ďťż

alexisend

No własnie, jakiś czas temu zaczęliśmy biegać i ... jakoś moim kundlom nie bardzo się chce biegać owszem pierwsze kilkaset metrów galop na maxa a potem...
zatrzymuje je i czekam chwilke no i potem znów zaczynąją galop przez kilkaset metrów
co zrobić żeby chciało im się biegać jakieś rady?
zastanawiałam się czy na poczatek biegać z nimi krótkie odcinki ale cały czas galopem czy dać im jednak chwilkę na odpoczynek
zaznaczam, ze nie biegam długich odcinków, na to mamy jeszcze czas
wiem, ze było o tym sporo na dgl dlatego będe się znęcać nad ZH żeby to jak najszybciej skopiował ale może w między czasie coś jeszcze napiszecie


u nas ten sam problem,chyba jeszcze 'wakacjuja się" ,po ok.600m zaczyna sie wachanie kwiatków i tempo spacerowe, a po zatrzymaniu hm..., wcale nie chce im sie dalej biec.Teraz znów sie ociepliło więc z pare dni trzeba odczekac.
ja się zastanawiam jak czy jutro nie zmusić się do wstania ok 6 i zrobić trening

a jak się spisuje siostrzyczka mojego chudzielca
no siostrzyczka razem z najmłodsza nasza Grizeldą to główny nasz "napęd"-jak dobrze pójdzie to sie w Dziergowicach zobaczą



jak dobrze pójdzie to sie w Dziergowicach zobaczą

to super
Drogie Panie! O godzinie 6 to my jesteśmy pół godziny po treningu. Trasa poniżej 3km, ciężki wózek. Jak psy mają ruszać dupciami jak Panią wstać się nie chce ;-)
My na początek rowerek z jednym albo dwoma psiakami,ale widzę że też nie specjalnie mają ochote na treningi
No cóż, też zaczynam robić rozruch swoich bąków po letniej przerwie. NIe mam tych problemów o których czytam i zasatanawiam się gdzie tkwi problem.
Nakrótszą pętelkę jaką u siebie mam, to 4,5 km i grzeją od dechy do dechy. Pierwsze trening zawsze tak robię aby się wyszalały, nie używam żadnych hamulców, żona jak widzi,że zapinam psy, to modli się abym z treningu wrócił. Dlatego dziwi mnie problem , o którym piszecie.
Czy możecie napisać jak żyją wasze psy i jak wygląda ich dzień ?.
Chciałbym wam pomóc, oczywiście jak chcecie, narzucał się nie będę ale żeby pomóc to cos muszę wiedzieć. W przypadku naszych psów szablony się nie sprawdzają.
Aby móc się wypowiedzieć muszę wiedzieć co robią bądż robiły rodzice waszych psów, jak na codzień nimi się zajmujecie, jakie macie założenia jeśli chodzi o wyścigi, jak karmicie /nie interesuje mnie jaką karmą/ i najważniejsze w jakich klasach chcecie startować. Tych pytań mam więcej, ale na początek, to wystarczy.
Ja też o dziwo nie mam z tym problemów... no ale ja mam kundle więc sprawa jeszcze inna. Andrzeju nie wiem jak to się ma do całokształtu ale coś jest w twierdzeniu że psy kojcowe łatwiej nabieraja kondycji na poczatku treningów. Kiedys oglądaliśmy rózne warianty mieszkania psów i musze powiedzieć że te które mieszkały w kojcu osiągały słuszne rezultaty na zawodach. Być może jest to kwestia tego że psy w kojcach trzymają najczęściej ludzie którzy mają ich kilka... Ale czy nie jest tak że pies mieszkający w kojcu będzie starał się wyszaleć na treningu i dlatego zapierdziela ile mu fabryka dała? CO do dnia moich psów to wygląda to tak że są w kojcach lub na wybiegu albo trenują. Jedna z tych trzech rzeczy. Nie zabieram ich gromadnie na wypady do lasu i nie jeździmy razem na ryby czy odwiedzić znajomych. Wydaje mi się że tu bardzo często jest problem bo pies który towarzyszy Ci przez cały dzień i ma totalną swobode będzie olewał trening bo wypad na grila do znajomych jest o wiele bardziej kuszacą propozycją. Jest w tym coś czy mi się tylko wydaję?
Andrzeju, przy okazji chciałbym zapytać o ciąg dalszy programu treningów zamieszczonego w poradach na stronie klubu Durango Rimo. Moje psy mają duży potencjał, ale małe doświadczenie w startach. Trenuje wg w/w programu (tyle że miesiąc wcześniej) ; 3 psy - każdy ciągnie dobrze ponad 50 kg. Trasę około 3km "przefruwamy". W najbliższy weekend wydłużam trasę do 5,5km. Napisz co dalej!
No to może ja zaczne bo chce biegać ze swoimi psami możliwie jak najlepeij i startować na zawodach choć wygrywać nigdy pewnie nie będe (przynajmniej z tą dwójką )
Moje 2 psy mieszkają w bloku i są tak jak Narcyz pisał psami towarzyszącymi mi prawie wszedzie. Wychodzą na spacery 3-4 razy dziennie (rano na dłuższy, czasem je puszczam luzem na łąkach, potem krótsze, wszystko w zależności od czasu), karmie je raz dziennie suchą karmą, od niedawna dwa razy w tygodniu dostają surową porcje kurczaka (bez kości oczywiście). Co do rodziców to jedni nieznani a drudzy (niestety) wystawowi. Do tej pory psy biegały na zawodach kilka razy w roku w velo, od tego sezony będą startować w D ze mną. Są w wieku 2,5 i 3 lata. Co do założeń to cóż zdaje sobie sprawe, ze na tych psach się ucze (mam nadzieje w przyszłości mieć więcej ) chce startować w zawodach i osiagać dobre wyniki no i żeby one miały radoche. Wiem, ze z haszczakami w D0 to będe ogladac ogony "kundli" ale cóż...
To chyba wszystko jakbyś miał jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem.

Wczoraj robiłam kolejny trening i już było zdecydowanie lepiej, ok. 4 km sprint
na to teraz ja
nie mamy kojców, psy czały czas na terenie ok 1500 m+ wejscie do domu kiedy chca,kontakt z nami 24h/dobe, żywione są domowo czyli ryz, makaron, miesko,warzywka.
Rodzice -1 po biegajacych ,2 po wystawowych ,1 po wystawowo-biegajace,no i 1 facet samojed przygarniety--nie biegał ale z nim żadnych problemów(no może kondycja)nie ma.
Ale musze powiedziec,ze tak jak u Runy "coś sie ruszyło".Po przeczytaniu jakis tam starych skopiowanych postów zmniejszylismy dystans, podzielilismy psy na 2 tury(jeździmy 2 i 3 osobno)czyli maja wieksze obciażenie i po ok 2 km wrasaja do domu na full.Za wszelkie wskazówki bedę bardzo wdzięczna
No u mnie też niema większego problemu , zapinam i pierwszy kilmetr to raczej trzymam się wózka , ale mam oczywiście jak z każdym początkiem sezonu problem z kupalami , no i po 2-3km zaczynają klockować , karmione są regularnie codziennie w godzinach 19-21 , ale nic to nie pomaga poprostu je przemiela i traci się sporo czasu , trening co 2 dni albo rano albo póznym wieczorem (wieczorem czy w nocy lepiej ida ) na obciążeniu 50kg na psa , i raz w tygodniu jeden trening robie im trening po dwa do wózka
Moje pytanie do Ciebie Andrzeju co zrobić żeby wyeliminować klocki w tamtym sezonie samo im przeszło troche długo to trwało ale jakoś było Ok , no albo robiły to w biegu no ale trzeba było uważać żeby niedostać z klocka , acha psy siedzą w kojcu nie wychodzą na spacery , tylko wieczorem po karmieniu sa puszczane na ogród . Co mi możesz doradzić na te klocki
też chciałam zadać jeszcze jedno pytanie tylko nie wiem czy nie za dużo tego na raz
jak oduczyć psy reagowania na to co się dzieje w lesie? U mnie psiaki czasami jak cos usłyszą lub poczują to zaczynają się rozglądać, na razie wystarczy moje zdecydowane NIE ale co będzie jak mi jakaś sarenka wyskoczy? Pewnie ich nie powstrzymam
Runa umnie wystarczy raczej stanowcze " nie wolno " , tylko raz pojechałem i nawet niewiedziałem że można na trójkołówce przeskoczyć rów , bo dosłownie 2m przed psami na poboczu obudził się zając i zaczoł uciekać w las niezła jazda była czułem się między drzewami jak na slalomie a gacie prawie pełne

[ Dodano: 2006-09-07, 10:45 ]
no widzisz czyli nie wolno nie wystarczy
na moje NIE też odwaracją głowy i biegną dalej ale gdyby właśnie wyskoczył zając czy sarna to pewnie by oguchły ciekawa jestem czy ktoś ma sprawdzony sposób albo czy można tak ułozyć psy żeby nie reagowały na nic
Co do sarenek to u mnie się sprawdza metoda "go go go" czyli jak coś słyszą to je popędzam na maxa. Dostają wtedy takiego kopa że szprychy lecą.
ale nigdzie wtedy nie skręcają ani się nie oglądają tylko przed siebie prują.

też mam jednak problem z innymi psami bo 2 razy na 10 uda mi się je przeprowadzić obok innego bez wąchania i postoju. Wkurza mnie to niesamowicie ale jedyną opcją chyba w tym przypadku to próbować i trenować do us... śmierci. Może kiedyś załapią że jak są szelki to nie czas na zawieranie znajomości
a czy jak one JUŻ zobaczą sarenke to też wystarczy go go? pewnie nie i co wtedy? dać się ponieść w las
hmmm a ja umowilem sie z Tomkiem Jamrożym na pierwszy trening na ostatni weekend września na trase max 2km i co wy na to?? w sumie to nie jestem do tego przekonany no ale zobaczymy spróbować można. jak widze to i tak każdy trenuje inaczej. wiec i tak o złoty środek bedzie trudno na dzien dzisiejszy . mam nadzieje ze z każdym sezonem bedziemy nabywali coraz wiekszego doświadczenia
o dziwo lecą tam gdzie chcę
... nie próbowałem tylko zawracania
Runa, myslę, ze popedzenie psa w tym momencie to dobry sposób. Pies ma w tym momencie słuchać ciebie, bez względu na okoliczności - inne psy, zwierzynę czy ludzi.
Dlatego moim skromnym zdaniem, panaceum na to jest przede wszystkim porządny, zaufany i niezawodny lider.
Morfi nie jest u nas juz dawno najszybszym psem, i przez to czasem tracimy, ale to niezawodny pies, rozumny, rozważny, pojętny. W dorsłym stadzie ktore mamy nie widzę jego nastepcy, więc bedzie biegał dopóki bedzie miał siły. liczę, ze z maluchów cos bedzie Jak popracujesz dobrze z jednym psem, to da radę za dwójkę.

Za sarną Morfi nieraz się obejrzał, ale słowo pana działa na niego jak magia: "szlak" :go Morfi, go". I pociągnie nawet stado pozostałej piatki ktora lubi zapolować, a zwłaszcza białasy są dzikusy i biegają jak głupie, ale rozumu toto nie ma za grosz.

My też juz jesteśmy po pierwszym przegonieniu psów Na razie króciutko, bo u nas jeszcze ciepło, no i Edek choruje, i nie wiadomo czy bedzie biegał jeszcze kiedyś to testujemy naszego wyżła. Wozik 250 kg + dupowozik, czyli ten co sie wiezie.

Nigdy nie mielismy problemów z ochotą psów do biegania, czy mieszkając jeszcze kiedyś w mieście, czy na wsi. od 4 lat psy mieszkają w kojcach, obszernych. Do dyspozycji maja dwa wybiegi, na ktore je wypuszczamy dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Ponoć najlepiej biegają siedzace w kojachach te "najdziksze" pólnocniki.
My ze swoimi spedzamu sporo czasu, dużo do nich gadamy, Jolka Sołek twierdzi ze, mimo ze trzymane na dworzu, są "za grzeczne", że brakuje im pazura dzikości i ze czułosci za duzo

Żrą dwa razy dziennie, dzielimy porcie na pół) - sucha karma w lecie. Od wrzesnia do wiosny - żrą miecho (kurczaki) na przemian z karmą.

Kupy opanowallismy. Linner, u nas kupy sie zdarzają na trasie, ale wszystkie psy robią je w biegu. Po prostu nigdy na nie nie pozwalalismy. Ok, chcesz kupe, to rób, ale lecimy dalej, i się dziady nauczyły. Zwłaszcza ze inne psy biegną, i mają gdzies to ze ktoryś tam robi kupę... a nawet sie kwurzają czasem, jak coś im zwalnia linkę i trzeba kupostrzała lekko zwalaniajacego pociagnac.

Nie zabieram ich gromadnie na wypady do lasu i nie jeździmy razem na ryby czy odwiedzić znajomych. Wydaje mi się że tu bardzo często jest problem bo pies który towarzyszy Ci przez cały dzień i ma totalną swobode będzie olewał trening bo wypad na grila do znajomych jest o wiele bardziej kuszacą propozycją. Jest w tym coś czy mi się tylko wydaję?
A ja zabieram,nie wszystkie razem oczywiście ale pojedynczo albo po dwa.Być może masz rację Narcyz,pies ktory "w terenie" biega przy nodze Pana/Pani albo buszuje w krzakach na treningu będzie chciał robić to samo,bo co po rwać do przodu skoro tak fajnie jest wąchać kwiatki?Ciekawe co na to inni?A to fotka z jednego z wielu wypadów nad jeziorko

a ja wyrobiłam swój sposób, otóż moje psiaki nauczyły się (po 1,5 roku) rozponawać różnicę między szelkami a obrożą. szelki=wózek, czyli lecimy na maksa bez żadnych zatrzymań, owszem jeden z piesków jest troche głupszy i jak w pobliżu jest pies lub niedajboże kot, to czasami mam problem, ale ponieważ drugi jest nieco mądrzejszy, więc ciągnie tamtego, natomiast obroża=spacer, czyli ładnie idziemy przy nóżce , obydwa umieją komendę "zostaw" i raczej ją wykonują, na spacerach też nie pozwalam im obwąchiwać i "obsikiwać" drzew, krzaków, itd. żeby nie mieć probvlemów w czsie biegu . dodam tylko że psy trzymane są w kojcu i mają aż nadmiar energii, co chętnie wykorzystują
Mam strasznie zakręcony koniec tygodnia. Postaram się w niedzielę wieczorem cos napisać.
Czołem !!

A ja zabieram,nie wszystkie razem oczywiście ale pojedynczo albo po dwa.Być może masz rację Narcyz,pies ktory "w terenie" biega przy nodze Pana/Pani albo buszuje w krzakach na treningu będzie chciał robić to samo,bo co po rwać do przodu skoro tak fajnie jest wąchać kwiatki?Ciekawe co na to inni?A to fotka z jednego z wielu wypadów nad jeziorko Ja nie twierdze że to jest złe... moje tez chodza przy nodze ale jeźeli jade sobie połazić po lesie to zabieram jednego psa a nie np.10. Swoją drogą to zauważyłem że ten pies nie potrafi zupełnie pracować w pojedynkę , a w grupie świetnie się sprawdza. Polarna Legenda masz wpisane w podpisze że poza GH masz jeszcze AM. No te Tarnowskie Góry... i coś mi się kojarzy... Miałaś kiedyś psa imieniem Koykuk Fairbanks Manitoba?
no to i my jestesmy po pierwszym "powaznym" treningu. Dzieki Ati ktora udostepnila nam wozek i Jurze ktora uzyczyla psiaka moglismy zakosztowac przejazdzki "zaprzegiem" - wyszly wszystkie braki w znajomosci komend kierunkowych i nijak ne udalo sie z psami skrecic (dluga prosta, nawrot z plataniem linek i powrot) ale po czesci chyba jednak biegly po sladzie zaprzegu Ati. Pako pracowal jak mala maszyna a Jura ciagnela za nim tez niezle zas Hera "ksiezniczka" byla lekko ciagnieta i jako jedyna musiala stanac na poboczu za potrzeba poza tym psiska spisaly sie na medal - mordeczki usmiechniete i zadowolone a teraz spia jak nigdy przedtem
Bylo super i napewno nie ostatni raz w tym towarzystwie a sami narazie rowerek bo do wozka wciaz troche brakuje ;-)

No te Tarnowskie Góry... i coś mi się kojarzy... Miałaś kiedyś psa imieniem Koykuk Fairbanks Manitoba?
Tak ,zgadza się.Miałam takiego psa.Koykuk był moim pierwszym zaprzęgowcem,niestety nie żyje od 5lat.Czy my się gdzieś poznaliśmy?
najwazniejsze ze sie podobalo, ze zlapales bakcyla, no i niestety przy moich psach , to najpierw jazda , potem pogaduszki:)
pewnie ze sie podobalo - bylo zaczepiscie i swietnie ze sa ludziska z ktorymi mozna pogadulic jak ze starymi znajomymi (doswiadczylismy tego tez na zlocie) i uzyskac pare podpowiedzi i cennych wskazowek od bardziej doswiadczonych - mam nadzieje ze uda sie to w takim gronie jeszcze nie raz powtorzyc
MiK powtarzać możesz nawet co tydzień, wystarczy przyjeżdżać co tam na was ten kawałek

Tak ,zgadza się.Miałam takiego psa.Koykuk był moim pierwszym zaprzęgowcem,niestety nie żyje od 5lat.Czy my się gdzieś poznaliśmy? O tak... mam psa "Bodor Bure Psisko" po "Kala Północne Kły" i po Koykuku. Już staruszek z niego ale trzyma się całkiem nieźle. A poznaliśmy się chyba w Zimnych Dołach na zawodach. A potem jeszcze w Wysokiej się widzieliśmy.
chetnie Jura ale... to jednak troche paliwka leci i czasu strasznie duzo a tego nigdy za wiele... jak skoczymy u siebie do lasu to po 2 godzinach jestesmy spowrotem
a my czekamy, czekamy, czekamy... mija kolejna niedziela... a my czekamy
a trenujecie sami czy nie? Mój zazwyczaj biega przed rowerem w pobliżu dwóch innych hasiorów i wtedy budzą się w nim prawdziwe instynkty lidera sprint ok. 4km - potem trochę swobodniej, ale później zaś... jakiś czas lecą jak wariaci ale moim problemem jest karma - ale to inny temat. A jak wyglądają Wasze dni przed jesienią? Bo mój biega przez cały roky, tyle że wiosną i jesienią trenujemy BJ, zimą ciągnie sanki, a latem... biega głównie luzem
Własnie wróciłam z moimi psiakami z rolek.Wykorzystuje nocne pory bo zimniej i mniej ludu sie kreci a w stolicy o to trudno.U nas mój mamut nie ciagnie, on sobie poprostu biegnie do towarzystwa, za to mała - poprostu lokomotywa biegnie ile sił w łapach (ciagnąc przy tym mamuta) Teraz sobie grzecznie leza i dyszą ale mordy usmiechniete od ucha do ucha
Na rolkach tez mam problem z mamutkiem dotyczacy kupoli i siusiania.Potrafi biec ,nagle stanać na srodki ulicy i ... wiecie co. Powoli sie uczy ze jak powiem NIE to nie i koniec ,a jak juz troszke przejedziemy to zatrzymuje sie zeby zrobił co trzeba i dalej jazda do przodu.Ma sie nauczyl ze moze sie załatwić wtedy kiedy ja mu na to pozwole<- tylko jakoś to do niego nie moze dotrzeć wiec ciagle mnie próbuje.Z psami mamy cały czas problem bo to trzeba sie powachać, poszczekac troche, wiadomo staram sie mu na to nie pozwalac ale to bydle jest silniejsze odemnie i momentami wygrywa.Poniewaz był problem z ciagnieciem, poszłam za rada ludzi z dogo i nie puszczałam go kilka dni ze smyczy= efekt taki ze przebiegł dłuzszy kawałek powiecmy wolnym galopem, ciagnoł tylko do momentu kiedy nie minoł psa a dalej biegł tak jak wczesniej czyli ciagnoł sie za nami i tyle by było z naszych "treningów".Jakieś efekty były ale marne, wiec trace nadzieje z kazdym treningiem.Za to mała poprostu miód marzenie
ehh Jak ja sie wybieram gdzieś to ostanio mam do dyspozycji Harego, wienc jak podpinam do niego Yuke to mam guzik z trenigu , Bo w tym momecie nazuca swoje tempu do którego Hary jest z muszone, a to jeszce nic bo jak Yuka nie ma motywacji albo zły dziń to sie kładzie i ma wszyko gdzieś , natomiast z Harym samym sie nie da jechać bo zatrzymuje sie przy kazdym krzaczku , to sie odwruci tu sie zatrzyma ale jak wiencej psów to just super np.
W czoraj wieczorem odwiedziłęm Linera i Harry z Yuką poszli na sam tył jako wołki , jak ruszylismy to było spuer Yuka sie starałą i jestem z niej bardzo dumny ale po pewnym czasie wysiadła , i nie dawała rady zatrzymać zaprzęgu ( no wienc zostałą odpieta i biegła sobie swoim tepem za nami w odległosci koło 100 -200 m , dobre jest to ze onna się mnie pilnuje ,, Naprawde wielkie brawa dla nie ) natomiast harry był super nie miał mozliwośi manewrowania i ucieczek wienc był super
3 morały z wczorajszego dnia :
- Psy Linera to termianatory
- Yuka jest gruba i nie nadaje sie do tak szypkich psów, Hrry duzo umi tylko trzeba do przypinować
- psy o wiele lepiej biegają w grupie niż same
-
No hej!
A ja mam problem...my mamy problem (ja i Tajga), drobny ale jest.
Nie za bardzo sie rozumiemy na przejazdzkach rowerowych, nasza Tajgucha tak jak Uska napisala po wyzej, tez lubi nagle na siusiu i grubsze sprawy.. Kurcze o kotach i wiewiorkach to juz nie wspomne, kilka razy mnie sciagnela z trasy, albo po prostu z roweru
Ale nabylem troche ostatnio doswiadczenia i potwierdzam w grupie jak jest kilkoro psów (najlepiej SH i AM) to ta praca rowerowo-pociagowa wychodzi o niebo lepiej i jest bardziej tworcza i dla psa i dla mnie!!!
Tu jest chyba jakas konkluzja na te "male przegrane" ... biegajmy razem i w miare czesto i regularnnie (2-3 razy w tygodniu) psy sie przyzwyczaja, a pozniej bedzie mozna pomyslec juz o bardziej konkretnym bieganiu... w zaprzegach!
Pozdrawiam Zolw...z lasu
My z kolei organizujemy powoli zaprzęgi, ale... nie mamy problemu z psami tylko właścicielami to jest dopiero klapa po co se ludzie kupują Huskie? żeby od czasu do czasu troszkę dać im sobie pobiegać? ale jak zachęcam do regularnego treningu to wychodzi dopiero "a mi się nie chce, nie mam ochoty, a po co" ? to po co se kupowali psa? mój Chester ostatnio nie dał popisu, ponieważ pomimo wcześniejszego przygotowania nie dał z siebie wszystkiego na trasie przy superowej pogodzie (było ok. 10 stopni...) ach, to lenistwo

My z kolei organizujemy powoli zaprzęgi, ale... nie mamy problemu z psami tylko właścicielami Też to przechodziłem. Teraz już po problemie. Mam własne psy. Zbieranina znajd , schroniskowe i oddane z różnych powodów. Wiem , że nie będzie dobrych wyników ale czy tylko o to chodzi ?
Taaa...wierz mi że gdybym tylko dostała "pozwolenie" od mamy już byśmy mieli drugiego haszczaka i jeszcze wilczaka czechosłowackiego na deser ale póki co nie mam tego "pozwolenia" i muszę się zadowalać tym, na co mnie los wrzucił
Nie pytaj tylko zbieraj psy gdzie się da
Moja też nie zgadza się na psy a mam już 21 sztuk
no to fajnie jaaa... w 2 pokojowym mieszkaniu 4 psy SH i 1 AM już to widze heh jedną (bo to była sunia) znalazłyśymm npo ... wajola znalazła i do kogo z nią przyszła do mnie ale potem właściciel się znalazł... to długa hisoria ;P
no cóż - jakbym mogła to już bym brała ale moja mama nie zgodzi się na utrzymywanie kolejnego psa (psów) ale obiecuję sobie od roku, że jak skończę szkoły, zacznę pracować to nie ma zlituj się i z 3 psy będę miała na pewno
heh chesterka vive i jakiehgos kiwaczka nr 2
hehe i wszytskie potem do zaprzegusiu pojda

My z kolei organizujemy powoli zaprzęgi, ale... nie mamy problemu z psami tylko właścicielami to jest dopiero klapa po co se ludzie kupują Huskie?
tez to przerabiamy... spotykasz kogos... fajny psiak.. pytasz czy biega, czy z rowerkiem... tak oczywiscie a jak super ciagnie, bardzo czesto biegamy, a jak sanki zima ciagnal super... i tu rzucasz temat "kazda sobota i niedziela do poludnia oraz jakas sroda wieczorkiem biegamy - proponujemy w wiekszym gronie" a tu... yyy no wiesz teraz nie moge potem zobaczymy ale daj mi nr tel to sie zdzwonimy.... i tu sie kontakt urywa... nie wiem o co chodzi ale coraz bardziej zal mi tych psiakow wszystkich
a juz ostatni tekst goscia mnie calkiem rozbroil... ma 2 SH i sam zaczepial na spacerze dopytywal o rozne rzeczy a jak padla propozycja wspolnego posmigania po lesie to... Nie jego nie biegaja i nie ciagna bo sa takie "niesforne" - i co z takimi poczac ?
To smutne ileż ja Huskych znam.,.. iluż ludziom proponowałam wspólne zaprzęgi.... i tylko dwójka z nich się zgodziła - w tym że jeszcze nie wiadomo jak to nam wyjdzie w praktyce choć ja postaram się zrobić jak najwięcej... niestety, nie uratujemy wszystkich zaprzęgowców na świecie
a ja mam problem bo nie mam z kim trenowac.Do biegania sie nie nadaje, a rower zepsuty gdzieś w kacie.na chwile obecną najchetniej bym dała komus Aysa do zaprzegu moze tam by sie sprawdził, ale nikt nas nie chce
Nie martw sie napewno kogośznajdziesz ja znalazłęm , wienc i tobie sie uda
ja mam inny problem, mnie się czasami nie chce samej i chciałabym kogoś do towarzystwa a tu nikt nie chce
zapraszam do mnie, mam piękne lasy i trasy różnej długości
czekam
Runa ty nie podpuszczaj bo my to za daleko nie mamy do Ciebie
zapraszam serio
chętnie pojade z kimś na trening
wiecie .. co do zaprzęgów zawsze pies w pojedynkę może ciągnąć zależy na jakich saniach ja mam zwykłe sanki ;p
To kto nas zaprosi na swoje piękne, dziewycze tereny? bo u nas ścieżka w lesie już jest nudna i zmarniała ale i tak zapraszam
A wiesz co wajola mozna sie zgadać na wizyte w Linerowym lesie tam jest bardzo przyejemnie i powinno byc miło

To kto nas zaprosi na swoje piękne, dziewycze tereny? bo u nas ścieżka w lesie już jest nudna i zmarniała ale i tak zapraszam
Zapraszam do siebie,do Tarn.Gór masz blisko a tereny są tu super.Teraz zaczęły sie u nas cieczki ale za dwa tygodnie będę do dyspozycji
i nareszcie zrobilo sie fajnie chlodno... nasze psiaki przeszly same siebie po kilku(nastu) treningach w miare krotkich (jezdzimy bardziej rekreacyjnie niz sportowo) wczoraj zrobily z nami 27 km i jeszcze pod koniec mialy ochote sie posciga ze soba tak same z wlasnej woli bez poganiania... bylo fantastycznie no i robilismy pierwsze proby spiecia ich razem do 1 rowerka bo do tej pory chlopak jak go mala wyprzedzala to jej to zabkami z glowy wybijal a teraz w miare zgodnie biegy. Najwiekszym problemem jest ich bardzo duza roznica w wielkosci i masie a co za tym idzie rytmie bigania ale chcemy zeby nauczyly sie wspolpracy bo zima z sankami beda musialy w parze biegac a i moze uda sie malego z jakims innym siakiem spiac do zawodow
No to super, powoli zaczynają się zgadzać mój "lider" też wybija wszystkim z główek wyprzedzanie go tyle że one potem nie walczą żeby go wyprzedzić, a on z kolei nie pozwala żadnemu psu biec przed sobą... może rzeczyuwiście w tych tarnowskich górach.. kurczę, parę minut samochodem a ja nie słyszałam o żadnych terenach tam a gdzie są te lasy linerowskie?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl