alexisend
"...Melkor i Ungolianta zjawili się nad polami Valinoru jak cień czarnej chmury sunącej nad zalaną słońcem ziemią i zatrzymali się przed zielonym wzgórzem Ezellohar. Bezświatło Ungolianty wspięło się aż do korzeni Drzew, a Melkor, wskoczywszy na pagórek, przeszył czarną włócznią pnie aż do rdzenia, zranił je tak głęboko, że zaczęły krwawić żywicą, która rozlała się po ziemi. Pajęczyca zlizała ją, a potem przechodząc od Drzewa do Drzewa przytykała czarną pajęczynę do ran, wysysając żywotne soki i w zamian wsączając w ich tkanki swój śmiertelny jad, niszcząc korzenie, gałęzie i liście."
Jak sądzicie, czy bez pomocy Ungolianty Melkor byłby w stanie zrealizować swoje plany?
A jak wyglądałby świat gdyby Drzewa nie zostały zniszczone? Czy świeciłyby aż do końca Dni, czy powstałyby inne źródła światła, tak jak to się stało po ich śmierci?
Melkor zawsze wszelkimi sposobami dążył do zniszczenia tego co Valarom udało sie stworzyć. Ungolianta znacznie pomogla mu w realizacji jego niecnych planów. Lecz przecież Melkor nawet bez jej pomocy znalazłby sposób by niszczyć piekno Świata. Na dobrą sprawe niszczenie było jego domeną. Wszystko co było piekne chcił splamic, splugawić lub własnie zniszczyć!
Czy świeciłyby do kończ dni?
Dobre pytanie lecz chyba nikt z nas na nie nie odpowie. Na pewno pod opieką Yavanny rosłyby i obdarzały wszystko swoim blasiem jeszcze bardzo bardzo długo... lecz ile?
Jak by wyglądał Świat? Hm...
Pewnie Tilion nadal by gonił stwory Morgotha po lasach wraz z Oromem
czy światło Drzew oświecało Śródziemię bo jeśli nie poprostu tam byłoby ciemno.
Taki jest punkt widzenia Liadona który wszystkich serdecznie pozdrawia
Wydaje mi się, że gdyby nie Ungolianta to Melkor i tak znalazłby sposób, by zniszczyć Drzewa. Melkor nienawidził wszystkiego co świeciło jasno, Ungolianta miała swoje "bezświatło" więc była dla Melkora odpowiednią towarzyszką. Fakt, że Ungolianta przyczyniła się znacznie do jego planów, ale bez jej pomocy Melkor osiągnąłby to co chciał.
Przypuszczam, że gdyby Drzewa nie zostały zniszczone świeciłyby dalej. Czy do końca Dni, trudno powiedzieć, w końcu zawze mógły się pojawić większy szaleniec niż Melkor, który pragnąłby pozbawić świat światła. Inne światła prędzej czy później musiałyby powstać. W końcu Drzewa same nie oświetliłyby wszystkiego, gdy świat rozrastałby się.
tak jak moi poprzednicy zgadzam się z tym, że bez Ungolianty Melkor i tak wykombinowałby jak zniszczyć drzewa, tylko zajęło by mu to więcej czasu (planowanie znaczy się )
myślę, że te "alternatywne" (że je tak nazwę) źródła i tak byłyby stworzone, poniewarz śródziemie było pogrążone w mroku, Elfy ze śródziemia kochały gwiazdy, ale myślę, że ludziom, którzy mieli nadejść nie żyłoby się dobrze w ciemności, nie byli oni tak odporni i silni jak Elfowie, a jak wiadomo różne stwory w ciemności mogą się lepiej zaczaić, więc co do światła to Valarowie nie pozwoliliby ludziom żyć w ciemności
co do świecenia Drzew do ostatnich dni, jak już Liadon wspomniał, Yavana zaopiekowałaby się nimi i myślę, że świeciłyby w Valinorze cały czas (do końca świata i o jeden dzień dłużej )
Ja też muszę się zgodzić z moimi przedmówcami... Bo Morgoth tak nienawidził światła i dzieł innych Valarów, że w końcu znalazłby sposób na zniszczenie Drzew. Czas planowania i tak nie miał dla niego żadnego znaczenia, kierował się przecież nienawiścią i żądzą zemsty...
Ungolianta była tylko swego rodzaju narzędziem w jego rękach, choć gdy wypiła nektar z Drzew, i Melkor zaczął się jej lękać, tak urosła i stała sie tak straszliwa.
A Drzewa Valinoru bez "interwencji" Morgotha z pewnością świeciłyby do końca Dni, już Yavanna by o to zadbała...
Pozdrawiam wszystkich
Z pewnością Melkor coś by wymyślił innego, co by pozbawiło życia Drzewa. W sumie to już było drugi raz jak zniszczył coś pięknego, wielkiego i świecącego
Skoro potrafił zawrzeć sojusz z Ungoliantą, to kwestią czasu byłoby znalezc tylko innego sojusznika, gdyby ona nim nie została.
(np. Tolkien mógłby wymyslec, ze kolejny Valar stanie się zły i przejdzie na stronę Melkora, co byłoby z pewnością szokiem dla czytelnikow , częsc z nich pewnie by rzuciła i podeptała Silma ). Ten kolejny zły Valar, mógłby udawać najpierw, że jeszcze jest dobry, a druga stroną pomagać Melkorowi dojść do Drzew i razem pewnie by coś wymyślili.
Czemu w ogóle Valarowie po "zamachu" na Latarnie, nie postawili jakiś straży przy Drzewach, chociaz warty honorowej?
Jakieś inne źródła światła oprócz Drzew? Po jakimś czasie, możnaby było obdarować np. Śródziemie czymś, co dałoby światło. Skoro po tragicznym końcu Drzew, wydały one Złoty owoc i srebrny kwiat (ze zgliszczy!) to o ile wspanialsze były ich twory, gdy te jeszcze żyły. Nie wiem.. teraz to już wizja, całej aleji Drzew Valarów, poczynając od Telperiona i Laurelina co prawda, to trzeba by chyba chodzić wśród nich w jakiś megawypasiastych okularach przeciw słonecznych, ale.... Valarowie mogą wszystko, Eldarowie mogą (prawie) wszystko... żyć nie umierać pośród blasku Drzew Valarów!
A..... i świeciłyby do końca dni. To, co jest złe-niszczy się samo. To, co jest dobre, sprzyja temu, by rozkwitać i rozwijać się w pozytywnym znaczeniu.
Nie będę się rozwodzić nad zniszczeniem Drzew bez pajęczycy, bo więcej dodać nie sposób.
Cytat: Po jakimś czasie, możnaby było obdarować np. Śródziemie czymś, co dałoby światło.
Wątpię. Valarowie się ruszyli dopiero po zniszczeniu Drzew i ucieczce elfów. Tak by zapomnieli o całym Śródziemiu i siedzieli w Valinorze. Jakby się przebudzili ludzie-manewr ten sam co z elfami. Kto chce niech do nas przyjdzie, kto nie... Ten ma pecha.
Na pewno ten manwr z ludźmi by nie miał miejsca, bo ludzie wstępu na ziemie Amanu nie mieli. Były to Nieśmiertelne Krainy i nie mogliby umrzeć, a to by było przeciwne decyzji Iluvatara.
Co do światła Valarowie długo debatowali. Zawsze tak jest, że tym wielkim zajmuje to więcej czasu, bo przecież większa wiedza, większa moc wymaga więcej skupienia i porozumienia. Po za tym musieli czekać na rozwój wypadków, bo to co się stało było przewidziane poniekąt z dawna w wizjach Ainurów. Po za tym nie czynili Nic. Manwe wysłał posłańca do Noldorów, by ci zawrócili i się opamiętali. A stworzenie słońca i księżyca nie było też z pewnością proste, bo jednak wymagało wielkiej mocy od Valarów, której nie mieli już po wielu pracach na Ardzie.
Na pewno ten manwr z ludźmi by nie miał miejsca, bo ludzie wstępu na ziemie Amanu nie mieli. Były to Nieśmiertelne Krainy i nie mogliby umrzeć, a to by było przeciwne decyzji Iluvatara.
Co do światła Valarowie długo debatowali. Zawsze tak jest, że tym wielkim zajmuje to więcej czasu, bo przecież większa wiedza, większa moc wymaga więcej skupienia i porozumienia. Po za tym musieli czekać na rozwój wypadków, bo to co się stało było przewidziane poniekąt z dawna w wizjach Ainurów. Po za tym nie czynili Nic. Manwe wysłał posłańca do Noldorów, by ci zawrócili i się opamiętali. A stworzenie słońca i księżyca nie było też z pewnością proste, bo jednak wymagało wielkiej mocy od Valarów, której nie mieli już po wielu pracach na Ardzie.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl