alexisend
Nie wiem jak jest z waszymi psami, ale moje czasem nie zachowują się jak husky. Gdy czytam te wszystkie treści mające "przestraszyć" kupujących te psy to trochę mnie to śmieszy i martwi.
Pierwszego upragnionego psa dostałam mając 15-16 lat, był to husky niestety z pseudo hodowli, sunia była źle socjalizowana, bała się wielu dziwnych rzeczy (odkurzacz, większe auto itp.). Pracowaliśmy nad nią jak potrafiliśmy, okazywaliśmy dużo miłości i ciepła, ale ona jak to husky zagryzała wszystko co wpadło jej w zęby, jak tylko miała okazje uciekała, kopała itp. a że mieszkałam wtedy na wsi poświęciłam większą część mojego kieszonkowego na kurczaki Dziś jest posłusznym i grzecznym psem, potrafi cały dzień spać na swoim posłaniu i czekać na spacer, czasem krótki, ale jej wystarcza.
Mam trzy huskie, mieszkam na uboczu miasta, gdy idę z nimi na spacer (pola które znajdują się za osiedlem na którym mieszkam) nie muszę brać smyczy psy grzecznie biegają niedaleko mnie, reagują na zostaw, nie wolno, chodź. Nie zawsze grzecznie podejdą do mnie gdy tego chcę, czasem pogonią jakąś zwierzynę, ale zawsze szybko wracają, nie mam z nimi ŻADNYCH problemów, pomimo, że są trzy w różnym wieku i gdzieś 2/3 czasu spędzają w domu.
Zawsze gdy ktoś mnie pyta o problemy z psami zawsze będę twierdzić, że nie ma złych, czy głupich psów, są tylko ludzie, którzy nie zajmują się nimi tak jak powinni. Dlatego śmieszą mnie trochę wypowiedzi o tym jakie to huskie są niegrzeczne, poszukajmy najpierw winy po swojej stronie, a potem obwiniajmy psy!
pozdrawiam
Albo.. Ty spróbuj formułować opinie nie tylko na bazie doświadczeń ze swojego podwórka.
Nie ma złych psów, jasne, każdego psa można w pewnym zakresie opanować. Niemniej jednak pewne jest, że choćby ułożonemu Husky można mniej ufać niż ułożonemu Goldenowi. jest tzw. zasada przezorności i ograniczonego zaufania.
Sama mówisz, że Twoje psy "czasem pogonią za zwierzyną" "na chwilę znikają". Pewnego dnia mogą pogonić i zniknąć na dłuższą chwilę. Jak coś złapią to spodoba im się do tego stopnia, że będą częściej gonić i znikać. A kiedyś znikną na zawsze, bo się zagubią lub je ktoś zastrzeli.
Śmieszy Cie nasza troska o psy i dalekowzroczność?
ehh....???????????????????????
Nie wiem jak jest z waszymi psami, ale moje czasem nie zachowują się jak husky. Gdy czytam te wszystkie treści mające "przestraszyć" kupujących te psy to trochę mnie to śmieszy i martwi.hmn...... u mnie w okolicy jest jakis 6-7 haszczaków( powiedzmy ze w tym moze jakies 2 a la malamute)....czy sa grzeczne czy uciekaja....hmn....powiedzmy ze sa na tyle spasione ze im sie nie chce to po pierwsze , po drugie maja takie kolczatki ze tez by mi sie odechciało szaleństw,nigdy nie dostały wiekszej dawki ruchu ( a wiec zapewne nie wiedza co to zmeczenie)......wiec reasumujac, tak sa grzeczne, anemiczne , niehuskowe!!!!
Dziwnym trafem tylko ja jestem u mnie uwazana za świra w dodatku z postrzelonym psem bo non stop skacze, ciagnie, wyglupia sie , zaczepia inne psy....
nie muszę brać smyczy psy grzecznie biegają niedaleko mnie, reagują na zostaw, nie wolno, chodź. Moj tez reaguje...nawet lepiej, nie pozwala mi sie oddalic, tylko jak raz polecial za bazantem to ja zawału dostalam , bo wiem ze gdyby bazant nie zatrzymał sie na pobliskim drzewie to ten by poleciał dalej, nieogladajac sie za mna, bo to za szybko sie działo....
PO co ryzykowac? Nie lepiej znalesc inny sposob na wybieganie psów....chyba nieraz zauwazylas ile jest znajd i zgub....
pozatym
Gdy czytam te wszystkie treści mające "przestraszyć" kupujących te psy to trochę mnie to śmieszy i martwi. PRZEPRASZAM, ALE CZY ZAUWAZYLAS MOZE TAK PRZYPADKIEJ ILE PSOW HUSKY JEST DO ADOPCJI???LUDZIE SOBIE NIE RADZA, TO ZE TY DALAS RADE NIE OZNACZA ZE INNY DADZA.....
kazdy typ psa jest dla poszczególnych ludzi, niektórzy na wlascicieli SH sie nie nadaja- po prostu.... albo z braku cierpliwosci albo z braku czasu....niektorzy wola ciche,niektore oddane , posłuszne, spokojne itp, kazda rasa ma swoje cechy, wiekszosc ludzi kupuje SH nie wiedzac o nich nic- kupuja kota w worku a potem sie okazuje ze chyba jednak zamienia go na pudla!
hmn...reasumujac....to nie wiem czego ma sie odnosic ten temat, bo nie zauwazylam by ktos narzekal ze ma głupiego psa Chyba nikt tutaj nigdy nie pisal ze jezeli sie ma niewychowanego psa to daltego ze jest on głupi! NIKT NIGDY PSA ZA NIC NIE OBWINIAL
chyba ktos forum pomylil!
Metros fajnie to ujęłaś
świeta zrobiła sobie prezent pod choinke i zagryzła 9 kur (sąsiadów mojej babci) 300zł poszło.tez chce takich drogich prezentów!
potrafi cały dzień spać na swoim posłaniu i czekać na spacer, czasem krótki, ale jej wystarcza. krótki znaczy ile ?? 5 km?
... 5 minut?
jak pies puści język z pyska to znak ze jest zmęczony i ma dość
tez chce takich drogich prezentów! Ola w przyszłym roku, ale musisz być cały czas grzeczna, bo inaczej Mikołaj rózgę Ci przyniesie
ps.
no moja w świeta zrobiła sobie prezent pod choinke i zagryzła 9 kur (sąsiadów mojej babci) 300zł poszło... ale na szczęście wina rodziców za nieodpowiedzialność się płaci Szalały te hasiory w święta... Moja młoda zafundowała sobie danie z młodych kaczorków, bo dwie dziewczyny nieopacznie wypuściły ją z domu... też prawie 300zł poszło...A mogło więcej ale 3 kaczorki przeżyły i doszły do siebie. I wcale nie odeszła daleko od domu wystarczyło 300metrów...
Ap ropo tematu też znam takiego jednego mądrego co uważał że haskiego można spuszczać. Jak musiał uśpić ciężko potrąconego przez samochód psa to już nie był taki mądry...
w takich wypadkach czasem warto pomyśleć o ubezpieczniu psów
Dodam jeszcze coś ,co zapewne obrazi wiele osób głęboko, ale wg mnie jest smutną prawdą. 90% Husky bez papierów (i duży procent tych z papierami, hodowanych byle jak) ma z charakterem Husky tyle wspólnego co ja z baletem.
W mojej okolicy jest wielki boom na Husky. Wioska liczy z 1000 mieszkańców a ja wiem na pewno o 19 Husky (czy okołohusky) i 1 hodoffli prowadzonej przez bardzo "kompetentną" 19 letnią dziewczynkę. Większość z psów jest agresywna (!!!!!) do psów i do ludzi, z posłuszeństwem bywa różnie, kilka z Husky notorycznie się włóczy po okolicy, niektóre siedzą na łańcuchu ("postępowa" wioska) , wszystkie "lubią" kury. Żaden nie biega w zaprzegu/przy rowerze i bynajmniej nie oszalał z tego powodu, co wcale nie oznacza, że są tak samo zadowolone jak moje psy, które miały regularny trening.
Jaki z tego wniosek? Jeśli ktoś trzyma Husky na ogródku i widzi, że ten pies tam wegetuje i ma się w miarę ok , to twierdzi , że Husky nie muszą wcale biegać w zaprzęgu
Jeśli komuś Husky nie ucieka to twierdzi, że rasa jest nie - uciekająca
Jeśli kogoś słucha to twierdzi, że rasa jest posłuszna
Co bynajmniej nie oznacza, że jest to regułą
Zazwyczaj ludzie czytają texty i tak nie wierzą w to co w nich pisze, bo "sąsiad ma i nie biega" albo "kuzyn ma i nie ucieka" . Potem kupują i sie okazuje, że jednak w ucieczkach było trochę prawdy, bo oni trafiają na innego Husky niż ten sąsiada czy kuzyna i pies trafia do schroniska.
Niektórzy chcą psa ładnego (to zawsze jest 1 kryterium) i bezproblemowego. Zdjęcia i przerysowane teksty wiele osób zniechęcają. Bez straty dla rasy . Nie sztuka, aby Husky było wiele w Polsce ale sztuka jest aby były szczęśliwe. Jeśli ktoś naprawdę chce Husky to nie zrazi się przerysowanymi textami o rasie, bo będzie drążył dalej.
A mnie śmieszą ludzie, którzy podchodzą krótkowzrocznie do wielu problemów
- "chcę mieć tylko jeden miot, przecież to nic nie zmieni" a nie wie, że tego samego dnia myśli tak przeciętnie kilkadziesiąt/kilkaset polaków i z takiego myślenia mamy setki szczeniąt,które nie znajdą dobrych domów
- "mój pies jest taki i siaki, więc cała rasa taka jest"
- "piszą, że Husky są takie i takie, ale mój wujek ma i on jest grzeczny" i nie biorą pod uwagę, że ich Husky będzie inny
a potem?
www.bezdomneszpice.plPrzecież nie tylko źli ludzie oddają psy. Niekiedy gdyby ktoś kupił sobie Owczarka Szkockiego zamiast Husky , pies nie wylądowałby w schronisku ale "domieszkałby" ze swoją rodziną śmierci
Warto podchodzić kompleksowo do problemów bezdomności zwierząt w Polsce
Metros <piwo>
sąsiedzi mają suczkę w typie husky kupioną dla dziecka - cały czas w kojcu, wegetuje. Nie piszczy, nie hałasuje, nie ucieka choć mogłaby się wspiąć na siatkę, bo to kojec prowizoryczny... można by rzec "husky nie uciekają i nie potrzebują ruchu"
ale husky uciekają...
trzy tygodnie temu przywiązano w mojej okolicy sukę husky do drzewa. Uciekła i już nie dała się złapać nikomu, choć kręciła się po okolicy przez parę, ładnych dni. Powód wyroku? Najprawdopodobniej (tego nie wiem) okazała się "złym psem"... może coś zagryzła?
Mój pies- anioł w domu, a poza... dostaje klapki na oczy gdy widzi zwierzynę łowną, wyrywa się i chce biec.
estelen masz rację nie ma złych czy głupich psów, jednak nie każdy pies jest psu równy.
Pozdrawiam.
A co jest u mnie w wiosce? 7 huskych bądź "huskych". Siedzą całe dnie w klatce 1.5x1.5 albo w lepszym przypadku na podwórku. One wyją, że są niewybiegane??? Nie!!! One nawet nie wiedza co to znaczy! Ale właściciele oczywiście mówią, że to super psy. Nie szczekają, zamknie się do klatki i spokój, można się pochwalić sąsiadom. Oni nawet nie znają ich wad bo nie mają ich jak poznać. A najgorsze jest to, że nie widzą cierpienia własnego psa...
estelen to super że twoje psiaki są takie grzeczne ale pamietaj, że nie można tworzyć na podstawie 3 psów opini o całej rasie
estelen, tak sobie pomyślałam... może weźmiesz do siebie kilka psów, które siedzą w schroniskach od dłuższego czasu albo zmieniają co kawałek właściciela i na końcu i tak ląduja w schronie??
masz już 3, mieszkasz na wsi to pewnie znalazłabyś miejsce na chociażby 2 ??
przecież i tak problemów nie będą stwarzać. Bo to taka łatwa rasa
ja mam adoptowanego SH.na początku był jak aniołek-spokojny,cichy,brak demolek,brak agresji.teraz mijają 4 miechy jak go mam.i wiem że to nie łatwa rasa.Ziomek dojrzewa-demolki,warczenie na mnie!,złośliwość itd itp.jestem załamana ale walczę dalej.w sobote ma kastrację.sąsiad mnie ostatnio spotkał i mówił że wył całe 8 godzin jak byłam w pracy na nocnej zmianie!!!do tego jest chory-wydaje fure kasy aby był zdrowy powoli tracę nadzieję.wiesz Estelen zazdroszczę Ci psiaków.na początku myślałam że mam anioła wśród Husky teraz może zrobimy zamianę na miesiąc psami?i po miesiącu pogadamy
poprzedni właściciel tak zjechał mu psychikę że zastanawiam się nad psim psychologiem w którego nigdy nie wierzyłam i nadal w sumie nie wierzę.bo jak pies ma zjechaną psychikę i do tego jest w takim wieku jak mój to BARDZO trudno będzie mu klepki poprzestawiać
ale walczę.sobie już nic nie kupuje od 4 miesięcy cała kasa idzie w psa.jeśli mnie mąż nie rzuci to będe szczęśliwa bo on ma już dość
pozdrawiam
na początku był jak aniołek-spokojny,cichy,brak demolek,brak agresji.teraz mijają 4 miechy jak go mam.i wiem że to nie łatwa rasa.Ziomek dojrzewa-demolki,warczenie na mnie! Ja bym się tej zmiany zachowania psa dopatrywała w Twoich błędach wychowawczych, a nie jego dorastaniu. W jakim dokładnie jest wieku?
pocahontas, aha.
Ja bym się tej zmiany zachowania psa dopatrywała w Twoich błędach wychowawczych, a nie jego dorastaniuSzczerze to zgadzam się z Ebonique
Skoro dojrzewa tzn jest w wielu gdzie wiele mozna z psem zrobić dobrego bądz złego co gorsza...
może nie wybiegany? zmęcz go o ile jego problemy zdrowotne o których wspominasz nie sa tu przeszkodą
Ziomek ma dokładnie 17 miesięcy.zastanawiam się nad podstawowym szkoleniem.psiego psychologa sobie daruję bo i tak nie wierzę w te gadki...każdy pies jest inny.jego zmiana zachowania wyskoczyła nagle.nawet po 3 godzinnym spacerze połączonym z wybieganiem potrafi nasrać i naszczać gdy mnie nie ma w domu przez 1,5 godziny.to nie jest samotność ani choroba ani tęsknota,to jest ZŁOŚLIWOŚĆ!!!i nikt mi tego nie wybije z głowy.teraz jak to pisze Ziomek jest w trakcie operacji-kastracji-piszę operacji bo jąderko jest w środku.może po kastracji się uspokoi.
Psy nie są złośliwe Pocahontas.
Możliwe, że gdy pies się u Ciebie w domu poczuł pewniej , zaczął się zachowywać "naturalnie". Najlepiej kompletuj książki o wychowywaniu psów i czytaj.
Ponadto nie można wykluczyć, że jego zachowanie jest wynikiem jakiejś choroby..
zastanawiam się nad podstawowym szkoleniemPodstawowe czyli "posłuszeństwo"
Chodziłam na takie z Kingiem wg mnie nie rozwiąże to problemu załatwiania sie psa w domu pod Twoją nieobecnosc-ten problem był gdzies juz poruszany na forum i o ile pamietam udało sie go rozwiązac jak znajde do wkleje Ci linka
a co do szkoleń to sa one prowadzone bardziej pod kontem innych ras w przypadku SH nie sprawdza się
Psy nie są złośliwe Pocahontas.
Możliwe, że gdy pies się u Ciebie w domu poczuł pewniej , zaczął się zachowywać "naturalnie". Najlepiej kompletuj książki o wychowywaniu psów i czytaj.
Ponadto nie można wykluczyć, że jego zachowanie jest wynikiem jakiejś choroby..to jak wytłumaczyć tą nagłą zmianę?nie dobrze mi się robi gdy wracam z pracy i pierwszą rzeczą jaką muszę robić to sprzątanie gówna lub sików.wcześniej tego nie robił.wcześniej też nie wył-sąsiad mówi że dał koncert 8 godzinny w nocy...3 dni pod rząd!!!chory to on jest na jelitka ale one nie wpływają na jego zdrowie
chory to on jest na jelitka ale one nie wpływają na jego zdrowie
Pies ma problem z jelitami i niekontrolowanie się załatwia podczas Twojej nieobecności chociaż wcześniej tego nie robił.
Może jednak jest jakiś związek między tymi faktami?
Pokahontas psy to nie ludzie nie mają takich odruchów jak ZŁOŚLIWOŚĆ
pies robi to żeby zwrócić na siebie Twoja uwagę. Moja Arya tez tak robiła od dwóch miesięcy (czyli jak skończyła 8) już jej się nie zdarza. Ziomkowi a takim wieku już nie powinno zdarzać się nasikanie w domu bo jest dorosły i może utrzymać potrzeby fizjologiczne nawet 10 godzin. U mnie pomogło tak : po 1 ignorowanie tego co narozrabiała (nalała, zniszczyła itp), nie krzyczenie, karcenie itp bo wbrew pozorom o to psu chodzi... 2. Spokojne przywitanie się z psem jak wracam do domu. Konieczny przynajmniej długi spacer przed zostawieniem psa w domu.
A trzecią rzeczą było odczulenie psa na oznaki mojego szykowania się do wyjścia. Psy to obserwatorzy i kojarzą np że jak bierzesz klucz czy kurtkę to znaczy że wychodzisz i go zostawisz... dlatego musisz odczulić psa na te rzeczy np biorąc klucz czy kurtkę i siadając na kanapie przed TV. Podobny temat brojenia psa już był więc poczytaj i poszukaj.
Ale niestety mogę Ci powiedzieć jedno. Jego złe zachowanie to niestety Twoja wina, gdzieś w wychowaniu musiałaś popełnić błąd. Nie ma z tym nic wspólnego psia złośliwość...
Ale niestety mogę Ci powiedzieć jedno. Jego złe zachowanie to niestety Twoja wina, gdzieś w wychowaniu musiałaś popełnić błąd. Nie ma z tym nic wspólnego psia złośliwość...Ebonique, opisywany przypadek to z pewnością nie złośliwość, bo jak słusznie Ty i kilka innych osób zauważyłaś, psy nie są złośliwe, ale wcale nie byłabym tak bardzo pewna, że zmiana zachowania Ziomka jest winą pocahontas.
Z tego co wcześniej czytałam, wynika, że Ziomek to pies po przejściach, z własnych doświadczeń wiem, że bardzo często zdarza się, iż takie psy zaczynaja pokazywać rogi w momencie, gdy poczuja sie pewnie i bezpiecznie. I naprawdę nie trzeba być niedoświadczona osobą, aby tego zaznać. Oczywiście nie twierdzę, że nie masz racji, ale nie uważam, że masz ja na pewno
Postepowanie jakie tu doradzacie jest jak najbardziej ok, dodam tylko, ze siusiek i kup nie powinnaś sprzątać w jego obecności. Generalnie spokój, konsekwencja i cierpliwość... powinno sie udać
Wszystko pięknie cacy nie mówię że wszyscy uparli się na wychowanie psa itp ale mi się tak wydaje powtarzam wydaje a może on ma jakieś problemy zdrowotne???? przecież pies też ma prawo do chorób nawet i takich w układzie moczowym więc...........pomyślcie.
Powtarzam to tylko takie moje zdanie
a może on ma jakieś problemy zdrowotne???? przecież pies też ma prawo do chorób nawet i takich w układzie moczowym więc...........pomyślcieZ tego co napisała Pocahontas zrozumiałam że takie sytuacje (załatwianie potrzeb) maja miejsce TYLKO pod jej nieobecność....
Skoro pies warczy na nią,ewidentnie stara sie dominować,jak ona wychodzi dostaje "paniki"że nie ma kogoś z JEGO stada,stąd wycie i być może załatwianie się w domu(zaznaczanie terenu? )
Moje psy tak reagują tylko i wyłacznie jak je sie rozdziela jak jeden wychodzi,a drugi zostaje wówczas zaczyna się wycie bez końca,raz kiedy specjanie je rozdzieliłam za wspólne przewinienie,jednemu ze stresu zdarzyło się zsiusiać
Nigdy nie ma takich sytuacji ja ja wychodzę.
Dlatego dopatrywałabym sie tutaj błędów wychowawczych,ale wszystko jest do naprawienia
ok po kolei:
sprzątam gdy pies wyjdzie z domu np.z mężem.jeśli jestem sama no to niestety sprzątam przy nim gdy on za karę siedzi w swoim kącie.
warczy na mnie tylko wtedy gdy dostaje klapsa w dupę.
pies nie ma chorego układu moczowego bo ostatni spacer ma między 22 a 23 a poranny około 7 więc wytrzymuje.on sam mi mówi kiedy chce wyjść rano na spacer.
na pewno z Waszych metod wypróbuję nie zwracanie uwagi na to co zrobił chociaż dla mnie to będzie trudne bo mnie szlag trafia gdy np.ostatnio był na 3 godzinnym szaleństwie na śniegu,został na 1,5 godziny sam i nalał.ja naprawdę mam dość sprzątania biegunek w domu.jak by była normalna kupa to spoko ale biegunka?smród,mało tego złośliwie ją rozmazuje.no bo który pies babrze się we własnym gównie??? ewidentnie były ślady łap w całej kuchni.i nie mówcie że nie widział skoro było jasno bo świeciło słońce a poza tym mam okno w dachu.
ostatnio kupiłam taki kaganiec zaciskowy że może wysunąć tylko język do picia i skończyły się demolki w domu ale lać nadal leje.postaram się wracając do domu nie zwracać uwagi na to co się stało.
ale jak dla mnie taka zmiana zachowania o 180 stopni jest bardzo dziwna.
[ Dodano: 2009-01-17, 22:48 ]
pocahontas, a nie sądzisz, że to jest stres?? jak dla mnie to ewidentne objawy stresu związane z zostawaniem samemu... byc moze Ty popełniłaś jakis bład wychowawczy (najbardziej prawdopodobne) może coś się stało gdy was nie było??
spróbuj zostawia mu jak najwięcej zabawek ULUBIONYCH, ale tylko dajesz mu wtedy gdy wychodzisz- wracasz, chowasz zabawki... kup może mu KONG- naładuj pasztetem i smakami, tak żeby miał zajęcie
załatwianie się w domu(zaznaczanie terenu? )Zaznaczanie terenu przez OSRANIE I OSZCZANIE jednego pomieszczenia? Osrał by wszystko....
jak dla mnie to ewidentne objawy stresu związane z zostawaniem samemuale wcześniej tego nie było.wręcz przeciwnie czekał aż wyjdziemy aby walnąć się na łóżko i spać
To może w ramach eksperymentu wyjdź z nim rano na jakieś 1-2 godzinki żeby się wyszalał i padł po przyjściu do domu... może to nadmiar energii uwolniony w niedoborze przestrzeni?
Sugeruje saneczki albo biegówki z Ziomkiem ! świetna sprawa
Ja tez stawiam na stres... pocahontas, skup się... może wydarzyło się w Waszym domu coś co mogło tak wpłynąć na zachowanie Ziomka? No nie wiem... przemeblowanie, nowy sprzet... albo jakieś inne bardziej emocjonalne wydarzenie? Spróbujcie sięgnąć pamięcią do momentu, w którym zaczęła się ta cała jazda, może na coś wpadniecie... Szczerze mówiąc sytuacja jest patowa... gdyby Ziomek niszczył dla samego niszczenia... tak jak robi to moje małe pitt bulisko, to mozna byłoby go zamykac w klatce pod Wasza nieobecność. Byc może rozwiązałoby to tez problem załtwiania sie w domu, bo co innego połazic sobie po g...nie, a co innego w nim leżeć. Ale obawiam się, że klatka mogłaby tylko pogłębic problem i to nie tylko w psychice Ziomka, ale tez w stosunkach z sąsiadami
no teraz słuchajcie drogie dzieci...
dzisiaj rano przed pracą wyszłam z Ziomkiem na spacerek.zero ludzi,samochodów-w końcu 4 rano więc biegał sobie luzikiem,podbiegał do mnie,trącał mnie nosem abym go pogłaskała i inne miziania.wracając do domu zatrzymał się na podwórku i patrzy się na mnie...wołam chodź do domu a on dalej stoi i się patrzy.więc podeszłam do niego,pogłaskałam po głowie,złapałam za kółko od kolczatki a on ...cap mnie za rękę.mam rozciętą rękę i dwie dziury od zębów na kościach od góry.i teraz mi powiedźcie czemu ten skur.... mnie ugryzł?nawet głosu nie podniosłam na niego.zawsze podchodziłam i było ok?i co?jeszcze jedno ugryzienie a mocno się zastanowię co dalej...
[ Dodano: 2009-01-20, 15:28 ]
Pocahontas po prostu on trzyma nad tobą władzę, a przynajmniej przejawia akty dominacji. Zacznij brać sprawy w swoje ręce, bo za niedługo wymknie się to spod kontroli.
Powodzenia.
Pocahontas dla przypomnienia Twój post sprzed 4miesiecy
"mój piesek ma niecałe 14 miesięcy(ur.13.08.2007) i ma na imię Ziomek .adoptowałam go od pewnego chłopaka z Łodzi!!!Mariusz jestem Ci za to bardzo wdzięczna przede mną nowe wyzwania z pieskiem-jest kochany,śliczny i nie do zdarcia"
wiesz oddać go nie oddam bo nie po to go adoptowałam.po drugie kto by chciał takiego schorowanego psa???a po 3-czytanie książek o psach to nie dla mnie.każdy pies jest inny i nie ma recepty na wychowanie.jest pewna osoba z forum która poradziła mi co w takich sytuacjach zrobić i spróbuję tego dokonać.
jeśli chodzi o te nowe wyzwania to chodziło mi o psa bo jest to 1 mój pies!!!
a poza tym mam nauczkę na całe życie-nie brać dorosłego psa.szkoda bo jestem za adopcją i pomocą.
a poza tym mam nauczkę na całe życie-nie brać dorosłego psa.szkoda bo jestem za adopcją i pomocą.Pocahontas ale przecież piszesz, że to już pod Waszym dachem zaczął pies się źle zachowywać... nic już nie rozumiem.
minimini ma rację. Weź się za niego, bo teraz może być już coraz gorzej (bez odpowiednich środków zaradczych).
pod Waszym dachem zaczął pies się źle zachowywaća skąd ja mam wiedzieć jaki był wcześniej?być może dopiero teraz się oswoił i zaczął pokazywać na co go stać.ja cały czas staram się panować nad nim.łatwo mówić trudniej zrobić.
a poza tym mam nauczkę na całe życie-nie brać dorosłego psaCzemu nie zadać sobie pytania: "A może to Ty psa zepsułaś?" Całkiem niechcący, nieświadomie i przypadkiem... bo znajdzie się na tym forum sporo ludzi którzy wzięli dorosłego psa, nawet starszego niż 14-miesięczny podrostek i nie ma z nimi problemów większych niż z psami wychowanymi od szczeniaka... Do mnie MAX trafił jak miał ponad trzy lata i nie ma z nim żadnych problemów - no, może teraz na starość zrobił się strasznie marudny...
Jeśli chcesz problem rozwiązać, to masz sporo rad i wskazówek, trzeba tylko planu i konsekwentnego przestrzegania go... zamiast 'miziania'...
mam nauczkę na całe życie-nie brać dorosłego psa.Wiesz co ja mam wszystkie psy adoptowane juz dorosłe i jakoś nic złego się nie dzieje, a skoro mówisz, że kiedys było inaczej to może nie pies jest zły tylko Ty spie.rzyłaś sprawe?
a skąd ja mam wiedzieć jaki był wcześniej?być może dopiero teraz się oswoił i zaczął pokazywać na co go stać.ja cały czas staram się panować nad nim.łatwo mówić trudniej zrobić.To biorąc go od "pewnego chłopaka z Łodzi" nie robiłaś "wywiadu" na temat jego zachowania? Myślę, że to pierwsze pytanie jakie zadałaś, dlatego "zaskoczenie" zachowaniem ziomka jest dla mnie bezpodstawne.
Weźcie też pod uwagę (żeby było obiektywnie) wiek psa - teraz ma z tego co rozumiem półtora roku - u SH to chyba właśnie ten 'trudny okres'... ale właśnie wtedy opiekun nie powinien popełniać błędów...
To biorąc go od "pewnego chłopaka z Łodzi" nie robiłaś "wywiadu" na temat jego zachowania?otwórz oczy!!!!a kto Ci powie coś złego na temat psa którego chce się pozbyć???a o chorobie mi powiedział???NIE!!!wrzuciłam w niego tyle kasy że spokojnie mogłabym mieć 2 psy z tymi cholernymi papierkami!!!
wkurza mnie te Wasze pisanie bo zamiast pomóc to najeżdżacie niczym w innym poście w którym pisałam.jeśli takie jest zadanie tego forum to już nic nie będę pisać.
dzięki.
Pocahontas nie denerwuj się. Wykrzyknikami (nawet czterema) psa nie ułożysz. Każdy tutaj napisał co zaobserwował i oczekując pomocy musisz liczyć się z krytyką Twojego postępowania.
Nie wiem na jakie słowa czekasz, bo jak na moje zapisano tutaj dużo uwag i rad wychowawczych. Jeżeli nie potrafisz z tego skorzystać, to jest to Twój problem. Jeżeli czekasz na rady odnośnie konkretnych sytuacji to pozwól, że przeanalizuję Twój przypadek z dzisiaj.
no teraz słuchajcie drogie dzieci...
dzisiaj rano przed pracą wyszłam z Ziomkiem na spacerek.zero ludzi,samochodów-w końcu 4 rano więc biegał sobie luzikiem,podbiegał do mnie,trącał mnie nosem abym go pogłaskała i inne miziania.wracając do domu zatrzymał się na podwórku i patrzy się na mnie...wołam chodź do domu a on dalej stoi i się patrzy.więc podeszłam do niego,pogłaskałam po głowie,złapałam za kółko od kolczatki a on ...cap mnie za rękę.mam rozciętą rękę i dwie dziury od zębów na kościach od góry.i teraz mi powiedźcie czemu ten skur.... mnie ugryzł?nawet głosu nie podniosłam na niego.zawsze podchodziłam i było ok?i co?jeszcze jedno ugryzienie a mocno się zastanowię co dalej...
[ Dodano: 2009-01-20, 15:28 ]
od kiedy mój mąż spuścił mu porządny wpier... za to że go ugryzł teraz nawet nie drgnie w jego stronę,nawet nie warknie,wystarczy że podniesie na niego głos a Ziomek już leży grzecznie.może i ja powinnam tak zrobić?więc biegał sobie luzikiem,podbiegał do mnie,trącał mnie nosem abym go pogłaskała i inne miziania.wracając do domu zatrzymał się na podwórku i patrzy się na mnie...wołam chodź do domu a on dalej stoi i się patrzyBieganie luzem pozostawie bez komentarza.
Trącanie nosem przez ziomka i domaganie się uwagi, pieszczot jest aktem dominacji. Na pewno w twoich stosunkach z psem. Nie jestem behawiorystą, ale w tym wypadku zignorowałabym psa zupełnie.
więc podeszłam do niego,pogłaskałam po głowie,złapałam za kółko od kolczatki a on ...cap mnie za rękęPogłaskałaś po głowie, chwyciłaś za kark... moim zdaniem ziomek odczytał to jako próbę dominacji nad nim i zareagował. Pewnie też nie dałaś mu odczuć, że zrobił źle?
Moim zdaniem powinnaś zawalczyć o pozycję nad psem. Stopniowo. Więcej ignorować jego zaczepki. Czy w domu karmisz go Ty czy mąż?
Lotka, masz 100% racji. Do tej pory opisywane sytuacje mogły wskazywać na stres, ale teraz Ziomek nie pozostawił wątpliwości. pocahontas jesteś po prostu "pod Ziomkiem", nie słuchasz go, wiec karze Cię za nieposłuszeństwo tak jak potrafi... Musisz mu wytłumaczyć kto jest szefem, wiem nie jest to łatwe, szczególnie jeżeli nie masz doświadczenia i być może cech przywódczych... Ale uwierz mi, jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji od psów, że nawet jeżeli nie jesteśmy z natury dominantami, to możemy stwarzać takie wrażenie . W każdym razie zamiast sie wściekać, to lepiej przyjmij do wiadomości, że musisz popracować na relacjami z psem i nad sobą. Szkolenie na posłuszeństwo, które ktos juz sugerował wcale nie byłoby takie złe i nie chodzi mi tu o Ziomka a o Ciebie. Powodzenia!
I znowu pojawia się dominacja (która nie istnieje oczywiście ) Czyli przewertuj tematy które o tym były i do roboty. Bo niestety tak jak przewidywałam, jego zachowanie to Twoja wina i Ty musisz je zmienić. Załatwianiem się w domu pies pokazuje Ci swoje niezadowolenie z tego że śmiesz go zostawiać samego w domu... Co do tego poradziłabym Ci jeszcze zmianę karmienia. Czyli ziomek który jest już dorosłym psem jeść może raz dziennie. A więc jeśli ma zostać sam w domu to karmisz go rano, wychodzić na kilka spacerków i na noc nie ma już czym robić. Nie dokarmiasz go w ciągu dnia tylko rano dzienna dawka karmy, miska na 15 minut jak zje to od razu zabierasz i koniec.
Powodzenia w układaniu psa i 3 mamy kciuki
Dodam jeszcze, że husky to takie dziwne typy, że im więcej im uwagi poświęcasz (miziasz, tulisz się, reagujesz na słodkie oczy), tym bardziej mają cie "tam gdzie słońce nie dochodzi".
Spróbuj go ignorować przez jakiś czas, nie zauważać, a zobaczysz że wywoła to na nim wrażenie
Mój pies ugryzł mnie raz w wieku ok 12 miesięcy. Ustalał wtedy granice i podejmował różne próby. Chwyciłam go za kark i przydusiłam tak do ziemi, że od tamtej pory nigdy już nie próbował.
Choć tego akurat Ci nie polecam biorąc pod uwagę wiek ziomka, a także jego zachowanie.
Szkolenie jest dobrym wyjściem. Nie tyle ukształtuje zachowanie "dumnego" husky, co wskaże mu miejsce w hierarchii, a Tobie pozwoli "zapanować" nad ziomkiem.
Bo niestety tak jak przewidywałam, jego zachowanie to Twoja winaA ja się ie zgodze. To nie wina. To poprostu niewiedza. Psy husky mają tendencje do dominacji. RAZ Albin mnie ugryzł. Był w szelkach, więc psa za szory do góry z impetu na ziemie. "Przysiadłam" na Albinie, a ten chciał się wyrywać i warczał Jedną ręką na pysk mocno, drugą na przednie łapy. Alek miał zapewnioną max. dawkę ruchu, koniec z rozpieszczaniem (na początku się jeszcze stawiał, ale skończył) miał zapewnioną max. dawkę ruchu- treningi, freerunningi, spacery. Problemy się skończyły.
Mój pies był wielki i na początku bardzo agresywny. Kto był w Paterku i go pamięta? Do Paterka zrobił się taki "delikatny", brak agresji.
Ebonique, dzieki za wyreczenie w pisaniu że nie ma dominacji widze, że powoli ludzie czytaja na ten temat...
kurcze chyba założy post "nie ma dominacji" i "jakie błedy ludzie najczęściej robia zganiając wszystko na dominacje" zaraz poszperam po necie i pokarze Wam swietna historyjke- może zrozumiecie, że psy nie rozumieją naszego świata
[ Dodano: 2009-01-20, 20:50 ]
Owszem w stadzie wilków.
Jednak przewrócenie psa na plecy działa w chwili kiedy pies WYKAZUJE AGRESJE W STOSUNKU DO NAS. Wybacz, ale jesli u niektórych pies już wszedł wyżej niż człowiek, to "coś za coś" nic nie da.
pocahontas, masz numer do Kasi. Podawałam ci go. Ona też będzie ci radziła kupić klatkę, ja w tej chwili mniej jestem na gg, za dużo mam na głowie, ale zadzwoń do niej, napewno ci coś poradzi. To dobry psi psycholog.
Ciekawy artykuł, ale czy to trochę nie jest skłon ku "bezstresowemu wychowaniu psów"?
Współdziałanie i zasada "coś za coś", to również element wychowawczy jaki się powinno (świadomie lub nieświadomie) stosować chcąc prowadzić psa. Niezależnie czy myśli się o dominacji nad zwierzęciem czy nie. To jest chyba zrozumiałe. Nie ma ludzi (no chyba, że despotów), którzy prowadzą psa na zasadzie "krótkiej linki"?
No i jeśli założymy, że nie ma czegos takiego jak dominacja nad psem, to co jeżeli człowiek nie jest na tyle silny psychicznie by być alphą? No bo nie ukrywając są przypadki gdy pies bierze górę nad człowiekiem.
to co jeżeli człowiek nie jest na tyle silny psychicznie by być alphą?a po co Ci sila psychiczna?? wystarczy ze psa nauczysz rytuałów.
tak przy okazji wystarcz cierpliwość w uczeniu
No nie - siła psyciczna jest właśnie potrzebna, czy dokładniej mówiąc silna osobowość...
wkurza mnie te Wasze pisanie bo zamiast pomóc to najeżdżacieTo konstruktywna krytyka
minimini, dla psa najwrażliwszy jest kark i szyja... pies nigdy nie gryzie bez powodu... proponuje poczytać "sygnały uspokajające" T.Rugaas
[ Dodano: 2009-01-21, 00:28 ]
a po co Ci sila psychiczna?? wystarczy ze psa nauczysz rytuałów. Psy Pawłowa uczą się, Psy Pawłowa nauczyły się ...
dla psa najwrażliwszy jest kark i szyja... To oczywiste,a ksiązki poszukam oki
ale bardziej chodziło mi jak Ty byś zareagowała w tym konktretnym przypadku?
a po co Ci sila psychiczna?? wystarczy ze psa nauczysz rytuałów. Nie wiem czy w tym konkretnym wypadku, skupiając się na Pocahontas, pomogła by teraz nauka rytuałów.
Może Marzata zaproponujesz coś na czym mogłaby się oprzeć Pocahontas wg Twojego punktu widzenia, co by dyskusja nam nie uciekła na boczny tor
Mogę się z Tobą zgodzić jeżeli chodzi o naukę rytuałów, bo każdy to robi (jak pisałam świadomie lub mniej świadomie). Cierpliwość również. Jednak uważam, że siła psychiczna, albo jak to nazwał ZaHoryzontem, silna osobowość, to elementy ważne w wychowaniu psa.
Dla mnie ta wspominana dominacja, która tak w oczy kole, jest relacją człowiek-pies, w której istnieje element współdziałania, relacji, nauki, ale także prowadzenia i reagowania w sytuacjach kiedy pies chce rządzić. Nie twierdzę, że dominacja ma polegać na trzymaniu psa przy nodze i glebowaniu za każdym razem jak krzywo spojrzy.
A pocahontas już chyba zrezygnowała z wypowiedzi
uff... nie spodziewałam się takiego odzewu, widze, że poruszyłam temat, który wielu ludzi "gryzie".
Dla wyjaśnienia, żaden z moich trzech psów nie jest otyły (poza jednym, który ma lekką nadwagę, ale nie z naszej winy, była chora i tak zareagowała na lek), po drugie spuszczam psy na polach gdzie najbliższa droga lub gospodarstwo są ok 5-9 km. po trzecie psy biegają w zaprzęgu (przy wózku lub rowerze) nie jest tak, że spuszczam je ze smyczy i róbcie co chcecie- są to takie spacery kiedy rozpiera je energia a ja nie mam czasu na wózek, albo rower lub jest na to za zimno. Po czwarte nie mówie o tym tylko na swoim "podwórkowym" doświadczeniu znam ok 15/20 właścicieli husky i malamutów i każdy którego znam nie ma problemów ze swoim psem, chyba że z własnej winy!!! To że nie każdy nadaje się jako właściciel huskiego wiem doskonale, sama jestem wolontariuszką w schronisku i często przeglądam "bezdomne szpice" wiem ile jest porzuconych psów, ale moim zdaniem wasza akcja "nie kupuj huskiego" jest śmieszna, bo jak ktoś chce to i tak kupi i tak go potem porzuci, z doświadczenia wiem, że lepiej pomóc takiej osobie poznać rasę, co można zrobić w danej sytuacji, a co nie, niż uznać, że był głupi bo kupił huskiego nic o nim nie wiedząc!!!
Kocham te psy najbardziej na świecie i nigdy nie pozwalam zrobić im krzywdy, dlatego mówię każdemu kto pyta mnie o tą rasę prawdę-ja mam grzeczne psy, ale są też niegrzeczne- ale nigdy nikomu nie powiedziałam, nie kupuj tej rasy, bo to śmieszne, każda rasa może być niegrzeczna i nie posłuszna nie tylko szpice!!! TRZEBA UCZYĆ LUDZI PODEJŚCIA DO RAS PIERWOTNYCH, A NIE MĄDRZYĆ SIĘ JAKIE TE PSY SĄ ZŁE, BO TO JEST NAJŁATWIEJSZE!!!!! TRUDNIEJ JEST NAUCZYĆ JAK ŻYĆ Z TYMI PSAMI!
pozdrawiam
ale nigdy nikomu nie powiedziałam, nie kupuj tej rasy, bo to śmieszne, każda rasa może być niegrzeczna i nie posłuszna nie tylko szpice!!!Niegrzeczny może byc każdy pies oczywiście, ale są rasy łatwiejsze do ułozenia i trudniejszcze,rasy którym wystarcza 15min spacer i te które maja wieksze potrzeby,psy o trudnych charakterach i te spokojniejsze Jest to istotne zwłaszcza w przypadku osób niedoświadczonych
Gdyby przyszła do mnie paniusia na szpileczkach z Chiłałą w torbie i chciała kupić huskiego o niebieskich oczach by spacerować z nim po parku to jednak bym powiedziała "NIE KUPUJ " i nie wydaje mi sie to smieszne
Nie wiem czy w tym konkretnym wypadku, skupiając się na Pocahontas, pomogła by teraz nauka rytuałów. na nauke rytuałów nigdy nie jest za późno i to jest chyba najłatwiejsza rzecz jaką można psa nauczyć.
a co do zaproponowania... przede wszystkim poszłabym na jej miejscu na szkolenie psa, jeżeli sama sobie nie radzi- tylko nie na takie gdzie szkoleniowiec mówi, że takiego psa nie da się wyszkolić, albo gdzie używane są kolczatki- z czego tez bym zrezygnowała. Ja mówie zawsze o pozytywnym szkoleniu, gdzie owszem uczy się psa posłuszeństwa, ale przede wszystkim uczy się właściciela jak postepować z psiakiem i jakich błędów nie popełniać.
Lotka, tak myslalam cały dzien o tym ugryzieniu... z tego co pamietam (bo szczerze mówiąc nie chce mi się przeszukiwac postów i cytować) Ziomek był adoptowany... nie wiemy co chłopak z nim robił wcześniej... może go bił często- szczególnie gdy ten nie chciał podejść?? nie wiemy dokładnie jak pocahontas go pogłaskała, moze była wkurzona, że Ziomek nie chce podejść? psy swietnie wyczuwają takie sytuacje może wysyłał sygnały, one nie zadziały, więc załapał zębami (a duże masz te rany?? do szycia są??) pies osiąga 3 poziomy zanim ugryzie- sygnały uspokające, grożące i dopiero atak.
przykładowe rytuały (podane na własnych)
-zanim wyjdziecie z domu na poranny spacer: Ty ubierasz się pies siedzi, pies wtaje przestajesz się ubierać- rytuał: pies wyjdzie na spacer jak grzecznie poczeka az właściciel się ubierze
-na spacerze: wołasz psa, karzesz mu usiąść przed sobą (tu najlepiej smaczk na poczatek) rytuał: przywołanie-siadanie psa- smaczek, zwolnienie z komendy
powrót ze spaceru: czekanie przed drzwiami na wytarcie łap później komendy zostań już nie musisz wydawać
-powrót do domu z pracy: (w tym przypadku oduczam swoja szczekania, bo ostatnio cos się rozbrykala z tym ) otwieram drzwi: mówie siad, czekam az psy usiada, wchodze psy wstaj, ja sie cofam wydaje komende. rytuał: siedzą grzecznie, ja sie rozbieram, mogą się przywitać. zaczynają szczekać komenda siad.
Jesze jedno. Jakoś nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że pocahontas wcale nie złapała psa za kark tylko za:
....i teraz mi powiedźcie czemu ten skur.... mnie ugryzł?nawet głosu nie podniosłam na niego.zawsze podchodziłam i było ok?i co?jeszcze jedno ugryzienie a mocno się zastanowię co dalej...
...od kiedy mój mąż spuścił mu porządny wpier... za to że go ugryzł teraz nawet nie drgnie w jego stronę,nawet nie warknie,wystarczy że podniesie na niego głos a Ziomek już leży grzecznie.może i ja powinnam tak zrobić?
....warczy na mnie tylko wtedy gdy dostaje klapsa w dupę.....
.... bo mnie szlag trafia....
wszystkie te wypowiedzi wskazują na to że często tracisz cierpliwość w obecności Ziomka, a to do niczego dobrego nie prowadzi, pies wyczuwa negatywne emocje, co więcej wybuchy gniewu traktuje jako Twoją słabość
ok
widzę że zaczynacie działać niż najeżdżać więc coś skrobnę
Paseczka mam numer do Kasi ale najpierw muszę zrobić mu drugą operację,zebrać kasę i wtedy zastanowię się nad telefonem
Ziomek od samego początku życia chodził na kolczatce-tyle co wiem.ja cały czas przestawiam go na szelki.idąc na spacer ma na szyi kolczatkę i szelki.przepinam go raz na to raz na drugie,ale od kiedy wybił mi bark silnym pociągnięciem w grudniu narazie szelki używam tylko na spacerze wieczornym gdy nie ma ludzi i innych psów.
Marzata ja wiem na pewno że Ziomek był bity.każde przewinienie jakie zrobi w domu-obojętnie co od razu się chowa i trzęsie.a jak podnoszę rękę to się kuli.więc wnioskuje z tego że był na pewno bity.adoptowany był jak miał 14 miesięcy.
rany nie są do szycia ale ta jedna jest na kostce więc mi się ślimaczy
co do całej sytuacji-nie byłam zła.wołałam go 3 razy chodź do domu.stał i się patrzył jak ciele na malowane wrota więc podeszłam do niego a on ani drgnął.chwyciłam za kółko od kolczatki(tak jak robię to zawsze) i w tym momencie mnie ugryzł.to były 3 sekundy podczas których drugą ręką próbowałam zapiąć smycz na owym kółku ale tak się wgryzł że z bólu go puściłam.
tak się mówi sprowadzić do parteru,ja bym to zrobiła ale to są ułamki sekund.nawet nie zdążyłam pomyśleć o tym.
w ogóle to mi się chce płakać.tyle serca co wkładam w tego psa,tyle miłości.z mężem się kłócę,w ogóle się nie widzimy bo pracujemy na inne zmiany aby pies był jak najkrócej sam.podporządkowaliśmy życie pod niego.mnie też to zaczyna denerwować.jak dla mnie to on może sobie wyć nawet cały dzień ale tu chodzi o sąsiadów.3/4 wypłaty wrzucam w psa.nie wiem jak długo tak pociągnę.boję się że to mój mąż się wkurzy i po prostu się go pozbędzie...
jedyna rzecz jaka mi się udała i z czego jestem dumna to zakup kagańca tego zaciskowego dzięki któremu Ziomek nie robi już demolek bo cały czas poświęca na zdjęcie kagańca
[ Dodano: 2009-01-21, 16:04 ]
przykładowe rytuały Jak to zwał tak to zwał te rytuały to nic innego jak przejaw Twojej dominacji której jestes przeciwniczką,
Zobacz co piszesz
minimini, jest różnica... ja nie jem pierwsza przed psem, bo pies je razem ze mną, gdy sepi daje mu kawałek czegos dobrego, spi ze mną w łózku, rozwala się na kanapach... bo mu na to pozwalam... a wg teorii dominacji ona mnie zdominowała- co jest totalna bzdurą...
to własciciel decyduje, bo jest przewodnikiem... skacze- ODUCZAM skakania.
podam Ci przykład:
wchodzisz do domu pies skacze (od razu wszyscy mówią że pies Cie zdominował, że chce byc najwazniejszy) Ty go odpychasz, mówisz do niego- NAGRADZASZ GO ZA SKAKANIE (czego nie jesteś swiadoma) i powiedz mi w jaki sposób pies może zdominowac Cie jak go nagradzasz za niepożądane zachowanie?? to jest coś na zasadzie ciepło-zimno
warczenie- pies warczy odchodzisz... pies kojarzy-> warczenie = odejscie wlasciciela. NAUKA, NIE DOMINACJA
gdy sepi daje mu kawałek czegos dobrego, spi ze mną w łózku, rozwala się na kanapach... bo mu na to pozwalam... No, typowe zachowanie alfy (czyli osobnika dominującego w stadzie) jest rozdzielanie jedzenia - jesz coś smacznego, pies jest podporządkowany, więc ci tego nie zabiera, ale ty łaskawie dajesz mu kąsek z twojej działki.. pozwalasz wejść na kanapę... a co się dzieje jak sama chcesz się położyć? Albo zróbmy inaczej wyjdź na spacer, pozwól psu się wytytłać w błocie, a potem wróćcie do domu i niech idzie na kanapę... pozwolisz? Sądze że nie, a więc pozwalasz 'rozwalać się na kanapie' tylko wtedy, kiedy tobie to nie przeszkadza, jak typowa alfa...
Przykład ze skakaniem nie do końca trafiony - widziałaś kiedyś sukę i szczenięta? Też skaczą na sukę, czasem na inne psy w stadzie - ale tak jak w Twoim przykładzie, nie jest to wyraz dominacji, tylko chęć wzbudzenia zainteresowania - dominacja byłaby wtedy, gdyby pies nie pozwolił Ci przejść przez przedpokój, bo on właśnie tam teraz leży...
warczenie - czym jest? nie sygnałem dominacji? a to co opisujesz dalej, to nie nauka zachowania, tylko utwierdzenie się w przekonaniu że jego próba dominacji była skuteczna..
Opisze ci pewne zachowania jakie ostatnio widuje u maich psów - jak Sajan (najmłodszy) wejdzie do budy, to warczy jak chce do niej wejść inny pies - czy to nie jest próba dominacji? Czy to nie sygnał 'moje miejsce, nie dam'? ale z jakiegoś powodu pozostałe psy ignorują te jego próby, on może sobie warczeć, a jak któryś chce wejść do tej samej budy to wejdzie, bez żadnej agresji... Jak myślisz? czemu?
Jesze jedno. Jakoś nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że pocahontas wcale nie złapała psa za kark tylko za:
Pocahontas a może spróbujesz z obrożą zaciskową zamiast kolczatki? myślałam nad tym.poszperam jutro na allegro i coś znajdę.chodzi o jakąś konkretną czy obojętnie byle by nie miała tych kolców?i czy zadziała tak samo skutecznie jak kolczatka?
a dlaczego mnie ugryzł?na pewno się nie bał.był być może zły że wraca do domu bo chciał zapewne jeszcze pobiegać-nie wiem.w ogóle to jestem w szoku nadal nad jego zachowaniem.daje mu jeść(dostaje dwa razy dziennie-raz daje mąż raz ja),rzucam smaczne kąski jak robię obiad,wychodzę na długie szaleństwa,na spacerki,bawię się,czeszę go,rozmawiam z nim jak z drugim człowiekiem.i nadal nie mogę pojąć dlaczego?
[ Dodano: 2009-01-21, 20:30 ]
chodzi o jakąś konkretną czy obojętnie byle by nie miała tych kolców?i czy zadziała tak samo skutecznie jak kolczatka? Obroża zaciskowa głównie dlatego, że kolczatka sprawia psu ból. Nie wiem czy obroża zaciskowa ma jeszcze jakieś znaczenie oprócz tego, że nie pozwala wyswobodzić się jak przy normalnej obroży.
Nie jest możliwe by ziomek nie ciągnął na obroży, ale konsekwencją i uporem można to zminimalizować. Ktoś kiedyś wypowiadał się na temat mądrej zasady: -spacer: obroża, -trening: szelki. Myślę, że coś w tym jest.
kilka miesiecy temu trafiła do nas ok 2-miesieczna, połamana suczka-mieszanka pitt bulla. W domu tez od jakieś czasu przebywa jedna z naszych suk, ze względu na problemy z pęcherzem moczowym. Dziś mała ma ok 7 miesięcy, suki sie uwielbiaja, Liszka (znajda)jak jest to do przewidzenia jest niżej w hierarchii. Po co to piszę? bo codziennie widzę jak mała robi rzeczy, na które nie pozwala marzata, a o których mówi ZH i Lotka. Skacze po malamutce, szarpie ją za obrożę, podgryza łapy czasem tak długo, że mnie szlag trafia i sama tłumacze gówniarzowi, że przegina. Zaznaczam, że mała to mieszanka pita i tak jak przedstawiciele tej rasy, ona również sie nakręca... A Ak-ene potrafi "godzinami" cierpliwie znosić te błazeństwa, od czasu do czasu oganiając sie jak od uporczywej muchy. Naprawdę bardzo rzadko zdarza sie warkniecie, takie z trzewii i Liszka od razu robi sie malutka i idzie na swoje miejsce. marzata mi powie, że to normalne, iz dorosły osobnik pobłaża szczeniakowi i to nie jest dobry przykład..
No ale dokładnie takie relacje sa wśród moich innych 3 suk malamutek. To matka i córki, tyle, że te córki maja już 3,5 , a mimo to Chado pozwala im "chodzic sobie po głowie", do momentu, w którym uznaje, że wystarczy. No tak, ale marzata powie, że nie mówimy o relacjach pies-pies, a człowiek-pies..
Tyle, że dokładnie takie same relacje mam ze wszystkimi swoimi 33-oma psami. marzata wiem, że jesteś wielkim zwolennikiem obalenia teorii dominacji na płaszczyźnie człowiek-pies, ale jakos wogóle mi sie to nie składa a to co napisał ZH, to mistrzostwo świata, lepiej nie mozna już chyba tego pokazać.
Ja zawsze wyznaje zasadę, że pies może robić prawie wszystko, a w kazdym razie do momentu, w którym uznaję, że dość. A jak juz tak postanowię, to nie ma dyskusji i wierz mi nie proszę... czy to nie jest oznaka mojej dominacji?
Pocahontas, może myślę stereotypowo , ale hodowcy ONów kojarzą mi się z tresurą a nie szkoleniem. Metody ,które trafiają do ONów są kompletnie nie trafione w przypadku Husky. Starym sposobem ONy się.. zastrasza. One mają wrodzoną chęć współpracy z człowiekiem. Husky trzeba przechytrzyć i przekonać , że współpraca z człowiekiem się opłaca . Metody stosowane na ONach zazwyczaj dają odwrotne efekty.
Nie mówię, że masz zrezygnować z tego pomysłu, ale , że warto być czujnym i przyjrzeć się najpierw takiemu szkoleniu jako osoba trzecia nim się zadeklaruje.
Nie wiem czy nie pisze głupot, ale już wiele osób mi mówiło, że szkolenie Husky tymi metodami co Owczarki , jest samobójstwem.
A tak po za tym to nadal namawiam na zapoznanie się z literaturą dostępną na rynku czytelniczym, dotyczącą szkolenia psa i jego psychiki przede wszystkim. To na pewno nie zaszkodzi a może być najtańszą i skuteczną formą pomocy
Nie wiem czy nie pisze głupotMoim zdaniem nie piszesz głupot.. wyjątkowo
Kuna, ja po prostu uważam, że jest dominacja w relacji pies-pies.
ja odpuszczam już bo i tak znacie moje zdanie na ten temat
tak na koniec chce tylko powiedzieć, że pies nigdy nie jest zlośliwy, głupi czy wredny. Wina zawsze lezy po stronie człowieka, nigdy psa. to my UCZYMY go zachowań. Pies działa na zasadzie skojarzeń.
ZaHoryzontem napisał/a:
dominacja byłaby wtedy, gdyby pies nie pozwolił Ci przejść przez przedpokój, bo on właśnie tam teraz leży...
bo my NAUCZYLIŚMY go tego.
Jak? Podaj mi schemat zachowań który doprowadza do tego, że pies terroryzuje domowników, a przy tym nie ma w tym dominacji? Z jednej strony potrafisz patrzeć na pewne sprawy z punktu widzenia psa (np. CSy) a w innej już przypisujesz mu nasz, ludzki sposób myślenia.. pies żyje nie w rodzinie, ale w stadzie, a stadem rządzą pewne prawa. Oczywiście rzeczywistość nie jest tak prosta jak np. w stadzie wilków, bo i warunki inne, ale pies to nie człowiek, skoro przyznajesz mu prawo do dominacji nad innymi psimi członkami stada, to uznaj też że może się podporządkować człowiekowi - podporządkować, czyli pozwolić na dominacje człowieka. A niektórym psom przychodzi to podporządkowanie trudniej, jeszcze inne chcą podporządkować sobie człowieka. Możesz nazywać to że 'nauczyliśmy' tego psa, a w rzeczywistości pozwoliliśmy mu stać się osobnikiem dominującym..
Nie mówimy jednym językiem? A język zachowań? Dominacja to właśnie zachowania, nie słowa. Czy możemy zrozumieć CSy psa? pewnie że tak, a pomyśl, ile CSów służy uspokojeniu osobnika dominującego?
Heh... moje psy nigdy w mieszkaniu nie mieszkały, a jak Azja ma zły dzień to się wkurza jak któryś przejdzie koło niej bliżej niż metr.. kto ją tego nauczył?
IMHO zbyt wiele spraw mylisz - CS? Owszem.
Dominacja? tak, tylko propaganda Barbary najpierw zrównała dominacje z sadyzmem (czyżby wyrzuty sumienia neofity?) a potem przyszła faza wyparcia i zaprzeczania; stąd właśnie wzięło się że dominacja nie istnieje... A skrajny przypadek to zaprzeczanie jakiejkolwiek dominacji między psami, który to pogląd jeszcze całkiem niedawno był dogmatem wśród 'wyznawców' Barbary. Czyżby ostatnio odwilżą powiało w tym temacie?
I znowu pojawia się dominacja (która nie istnieje oczywiście ) Tu ironia miała być niestety marzata bo pomimo tego że czytam te artykuły to raczej to co widzę i mam na co dzień jakoś bardziej do mnie przemawia i co więcej świetnie się łączy ze szkoleniem pozytywnym
a szkolenie pozytywne = obalenie teorii dominacji
ZH skoro mamy psa od szczeniaka, wiec od szczeniaka byl uczony roznych zachowan, ktorych albo nie widzielismy, albo nie chcielismy widziec (jezeli chodzi o negatywne skutki) jak mamy w domu doroslego psa to nie wiem czego byl uczony wczesniej- i to jest najlepszy przyklad ze poprzedni wlasciciel popelnial wiele bledów i jezeli my tego nie zmienimy, to bedzie sie pogarszac.
co do Azji- pies nie powie Ci ze żle się czuje, że cos go boli- ma cały czas pokornie siedziec czy lepiej pokazac CSy??
Kurcze... wiele osób uwaza, że jak pies nas dominuje to musimy my go zdominowac... jak? sprawić mu lanie, zlapać za kark i wyszarpać, szarpać na smyczy, przewracac psa na plecy- wszsytko co jest wziązane z negatywnym podejsciem do psa.
Jezeli uwazacie ze tak nie powinno byc to moge Wam przyznać racje, wtedy powiem ze jest dominacja, ale jak wystapi ktorys z tych czynników, to nie.
Całkowicie zgadzam się z ZHoryzontem. Codziennie obserwuję relacje pomiędzy sobą moich psów i ich relacje z nami - ludźmi. Długo by opisywać, ale jednego jestem pewna. W psim stadzie panuje pewna ustalona hierarchia, która stosunkowo rzadko ulega zmianom. Jednak w stosunku do człowieka, zwłaszcza o słabym, uległym charakterze zachowania dominacyjne psów są nagminne, często ich nawet nie zauważamy.
Marzata, to co ty nazywasz rytuałami to nic innego jak elementy dominacji tylko inaczej (ładniej?) nazwane.
Co do pocahontas to ... Niestety każdy biorący pod swój dasz psa ze schroniska czy innej adopcji bierze go z całym bagażem niewiadomych doświadczeń. Dlatego jestem zawsze pełna podziwu dla tych osób. Mam nadzieję, że pocahontas da sobie radę. Dobrze, że jesteś tu na forum, że pytasz i uczysz się. Musisz jednak być cierpliwa, boi wszystko da się osiągnąc ale czasami wymaga to dłuższego czasu.
Powodzenia!
Kurcze... wiele osób uwaza, że jak pies nas dominuje to musimy my go zdominowac... jak? sprawić mu lanie, zlapać za kark i wyszarpać, szarpać na smyczy, przewracac psa na plecy- wszsytko co jest wziązane z negatywnym podejsciem do psa.Pokazanie gdzie jego miejsce nie oznacza lania, szarpania za smycz, czy wyszarpywania. Ma to być "klaps wychowawczy". Myślę, że lanie psu może sprawić tylko jakiś desperat
Nie mieszajmy sadyzmu z wychowaniem psa.
Marzata większość z tego co piszesz to jest dominacja tyle, że ładniej ubrana w słowa jako "nauka". Takie jest moje zdanie.
A, że Twoje psy nie dostały nigdy przez kufe i dobrze Ci z tym, to trza jeno chwalić
Pozdrawiam.
Hmm... chyba się niejasno wyraziłam . No cóż, czasem się nie udaje , oczywiście marzata, wiem że chodzi Ci o dominację na płaszczyźnie człowiek-pies i nie podważasz tej pies-pies. Moje przykłady miały na celu pokazanie analogii: moje psy pozwalają na zachowania takie na jakie Ty pozwalasz, będąc alfami w stadzie i nie tracąc przez to swojej pozycji. To po pierwsze, a po drugie ja biorąc z nich przykład robie dokładnie to samo co one i dzięki temu mam pozycje alfy. Cały czas mówisz, że pewne zachowania naszych psów są wyuczone/nauczone przez nas... a ja chcę powiedzieć, że już od dłuższego czasu to ja uczę sie od nich. Mówisz o rytuałach, ale to są ich rytuały... jeżeli się ich nauczymy to dlaczego nie możemy być alfami? albo dlaczego pies z mocna psychiką, widzacy/wyczuwający naszą słabość, psychiczną przede wszystkim, nie może nas zdominować? Nigdy nie widziałaś dziecka uderzonego przez psa tzw. otwartym pyskiem, bo ten np. nie życzył sobie czegoś tam? Przeciez dokładnie tak robia psy w relacjach z innymi psami. Czy to nie jest pokazanie osobnikowi słabszemu, gdzie jest jego miejsce? To samo tyczy dorosłych.. Mówisz, że pies nie rozumie słów... ale mówisz też, że rozumie ton. A cóż to innego jak nie odgłosy wydawane przez psy? Kolejny przykład: Ak-ene leży na łóżku, a LIszka chce się dołączyć. Raz nie ma żadnego problemu, mała wręcz chodzi po suce, innym razem słychać powarkiwanie Ak-ene i odgłos bijącego o łóżko ogona Liszki, która wije się tam w smiesznym tańcu nagrodzonym miejscem obok Ak-ene. A jeszcze innym razem mała wchodzi do pokoju, nawet nie zdąży podejść do łóżka... słychać wark i ze spuszczona głową, powoli... No więc, jak "mówię" do psa, to on po skali mojego wkurzenia jest w stanie wyczuć czy warto pobłaznować czy lepiej zrobic to co każę.
Co zaś do metod... nie będę tu nikomu wmawiać, że nigdy nie uzyłam siły tudzież nie udarłam ryja na psy. Aczkolwiek staram się jak najmniej tak robić, a jak robie to w momentach, w których sytuacja tego wymaga.
Co do literatury, to oprócz wspomnianych Sygnałów uspokajających polecam Jak zrozumieć psa i Psi umysł Corena fantastyczne książki. Jak dla mnie te 3 pozycje to wrecz biblia...
Spróbuj zrobić z karmienia rytuał, w którym to Ty trzymasz władzę. Masz jedzenie i niech się o nie postara. "siad" przy misce i niech poczeka chwilkę. Wsypujesz karmę i biada mu żeby wciskał nochal zanim nie nasypiesz i nie pozwolisz na to. to umie od dawna.jak już widzi że otwieram wiaderko z jedzeniem od razu siada i czeka.jak skończę mówię"masz" i wtedy podchodzi.
tak samo nie mam problemu aby mu włożyć rękę w miche.patrzy się tylko zdziwiony co ja robię w jego misce.ale wtedy siada i czeka patrząc się na mnie
.
Hmm... chyba się niejasno wyraziłam .Pieknie sie wyraziłaś aż miałam to napisać jeszcze wczoraj Czynie to teraz
ok.. ja to nazywam nauka wy dominacja...
to kiedy idziemy na piwko??
być może rzeczywiście w słowach tkwi problem
Kuna czy to jest ta książka?
http://www.empik.com/taje...ksiazka,63095,phttp://www.empik.com/sygn...ksiazka,61300,pbyć może zdecyduje się na kupno tych książek skoro tak je polecacie.nie znalazłam jedynie jak zrozumieć psa.
są jeszcze jakieś pozycje?
Kuna czy to jest ta książka?
http://www.empik.com/taje...ksiazka,63095,p
http://www.empik.com/sygn...ksiazka,61300,p
być może zdecyduje się na kupno tych książek skoro tak je polecacie.nie znalazłam jedynie jak zrozumieć psa.
są jeszcze jakieś pozycje?, no tak... to moja wada, nie przywiązuję wagi do tytułów, a potem ktoś szuka... pocahontas, właśnie o te dwie pozycje mi chodziło, a ta trzecia to: "Jak rozmawiać z psem" również Corena... przepraszam za wprowadzenie w błąd.
spoko jestem domyślną osobą dlatego wkleiłam linki abyś potwierdziła te pozycje.jak się Wam coś przypomni to piszcie a ja buszuje dalej w poszukiwaniu tych książek w tańszej cenie jak nie no to bryknę się do Empiku
Przypomniało mi się, że jak dostaliśmy Lupiego (miał 1,5 roku), to jego poprzedni właściciel "uczulał" nas, że Lupi bardzo nie lubi dotykania po głowie... Z perspektywy czasu widzę, że facet był totalnie "zdominowany psychicznie" przez psa - uwielbiał go ponad miarę i pozwalał na wszystko. U nas Lupi musiał się podporządkować - najpierw Natalce (przez pewien czas tylko jej, wtedy 10-letniej, słuchał), potem sukom, wreszcie stwierdził, że to żaden obciach robić to, co chcą ludzie, a można zyskać Może ktoś już to napisał, w takim razie powtórzę, że dominacja to nie tylko kary cielesne, ale również te najbardziej subtelne bodźce psychiczne - ignorowanie, dawkowanie pieszczot i przywilejów. Kiedyś się mówiło, że można zagłaskać psa na śmierć Ja uważam, że nadmierne zainteresowanie nasze psem to wyraz poddańczy z naszej strony i wtedy pies czuje się zobligowany nas zdominować
Pocahontas - podziwiam cię za to, że jeszcze chcesz powalczyć i trzymam kciuki za was. Życzę dużo cierpliwości i konsekwencji !
Pocahontas - podziwiam cię za to, że jeszcze chcesz powalczyća co mam zrobić?oddać psa?uśpić?olać wszystko.po tym ostatnim ugryzieniu rzeczywiście się zastanawiałam co dalej.
Moim zdaniem jestes wystarczajaco zdeterminowana, aby dac radę
mam książki-czytam aktualnie sygnały uspakajające.jedynie co mnie denerwuje w tej książce to to że co pies nie zrobi to jest to sygnał do uspokojenia no ale nie ważne.zobaczymy jak w praktyce będzie
a teraz sytuacja z wczoraj.
wróciłam do domu po paru dniach nieobecności i Ziomek nie widział się z mężem od wtorku wieczór do soboty w południe.bardzo się ucieszył jak go zobaczył,więc zaczęli się bawić.Andrzej swoim sposobem złapał Ziomka obiema rękami i chciał go przewrócić na bok,usłyszałam tylko warknięcie i dziabnął mi męża-jestem o tyle w szoku że jego się zawsze bał.tłumaczyłam mężowi że jest po operacji,może go coś zabolało ale do niego to nie dociera-ugryzł więc dostał od niego klapa w dupę(Ziomek swoim sposobem warknął).próbowałam się dowiedzieć jak to było a mąż mówi że bawiąc się z nim zawsze go tak przewracał.często mu robił tzw.taczki,albo łapał za tylne nogi i wywijał do góry a pies się kładł i się turlali po podłodze.nie widziałam tego zdarzenia ale myślę że jeśli go zabolało to powinien pisnąć a nie dziabnąć!!
często mu robił tzw.taczki,albo łapał za tylne nogi i wywijał do góry a pies się kładł Zachowanie Ziomka jest niedopuszczalne,ale wybacz Pocahontas,Wasze zabawy z nim też nie...
No nie mogę uwierzyc w to co przeczytałam przed chwilą <szok>
Jakikolwiek zdrowych psychicznie pies powinien gryźć przy takich zabawach
Chcecie mu powyrywać kości ze stawów czy jak? Odrywanie psa od ziemi to dla niego straszny stres.
ja na miejscu Ziomka, nie tyle dziabnęłabym Twojego męża, co odgryzła mu łapę... Jestem w szoku i to podwójnym!! nie dość, że On to robi swojemu psu , to jeszcze Ty nie widzisz w tym nic złego
słów mi brakuje...
Podnoszenie tylnych łap psa do góry to niejako pozbawianie go swoistej kontroli nad ciałem (utrata równowagi), więc jego reakcja nie jest aż tak dziwna. No i taka zabawa może psu wyrządzić więcej krzywdy niż radości, więc lepiej niech mąż zmieni (; Z psami można się bawić na tysiąc innych, bezpieczniejszych sposobów!
Czemu tacy jesteście. To są oczywiste sprawy dla kogoś, kto to zna, wie, żył z piesami na codzień. W żadnej książce czarno na białym nie jest napisane, że tak nie wolno. To trzeba przerobic.
A ja z Anubisem też tak się bawię Raz ja go wywalę, raz on mnie i w życiu mnie nie złapał zębami a kości ze stawów to raczej on mnie powyrywał by- prędzej niż ja jemu.. (Zresztą obie rączki mam urwane do tej pory z czasów kiedy taka mądra jak teraz nie byłam ) Sponiewieramy się oboje do upadu, ale słonko wie ile może, a pancia nie nadużywa. Ot cała tajemnica.
Magda, ja rozumiem, że ktoś może nie wiedzieć, że podnoszenie psa, pozbawianie go gruntu pod nogami to osłabienie jego pozycji i wprowadzenie w stan niepokoju... jestem w stanie też przyjąć do wiadomości, że ktoś sie bawi w taczki ze swoim psem... choć muszę powiedzieć, że nie jestem zwolennikiem tego typu zabaw. Ale jeżeli chodzi o kręcenia młynka psem... przepraszam, tu chyba wystarczy trochę wyobraźni... pies to nie człowiek, jego łapy są inaczej umiejscowione w stawach względem kręgosłupa... ni i łapy względem ciała, też jakby inne proporcje mają ... nie, nie zdodzę sie z Tobą, tu wystarczy tylko pomyśleć, do tego niepotrzebne są książki.
A co do zabaw z wywracaniem psa, to akurat chyba normalne... psy też sie tak ze sobą bawią... Wiecie co? wydaje mi się, że obserwowanie zwierząt pozwala nam wybierać najlepsze sposoby dogadywania sie z nimi, bawienia oraz dyscyplinowania.... A czy psy kręcą młynka?
obserwowanie zwierząt pozwala nam wybierać najlepsze sposoby dogadywania sie z nimi, bawienia oraz dyscyplinowania.... A czy psy kręcą młynka? Podpisuję się obiema rękami (:
nie doczytałam
młynka nie stosujemy, bo Anubek waży prawie tyle co ja i nie ma możliwości wykręcic nim młynka, a za tylne łapy to ja łapię tylko w celu rozdzielenia jatki. My to się przewalamy jak zapaśnicy (sumo ) ( do głowy mi nie przyszło, że można tak jak się okazuje, że nie doczytałam )
A co do zabaw z wywracaniem psa, to akurat chyba normalne... psy też sie tak ze sobą bawią... Wiecie co? wydaje mi się, że obserwowanie zwierząt pozwala nam wybierać najlepsze sposoby dogadywania sie z nimi, bawienia oraz dyscyplinowania....
a to są święte słowa.
(a najlepsze jest to,. że pofukuje na brak zrozumienia na nowicjuszy, a samej mi się w głowie nie mieści, że tak można )
[ Dodano: 2009-02-01, 18:16 ]
ojej ale duży odzew-ok nie gryźcie mnie!!!
po kolei:
nie widzę nic złego w robieniu psu taczek,robi to mój mąż od kiedy jest Ziomek i widzę że on to lubi,w momencie chwytania go za tylne nogi,podnoszenia,Ziomek ugina przednie i kładzie się na boku i próbuje złapać łapami jego ręce.często Andrzej przyciska swoim ciałem Ziomka a ten próbuje wsadzić mu jęzor do ucha bo wie że Andrzej tego nie lubi.ot zabawa.a sytuacja w jakiej go dziabnął była kompletnie inna.Andrzej chciał przewrócić Ziomka na bok i go przygnieść tak jak robił to miliony razy.jedną rękę włożył tuż za przednie łapy a drugą tuż przed tylnymi równocześnie kładł się na niego i przewracał.w tym momencie Ziomek dziabnął go w rękę tą która była przy przednich łapach.a skąd wam się wziął młynek?nawet nie wiem jak to się robi z psem...
a skąd się wam wziął młynek?stąd:
taczek nie jest zbyt bezpieczne dla psa, ani zbyt miłe.Szczególnbie po operacji
myślę że o operacji już dawno zapomniał bo już w 4 dni po operacji śmigał jak burza...zdjęte szwy miał we wtorek,jedyne co może mu przeszkadzać to brak sierściuchy w okolicach po operacyjnych-jak wiadomo miejsce to jest jeszcze bardziej wrażliwe bo nie ma ochrony.
te łapanie za nogi i wywijanie do góry to całkiem innaczej wygląda,jest to raczej kładzenie psa na bok niż próba salta.
mam pytanie... a skąd wiesz że jemu to się podoba?? powiedział Ci??
jakby ktos cie cały czas podszczypywał uważałabyś to za żarty?? (choć mi się wydaje że Ziomek pokazywał CSy).... ale jakbyś była po operacji, nie miała na to ochoty i ktos by Cie zaczął szczypać, a Ty walnęłabyś mu w twarz to tez bys uważała, że to Twoja wina?? po czym ta osoba zaczęłaby na Ciebie wrzeszczeć nie zareagowałabyś??
ja też na miejscu Ziomka ugryzłabym
nie widzę nic złego w robieniu psu taczekPocahontas proszę Cię...... litości
zastanów się zanim coś napiszesz
Wiekszość z osób obecnych tu na forum jest gotowa Ci pomóc,ale na Litość Boską "robienie psu taczek"?????????????????????????????????????????????
mam pytanie... a skąd wiesz że jemu to się podoba?? powiedział Ci?? bo cieszy mordę jakby mu garść kości wrzucił do michy i specjalnie ustawia się bokiem i trąca nosem w ręce-takie jest moje spostrzeżenie.
ktoś kiedyś pisał że używanie wielu pytajników to objaw nadpobudliwościW moim przypadku to objaw załamania
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl