ďťż

alexisend

Jak działa metoda pozytywnego wzmocnienia

To, że psy myślą, odczuwają, jest dziś sprawą oczywistą.
Resztki klasycznych behawiorystów poległy wraz ze swymi poglądami.
Miejmy nadzieję, że na zawsze.
Czy fakt, że pies myśli, możemy wykorzystać dla potrzeb szkolenia?

Jak najbardziej, musimy jedynie poznać pewne proste mechanizmy, zarówno "psiego myślenia", jak i metod szkolenia opartych na wzmacnianiu. Tak, najbardziej efektywną metodą szkolenia jest wzmacnianie zachowań pożądanych - wzmacnianie pozytywne.
A co z zachowaniami negatywnymi? Z tymi niepożądanymi? Te oczywiście bedziemy wygaszać, ale nie ma to nic wspólnego z karaniem, podobnie jak wzmacnianie to nie to samo co nagradzanie.

Pominę też całkowicie wzmacnianie i wygaszanie negatywne, jako mało humanitarne i nie przynoszące takich efektów jak metody pozytywne.

Cały proces szkolenia psa, bez względu na jego zakres i charakter, opierać będziemy na pozytywnym wzmocnieniu. Warto tu zapamiętać podstawową zasadę, niemalże definicje:

Czynnik, który występując w połączeniu z okrelonym wydarzeniem, zwiększa prawdopodobieństwo ponownego wystąpienia tego wydarzenia, nazywamy czynnikiem wzmacniającym

Tu dochodzimy do typów czynnika wzmacniającego - są tylko dwa typy - pozytywny, czyli coś czego pies (metoda dotyczy dowolnych zwierząt i ludzi) pragnie, co chcialby uzyskać, oraz negatywne, to coś czego chce uniknąć.

Wszelkie działania, które już raz się pojawiły, lub pojawiają się doć sporadycznie, można zintensyfikować za pomocą pozytywnego wzmocnienia. Jeśli przywołujemy psa, ten przychodzi, po czym zostaje pogłaskany, dostaje smakołyk, to możemy się spodziewać, że przyjdzie na ponowne zawołanie w przyszłości. Natomiast nic nie możemy zrobić (nie jest aż tak źle, ale o tym w dalszej częci) jeśli pies nie przychodzi wogóle. Dlatego tak ważne jest socjalizowanie szczeniąt. W pierwszym okresie życia szczenięta przejawiają naturalną ciekawość i przychodzą do człowieka - bawiąc się z nim, głaszcząc, stosujemy (świadomie, lub nie) pozytywne wzmocnienie.

Ogólne załozenia metody już znamy - wzmacniamy te zachowania, które uważamy za pożądane dla naszych celów.

Teraz przejdę do części praktycznej, choć trudno omówić wszystkie warianty i konkretne metody wzmacniania dla każdego psa. To od przewodnika zależeć będą postępy, to przewodnik musi być uważnym obserwatorem i wiedzieć "czego pies chce na tyle mocno, że zrobi za to wszystko". Bo pies na ogół czegoś chce - może to być zabawka, może być smakołyk, czy w przypadku psów stojących w zaprzęgu, chęc poruszania się naprzód.


Najprostrzą formą wzmacniania wydaje się być smakołyk, utożsamiany z nagrodą - co jednak zrobić, żeby nie był zwykłą nagrodą, ale czynnikiem pozytywnie wzmacniającym?

Odpowiedź mamy w definicji podanej na wstępie - musi wystąpić w momencie wystąpienia pożądanego zachowania.Nagroda występuje z zasady po wystapieniu pożądanego zachowania, natomiast jak wyżej wspomnialem, pozytywne wzmocnienie wystepuje podczas pożądanego zachowania.

Przykładem może być właśnie przychodzenie na zawołanie - kiedy tylko pies znajdzie się przy nas, "podajemy" czynnik wzmacniający. No dobrze, a co w sytuacji, kiedy nie ma możliwości podać psu smakołyka, czy też go pogłaskać, chocby ze wzgledu na odległość jaka dzieli nas od psa? Tutaj z pomocą przychodzi pewien fenomenalny czynnik pośredniczący pomiędzy zachowaniem pożądanym, a tym co pies chce uzyskać - jest nim KLIKER

Żeby dokładnie uzmysłowić zasadę działania, żeby oddzielić pozytywne wzmocnienie od nagradzania, a pozytywne wygaszanie od karania, posłuże się przykładem, problem z którym spotyka się chyba każdy przewodnik psa - ciągniecie na spacerze.... (od tej chwili teori bedzie już minimum)

Jak sobie z tym mozna radzić?

Wyobraźmy sobie taką sytuacje: Pies napina smycz, chce poruszać się, przemieszczać. To naturalna potrzeba psa. Jak możemy ją wykorzystac do naszych celów? Jak dać psu to czego chce (poruszanie się), ale pod warunkiem że spełni nasze cele szkoleniowe? To dość proste, choć w początkowym etapie nieco wymagające - musimy uświadomić sobie pewne zależności, czyli czego kto chce - już wiemy że pies chce się poruszać - a my? My chcemy, żeby smycz nie wyrywała nam ręki, żeby była luźna.

Czy widzisz już rozwiązanie?

Oczywiście - poruszamy się tylko wtedy, kiedy smycz jest luźna, napięcie smyczy przez psa (stopień tego napięcia to rzecz indywidualna, doskonale odczuwana przez psa) powoduje zabranie psu tego, co chce osiagnąć, zabranie możliwości poruszania się. Początki jak wspomniałem będa cięzkie i trudne - jak tylko pies napnie linkę do poziomu przez nas ustalonego, natychmiast się zatrzymujemy.
Pies oczywiście nie wie jeszcze czego oczekujemy od niego, nie mamy też mozliwości przekazania mu tego wprost... czekamy więc aż smycz (linka) zostanie przez psa poluzowana - zapewniam że w końcu to nastapi, ale te pierwsze chwile są kluczowe dla całego procesu. Kiedy więc linka będzie luźna, zaczynamy się poruszać - oczywiście niczego jeszcze nie świadomy pies natychmiast napina linkę - my się natychmiast zatrzymujemy i powtarzamy cały proces od początku. Nawet wyjątkowo oporny pies w dość krótkim czasie zrozumie, że aby się poruszać, musi wystąpić jeszcze jeden czynnik - jaki?
Luźna smycz - w dalszym procesie szkolenia pies zrozumie, ze pilnowanie luźnej smyczy to jego zadanie, a ponieważ priorytetem jest przemieszczanie się, chętnie podporządkuje się żeby swój cel osiągnąć.

Czemu nie zastosowaliśmy pozytywnego wzmocnienia, czemu nie podajmey smakołyka kiedy smycz jest luźna? Odpowiedź mamy znów w definicji podanej na wstępie: ponieważ nie wystąpiło zachowanie pożądane, inaczej mówiąc, pies cały czas ciągnie, nie ma więc szansy wzmocnenia zachowania które nie wystepuje.

Teraz KLIKER...

Sam kliker, jako urządzenie, nie ma żadnego cudownego działania, jest tylko pewnym sygnalizatorem, narzędziem które pozwala nam dać psu sygnał, że to co w danej chwili robi jest zachowaniem pożądanym. Na początku warto zapamiętać podstawowe zasady:

Klikniecie (dźwięk wydawany przez kliker)kończy zachowanie - nie jest istotne w procesie szkoleniowym to, co wystąpi po kliknięciu.

Klikniecie musi wystąpić dokładnie, precyzyjnie w momencie wystąpienia zachowania (wyjasnienie później, na przykładzie)

Klikniecie samo w sobie nie jest żadną nagrodą - sygnalizuje jedynie, że dane zachowanie było tym ktorego oczekiwaliśmy.

Oczywiście na samym początku pies tego wszystkiego nie wie, musimy go tego nauczyć. Tak, najpierw musimy psa nauczyć jak będzie szkolony przy uzyciu klikera - na szczęście jest to dość proste zadanie, zaczniemy jednak od... szkolenia przewodnika. Jak wcześniej zaznaczyłem, kliknięcie musi nastąpić dokładnie w momencie wystąpienia zachowania - nie później. Najlepiej wyjaśnić to naprzykładzie: Uczymy psa, żey dotykał nosem do końcówki patyka który trzymamy w reku (sens ćwiczenia nie jest teraz istotny). Jeśli klikniemy zbyt późno, to wzmacniamy w rzeczywistości cofanie nosa od patyka!

To działa niezwykle precyzyjnie!

Przejdźmy więc do pierwszego ćwiczenia, do nauki klikania w odpowiednim czasie. Najbardziej polecaną metodą jest kliknięcie w chwili, kiedy upuszczany przedmot upada na ziemię. Jeśli za każdym razem słyszymy jeden dźwięk, kliknięcie i stuk upadającego przedmiotu, to znaczy że jesteśmy gotowi do ćwiczeń z psem.
Dla pewności możemy jescze poprosić drugą osobę aby upuszczała nam przedmiot, a nawet (dla ambitnych) żeby klaskała w dłonie, a my klikamy w momencie klaśniecia.

No dobrze, ale przecież pies nie ma pojęcia co oznacza kliknięcie - ten dźwięk nic mu nie mówi... Musimy więc psa nauczyć, że odtąd "klik" oznacza dla niego coś przyjemnego - oznacza na przykład że będzie smakołyk (na początku najprościej jest używac smakołyka).

Bierzemy więc zapas drobnych smakołyków, nie jedzenia czy karmy które pies dostaje na codzień, powinno być to coś extra... w jedną rękę bierzemy kliker, w drugą smakołyk, po czym kilkakrotnie powtarzamy sekwencje kliknięcie - podanie psu smakołyka. Za nic, pies nie musi na tym etapie niczego robić, nie musi w żaden sposób zasłużyć czy zapracować na klikniecie/smakołyk (k/s).

Wystarczy kilkanaście powtórzeń w ciągu kilku zaledwie minut, przerwy od 10 do 30 sekund, zmienne.


Utrzymywanie uwagi

To ćwiczenie, chociaż może wydac sie banalnie proste, będzie kluczowe w całym dalszym procesie szkolenia psa - bez wzgędu na kierunek tego szkolenia. Podstawą każdej pracy z psem jest kontakt z nim - to pies musi zwracać na Ciebie uwagę, jeśli będzie zajęty "swoimi sprawami", z pewnością nie wykona żadnego polecenia w sposób satysfakcjonujacy.

Wstęp jak do pierwszego ćwiczenia - kliker, zapas smakołyków, kilka (3- 5) razy k/s (klik/smakołyk) "za nic". Teraz następuje przełom, kluczowy moment w całym procesie szkolenia. Trzymamy smakołyk (kliker w pogotowiu) ale nie dajemy go psu. Pies oczywiście uważnie obserwuje ręke ze smakołykiem, byc może piszczy, szczeka.. wszystkie te zachowania ignorujemy czekając na jedno - aż pies popatrzy na nas (w oczy) jakby chciał powiedzieć "Oszalałeś??!! Dlaczego mi jeszcze tego nie dajesz??" Tu liczy sie nasze wyćwiczenie w klikaniu - gdy tylko pies przeniesie na nas wzrok, kliknij i podaj psu smakołyka. Gdy tylko weźmiesz kolejny smakołyk do ręki, wszystko zacznie się od początku, jednak czas po którym pies popatrzy na Ciebie bedzie się wyraźnie skracał. W wiekszości przypadków wystarczy 15 minut, żeby pies zachowywał sie spokojnie, możemy teraz zwiększać czas jaki pies na nas musi patrzeć aby dostał k/s.

W psim umyśle utrwala się proste powiązanie - patrzenie na przewodnika jest przyjemne i ma przyjemne skutki.

(Tu mała uwaga - jeśli chcesz psa w specjalny sposób wyróżnic, nie klikaj kilka razy, ale daj extra smakołyk - kliknięcie wystepuje TYLKO RAZ i TYLKO W CHWILI POŻĄDANEGO ZACHOWANIA. Nie oceniamy niczego, co pies wykonał po kliknięciu)

Twój pies teraz myśli, że zwracanie uwagi na Ciebie jest fajne...
Ustawianie w zaprzęgu

Opsiane tu ćwiczenia przeprowadziłem na psie półtorarocznym, który poprzedni sezon biegal w zaprzęgu, jednak nie na pozycji leadera. Dodatkowo starałem się przewidzieć różne reakcje lub problemy z jakimi możesz się spotkać przy szkoleniu własnego psa - jednak nie ma gotowej recepty na każda okoliczność - proces szkolenia, to sprawa wymagająca myślenia po obu stronach - Ty wiesz co chcesz osiągnąć, musisz jednak wymyślić jak psu swoje oczekiwania przekazać, oraz jak doprowadzić aby chciał je wykonać.

Zanim przejdzimy do nauki komend podczas właściwej pracy w zaprzęgu, warto zacząć od podstaw - od ustawienia psa w zaprzęgu i jego właściwego zachowania się na pozycji leadera.

Potrzebna bedzie linka z amortyzatorem, najlepiej takiej długości jaką później będziemy używac w zaprzęgu, solidny kołek, oczywiście kliker i zapas smakołyków.

Linkę z amortyzatorem zaczepiamy do kołka (można przyczepić do auta, słupka od ogrodzenia, drzewa itp - ważne aby było to stabilne zamocowanie). Psa ubranego w szelki podprowadzamy na koniec linki i zapinamy karabińczyk do szelek.Teraz pies powinien napiąć linkę i stanąc spokojnie we wskazanym przez nas kierunku. Oczywiście będziemy dochodzić do tego metodą drobnych kroczków. Uważnie obserwujemy psa, nie będziemy jednak na początku klikać szarpania linki, w nadzieji że potem to skorygujemy, ale zaczynamy k/s od spokojnego stania, chocby nawet linka była luźna a pies stał w niewłaściwym kierunku. Pamietajmy, że jeśli wzmacniamy spokojne stanie, to nie jednocześnie inne jego aspekty, czyli nie równe stanie, nie stanie z napiętą linką - na to przyjdzie czas.

Powtarzamy ćwiczenie (wypinanie i wpinanie psa do linki) tak długo, aż będzie on stał spokojnie zaraz po wpięciu. Jeśli wyniki są zadowalające, możemy przejśćdo kolejnego aspektu - stania we właściwym kierunku który psu wskażemy. Jeśli ćwiczenie przeprowadzimy na drodze, pies prawdopodobnie sam ustawi się we właściwą stronę, ale jeśli chcemy przeprowadzać to ćwiczenie w terenie otwartym, wówczas ustawiamy psa sami we właściwym kierunku, przy czym zwracamy uwage aby go nie zmieniał.Jeśli pies zmienia pozycje, nie klikamy, k/s dopiero wtedy, gdy stoi we właściwym kierunku.

Po zadowalającym przećwiczeniu tych 2 aspektów możemy przejść do napięcia linki, choć prawdopodobnie w trakcie ćwiczeń już "samo to wyszło". Jeśli nie, jeśli pies stoi na luźnej lince, możemy zachęcić go to jej napięcia - w tym celu możemy albo obok, albo przed psem ruszyć nieco do przodu - nie jest wskazane tu ciągnięcie psa za obroże - pies sam ma rozwiązać problem - zadanie które przed nim stawiamy. Kiedy tylko pies napnie linkę i zatrzyma się, możemy dać mu k/s. Ambitni moga pokusić się o wyćwiczenie stopnia napięcia linki.

W ten sposób dochodzimy do celu głównego - pies stoi, przypięty do linki, ustawiony w odpowiednim kierunku, nie szarpie linki, lecz jest ona napięta. Teraz możemy stopniowo zwiększać czas przez który pies będzie stał spokojnie, jest to przecież potrzbne aby ustawić i wpiąć kolejne psy do zaprzęgu. Podczas ćwiczenia tego aspektu (czas stania) dajemy k/s stopniowo wydłuzając czas - nie możemy jednak przesadzić - jeśli na obecnym etapie mamy k/s po 2 sekundach, to nie zwiększymy od razu do 10, ale do 4 -5, dopiero potem do 10 sekund. Oczywiście jest to sprawa bardzo indywidualna kazdego psa, dla jednego będziemy zwiększać czas o 2 sekundy, u innego będzie można go niemal podwajać.Musimy przyjąć, że leader stoi spokojnie przez czas potrzebny na ustawienie całego zaprzęgu plus jakiś czas na nieprzewidziane komplikacje. Oczywiście musimy dodać do tego ćwiczenia to, że sami nie stoimy cały czas koło psa, ale wykonujemy różne inne czynności, łącznie z całkowitym zniknięciem psu z pola widzenia. Tak więc gdy osiągniemy już około połwę czasu który sobie załozyliśmy za docelowy, zaczynamy przed upływem tego czasu odchodzić od psa. Tu znów, nawet dosłownie stosujemy metodę "małych kroczków" - najpierw odchodzimy na krok, jednak z k/s nie czekamy aż upłynie wycwiczony juz odcinek czasu. Stopniowo zwiększamy odległość, przechodzimy za psa, jednak pozwalamy mu odwaracć głowę aby nas widział - u leadera nie wygaszamy oglądania się na maszera, to raczej cecha pożądana. Możemy teraz stopniowo zwiększać odległość na jaką się oddalamy, ale nie zwiększamy w znaczacy sposób czasu który wcześniej wyćwiczyliśmy. Możemy oczywiście podchodzić do linki za psem, dotykać jej, markować wpinanie inncyh psów, jednak nie dołaczamy jeszcze innych psów do zaprzęgu. Ważne tu jest czasowe zmniejszenie pewnych kryteriów przy dodawaniu nowych - tak więc jeśli zwiększamy odległość na jaką oddalamy się od psa, możemy zmniejszyć czas do k/s. Stopniowo jednak dochodzimy do czasu już wyćwiczonego, a przy tym zwiększamy odległość. Kiedy kryterium czasu osiągnie poziom wcześniej wyćwiczony możemy je dalej podnosić, pamiętajmy jednak że jeśli zwiększamy czas, to nie odległość. Wbrew pozorom takie postępowanie pozwoli na dużo lepsze wyniki szkolenia w krótszym czasie.

Kiedy uznamy, że poziom tego zadania pies wykonuje w sposób o który nam chodziło, możemy dopinać do linki kolejne psy - pamietajmy jednak, że w ten sposób dodajemy nowe kryterium, a więc powinniśmy zmniejszyć te które już wyćwiczyliśmy. Głównie będziemy zmniejszać kryterium czasowe, starajmy się utrzymać kierunek i napięcie linki, k/s musi nastąpić koniecznie zanim leader zdąży zmienić pozycje. To, czy kolejne psy będziemy też szkolić klikerem wykracza poza to opracowanie - polecam jednak aby każdego psa indywidualnie szkolić w ustawianiu w zaprzęgu tak jak leadera, możemy wówczas mieć idealny zaprzęg, stojacy spokojnie w żądanym kierunku, z naciągnięta każdą linką indywidualną. Oczywiście nalezy pamiętać, że sama atmosfera zawodów jest dodatkowym czynnikiem który w bardzo znacznym stopniu oddziałuje na psy - mozemy psy idealnie wyszkolić w warunkach treningu, a na zawodach udzieli im sie atmosfera podniecenia i wypracowane kryteria okażą się zbyt niskie. Można pomyśleć o właczeniu do ćwiczeń dźwieku zegara startowego, czy nawet odliczania prowadzonego przez konferansjera.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl