajomości
ze smutkiem zauważyła ona że nie ma teraz tutaj rzadnych jej pobratynców i skazana jest na samotność Ze smutkiem nie zauważyła Faliona i Sawasa...
Skończywszy jeść zamówił jeszcze jeden kufelek i podszedł do "ciemnego typa w kącie"
<mogę się przysiąść?>
Do karczmy wchodzi Maryen.... Jest niesamowicie ucieszona.. < potzry na wszystkich obecnych figlarnym spojżeniem> ( w przeciwieństwie do Ennostiel zauważa więcej elfów niż ona sama.. )
- Ah! cięki dzień ale miło spędzony... - mówi na głos.
- Czy ktoś nie chce mi postawić piwa?? Mam ogromną ochotę..a z kasą krucho.. bo musze na łuk oszczędzać.. Więc jak? - pyta raz jeszcze siadając przy stoliku w rogu karczmy..
Otwierają się drzwi i wchodzi (SUCHY) Elros.<przywitawszy się ze3 wszystkimi bierze od karczmarza strawę i siada jak zwykle przy stoliku w kącie za kominkiem. Jest zły i zmęczony bo bezowocnym polowaniu.>
-Chyba cała zwiezyna w tych lasach została już przetrzebiona...<mamrocze pod nosem><postanawia poprawić sobie chumor>:
-Piwa!!<krzyczy>
-Piwa dla wszystkich!!
<przez nie zamknięte drzwi wchodzi Nandor. Na lego twarzy nie maluje się zadne uczucie. Podchodząc do wolnego stołu rzuca kilka obłędnych spojrzeń otoczeniu. Związuje łuk i kołczan i jak zwykle kładzie go na blacie, szablę zaś opiera o ścianę i siada. Siada, w prawdzie na nic nie czekając. Przygląda się w milczeniu okruszkom i plamą z wina i mleka ma stole, nie sprzątniętych pozostałościach po poprzednich biesiadnikach>
...e Govann... - wypowiedział tak cicho, że tylko tyle mogło usłyszeć nawet elfie uch. Nie wiadomo po co to powiedział, bo niby kto nadstawia uszu w bezpiecznej karczmie. Rzekł pewnie dlatego by miał wymówkę, gdyby ktoś spytał go czemu wszedł bez powitania.
Ennostiel przetarła oczy i jeszcze raz spojrzała na salę. Zobaczywszy w niej całkiem sporo elfów, złożyła błąd na karb zmęczenia. Karczmarz podał jej kolację z kuflem piwa, którego nie zamawiała i zdziwiła się, ale karczmarz zaraz pośpieszył z wyjaśnieniem. Chciała podejść do Elrosa, który siedział nieopodal przy stole, ale był tak zamyślony i z takim zacięcie pił piwo, że nie ruszyła się z miejsca nie chcąc przeszkadzać w rozważaniach. Nagle przy stole naprzeciwko zauważyła siedzącego, elfa, którego już skądś znała. Był niesamowicie zajęty blatem stołu więc jemu z kolei postanowiła przerwać, by nie pogrążył się jeszcze bardziej... Podeszła do niego cały czas starając się wyplątać z pamięci jego imię, ale znajdowała tylko pustkę. Posuwając się więc do odrobinę magicznego podstępu, wyczytała z jego umysłu upragnione imię. Przysiadła się i zagadnęła z uśmiechem
- Mae govannen Liadonie. długi czas minął od naszego ostatniego spotkania.
Liadon wydawał się budzić, zamrugał oczami i wpatrując się w elfkę usiłował ją poznać. Oszczędzając mu kłopotu przedstawiła się choć nie było to konieczne, bo Liadon miał lepszą pamięć do imion i kiedy tylko wzrok mu sie wyostrzył poznał Ennostiel
- Mae govanen przyjaciółko, słońce wiele razy okrążyło ziemię od czasu naszego ostatniego spotkania. Nie spodziewałem się zobaczyć tu Ciebie. Skąd przybywasz?
- Nie warto wspominać skąd, lecz powiem Ci w którym kierunku zmierzam. Może to Cię zainteresuje, a nawet zdecydujesz się przyłączyć do mnie, chociaż kto wie?..
Nie znam zbyt dobrze waszych zasad więc tworzę własne Jeśli tak nie można to w jaki sposób tu sie dialoguje? Jakoś tako powoli...
jeżeli kogos urażiłam to bardzo przepraszam
Otwierają się skrzypiące drzwi od karczmy i wpada wycieńczony, przemoknięty i zmarznięty........... Ściąga mokry płaszcz i wiesza koło trzaskajacego miło kominka! Dokłada parę drewienek i siada w cienistym kącie..... - trochę mnie tu nie było!- pomyślał. Piwo i coś dobrego na ząb poproszę!
- Dobrze, że jest ta ciepła karczma.... i chociaż żadziej teraz będę przebywać w tych okolicach, to dobrze wiedzieć, że jak przybędę to zawsze mogę liczyć chociażby na kufelek przedniego piwa i ogrzanie przy ogieńku!
Podchodzi Karczmarz i szepcze wiadomość pozostawioną od Razosława.
Hej Ennostiel! - woła z ciemnego kąta do ciekawej Elfki! Nie przejmuj się, że tak wszyscy poddają Cię próbie! To tu normalne! Ale jak dokładnie temu się przyjrzysz, to dostrzeżesz....... i za np rok pobytu w Rivendell też będziesz ..... ale to życzę Tobie i wielu innym z "Forumka"!
-Piwa jeszcze poproszę!!!!!
-Mh...bycie Elfem, to...... trudna rzecz...szczególnie w wysublimowanym świecie Pana Tolkiena!
(dodam od siebie że miałem wtedy mialł bardzo wisielczy humor a moja odpowiedz nie brzmiała by tak miło i grzecznie. ale powiedzmy że moglem i tak odpowiedzieć, zazwyczaj to ja rzadko coś odpowiadam miłego, chyba że kogoś pocieszam)
- Czy mnie zainteresuje... podejrzewam, że i tak się dowiem. Powiedź więc wysłucham, lecz najpierw... WINA!!! - nikt nie spodziewał się tak gwałtownego krzyku ze strony tropiciela.
<lekko roztrzęsiony i zdenerwowany karczmarz przyniósł nie kieliszek lecz butelkę wina z kielichem>
- A kielich dla damy?!
-yyy...-dodał karczmarz i odmaszerował w kierunku kuchni
-Zanim jednak zaczniesz Enno, czy jesteś w stanie mi wytłumaczyć skąd ta skłonność elfów do piwa ostatnimi czasy?? Czy to nie czerwono-rubinowy trunek z gron winorośli jest godniejszym napojem niż słodowo-pszeniczne wywary??-zapytał podając elfce napełniony kielich
Mh.... Dziki z mrocznego kąta zapytuje..... ale dla czego wino przed ....srebrzysto - złocistym trunkiem piwnym! Mh.... Fakt, że pierwszy raz wypiłem wino w .... wieku 20 paru ... i to przednie!! ( Sangrię, potem Kijafę pożeczkową - zapytajcie rodziców ) Ale czemu tylko wino?????? Ale ... pamiętajcie! ( zdaję sobie sprawę, że wiek z każdą epoką się obniża! ) na alkochol i ... macie czas! Jakem zawitał tutaj w karczmie i .... nie zapominajcie, żem Dziadzio Dziki i....na swój sposób z winkiem, piwkiem i itp.... poczekajcie!!! Na to , dyskretnie zawsze znajdziecie czas, jak ...dorośniecie i będziecie bardziej świadomi! A na razie korzystajcie z adrenaliny życia!
Kolejny łyk i kolejny wypuszczony dym z fajki....... Cóż ...w kolejną drogę czas wyruszyć!
Ale przed tem polecam stronkę:
http://www.galindia.com.pl/ i co Wy Elfy na to... polecam filmiki z tej stronki!
Ennostiel po uwadze Liadona poczynionej karczmarzowi zaprotestowała nieznacznie sie krzwiąc
- Nie piję wina, dziękuję za grzeczność
Zaczęła zajadać stygnącą wieczerzę kiedy Liadon zadał jej pytanie
- Nie wiem Liadonie dlaczego pijemy ostatnio. Podejrzewam, że przejmujemy nawyki ludzi z którymi ostatnio częściej przebywamy.
Przyciszyła głos
- Ja nie moge sobie pozwolić na pijaństwo, bo wiozę pewną... rzecz do mrocznej puszczy. Niedługo odbędzie się tam zjazd magów i również, jako adeptka magii, zostałam tam wezwana. Taki jest mój cel podróży. czy zechciałbyś się przyłączyć?
słysząc pokrzepijące słowa z ciemnego kąta sali pomachała w tamtym kierunku ręką i uśmiechnęłła sie najpiękniej jak umiała. postanowiła później porozmawiać z podejrzanym, ale pocieszającym typem( )
Po tygodniu stania nad stolikiem i nie otrzymawszy odpowiedzi Razowiec jednak stwierdził, ż milczenie oznacza zgodę i przysiadł się do sotlika w kącie. Do stolika Dzikiego.
<Liadon rzeczywiście dziś trochę nie tego się czuje, nie sądzisz? Proponuje wino komuś kto już pije piwo. Chce, żeby dama mieszała trunki niczym jakaś panienka na imprezie na działce?> <Zresztą - podjął po chwili - coś rozpite te nasze elfy. Co wchodzą do lokalu to piwo albo wino. Jakby nie mogły sobie zrobić jakichś tych swoich wywarów z magicznych ziółek albo innych cudów. Podobno są w tym dobre, jesli nie najlepsze. Pamiętam, że moja babcia takie robiła - w smaku niegorsze od herbaty a pragnienie gasiło jeszcze lepiej. I nawet nie przeszkadzało, że niesłodzone, choć herbatę zwykle słodzę... Może to wina pogody? Że nawet nasze natchnione dzieciątka lasu potrzebują czegoś na rozgrzanie? Choć ludzie mówią, że jutro ma byc pogodnie...
Ennostiel zauważyła pucharek który nie wiedziała skąd się znalazł. Podejrzewała, że przyniosła go z poprzedniego stolika i że należy on do niej wiec pociągnęła łyk i zaraz o mało co a wyplułaby wszystko na Liadona. W ostatniej chwili opamiętała się, ale zaraz poczuła mdłości.
- nienawidze tego.. muszę odpocząć..
"Jak mogłam nie zauważyć, że to piwo?! No tak zazwyczaj pija sie mocniejsze trunki w karczmie. ale sześc dni i nocy jazdy bez wypoczynku widzocznie tak działa na elfy... Muszę odpocząć..."
Kiedy obok przechodził karczmarz poprosiła go o mleko. Nie chciała ryzykować picia wody, bo ostatnim razem dostała wodę o kolorze.. jasnobrązowym!
"Niee ja naprawdę już tęsknię za domem! albo przynajmniej za czysta wodą! Naprawde musze się przespać"
Pociągneła za ramię zamyślonego Liadona
"Z nim zdaje sie, tez nie jest najlepiej"
- Liadonie wybaczysz mi jeśli Cię opuszczę? Nie jestem w stanie ustac na nogach, ale obiecuje, że znajdziesz mnie tu rano.
Uśmiechneła sie na pożegnanie i szybkim choc niepewnym krokiem(mam nadzieję że nikt nie zauwazy że się słaniam na nagach) poszła w kierunku schodów
-Ziółka, ziółka dla wszystkich!!! -krzyknął Elros wstając od stolika.
<Upewniwszy się że karczmarz spełnił dobrze swoją role i podał wszystkim ziółek poszedł na góre się przespać.> Jutro czekała go długa podróż w głąb puszczy.
-To bedzie owocne polwanie - mamrotał jeszcze do siebie idąc chwiejnym krokiem, po czym nie zdążywszy podeść pod drzwi swego pokoju osunął nie na krzesło w korytarzu i zasnął. (nawet ziółka nie pomogą na upojenie alkoholowe)
<Ennostiel odeszła. On w spokoju dokończył kielich i rzucił w pustkę>
-Wybaczam... ale ja nie obiecuje że mnie tu jutro znajdziesz...
<pozbierał porozrzucany ekwipunek i zmierzal w kierunku drzwi>
-A tobie Elros za ziółka dziękuję, w puszczy i tak tyko wywar z tui i piołunu piję, a zioła z tej karczmy na pewno nie przypadną mi do gustu. Bywaj...
Ennostiel weszła do przygotowanego dla niej pokoju. Może nie było duży, ale postanowiała zadowolić sie takim. Naprzeciwko drzwi znajdowało się okno, po lewej drewniany kufer, po prawej łóżko. koło drzwi, na wieszaku, suszył sie jej ciemnoniebieski płaszcz. Podbiegła do sakwy leżącej przy łóżku, wyciągnęła z niej małą pozytywke w kształcie liścia i otworzyła ja. cicha muzyka wypełniła pomieszczenie i wypłynęła przez otwarte okno(przestało juz padać i ktoś, przynosząc jej rzeczy otworzył je) doskonale wplatjąc w swój rytm, wszystkie inne słyszalne dźwięki. Ennostiel usadowiła sie przy parapecie i zauważyła (w niedalekiej oddali) las przez który przejeżdżała dziesiejszego wieczoru. Zamyśliła się a muzyka przeniosła ja we wspomnienia. Zaraz jednak jakś krzyk wyrwał ją z magicznych więzów, które ta muzyka roztaczała nad każdym, kto zechciał jej słuchać i zatrzasnęła pozytywkę. Przygotowała się do spania zastanawiając się co tez ja czeka w tym, tak nowym dla niej świecie.
"Przyzwyczaje się" - To była jej ostatnia myśl.
<W tym czasie Liadon rozważał rozbicie obozu, był już dobre kilka mil od Grodu Nalmiristo bo to chyba tak jesteśmy z ta karczmą, najwyżej zmienie). Pomimo wcześniejszego deszczu pogoda tej nocy dopisywała. Kilkanaście metrów od siebie dostrzegł brzozowy gaik, Duża rozłożysta brzoza po środku i wokół samosiejki młodych drzewek.
Rozłożył derkę, zdjął torbę, poluzował paski i sprzączki. Nazbierane po drodze drewno od razu ułożył w przygotowanym pośpiesznie palenisku. Ciche pogwizdywania ptaków i szum lekkiego wiatru przerwany został przez kilka uderzeń krzesiwa. Hubka momentalnie zajeła się, od niej brzozowa kora, której Liadon zrobił spory zapas przy tej okazji, i cieniutkie brzozowe gałązki.
Gaik z daleka wyglądał jaki wiklinowy lampion, Liadon jednak nie miał obaw więc rozpalił jawne ognisko, tak blisko elfiej osady trudno spotkać kogoś mu nieprzyjaznego, nawet jeśli to zawczasu by go usłyszał i zdążył zareagować.
Nie był głodny. Ułożył się wygodnie, żując młode igiełki świerku wsłuchiwał się w symfonię leśnych dźwięków i delikatnego trzaskania ognia.>
-Co ona mogła wieźć na ten zjazd magików... z resztą, co cię to niby obchodzi... lepiej pomyśl nad jutrzejszym planem dnia- tak, czasem zdarzało mu się mówić do siebie.
Nastepnego dnia rano Ennostiel zeszła na śniadanie do sali głównej. Była wyspana i świeża, nie było w niej ani śladu z wczorajszgo znurzenia. Była ubrana w zieloną spódnicę z delikatnym haftem w odcieniu ciemniejszej zieleni i podobną gładką tunikę.
Złocistobrązowe włosy falowały, kiedy mijała kolejne stoły chcąc zasiąść pod oknem. Na szyi miała srebrny klucz zawieszony na łańcuszku z tego samego kruszca. Kiedy karczmarz podszedł do niej by spytać się co chciaąłby dostać na śniadanie, cichcem włożył jej do reki zapieczętowaną kopertę. szybko schowała ją w fałdach spódnicy postanawiając, że nie bedzie jej czytać teraz. Rozejrzała sie po sali. Pomimo wczesnej pory siedziało tu juz kilka osób rozmawiajacych przyciszonymi głosami. Za oknem widziała bluszcz porastający budynek karczmy i zajazd, na którym stało teraz kilka koni. kiedy dostał zamówiony posiłek doszła do wniosku, że nie ma powodu do pośpiechu.
"Ciekawe czy Liadon pojawi sie dzisiaj. nie odpowiedziąl na moje pytanie a i ja nie czekałam na odpowiedź." Przypomniała sobie, że elf staiwjacy wczoraj piwo obecnym nazyw się Elros i znów zastanowiła sie skad ta nagła chęć do wydatków. Dotąd uczyła sie w skole, w której takie nagłe wyskoki nie bnyły mile widziane. Ona nie miała nic przeciwko temu, tylko zadziwiło ją znów, że tak łatwo jej sie przyzwyczaić do nowego świata który poznawała, po wyjściu ze szkolnych murów wieży magów zwanej Manatair.
była to jedna z najpiekniejszych budowli" i najbardziej przestrzegających dyscypliny w swoich murach
Elros siedział przed karczmą i robił nowe strzały do łuku.Przyozdabiał je właśnie piórami, kiedy zobaczył wyłaniajacego sie z mgły jezdzca.
-Aiya-przywitał się-myslałem, że już nie zdążysz.
-Aiya, przyjacielu. Gotowy do drogi??
-Daj mi chwile na przygotowanie konia i dokończenie strzał.
-Dobrze, tymczasem wstąpię i coś zjem.
Nieznajomy wszedł do karczmy. Był on niebieskookim elfem pochodzącym z tego samego plemienia co Elros. Jego długie czarne włosy opadały na szary płaszcz sięgający prawie do ziemi.
-Mae Govannen, czy strudzony wędrowiec może prosić o posiłek?
-Mae Govannen, oczywiście proszę usiąść - odpowiedział karczmarz - zaraz podam.
Nieznajomy po skończonym posiłku siedział i pykał fajeczke przed karczmą kiedy Elros schodził ze schodów w pełnym ekwipunku. Miał na sobie szary płaszcz taki sam jaki obcy elf, na plecach kołczan pełen świetnych strzał i łuk przedniej jakości. Za pasem wetknięty był mały elficki nóż i przytwierdzony miecz. Prowiant na drogę był spakowany w niedużym plecaku.
-Namarie wszystkim - powiedział i wziąwszy ostatni łyk piwa wyszedł z karczmy, nucąc jakąś nieznaną pieśń.
Po chwili dało się już tylko słyszeć tętent galopujących koni, króry z wolna cichł...
- Uszate cos knują ... przyjeźdzają i odjeźdzają starając się być tajemnieczymi i wogóle. Nie wiem czy się niepokoić czy nie pprzejmować tym, bo one już tak mają. Może jednak na wszelki wypadek...
Razosłav dźwignął się od stolika i poczłapał na górę. Wrócił po chwili - nie dośc że z pasem (no co? sakiewkkę i nóż wypada miec przy sobie nawet w karczmie) , to jeszcze z mieczem, tarczą i jakąś szmatką u boku - No co? Padało niedawno! W takiej wilgoci broń trzeba ciągle czyścić! A tarcza ma żelazne umbo! To też rdzewieje
Wrócił do swojego stolika i rzeczywiście zaczał czyścić miecz, w międzyczasie opowiadając Dzikiemu co to go nie spotkało na ostatniej wyprawie...
< Arya przebudzona nagłym dudnieniem szybko podniosła się z łóżka.Rozczochrana i w piżamie ciągnącej się po ziemi (właściwie to była biała szata, którą sobie wzięła na piżamkę ), o którą mało się nie zabiła "doleciała" do okna i szybciutko je otworzyła
-Elros!!!!!! Elros!!!!!- Krzyczała przeraźliwie, a głos jej niósł się po lesie.
Elros posłyszawszy swoje imię odwrócił głowę i przytrzymał konia.
"No tak.-myślała Arya- znowu zapomniałam"- podrapała się po głowie i ruchem ręki przywołała brata do siebie.
-Trzymaj się, Uważaj na siebie, Nie zgub się i.... i to chyba tyle- na twarzy elfki pojawił się uśmiech oświetlony nagłymi promieniami słońca, które zaczęło wychylać się zza chmur.
Elros pomachał Aryi na pożegnanie i pogalopował na swym wyśmienitym wierzchowcu.
Arya przysięgła sobie, że zawsze gdy Elros będzie wyjeżdżał na łowy musi go zobaczyć i się z nim pożegnać.(Taka siostrzana miłość )
-Ech...-westchnęła i spojrzała po sobie w dół; podniosła wzrok który spoczął na lutrze, wiszącym na ścianie.Mimo tego ,że była elfką wyglądała jak 7 nieszczęść. Włosy potargane, w szacie to w ogóle się zgubiła, oczy jakieś lekko podkrążone.
Zauważyła kilka Elfów i innych cudaków przesiadujących w karczmie.Była nieco zmęczona.Podeszła do karczmarza a no tak-przypomniała sobie-SEM...jakbym zapomniała.
Gdy doprowadziła się do porządku, zauważyła ,że nigdzie nie ma Aranela."Pewnie znowu gdzieś pohasał-pomyślała i zeszła schodami na dół.
Karczma była niecodziennie oświetlona.Słońce świeciło w oknach , a kurz tańczył w jego smugach...Nie miała ochoty ani nic pić, ani jeść.Podeszła do karczmarza z pytaniem o jej kota.
-Nie widziałem-odpowiedział.
-To jak przyjdzie daj mu trochę mleka.
-Ależ żaden problem Arysiu
-Dziękuję bardzo
Arya przysiadła sobie w swoim ulubionym miejscu na schodkach zastanawiając się co tu zrobić. Chcąc umilić wszystkim dzień zaczęła śpiewać. Była to piękna pieśń elficka, a jej głos roznosił się po karczmie jak ciepły aksamit, otulając wszystkich dźwiękami.
"Jakem Arya"-pomyślała i śpiewała dalej.
Elf popatrzył na wszystko i wszystkich po czym zaczął się zastanawiać "Zamówić jeszcze wino, czy nie zamawiać, oto jest pytanie ". Po długiej chwili rzekł ze zdecydowaniem
-Wina proszę karczmarz ! Ale migiem bo jestem spragniony! - Karczmarz podbiegł z butelką wina myśląc czemu Saw zamówił drugie wino skoro nie wypił pierwszego . Gdy podał mu drugą butlę z winem elf zaczął stukać jedną butelką o drugą, wychodziła z tego przyjemna melodia, a do tego Sawassas zaczął śpiewać .
-Jest taka karczma pod lasem, gdzie krasnolud stuka obcasem. Miły karczmarz, mili goście i każdy w dobrym humorze, więc można trochę pośpiewać. Stukam butelką o butelkę i zastąpiło to gitarę, i muzyczka dobra jest. Towarzystwo-idź to tańca i zatańczymy razem tupańca i jeszcze lepszy humor. La la la, la la la, tra la la la la la la i zatańczymy razem tupańca! Towarzystwo- idź do tańca i zatańczymy razem tupańca, i jeszcze lepszy humor! KONIEC!
I zaczął pić z pić z drugiej butelki. Karczmarz pomyślał zaś "No to nic już mnie nie zdziwi.".
Spragniony i ledwie żyw.... otwiera skrzypiace drzwi z Karczmy! Jak dobrze, że na takim odludziu jest to miłe miejsce i w dodatku stworzone dzięki Krasnoludowi!!! - pomyślał. Hej.... Poproszę tradycyjnie o pintę jęczmiennego piwa!- z uśmiechem zagaduje tajemniczego karczmarza i udaje się tradycyjnie do stolika w ciemnym kącie, przy którym przesiaduje ciekawy Woj ostrzący miecz!
-Witaj Razosławie! I miło mi, że uporczywie przesiadujesz przy tym stoliku! Karczmarz nie przekazał Ci wiadomości? Ach ten tajemniczy, wiecznie rozlewajacy trunki sympatyczny Karczmarz! Tak ...ja ....ale na pewno nie czytałeś ostatniej informacji "Kącika...?"
Tak, tak..... teraz rzadziej będę w Rivendellku....... Cóż...trza pozostawić miejsce dla następców! Na jednej z wypraw po krainie straszliwych jaskiń, też była tam taka Karczma! I podobało mi się, że zawsze każdy miał swoje miejsce przy stole! Jeśli był w danym momeńcie... to pił piwo! Jeśli go nie było, a byli jego kompani, to ...niech ktoś spróbował usiąść na tym "jego" siedzonku! I myślę ( mam taka nadziejkę, że.... ale to już...... zależy od................ ) Ale co ciekawe, jak pojawiali się nowi przybysze - mówię o moich kompanach i sobie! - to...... nawet ekstra trunek dostawało się.. o miejscu w knajpie nawet nie wspomnę!
Wracam do Lothlórien, by postrażnikować , bom stęskniony i... ( ale to pozostawię sobie i.... tak niech co poniektórzy skorzystają ze swej "myślowej półkuli Pana M- jak mózga! ) i ......................................... do ...usłyszenia!
Razowiec przrwał polerowanie miecza.
-Nikt mi nie powie, że jestem gburem. Jak ktoś się wydurnia, to trzeba mu pomóc!
Hej!
W pewnej karczmie pośród dziczy
Są elfowie tajemniczy
Przybywają odjeżdżają,
Piwo wino zamawiają
Jeden co się trochę wstawił,
Bo za długo tu zabawił
gra już sobie na butelkach
Karczmarz skrobie po rondelkach
I udaje że nie widzi
Bo się towrzystwa wstydzi
A tymczasem - elfka w piżamie
robi straszne zamieszanie
Krzyczy przez okno jak do kamienia
A potem się rozpromienia
karczmarz tymczasem głupieje
Bo nie wie co się dzieje,
na mnie tezpatrzy się z miną bladą
a wiem, że gitarę ma pod ladą
Wyjmij no to arendarzu
W tym lokalu gospodarzu
weź zagraj "Polskę" Kazika
A ja będę kozły fikać
Albo może se odpuszczę
Pjem i pasa popuszczę
Teraz niech kto inny kontunuuje
Bo mnie tchu w płucach brakuje
( i jajecznica mi stygnie)
Popatrzył na Razowca, po czym rzekł
- No fajne! Brawo !!! I niech nikt nie mówi że ta karczma jest ponura, cicha i spokojna!
Mh..... po wypiciu do końca kufla piwa dziki pomyślał : czas na ciebie brachu i w kolejną podróż trza iść, by do Lothlórienowa dojść i posłuchać co też tam duchy mają do powiedzenia! I.......... miłego ........ "postowania"!
-To cześc, Dziky, obi Cię dziki na gościńcu nie dopadły...
Razowiec ponownie dźwingnął się od stolika i poczłapał na górę. wrócił po chwili z kajetem, piórem , ołówkiem i kałamarzem, rozłorzył się przy stoliku blisko okna i... zaczął uczyś się do egzaminu, czasem z roztargnienia oddając się pradawnej sztuce bazgrania na marginesie...
<wchodzę do karczmy>
-Witajcie wszelakie stworzenia!
Elf się odwrócił do nowo przybyłego i rzekł:
-Mae Govannen Sarus! Życzę miłego pobytu w karczmie!
Po czym wrócił do swej butelki. Zastanawiał się czy zaśpiewać jeszcze raz. Po długim namyśle zdecydował nie śpiewac. Mógłby jeszcze zacząć przeklinać, bo w końcu był nietrzeźwy
<Elfka skończywszy piękną elficką pieśń spojrzała po obecnie zebranych.>
-Aiya Sarus! Co cię sprowadza w progi karczmy? Saw? A może by tak duecik stworzyć co? CO ty na to.Myślę, że nieźle mogłoby to wyjść
<Arya miała dobry humor, gdyż wyjątkowo dobrze jej się śpiewało, słońce świeciło, a dobra pogoda sprzyjała nawiązywaniu nowych znajomości. Miała wrażenie, że góry może przenosić i z chęcią podejmie się poznaniu nowych przybyszy, nawet jeśli mieliby na nią furczeć i burczeć )
Do karczmy wchodzi Elf z przewieszonym przez ramie łukiem i kołczanem strzał.
-Witajcie!
Siada samotnie przy stoliku i zamawia elfickie wino.
-Ano,sporwadza mnie to,by móc porozmawiać i zaśpiewać
<mówiąc to zaczął śpiewać w języku quenya
-Neldë Cormar Eldaron Aranen nu i vilya,
Otso Heruin Naucoron ondeva mardentassen,
Nertë Firimë Nérin yar i Nuron martyar,
Minë i Morë Herun mormahalmaryassë
Mornórëo Nóressë yassë i Fuini caitar.
<wchodzi do karczmy.. wesołym krokiem.. i obwieszcza wszustkim obecnym nowinę>
- Słuchajcie!! mam dla was wiadomość.. otóż w moim mieście 24.o6 odbędzie się Średniowieczny Jarmark Świętojański... zapraszam was do Bielska na pokazy walk , rzemiosła i strojów.. a także będzie można zakupić co nie co..
więcej dowiecie się pod tym adresem:)
http://www.silesiakultura..._det.php?id=961<to powiedziawszy usiadła przy soliku i zamówiła duży kufel.... wody....>
Tak w ogóle to może ustalimy jakiś rok i erę, która jest obecnie i umiejscowimy karczmę gdzieś w śródziemiu to może będzie ciekawej bo ten swiat to nie wiedomo jaki ty troche jest i będzie można rozmawiac o tym co się na nim dzieje. Ja polecam umiejscowienie albo na zachód od Eriadoru albo niedaleko Mrocznej Puszczy i rok 500 drugiej Ery. Trzeba by było oczywiście starać się w jakiś sposób liczyć lata i dni albo po prostu karczmowicze samiby to jakoś ustalali w swoich postach.:)
Pomysł dobry, choć nie całkiem... zauważ że Karczma wchodzi w skład zamkowego dziedzińca grodu, a gród jest ukryty...
rok 500 drugiej Ery.
Oh yeah..to ja się tu będę mogła pojawić za ponad 500 lat..hehe...jeśli rok to trzeba dostosować do danych podanych przez userów pod avatarem
Oh yeah..to ja się tu będę mogła pojawić za ponad 500 lat..hehe...jeśli rok to trzeba dostosować do danych podanych przez userów pod avatarem Hmmm.... pod avaterm mam podane "nasza era' , wię cchyba nie ma porblemu bo jakkolwiek by nie nzazywać ery w której żyjemy , będzie nasza
Gorzej z rokiem narodzin - pisząc o zielonej chmurce miałem na mysli rok katastrofy w Czarnobylu, a czy w śródziemiu można doszukać się "zielonej chmury?"
Oj mozna mozna. Kilku wrednych czarodzieji i ich zaklecie buch i juz zielona chmurka. (nie zwracajcie uwagi na bledy pisze z zagranicy i tu nie ma polskich znakow)
Oj mozna mozna. Kilku wrednych czarodzieji i ich zaklecie buch i juz zielona chmurka. Niezły pomysł. A teraz do karczmy:
Popatrzył na Arya'e
-Może być to nawet niezła zabawa!
<Arya zaczęła "suszyć zęby" do Sawa>
-JA też tak myślę Ze mną zawsze jest dobra zabawa To co robimy? Hehe
Ennostiel zauważyła że zasłuchana w pieśni elfów zupełnie zapomniała o sniadaniu. Szybko przełknęła kilka kęsów i otworzyła list, bo była juz zbyt ciekawa. Był on od jej kuzyna od strony ojca. Lycanius zawiadamiał ją, że niedługo zjawi się w karczmie i prosił by była taka miła i poczekała na niego jeszcze kilka dni, bo według umowy mieli się zjawić w mrocznej puszczy razem. Cieszyła się, że dostał od niego wiadomośc, bo była już mocno zaniepokojona - powienien być już na miejscu. Schowała list do jednej z tych kieszonek, które nie wiadomo gdzie są i trudno je znaleźć, po czym wstała i podeszła do Aryi siedzącej na szchodach.
- Witaj Aryo. - Czytając list nie słyszała całej rozmowy o pojedynkach czarodziejów na rozstajach i zielonych chmurkach, więc postanowaiła od razu przejśc do sedna - Zmieniając temat -Czy mogłabym zaproponować na dzisiejszy wieczór zabawe? pieśni tańce i jeżeli uda mi się ściągnąć barda, również on będzie atrakcją.
Powiodła po twarzach zebranych uśmiechając się wesoło - Nie jestem może stałym bywalcem w tej karczmie i nie znam was tu zgromadzonych, ale jezeli nie mamy się czym martwić - bawmy się! Czy zgadzacie się? zaraz moge ruszyć na poszukiwanie barda, który, o ile się orientuję, znajduje się gdzieś w okolicy.
Przysiadła na szchodzach obok Aryi i czekała na odpowiedź
<Elfka bardzo ucieszyła się na tę wiadomość.>
-Ależ oczywiście Ennostiel Jestem skora do tańców, śpiewów i zabaw.Trzeba w końcu jakoś przywitać lato i ten cudowny czas, kiedy jest taaak cieplutko jak teraz. Ja mogę się zająć przyozdabianiem karczmy, bądź innym potrzebnym zajęciem. Wszystkim się zajmę.
Hmm...
<Elfka zamyśliła się przez chwilę, po czym Ennostile zauważyła u niej błysk w oczach>
-JUŻ WIEM!! Urządzimy przyjęcie na cześć tej karczmy, na cześć tego ile tu z sobą już jesteśmy(choć krótko), na cześć wszystkich przejezdnych i to będzie pierwsza taka huczna zabawa aż do rana
<Arya poderwała się szybko, i zawołała do obecnie zebranych.Wstając, niechcący urwała kawałek swojej lawendowej szaty, ale nawet nie zwróciła na to uwagi >
- Co wy na to żeby przewrócić karczmę do góry nogami?!!??!!
<<Teraz zwróciła się znów do Ennostiel>
-Naprawdę świetny pomysł przyjaciółko
Ennostiel uśmiechnęła się do Aryi kiedy nazwała ją przyjaciólką. Sprawiło jej to krótkie małe słówko niewypowiedzianą przyjemność. Wstała również.
- Dziękuję Aryo. W takim razie zaraz poszukam barda. Wrócę jak najszybciej by również pomóc w przygotowaniach.
Kiedy reszta zauważyła taki wybuch entuzjazmu w dwóch elfkach, również ogarnęła ich chęć by coś zrobić. Ennostiel wybiegła z karczmy(A tak nawiasem mówiąc to nasz karczma jest w jakmś miasteczku czy gdzie? Bo gdzieś chyba na zakupy trzeba chodzić:PP). Kiedy znalazła już swoją towarzyszkę podróży czyli kasztanową klacz imieniem Nynaeve i pędziła szlakiem do najbliższej wsi goniło ją echo krzyków Aryi, która z tego co Enna zdążyła usłuszeć ostro zaczęła sie za wydawanie pierwszych poleceń.
-Podnieś to!! ... Nie, nie to wiadro tylko te krzesło !!!!
< Arya tak jak to stwierdziła Enna zaczęła od porządków w karczmie. Jej zdaniem najpierw trzeba było TU posprzątać ,a potem brać się za resztę. Pootwierała wszystkie okna, aby wleciało trochę świeżego powietrza i drzwi, które zostały przyłożone...hm.. czymś,,(aby się nie zamykały oczywiście). Jednym słowem- zagoniła WSZYSTKICH do roboty i z uśmiechem patrzyła na pracujące elfy, ludzi, wampirki i inne cudaki. Sama poszła na górę, by włożyć krótką, lnianą sukienkę. Przy sprzątaniu ma być wygodnie i nie wolno żałować ciuchów gdyby się pobrudziły.Do tego należała ta właśnie sukienka . Związała swoje długie włosy w swój ulubiony gałganek i wziąwszy wiadro z wodą i ścierę zbiegła na dół. Barman popatrzył się na nią z uznaniem przecierając wszystkie szklanki i kufle - do połysku !
-No?! Co jest?! Czemu te krzesła nie są jeszcze postawione na stołach?!! Może niech ktoś pójdzie ,dogoni Ennę i pomorze jej zrobić zakupy. Tego MUSI być dużo, a sama tego wszystkiego nie udźwignie!! RUSZAĆ SIĘ!!! Żwawo !!
< Arya nie zwracając już uwagi na innych wzięła się za szorowanie podłogi.>
Jeżeli nie macie nic przeciwko... Ja mogłabym wystąpić w roli Trubadurki na tej zabawie... Coprawda... nie mam lutni.. ale mam gitarę i harmonijkę ustną.. Moge śpiewać i grać..... rozmaite pieśni. A i nie policzę sobie za to nic.. bo przecież to sama przyjemnosć zabawiać tak doborowe towarzystwo...
Ennostiel pędziła ze swoją nynaeve traktem wiodącym przez las. Ostatnio kiedy przejeżdżała prze mała wiasokę był w niej bard i miała nadzieję jeszcze go tam zastać. wiedziała niestery, ze bardowie mają zwyczaj pojawiać się i znikać w najmniej odpowiednim momencie... miała nadzieje że zdąrzy, bo zjakiegoś powodu barsdo jej zależałó na spotkaniu z nim.
Przeczucie czy co?
Do karczmy wszedł elf o bursztynowo-złotych oczach i kruczo-czarnych włosach związanych z tyłu w kitę. Był odziany w szary, poszarpany płaszcz podróżny z pod którego widać było lekki skórzany pancerz. U boku miał przypasane dwa średniej długości miecze a na jego plechach wisiał kołczan i łuk. Towarzyszył mu siwobrody, niewysoki człowiek z bałałajką i sejmitarem, ubrany w znoszony płaszcz w różnokolorowe łatki. Obydwaj towarzysze wyglądali na zmęczonych i poturbowanych po ciężkiej walce. Elf rozejrzał się po pomieszczeniu i uśmiechnął się do szorującej podłogę Aryi po czym przemówił:
- Mae Govannen przyjaciele! Jestem Lycanius, a to jest bard Gilbrid. Byłem tu wczoraj umówiony z moją kuzynka - Ennostiel. Czy zastałem ją jeszcze?
Mh.... szukacie barda... a........ przecierz kapela cały czas gra! A jak nie słyszycie to zaglądnijcie na stronke "Pecivala"! Ja wiecznie tułajacy sie dziki sprowadził tą muzę do karczmy! Ale... mh ... cóż..... A porządki? Jak można robić, próbować robić porządki, gdy nie jest się właścicielem ...tak pięknej mrocznej Karczmy! Razio!!!!! Wracaj z tułaczki, bo po "stróżówce " i swojską "karczmę" nam odbiorą!!! Brrrrrrrrrrr.....
< Arya spojrzała na nowo przybyłego i uśmiechnęła się przyjaźnie. Otarła ręką czoło, po czym chcąc podać mu rękę zauważyła, że nie jest ona do końca czysta. Wytarła ją o swoją i tak już ubrudzoną sukienkę i przywitała się po przyjacielsku>
-Bardzo miło jest nam gościć Ciebie w progach karczmy. I miło z twojej strony, że sprowadziłeś z sobą Barda . Ale jeżeli masz ochotę zadomowić tu trochę dłużej to weź klucze od karczmarza, po pierwsze, po drugie- jeżeli chcesz wziąć udział naszej przyszłej zabawie musisz zejść na dół i pomóc w przygotowaniach, tak jak każdy.Ale żebyś znał moją dobroć dam ci teraz godzinkę na ochłonięcie, zjedzenie czegoś i zaklimatyzowanie się w karczmie.
<wyrzuciła to wszystko z siebie Arya jak z procy, gdyż była już nieco zmęczona i nie
miała ochoty na owijanie wszystkiego w bawełnę>
-Resztę dyspozycji wyda Ci Enno jak wróci
<Elfka uśmiechawszy się dalej, powróciła do swojej dawnej roboty-ale tym razem bardziej pod oknem>
Chodzi o klucze do POKOI !!!! które wydaje przejezdnym karczmarz .No i oczywiście, że karczma jest dostępna dla wszystkich!!! Oj dizki ,dziki,,ty coś nie pojmujesz konwencji tej imprezy chyba..no ale dobra..
Mh..... jeśli "karczma" przestanie być, czym była, czyli stworzona przez zacnego Krasnoluda Grotka! Czyli tak najzwyczajniej .... jak to on opisał.... To zabieram ze soba "Percivala" i już tu w swych podróżach nie zawitam, bo ............ to przestaje być miejsce dla wszystkich ( patrz Cantina Bar! którz wie...? ) strudzonych wedrowców, zagubionych Krasnoludów, wesołych Niziołków... a ja tak odebrałem intencję założyciela! Że ........ Pełny luzik!
Ps..... a czy Karczmasz pozwolił Wam na ............... wydaje mi się, że nie! Spytajmy Karczmarza!.......... I znowu nie rozumieją przybłędy dzikiego......
ps.2 jakie klucze od karczmarza?????? brrrrrrr Nie uwierzę, że Karczmarz powierzył komukolwiek klucze od Karczmy, bo jeśli tak, to ....biada, biada nam wędrowcom!
Wiesz Gotrek... czy Grotek, czy Kterg, czy ..........Potrek! Właśnie min innymi dzięki takim postom bzdurnym czepialsko, by.... itd.... powoli znikam z Rivendellka! Cóż ...pozdrowienia dla Felixa! I...,,pozostawiam bez komentarza( dotyczy to Wszystkich! ) i jednak potarzaj się w ..... tak od serca, to ...przykro mi i to ...nie poraz pierwszy! Szczególnie, że....
Uf....... i znów mogę spokojnie zasiąść w ciemnym oknie Karczmy i ...wypić spokojnie pintę piwa i ....ździelić przez łeb pewnego Krasnoluda, że taki chciwy i ot tak poszedł sobie na wyprawę za skarbem i ..... wrócił w nasze progi! hej Karczmarzu, a żywiej ! Pintę dla Gotreka i Razka! Co prawda tego ostaniego tu nie ma, ale ( Razio nie pogniewasz się????) Dziki wyżłopie z przyjemnością! Ach ...te klimaty! Można znów spokojnie wędrować, wiedząc, że jest takie miejsce!
No tak...a o mnie to jak zwykle się nie pamięta;] że niby elfka mojego pokroju to nie pije itp? też mi coś ;] <mówi wyłaniając się gdzieś z mroku>
Ale dobrze, że kraś wrócił do nas <uśmiecha się serdecznie i siada na uboczu>
Skarby...
Chciałbym w tym miejscu obalić mit o kransoludzkiej chciwości.
Nieprawda.
Kłamstwo.
Nie nie nie.
Co? Mithril? GDZIEEEEE? : P
Dla mnie dwie pinty, wolę nie wspominać o tym jak nie w gardle suszy po takiej wędrówce. Bo wszyscy wiedzą że krasnoludy to mistrzowie na biegach... długodystansowych, prawda? ; )
EDIT:
Dla ludzi i krasiów piwo, dla elfów wino! Tyle tylko chciałem powiedzieć : P
A ja myślałam, że wy to sprinterzy <śmieje się>
-Karczmarzu, piwa i dla mnie
A mithril schowaliśmy...mieliśmy nosa <znów się śmieje>
Gupie elfy... i po co wracałem... <mruczy pod nosem>
Oho, Elfka bierze się za piwo! Dawaj, Elvi! Może jeszcze po tym jednym będziesz stała! <śmiech>
<Krasnolud patrzy jak impreza się rozkręca, jednak czuje sie bardzo znużony, więc kończy piwo i szybko wychodzi na zewnątrz w poszukiwaniu jakieś przyjemnej kupki siana w celu wypoczynku na niej ^^>
<Arya zauważywszy zamieszanie, rzuciła całą robotę i podeszła do zgromadzonych>
-Witajcie Jak miło cię Gotrek znowu widzieć
<przysiadła się do nich by wysłuchać jakichś nowych wieści i plotek >
Ale Gotrek sobie poszedł, i tak została, by odpocząć>
A ja miałem nadzieję, że Cię ........jaki smok pożarł! Hej Karczmarzu, a wytocz beczułkę dla znamienitego Gro..... ups Gotreka, najznamietnijszego Krasnoluda! Hej! Jak zabawa w ciemnych katąch to ...zabawa! Elvi...... no nie gniewaj się! Winko, piwko, czy ...soczek pomarańczowy!!! A co pije Arya?
Już się obsłużyłam Dzikusku <uśmiecha się i szybko wypija przyniesione w między czasie piwo>
Ja także się zbieram bo nie wstanę jutro... bawcie się dobrze, a potem kolorowych snów <wstaje i wychodzi kierując się do właściwej części zamku>
Lycanius, jak poleciła mu Arya, wziął klucze od Karczmarza i poszedł na górę aby opatrzyć rany swoje i barda oraz odpocząć...
Enna wyjechała wreszcie z lasu(po trzech dniach normalnego czasu ). kiedy dotarła do wsi, nie zastała
tam barda. Podobno wyjechał zaraz rano i wyglądał na zmartwoinego("czy bard może się marwić?"), pojechał
ooo... w tamtą stronę i jeżeli tylko go znajdzie to niech powie, żeby wrcił bo ogromnnie rozczarował
dzeciaki tym wyjazdem i to ma Enna na podróż bo ten brad bardzo szybko jechał i może być nuż daleko, bo jego
koń jest podobno magiczny.
Po półgodzinnym obiecywaniu, żegnaniu, dziękowniu i innych rzezach Ennpstielznalazła się znów na koniu i
odetchnęła z ulgą. "ci ludzie przypominaja hobbitów - ilez można mówić?"
Przypomniało jej się, że ma ciepłe naleśniki w worku przypiętym z tyłu siodła i zmieszała się jeszcze bardziej
Dzień(przynajmniej ranek) upłynął jej na jeżdżeniu od wioski do wioski i nigdzie już nie natrafiła na ślad
barda. Zrezygnowała więc z dalszych poszukiwań i skierowała się w stronę grodu Nalmiristo. kiedy dotarła do
karczmy mając wszystkiego dość i pragnąc choc na chwilę otedchnąć zastała tram gwar i zmaieszanie, ale nad
wszystkie inne głosy wybijał sie głos Aryi, która wciążkrzyczała na co poniektórych nieudaczników. Po chwili
wróciła do poprzedniej czynności i jakby nic zaczęła śpiewać jakąś piosenkę i miotle i ścieraniu kurzu, nie
zauważywszy nowo przybyłej. Nagle zobaczyła schodzącego ze schodów czarnowłosego elfa. Był ubrany w piekna
tunikę ze srebrnymi wstawkami. Miał też pas z czarnej skóry i dwa miecze doniego przypasane. Kiedy zbiegł
rzuciła sie ku niemu wydając radosny okrzyk który usłyszeli chyba wszyscy
- Lycanius! Nareszcie!
Kuzyn też się ucieszył widząc ją zdrowa i w pełni sił biorąc pod uwage wielkie powitanie jakie urządziła w sali.
Arya też ją wreszcie zauważyła iprzeyszła się przywitać
- Bard już jest na miejscu Enno, cały twój wysiłek poszedł na marne- odpowiedziała na skargi Ennostiel, że nie udało jej się nigdzie znaleźc barda i zniknął jak zaklęty
<Krasnolud pijąc piwko zastanawia się... skąd w sumie wie co jakaś tam elfka robiła poprzedniego dnia! że jeździła na koniu robiąc coś dziwnego... "no nieważne, pewnie za dużo piwa wypiłem", myśli Gotrek.
Po chwili widzi jednak, jak ta sama elfka, która przed chwilą była w jego głowie podchodzi do Aryi i najwyraźniej używając brzuchomówstwa mówi coś tam do siebie o bardzie i wysiłku.
"Najpierw pojawia się w głowach innych... a potem bawi się innymi, jakby byli laleczkami... psia mać, to jakiś chaos!"
Gotrek potwierdza się w przekonaniu, że trzeba obserwować tajemniczą "Ennostiel"... i w razie zaobserwowania większych przejaw chaosu zabić bez krzty litości ^^
Tymczasem słysząc piosenkę sugerującą sprzątanie otwiera szerzej oczy ze zdziwienia i szybko dokańcza piwo, po czym usuwa się w kąt karczmy.>
Do dzikiego- Arya pije herbatę lodową...lub herbatę z lodem...albo piwo kremowe- napój bez procentów, bądź też świeżo zmieloną kawę...;)
___________________________________________________________________________
<Arya stwierdziwszy, że resztę robót wykonają inni ( swoją już skończyła- żeby nie było!) dołączyła do innych przygotowań.>
-Ogłaszam poranną siestę !! Wszyscy mają iść do siebie, i bez gadania, ci ,co biorą udział w przygotowaniach -zostają i zabierają się za dalszą robotę- nie życzę sobie pałętających się pod nogami krasnoludków ( bez urazy Gotr)!! Odpocznijcie sobie!! Obiad dostaniecie do pokoi, a wieczorem ok 18 zaczynamy całą imprezę!!!!
<do karczmy wchodzi elf odziany w ekstrawaganckie szaty...swoją obecnością zaszczycił was... Elun Wokól jego postaci można zauważyć krążące prądy magii...wypełnia go całego...>
Witajcie
<przysiada się do Dzikiego, skromnym ruchem palca sprawia że koło niego pojawia się wino, które zaczyna powoli, ze spokojem pić>
- mówi, spoglądając w swój medalion z odłamkiem palantir'u - to będzie wspaniała zabawa Arya - po czym milknie przysłuchując/przyglądając się całemu rozgardiaszowi w karczmie>
Idę do swojej kwatery na górę, tu się nie da uczyć...
Do karczmy przez uchylone okno wleciał sokół i usiadł Lycaniusowi na ramieniu. Do nóżki przywiązany miał list. Elf rozwinął go i zaczął czytać. Po chwili na jego twarzy pojawił sie lekki grymas. Wstał i poszedł na górę do swojego pokoju, lecz po chwili wrócił gotowy do wymarszu.
- Wybaczcie ze nie będzie mnie na zabawie... Nagłe okoliczności... - przemówił do zgromadzonych elfów. - Dziękuję za gościnę, do zobaczenia przyjaciele.
Po czym podszedł do Ennostiel i szepnął jej coś na ucho.
Uśmiechnął sie na pożegnanie do Aryi i wyszedł z karczmy...
[Wyjeżdżam na wakacje więc prawdopodobnie nie będzie mnie w karczmie przez dłuższy czas... ; Enno oddaje Ci barda - steruj nim dobrze ;P, Życzę wszystkim udanych, elfich wakacji Mae Govannen ! ]
ha/! Enna chyba załapała co sie dzieje w karczmie i jak ona funkcjonuje!
(nie ma to jak kilka godzin snu i zaczerpnięcie świeżego powietrza!
Enna obserwowała Aryę kiedy kierowała wszystkich do ich pokoi i pomyślała że całkiem nowy duch wstąpił w elfkę, bo nie zauważyła by wczesniej ktoś próbował zarządzać w karczmie...
Wtedy podszedł do niej Lycan i powiedział, że musi natychmiast wyjechać i najprawdopodobniej nie stawi się na zlot magów. Enna nie potrafiła ukryć swojego rozczarowania zwłaszcza,że wyjazd był zaplanowany już dawno temu. Przybita zasiadła do stołu i po chwili sie zorientowała, ze już wcześniej ktoś przy nim siedział
< Arya rozejrzawszy się na około stwierdziła, że wszyscy rozeszli się do siebie podeszła do pozostałych>
-Czyli rozumiem, że wszyscy tu zebrani deklarują pomoc w przygotowaniach ? .To wspaniale! Chwilkę możemy odpocząć, gdyż sama się zmachałam, ale potem musimy dokończyć przygotowania! Za 15 minut proszę przyjść do mnie po rozdzielenie funkcji.
<Podeszła do barmana>
-Herbatę z lodem raz proszę!
<Otrzymawszy swój chłodzący napój, dosiadła się do stolika. Zaczerpnąć powietrza trzeba nawet czasem takiej rozochoconej elfce jak Arya >
Ennostiel siedziała z Aryą!
- I co? Przxygotowana do zavawy? Może troche odpoczniesz, bo wydaje mi się, że miałaś zieś dużo roboty..
Przemówiał do elfki,ale zaraz przypomniała sobie o czymś co jej zaprzatało myśli rano.
- Czy jest tutaj gdzieś smok? Bo słyszałam coś o tym, zejest...
Rozejrzała się z niepokojem icałkiem słusznie, bo z zaplecza własnie wyszedł smok, jeszze dośc mały, ale na tyle duży, że przeskakując obok osmalił włosy Ennostiel. musiała szybkowywołac zaklęcie magicznej wody i po chwili była cała przemoczona. Nie wiedząc czy śmiać się czy płakac popatrzyła na Aryę.
< Z zaplecza wychodzi Faolion z kolejną beczką piwa.> Tyle tu ludu że powoli zaczynam przenosić zapasy do strażnicy. A tak w ogóle to może wymyślimy jakąś nazwę dla karczmy???
<Arya spojrzała na Enno z uśmiechem>
-Może masz rację. Odpoczynek mi się przyda, ale jak będziemy się tak wlec, to nigdy nie dojdzie do naszej zabawy.
Wieczorem Ennostiel zeszła - juz całkiem wysuszona i przebrana w odświętną fioletową suknię- na dół i spojrzała na wystrojona salę. W kacie bard nastrajał swoja lutnię w towarzystwnie kilku muzykalnych elfów. karczmarz ledwo nadążał z realizacją zamówień.
proponuję nazwę Pod Złotym Liściem
Enna juz całkie mdobrze sie bawiła kiedy przez okno wleciał kos i coś jej powiedział w swoim języku
- Co? Lycanius? A niech go diabli wezmą!
Pobiegła na gore po swoje rzeczy i wybiegła z karczmy
- Aryo jadę ratowac kuzyna
powiedziała usmiechając się przelotnie
wypadła jak burza, chociaz mało kto to widział
Do Karczmy weszła ubrana w czarnowłosa średniego wzrostu Elfka o niebieskich oczach, ubrana w czarną suknie. Podeszła do karczmarza:
- Mae... Poproszę o lampkę czerwonego wina. - powiedziała.
Karczmarz podał jej wino a Elfka usiadła przy kominku.
- Jak dobrze zaś tu wrócić.... - długo w Ciszy siedziała słuchając o co chodzi Ennostiel znazwą dla Karczmy, a kiedy Elfka wyszła odezwała się nie co głośniej tak aby więcej niż jedna osoba ją usłyszeli choć nadal dość spokojnie.
- Ciekawa nazwa choć widząc że nadal się tu nic nie zmieniło za bardzo z wystroju jaki pamiętam proponuje więc nazwę "Karczma pod Rozbrykanym Kucykiem" bo z tego co widzę nadal tu bardzo wesoło i miło... - po czym zamilkła i powróciła do picia swojego wina oczekując reakcji innych (o ile ona w ogule nastąpi)...
Nie gniewajcie się, ale pomyliliście Karczmę, w której można byłoooo z komercyjną knajpką w centrum miasta w której można robić sobie co się chce, bo niby karczmarz zrobi co mu każą klienci... byleby mamonka się kluła! FEEE!
Dla mnie Karczma stworzona przez Krasnoluda, to ...zapuszczona, tajemnicza, zagubiona gdzieś w knieji i głuszy Karczma z Karczmarzem, który nie da sobie ot tak wykonywać jakieś tam ..... brrr innych! To Karczmarz z jajami! Nazwę ( jeśli takowa istnieje! ) to nosi ją wyłącznie w swej głowie! Bo to przecież Karczma z Karczmarzem dla ..nie tylko Elfów! Gdzie każdy strudzony podróżnik może chwilkę odpocząć w ciemnym kącię! A jeśli jest inaczej... to dla mnie to knajpka podrzędna i .... będę ją omijał!
Heh, wczoraj napisałem fajnego posta, w którym Gotrek... em... w którym JA... tzn... nie napisałem... cholera, jeszcze raz...
Wczoraj akurat demonstracyjnie puściłem focha zauważając to co się tutaj dzieje... jednak nikt tego nie zauważył przez... zakłócenia czasoprzestrzeni... zwiększoną ingerencję chaosu... wzmożone przepływy prądów magii... i...
NO DOBRA! Komp mi się zawiesił -_-''
Tak czy owak...
Nie róbcie, do jasnej cholery, z tej karczmy jakiejś podrzędnej gospody z Tilei... Psia mać... Tańczące elfiki przy elfickiej muzyce i elfickich ozdobach na ścianach + elficki karczmarz, elficcy bardowie i... ELFY!
A gdzie krew? Pot? Osoka plamiąca posadzkę?
No dobra, przesadzam...
Gdzie mrok? Gdzie zwykłe pijaństwo? Gdzie typowa dla karczm wulgarność? Gdzie sprośne piosenki? Brak manier? Bekanie, pierdzenie, rzyganie? Co to, karczma, czy pałac?
Znowu przesadzam, ale tylko troszkę... skreślcie "rzyganie" : P
Jeśli to co mówi Dziki jest prawdą (a według mnie nie jest, ale mniejsza ; P), czyli że to JA stworzyłem tą karczmę.. to w takim razie ta karczma jest moja... tako więc...
KTO ZA TO WSZYSTKO ODPOWIADA, I KOMU MOGĘ TEN OTO <demonstruje> TOPÓR WSADZIĆ DO RZYCI?!
<uśmiecha sie słodziutko, jak na krasnoluda przystało>
Nie rozumiem z czym się ze mną pierdząco bekający swojski Krasnoludzie nie zgadzasz! Toś Ty powołał do życia tak wspaniałą Karczmę i ......... z klimatami, a teraz..... chyba po tej wyprawie po złoto i walce z Trollami i Smokami i wypiciu dużej ilości beczek z piwem ... mh .... zaćmiło!!!!!
Gwoli wyjaśnień
Gotrek zaczął pisać w taki sposób
Ja rzuciłam pomysł założenia "karczmy lub czegoś"
Faon założył temat
karczma to wspólne dzieło
Dobra! "Zupa z "D" bobra!!! Ale mi chodzi o całość idei! Zgadza się, ale........ Chodzi o samą ideę Karczmy! A kto i kiedy i jak.................... Faoś, czy Gotruś, czy.....
Chyba nikt tego nie będzie roztrząsał.........
Zaiste, zaiste... możliwe... W końcu beczki z piwem (i innymi smakowitymi trunkami : D) którem wypił, niemożliwymi są do zliczenia ;]
Jednakże...
...zdaje mi się, że samą karczmę stworzył Faolion ^^ ...który w pierwszym zdaniu nawet napisał, że to Elvinga "zainspirowała go" do zrobienia tego niecnego czynu...
ale jak to było... któż by to pamiętał...
ech, te odległe czasy...
<krasnolud patrzy rozmarzonym wzrokiem w gwiazdy... przez sufit, jak na pijanego krasnoluda przystało>
edit: pościk ten powinien być o dwa posty wyżej... ale uprzedzili mnie, psia mać! zabiję... : P
Sorrki Faolin! Ja wiem, że to Ty odkryłeś Karczmę!!! Ale mi chodziło o jej mentalne powstanie stworzone opisami Gotreka! Więc........ Mam nadziejkę, żę się nie gniewasz????
A co do zasad karczmy to sobie to jeszcze raz przemyślałem i ....w sumie Tworzą ją ludzie, którzy przybywają, przebywają i ...może faktycznie za ostro wypowiedziałem się ( patrz wyżej!! ) I niech ta opinia pozostanie moją i jeśli zostawicie chociaż jeden ciemny kąt, no dwa.... to czasami zajrzę posiedzieć przy piwie, popykać fajkę i pogrzać się przy kominku!!!!!! I posłuchać co też opowiadają Elfy i wyrabiają tu w Karczmie z Karczmarzem na tym odludziu!
ja tam nie rozumiemiem po co wogule te krzyki był jak to okazało się zwykłym nieporozumieniem
dziki ja uwielbiam ten cieplutki, ociemniony mrokiem fotelik z delikatną poświata od kominka. Jak będziesz miał ochote to niedaleko mnie zawsze jest drugi fotel i kto wie może to będzie Twoje miejsce aby schować się przed Światem i słuchać opowieści innych Bardzo zapraszam
Do karczmy wpadł Elros. Był odziany w szary płaszcz elficki zza którego wyzierała rękojeść miecza. Bez żadnego słowa podszedł do stolika zostawiając na wyczyszczonej podłodze ślady z błota.
-Barman, piwo proszę!-krzyknął i rozsiadł sie wygodne przy stoliku.
-Hola, hola!!-krzyknął karczmarz-książę jesteś, że tak się rządzisz? Jak chcesz piwo to podejdź i weź.
Elros burcząc pod nosem wstał podszedł i zmierzywszy karczmarza gniewnym spojrzeniem:
-Miałem bardzo zły i ciężki dzień ale to nie znaczy, że nie dam rady uciszyć wrednego karczmarza- mówiąc to bardzo energicznie ściskał rękojeść miecza. Zauważył jednak, że w karczmie zapadła cisza, a wszystkie oczy zwrócone są w jego stronę.
-Aha byłbym zapomniał,Mae Govannen wszystkim-powiedział i usiadł zabierając piwo z blatu.
Miał fatalny humor. Kilka dni temu wyruszył na wyprawę wraz z przyjacielem i wrócił z pustymi rękami, przemoczony, bez grosza i ranami.
-Przeklęci zbóje-powiedział do siebie popijając piwo, a widząc, że atmosfera w karczmie trochę się rozluźniła zaczął nucić po cichy pieśń:
-Yénillor morne...
Z piętra zszedł Fao, zamówił herbatę i przysiadł się do reszty osób, które rozmawaiały o założycielach karczmy. Sądzę że karczma jako temat to moje dzieło ale to reszta odwiedzających nadała temu miejscu niespotykany klimat.
Do karczmy niepostrzeżenie wszedł Finrod. Zobaczył tłum, swierdził, że nie lubi tłumu i wyszedł.
Elros siedział i przyglądał się bawiącemu się tłumowi. Zobaczył jakiś cień, który wyszedł z karczmy tak szybko jak i wszedł.
-no tak-pomyślał-taki tłum, że nawet przyjezdni boją się wchodzić
Nagle kufel piwa przeleciał tuż przed jego oczami i rozbił się o ścianę
-Ekhm, pora się zbierać-burknął do siebie i powlókł się do cichego i ciepłego pokoju...
Enna wpadła do karczmy
- Zapomniałam torebki!!
Ech co tu zrobić przecie nie pozna kroić orków i ratowac kuzynka bez błyszczyku na ustach
przebiegła przez karczme komuś zwinela kufel piwa sprzed nosa
stwierdziała, że nienawidzie piwa i poleciała dalej..
Czyli do grecji ale to juz szczegół:P
Zakurzony,brudny wpada do ukochanej Karczmy z ciemnym kątem przy kominku i woła: Drogi Karczmarzu kufelek ( pip, pip) khe...soku, ale z tej przedniej beczułki poproszę!
Siada w swym mrocznym, swojskim kącie i ... myśli .....Oh Ennostiel.....sok z chmielu.....toć to najlepszy trunek! Oczywiście z umiarem.....
Alem jak Dziki, to wiele razy próbowałem jeszcze przedniejszego soku pszennego..... mniam, mniam!!!!!!! I...... polecam!
Zapala tradycyjnie fajkę i w płomyku zapalonej drzazgi zauważa kilku Elfów siedzących obok i debatujacych o kolejnej wyprawie......
Nadstawia dziki swoich lekko stępiałych już uszu i ....no tak!! Wyprawa do magicznego Lothlórien, gdzieś na Krańcu Świata, na Alasce!
Zaraz... przecież to moja strażnica!!!! To co........ pakujcie się i.... wyruszamy!!!!
Ej...ja napisałam tu po Goterku wyczerpującego posta..to czmu go tu nie ma?? co jest?? Ech..muszę zaczynać wszystko od nowa czy jak??
- Uaaa - Elros ziewnął przeciągle i wyjżał przez okno na wchodzące słońce, które nadawał piekną krwisto-ognist barwę obłoczkom w oddali. Usiadł i zaczął się ubieraj klnąc pod nosem z powodu zgubienia na ostatniej wyprawie srebrno-złotej broszy do swojego płaszcza...TRZASK!!!! Usłyszał dzwięk tłuczonego szkła. Znowy wyjżał przez okno (które było zbite) i zauważył bandę dzieci(no może nie tak całkiem dzieci bo o wschodzie słońca to żadne Małe dzieci chyba nie wałęsają się po ulicach, tak ,to były trochę starsze dzieci;) ), z których jeden miał procę i właśnie przymiełaż się do następnego strzłu. Tym razem strzał trafił Elrosa w czoło które zaczęło nabierać czerwono-fioletowej barwy. Pogroził im, a na to, ta uzbrojona grupa zorganizowana pomachała i szczerząc zeby pobiegła w tronę lasu. elros zszedł na dół i okładając zbite czoło usiadł na swoim ulubionym miejscy w kącie niedaleko kominka. takiego spokoju jaki panował tego ranka w karczmie chyba jeszcze nie było. Po ostatniej imprezie walały się tylko kawałki szkła i odłamkami krzesła, widocznie załamało sie pod czyimś ciężarem ale miało widoczne cięcie po toporku, a może raczej toporze. Usiadł i zaczął pykac fajeczkę mając nadzieję, że karczma z nastaniem dnia napełni się życzkiwymi postaciami mieszkańców.
Arya jakby lekko nieprzytomna "zlazła" zgóry i omiatając błędnym wzrokiem całą karczmę usiadła w swoim ulubionym miejscu - na schodach (Ej..a wiecie,że w rzeczywistości też uwielbiam siedzieć na schodach? ). Nuciła sobie podd nosem jakąś niezrozumianą do końca melodię ,westchnęła głęboko i oparła się o poręcz. Wyglądała, jakby ze 3 dni pod rząd nie spała i piła w kółko piwo kremowe. Jednym słowem taka druga Mróżka ( kto czytał Potter'a ten wie). Siedziała tak i siedziała. Zauważyła Elrosa w kącie ale nie zwróciła na to zbytniej uwagi. Słuchała śpiewu ptaków. Rozmawiała z nimi.
A Elros na jej widok zaczął gwizdać:
-fiu, fiu, fiu, o tak, tak było, fiu fiu fiu...may way itp.
I od razu poleprzył się mu chumor bo do jasnej ciasnej naprawdę polubił gwizdanie...
"Gwizdanie pecha przynosi"...lalalala...zaczęła nucić Arya ,a ptaki zaczęły tak ćwierkać żeby zagłuszyć Elrosa..taak...Arya bardzo dobrze się z nimi dogadywała. Z ptakami oczywiście.
-NA zdrowie mruknęła i uniosła rękę w taki sposób, jakby trzymała w ręku butelkę kremowego piwa.
Jej wzrok był równie błedny i nieprzytomny jak 10 min temu.
Elros naprawdę lubił gwizdanie ale nie lubił jak mu coś w tym przeszkadzało. Wyszedł więc załatwił wszystkie ptaszki jednym cieciem w żerdź pod karczmą, na której siedziały.
-no teraz to se moge gwizdać-powiedział i wyszedł na długi spacer po grodzie, a raczej pobiegł bo Arya juz wstała żeby go zganić za przegonienie ptaszyn...
MORDERSTWO!!!!!!!!!!!!!MORDERSTWO W BIAŁY DZIEŃ!!!!!!!!! zaczęła wykrzykiwać Elfka...nadal będąc strasznie nieprzytomną (teraz zachowywała się z kolei jak profesor Trelawney- i znowu wracamy do Potter'a). Popatrzyła na Elrosa z wyższością, gdy wychodził jakby się czegoś baaaaaaaaaaaaaardzo przestraszył.
Wpadłem zmoczony i spragniony do Karczmy z tajemniczym karczmarzem!
-Hej... najmilszy Karczmarzu z ..pod ciemnej gwiazdy... proszę pintę piwa do stolika tj fotelika.... oooo Delfi i ... a gdzie Razek??? Ale blisko kominka, bo chciałbym troszkę się pogrzać! Tak ..właśnie.. ten fotelik!!! I może tak coś na ząbek? Chwilkę posiedzę przy ogieńku i ....jutro w drogę do mojego ukochanego Lothlórien! Mh ..przybędą goście i ..... Miło, że ktoś odwiedzi Kraniec Świata ...zwany Alaska!!!
Mh.... spotkanko !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Spotkanko, spotkanko!
Ja już siedzę jak na szpilach, chętnie już bym wyjechał :)
A tak? Jeszcze prawie 4 dni!
Dobra, cza się zebrać w sobie i wyczekać, zrobić zakupki i się spakować A reszta to się....Zrobi
Hihihih..a może jakieś "przedspotkanko"? Bo ja też już nie mogę się doczekać
Po dłuższej nieobecności do karczmy wchodzi Fao.
Witam witam ależ się rozpisaliście. I po kilku dniach nieobecności mam tu nagle ponad 100 postów do przeczytania aaaaaaaaaaa.
Sawassas wchodzi do karczmy. Rozgląda się i myśli "Gdzie tu usiąść?". Po chwili siada na fotelu i przemawia.
- Jak ja dawno was nie widziałem! Może pobędę trochę dłużej niż poprzednio! Karczmarzu z pod czarnej elen, podaj mi trochę winka!
Karczmarz znika za ladą, wyjmuje wino i podaje Sawowi.
- A więc tak, - pije trochę z butli - kto chce bym został dłużej?!
-Sawassas, ssssss... chyba gdzieśśśśś ssssłyszałem cośśśś podobnego- powiedział Elros popijając gorzałkę przy ciepłum kominku.
-No, możesz zosssstać ile chcesz(hehe). Ktośśśś jesssst przeciwko??. Nie??. To do dna bracia i siostry...
-Kto brat , ten brat. Kto siostra, to siostra.- rzekła Arya schodząs z góry. (Cały czas wyglądała jak nieprzytomna).
- Żegnajcie moi mili. Nie wrócę przez jakiś czas - czknęła.
Arya skierowała się ku drzwiom wyjściowym. Jej biała szata stała się ..no... szatą w bardzo wielu odcieniach. Od szareko kurzu prz złote plamy po piwie kremowym po zielone rękawy -pewnie od siedzenia na trawie.
bye, bye, na zdrowie. czyk. - słychać jeszcze było zza drzwi jej mamrotanie i czknięcie po piwie kremowym.
TRZASK!!!
Nagły podmuch wiatru zatrzasnął drzwi z łoskotem
Jeju. Aleś się gdzieś zabawiła . A Ive mówił coś o alkocholu no no no...
Po kilku butelkach wina,Sawassas , z lekkim zezem mówi
-Kobita chce się wyszaleć ! Daj jej spokój! Chek!!
-Achhh ta Arya. Nieładnie, nieładnie, heh. Ale co ja mam do gadania? Dziewczyna chce się wyszaleć przed wyjazdem, na którym będzie szaleć...hehe. Ale mniejsza o to...Barman co dzisiaj najlepszego w jadłospisie?? OOO... baraninka w sosie...hmmm...no to jeszcze tylko kuelek gorzałki i może być. Tak... stara, dobra karczma...
Nagle do karczmy wdarł się podmuch północnego chłodnego wiatru. Trzasnęły z łoskotem drzwi wejściowe, a niektórym wiatr ów przelatujący po głównej izbie zmierzwił włosy i wszystkim ukazała się elfka. Elfka, która nie tylko miała już lepszy chumor, ale i elfka zadbana. Nie tak jak ostatnio- nieprzytomna, nieuczesana... . Omiotła wszystkich tajemniczym, nieodkrytym spojrzeniem znanym tylko dla niej i podążyła na górę. Cichutko...po drewnianych deskach....SKRZYP...trzasnęła jedna z nich. Kroki cichły...co raz ciszej....zamierały...blakły już w gwarze znajomych, pijaków, elfów, krasnoludów, wamirów i..... CZuć było tylko zapach jej słodkich perfum unoszących się w całej karczmie .
Eee jakie wampiry??? Co to się porobiło, że tu u nas przesiadują wampiry. Krasnoludy, ludzie, elfowie to rozumiem ale wampiry...
(hah, może jakiś zabawny elf sobie urządził przebierankę w wampira? p; )
Do karczmy wchodzi Anlye, z bólem głowy, marudząc pod nosem:
- wrr, te piekelne upały, nie da się wytrzymać..
Rozsiada się wygodnie na ławie i czeka, aż ktoś uprzejmie przyniesie jej coś zimnego do picia. Tyle, że odkrywa smutną prawdę: karczma opustoszała. Czyżby wszyscy mieli jakieś zajęcia w tak upalny dzień? Nie mieści jej się to w głowie, zaczyna więc z przerażeniem zastanawiać się, czy to nie aby jakaś banda orków panoszy się w okolicy..
Sawassas zastanowił się i rzekł trochę bardziej trzeźwy niż przedtem
-A może wypatrzyła to co mam w torbie? Zbieram krew śmiertelnie chorych i wykorzystuję ją do trucia! Ostatnio polubiłem robić trucizny! Kilka osób już otrułem. Najczęściej udaję że podaję wino i dają się nabrać
Siedzący na dole słyszą ciche szuranie na piętrze i zbliżające się kroki. Nikt specjalnie na to nie zwraca uwagi. Może niektórzy tylko unieśli głowę i stwierdzając, że owo szuranie ich nie interesuje wrócili do swoich zajęć. Stukanie się wzmogło....brzmiało jakby ktoś przesuwał szafę. Na samej górze schodów pojawiła się elfka. Oczywiście Arya. W swojej nieskazitelnie białej, koronkowej sukience wydawała się niezwykle opalona, co u elfów jest dziwne i niespotykane ( OPALONY ELF!! TEŻ COŚ!!). A jednak słońce smagane wiatrem owiało Aryę nadając jej delikatnej brzoskwiniowo-złotej opalenizny. No ale straczy tego zachwytu. Elfka ciągneła z sobą..hmm...tak. Właśnie skrzynię. Nie dużą, ale dość cięzko było ją tak ciągnąć. Co w niej było? Hmm..Arya spoglądając w dół uśmiechnęła się. Pwoli zaczęła ściągać swój przedmiot pożądania po schodach. Gdy była już znią na dole zaczęła ją ciągnać do drzwi. Wiatr wpadający przez nie owiał jej twatz i rozwiał długie włosy. Było gorąco i parno, ale niebo było trochę zachmurzone. Gwar w karczmie nie ustawał. Wszyscy zajmowali się sobą, "I dobrze-pomyślała Arya-to mi oszczędzi zbędnych pytań". I wyszła razem z zieloną, drewniana skrzynką przed karczmę. Skierowała się do ogrodu przy owym budynku i tam na ławce nad stawem ukrytej pod rozłożystymi i długimi, zielonymi jeszcze gałęziami wierzby płaczącej, postawiła jedną rzecz, którą uprzednio niosła pod ręką. Książkę. Usiadła na łaawce i zaczęła czytać. A litery stworzone z atramentu i przelane na te szemrzące kartki zaniosły ją daleko, daleko, daleko...
-Trzeba było poprosić jakiegoś maga, który by ci pomógł przenieść ta skrzynię Aryo
odezwała się Ennostiel która z niewiadomo jeakiego miejsca niezauważona oglądała całą scenę. Arya nie zauważyła ską się wyłoniła
- Przepraszasm, że ci przerywam ale jeszcze nie śpieszy mi sie wchodzić do karczmy, zbyt piękny mamy dzień- dodała z figlarnym uśmiechem odbijającym się w jej fiołkowych oczach
Arya uniosła swoje niebieskie oczy poza krainę książki.
-Aiya Enno . Takkk...dzień jest rzeczywiści przepiękny, cudowny...- tu przewróciła się na plecy (wciąż leżała na ławce) i zaczęła wpatrywać się w kilka małych, puszystych obłoczków, sunących leniwie po nieboskłonie.
-Nie przeszkadzasz mi. Ja też na razie uciekłam od gwaru karczmy. A skrzynia? Dam sobie radę. Nie ma to jak praca fizyczna nie?- tu Arya spóściła nogi z ławki i usiadła przeciągając się leniwie.
-Hmm....co sądzisz o tych ...chmurkach? są przepiękne nie sądzisz? (JA CHCĘ W KOŃCU DOBRY APARAT!!!!GRRRRR)
No uwiecznić takie chmurki ...
Z karczmy wychodzi Faolion i zastanawia się jak można by tu przedłużyć wakacje.
-Przdłużyć wakacje?Hmm...-zastanawia się Arya- Wiem ZOSTAĆ STUDENTEM Miesiąc wakacji dłużej <Arya ma napad śmiechawki>
Ennostiel ściąga z grzbietu ciemnoniebieski płaszcz wędrowny o siada obok Aryi. po spodem ma swój wieczny niebieskt strój. niestety teraz jest on troche zakurzony po długiej podróży.
- Można by sobie urządzic tak zwany GAP YEAR po liceum a przed studiami..- myśli głośno- przed wakavcjami czułam że mi mózg wyparował ...
Zaraz jednak budzi się i wykrzykuje lekko
- Chmurki powiadasz? Rzeczywiście ładne..
-Wiecie co?-zaczęła Arya- może lepiej wracajmy do karczmy, bo zaczyna wiać chłodem z północy, a poza tym mam ochotę na lazagne . No chodźcie!- Arya otuliła się szczelniej szatą . Zaczeła padać mrzawka...
Ennostiel podażyła za przyjaciółką biorąc ze soba płaszcz. W jak zawszy zatłoczonej karczmie siedli razem przy stole czekając na karczmarza.
- ciekawe dlaczego deszcz zaczął tak nagle padać? Może w odpowiedzi na humory ucznióów?
Arya pociągneła wielki łyk kremowego piwa przez słomkę z głośnym siorbnięciem .
-Taaak..możliwe. Ale trzeba zbierać siły na nadchodzący rok przez ten ostatni dzień.
Wtedy dało się poczuć chłodny podmuch i przez zatłoczoną izbę Arya uchwyciła wzrokiem tylko zamykanie się drzwi wejściowych. Jednak przybysz umknał jej w tłumie. Chwile późnij poczuła , że coś lądyje na jej kolanach...
-ARANEL!!!!!!!!!!!!!!!!!!- wydarła się tak, że kilka osób siedzących w pobliżu aż podskoczyło.
Kot był mokry, a jego zawsze śnieżnobiałe fterko było teraz szare, a w niektórych miejscach ocikało błotem. W sierść miał wkręcone listki i patyczki. Jedna łapa lekko krwawiła, a lewe oko miał lekko zapuchnięte. Elfka popatrzyła się na swojego przyjaciela z troską, a ten wtulił swój słodki pyszczek w jej ramię...
-Aranelku!! A już myslałam, że przepadłeś da amen!!- zaczęła gadać z kotem nie zwracając uwagi na pytające spojrzenie Enno- gdzie się błąkałeś cały czas?? Nie pyło cię ponad 2 miesiące- teraz zwróciła się do swojej przyjaciółki siedzącej naprzeciwko niej- Czy znasz jakiegoś dobrego weterynarza tu w okolicy Enno? Co ja mam z nim zrobić? Wygląda fatalnie. Nie wiem, gdzie się włóczył, ale trzeba mu pomóc!!
Arya zaczęła dalej się przyglądać Aranelowi to tu, to tam...
- Mozemy same sie nim zajać bo nigdy nie widziałam tu weterynarza, jakkolwiek jestem tu dość krótko- odparła Enna pocierając nos.
Zapytany karczmarz mruknął coś niezrozumale o tym, że nie zajmuje się kotami podażył dalej rozlewając sos z talerza.
- A z rzesztą..- Enna machnęła ręką nagle się rozchmurzając- Przecież moge go uzdrowić jezeli mnie ładnie poprosisz. Jestem w końcu magiem!
<Elun przysłuchując się rozmowie, wtrąca swoje "trzy grosze" >
Aryo nie korzystaj pochopnie z usług niedoświadczonego maga... poza tym w tym przypadku wystarczą niemagiczne metody
Enn... nie marnuj swoich, jeszcze małych pokładów energii.... wszak każdy mag wie ile czasu trza aby zregenerować siły... Walić zaklęciami można ile wlezie ale tylko wtedy kiedy mana wypala Cię od wewnątrz... rozumiesz mnie chyba
Echhh... te młode elfiki.... to nie to co nasza dawna kasta magów, co nie Elvi
<wyłania się z cienia> Zgadza się... echh..gdzie te czasy gdy oszczędzano ingerencję magiczną w to miejsce. Teraz tylko czekać, aż przesycenie magią zniszczy bariery <spogląda na obecnych i oddala się w swoim kierunku>
Ennostiel zdziwiona odwraca się do Elunarahta
- Przeciez nie nadużywam swoich zdolności, poza tym od małego już uczono mnie korzystać z niej i zwiedziłam wiele różnych kultur z których z każdej wyniosłam nową wiedzę.. Jak możecie wysuwac tak pochopne wnioski??
Sawassas nie za bardzo słyszał o czym mówią tutejsi.Zaczął wymawiać to o czym myślał.
- Biała Przystań, lasy igłowe,
Biała Przystań, wiele zagadek,
Biała Przystań, rycerze moi
Biała Przystań, hamuj mój drogi!
EEEEEEE ten deszcz chyba na nas źle działa . Chyba pójdę znaleźć sobie coś do czytania tylko co???
- Droga Enn... Nie podważaj proszę mądrości starego elfa Żaaaadne pochopne wnioski jeszcze byś zabiła niechcący Aranela i co?
Faoooś ;P weź się za "Smokologia. Wielka księga smoków" trochę cinka ale może być ciekawa
-Taaak...nie wiem co z nim zrobię. Na razię muszę go trochę umyć, uczesać, nakarmić i napoić. Sam się wyliże przynajmniej w części. Enno chodź ze mnąna górę. pomożesz mi
<Arya podniosła się zgrabnym ruchem, delikatnie wzięła kota i poszła schodami na górę do swojego pokoju>
Wiecie biega o co z BIałą Przystanią? - pyta się ze swoim (widocznie lubianym) uśmieszkiem XD.
-hmmm...Arya, która już zeszła z góry siedziała przy oknie i popijała piwo kremowe.- Ja nie wiem. Aa ty coś wiesz?? To wytłumacz
Tak nazywam czasem moją Włoszczowę :* . Biały to jeden z moich ulubionych kolorów,a przystań się wzięło od stacji tak popularnej "Biała Przystań, hamuj mój drogi!" to się odnosi do pociągów. Od teraz pospieszne się u nas zatrzymują.
-Byłem kiedyś w Białej Przystani-odrzekł Elros-o tak niezapomniana podróż. Tylko nie zatrzymywałem się ponieważ przystań była jeszcze w dość marnym stanie ale teraz....trzeba bedzie wpaść... <wstał i poszedł spać>
( A tak nawiasem to nudne robi się to życie w karczmie - pobudka, jedzenie pogaduski, jedzenie, znowu pogaduszki o niczym, jedzenie, czasem impreza, jedzenie, pogaduszki, eee...no i do spania; urocze czyż nie )
Enna rzuciła Elunarahtowi zdumone spojrzeniepo czym polazła na góre za Aryą i zamiast zapukać runęła do pokoju potykając się o wystająca deskę w korytarzu
- Przepraszam Aryo... Jezu kto tu robił te podłogi?! - Strzepneła kurz z ubrania, zupełnie jakby jej wysiłki pomogły odzieniu w opłakanym stanie - Aryo słuchaj jeżeli robi się tu nudno to czy nie pozinniśmy zorganizowac jakiejś wyprawy? na trolloki albo cos równie paskudnego?
O tak, tak...organizujemy wyprawę na orków...słyszałem, że duże grupy pojawiły się na południu. to kto jest chętny?? Ostrzegam, nie obejdzie się pewnie bez ran
Chyba, że ktoś z nas zna się świetnie na magii...
-Na magii mówicie?- Arya zaczeła błądzić oczami w sposób tajemniczy i nieodgadniony(cała Arya ;D)-Wyprawa?...hmm...wyprawa- mówiła raczej sama do siebie niż do innych.- Enno, ja nie wiem, czy bym się nadawała na jakąś wyprawę. Naprawde. A czy mi się nudzi? hmm...nie wiem. Może to ta chwila kiedy napadły mnie psychologiczne i psychoanalityczne myśli rodem psycholożki i chwile nostalgi, przemyśleń, refleksji,ale- Elfka nagle poderwała się niezwykle żywo- Pachnie mi tu wspaniałą przygodą. Więc. Czemu by nie? Czuję ten północny wiatr, który rusza we mnie naturę podróżnika. RUSZAJMY!!- teraz Arya po prostu lśniła i biła od niej niesamowita energia zdobywania świata i chęci robienia czegokolwiek, byleby nie siedzenia na tyłku.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl