alexisend
hejka
mam nieznośnego psa który gdy tylko ma możliwość ucieka jak najdalej sie da . Już dwa razy naci "sąsiedzi" nasłali na nas policje (co za ludzie) no i masz mandat 200zł poszło. Boje się o niego i o kórki ozdobne sąsiadki (innej) błagam pomóżcie nie wiem już co robić???
Lepiej pilnowac.
Psa na spacery wyprowadzać tylko na smyczy, dobrze zabezpieczyć teren
A jaki masz plot? Moze trzebaby pomyslec nad zmiana
płot jest z siatki. a od strony dobrych znajomych (też mają psa) żywopłow. były doże problemy bo fox wręcz chodził po tym żywopłocie. wię zrobiliśmy na tym odcinku pastuch. wystarczylo że raz na niego wpadł teraz nawet go nie podłanczam. ale mam za dyże podwórko żeby całe je ogrodzić pastuchem. a pozatym on ucieka np. otwierając niedomkniętą bramkę.
Trzeba zamykać dobrze furtki
Ja to czasem nawet w nocy chodzę sprawdzić, czy dzieci dobrze zamknęły. A w furtce do klamkę do dołu przekręciłem, żeby łapą nie otworzyły
Gosia,musisz wiedziec,ze majac haszczaka musisz pilnowac takich szczegolow jak zamkniecie bramki. I kazdy wlasciciel czy przyszly wlasciciel haszczaka musi sie liczyc z tym,ze te psy sa mistrzami w ucieczkach i "kochaja" drob. No coz jak dla mnie to puszczajac psa na podworko i nie zamykajac bramki chociazby przypadkowo jest nieodpowiedzialne troche.
A jakiej wysokosci masz plot?
To jest dobry pomysł, przede wszystkim kupić rower i psu szelki i kazać mu ciagnać i dać mu się wybiegać. Po drugie mieć oczy dookoła głowy, ja mam suke, która przebywa na podwórku jedynie pod nadzorem, musieliśmy wymieniać w domu klamki na okrągłe gałki (bo sobie otwierała) itd itd.. Musisz po prostu być odpowiedzialna i czujna, z Husky tak jest. Jeśli to męczące to radze następnego psa, kiedyś tam, kupić innej już rasy
nie nie jest to męczące. podejrzewam że bramik albo zostawiają dzieci albo ktoś inny ja pamiętam o tym. i nie mam zamiaru kupować następnego psa innego bo chyba bym nie przeżyła bez biegania jazdy na rowerze itd.
postaram się przyuważyć co z tymi bramkami nie tak.
żywopłow. były doże problemy bo fox wręcz chodził po tym żywopłocie. wię zrobiliśmy na tym odcinku pastuch.
Ja mam dwa SH i mam wysoką siatkę 1,80 m, która jest zatopiona w cemencie (podmurówka w ziemi), brama i furtka zamykana na klucz, nikt nie ma prawa zostawić jej nie zamkniętej na klucz , psy są wybiegane i jak na razie nie uciekły
ostatnio zaserwowałam mu mocny trening narazie nie ma ochoty wymyśla nowych dróg ucieczki
no i właśnie o to tutaj chodzi - wymęczyć psa (echem ... od granic możliwości ) a potem to nawet siły napić się nie ma
No to moje obydwa psiaki wybrały się wczoraj turystycznie do miasta.
Ten pieronski wiatr otworzył bramę. (kiedy on przestanie wiać?) no i wykorzystały okazję.
Na szczęście się znalazły. 1,5 km od domu. Aruś kopał namiętnie w żużlu na placu kotłowni fabryki mebli Black Red White, a Sara 400m dalej dobijała się do drzwi wejściowych jednego z lepszych hoteli w mieście.
Swoją drogą nie wiem dlaczego ochrona fabryki mebli ich nie zatrzymała na bramie. Przecież nie miały przepustek;)
Ale strachu się najadłem.
Ostatnio Kasia Snela na GG miała fajny przypis Widzieliście?
tak Faktycznie przezycie niezle
hee... to mój Kuba i Kora sa pomyleni Kuba nie sni o ucieczkach... (no w 1 tygodniu jak go mialam wyszedł na krótki spacer a jak go wołałam to do furtki mi podbiegl) a Kora to inna bajka ... jak narazie nie uciekła od ostatniego spacerku ... ale chyba ma cieczke i trzeba bedzie ją zamknąć w drugiej połowie działki i zrobic zastrzyk inaczej znów ja znajde pod koninem
Mój "artysta" pierwszy raz prysnął jak miał 4 miesiące , był bez smyczy , bawił się w parku z innymi psami i nagle w długą! Na szczęście pobiegł w stronę domu (po pasach przez dwie jezdnie!) i dopadłem go zziajanego (sam też ledwo zipałem) przed blokiem, ale ze szczęśiwą mordką. W ubiegłe wakacje na moment straciłem go z oczu (na ogrodzonej działce) i po chwili usłyszałem przeraźliwe krzyki z zabudowań gospodarskich sąsiada, efekt : 11 kur i jedna gęś zabitych bądź do ukatrupienia (poodgryzane nogi itd) , parę zł. musiałem wybólić, ale piesek był szczęśliwy!
Ależ z Thores'a killer..
Aldan jeszcze takich numerów nie robił (ma 11 mies. więc teoretycznie wszystko przed nim ) i liczę, że nie zrobi..
Ale były już 2 pościgi za zającami... kurcze, jakie to jest dziwne wrażenie jak psiak biegnie prosto przed siebie i robi się coraz mniejszy i mniejszy... aż znika. Na szczęście w obu wypadkach Aldan po chwili... wrócił z powrotem (?!) Nigdy nie mogę się nadziwić czemu.. czyżby to były 2 nieudane polowania..? Sama nie wiem
A tak co do ucieczek: raz na spacerze w lesie zwietrzył sukę seterkę- na szczęście przy zakupie obroży wyrobiliśmy mu medalik z naszymi nr telefonów -zamocowany do Aldana obroży.. inaczej- pewnie byśmy dłuuugo szukali
Przypomniało mi się, że jak miał 1,5 roku to prysnął do lasu w Górznie, nie było go kilka godzin, rodzina w rozpaczy, poszukiwania niczego nie dały i nagle wrócił, cały w błocie i jerzynach, kleszcze w sierści, poranione łapy, istny obraz nędzy i rozpaczy.Pewnie zapędził się tropem zwierzyny gdzieś do rezerwatu, ale na szczęście wrócił.Wielka ulga!
W zeszłą niedziele młody uciekł za sarnami Jedyne miejsce, w którym mam odwage go puscic luzem i porzucac troche kijo. Biegal, biegal, az tu nagle z krzaczkow wylecialy trzy piekne sarny, no to goń... to byl ostatni komunikat jaki wyświetlił mu się w zwojach kory mózgowej. Opamietal się i wrocil po jakis 200 metrach. Az mnie zatkalo i bylam z niego dumna
Ja nie mam problemu z moimi siberianami. Oczywiście na spacerach zdarza im się oddalić, ale wszystkie grzecznie wracają na zawołanie (nawet kiedy zza krzaków wybiegnie zając czy sarna- u nas zwierzyny jest bardzo dużo...), a oprócz dłuuugich spacerów po okolicznych lasach i łąkach, przynajmniej dwa razy w tygodniu biegają w zaprzęgu...
Mają więc zapewnioną dużą dawkę ruchu, mnóstwo miłości i o uciekaniu ani myślą...
Journey, gwarantuje Ci ,że dawka ruchu nijak sie ma do skłonności do polowań.
Wybiegany czy nie jak ma "ten zew krwi" to nic nie pomoże choć by padał na pysk ze zmęczenia.
I nie przekona mnie nikt, że haszczaka da sie oduczyć polowań, a tym bardziej jak już zasmakuje jak to jest, mój pies w ostatni tydzień dorwał 2 kury, i był na smyczy, idealnie widać teraz po nim jak jest nakrecony,.
Journey, gwarantuje Ci ,że dawka ruchu nijak sie ma do skłonności do polowań.
Wybiegany czy nie jak ma "ten zew krwi" to nic nie pomoże choć by padał na pysk ze zmęczenia. W 100% racja! Ceik był po solidnym bieganiu, bo trenowaliśmy wtedy do Wysokiej. 10 minut po odpięciu od rowera, siedział u sąsiada w kurniku On potrafił załatwić kure w trakcie biegu przy rowerze nawet nie zwalniając, ani nie wykonując jakiś dziwnych ruchów. Ledwo udawało się nam to zauważyć
Ja jestem pod wrażeniem jacy z huskich są świetni aktorzy. Ceik jak widzi kurę za ogrodzeniem to zachowuje się tak, jakby jej w ogóle nie było. Odwraca głowę, obsikuje słupek, rozgląda się gdzieś po chmurkach, ale nie daj Boże jakby ta kura wyszła przed ogrodzenie - wie to natychmiast i natychmiast jest reakcja
Basiu potwierdzam że husky to najlepsi aktorzy ... mój Kuba na treningach iw ogóle tak pięknie sugeruje zmęczenie żeby zwiać ... dzisiaj udawał ze go oga boli a jak zeszłam z roweru sprawdzić to nagle zdrów jak ryba i prawie mi zwiał ... jak widzi Kurę na treningu czy sarne czy inne zwierzątka nagle taka siła ze hoho ... narazie jeszcze Kuba zadnej Kury nie załatwił .. tylko pare piórek wyrwał ..
Mają więc zapewnioną dużą dawkę ruchu, mnóstwo miłości i o uciekaniu ani myślą... Moje na brak ruchu też nie narzekają, jednak bał bym się spuścić je ze smyczy.
Arusia do mniej więcej 6 m-ca puszczałem luzem i biegał tak, żeby zawsze mnie widział a na zawołanie przybiegał, ale teraz to myślę, że ciężko by było. A jakoś próbować nie bardzo mam ochotę. Ostatnio jak mi zwiały to jak juz je znalazłem to Aruś taki podniecony jak mnie zobaczył to w tył zwrot i dyla dalej. W końcu po "pościgu" położył się na ziemi do góry tym no, no.. brzuchem i czekał aż mu smycz założę.
Natomiast Sara jest u mnie od 3 miesięcy i nawet do głowy by mi nie przyszło ją puścić luzem. Jednak jak podczas tej ucieczki mnie zobaczyła, że nadchodzę podbiegła do mnie ale dalej chciała uciekać. Dopiero jak kucnąłem i ją zawołałem to przybiegła.
W ogóle zauważyłem, że jak kucnę to psy chętniej jakoś tak podbiegają niż jak stoję.
I nie przekona mnie nikt, że haszczaka da sie oduczyć polowań, a tym bardziej jak już zasmakuje jak to jest, mój pies w ostatni tydzień dorwał 2 kury, i był na smyczy, idealnie widać teraz po nim jak jest nakrecony,.W takim razie moje husky są "nienormalne", bo wszystkie (Bajka, Journey, Maxi, Snowe) na spacerach biegają luzem i zawsze wracają na zawołanie.
Maxima raz zasmakowała polowania- dostałam ją, kiedy miała 2 lata i na pierwszym spacerze wyrwała się i pobiegła w las za zającem... Bez problemu go złapała i po godzinie wróciła pod naszą furtkę... była tak najedzona, że 2 dni przeleżała i nie tknęła swojego jedzenia.
Taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła- nauczyłam suczkę komend. Maxima mieszka u nas od 1.5 roku, jest liderką zaprzęgu (doskonale prowadzi pozostałe psy), reaguje na moje każde polecenie, a na spacerach bez problemu mogę spuszczać ją ze smyczy i od tamtego polowania na zająca nigdy nie zdarzyło się, żeby nie wróciła na zawołanie...
no mój też slucha ale jak nie ma jakiejś okazji typu zwierzak jakiś pies ...
Journey, nie wiem co myśleć o tym co piszesz o swoich psach.
Z moimi to nie jest tak, że nie mogę ich puścić, że się nie słuchają. Nie. One znają komendy, nawet często chodzą luzem przy pootwieranych bramach na szkółce, a puszczane luzem tez bywały. Nie chodzi o to, że nigdy nie przychodzą na wołanie, przychodzą jeżeli nie poczują tropu. Jak wyczują zwierzynę to wyłącza im się zmysł słuchu a zwiększa moc zmysł powonienia . Nie ma bata aby wtedy wróciły. Miałam nawet taką sytuację z półrocznym wtedy Ceikiem, że w śniegu znalazł trop saren, poszedł za nim a kiedy go dogoniliśmy to był w takim amoku, że nas nie poznawał. Nie mogliśmy mu nosa od śladów oderwać, był zrozpaczony, nie chciał iść.
Katia natomiast kiedyś wyczuła zająca na szkółce (teren ogrodzony). Nie było takiej siły, która by odwiodła ja od szukania go. Musiałam ją wziąść na ręce i wymieść na inną, odgrodzoną część. Miałam wrażenie jakby mój dotyk sprawiał jej wręcz fizyczny ból, cała drżała, tępo patrzyła w miejsce gdzie ukrywał się szarak.
dokładnie tak Basia , niczym pomroczność jasna heehehehe, nic poza nie istnieje liczy sie tylko "zew".
cała drżała, tępo patrzyła w miejsce gdzie ukrywał się szarakMeklusz tak ma przy kotach i nic,ani nikt nie może jej wtedy odciągnąć od "ofiary" (ostatnio przerwała nawet robienie czynności,które psiaki zwykle robią na dworze na widok kota...ehhh)
Tutaj możecie zobaczyć moje psy na spacerach... -
http://Journey.fotosik.pl/albumy/120924.htmlPozdr.
Tutaj możecie zobaczyć moje psy na spacerach... Piękne
Z moją Szelmą jest to samo, jak widzi sarny czy trop jakiegoś zwierzaka to smycz chce wyrwac z ręki.Ma dopiero6 miesięcy a już kilkakrotnie uciekła na kaczki do sąsiada;) (naszczęście sąsiad wyrozumiały i zamknął małą na podwórku i po mnie zadzwonił - czyż nie wspaniałych mam sąsiadów?? )...a jeśli chodzi o kwestię przychodzenia na zawołanie to różnie tu bywa gdy jesteśmy głęboko w lesie z dala od ruchliwych dróg, oraz gdzie ludzie nie chodzą, to małą spuszczam, reaguje na komendę wróc gdy zapędzi się za daleko ale już z przyjściem do mnie jest większy problem, musi się poprostu dobże zastanowi czy jej się to opłaca .
Mój sh jest po szkoleniu i nie mam z nim problemów..
jamie_thomas mam haszczaka prawie w tym samym wieku (7 mies) no i o puszczaniu ze smyczy moglam zapomniec gdy mial 4 miesiace, bo wtedy wlasnie polecial za pierwsza sarenka.
[ Dodano: 2007-01-31, 13:20 ]
Mój na widok innego psa, człowieka, zwierzęcia- leci się przywitać No może w przypadku saren, zająców itp. ma trochę inne intencje Ogółem jednak, jest grzeczny Zna wiele komend i wykonuje je także na dworzu, gdy nic go nie rozprasza I nie oddala się bez potrzeby, uwielbia gdy ktoś z nim biega, gania..
Amestyk-zapraszam do działu "POWITANIA"
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl