alexisend
Witam
Jestem po raz pierwszy na tym forum.
Jakieś trzy tygodnie temu przybłąkał się do mnie pies SH lub mieszaniec do tej rasy bardzo podobny( brak tatuaży).
Pałętał się pod Skierniewicami. Ja już w dwóch miejscach dałem o tym znalezisku ogłoszenie ale na razie bez odzewu.
Ja mogę się nim zająć ale mam już na początku z nim 2 kłopoty.
Pierwszy. Na posesji są już dwa psy( kundle). SH je olewa, ale one na niego ujadają i warczą. Na razie one w dzień zamknięte sa w kojcu a SH biega po podwórku a w nocy mój śpi u mnie w domu a tamte biegają. Podjeliśmy dwie próby żeby się zaprzyjaźniły, ale musieliśmy je szybko rozdzielać, bo lala się krew z kundla. SH właściwie się tylko bronił a kundel zawzięcie atakował. Dodam, że robiliśmy to poza podwórkiem na neutralnym terenie i z jednym tylko kundlem ( drugi był w tym czasie zamknięty)
Drugi. Jak go raz zostawiłem na 5 godzin samego w domu to za wszelka cenę się chciał wydostać z domu demolując wszystko, co mu stało na drodze. Dodam ze pies jest wybiegany, bo z nim na rowerku jeżdżę a jak jestem w domu z nim to on tylko leży i nic nie robi, jest spokojny jak baranek.
Jak ktoś w tym czasie zgubił tego psiaka to proszę o kontakt a jak ma zostać u mnie to proszę o rady jak sobie poradzić z powyżej opisanymi problemami.
Pozdrawiam
Jak go raz zostawiłem na 5 godzin samego w domu to za wszelka cenę się chciał wydostać z domu demolując wszystko, co mu stało na drodze.ten problem dotyczy 90% SH i raczej ciezko lub nie realne jest zeby go zlikwidowac...
Jak go raz zostawiłem na 5 godzin samego w domu to za wszelka cenę się chciał wydostać z domu demolując wszystko, co mu stało na drodzenajlepszym i najskuteczniejszym rozwiazaniem jest nie zostawianie go samego w domu
mozesz probowac go uczyc zostawania (od paru minut zaczac ,potem coraz dluzej)ale to jest dobre w okresie szczeniecym,u doroslego psa,jeszcze ktorego masz od niedawna raczej nie zadziala...
krzysiek, no niestety, sh tak mają i musze cię zmartwić może być tak, ze nic nie pomnoze. Ja od jakiegoś czasu nieskutecznie walcze z moimi lodówkożercami
Propozycje jakie mam dla ciebie ( a nóż zaskutkują ): jak wychodzisz z dmou to przez dłuższy czas przed wyjściem nie interesuj się psem, nie rozmawiaj z nim, nie glaszcz go itp. a już na pewno nie żegnaj się z nim;
mozesz zostawić mu włączone radio albo tv - jak coś bedzie gadać to moze mu będzie raźniej
jesli ma jakieś zabawki to dawaj mu tylko na czas twojej nieobecności, potem chowaj, moze się nimi zajmie
po powrocie do domu też przez pewien czas nie zwracaj na psa uwagi, dopiero jak jemu przestanie się chcieć z tobą witać, zawołaj go i przywitaj się
raczej nie ograniczaj mu powierzchni, tzn. nie zamykaj drzwi do różnych pomieszczeń
na razie tyle przychodzi mi do głowy, wszystko to u mnie skutkuje tyle, ze lodówki nie chcą odpuścić, eh...
powodzenia i nie poddawaj się łatwo
hm... Runa a co zrobią lodówkożercy, jak odwrócisz lodówkę ,,wejściem'' do ściany ?? wejdą od tyłu ?
ani one ani ja
ale mialam na mysli zostawianie je same z taką lodówką (przesuwać przy zostawianu ich samych, jeśli nie jest za cięzka ... )
A może wybuduj kojec dla niego i w dzień zamykaj go- mieszkania nie zdemoluje Ci, ale mogą by problemy z wyciem (zależy jak reaguje na kojec) ewentualnie przyzwyczajaj go od początku (dawaj mu tam jeść, zamykaj go na początek na chwile, później co raz częściej)
mozesz go wybiegac przed samym wyjsciem tak zeby pies nie miał siły ani ochoty do demolki, albo moze klatka była by rozwiazaniem lub kaganiec zawsze to jakies patenty.
Próbuj go tez zostawiac samego w jednym pomieszczeniu a ty wychodz do drugiego tak zeby Cie nie widział...
na moje to skutkowało a i przed wyjsciem zawsze im nagadam ze je zabije jak mi cos rozwala
Ja rano wstaję i bawię się chwilę ze swoim psem. Potem na około 20 minut przed wyjściem do roboty daję psu spokój i ignoruję go. On sobie leży a ja przygotowuję do wyjścia. Potem razem wychidzimy, ja zamykam go w kojcu i głaskam i żegnam, ale bez wylewności. Potem bez słowa wychodze i mni enie ma.
Skutkuje na razie.
Bieganie przed wyjściem jest też skuteczne, ale ja wolę mieć po wysiłku psa na oku. Spacer też jest dobry, ale czasochłonny żeby zmęczyć psa.
Poczytaj "Zapomniany język psów" Nie polecam stosowania całej wiedzy zawartej w tej książce. No chyba że zamiast biegającego haszczaka chcesz mieć cocker spaniela kanapowego?
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl