ďťż

alexisend

Cześć, wiem jakie sa plusy i minusy kastracji, poniewaz można o tym poczytać na wielu stronach. Zastanawia mnie jednak jak Wy do tego podchodzicie? Czy którys z Waszych SH jest wykastrowany? Czy nadal aktywie podchodzi do spacerów, treningów? Zmniejszylo to jego niekontrolowane ucieczki? Pozdrawiam.


Chodzi Ci o kastracje psa czy suki?

Tutaj jest cały temat o kastracji, raczej o sukach
http://forum.stake-out.org/viewtopic.php?t=127

Natomiast jest też kilka psów wykastrowanych na naszym forum. Ale kastracja nie jest dobrym narzędziem rozwiązywania problemów takich jak agresja, ucieczki itd - bo równie dobrze może pomóc jak pogorszyć sprawe. Czasem możę pogorszyć nieodwracalnie..
minęło 3 tygodnie, jak mój Tadż (SH) został wykastrowany więc chyba za wczesnie stwierdzać, czy są jakieś zmiany w jego zachowaniu. Ale zauważyłam, że częściej się przytula, domaga się pieszczot. Nadal kopie doły, wspaniale biega i szaleje. Ale zapewne czas pokaże, czy kastracja jeszcze coś zmieniła
U mnie minęło już ponad miesiąc od kastracji Borysa. Oprócz tego, że nie jest zainteresowany moją suczka (ma właśnie cieczkę) nie zauważyłam u niego żadnych zmian. No dobra jeszcze bardziej nie lubi swojego weterynarza ;-) A tak to szaleje, chce się bawić, przytulać. No może jest trochę bardziej spokojny w stosunku do innych psów.


to ja moze powiem wiecej - bo mam psa po kastracji juz pare lat, pare innych, ktore sie 'przewinely'..
jesli chodzi o ucieczki - w przypadku sh nie pomoze, ale i raczej nie zaszkodzi. u normalnego psa, gdzie ucieczki spowodowane sa sukami i cieczkami (zwykle) - pomaga. u sh nie.
jesli chodzi o agresje - zazwyczaj pomaga, pies sie uspokaja, przechodza mu niemadre zagrywki w stylu pokazywania zabkow, ,chociaz oczywiscie glownie jest to kwestia zachowania czlowieka, i jesli ono sie nie zmieni to problem sam nie zniknie..

jesli zas chodzi o bieganie - moim zdaniem kastacja bardzo pomaga. sa dwa mocne jak dla mnie argumenty - po 1 moje psy - przestaly ogladac sie za sukami, podsikiwac drzewka, ogladac sie na wszystko, warczec i awanturowac sie podczas np wyprzedzania, mijania psow.. po 2 - wiekszosc wielkich zaprzegow na alasce sklada sie z wykastrowanych psiakow. o czyms to chyba swiadczy - to ludzie przeciez z ogromnym doswiadczeniem...

no i jeszcze jedno - kwestia zdrowia psa - kastracja usowa do zera ryzyko zachorowan na np nowotwory jader, problemy z prostata, nietrzymanie moczu..

serdecznie, bardzo polecam

[ Dodano: 2006-09-18, 20:20 ]
Gdy Kazana wzęlismy ze schroniska był już 3-letnim dorosłym psem, baaaaardzo dominującum, uwielbiającym samotne polowania na dobytek naszych sasiadów , mistrz wspinania sie po płocie i robienia podkopów.......

Gosia była wtedy malutka, kojca nie było, dwie niepełnosprawne osoby w domu, nie mogliśmy sobie pozwolic na żadnę konfrontacje władzy;
Mike podjął decyzje o kastracji ( miał spore watpliwosci) po kilku msc kazan bardzo sie wyciszył,

jest łagodniejszy ( a nawet potulny), w stadzie ma niewiele do gadania; za to jak biegnie nie rozprasza sie różnymi zapachami tak jak wczesniej i mocno ciągnie

dużo bardziej cierpliwy na tarmoszenie i dzieci i Kasi, podczas zajęc w przedszkolach bardziej skupiony na mnie ( Kiara jest mniej cierpliwa);
nie znałam go dobrze przed zabiegiem a raczej znałam tylko jego negatywne cechy, teraz jest OK
Ale Wasze psy są wystawowe czy niewystawowe? ja mam problem bo mój pies jest wystawiany... i nie wiem czy nie zrezygnować z wystaw, ale kastracja... ciężko cokolwiek powiedzieć
na wystawie pies musi miec jajeczka, to jest sprawdzane..
ja nie hoduje, nie wystawiam, szczeniakow nie mam i raczej nie bede miec, wiec psy kastruje
swoja droga, to maly dalej jakos uniknal nozyka, lada chwila go umowie..
Będę niepopularna ale co tam ..
Odpowiedzcie mi proszę na pytanie: PO CO sterylizowac psa, kiedy absolutnie nie ma ku temu wskazań??
A jakie sa wedlug ciebie wskazania do kastracji? Czy nie wystarczy sam fakt,ze kastracja rowniez chroni psa przed niektorymi chorobami?

Będę niepopularna ale co tam ..
Odpowiedzcie mi proszę na pytanie: PO CO sterylizowac psa, kiedy absolutnie nie ma ku temu wskazań??


Jesli nie planuje mu sie kariery hodowlanej? Jesli oddala sie z mysli wizje chorob na zasadzie "mojego psa to nie dotyczy"? To moze przewidywanie i dmuchanie na zimne, bo nawet jesli w 100% zna sie swojego psa i w 100% go pilnuje to raz jeden moze sie zdarzyc sytuacja/sytuacje w ktorej to nie wystarczy. Tym bardziej ze zaprzegowce, moim zdaniem, nigdy nie sa do konca przewidywalne. Wiec moze po prostu dla swietego spokoju ;-)
jak dla mnie - po to;

po 1 - psu zmienia sie psychika, moim zdaniem zdecydowani na lepsze. Przy moim ukladaniu psow calkowicie odpada problem jakiejkolwiek agresji, bez wzgledyu na to, czy miedzy soba, czy do innych psow (mowie od razu, ze przy moim ukladaniu psow, nie mowie ansolutnie, ze kastracja rozwiazuje problem agresji wynikajacy z braku wychowania lub ze zlego wychowania.. )
pies zaprzegowy - jesli chodzi o bieganie - biega znacznie lepiej, nie oglada sie za psami czy sukami, nie podsikuje drzewek.
w stosunku do mnie psy sa znacznie bardziej 'kochane' - sa grzeczniejsze, milsze, mniej upierdliwe, bardziej ugodowe, mniej demoluja (chociaz moze to nie przez kastracje, ale u axela tak bylo), mniej wyja same.. ogolnie na plus, chociaz to tez polaczone z ukladaniem, tu tez sama kastracja nic nie zdziala
po 3 - zdrowie - to, co juz dziewczyny napisaly - zazwyczaj kastracja przedluza psu zycie o kilka lat..
po 4 - wygoda - jesli chodzi o suke, nie ma cieczek, o psa - mie na ucieczek, wycia, skamlania itp.. moge zawsze przywiezc do mnie suke, jechac gdziekolwiek z psami, bez wzgledu na plec innych psow
po 5 - moje poczucie bezpieczenstwa - bylabym wsciekla, gdyby moj pies zwial i dorwal jakas suczke, z tego bylyby szczeniaki a ja nic nie moglabym z tym zrobic, i niewiadomo co dzialoby sie z psami.. naprawde bylabym wsciekla i ogromnie zalowalabym, ze jeszcze nie wykastrowalam psa..

..mi wystarczy

a na nie.. ? hodowla, jak dla mnie. moje psy nie sa i nie beda hodowlane, wiec nei ma zadnych sensownych argumentow na nie. znam jeden, ktory czesto w roznej ormie slysze - "my is longer than yours"...

[ Dodano: 2006-10-11, 09:58 ]
Czyli jeśli nie planuję kariery wystawowej u psa to lepiej go wykastrować... tylko że... zraziłam się do wystaw oglądając ostatnie wyniki z okolicznych wystaw i już mogę stwierdzić które psy zawsze wygrywają owszem, nie mogę nikogo oceniać i itd. ale...
mój pies ma dosyć specyficzny charakter (jak każdy hasior ) i to go daje na rolę lidera... jeśli go wykastruję, czy ta sytuacja nie ulegnie zmianie? dodam, że nie mam żadnego psa w następstwie...
to jest podobnie jak sterylizacja suki = kastracja psa ;p na to samo wychodzi tylko troszkę inaczek się nazywa ;p Popieram wiosne wajole ...
Wajola - jedyne, co sie powinno zmienic, to ewentualne zainteresowanie krzaczkami i innymi psami. jesli pies lubi biegac, a Ty nie popelnilas ani nie popelnisz bledow w treningu, powinno wszystko byc naprawde OK
To co wymieniliście to są wskazania do kastracji, ALE..
Ja mam psa, z którym nie mam właściwie problemów. Nie twierdze, że nigdy ich nie było ale poradziliśmy sobie z nim i nie uciekając się do kastracji.
Nie ma z Ceikiem problemu typu szaleństwo, bo suka ma cieczkę. On jest stalecznym "panem" i takie rzeczy mu nie w głowie W związku z tym nigdy nie uciekał w poszukiwaniu suk, uciekał ale tylko do kurników sąsiadów
Kiedyś mieliśmy z nim problem, bo był strasznym dominantem, ale opanowaliśmy to wychowaniem i nie ma właściwie problemu. Oczywiście Ceik nie da się zdominować innemu psu ale nie jest w żaden sposób agresywny.
Jeśli chodzi o pracę w zaprzęgu to też nie ma problemu z sikaniem. Zdarza się obsikiwanie i wąchanie kwiatków jak biegnie z rowerem ale zapięty z Katia nie rozprasza się takimi sprawami.
No i sprawa zdrowia. Też mnie nie przekonaliście. Jest wiele psich chorób, którym może zapobiec operacja. Gdyby chcieć wykonywać je wszystkie... biedne byłyby te psy Przykład?
[Agacia, popraw mnie jak coś pomieszam, bo na pewno będziesz wiedziała lepiej o co chodzi].
U podhalanów swego czasu było w modzie podcinanie mięśni w tylnych nogach aby zapobiegać dysplazji, chorobie niestety w tej rasie aż za nadto popularnej U szczeniaków, u których pojawił się choćby cień podejrzenia o dysplazję natychmiast wykonywano tą operację. Po kilku latach okazało się, że operacja wcale nie jest takim idealnym sposobem na zapobiegnięcie dysplazji, bo nie zawsze była skuteczna.

Nie chcę byście pomyślały, że Was atakuję Traktuję tę rozmowę jako luźną pogawętkę i proszę abyście i Wy ją tak traktowały
spoxik to ja dodaję, że Vivę sterylizuję nie z powodu ciągłego uciekania do partnera, ale ze względów ,,zawodowych'' nie ma cieczke nie przeszadzają one w treningach i nie rozpraszają Chesia No i oczywiście chodzi też o zdrówko Mówiąc same zalety nie widzę wad No chyba, że ktoś jest skąpcem i chodzio cenę
Basia,wiadomo,ze przed wszystkimi chorobami nie da sie psa uchronic,ale jezeli mozna w dosc prosty sposob to czemu nie. Zwlaszcza polecam kastracje starszych psow,ktore dzieki temu moga uniknac m.in. problemow z prostata oraz wszystkich psow,ktore nie maja byc uzywane w hodowli i kundelkow.
Nasia, ja sie dopisze do Agaci - nie da sie zapobiec wszystkiemu, oczywiste.
Pisala o tym Agnieszka w topicu 'reproduktor...' - na temat badan psow przed kryciem..
czy wiec te badania tez sa zbedne.. ? bo trzeba psa polozyc (narkoza), przeswietlic.. ?
ja uwazam, ze lepiej psa przebadac, niz 'moze nie trzeba'..

w przypadku psow dobrze zrobiony zabieg nie jest w zaden sposob uciazliwy, klopotliwy, pies w zasadzie po wybudzeniu sie z narkozy od razu zachowuje sie normalnie, jedyne, co moze mu przeszkadzac, to kolnierz, a jak pies grzeczny jest i sie nie lize, to nic..

Po zdjeciu szwow od razu moze biegac, chodzic, zachowywac sie normalnie..

moim zdaniem wiec lepiej zrobic zabieg, i byc pewnym, ze zrobilo sie ile moglo, zeby pies byl zdrowy.
Wiadomo, ze nie unikniesz chorob, cudow nie ma, cos sie stac moze..
ale jesli w prosty sposob mozesz im zapobiec - nie rozumiem, dlaczego nie.

p.s.
nie przyjmuje tlumaczenia 'nie warto zapobiegac chorobom prostaty i jader przez kastracje, bo wtedy trzebaby tez zapobigac wszystkim innym przez wyciecie wszystkiego innego.. (w sumie to zostaloby futro, wiec.. mamy pluszaka ).
Oczywiscie, naciagam Twoja wypowiedz, ale robie to z usmiechem
Chodzi mi o to, ze kastrujac psa z powodu profilaktyki nie musisz koniecznie skorzystac z kazdej metody zapobiegania czemukolwiek w kazdy mozliwy sposob..
kazdy pies ma do czegos predyspozyche - jedne choruja na to, inne na cos innego.. wiec moim zdaniem w grupach 'podwyzszonego ryzyka' warto przemyslec zapobieganie innym chorobom. Natomiast nowotwory jader czy choroby prostaty sa tak popularne, ze jest ogromna 'szansa', ze Twoj pies tez zachoruje. Dlatego moim zdaniem warto.

Poza tym - w nawiazaniu do podcinania miesni, co mnie swoja droga mocno zdziwilo, kastracja nie jest eksperymentem. robi sie to juz od dawna, jest zdecydowanie wiecej za niz przeciw.

troche nieskladna chyba ta moja wypowiedz, ale jestem nieprzytomna..
jakis osiol przebil nam wczoraj o 1;30 opone... szlag mnie trafil.. ;/ to w ramach usprawiedliwienia..
My niby planujemy koniec kariery wystawowej, ale co jeśli... "kiedyś zmienimy zdanie"? Kastracja załatwi nam sprawę do końca narazie nie wiem co mam myśleć... owszem, Chester reaguje na cieczki ale (tfu tfu) narazie nie wyglądąło to tragicznie. A po drugie z Vivą chyba mu się lepiej pracuje niż samemu... tzn Chest robi identycznie to co Ceik od Basi
Teraz będzie nam łatwiej ... bo Vuiv niebędzie miała już iceczek ... a więcej suk w zaprzęgu nie mamy

My niby planujemy koniec kariery wystawowej, ale co jeśli... "kiedyś zmienimy zdanie"?
Moim zdaniem, skoro nie rozmnożyliście jeszcze psa, to znaczy, że zdajecie sobie sprawę z tego, że macie zbyt małą wiedze o hodowli psów, jak i nie chcecie bez sensu rozmnażać psów tylko dlatego, ze bardzo kochacie psa i chcilibyście go "zatrzymać przy sobie" w formie jego potomka, za co Wam chwała Co do samej kastracji, to napewno w przypadku psa zamknie Wam droge do wystaw No ale psa mozna pilnować, żeby nie pokrył przypadkowej suki i dalej go wystawiać A jeżeli planujecie koniec wystaw psa, to go poprostu wykastrujcie U mnie pies był liderem i po kastracji to się nie zmieniło, mimo, że stał sie łagodniejszy Bo kastracja nie powoduje tego ,ze pies daje sobie "napluć w pysk" każdemu psu Staje sie łagodnieszy, ale to nie znaczy ,ze nie umie walczyc o swoje Moj pies wobec innych psów wykazuje większa łagodność i pobłażliwość wobec ich zachowań, ale jak przegna, to pokazuje im gdzie ich miejsce A jak do wystaw zmienićie zdanie, to zawsze można nabyć kolejnego psa, już z myslą o hodowli
tak ... można nabyć kolejnego psa ... w 3 pokojowym mieszaniu .... od tego zacznijmy ..... Znam ją bardzo dobrze i ,,mogę'' mówić mniejwięcje w jej imieniu ... nie chce, wystawiać psa .... woli się skupić na treningach ... tak samo jak ja Ale tutaj niech się sama wajola wypowie ... PS. trzymamy kcisuki za chesterka

To co wymieniliście to są wskazania do kastracji, ALE..
Ja mam psa, z którym nie mam właściwie problemów. Nie twierdze, że nigdy ich nie było ale poradziliśmy sobie z nim i nie uciekając się do kastracji.
Nie ma z Ceikiem problemu typu szaleństwo, bo suka ma cieczkę. On jest stalecznym "panem" i takie rzeczy mu nie w głowie W związku z tym nigdy nie uciekał w poszukiwaniu suk, uciekał ale tylko do kurników sąsiadów
Kiedyś mieliśmy z nim problem, bo był strasznym dominantem, ale opanowaliśmy to wychowaniem i nie ma właściwie problemu. Oczywiście Ceik nie da się zdominować innemu psu ale nie jest w żaden sposób agresywny.
Jeśli chodzi o pracę w zaprzęgu to też nie ma problemu z sikaniem. Zdarza się obsikiwanie i wąchanie kwiatków jak biegnie z rowerem ale zapięty z Katia nie rozprasza się takimi sprawami.
No i sprawa zdrowia. Też mnie nie przekonaliście. Jest wiele psich chorób, którym może zapobiec operacja. Gdyby chcieć wykonywać je wszystkie... biedne byłyby te psy Przykład?
[Agacia, popraw mnie jak coś pomieszam, bo na pewno będziesz wiedziała lepiej o co chodzi].
U podhalanów swego czasu było w modzie podcinanie mięśni w tylnych nogach aby zapobiegać dysplazji, chorobie niestety w tej rasie aż za nadto popularnej U szczeniaków, u których pojawił się choćby cień podejrzenia o dysplazję natychmiast wykonywano tą operację. Po kilku latach okazało się, że operacja wcale nie jest takim idealnym sposobem na zapobiegnięcie dysplazji, bo nie zawsze była skuteczna.

Nie chcę byście pomyślały, że Was atakuję Traktuję tę rozmowę jako luźną pogawętkę i proszę abyście i Wy ją tak traktowały


I tu sie zgadzam w 100%. Owszem jezeli istnieja NA PRAWDE powazne przeslanki... tak. Ale ot tak sobie, w celach prewencyjnych??? nigdy w zyciu... Jestem zdecydowanym przeciwnikiem jakiejkolwiek ingerencji chirurgicznej (tak u ludzi i jak i u zwierzat) w sytuacjach jesli nie jest ona niezbedna. Wiekszosc z "plusow" kastracji mozna osiagnac innymi metodami ,tak jak to napisala Basia... Wiec po co??? O ile popieram badania, co juz na pewno zauwazyliscie w innych topicach, o tyle... kastracja.....nie.
I jeszcze jedno....mowice ze nie ma to wplywu negatywnego na wyniki sportowe. A jednak... posluze sie tu przykladami ludzkimi bo w tej dziedzinie pracowalem jakis czas jako instruktor. Tak wiec ,pozostaje sprawa testosteronu... Nie probujcie mi wmowic ze pies bez jader moze osiagac te same wyniki w sprincie (a wiekszosc naszych psow sportowych to jednak sprinterzy). I tu moja analogia do ludzi... Czy przypadkiem jest, ze sprinterzy jako glowny srodek dopingujacy stosuja testosteron, lub jego pochodne, syntetyki itp... nauka idzie do przodu... ale idea jest ta sama.... I to niezaleznie od wieku (tu od razu argumet w stosunku do tych, ktorzy chca powiedziec ,ze dopiero dojrzalego psa sie kastruje). Ci faceci tez sa dojrzali a mimo wszystko nadal potrzebuja testosteronu. Nie namawiam ABSOLUTNIE do "koksowania" psow (wlasnie dlatego wycofalem sie z trojboju silowego, ze nie moglem pogodzic sie z wszechobecnym tam dopingiem), ale z drugiej strony pozbawianie psa pracujacego, SPRINTERA... naturalnego zrodla testosteronu....??? Sorry, nie tedy droga...

I tu sie zgadzam w 100%

Vorevol, jak miło

Basienko Kochna!
Ja nie mam nic przeciw Tobie osobiscie (wrecz przeciwnie, znamy sie w koncu z zawodow). Odnosze sie jedynie do wypowiedzi. I jezeli uwazam ze MASZ racje to pisze o tym otwarcie, tak samo jesli uwazam ze jej NIE masz (to odnosnie innego topicu ).
Vorevol, to jak .. ??
Tez pytanie.... NO PEWNIE ....
No więc ja się wypowiem - szczerze, to szkoda mi marnować to co osiągnęłam ponadrocznym szkoleniem, treningami, zbieraniem doświadczenia... tylko po to, aby mój pies miał jakiegoś potomka krycie suk całkowicie zmienia psa - staje się pewniejszy siebie, bardziej awanturniczy. A zanim stałby się naprawdę "wartościowym" materiałem na reproduktora musiałabym wydać krocie i jeszcze więcej kasy na wystawy itd... a nie chce mieć hodowli. Rzeczywiście, zbyt małą wiedzę mam o tym, a jeśli się na czymś nie znam - po prostu się za to nie biorę. Tylko czasu poświęcam edukacji tego psa - zamrnować to dla celów które zadowalają tylko ludzi...póki co nie bęziemy go wystawiać. Narazie nie planujemy kastracji - przekonują mnie słowa Basi. Może jak kiedyś "pójdę na swoje" powrócimy do wystaw. Ale na pewno nie w celach uzyskania uprawnień hodowlanych - reproduktora na pewno NIE BĘDZIE.
tak jeszcze mowiac o kastracji i wplywie lub nie na zachowanie sie psow... Niektorzy zauwazaja roznice w zachowaniu po zabiegu. Bo to jest fizjologia. Kastracja powoduje przerost szyszynki, bo gonady, dokladniej hormony plciowe kontroluja jej funkcje wydzielnicze. A szyszynka wydziela melatonine - hormon, ktory hamuje tempo przemiany materii i aktywność ruchowa. Gdy szyszynka przerasta melatoniny jest wiecej - stad psy staja sie spokojniejsze (dlatego mysli sie o kastracji gdy psy maja tendencje do dominacji czy agresji) i maja wieksze tendencje do tycia. O ile zwiekszenie masy ciala mozna skutecznie regulowac dieta, o tyle zmiana w zachowaniu... wiadomo ze tutaj wiele tez zalezy od psychiki psa. Ale nie mozna z gory zakladac ze w zachowaniu cos lub nic sie nie zmieni, bo to zwykle okazuje sie dopiero "po fakcie". Kwestia osobnicza.
Kiedys Popek z dogomanii mial ,a moze jeszcze ma agresywnego cane corso.W jego przypadku kastracja sprawila tyle,ze teraz rzuca sie tez na suki,a kiedys rzucal sie tylko na psy.
ale to jest chyba wyjątkowy okaz ... tzn. jakaś 1/50 psów po kastracji zachowuje się ,,gorzej'' niż przed ...
no a ja sie z Wami, Basiu i Vorevol(u ) nie zgodze..

Przede wszystkim dlatego, że kastracja zapobiega powstawaniu chorób (rak prostaty, rak jader). ja wykastrowalam moje psy (Maly wlasnie jest poszyty) glownie z tego wzgledu.
Do dzis wsciekla jestem na siebie, ze nie udalo mi sie uratowac Svena. Jakby moje psy zachorowaly, bylabym wsciekla, ze ich nie wykastrowalam. Ale tego sie uczy dopiero po stracie psa..

Poza tym - zawsze jest ryzyko, ze moj pies zwieje. Ja biore to pod uwage, i chociaz pilnuje psy jak sie tylko da, ryzyka wyeliminowac sie nie da. i co, jesli znajdzie go jakis osiol i poktyje suczke, zeby dorobic do renty.. ?? z moimi psami nie ma juz takiej mozliwosci.

Co do zachowania - ja nie spotkalam psa, ktory sie nie zmienil, choc slyszalam o takich. Moje sie poznmienialy, natomiast zupelnie nie przeszla im occhota do biegania, nie przytyly, nie zrobily sie cieplymi kluchami, nie sa leniwe..

Co do psa, ktory po kastracji przestal biegac, i o ktorym my tu nie mowimy - ja osobiscie czekalam, az sie Aga wypowie, ale puki co jej nie ma..
No wiec moje zdanie jest takie - Paco przestal miec zapal do biegania, ale ja powatpiewam, czy przez kastracje. Jak wiecie wtedy to Aga wziela Shille, na pewno jej zachowanie sie zmienilo, sposob trenowania tez, bo wiadomo, jak biega grey, a jak haszczaki.. Nie moge powiedziec na pewno, ale mozliwe, ze Paco po prostu nie dawal z nia rady, a przez to zniechecil sie.
Poza tym z tego co pamietam Paco zawsze uciekal od szelek, nie wiem, dlaczego..

Chociaz oczywiscie mozliwe, ze kastracja tez sie do tego przyczynila, nie mi to oceniac..
Moje psy po kastracji nie przestaly biegac, mysle, ze ten problem dotyczy glownie kanapowcow, huskie maja bieganie.. gdzie indziej

Dlaczego wielkie, sportowe zaprzegi swiatowych autorytetow tego sportu sa pokastrowane ?? Kto mi to wyjasni ? My sie nazywany spotrtowcami.. ? Moim zdaniem powinnismy sie uczyc od - co tu duzo mowic - lepszych..
Wiosna,jesli o Paco chodzi to od szelek uciekac zaczal od pewnego zlotu dgm jak pewien osobnik wzial go na krotki spacer na bieganie,ale osobnik ten sie zgubil i zrobilo sie z tego 20km. Paco nie mial chyba jeszcze wtedy roku i ta przebiezka na tyle mu w kosc dala,ze uraz do szelek pozostal. Wiec podejrzewam,ze na ta jego niechec do biegania sklada sie kilka przyczyn,a nie sama kastracja.
To i ja sie wypowiem
W 100 % zgadzam sie z ...Basią i Vorevolem.
Nie bede powtarzać ich argumentów podpisuję się tylko pod nimi.
Nie tylko w medycynie naturalnej zdrowy organizm to rownowaga. W tradycyjnej moze to sie tak nie nazywa, ale o to chodzi. O testosteronie pisal Vorevol, o szyszynce Miska,
To nie jest tak, ze hormony plciowe odpowiadaja tylko i wyłcznie za prokreacje.
Rola ich jest szersza i nie do konca zbadana. Nie wiem jak u husky, ale u malamutow wystepuja problemy z tarczycą i to nie sporadycznie. Kiedys czytalam opracowanie na ten temat -nie jestem w stanie teraz go znalezc - przy okazji klopotow malamuta. Po kastracji wyskoczyla tarczyca, pies sfiksowal i do tego do konca zycia mierzenie poziomu hormonow i pakowanie w niego odpowiedniej dawki. Hormony płciowe utrzymywaly jako taką równowagę. Gdy ich brakło pies się posypał.Tak jak Wiosna mówi zawsze - koleżanka mówi nigdy. Nie zmarnuje następnego psa. Ja wiem, zbieg okoliczności - u 90 % nic sie nie dzieje, ale jednak bywa.
Cieczki - mozna upilnować. Znam mieszkanie w bloku gdzie mieszka suka i 2 psy (wszystko hodowlane) i przez lata wpadki w domu ani na zewnatrz nie bylo.Tylko jest o wiele trudniej .
Na koniec wkleje słowa Vorevola jako włąsne :Jestem zdecydowanym przeciwnikiem jakiejkolwiek ingerencji chirurgicznej (tak u ludzi i jak i u zwierzat) w sytuacjach jesli nie jest ona niezbedna.

Dlaczego wielkie, sportowe zaprzegi swiatowych autorytetow tego sportu sa pokastrowane ?? Kto mi to wyjasni ? My sie nazywany spotrtowcami.. ? Moim zdaniem powinnismy sie uczyc od - co tu duzo mowic - lepszych..

Odpowiem tylko z punktu widzenia te,go co sam napisalem.... Bo to zaprzegi DLUGODYSTANSOWE... "Sportowa" rola testosteronu jest widoczna bardziej w sprincie (ale 90% naszych psow sportowych to jednak sprinterzy). O roli medycznej napisala Lupakowa...
Ja się wypowiem co do mojego psa czyli Paco, bo widzę, że kilka osób o nim tu wspomniało. Agacia to nie jest tak, że Paco nigdy nie chciał biegać, zawsze trenował i byłam z niego bardzo zadowolona. Wcześniej miał naprawde dużą chęć do biegania. Jestem pewna, że zmienił się jego stosunek do biegania po kastracji, Shila tu raczej nie odegrała żadnej roli. Bo Shile kupiłam w zeszłym roku w sierpniu i jeszcze cały początek sezonu zeszłego Paco jak dla mnie fajnie biegał i ciągnął. W grudniu go wykastrowała i później już od stycznia pies się bardzo zmienił, stracił jakby chęć do biegania i przede wszystkim ciągnięcia. Nie zmienialam wówczas sposobu trenowania, nie biegał jeszcze z Shilą bo ona była przecież szczeniakiem i nie mogła być zapinana. Paco cały czas teraz trenuje, ale niestety to już nie jest takie bieganie jak kiedyś. A jeszcze bo ktoś wspominał, Paco już dawno nie uciekał od szelek
Ale to jest tylko moje zdanie i obserwacje swojego psa. Ogólnie to nie kastrowałabym go, ale byłam do tego zmuszona ze względu na suczke.
Nie chodzilo mi,ze nie chcial biegac,tylko,chyba kiedys wspominalas,ze od szelek ucieka,ale jak sie ubierze to ok jest No,ale sama wiesz najlepiej,bo to w koncu Twoj pies jest
No robił tak jak był młody, ale już dawno mu to przeszło.
Azji niestety uciekanie od szelek nigdy nie przeszlo,ale znam pare psow,ktore nie lubia ubierania w szelki,ale jak juz sa ubrane to jest wszystko w porzadku i biegaja super
przeczytałam cały temat kilka razy iii...
Byłam przekonana do kastracji , chciałam by Kuba nie miał problemów z prostatą i raka jąder , ale nie chciałaBYM by z Kubą stało się tak jak z malamutem lupakowej ... co prawda mój to nie jest czysty malamut , raczej jego miniaturka... bo bardziej przypomina AM z wyglądu i z charakteru , co w bieganiu jednak więcej ma po SH ... nie chciałabym także by mój pies przestał tak ładnie biegać jak biega teraz... ma bardzo duzy zapał do biegania i dużą wolę wygrywania ... próbuje doganiać , ściga się jednak jak jest zaciepło , najbardziej widac to po Kubie wtedy niestety stara sie ale nie moze wyprzedzać ... do SUK jest łagodny czase powarczy jak sie na niego siostra i matka pakowały to odstraszał ale nie ugryzł nie rzucił się , jednak nie ma psa na którego choc RAZ by sie nie rzucił , rzucał sie nawet na 6-7mies.MAxa co prawda moze nie rzucił co odstrasyzł pokazał ząbki ... staram się Kube "karcić" za pokazywanie ząbków , gryzienie itd ... staram się to eliminować ... jednak nie daje sobie znim rady pod tym względem ... są tylko TRZY PSY z którymi się nie gryzie: jego tatuś,wielkie psisko pieknie zbudowane , wydaje mi sie że sie go poprostu boi chociarz na ulicy jest wiekszy od malamuta czarny pies i na niego jest MAXYMALNIE cięty,następny to jest Hero(SH) ,(te dwa psy zna od szczeniaka) no i Focus .. czasem powarczy raz coś tam sie ścieli ale to wina focusa uciekł z szelek iw tedy do OBECGO cietego Kuby na napietej smyczy podbiegł ... no z Pakiem to by się pozabijał ale biec obok siebie mogą , zresztą psów nie mao czym mówić... juz chciałam iśc go wykastrowac i umówic , jednak teraz mam złe przeczucia,zreszta od początku jak tylko mówiono o kastracji mialam złe przeczucia (a moje przeczucia w 90% się zgadzają ) nie wiem już sama , przekonał mnie Vorevol , zresztą prawda jest taka że w przyrodzie nikt nie kastrował samców , musiały same sobie radzic ...
Ja juz nie wiem ... JEdni mnie przekonali drudzy nastraszyli pogubiłam sie a juz dzisiaj chciałam iść go umawiac ...

Dlaczego wielkie, sportowe zaprzegi swiatowych autorytetow tego sportu sa pokastrowane
A może z tego samego powodu dla którego maja podcinane struny głosowe
to co byście mi radzili zroić
Ja mam kastrata i nie zauważyłam, żeby coś się pogorszyło. Jedynym minusem po zabiegu był wzrost apetytu ale dajemy sobie z tym radę. Kontakty z psami są poprawne, ale przed zabiegiem też się dogadywał. Suczki szanuje, ale ich już nie adoruje kiedy mają cieczkę. Parę razy zdarzyło mu się popuścic mocz przez sen Jak jest ze stroną sportową, trudno powiedziec, bo on dopiero u nas zaczął biegac przy rowerze i podoba mu się, ale wyczynowcem to on nie jest . Nie chcę cię przekonywac, bo to twoja decyzja, mówię tylko, jak jest. U nas to kosztuje 150 zł, o ile dobrze pamiętam.
wyczuwam w Was zlosliwosc

Wielkie zaprzegi z alaski zwykle potrafia sie wydzierac, wiec struny glosowe raczej sa na swoim miejscu, cale i zdrowe. Natomiast kastracja faktycznie u wiekscosci psow.. "poprawia koncentracje"

Pilar - natomiast u Ciebie to ja radziłabym nie liczyć na cud - bardziej powinnas psa wychowac, a nie oczekiwac, ze po kastracji stanie sie lagodnym i przyjaznym barankiem.
To, że psow 'w naturze' sie nie kastrowalo, nie jest dla mnie argumentem - dzisiejsze psy maja juz niewiele wspolnego z dzikimi przodkami, yto raz, a dwa - kto mi udowodni, ze tamte nie chorowaly..? srednia zycia dzikiego zwierzecia zawsze jest o jakas 1/3 krotsza niz tego samego gatunku, ale w niewoli - bez koniecznosci samemu dbania o spanko i jedzonko..

ja jestem zwolennikiem kastracji, glownie ze wzgledow dwuch - po 1 pies raczej nie zachoruje, a po 2 psow jest za duzo.. co, jak Twoj Kuba ucieknie i 'zrobi sobie' powiedzmy 8 kundelkow..? ja dziekuje, wole byc pewna..
Wiosna- nie łatwo oduczyc psa czegoś,czego uczył się od 3 mies. zycia bo od tamtego wieku sobie latał sam ... Wiem że nie stanie się barankiem , ale boję się że sie pogorszy i nawet na suki zacznie się rzucac przekonuja mnie te argumenty że choroby i nastepne pokolenia itd ... ale kurdę mam wątpliwości ... jeszcze jak przeczytałam to o malamucie lupakowej co prawda to jest mix ale jest jakis % że też tak stac się może ... ehhh ... kurde ... no nic ... jak moze pojade do Spały to niektórzy sobie beda mogli ocenic "normalność" mojego psa bow dużym tłumie , mój się wyróżnia pokazywaniem ząbków i warczeniem ... i może mi wtedy ktoś coś doradzi bo ja juz nie wiem .. MiK mówi że mam kastrować tzn że powinnam ... też uważam że powinnam ale no te niektóre argumenty i pogorszenia mnie odpychają ... dobra dzisiaj idę do Bęgiera sie popytam co i jak ...

Olga 1 5 0 . 0 0 ? u nas tyle sterylka kosztuje a kastracja około 5 0
Pilar spokojnie.(Malamut nie jest mój, ale mojej przyjaciółki) Przykład podałam, że może się tak zdarzyć , ale nie MUSI. Jeżeli tak cie to przeraziło zawsze możesz przed zabiegiem poszerzyć zakres badań o tarczyce, jezeli w podstawowych będzie coś niepokojącego i będziesz wiedzieć.
Jezeli badania podstawowe wyjdą dobre i w wywiadzie wet nie znajdzie nic to nie widze problemu wtedy dodatkowych nie musisz robić

pilar - kastracja moze i kosztowac 50zl. Ale wolalabys nie wiedziec jak takowa wyglada
juz jej tak nie straszcie... wet jest naprawde dobry (sterylke zrobil porzadnie i ja osobiscie mam do niego zaufanie) a dokladnie bierze bodajze 60 zl za kastracje i jakos nie widze zeby to robil jakims "ekonomicznym" trybem

ja przyznaje sie bez bicia, ze moje zdanie na temat podcinania strun glosowych zmienilo sie o 180 stopni z nastawienia "anty" na "jestem za", w momencie kiedy przyszlo mi zyc w towarzystwie dwoch husky pilujacych morde niemilosiernie przez niemal 24 godziny na dobe. klasyczny przyklad jak zmienia sie punkt widzenia zaleznie od punktu.... ;-)

A może poprzebijaj sobie bębenki ?Po co
chlastać wszystkie psy w okolicy.
MiK ... ja sie tak nie bawie .. Ty masz układy .. mi chce wziąć za kastracje 200 zł !!
A u rzeźników 100 zł ... ja już niewiem MiK wybierasz się ze mną do weta ? 60 zł jeszcze wyciagne na kastracje troche od rodziców itd ale 200 zł 100 też wyciągne ale nie więcej ... kurdę

Lupakowa-okey popytam o koszttych badań bo jak mam 200zł na kastracje wybić to kolejnego 50zł na badanie już nie wyciagne ... szczególnie że to 200 zł bylo by kosztem kasku na zawod na kwiecień bo nie mam kuurde ...

gg amorozo może przedstawisz sytuacje Kuby i DRAGONA z ostatnich 4 treningów
co do strun - jaknajbardziej zgodze sie z Miśka.
owszem, wychowanie najpierw. ale mialam okazje poznac psy zbyt oporne, zbyt uparte, zbyt nerwowe. i uwazam, ze zdecydowanie lepiej podciac im struny glosowe, niz szukac nowego domu lub usypiac....
MiK ... jak Ty masz takie układy to może weźmiesz Kube i poprosisz o Kastracje jako Twój nowy nabytek ? ;> Chyba mnie nie zapamietał szczególnie że mnie wzieli za chłopaka w czapce i stroju snowboardowym to bym poszła jako Twoja córka
Słuchajcie Husky nie wyją z nie wychowania, ale to ich normalne zachowanie stadne.. Ja mam trójkę i jak na raz zaczynają wyć to przebijają syrenę strażacką i nie jest to kwestia wychowania, bo kiedyś miałam jedną sukę - w ogóle nie używała głosu, potem dwie - już trochę wyły, odkąd są trzy można dostać apopleksji.
Ja oczywiście nie dopuszczam myśli usuwania im strun głosowych, ale nie widzę możliwości posiadania kilku / kilkunastu psów na podwórku nie mają kojców w odległości minimum kilkaset metrów od domu I najlepiej na odludziu..
Azja tez sobie czasem wyje w domu bez powodu.Kiedys wyla tylko na dzwiek np. telefonu czy karetki,a teraz ot tak sobie,a ja zawsze biegne sprawdzic czy telefon nie dzwoni jak to robi.
Hm, i wszystkie te "zabiegi" to "dla sportu"?

[ Dodano: 2007-01-24, 17:37 ]
To co jeszcze można wyciąć z psa? Może jedną nerkę-bo po co dwie ,jeszcze by na nią chorował. A może o powybijać zęby-żeby nie gryzł .Już byli tacy co cieli uszy i ogony trzeba pójść dalej.
Ja NIE jestem przeciwnikiem kastracji (co może wynikać z moich poprzednich wypowiedzi), lecz uważam, że nie jest ona "lekiem na całe zło". Wykastruj to będziesz miał wszystkie problemy z psem z głowy.
Co do strun to co to za Husky, Malamut itp. co nie wyje
Nie histeryzuj
skąd wiesz ?

To co jeszcze można wyciąć z psa? Może jedną nerkę-bo po co dwie ,jeszcze by na nią chorował. A może o powybijać zęby-żeby nie gryzł .Już byli tacy co cieli uszy i ogony trzeba pójść dalej.

a moze Tobie zabrac klawiature jak umiesz tylko jadem tryskac? Easy... :-)

a moze Tobie zabrac klawiature jak umiesz tylko jadem tryskac? Easy... :-)
To by była cenzura a to wiele wyjaśnia.
w takim razie sugeruje DGM, tam bedziesz sie czul komfortowo (przynajmniej zanim modzi zadzialaja) ;-)
Jeśli masz problemy z zrozumieniem istoty forum to trudno. Nie tryskam jadem i mam takie samo prawo w kwestii wypowiedzi jak Ty. Nie proponuj mi DGM bo ja ci nie proponuje stron o tematyce rzeźniczej.

Nie proponuj mi DGM...

1.to a propo "prawa do kwestii wypowiedzi"? ;-)
2.jak masz problemy ze zrozumieniem znaczenia slowa "zartuje" to... trudno

z mojej strony EOT
Gg amorozo,a tobie o co chodzi?

[ Dodano: 2007-01-24, 20:07 ]
Adderus - troszke za latwo oceniasz.. oczywiscie, jak sie ma psow 20, albo 120, to nie trzyma sie ich na lozku albo kolo lozka, nie mizia sie 3 godziny dziennie.. ale zaprzegowe psy, ktore sa wybiegane, nie maja sie zle, i przyrownywanie ich do 'maszynki' - to nie tak..
To sa juz zupelnie inne psy, ktore w domu nie potrafilyby mieszkac i calkowicie sie do tego nie nadaja.
Kastracja ma tutaj duze plusy - jak zaczniesz biegac z duzym zaprzegiem, koncentracja psow zyska dla Ciebie duze znaczenie..
Poza tym - skad wiesz, ze nie ze wzgledow zdrowotnych ? jesli psy sa dobre, wygrywaja, to dlaczego nie mialyby pozyc dluzej...??

Pilar - kastracja Kubie najprawdopodobniej przedluzy troszke zycie, masz na to spore szanse. Czy przy okazji uda sie go troszke uspokoic - zobaczymy. Jesli popracujesz nad jego wychowaniem (najpierw oczywiscie pracujac nad swoja edukacja w tym kierunku) - efekty powinny byc widoczne dosc szybko.
Moja teściowa ma 6 jamników. Tam nie ma chwili wytchnienia, zawsze któryś szczeka i to tak jakby styropianem po szkle przesuwać. Doprowadza mnie to do szału, bo nie jestem przyzwyczajona. Często jak rozmawiam z teściową to nawet nie słysze co ona do mnie mówi. W sumie to nawet zaleta No, ale wracając do sprawy, to te jej jamniki są okropnie szczekliwe, jednak pomijając pewne predyspozycje rasowe ... one po prostu są zupełnie niewychowane. Jak się rozszczekają to nie ma sposobu by zamknęły te swojej jadaczki Dlatego rozumiem tych, co im przeszkadzają nadpobudliwe psy wiecznie ujadające, ale żeby im zaraz struny podcinać Toż to barbarzyństwo, aczkolwiek popularne na, umiłowanym przez wielu, zachodzie



Pilar - kastracja Kubie najprawdopodobniej przedluzy troszke zycie, masz na to spore szanse. Czy przy okazji uda sie go troszke uspokoic - zobaczymy. Jesli popracujesz nad jego wychowaniem (najpierw oczywiscie pracujac nad swoja edukacja w tym kierunku) - efekty powinny byc widoczne dosc szybko.


okey...to do maja zdąże
a czy wg Ciebie kastracja to okaleczanie?
A czy ktoś z userów ma psy z podciętymi strunami głosowymi?
Pilar-ka, a co jeśli po kastracji pies sie stanie jeszcze gorszy? A są takie przypadki. Może zanim podejmiesz decyzję o kastracji, zasięgnij opinii jakiegoś psiego psychologa (behawiorysty). Może najpierw należało by sie zabrać konkretnie za wychowanie psa a przynajmniej konkretnie ustalić przyczyny jego zachowań i dopiero potem podejmować decyzję o ewentualnej kastracji.
Ja znam psa (cane corso),ktory po kastracji zaczal rzucac sie na psy i suki,a przed kastracja rzucal sie tylko na psy

a czy wg Ciebie kastracja to okaleczanie?
Mam nadzieje że było to pytanie retoryczne.
Pytanie kierowalam do Adderusa,ale w sumie Twojego zdania tez jestem ciekawa.
zaczynam sie troszke gubic... najpierw przy adopcji psa wszyscy sie upieraja zeby byl zapisek o obowiazku kastracji, ewentualnie kastracja przed a tu w zasadzie sie okazuje ze wszyscy sa przeciwni... i jeszcze odradzaja to osobie ktora ma psa nierasowego a byla juz zdecydowana i w zasadzie przeze mnie na to namowiona...
ja okazuje sie jestem kompletnym kretynem bo jestem za kastrowaniem psa - no coz bywa i tak
ale Pilar sama pisala - jest mloda (dzieciak) z 100 pomyslow na minute i moze sie okazac ze chwila zwyklej dzieciecej bezmyslnosci np za namowa kolegi, kolezanki etc dopusci psa z jakas suka - o bo tak wyszlo - druga ewentualnosc pies ucieknie z podworka do jakiejs suczki w cieczce - i co wtedy ? wtedy jak ktos sie dowie to bedzie cale forum na niej psy wieszac jaka to ona nieodpowiedzialna itp... gubie sie w tych wszystkich wypowiedziach - ja napewno swojego psiaka wykastruje - tylko zaliczymy jakas wystawe najpierw tak zeby go pokazac bo jest co moim zdaniem a poza tym jest niehodowlany i taki pozostanie. Ciekawe ze nikt nie porusza sterylizacji suczki jako okaleczanie... czyzby nim nie bylo ?
MiK,alez ja jestem za kastracja i jak najbardziej to popieram,chociazby z tego wzgledu,ze Kuba nie bedzie mogl pokryc zadnej suki i ze wzgledow zdrowotnych. Chodzi tylko o to,zeby Pilar nie nastawiala sie,ze Kuba po kastracji nagle stanie sie dla innych psow lagodny,bo tak sie stac moze,ale nie musi,a z tego co widze,to chyba po kastracji najbardziej tego wlasnie oczekuje.
Właśnie, kastracja to świetna metoda unikania niechcianych szczeniaków i niektorych chorób, ale niekoniecznie skuteczna metoda w rozwiązywaniu problemów wychowawczych. Warto psa wykastrować, ale musi być świadoma, że nie koniecznie będzie to cud-lekarstwo na problemy z jego zachowanie. Co wcale nie umniejsza innych zalet wynikających z tego zabiegu. Ważne, żeby wszystkie decyzje podejmować świadomie, będąc świadomym wszelkich konsekwencji wynikających z tych zabiegów..
A pod pojęciem kastracja kryje się i kastracja psów i suk (tyle, że do suk, umownie mówi się "sterylizacja").

ale ja sadze ze Pilar wie, ze nie ma 100% na to ze pies bedzie lagodniejszy - ale sama chyba nawet tu na forum pisala o tym ze boi sie wlasnie jakiejs dziwnej sytuacji ze jakas chwile zawahania bedzie miala i moze sie cos zdarzyc - wiec jej decyzja byla zupelnie swiadoma a tu dostala teraz tyle odwodzacych ja od tego sygnalow ze..
to ze pies nie trawi innych samcow nie jest u niej do konca problemem wychowania - byc moze ma zbyt mala "wladze" nad Kuba ze wzgledu na to ze jest mlodzitka i jednak psiak bardziej ja traktuje jak kolezanke do zabawy niz jak osobnika alfa ale generalnie dosc mocno nad nim panuje, a pies ma typowo dominacyjne i samcze zapedy
wiem ze nie napewno mu przejdzie po sterylce ale jest pewna szansa
MiK - wyjales mi to z ust..

Ja rowniez jestem zdecydowanym zwolennikiem kastracji - zawsze i kazdego psa, ktory znaczaco nie wybija se ponad przecietna. Jest ogromna szansa, ze kastracja Kuby przyniesie korzysci - chocby zdrowotne - nie wiem, czy kazdemu z Was pies chorowal i nic nie dalo sie zrobic - ja wole na przyszlosc takich sytuacji juz unikac...
Tak, jak napisalam - jest spora szansa, ze przy okazji pies sie uspokoi. Oczywiscie - nie koniecznie, ale bardzo prawdopodobne, ze tak wlasnie sie stanie.

Wszystkie psy (poza szczeniakami), ktore ida do adopcji przez moje rece, sa obowiazkowo kastrowane. Wyjatkiem byl samek Aylin, oceniany jako pies naprawde obiecujacy, a ja znam podejscie Aylin do szczeniakow, wiec jestem spokojna.

Pilar - ja jestem jaknajbardziej ZA. Nie mówię, że nie ryzykujesz, ale moim zdaniem naprawdę warto.

A co do strun - Adder, dlaczego zakładasz, że się nie dogadamy ?
Ja nie jestem za modnym, masowym podcinaniem strun. Uważam, że jest to zabieg, który niejednokrotnie może ocalić psa od adopcji, schroniska a ostatecznie i uśpienia - ani nowy właściciel, ani schronisko zwykle nie może pozwolić sobie na psa, który non-stop się po prostu drze...
Poza takimi przypadkami jestem zdecydowanie przeciwna podcinaniu strun.
Czyli uważasz, że lepiej dla psa stracić dom i wylądować w schronisku niż przejść zabieg podcięcia strun, który jest bezbolesny i pies nawet nie wie, że nie ma głosu, i mieć swój dom?
A jakbys mieszkal w bloku,mial bardzo ujadajacego psa,ktory szczeka caly dzien jak jest sam,a sasiadom by to przeszkadzalo i nasylaliby na Ciebie co chwile policje czy kogo sie tam nasyla i mialbys do wyboru albo psa oddac albo sprawic,zeby nie halasowal?
Nie mam warunków = nie mam psa. Pluszowe misie nie brudzą ,nie hałasują ,nie chorują i jeść nie wołają. Właściwie pies z poderżniętym gardłem też jeść nie woła.
Metoda na całe zło OKALECZYĆ rewelka ,czapki z głów. A czy profilaktycznie nie usunąć sobie piersi – rak z głowy.
Widze,ze ciezko sie z wami gada. Ale czasem moze to byc naprawde jedyne wyjscie z ciezkiej sytuacji. Chociaz sama uwazam takie rozwiazanie naprawde za ostatecznosc,ale lepiej pozbawic psa glosu niz go oddac do schroniska czy uspic nawet.

A jakie jest Twoje zdanie na temat kastracji?
Wystarczy,ze psu,ktory gryzie zalozysz kaganiec.a cala reszta przykladow jest bez sensu.

wiec pytam jeszcze raz, czy waszym zdaniem pies ktory jest agresywny powinien miec wybite zęby żeby nikogo nie pogryzc? czy pies ktory posikuje powinien byc pozbawiony przyrodzenia?
Właściciele psów ras, które do niedawna miały kopiowane uszy też mają pretensje, że teraz psy z nieobcinanymi uszami chorują np. na zapalenie ucha.
Kastracja mnie osobiście troche przeraża(jestem facetem ) ale czy wykonuje się psom zabieg wazektomi?
Kastracja tak ale nie jako złoty środek na wychowanie psa.
Nie Twoje tylko gg amorozo. Stwierdzil,ze to pytanie retoryczne tylko,ze w jego wypadku nie jestem pewna odpowiedzi. Ja jestem za kastracja i najchetniej pozbawilabym jajek wszystkie nierasowe psy(czyt. te "rasowe bez papierow" tez) i niektore z papierami tez i gwalcicielom mogliby tez jajka obcinac

gwalcicielom mogliby tez jajka obcinac
Nie obcinać a WYRYWAĆ
bez znieczulenia ale chyba sie offtop zrobil
Nie wyobrazam sobie trzymac w domu psa,ktorego mialabym sie bac,ze mnie pogryzie. To juz jest pies niebezpieczny nie tylko dla mnie,ale i dla otoczenia i niestety,ale ja takiego psa bym chyba uspila,a nie ryzykowala swoje wlasne zdrowie i zycie i nie tylko swoje.

Wogole uwazam ta dyskusje za troche bez sensu,bo podawane tu sa coraz bardziej absurdalne przyklady.

Oczywiscie uspienie to bylaby ostatecznosc,jakby inne metody nie podzialaly,ale zaczac trzeba od wychowania.
Ale z tego co wiem to w Polsce sie tak raczej nie robi,a temat jest o kastracji,wiec proponuje EOT o strunach glosowych
ohohoho..ja już się pogubiłam
Więc po pierwsz: - pisałam że sie boje właśnie tego że ZACZNIE się nawet na Suki rzucać i że sie ogólnie pogorszy
po drugie : - jestem świadoma uniknięcia chorób i ucieczek do suk( chociarz mój pies bezemnie nie wyjdzie i bez smyczy , dzisiaj mama odśnieżała i była furtka na szerz otwarta , mama na niego nawet uwagi niezwracała a on leżał i pilnował9nie wiem czego ))
po trzecie : - staram sie Kube wychowywać jak najlepiej , nie robie tak jak gościu od Akity z treningów że pozwala psu rzucac sie nawet na suk bo to mu sie podoba za każde ząbki dostaje w pysk jesli nie pomaga donosne stanowcze "ZOSTAW GO" lub "NIE WOLNO"
po czwarte : - gg amorozo a kto mówił że by Dragona wykastrowal GDYBY mozna było w to miejsce implanty włozyc
po piąte : - też jestem ZA nawet bardzo za kastracja ale się zwyczajnie boje , mam wątpliwości , o ile teraz nad Kuba panuję , boje się ze po kastracji nie zapanuje WCALE ... ja naprawde Kube staram sie wychowywac stanowczo i tak żeby słuchał i jestem zadowolona np tego że samnie wyjdzie(tzn z żadnym domownikiem oprócz mnie lub bezemnie) że mnie słucha i 60% (niestety tylko 60%) jest mi poddany ... szczególniejak sie wkurze ... np kałuże to straszny problemale tak dostał w kośc tzn w mordę(bo zawse po treningu m wymiotował kaszlał i sie dusił) że jak był wstanie wytrzymac bez picia nawet na kałuże nie spojrzał ... dopiero w 3km ostatnich z 13 nie mógł się oprzeć i pił ...

tak jak pisałam psa staram sie wychowywać jak najlepiej umiem i na ile mnie stać .. np obserwuje MiK'ów , słucham itd .. puźniej wukonuję to w praktyce .. to nie jest tak ze ja uważam ze u mnie kastracja wszystko pieknie załatwi

ojj ale zagmatwałam mam nadzieje że zrozumiecie
Uwierz,ze jakby poczul suke z cieczka to by wyszedl Ale rozumiem Twoje watpliwosci.
Agacia-u mnie naulicy tak się zdażyło że jest jedna suczka-Beti zaraz obok nas i miała cieczke i go nieinteresowało tzn nie wyczuł ...
No właśnie te wątpliwości .. kurde gdyby byly jakies badania żeby miec chociarz 75% cz bedzie lepiej czy gorzej to by bylo lepiej .. kurde za wolno ta ludzkość sie uczy ;P

dokładnie tak jak napisal GG nie masz warunkow nie decyduj sie na psa, bo to ze pies zostaje caly dzien sam w domu i ujada to jest wlasnie BRAK WARUNKOW i tyle jakos jeszcze mi sie nie zdarzyl przypadek ze wlasciciel psa jest w domu a ten wyje albo ujada...

wiec pytam jeszcze raz, czy waszym zdaniem pies ktory jest agresywny powinien miec wybite zęby żeby nikogo nie pogryzc? czy pies ktory posikuje powinien byc pozbawiony przyrodzenia? czy pies ktory drapie w drzwi powinien miec obciete lapy


Nie wpadasz w obsesję? Czy wszystko w życiu da się przewidzieć? Gdybym nagle została w sytuacji, gdy moja rodzina traci wszystko i musimy przeprowadzić się do klitki w mieście na n-tym piętrze. Moje psy, nie przezwyczajone, będą w mieszkaniu wyły.. Sąsiadzi, co naturalne, zaczęliby wzywać policję (bo każdy chce żyć, więc im się nie dziwie..) . Wówczas co byłoby lepszym wyjściem - oddać psa czy podciąć mu struny?
Łatwo jest oceniać, ale w życiu zdarzają się sytuacje, które są bardzo trudne i wymagają dramatycznych decyzji.

tak jak pisałam psa staram sie wychowywać jak najlepiej umiem i na ile mnie stać .. np obserwuje MiK'ów

za każde ząbki dostaje w pysk

dostał w kośc tzn w mordę

MiK, Ty ja tego nauczyłeś??
basiu moze to podpatruje u mnie ale to tylko w slowach tak zle wyglada ja swojemu po prostu nie pozwalam na zadne przejawy agresji i koniec a to "w morde" czy "w pysk" to jest w momencie kiedy nie reaguje na moje polecenie "ZOSTAW" czy "NIE WOLNO" na zasadzie tracenia zeby zwrocic uwage i lekkiego skarcenia - przeca nie klepne w tylek bo on to wtedy traktuje jak zabawe i Nikola robi podobnie nie jest to bicie psa po pysku za kazde warkniecie - o to sie nie martw
źle napisałam ... nie napisałam że gdy nie słucha kmend przy ząbkach i piciu z kałuzy to dopiero dostanie lekkiego klama w mordę ;> myslalam ze napisałam .. to sie pofantazjowałam za duzo chciałam napisac naraz;]
Adder - ja z calego serca, na prawde, zycze Ci, zebys nigdy nie musial..

Troche tolerancji, troche wyobrazni...
Oddał? Myślisz, że łatwo jest znaleźć dobry dom dla 3 psów z czego jeden ma 8 lat (i jest bardzo podatny na stres), drugi 4 (jest bardzo konfliktowy i nie lubi ciągnąć, charakter nie- husky) a trzeci jest młodziutki, ale ma takie problemy zdrowotne, że nikt by go nie chciał..?? Rozdzielać stado tak mocno ze sobą związane? Nie ma prostych rozwiązań.
A psy , które mają podwiązane struny głosowe, podobnie jak psy po kastracji, nie wiedzą, że coś straciły.. Nadal wyją i "wydają" różne dzwięki, tyle , że tego nie słychać. Spytaj sie Flashki jak to wygląda, ona miała kontakty z psami w Ciukci a tam są psy po takim zabiegu..
Ja oczywiście nie mówię, że to dobre rozwiązanie i bym się zdecydowała, ale są sytuacje, w których można takie wyjście rozpatrzyć.. Tak jak Wiosna napisała - troche wyobraźni.
Czyli kastracja też psa pewnie boli, bo się nie wypowiedział w tej kwestii..
Kastracja psa najbardziej boli ich wlascicieli(facetow)
Tylko trzeba sobie powiedziec, co bardziej psa boli - stracic możliwośc szczekania i wycia, czy też stracic ukochanego pana, dom, rodzinę, stabilizacje i uczyc się życ od nowa...Na szczęście moje psy nie wyją i mało szczekają, gdyby to robiły, też nie wiem, czy zdecydowałabym się na taki zabieg, ale potrafię dopuścic myśl, że ktoś w ten sposób rozwiąże problem. Okaleczac psa można w bardzo różne sposoby, chirurgiczne interwencje to tylko jakieś tam podpasowanie psa do potrzeb człowieka. Gdyby odbywały się ze szkodą dla psa, weterynarz by chyba tego nie zrobił. Np. nikt nie niszczy psom narządu węchu, zeby nie czuły suczek w rui albo zwierzyny...Taki głupi przykład, ale podobny do waszych o tych łapach obciętych...
Na przykład współczuję bassetom, jamnikom - przez zachciankę człowieka wiele z nich cierpi naprawdę duże męki...

przeciez moglbym sie z nimi widywac u osoby ktora je wezmie,

wtedy dopiero fundnal bys im niezly matrix

predzej bym psy oddal niz je okaleczyl, przeciez moglbym sie z nimi widywac u osoby ktora je wezmie, mozna tak to zalatwic, pomagac czy cos na pewno nikt tego nie odmowi

i tutaj to samo - obyś nigdy nie musiał się przekonać...

Dokładnie podpisuję się pod słowami Olgi - trzeba podjąć decyzję, co jest dla psa łatwiejsze - nie wydawanie dźwięków, czy zmiana domu, ludzi..

Swoją drogą - bo nawet nie wiem - Adder - czy Ty masz psy z adopcji ? Czy były takie chętne do zmiany właściciela i takie szczesliwe zaraz po ? czy trochę musiały to wszystko trawić...? Jak myślisz, jak znosi to większość ?

Nie chciałabym być psem, którego właściciel w taki sposób podchodzi do problemu wycia...
Czasami sytuacje są bardzo trudne i trzeba wybrać tzw. mniejsze zło. To co się wybierze nadal złem pozostanie ale może wyrządzi mniejszą krzywdę..? Nie wiem ..
Jasne.. ciekawe jakby zmiane domu przeżył 8 letni, delikatny pies.. Naprawdę Adder, w ogóle nie masz wyobraźni. Już nie mówiąc o tym, że wg Ciebie znalezienie dobrego domu psu to chyba "pestka".
WIDZIMISIE? A czy oddanie psa w takiej sytuacji nie jest zrzuceniem własnego problemu na kogoś innego?
Jeżeli, jak sam uznałeś, psa nie będzie boleć coś, czego nie ma, to dlaczego jest to gorszym wyjściem niż oddanie go do nowego domu, co z pewnością odczuje? A im starszy pies, im wrażliwszy, tym bardziej to przeżyje...
Nie wiem co jest dla mnie większym a co mniejszym złem, bo nie byłam w sytuacji w której miałabym dokonać takiego wyboru i mam nadzieję, że NIGDY nie będę.. Ale nie wydaje mi się, aby w takich sytuacjach istniały dobre lub złe rozwiązania, więc nie należy nikogo zbyt pochopnie oceniać..
Właśnie wróciłam od psów. Mam sąsiada stolarza, który cały dzień (cały!!) rżnie drewno piłami, które tak hałasują, że mam go już dość. Jest do tego stopnia złośliwy, że jak nie ma roboty to sobie przycina drzewo do kominka na tych piłach. Czy jemu też można coś wyciąć aby było wreszcie cicho??
Basia, wytnij mu dostęp do prądu...no chyba, że na ropę ma te piły
zapomnieliscie o dosyc istotnej rzeczy - kazdy, kto byl za 'wycinaniem', najpierw mowil o wychowaniu.. a to znaczenie ma..

poza tym - pare razy juz bylo pisane, ze pies i czlowiek to jednak troszke co innego...

pies i czlowiek to jednak troszke co innego...
Co nie zmienia faktu, że sąsiad mnie wkurza tak samo jak kogoś tam ujadające wiecznie psy

A jeszcze doleję trochę oliwy do ognia Latem też do sąsiadów (ale innych) przyjezdżała rodzina z może 10 letnią dziewczynką. Dziewczynka tak przeraźliwie krzyczała, piszczała, no po prostu darła się jak szalona. Nie dacie wiary jakie to było męczące. Żeby nie było, że tylko ja mam słuch wyczulony, to inni sąsiedzi też zwracali jej rodzicom na to uwagę, że mała strasznie hałasuje. Reakcji rodziców można się domyśleć W kazdym razie psy jak słyszały te wrzaski też się denerwowały i szczekały a husky wyły o co z kolei mieli pretensje pozostali sąsiedzi, łącznie z rodzicami dziewczynki. Na szczęście wszystko się uspokoiło jak hałaśliwa rodzinka wyjechała, ale kto wie jakby mieszkali tu na stałe, co by było..
współczuje sąsiadów ;] moi sąsiedzi kochaja Kube i lubia jak wyje zresztą nawet jakby to nie mają do czego sie przyczepić bo wszyscy maja obronne psy wielkie ujadajace sie Kuba i Kora to sa praktycznie najabrdziej rasowe psy(chociarz Kuba to kundelek a Kora to "rasowy"bez papierków) to tamte burki juz tak te "papy dra" ze koszmar .. sąsiad ostatnio taka wieeelką topole ścinał tez takim hamskim hałasującym narzędziem że spac nie mogłam bow stawał o 5 rano ale nie skarzylismy sie bo w końcu jakostrzeba zyc ;] jakby tak kazdy się kłócił i skarżył to ta spokojna ulica stała by sie jednym wielkim hukiem z chęci robienia na złość

jakby tak kazdy się kłócił i skarżył to ta spokojna ulica stała by sie jednym wielkim hukiem z chęci robienia na złość
pilar0, zgadza się.
Normalnie sąsiadom szczekanie i wycie psów nie przeszkadza, ale wtedy to wszystko się skumulowało - dziecko piszczało, psy wyły prawie na okrągło = cyrk!

Ale Basiu jak jeszcze Kuby nie było to z 20 kur sąsiadów Nam łaziło po podwórku (ale teraz obiadek by miał Kuba ) Krowy muczą , koguty pieja(a ja wmiescie mieszkam )jeszcze dwa lata temu dziecko sąsiada sie darło a jeszcze wcześniej jak rzeźń rozwalali to już wogóle ... bałagan , kurz hałas ale zylismy ale wczesniej mielismy sąsiadów jak mieszkalismy w kamienicy .. poprostu takich szczerych od serca że .. masakra JEdni byli tak szczerzy że jak mieli własny domek i odgrodzone podwórko bramą to swojego PIMPKA wypuszczali specjalnie na NAsze żeby Nam na podówrko sie załatwiał .. ale posprzątac nie posprzatali ... ehh ... z niektórymi zyc sie nie da chocby się chciało
My mamy wysterylizowane aż 4 suczki (3 malamutki i 1 husky). Zachowują się tak, jak dawniej tyle, że nieco złagodniały, łatwiej się ze sobą dogadują, a husky jest dużo spokojniejsza i w zaprzęgu bardziej niż na innych psach skupia się na pracy.
ale z suczkami jest chyba inaczej niz z psiurami
Jak sie ktos nie chce dogadac, to sie nie dogada.. i basta.

To, ze pies to co innego niz czlowiek, to nie stwierdzenie, ze pies to mebel, ktory mozna trzymac w garazu i przez miesiac nie zagladac. Sorry, ale posadzanie mnie o nie dostrzeganie tego, ze pies jest zywa istota, to juz.. przesada

Mowiac, ze pies to nie czlowiek i zupelnie co innego niz czlowiek, chodzi o odczuwanie psa, o jego postrzeganie, sposob uczenia sie i radzenia sobie - robi to jednak zdecydowanie inaczej niz czlowiek, i zaprzeczanie temu nie jest najlepszym pomyslem..

co do dziewczynki - jesli ona musi sie wykrzyczec, to ja sie domyslam, ze pies tych Państwa, jesli takowego by posiadali (lub jesli posiadaja), tez musi sie wykrzyczec, wyszczekac, wybzykac i wygryxc, xhyba, ze akurat nie ma na to ochoty..
Wracamy do podstaw - WYCHOWANIE

(czy Admin moze zrobic porzaadek w watku ? przeniesc poty do nowego tematu np o problemach z wyciem czy strunach glosowych.. o, jakby nie bylo, odbieglismy od kastracji na kilka ladnych stron... )
Wg mnie Adderus, pies zupełnie inaczej postrzega świat i rządzi się innymi prawami.. Ma zupełnie inne potrzeby a przynajmniej inaczej muszą być zaspokajane.. Pies jest przyjacielem, ale nadal psem, ma PSIE potrzeby. Co wcale nie oznacza, że jest gorszy od człowieka..czy mniej wazny.
pies jak inne zwierzeta maja jeden cel-przetrwac ... co prawda pies zdechnie przy zmarłym właścicielu,połozy sie obok i umrzeale go ie zje ale inne światopoglądy..owszem potrafi cierpieć ... kochać,tesknic itd ... ale psu do człowieka a człowiekowi do psa daleko w jednym my jesteśmy lepsi,w innym psy psy sa bardzo zaradne .. ludzie-ojj niezawsze
Nie wiem co ma Maslov do psa On mówi, że człowiek zaspokaja swoje potrzeby hierarchicznie.. Jeśli zaspokoi potrzeby fizjologiczne, bezpieczeństwa, wchodzi na kolejny stopień - potrzebę akceptacji, przynależności aż do samorealizacji. Sugerujesz, że jak pies ma zapewnioną miłość właściciela, spacer kilka razy dziennie i codziennie śniadanie i kolacje, to chce się samorealizować, pojawia się u niego potrzeba uznania itd? Nie wydaje mi się..
Psy, co prawda, mają potrzeby podstawowe podobne do człowieka.. Jeśli nie czują się bezpiecznie, jeśli są głodne są zdolne do anormalnych zachowań - tak jak ludzie. Ale generalnie człowiek mając zapewnione to minimum, chce więcej - uczyć się, być kimś, chce mieć przyjaciół, ludzi, którzy go szanują itd. Pies mając to minimum jest szczęśliwy i skoncentrowany na tym, aby robić wszystko zgodnie z wolą człowieka którego kocha.. Zupełnie nie widzę związku ani możliwości porównania.
Jesli tak wazne dla Ciebie sa emocje,to dlaczego gotowy jestes psu(zwiazanego z Toba emocjonalnie) zapewnic taka hustawke oddajac go i odwiedzajac raz w tygodniu?

Mnie tez nie podoba sie podcinanie psom strun glosowych jako najlatwiejsze rozwiazanie,ale zrozumialabym jakby ktos postapil w ten sposob jakby wszystkie inne metody wychowawacze zawiodly.A skad wiesz,ze osoba,do ktorej pies by trafil nie postapilaby tak albo co gorsza,oddalaby psa dalej.

co do dziewczynki - jesli ona musi sie wykrzyczec, to ja sie domyslam, ze pies tych Państwa, jesli takowego by posiadali (lub jesli posiadaja), tez musi sie wykrzyczec, wyszczekac, wybzykac i wygryxc, xhyba, ze akurat nie ma na to ochoty..
Na szczęście nie mają psa, przynajmniej narazie
adderus, uczłowieczasz zwierzę jakim jest pies a to jeszcze nigdy nie wyszło na dobre. Były już różne teorie a'propo wychowywania czy szkolenia psów, oparte na podobnym założeniu i nie sprawdziły się.
Adder, wiedza to potegi klucz... poczytaj wiec na temat testu lustra, moze to rozjasni ci troche umysl...

pies w schronie marzy tylko o nowym domu, to jest dla niego najwazniejsze, jak ktos go wezmie to wchodzi wyzej, chce byc kochany, nastepny poziom chce by poswiecac mu czas, nastepny poziom - jak w domu pojawi sie nowy pies, to on chce byc tym bardziej kochanym, chce wszystkie zabawki dla siebie, boi sie potrzebuje bezpieczenstwa, zapewnienie ze nadal jest kochanym, ze jestes jego przyjacielem

ale sie ubawilam... czy jestes w stanie poprzec to o czym piszesz jakimis badaniami? bo nie sadze, zeby ci o tym opowiedzial...


a co do drabiny potrzeb i wchodzenia na kolejny poziom - to samo jest u psów
pies w schronie marzy tylko o nowym domu, to jest dla niego najwazniejsze, jak ktos go wezmie to wchodzi wyzej, chce byc kochany, nastepny poziom chce by poswiecac mu czas, nastepny poziom - jak w domu pojawi sie nowy pies, to on chce byc tym bardziej kochanym, chce wszystkie zabawki dla siebie, boi sie potrzebuje bezpieczenstwa, zapewnienie ze nadal jest kochanym, ze jestes jego przyjacielem


Tak Add, a potem jak juz mu okażesz czułość i "uznanie" jak to sam napisałeś , to on zachce się samozrealizować.. zapisze się na wystawe psów rasowych, aby zdobyć BIS albo stwierdzi, że chce być agentem FBI ewentualnie pójdzie szlakiem kariery naukowej i zrobi profesure...
Naprawdę, ładną teorię sobie dorobiłeś, ale Maslov to nie chciałby mieć nic z tym wspólnego, jak sądze..;)

odezwala sie znawczyni psychologii

wiedza nie boli, zglebiam ja wiec z wielka pasja...

wlasnie przyszedl do mnie laredo na pieszczoty - chyba chce wejsc na wyzszy poziom... moze teraz juz czas na tabliczke mnozenia...? moze ma kompleksy, ze jeszcze jej nie zna...

Adder, a czy ty w ogole widziales kiedys psa z podcietymi strunami? albo wykastrowanego?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb
Naprawdę uważasz, że do psów odnoszą się takie pojęcia jak:

"(potrzeby zaufania do siebie, poczucie własnej wartości, kompetencji, poważania) "

"(potrzeby wiedzy, rozumienia, nowości)"

"(potrzeba posiadania celów, potrzeba spełnienia swojego potencjału)"

o, albo to..

"(najwyższy poziom, potrzeba przeżywania szczytowego doświadczenia) "

Jeśli tak, to uwłaczasz psom.. One by się nie zniżyły do tego poziomu, są najbardziej bezinteresownymi stworzeniami na świecie..

Może powinnam Alasce podsunąć myśl zainteresowania się Kabałą?
Z tym pojawieniem sie drugiego psa w domu to jest tak,ze pies nie chce stracic swojego miejsca w hierarchii i normalne jest,ze bedzie nowemu pokazywal,ze on tu jest wazniejszy od niego i raczej ma to maly zwiazek z tym czy pies kocha pana czy nie.To wynika z jego stadnej natury,a ze czlowieka traktuje jak stado to zachowuje sie tak a nie inaczej.

i wez napisz jakies konkrety lepiej niz sie czepiac bo puszczasz tylko jakies aluzje pod moim adresem (znow) i juz ledwo sie powstrzymuje zeby czegos Ci nie napisac wiec albo napisz cos konkretnego albo NIE KOMENTUJ bo chyba Twoj umysl trzeba rozjasnic...

www.google.pl....

Test lustra pozwala stwierdzic istnienie samoswiadomosci. W uproszczeniu - pies wykastrowany nie zdaje sobie sprawy z tego, ze nie ma jajek i nie potrafi wyobrazic sobie co by bylo gdyby je mial. Analogicznie - taki z podcietymi strunami ujada wsciekle nawet nie wiedzac, ze nic mu to nie daje.

[ Dodano: 2007-01-26, 21:39 ]

skoro za przeproszeniem wpieprzasz sie w srodek dyskusji

a to ja nie wiedzialam, ze na forum sa jakies nowe ograniczenia i nie zawsze mozna sie wtracic w dyskusje

ok glaskany pies ktorego przestajesz glaskac nie odczuwa potrzeby glaskania? chce zaspokoic swoje odruchy? (tylko jakie...)

A wlasnie takie,ze sprawia mu to przyjemnosc.To sa wlasnie te psie uczucia jak odczuwanie przyjemnosci i pies na zasadzie odruchu bedzie dazyl do tego,zeby dzialal na niego bodziec,ktory mu sprawia ta przyjemnosc. Ale to juz sprawy czysto fizjologiczne,luki odruchowe,popedy,motywy itp...

skad wiesz ze poytrzeby nie sa napedzane odruchami?

To ponad moją zdolność pojmowania.. Jakby to miało działać??

ok glaskany pies ktorego przestajesz glaskac nie odczuwa potrzeby glaskania? chce zaspokoic swoje odruchy? (tylko jakie...)

no dobra, jeszcze raz...

Pies raz poglaskany odczuje z tego przyjemnosc, od tej pory na zasadzie odruchu (Pavlov, podobnie do Maslova ) bedzie domagac sie pieszczot. Nie doszukuj sie jakie odruchy chce zaspokoic, bo myslisz w tym momencie po ludzku i szukasz wyzszych potrzeb. On po prostu chce odczuc przyjemnosc, jaka odczul wtedy. Zadnych gornolotnych przemyslen. I nie zastanawia sie, czy sciga go mason na kazdym rogu. KPW?

skad wiesz ze poytrzeby nie sa napedzane odruchami?

Mysle,ze jest na odwrot.Najpierw pojawia sie potrzeba,a pozniej mechanizmy pozwalajace ja zaspokoic.

no tak samo jak u psow - sprawy czysto fizjologiczne,luki odruchowe,popedy,motywy itp...

cholera... to ja zapiep* i wkuwam te cholerna filozofie i teorie prawa bo mam taki odruch ew. poped, zeby zrobic magisterke... i do pracy rano wstaje odruchowo... odruchowo walcze o prowizje, awans, profity... blagam...
Bo to nie potrzeby biora sie z odruchow a odruchy biora sie z potrzeb.

skąd pewność ze ludzie potrzeby nie biorą się z odruchów

Czesc potrzeb ludzi bierze sie z odruchow (glod, potrzeba snu itd.). Ale wlasnie o samoswiadomosci swiadczy to, ze dazymy rowniez do celow, ktore nie sa uwarunkowane odruchami. W przypadku psow nie istnieje samoswiadomosc, wiec kieruja sie jedynie odruchami. Nie wiedza, ze maja podciete struny glosowe i nie slychac ich szczekania w odleglosci kilkunastu metrow. Za to ja zdaje sobie sprawe z tego, jak by wygladalo moje zycie, gdybym stracila glos.

Ja naprawde juz jasniej nie potrafie... moze jednak poczytaj o tym w ksiazkach, czasopismach naukowych? Czasem taka wiedze latwiej przyjac niz forumowe wypociny kolegow...
Sprobuje jeszcze raz...

Istnienie samoswiadomosci odkryto na podstawie testu lustra. Wiekszosc gatunkow, stojac przed lustrem uznaje, ze widzi innego przedstawiciela tegos gatunku. Nie rozumie, ze widzi siebie. Jedynie czlowiek (powyzej pewnego wieku) slonie, szympansy, bonobo i orangutany oraz delfiny przechodza test lustra:

"Po raz pierwszy test lustra opisał w 1970 r. amerykański psycholog Gordon G. Gallup Jr. W swoich doświadczeniach badał, jak zachowa się szympans przed dużym lustrem. Początkowo badane zwierzęta traktowały własne odbicie jak inne zwierzę, ale po kilku dniach zaczynały rozumieć, co widzą. Z ich zachowania wynikało, że dostrzegają związek między własnymi gestami a obrazem w lustrze. Żeby sprawdzić, czy szympansy wiedzą, że to one są w lustrze, Gallup usypiał je i malował im na twarzach kolorowe znaki. Po obudzeniu spora część badanych szympansów oglądała uważnie swoje odbicie i dotykała twarzy w pomalowanych miejscach.

Test uznano za miarę samoświadomości. Dzieci zdają go dopiero w drugim roku życia."

Jak wiec mozna uznac za okaleczenia psa z podcietymi strunami, skoro nie zdaje sobie sprawy z tego, ze ma je podciete?

Jesli pozbawisz psa lapy, to on nie bedzie rozumial tego, ze nie ma tej lapy. Bedzie mu trudniej sie poruszac, ale nie bedzie rozumial dlaczego. Bedzie chcial pobiec, ale nie zrozumie, ze nie moze, bo nie ma lapy. Nie jest to dobrym przykladem, bo brak lapy sprawia psy trudnosci w zyciu codziennym. Ale brak jader i strun glosowych nie. Pies nie wie, ze ich nie ma.

Sprobuj wczuc sie, ale nie w swoja skore tylko psa. Wtedy latwiej bedzie Ci to pojac.
Będąc okaleczonym psem bez JAJ i z PODERŻNIĘTYM GARDŁEM cieszył bym się z pozostawionych zębów abym mógł podziękować „PANU” za całe dobro i miłość jaką mi okazał.
Nawet nie zdawalbys sobie sprawy z tego
A szkoda

[ Dodano: 2007-01-26, 23:22 ]
Miałam suczkę, która przez prawie trzy lata była ślepa. Nie zauważyłam, żeby z tego powodu chowała sie po kątach, płakała nad stratą. Przeciwnie, cieszyła się życiem i starała się brak wzroku zrekompensowac innymi zmysłami - węchem, słuchem, świetnie dawała sobie radę i na pewno nie była nieszczęśliwa z tego powodu.
Obecnie mam kastrata i nie zauważam, żeby nawet w towarzystwie suk czuł się mniej wartościowy - on po prostu nie odczuwa popędu seksualnego, aczkolwiek obwąchuje suczki z zainteresowaniem, nie widzę w jego oczach żalu czy pretensji o to, że nie ma jajeczek. Suczki też nie traktują go gorzej niż przed kastracją, nawet obserwuję, że bardziej się z nim zżyły (ale może to kwestia czasu razem spędzonego). Absolutnie nie traktują go jak pariasa, a jak wspaniałego kumpla. Bo w przeciwieństwie do człowieka, który popęd seksualny odczuwa przez cały czas niezależnie od cyklu płciowego (a seks jest między innymi formą rozrywki, rozładowania emocji, a nie tylko potrzebą zachowania gatunku, oprócz nas jeszcze małpy tak mają ), psy są zainteresowane kopulacją przez krótki okres cyklu życiowego, wtedy, kiedy suka jest gotowa zajśc w ciążę. Uważam, że sterylizacja psa uwalnia go od ciągłej męki niespełnienia, kiedy jakakolwiek suka w okolicy goni się, to musi byc dla niego bolesne nie móc pójśc do niej i ją zapłodnic.
Psy na przykład nie mają wyobraźni...Rozumiem przez to, że nie potrafią wyobrazic sobie rzeczy, której nie znają. To jedna z wielu różnic behawioralnych pomiędzy gatunkami Homo sapiens a Canis lupus domesticus. Traktując psa jak człowieka, robimy mu krzywdę i tyle.
Uważam, że psy i inne stworzenia należy kochac mądrze,nie przyrównując do człowieka, a starając się zrozumiec.
Olga i jeszcze delfiny

A co do braku lap to Lucy ma kumpla bez tylnej lapy,a smiga prawie tak szybko jak ona i wcale nie wyglada na nieszczesliwego.

I zeby wytlumaczyc wszystko dobrze to nikt tutaj nie jest za tym,zeby bezsensownie okaleczac psy.Czasem tak sie zycie uklada,ze trzeba wybrac mniejsze zlo,oczywiscie jesli wszelkie inne sposoby zawioda.A kastracji nie uwazam za okaleczenie.
Jeszcze coś...W przyrodzie też zdarzają się przypadki okaleczeń w wyniku zdarzeń losowych i zwierzęta w swojej naturze mają to, że umieją się do różnych braków czy ułomności przystosowac, nie rozczulając się nad sobą. Niektórzy ludzie zaś tego nie potrafią, bo przekładają tę stratę na siebie, wyobrażają sobie siebie bez jajek czy z sugestywnie przez kolegę przytoczonym poderżniętym gardłem . Zwracam wam uwagę, że nie rozmawiacie z bandą sadystów, którzy zastanawiają się, jak by tu jeszcze sprawic ból swojemu psu, tylko z ludźmi, którzy sugerują rozwiązanie niektórych problemów koegzystencji dwóch gatunków.

[ Dodano: 2007-01-26, 23:42 ]
Ogladalam niedawno program przyrodniczy o jenotach i byl tam pokazany osobnik,ktory od wielu lat mial zlamana lape i nie mogl sie tak sprawnie poruszac jak reszta,ale zyl bo reszta stada sie nim zajmowala.To tak offtopowo.
widzę że dużo mnie omineło zgadzam się z ostatnim postem ADDERUSA pies tęskni za tym co kiedys mial i to utracil , a szczeniaki cieszą sie tym co mają niezanzały jednego paa,swojego konta , miejsca , miłosci własnej pełnej michy poświęcania im czasu

Ale co do posta gg amorozo sie nie zgodze .. Kuba jak był w schronie , miał smutne oczy ogólnie byl smutny jak widział czlowieka szalał psy maja jakies emocje , ale emocje które kiedys poznał/poznaje nie ma wyobraźni ale tesknić potrafią bać sie np mój pies bał sie samochodu siostra Kuby została potracona jak była szczeniakiem i boi sie chodzic po ulicy
Przepraszam, że się wetnę w dyskucję...

Skoro pies nie czuje straty czegoś czego nie zaznał, to w takim razie niebiegające husky, te nieznające szelek, których właścicieli nieraz przyszło nam potępiać i przekonywać, że unieszczęśliwiają swoje psy, tak na prawdę i tak mogą być szczęśliwe bez tego cyrku z bieganiem w zaprzęgu?
Trochę mi to trąci przeczeniem samemu sobie
To takie tylko moje dziwne przemyślenia...
Basia, tak odnośnie Twojej wypowiedzi mi się nasunęło
Moja Sara jak była u poprzedniej właścicielki to nawet szelek na oczy nie widziała.
Jak jej pierwszy raz założyłem to nie wiedziała co jest grane, a ja jej jeszcze kazałem biec.
Teraz jak nie wyjdę z nimi przez 2 dni, choćby pobiegać, to normalnie jakby jakiegoś szleju się najadły. Kopia doły, kombinują z płotem itp.
Nie wiem co by było jak by jej teraz zabronić biegać. Wcześniej, jak nie znała biegania i ciągnięcia to była szczęśliwa taka jak była, a teraz to by sie pewnie zawyła na śmierć
Moim zdaniem pies czuje brak CZEGOŚ co husky mają we krwi (a ze nigy nie doznal to Sam nie wie czego )
Wchodzicie tu w wielkie teorie (nawet Rei Mar, której zdanie zawyczaj cholernie szanuję), ale odpowiedzcie sobie na pytanie KTO DAŁ WAM PRAWO ingerencji skalpelem w żywy organizm, organizm zwierzęcia, które podobno kochacie, BEZ WYRAŹNEJ KONIECZNOŚCI?????? Rozumiem interwencję chirurgiczną dla ratowania życia. Ale, tak sobie, bo włascicielowi będzie wygodniej??? Bo będzie miał z psem mniej kłopotów????? Pisałem o tym na początku tego topicu... Ale jeszcze raz powtarzam : LEKARZ INGERUJE W ORGANIZM CHORY. INGERENCJA W ZDROWY OZGANIZM ( I TO INGERENCJA "INWAZYJNA") TO NADUŻYCIE.
Co Wy, w Boga się chcecie bawić? Poprawiac naturę??? W naturze samiec ma miec jądra, a samica jajniki jajowody i macicę... Ale nie!!! Człowiek już oczywiście wie lepiej i DAWAJ "POPRAWIAC"!!!
To tyle z mojej strony ....

W naturze samiec ma miec jądra, a samica jajniki jajowody i macicę

Ale w naturze samica nie spotyka w okresie ruji stada napalonych psów tylko-jeśli chodzi o wilki przynajmniej-rozmnaża się para Alfa-czy jakoś tak.
Gdybyśmy z takiego założenia podchodzili do psów,to po co smycze,obroże kąpiele,szczepienia,odrobaczanie itd itp. Jest to oczywiście przesada,ale widzę,ze w tym topicu,ciągnie się temat z skrajności w skrajność. Moja sucz jest wysterylizowana-i nie będę zaprzeczać,ze również dla mojej wygody,ale nie to było priorytem w podjęciu tej decyzji.Jako kundel nie powinna się rozmnażać, a nie mogę dać gwarancji,ze jakiś pies by jej nie dopadł-przy stadach "pół-pańskich" psów samodzielnie wypuszczanych na przechadzki,takiej pewności poprostu mieć nie można.
I trochę mi uwłączają takie uwagi,ponieważ teraz wychodzę na nieodpowiedzialną właścicielkę,która dla swojej wygody wycięła swojej przyjaciółce macicę
I owszem takie mam zadanie.... Jest różnica między zabiegami nieinwazyjnymi takimi jak pielęgnacja ,a pchaniem swojego puplia pod nóż bo tak jest wygodniej... Zarówno psa jak i sukę mozna upilnowac... Trzeba tylko chciec... Ale łatwiej wyciąc... Prawda???
oj, nie bylo mnie kilka dni - przepraszam - juz nadrabiam...

Vor - dokladnie - zazwyczaj mozna upilnowac, ale trzeba chciec. a co zrobic, zeby sasiadka malego pimpelka, ktory przelazi w oczkach plota CHCIALA ? Co zrobic, zeby facet, ktory adoptuje psa, a ja znam go od powiedzmy 2 tygodni, CHCIAL za 4 lata pilnowac suczki..?? albo inaczej - nie chcial zobaczyc malych pieskow po jego piesku..?
Ja wiem, ze moje psy szczeniakow miec nie beda. ja szczeniakow nie chce. ale - jak mam wplynac na 'chcenie' innych ?
dopisalam 'zazwyczaj', bo pewnie zdarzylo Ci sie zerwac smycz, obroze, karabinek, stake-outa, nie wiem.. pies mogl wyskoczyc z auta (przyczepy), plot zepsuc.. i gdyby wtedy zdarzyla mu sie suczka w cieczce - zapytalby Cie, czy chcesz go popilnowac..?

Oczywiscie - mozna, ale sterylizujac jest bezpieczniej, i - co wazne - na pewno i na amen.

Jeszcze jedno odnosnie Twojej wypowiedzi - napisales, ze pies w naturze ma miec jadra, suka jajniki, jajowody i macice - jaknajbardziej. nikt nie sterylizuje lwow na sawannie, wilkow w lesie czy pingwinow.. jedno male slowo - 'w naturze'. Ale domowy pies, ktorego czlowiek (jakze odpowiedzialnie zazwyczaj) trzyma w domu lub przed nim, ma niewiele wspolnego z psem w naturze.
I wcale nie trzeba budowac schronisk dla pingwinow.. ale psow jest za duzo, powinno sie wiec ograniczyc (bardzo) ich rozmnazanie..

I teraz juz ogolnie - 'smutne oczka' psa w schronisku to cos troszke innego. Oswojony pies garnie sie do czlowieka. Przy duzej ilosci psow stara sie zwrocic na siebie uwage. Nie 'marzy' o domu bo nie marzy wogole.. ale - w wiekszosci przypadkow - chce spedzac czas z czlowiekiem i byc obok czlowieka - taka psia natura..

Obcieta lapa ? - pies przezyje, nauczy sie z tym chodzic i bedzie ok. Nie decyduje sie na ocene tego, czy pies wie ze ma lape czy nie - na pewno czuje jej brak podczas poruszania sie - to samo jest, jak mu sie ja zabandazuje zgieta.. Mysle, ze slyszacy pies po podcieciu strun rowniez sie nie slyszy i zauwaza roznice - jednak nie jest w stanie byc przez to 'zalamany'.
Pies jednak, majac ogromna chec przezycia, potrafi sie doskonale przyzwyczaic i nauczyc zyc z roznymi rzeczami, albo i .. bez nich..
Jeśli sąsiadka nie potrafi upilnować swojego psa.. to Ty pilnuj swojej suczki aby nie mógł sie do niej dostać.
Taaaa.... skoro juz udomowiliśmy psa, to mozemy z nim robić co chcemy.... No fajne podejście.... To może, skoro juz go udomowilismy i mozemy zmieniac psa jak chcemy ( bo juz nie żyje w naturze) to powycinamy im inne narządy, które nie sa niezbędne do życia...Np zmniejszmy opreacyjenie żołądki.... będą mniej jadły i wyeliminujemy ryzyko otyłości... albo pousuwajmy pazury i zęby bo nie da sie psa do końca upilnować i zawsze coś zniszczy w domu. Albo.... no nie wiem, pomyslcie sami co mozna jeszcze "poprawić" za pomocą skalpela.....
Kolejny, który wpada w paranoje..
Kastracje wykonuje się na całym świecie, nie boli ona psa i nie ma on świadomości, że coś stracił.. Dzieki niej nie funduje mu się burzy hormonów i różnych rodzajów raków..
Jeżeli mieliby tego zaprzestać = zgodzić się na miliony rodzących się, nie chcianych szczeniaków dlatego, że "tak jest w naturze" , to ja wypraszam sobie, aby to zwolenników kastracji nazywano bezmyślnymi czy okrutnymi..

Pies jest udomowiony, zgodnie z naturą powinien mieć 2 mioty szczeniaków rocznie począwszy od któregoś miesiąca życia do ostatnich swoich dni.. I to każdy pies, niezależnie czy zdrowy, chory, brzydki, ładny.. Także ja nie wiem co ma hodowla psów wspólnego z naturą. W naturze słabe egzemplarze nie przeżywają - wg Twojego toku myślenia Vorevol, ratować słabe egzemplarze można, aby się mnożyły..

[ Dodano: 2007-01-29, 10:04 ]
Jasne,że "łatwiej wyciąć",przykro mi,że mam sąsiadów takich jakich mam,podczas ostatniej cieczki musiałam się szarpać z ogromnym owczarkiem niemieckim,który miał chociaż kaganiec(ale smyczy to już nie bo po co). Wyobraź sobie,że nie była to łatwa decyzja bo zdaję sobie sprawę,ze to byął operacja,która mogła się róźnie skończyć. Ale było warto,bo teraz Tekila może się cieszyć zdrowiem,spacerami przez okrągły rok,nie wyje 2 razy do roku w tym okresie,nie ma ciąży urojonej i przede wszystkim,już się nie martwię o ropomacicze-które już się zaczynało!

Przyznam,że trochę inaczej myślę o kastracji psów-być może to "społeczne uwarunkowanie" bo nie wiem,czy psa bym kastrowała-czy wydawałoby mi się to tak konieczne,jak w przypadku sterylizacji suki(nie wiem,czego bym się bała-zmiany zachowania,nie wiem) być moze kiedyś zmienie zdanie,puki co psa nie mam,miałam kiedyś-nie był wykastrowany,ale za to wył. Próbowaliśmy wszystkiego-poza kagańcem-teraz to mi się wydaje takie oczywiste,ale czemu wtedy nie pomyślałam,że może kaganiec by ograniczył jego wycie?! Kiedyś wspomniałam,że może jakaś opercaja,nie wiem sama-ale żeby coś zrobic,mama stwierdziła,że "przestań,nie będziesz na nim jakiś eksperymentów robić i go męczyć!" i teraz od 4 lat Saper jest historią..bo za wycie został otruty przez jakiegoś zwyrodnialca
A ja powiem tyle,ze mam suczke po sterylce i teraz jest ona szczesliwsza niz przed.A sterylizowana byla jak miala 6 lat,teraz ma 10,wiec porownanie mam jak bylo przed a jak jest teraz. I to po niej naprawde widac i po jej zachowaniu.Chetniej sie bawi,chetniej biega i ogolnie jest weselsza i nie przezywa 2 razy w roku depresji trwajacej mniej wiecej 3 miesiace,wiec w sumie pol roku, zwiazanej z ciazami urojonymi.
Ja mam na tą sprawę pogląd jasny i klarowny.... Jeśli nie ma konieczności to nie tniemy.... NIC!!!! Bez znaczenia czy to ogon, uszy czy jądra.... Tłumaczcie sobie jak chcecie... Piesek szczęsliwszy, "potrafi się przyzwyczaić..." itp... Pewnie, że potrafi, bo musi... Bo jego (jej) własciel (ka) uznał(a), że najlepiej wie co jest SUPER dla pieska.
Co do pilnowania psów (suk)... Jakoś wśród moich znajomych psy nie są kastrowane a suki sterylizowane i można uplinowac... A mają i psy i suki.... Tylko trzeba chcieć... A nie, CIACH i po problemie.... Najłatwiej to problem rozwiązać "radykalnie". A ryzyko związane z operacją to "pikuś"... Bo na psie to się szybko goi..... Wiem, że Was nie przekonam, ale nie starajcie sie przekonać mnie ( i nie tylko mnie jak widzę). To jałowa dyskusja bo argumenty wzajemnie sie wykluczają, kompromisu nie ma... Albo tniemy albo nie tniemy. Jak dla mnie....... EOT

Ja mam na tą sprawę pogląd jasny i klarowny.... Jeśli nie ma konieczności to nie tniemy.... NIC!!!!
Zawsze to powtarzałam
Niestety w przypadku psów bezdomnych, schroniskowych jest właśnie owa KONIECZNOŚĆ Musimy je kastrować. Nie da się inaczej ograniczyć ich liczebności.

widzę że dużo mnie omineło zgadzam się z ostatnim postem ADDERUSA pies tęskni za tym co kiedys mial i to utracil , a szczeniaki cieszą sie tym co mają niezanzały jednego paa,swojego konta , miejsca , miłosci własnej pełnej michy poświęcania im czasu

Ale co do posta gg amorozo sie nie zgodze .. Kuba jak był w schronie , miał smutne oczy ogólnie byl smutny jak widział czlowieka szalał psy maja jakies emocje , ale emocje które kiedys poznał/poznaje nie ma wyobraźni ale tesknić potrafią bać sie np mój pies bał sie samochodu siostra Kuby została potracona jak była szczeniakiem i boi sie chodzic po ulicy

czytaj ze zrozumieniem
Ja tylko podsumowałem wypowiedzi "kochających właścicieli"
rozumiem że ODPOWIEDZIALNY właściciel pozwoli psu umrzeć na raka jądr,problemy z prostatą ... i na rozmnarzanie kundelków ... a NIEODPOWIEDZIALNY wykastruje psa żeby nie zachorował, żeby miec nad psem jakąś kontrolę przy cieczkach suk(ja mam niski płot,a psa nie będę trzymać na łańcuchu bo suczka w okolicy może mieć cieczke , ODPOWIEDZIALNY właściciel także pozwoli na urojone ciąże itd ....rozumiem rozumiem ... ja jest w 100% NIEODPOWIEDZIALNYM właścicielem mixa SH i AM który przecież mógły by być idealnym psem do pseudohodowców i zbytek po jego młodych miałabym duży bo sie ludzie pytali czy mam miot , czy dpuszczam itd ... no cóż muszę sie pogodzić z moją nieodpowiedzialnościa
pilar0, nie popadaj ze skrajności w skrajność.
okey...postaram się
http://www.zwierzaki-kiel...acji%20zwierząt
Ośmielam się odświeżyc temacik, bo boli mnie zdanie wypowiadane autorytatywnie przez niektórych, że kastracja to taka wielka krzywda dla psów i wynaturzenie właścicieli. Pytam, gdzie, od momentu udomowienia psa, jest miejsce na naturę, o której tak dużo krzyczycie? Czy tą naturą jest trzymanie psa w bloku lub kojcu? Czy może karmienie suchą karmą? A może podawanie witamin, leków na robaki? Albo odpchlanie? Wybaczcie, ale uważam, że w naszym związku międzygatunkowym zabrnęliśmy już tak daleko, że pewne kroki są konieczne. Przecież siedzimy na bombie demograficznej psów! Zamiast litowac się nad każdym psiakiem w schronisku, pomyślmy, co zrobic, żeby takich psów było mniej. A zacząc najlepiej jak w wypadku selektywnej zbiórki śmieci albo oszczędzania energii elektrycznej - od własnego podwórka.
A ja się Olga już zmieszałam całkiem za dużo zdań , różnych spojrzeń itd ... nie daję juz rady jak mnie ktos przekonuje , to zaraz ktoś coś powie , co mnie zbija z tropu i to takie zamkniete koło MiK ma jakis"plan/pomysł"jak uspokoic Kube .. zobaczymy czy zadziała ...

No ta natura-to dlamnie troszke bzdura ... chociarz to prawda- samiec to samiec,suka to suka a nie pies-wałach(końska nazwa psiej nie znam ) a suka wysterylizowana ,a le z drugiej strony gdyby wszystkie były takie "naturalne" to ztej całkowitej natury wyszło by tak , że psy zaczełyby rządzić ludźmi, anie ludzie psami
Pilar, decyzje musisz podjac sama.
Oczywiscie - wpłynąć na nią chcemy my też - po to tutaj cała ta dyskusja..
Ale to Ty musisz przeczytać to wszystko, pomyśleć i dokonać wyboru.

A ja całkowicie zgodzę się z Olgą - i podpisuję się pod tym wszystkimi dostępnymi łapami.

Trochę szkoda, że z tematu zrobiła się dyskusja na temat okaleczania, obcinania łapy, psiego radzenia sobie czy nieradzenia, zachcianek i wygody, bo kastracja nie jest po to. Raz jeszcze proszę adminów o przeniesienie części postów na swoje miejsce...
ponieważ Korze powróciła "kobiecość" po roku itd itp nagle nagle i po diable ale juz jest opanowane .. ide sie jutro umówić na kastracje ... ale sie boje ale już jest postanowione ... Słyszałam że mniejwięcej do 2-3 tygodni pies powinien unikac, a raczej właściciel chronić psa przed bójkami by hormony sie obniżyły a nie wręcz przeciwinie (od Olgi )

I teraz taka sprawa ... Jest Kora zamknieta na drugiej połowie,Kuba uwiązany na 5 kilkuetrowych smyczach..ten wyje bo chce do Kory,powiedzcie czy po zabiegu maja nadal tak zostac ? Nie chcę by sie okazało że Kubuś zrobił niespodziankę i ma 3 jądro, i chcę by szybko sie zgoiło..Kuba jak sie uprze przeskoczy płotek oddzielajacy ... może mu sie cos stać ? Nie wiem co robic PO zabiegu ... doradźcie .. proszę z gory thx


I teraz taka sprawa ... Jest Kora zamknieta na drugiej połowie,Kuba uwiązany na 5 kilkuetrowych smyczach..ten wyje bo chce do Kory,powiedzcie czy po zabiegu maja nadal tak zostac ? Nie chcę by sie okazało że Kubuś zrobił niespodziankę i ma 3 jądro, i chcę by szybko sie zgoiło..Kuba jak sie uprze przeskoczy płotek oddzielajacy ... może mu sie cos stać ? Nie wiem co robic PO zabiegu ... doradźcie .. proszę z gory thx


nie wiem jak jest u psiaków, ale w przypadku kotów , kocur jeszcze przez jakis czas po kastracji moze z powodzeniem pokryć kotke , obawiam sie ze w przypadku psiakow moze byc podobnie

g.
JAkim cudem?
Ja wczoraj byłam u weta no i przy okazji zapytaliśmy się o kastrację. Być może się zdecydujemy, ale mam pewne obawy... problem z otyłością po kastracji. Mój pies co prawda pracuje w zaprzęgu, ale dopiero od niedawna na poważnie... ma regularny ruch, dbamy o jego kondycję, ale boję się że z takiego lenia jak on (sam pracować nie chce) po kastracji będzie większy problem...
Zdaża się czasem, że pies ma 3 jądro w brzuchu, ale bardzo, bardzo rzadko
Wajola,
Otyłość po zabiegu dotyczy psów , które są mało aktywne. Czasami zwiększa się psom łaknienie po zabiegu, ale wystarczy trochę konsekwencji i nie ma żadnego problemu. A jeśli jest się bardzo zapobiegliwym to można kupowac psu karme typu "light".
Nie wiem ... rok temu uciekła na 2-3 tygodnie 45 km od turku wte mrozy -30st.C i nie miała rok cieczki..myslelismy że jest bezpłodna ... bo poroniła i nie miała cieczki ROK... no i przyszedł pies i nagle jej wróciło

Kuba jutro na 8:00 idzie na kastracje .. boże .. wiecie jak sie boje ...
Azja po sterylce przytyla jakies 2 czy 3kg ale to chyba nie tak duzo,a na spasiona nie wyglada Jak bedzie jadl tyle co zwykle i duzo biegal to nie powinno byc problemu,a nawet jak przytyje odrobinke to nic sie nie stanie
mój Kuba jak przytyje to bedzie źle... ja juz nie ważę,tego co mu daje..juz wiem jak patrze czy za dużo,czy za mało ... moge sie nieprzyzwyczaić
I tak wszyscy gadają że on zbyt masywny jest ale mnie się wydaje że jest dobrze uspokoiliście mnie trochę... nie ma to jak forum jeśli będziemy się decydować, to chyba dopiero na lato... ale nie wiem czy to dobry pomysł. CHodziło mi o nieprzerywanie treningów teraz o tej porze tylko wykorzystanie "urlopiku" latem i mojego czasu wolnego w wakacje. a co Wy o tym sądzicie? Lepiej teraz, pod razu (przed zawodami) czy poczekać? wiecie, bo moja mama właściwie czeka na moją ostateczną opinię bo to w końcu mój pies
Jesli ta kastracja jeszcze teraz nie jest potrzebna to ja bym chyba poczekala na "po sezonie"
No tak właśnie chciałam zrobić kastracja nie jest bardzo pilna... tzn w tym przypadku nie jest konieczna na już
Pies po kastracji dochodzi do siebie bardzo szybko, to kwestia paru dni do tygodnia. Oczywiście jakiś większy wysiłek trzeba mu po tym wprowadzic stopniowo i obserwowac. Bezpośrednio po zabiegu to tak dwa dni trzeba go przypilnowac, żeby nie lizał intensywnie, po tym czasie (jeśli ranka goi się prawidłowo) nie ma już obaw, że sobie rozliże. Nie jest wskazane robic zabieg w jakieś wielkie upały, bo wtedy pies bardziej się męczy no i może się gorzej goic.
Apetyt faktycznie wzrasta, ale można nad tym zapanowac. Lupi przez miesiąc sprawiał wrażenie wiecznie głodnego, ale byliśmy nieugięci i teraz już nie molestuje tak intensywnie . Dlatego w ogóle nie przytył.
W obliczu posiadania jeszcze dwóch suczek - komfort psychiczny Lupiego (i nas przy okazji) jest duży.
Co do chęci pracy , to nie mogę się wypowiedziec, bo Lupi nie należy do pracoholików i pod tym względem się nie zmienił...(No nie, stopniowo jest poprawa, już umie zachowac się przy rowerze, ale to zasługa w miarę regularnych "treningów").
Jeśli chodzi o agresję, też nie mogę wyciągac wniosków z zachowania Lupiego, bo był bardzo przyjacielski i łagodny przed zabiegiem i tak mu zostało.
No mój pies też nie należy do pracoholików ja się tylko boję czy się nie pogorszy ale i tak będę nad nim ciągle pracowała więc nie powinnam się chyba aż tak obawiać ah, Olga, ja bym chciała mieć drugiego psa...ale narazie nie mam nawet co marzyć i skupiam się jak mogę na jednym łobuzie... ale kastrować chce nie z powodu problemów z suczkami, tylko z zrezygnowania z rozmnażania (robienia z niego reproduktora).
Ehh ... A mój to terminator i pracoholik ....

Wajola,niewiem jak Ty,ale ja miałam przz niecałe dwa dni 2 psy , i ja podziekuje .. nieśpieszy mi się do drugiego zaprzęgowca ... moze jesli byłaby to sunia ... tak mnie psy wymęczyły że jeszcze do siebie nie doszłam... Kuba był zazdrosny wył itd a nie mogłam wyjsc i z jednym,i z drugim bo si epoporstu by pogryzły

Ale mam nadzieje,że po kastracji poprostu uda mi sie jego hormony uspokoić ... i zaprzyjaźnić go z wieloma psami

JA kupuję kołnierz ... musze powiedziec wetowi ze jak coś to dał bo mi sie dostanie od rodziców,że cuda niewidy mu załatwiam ... no Olga Kuba raczej duzo ruchu nie będzie miał...zostanie na 15metrowej smyczy a Kora tam,gdzie jest teraz..nie chce zeby sie platała i nadstawiała mu .... Ehh te psy
Wajola,
Są przypadki, gdy psy po kastracji były mniej ambitne w zaprzęgu. Ale nie wiem czy polegało to na tym, że nie chciały ciągnąć czy nie chciały galopować, bo to są dwie, rozne rzeczy. Husky sa psami dystansowymi wiec w ich naturze nie leży chęć do galopowania (wiadomo, są linie w których pod tym katem sie hoduje.. ale z nich nie jest Twój psiak) Może przed kastracją dotrzyj do jak najwiekszej liczby osób , które mają wykastrowane psy i z nimi biegają. Wiem, że na Alasce bardzo duzo psów jest kastrowanych i normalnie startują w Iditarod.
Nie zasne w nocy dzisiaj .. nie wiem jak sie naucze itd ... MATKO ... pujde po tabletki na uspokojenie


JA kupuję kołnierz ... musze powiedziec wetowi ze jak coś to dał bo mi sie dostanie od rodziców,że cuda niewidy mu załatwiam ... no Olga Kuba raczej duzo ruchu nie będzie miał...zostanie na 15metrowej smyczy a Kora tam,gdzie jest teraz..nie chce zeby sie platała i nadstawiała mu .... Ehh te psy

Mogłaś sie umówi z wetem na zabieg w piątek po szkole i byś miała weekend na pilnowanie psa Ja nie miałam kołnieże, ale za to mój Ares chodził w ładnych spodenkach
Werciu, ale sprawa dośc pilna się zrobiła... Nie wiem, czy do piątku by wytrzymali tam wszyscy ze sobą nawzajem...
No wera własnie tak chciałam ... ale co poradzic ? Kora by zdechła,gdyby się nie udało usunąć ciąży ... albo gdyby Kuba ja np w ten piątek po szczepieniu dorwał... Kora ma przepuchline i jest starym psem... po 1 przez przepuchline, po 2 przez wiek .. nie miała nigdy młodych

[ Dodano: 2007-02-20, 19:31 ]
Spodenki to pewnie w domu tylko
aha a łatwo sie je zdejmuje ? i co jest praktyczniejsze? (ale ja zrzędzę )
spodenki ?? a rozporek kto bedzie do sikania rozpinal ?? kolnierz na dworze chyba nie bardzo bo na zimnie na dworze to jak uderzy gdzies to moze peknac a niektore psy potrafia i kolniez zezrec, polamac i zdejmowac... Hera miala kaftanik wiec i moze takie spodenki dobre by byly tylko to sikanie

Wajola,
Są przypadki, gdy psy po kastracji były mniej ambitne w zaprzęgu. Ale nie wiem czy polegało to na tym, że nie chciały ciągnąć czy nie chciały galopować, bo to są dwie, rozne rzeczy. Husky sa psami dystansowymi wiec w ich naturze nie leży chęć do galopowania


No właśnie -> pociągnąć to on pociągnie, ale na pewno nie galopem no chyba że potowarzyszy mu jakiś psiak.. dlatego wcześniej myślałam czy nie trenować go na dłuższych dystansach, ale... oprócz niego mamy 3 chudych, długonogich sprinterów dlatego bardziej skupiamy się na trenowaniu szybkości, ale np. w zaprzęgu oprócz tego że kieruje całym zastępem to jeszcze bierze na siebie większość ciężaru.. ale to nie na temat. Kieruję się tym, że choćby nie wiem jak się zmienił jego stosunek do pracy po zabiegu (na gorsze) to nadrobię to ciężką pracą i cierpliwością -> w końcxu to w tym wszystkim chodzi... nie martw się, Pilar, będzie dobrze za niedługo będzie po wszystkim
Pilar 3mam kciuki jutro będzie dobrze Kuba dzielny chłopak-wszystko będzie dobrze,tylko ty się tam trzymaj
ehh ... Dziękuje Wam

MiK'u-Kuba jest zawzięty,co mu załatwić ? spodenki czy co ? Sa u weta takie cuda ?

Jak o tym pomyśle to... Ja sie boje że mu krzywdę robię ... opowiem jutro wieczorem co i jak ... jutro w szkole posypią sie pały..nie będe o niczym myślec tylko o Kubie ehh

Moja koleżanka w szkole przez 3 dni nie była jak jej suka poszła "pod nóż".
rodzice mi nie pozwolą ... ale ja sie bedę schizować
to Ci współczuję w razie czego wytłumacz w szkole że masz np. problemy i dziś możesz być trochę..nieobecna kiedyś chciałam tak zrobić ale zabrakło mi odwagi w liceum nikogo nie obchodzi czy masz problemy czy nie masz
a Gimie raczej też... sczególnie z jutrzejszych przedmiotów-Wychowawcza,polak,matma,biola,fiza,angol(SPR)
Ja po sterylce Lusi też miałam urlop, rodzice nawet chcieli wpisać w usprawiedliwieniu "opieka nad dzieckiem" . Po drugiej operacji zostawała ze 2 tygodnie u babci, bo się o nią baliśmy. Ale u psów nie jest takie skomplikowane, to raczej kołnierzyk wystarczy. A o majteczki też możesz poprosić, może nawet Ci pożyczy, tak jak to było u nas z ubrankiem.
Pilar wszystko będzie dobrze, trzymam kciuki
Heh ... Ale do Kuby nie pasuje leznie tyle godzin ... juz po zabiegu..właśnie idę po kołnierzyk troche krwi było
no widzisz juz po jak się Kuba teraz czuje?
ujdzie
Eeeeeeeee... obija sie sierotka kolnierzem o wszystko...zamiast pić z miski,to liże kołnierz(bo go zgina na misce) troche odżył juz byliśmy na baaaaaaardzo krótkim spacerku ... to sierota prawie fikołki robiła ... o kołnierz zachaczała(byliśmy na polach otaczających moją dzalke bez psów) hmm ... co tam jeszcze ... w piątek na kontrole i antybiotyk, a za 8 dni nazdjęcie szwów...

Czy to mozliwe,że tak prędko po zabiegu juz sie pieszczoch robi ?

Prosilabym o rady Już pare od Olgi dostałam na temat gryzienia (obnizenia hormonów) czy jeszcze jakos mozna to wykorzystac(kastracje) do uspokojenia terminatorka ?
Trza było wziąć spodenki jak Viva była sterylizowana to miała odwiązywane obranko z tyłu i jak wychodziła na spacerek wystarczyło odwiązać sznurek z tyłu... Pilar, ile trwał ten zabieg? tzn u Ciebie? tzn u Terminatora Kuby
Kuba juz kwałek odłamał od kołnierza ... wlanął w taczkę
No zaprowaidziłam go o 8:00 dal zastrzyk jeden,potem drugi od około 8:30 robił,o 9 przyszedł Syn (bo on juz jechał gdzies tam) syn go pilnował itd itp i o 9:36 był juz w domu no i mi sie na dziendobry zrypke dostało od wychowawczyni że nie było mnie na wychowawczej,i że przyszłam na jej drugą lekcje czyli j.polski

Kiedy mam mu to zdjac ? I mam problem ... którą strona bym nie poszła to sa tam psy ktrych Kuba nienawidzi ... i będzie warczał rzucał się itd a jutro mam iśc do weta ... co mam zrobic ? Tata raczej nie będzie miał czasu ..
No cóż.. może nie będzie się rzucał? może będzie zbyt słaby na zaczepki... nie wiem ja zawsze idę tam gdzie chce z psem bo wiem że nawet jeśli jemu się coś nie spodoba to ja mam nad nim kontrolę

spodenki ?? a rozporek kto bedzie do sikania rozpinal ??
te spodenki to były bokserki mojego siostrzeńca tyle ,że wyciełam w nich dziure na ogon Ares nosił je tylko w domu, an adwór je ściągałam, no ale na dwór to chodzilismy na chwilke tylko, żeby sie załatwił i do domu
Kuba dostał trzęsawki u Bęgiera piszczał itd .. boi sie do niego chodzic .. a jeszcze zdjęcie szwów będzie
E spoko za niedługo będzie po wszystkim i aż się zdziwisz że to tak szybko minęło
ale nie wiem jak on sobie to wyobraża bo z zastrzykiem było kiepsko a co dopiero ż wyciągnięciem szwów

Uuu...ale to w sumie krótka, tylko precyzyjna robota moja znajoma tak już opanowała tę umiejętność że swoim suńkom sama ściąga szwy a wetem nie jest
hehe Ale wiesz ... Kube nie łatwo jest utrzymać
Rozumiem kurczę ja tu rzucam takimi hasłami a ciekawe jak ja to będę przeżywać oj pewnie całe osiedle będzie wiedziało... i na czole se wypisze: dlaczego, w jakim celu, po co, i że to nie jest grzech
no dokładnie ja tak samo przezywam

To sie wajola spotkamy w Kucobach
taaa ciekawe czy nasze psiaki się polubią... mój bez kastracji jest raczej tolerancyjny, więc z naszej strony nie spodziewam się problemów
nie wiem jak z moimbędzie
Ojej, a ja się zastanawiam co Ty, Pilar wyprawiasz, że chcesz w Kucobach biegać z Kubą a to dopiero w kwietniu .
Luśce zdejmowano szwy pod głupim jasiem, bo sama nie dała sobie nawet za bardzo brzucha dotknąć. Zmiana opatrunków - brrrr... nawet dzisiaj, 3 miechy po ostatniej wizycie u weta nie chciała wejść - bała się, że znowu jej opatrunki założą...
Strasznie jest niedotykalska...
Porządna dziewczyna z godnością
Racja. Trzeba się szanować.
A z mojego zrobił się... pantoflarz kiedyś był nieufny, też z godnością, nie pozwalał byle komu na bylke co...a teraz? powiesz "jaki fajny" a on już kładzie się i odsłania wszystko żeby się go pogłaskało to co on będzie robił po kastracji??!!
ja sobie marzę,Kasik

bo z zastrzykiem było kiepsko a co dopiero ż wyciągnięciem szwów

Wyciąganie szwów nie boli, nawet nie czuć tego. Wiem z autopsji. Więc pewnie nawet nie zauważy co i jak
Ale on sobie nie daje nic zrobic wetowi po kastracji
Może będzie na gupim jasiu?
może .. oby nie
To zależy czy wet da se radę
mówi ze da rade z synem
No to chyba nie masz się czym martwić
Mój pies lubi gryźć jak mu cos niepasuje

ZaHoryzontem sie prawie przekonał
No jak to pies pies nie powie "odczep się" albo "nie podoba mi się to" tylko będzie warczał albo capnie a to niby czemu ZH miał się przekonać?
Bo ZH sie Kubie niespodobał w Spale
Od jakiego wieku można kastrowac psy?? i czy można to zrobić w momencie kiedy suka ma cieczke ??

jestem coraz bardziej przekonany do kastracji i sterylizacji wszytkich psów, ewentualnie zostawie shile ale to też nie jest pewne, ale psy chce wykastrowac bo dużo problemów z sąsiadami i rodziną podczas cieczek, tyle że Tango ma 7 miesiecy w tej chwili.

I najważniejsza sprawa czy po kastracji nie strace panowania nad stadem?? teraz mam idealny porządek i cała 4ka chodzi luzem po podwórku każdy wie kogo ma sie bać i nie ma spiec, czy jak je wykastruje to sie zmieni??
Tango raczej za młody.. daj mu czas żeby się całkowicie rozbudował tak,jak na samca przystało. niech skończy chociaż rok. A co do Shili to chyba nie można podczas cieczki..
okoliczna wetka też każdemu radzi, aby kastrować psa w okolicach roku życia, a sukę po pierwszej cieczce. W trakcie nie wolno.
Ale są weterynarze, którzy kastrują i sterylizują wcześniej i, wg jakichś tam badań, nie ma to raczej wpływu na zdrowie i kondycję psa...
http://www.klubmalamuta.org/sterylizacja.htm
chodzi mi o oriona czy mozna go w trakcie cieczki diany
To nie ma żadnego wpływu. PAmiętaj, że zanim Twój pies starci zainteresowanie pannami minie trochę czasu. Testosteron w jego organiżmie będzie jeszcze jakiś czas i musi minąć miesiąc, czasem więcej aż pies będzie zupełnie "niemęski" ale zdolności do zapłodnienia już mieć nie będzie.
mam wielkie obawy co do tych zabiegów a czekają mnie 4
Rika miała sterylkę jak miała 8 miesięcy, nie miała jeszcze cieczki i wszystko było/jest oki.....w jej zachwaniu nie zauważyłam odstępstw od normy dzięki temu m.in.Manfres został u mnie

tylko Ciebie Altair..trochę po kieszeni to pociągnie
Lunka ma sterylke w przyszłym tygodniu. Boje się,..


tylko Ciebie Altair..trochę po kieszeni to pociągnie


niestety, ale trzeba, 1 psa na miesiąc pomału i będzie spokój, nie będe sie martwił o zawody i o nocne wycie przy sąsiadach
oby nie miały tego i owego w środku bo wtedy koszt policz razy 2!cena jest wtedy wyższa niż za sukę bo i trzeba usg robić i szukać jądra.u mojego Ziomka nie znaleźli dlatego drugi raz nie będzie cięty.

u mojego Ziomka nie znaleźli dlatego drugi raz nie będzie cięty. wogóle? znaczy że mu się nie wykształciło?
EBONIQUE z tego wynika że nie skoro go nie ma.sama jestem w szoku bo to bardzo rzadkie przypadki.w ogóle ten pies to jedno wielkie nieszczęście ale czasami tak bywa...
pocahontas, mojemu baskilowi przeciez to samo...
wiem Paseczka,pisałam zresztą do Ciebie że na początku krzyknęli mi cenę za wnętra 500zł
+usg 50zł.ale w trakcie operacji jądro okazało się zbitkiem tłuszczu i za operację zapłaciłam 250zł i 50zł za usg.po tym znów usg 50zł ale okazało się że nie ma jądra-przynajmniej go nie znaleźli a przeszukali całą jamę brzuszną,nawet okolice nerek oglądali!!ale niestety na zdjęciach widać jak ma zniszczone jelita przez biegunki
ok.koniec off topa.pozdrawiam

na początku krzyknęli mi cenę za wnętra 500zł
+usg 50zł.
dobrze że nie mieszkam w wawie. I do tego mam zniżkę już u weta więc jakbym chciała sterylizować do 150zł sztuka... Ale jakoś nie umiem się zdecydować na to...

Ebonique, 150 zł za kastracje psa, to cena standardowa i bez znizek... pocahontas pisze tu o bardziej skompilkowanej operacji, związanej z poszukiwaniem jądra... pocahontas, ja się nie znam... w zasadzie moznaby poprosic Rybkę o wyjasnienie, ale czy jądra nie można znaleźć... no nie wiem... one są przecież tak zwanymi powrózkami połączone... no więc, po takim powrózku? jak po nici Ariadny Normalnie u mnie w mieście to cena 200-300zł a im wieksze miasto tym bardziej rośnie.

[ Dodano: 2009-02-01, 17:39 ]

a i pisałam o sterylizacji, bo ja mam tylko suki

no tak, jeżeli chodzi o suki, to cena jest rzeczywiście atrakcyjna. U mnie najniższa, to 180 zł za siberianki i to tylko dlatego, że kastrowałam dwie jednocześnie... Natomiast malamutki i grenlandki w najlepszym wypadku 200 zł...
150 zł - to standardowa cena za kastrację samca.
Wywołana do tablicy napiszę...
W życiu płodowym jądra są w jamie brzusznej. Tuż przed narodzeniem zstępują do moszny, a żyły, tętnice i przewody wyprowadzające z kanalików łączą się w tzw powrózek nasienny- to taki sznurek, który biegnie od najądrza do jamy brzusznej przez specjalny kanał. Czsem, gdy za mało testosteronu lub kanałjest za wąski to jądro nie zstępuje i wtedy jest albo w jamie brzusznej albo wciśnięte w kanał.
Gdy piesek jest młody można podawać mu hormony- testosteron lub hormony stymulujące jego produkcję, jeżeli wnętrostwo to wina hormonów dochodzi do zstąpienia jądra...
Jądra niezstąpione powinny być odszukane i usunięte, ponieważ bardzo często dochodzi do nowotworów takiego jądra...
O całkowitym braku jądra nie słyszałam. Ale skonsultuję to ze spacjalistą i prawdopodobnie jutro dam Wam znać
Ale chcę Wam tylko powiedzieć, że anomalia zdarzają się... Nie dalej jak 2-3 miesiące temu spotkałam Yorka, który był hermafrodytą- USG pokazało, że ma jajniki i macicę (nie do końca rozwiniętą), oprócz tego siusiaka ale nie podwieszonego do ściany brzucha tylko tzw, wstaecznego- jak u kota skierowanego do tyłu (w zasadzi to była przerośnięa łechtaczka). Jąder brak lub szczątkowe... Koleżanka była ze swoją suczką Yorką, więc postanowiliśmy sprawdzić jakie są orientacje seksualne naszego bohatera/ki. 100% chłopak
Z takimi sytuacjami spotkałam się jeszcze kilka razy- zawsze u wysoko rasowych zwierząt...
RYBKA dzięki za łopatologię.
czy chcesz powiedzieć że to jądro gdzieś musi być?
sugerujesz że powinnam zmienić gabinet i zrobić raz jeszcze usg u bardziej doświadczonego weta?tutaj gdzie chodzę na badania jak na moje oko są młodzi weterynarze,leczyć Ziomka leczę u innej bardziej doświadczonej Pani-tak mi się wydaje .ja już nie wiem co mam robić.ucieszyłam się że nie będzie drugiego cięcia...
pocahontas, tak jak napisałam- skonsultuję to z profesorem andrologiem. Ja sama jestem niedoświadczona, więc nie chcę Ci sugerować czegoś czego nie jestem pewna... Nie słyszałąm o zupełnym braku jądra u psa ale to nie znaczy, że to się nie zdarza. Jak czegoś nie wiem to przyznaję to szczerze i staram się uzupełnić braki

W życiu płodowym jądra są w jamie brzusznej. Tuż przed narodzeniem zstępują do moszny, a żyły, tętnice i przewody wyprowadzające z kanalików łączą się w tzw powrózek nasienny- to taki sznurek, który biegnie od najądrza do jamy brzusznej przez specjalny kanał. Czsem, gdy za mało testosteronu lub kanałjest za wąski to jądro nie zstępuje i wtedy jest albo w jamie brzusznej albo wciśnięte w kanał.

czy to oznacza, że gdy jądro nie zstepuje, to nie wykształcają się powrózki?
Powrózki są bo muszą doprowadzić krew do jądra.
Niezstąpione jądro może być aktywne lub niewykształcone do końca i nieczynne. Ponieważ w jamie brzusznej i w kanale jest temperatura ciała, która jest zbyt wysoka dla prawidłowej spermatogenezy (produkcji plemników) to nawet jak jądro jest prawidłowo wykształcone i czynne to plemniki są zazwyczaj słabej jakości. Ale nawet dwustronny wnęter może zapłodnić sukę. Powrózki są wykształcone i biegną w nich żyły, tętnice i nasieniowody... Tylko są często krótsze niż te normalne powrózki sięgające aż do moszny.
Czyli, gdyby, teoretycznie znaleźć powrózek, to po nim możnaby dojść do jądra? Oczywiście spodziewam się, że znalezienie powrózka może być równie trudne co jadra, ale jeżeli mamy do czynienia z wnętrem jednostronnym... to może łatwiej?
Ja mam ciekwą sytuacje, na 1 usg wyszło, że mój pies jest psem w 100%, na drugim, że nie ma jednego jądra... zaraz robie trzecie... bo już nie wiem co myśleć...
RYBKA dowiedziałaś się coś na ten temat?

po długiej obserwacji stwierdzam że Ziomek stał się agresywniejszy w stosunku do innych psów.kiedyś zachęcał do zabawy a teraz jak podchodzi to chwile powącha i cap zębami psa
Na razie popytałam znajomych, którzy już praktykują ale tak jak pisałam- chcę porozmawiać z profesorem zanim coś więcej napiszę
Nie chcę wprowadzić nikogo w błąd... Tym bardziej nie chciałabym podważać bezpodstawnie diagnozy innego lekarza. Więc muszę być 100% pewna zanim coś napiszę... Proszę o cierpliwość, mam sporo na głowie ostatnimi czasy
Pozdrawiam!
ok ok spoko RYBKO.nie ganiam Cię.tak tylko się zapytałam czy coś wiesz.poczekam.pozdrawiam
Już się dokształciłam.
Więc trochę łopatologii, żeby wszystko było jasne...
U zdrowego psa jądra wytwarzają testosteron. Dzieje się to pod wpływem hormonów wydzielanych w podwzgórzu, które wyrzucane do krwi wędrują do jąder i stymuluą je do produkcji testosteronu.
W przypadku psa wnętra poziom testosteronu jest taki sam jak w przypadku zdrowgo psa. Jedynie szanse na zapłodnienie są mniejsze, ponieważ jak pisałam do prawidłowej produkcji plemników potrzebna jest temperatura niższa niż temperatura ciała.
U psów może również wystąpić wrodzony brak jednego lub obu jąder. Gdy brak jednego poziom testosteronu we krwi jest obniżony, jeżeli brak obu- testosteronu we krwi nie ma.
Więc to możliwe, że USG nie wykazało obecności jądra- wtedy oznaczałoby to, że Twój pies ma wrodzony brak jądra.
Żeby mieć pewność przeprowadza się test. Podaje się zastrzyk zawierający hormon podwzgórza- gonadotropinę GnRH (np. Receptal). Po 1 godzinie pobiera się krew i wysyła do laboratorium żeby zmierzyli poziom testosteronu. Jeżeli są dwa jądra (nie ważne czy w mosznie czy w brzuchu) poziom jest prawidłowy, jeżeli tylko jedno to obniżony, jeżeli brak jąder to nie ma testosteronu...
Więc w Twoim przypadku, jeżeli jedno jądro już jest wycięte, a drugiego rzeczywiście nie ma to po podaniu GnRH we krwi nie powinno być testosteronu. Jeżeli będzie (oczywiście w mniejszej ilości niż u normalnego psa) znaczy, że należy poszukać jądra.
Teraz kilka informacji przydatnych w Twoim przypadku...
1. jeżeli pies okaże się wnętrem należy go wykastrować (rak niezstąpionego jądra), najlepiej w wieku do 2 lat
2. jeżeli pies jest wnętrem i nie odszuka się jądra pies może zapłodnić sukę- szczenięta mogą odziedziczyć wnętrostwo i nie będą mogły być użyte do hodowli
3. samce wnętry są agresywne (!)

To tyle z mojej strony
Mam nadzieję, że znajdziesz weta, który zdiagnozuje Twojego psa Zawsze możesz go poprosić o test, o którym Ci napisałam...
Rybka to ja mam jeszcze pytanie. Można osunąć jądro do moszni jakimś tam zabiegiem. Jesli jest dość nisko.

Wiesz coś na temat tego zabiegu? Ryzyko, skutki, następstwa u potomków samca.. wszystko co jest wiadome na ten temat mnie interesuje
Jest możliwe, można próbować. Nikt gwarancji 100% Ci nie da, że się uda. Ryzyko jak w każdym innym zabiegu- związane ze zniczuleniem ogólnym.
Potomstwo będzie w daldzym ciągu dziedziczyło wnętrostwo, to wada genu- jeżeli uda się naprawić skutek to genu już nie jesteśmy w stanie.
Jeżeli pies jest bardzo młody- do 4-5 miesięcy można hormonami ściągnąć jądro do moszny. Nieinwazyjne i bezpieczniejsze niż zabieg.
Ale powstaje jedno pytanie- po co?
Rybka to jeszcze pytanko ode mnie.
Mój Casio to też dziwny przypadek, mianowicie zeszły mu dwa jądra, po czym jedno się cofneło i siedzi sobie teraz w kanale przy samym worku mosznowym. Była już kuracja testosteronowa i nic. Mój wet zaproponował zabieg. Tylko po przeczytaniu twojej łopatologi nie wiem czy nie lepiej go wykastrować- to pies rodowodowy, lecz bez moich aspiracji rozrodczych.

Co Twoim zdaniem lepsze, bo mnie właśnie utrafiłaś słowami ..
Poprostu się zastanawiam. Jest pierszym wnętrem w swojej lini- co mnie troszke zdziwiło... Przynajmniej tak dowiedziałam się od osób, które znają tą linie.

Jutro jedziemy na ostatnie usg, potem pomyślimy co dalej.

Terapia hormonalna odpada- pies jest prawie roczny.

Pewnie podejmiemy decyzje po badaniach.
Skoro nawet po zejściu jądra gen będzie przekazywany dalej, to się nie opłaca nic innego poza kastracją.

[ Dodano: 2009-02-06, 12:38 ]
Odpowiem tak...
Nie ma półwnętra, prawie wnętra czy innych taryf ulgowych. Jeżeli oba jądra nie znajdują się CAŁKOWICIE w worku mosznowym to pies jest niehodowlany. Koniec. Kropka.
Każda wada dziedziczona kiedyś pojawiła się po raz pierwszy, więc czyste linie nie są tu argumentem.
Są dwie opcje...
1. Pies nie jest doskonały- nie używamy do hodowli w trosce o przyszłość rasy- tzw. dobra praktyka hodowlana. Zależy nam na przyszłych pokoleniach i doskonaleniu rasy przez eliminację potencjalnych złych genów.
2. Pies ma "małą" wadę- możemy ją ukryć (np. usunąć jądro aby nie doszło do nowotworu, a do moszny włożyć silikonowy implant albo operacyjnie ściągnąć jądro do moszny). Pies będzie królem ringu, super repem, da duże potomstwo, my będziemy mieli satysfakcję, że zaczęliśmy nową linię albo ulepszyliśmy już istniejącą... Psy o doskonałym eksterierze albo doskonałe do zaprzęgu... tylko za kilka pokoleń może zdarzyć się, że pojawi się ni z gruszki ni z pietruszki wnęter... pierwszy w tej linii! (upsssssss)... a przecież była "czysta"...

Zmierzam do jednego...
Trzeba się zastanowić co jest dla nas ważne- przyszłość rasy czy przyszłość naszej hodowli. Od tego wiele zależy...
Przepraszam za dosłowność i dość brutalne podejście do tematu ale uważam, że w tym temacie nie ma "półśrodków". Za to wiele tematów tabu...
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam.
Pozdrawiam serdecznie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl