ďťż

alexisend

Napisała do mnie kobieta, że chce oddać sh, bo pies sika w domu ... Licze na to, że przekonam kobietę, aby spróbowała rozwiązać ten problem, a nie odrazu psa oddawała. Prosze Was więc o rady, pomysły jak ten problem można rozwiazać??


ale sika, bo jest rozpuszczony? sika, bo nie jest nauczony czystości? sika, bo robi na złość? sika, bo znaczy wszystko, co jego? czy sika, bo ma problemy z utrzymaniem moczu?
A może sika bo ma wadliwy układ moczowy?
Albo nie trzyma moczu bo ma zrytą (zniszczoną) psychikę?
Zadałam jej kilka pytań i poprosiłam aby opisała mi to dokładnie, ale na razie czekam na odpowiedz.


Z jakiego rejonu Polski jest ta kobieta? Może bezpośrednia wizyta i diagnoza problemu pomoże.
moja suka ma 3 lata i tez czasem sika w domu jak zostaje sama żeby mi pokazać, że jest niezadowolona, ale już rzadko się to zdarza. Jak do mnie trafiła miała rok i wcześniej była psem łańcuchowym po przejściach, wtedy notorycznie sikała w domu, ale udało mi się ją oduczyć. Teraz wystarczy, że przed pozostawieniem wyjdę z nią na spacer, a zazwyczaj jest ok. Czasem tylko jakiś mały foch

[ Dodano: 2008-03-18, 13:49 ]
Ja myślę, że problem z sikaniem jest na tle dominacyjnym.
Raczej pies sika z powodu poczucia samotności. Domownicy śpią, albo ich nie ma i to jego jako szefa stada stresuje.
Wie, że jeżeli nabrudzi to ktoś się nim zajmie i to posprząta.

Jeżeli chodzi o ilość, to raczej zbadałbym mu poziom minerałów (niedobór sodu i potasu) i nerki.
Może ma arytmię?

Ja bym spróbował ustawić prawidłową chierarchię w "stadzie".

Tak myślę, ale nie koniecznie to może być prawdą...
ja miałam psa który robił to "po złości" ... wystarczyło zostawić psa w domu dosłownie na 5min a on już załatwiał się.. (normalnie bez problemu by wytrzymał) a nie miał pies żadnych chorób ani problemu ze zdrowiem. jedynym problemem było to że nie dało się go samego ani na moment w domu zostawić..

[ Dodano: 2008-03-18, 14:41 ]
I tu niestety odesłać trzeba do książki "Zapomniany język psów".
A dlatego niestety, że nie uważam żęby nadawała się do stosowania na SH.
Ale jak nie można inaczej...
Myśmy pieska nauczyli w dwa tygodnie załatwiać potrzeby na dworze , na początku zdarzało mu się przypadkiem zrobić w domu, potem sam z siebie nauczył się sygnalizować, ze chce wyjść.
Nagradzaliśmy za każde siku na zewnątrz ( dropsami jogurtowymi- które uwielbia), a jak w domu zdobił, to dostawał mały opierdziel (bez przesady oczywiście, bez krzyków,bez klapów na tyłek itp) Przez jakiś miesiąc upominał się o dropsy, potem jakoś zapomniał sam z siebie o dropsach.
Co prawda, jak zostanie sam w domku, to zdarzy mu się siknąć na przedpokoju, ale jeszcze nie wiem czy to "na złość" czy przypadkiem, no ale nie jest to sytuacja, która zawsze się powtarza, więc mam nadzieje, ze to przez jego młody wiek (niecałe 5 miesięcy).

Wydaje mi się, ze każdego pieska można nauczyć wszystkiego, oczywiście nie krając za to co już się wydarzyło, tylko przeciwdziałać aby się nie wydarzyło, no i nagradzać za dobre zachowanie, oczywiście do przesady nie jestem za bezstresowym wychowywaniem, bo to wg mnie też nic dobrego. Trzeba znaleźć złoty środek innej opcji nie widzę.

Ps. No teraz przeczytałam wypowiedź pani, która ma problem z psiakiem i muszę przyznać włosy mi dęba stanęły.... właściwie, to chyba powinnam sie wstrzymać z moją wypowiedzią jeszcze pół roku jak Brego nam dorośnie
Asica, tutaj problem nie jest z sikaniem.
Sikanie to tylko efekt problemu jaki występuje.
Tu chodzi o zbudowanie prawidłowych relacji w stadzie.
Ale bez dokładnej obserwacji nie da się powiedzieć jasno co i jak zrobić.
Trzeba dogłębnie zbadać problem aby w miarę dokładne rozwiązanie problemu zaistniało.
Ale ja pisze w pokręcony sposób
Generalnie, może wystarczy tylko pokazać psu kto rządzi, a moze trzeba będzie więcej pracy włożyć i wtedy zajmie to nawet kilka tygodni.
Jeżeli będe mógł pomóc to moje gg jest do dyspozycji.
Radowan, no po przeczytaniu tego co wcześniej było "ukryte" tj opowieści pani dlaczego chce oddać psa, też doszłam do wniosku, że nauczenie wychodzenia na dwór to nie wszystko, bo psu z czasem różne rzeczy do głowy mogą przyjść.
Jednak dalej twierdze, że psa można wszystkiego nauczyć jak i oduczyć, potrzebny jest tylko upór właściciela no i sposób (niestety problem polega na tym, ze ten nieszczęsny sposób trzeba znaleźć)
Współczuje właścicielce, że się poddała, trzymam kciuki, może jednak coś spowoduje, ze się zaprze i postanowi "walczyć" z pieskiem.
A jak reagowali i reagują na to jej sikanie ? Czy karali ją długo po fakcie, czy reagowali złością..? Może pies sobie skojarzył jakoś źle fakty, typu nasikał w domu, więc szedł od razu na spacer.. (czyli nagroda) itd.
Mnie zastanawia to:

Początkowo myślałam, że może przeziębił sobie drogi moczowe i popuszcza, tym bardziej, że w międzyczasie przytrafił mu się stan zapalny worka napletkowego. Byłam z nim z tym schorzeniem u weterynarza, przez 3 tygodnie płukałam mu worek napletkowy w roztworze leku(zapomniałam nazwę) . Przez kilka tygodni było OK, cechy stanu zapalnego ustąpiły. Byłam z nim na kontrolnej wizycie u lekarza i powiedział, że z psem jest wszystko w porządku. Po kilku tygodniach piesek obsiusiał ścianę ponownie, potem znowu i znowu. A teraz robi to kilka razy na dobę.
Może pies ma znowu zapalenie?? Zadałam to pytanie tej kobiecie i na razie czekam na odpowiedz. A co myslicie o zastosowaniu klatki, jako legowiska dla psa, gdzie byłby zamykany na noc???
klatka fajny pomysł. Pytanie tylko czy właściciele dadzą rade psa nauczyć spania w niej. Żeby nie było tak, że psa na mus wciskają do klatki na noc. Jeżeli psiak na początku w ogóle nie bedzie chciał wejść do niej, to nauka będzie bardzo dłuuuuuuuuuuuga. Ale zawsze warto spróbować.
Odnośnie jeszcze sikania, choć już nie dotyczy pieska tej kobiety, co w marcu chciała z tego powodu go oddać ( ciekawe, jak to się potoczyło). Otóż moja 3 -letnia husky bardzo często siusia z emocji. Jest po schronisku i to pewnie ma też wpływ. Z dywanem ledwo sobie poradziłam. Z czasem jakoś mija jej to, ale np. ostatnio po ucieczce, gdy wróciła, nasiusiała na wycieraczkę, pewnie ze strachu, bo wiedziała, że źle zrobiła, ale ja nigdy na nią ręki nie podniosłam i nawet nie krzyczę. Było mi jej żal.
Nie potoczyło się, a toczy...
Pies jest ewidentnym dominantem i na moją wiedzę jego zachowanie to właśnie prezentowanie tego.
Kobieta razem ze swoją rodziną powoli, ćwiczeniami przebudowuje hierarchię w domu panującą.
Po około 2-3 tygodniach piez zaczyna inaczej się zachowywać...
I kombinuje co jest grane?
Natomiast ta pani ma dużo samozaparcia i widać, że się stara...
I ja myślę, że będzie ok

[ Dodano: 2008-04-17, 20:44 ]
Bardzo mnie raduje ta wiadomość! Z suczkami tej rasy chyba jest nieco łatwiej.

[ Dodano: 2008-04-17, 20:47 ]

Nie potoczyło się, a toczy...
Pies jest ewidentnym dominantem i na moją wiedzę jego zachowanie to właśnie prezentowanie tego.
Kobieta razem ze swoją rodziną powoli, ćwiczeniami przebudowuje hierarchię w domu panującą.
Po około 2-3 tygodniach piez zaczyna inaczej się zachowywać...
I kombinuje co jest grane?
Natomiast ta pani ma dużo samozaparcia i widać, że się stara...
I ja myślę, że będzie ok


No to sie cieszę ,ze są postępy, DZIĘKI WIELKIE RADOWAN ZA POMOC A powiedz mi czy udało Ci się ją odwieść od oddania psa juz na dobre?
Jak narazie kobieta powiedziała, że zrobi absolutnie wszystko co można żeby psa przywrócić do normalności.
Nie wiem czy go odda czy nie.
To już jest jej dylemat, a z tego co widzę kobiecie zależy żeby został u nich...
Ja chce pomówc psu i jak na razie powolutku zaczynam widzieć efekty.

Masz najprawdopodobniej najbardziej uległego psiaka wg hierarchii. my nie jesteśmy jednym stadem więc nie ma czegoś takiego jak hierarchia. Psiaki uwielbiają rytuały i jak dla mnie to albo to jest związane z rytuałem, który kiedyś psiak sobie wyrobił, albo raczej ze schroniskiem- i jak dla mnie bardziej prawdopodobne.
Psiak lubi rytuały owszem, ale sa one podkreśleniem stanowiska w stadzie.
Z obserwacji wiem, że pies w "stadzie" w którym jest jasno ustalona hierarchia (pies ma swoje miejsce i jest traktowany adekwatnie do niego) psy sa spokojniejsze i bardziej zrównoważone.
W sytuacji gdzie pies nie ma klarownych sygnałów może dojść do dwóch sytuacji:
-jeżeli pies jest uległy, to w jego świadomości pogłębi się stan zdezorientowania i będzie robił wszystko, aby jakos się odnaleźć w tym stadzie.
-pies dominujący będzie próbował przejąć kontrolę nad stadem, co wcale nie znaczy, że będzie czuł się lepiej. Spotkałem sie kilka razy z przypadkami "stad" w których pies rządził, ale bardzo chętnie oddał przywództwo innemu członkowi rodziny.

Ja zawsze tym, którym staram się pomóc mówię żeby przestali myśleć jak ludzie a zaczęli jak psy.
To naprawdę pomaga w budowaniu PRAWIDŁOWYCH relacji człowiek-pies.
Trudno mi jest ocenić sytuację Twoją, ponieważ mam za mało informacji. A i to często nie wystarcza, bo zdarza się, że niektóre szczegóły umykają.
Wtedy konieczna jest obserwacja naturalnego toku życia danego stada.
Im dalej od czasów schroniskowych, tym rzadziej siusia. Co do hierarchii to na pewno suczka przyjęła, że jest niżej od człowieka i nie ma problemów. Mam natomiast jeszcze owczarka i jamnika i wśród tej trójki ona jest górą. Ona podchodzi do ich misek, a one nie mają prawa. Najniżej jest owczarek, bardzo spolegliwy pies.
Radowan, zgodze się z Tobą w 100% co do tego że powinniśmy zacząć myśleć jak psy... tzn Ci co wiedzą dużo o psach, to myślą jak psy ale są osoby które kompletnie nie mają pojęcia o ich psychice i później często słysz... "bo pies mnie zdominował" ;/ ale to wcale nie pies zdominował tylko my nauczyliśmy go niepożądanych zachowań, nawet nie wiedząc o tym, a później najprościej jest zgonić na psa. Pies nie żyje "nad" czy "pod" nami- on żyje obok
Absolutnie się nie zgadzam z tym, że psy i ludzie mieszkające razem to nie jedno stado. To tylko niektórzy ludzie tak uważają, natomiast dla psów rodzina , z którą mieszkają to całe stado. Natomiast prawdą jest, że od człowieka zależy kto ma "dominować". Są różne charaktery zarówno u psów, jak i u ludzi, dlatego czasami zdarza się, że pies ma silniejszy charakter od z natury spolegliwego, niekonsekwentnego człowieka.Ale przecież to właśnie charaktery wpływają na to, kto rządzi w stadzie.
ja stoje przy swoim... stado=jeden gatunek
I masz prawo myśleć jak chcesz...
Tylko jak wyjaśnisz pilnowanie przez owczarki stad owiec?
Ba, nie tylko psy są do tego używane.
Doskonale do pilnowania owiec nadaje się połączenie samca lamy i samicy osła...
Jak wytłumaczysz współpracę psa lawinowego czy stróżującego?
Rytuały?
Do czego one służą?
I dlaczego pies zachowuje się tak a nie inaczej w jednej rodzinie, a w drugiej ten sam pies jest całkiem inny?
Jest taki jeden gość od "zaklinania" koni, jest Jane Fennel są inni behawioryści i fachowcy.
Poczytaj lub posłuchaj co mają do powiedzenia a zobaczysz jak łatwo jest zrozumieć i dojść do porozumienia z każdym, absolutnie z każdym zwierzakiem na tej ziemi, które ma mózg...

Zresztą, co ja będę przekonywał... Wiesz na pewno lepiej...

A jak tak twierdzisz, to podaj mi dowody na poparcie tej tezy...
Chętnie podyskutuję na ten temat
"Radowan" - miałam zamiar dokładnie to samo pytanie zadać "marzanie". Odbieram to jako takie przekomarzanie się, aby postawić na swoim. "Stado = ten sam gatunek" to nieprawda. Nie trzeba nawet polecać lektur. Oprócz tego co się czyta , czyli teorii, ważna jest "praktyka". Za dużo czasu w życiu spędziłam z różnymi czworonogami, aby nie znać ich psychiki. Od urodzenia chowam się w przeróżnym i licznym zwierzyńcu. Obecnie mam husky, owczarka , jamnika i kota i wspólnie tworzymy całe nasze stado. Mamy ustalone role i każdy wie, co może. Kot wie swoje i psy, a mnie uważają za przewodnika stada. Zresztą a propos lektur to bardzo lubię czytać na temat psów i nie spotkałam się z tezą "marzany" ( ani w lekturach, ani w życiu).
Mialam nie pisac do tego postu ale po przeczytaniu waszych wypowiedzi dodam troche od siebie. Mialam 4 psy w swoim zyciu w tym 3 sama wychowalam. Nie jestem psim ekspertem ale metoda prob i bledow oraz czytajac ksiazki o psach i tresurze mysle ze udalo mi sie je wychowac OK. Przynajmniej z ostatnim psem nie mialam zadnych problemow z posluszenstwem czy podporzadkowaniem przewodnikowi stada, ale po tym co zobaczylam na kanale National Geografic w Nowym Yorku to doslownie galy mi wylazly . Jest program pod tytulem " Dog whisperer" czyli zaklinacz psow ktory prowadzi pan Cezar Milan. Gosc jest niesamowity. Ma u siebie swore okolo 40 psow wszystkich ras poczawszy od czulaly i jamnika na husky, owczarkach, pudlach, pitbulach,rotwailerach itd. . Wszystkie te psy zyja w zgodzie, traktujac Cezara jako psa przewodnika. On z nimi trenuje , chodzi na spacery, karmi je. Prowadzi tez klinike rechabilitacyjna dla psow. Na przyklad zabiera psa ktory jest nieposluszny lub agresywny, lekliwy do siebie i w towarzystwie jego zbalansowanej swory psychika tego psa dochodzi do siebie. Jezdzi po calej Ameryce pomagajac w najgorszych przypadkach psow dla ktorych mialo nie byc nadzieji i mialy byc uspione. On sam mowi ze nie trenuje psow tylko ze rechabilituje psy a trenuje ludzi zmieniajac ich podejscie do psow do ich psychiki i zachowan. Polecam wam bardzo ksiazke jego autorstwa pod tytulem Cezar Milan " My way" niestety jest w jezyku angielskim. Zawiera wszystko poczawszy od wyboru szczeniaka i czy ktos wogole powinien brac psa i jaka rase na ciezkich przypadkach agresji, psychozy i nieposluszenstwa skonczywszy. Mozecie zajzec na jego strone internetowa.

[ Dodano: 2008-04-20, 06:55 ]
No piękne stado - 40 psów w zgodzie!!! Zainteresowałaś mnie tym facetem.
Wracając jeszcze do rytuałow. Owszem, psy je uwielbiają, widzę to na moich psiakach, ale rytuał, a stado to dwa rózne pojęcia.
Nie nie chce się przekomarzać, ani stawiać na swoim... może ten artykuł wszystko wyjaśni co miałam na myśli http://www.amichien.pl/art_pies_dominacja.htm , a co do książek, to od Fennelowej już się odchodzi. A jeżeli chodzi o szkolenie psów to polecam "Najpierw wytresuj kurczaka" bardzo fajna książka choć jak dla mnie 1 rozdział był masakryczny no i "Sygnały uspokajające"

a co do książek, to od Fennelowej już się odchodzi

Od margaryny też się odchodzi, bo się okazało, że masło, które samo odchodziło wraca do łask.
Nie chodzi mi o to, że Fennel jest boginią...
Co do tego artykułu...
Karmienie na przykład.
Jak masz możliwość, poobserwuj minimum 3-4 dobrze, podkreślam dobrze zsocjalizowane psy. Jak podchodzą do szczeniaka, w jaki sposób maskuje stado obecność właśnie szczeniaka. Jak jest szczeniak karmiony i co robi się dla niego.

Poza tym gdzie tam jest napisane, że pies człowieka nie traktuje jak członka stada?
Tam jest napisane o pozytywnym wzmocnieniu i motywowaniu psa do działania.
Co popiera wielu szkolących czy układających psy.
Osobiści jeden jedyny raz w mojej karierze doszło do tego, że musiałem stoczyć walkę z psem.
Ale tylko dlatego, że pies nie chciał na żaden z możliwych sposobów oddać władzy.
Sam jestem przeciwnikiem zakładania kolczatek, łańcuszków zaciskowych i innych tego typu urządzeń.

Ale to nie ma nic do rzeczy z tym jak pies nas widzi.
Kiedy psycholog naprawia człowiekowi rozum, to wchodzi w niego. Utożsamia się niejako, zachowując jednocześnie zdrowy rozsądek.
I to jest normalne.
Chce się zrozumieć jakąś społeczność, lub zaistnieć w niej należy zacząć zachowywać się jak ona.
I nie ma żadnych wątpliwości. Trudno być np. zaprzęgowcem, nie czując tego wszystkiego.
Ile razy widzi się jak dana subkultura używa własnynch, tylko sobie zrozumiałych sygnałów porozumiewawczych.
Ale jeżeli chce się złapać porozumienie z psem, to takiego człowieka uważa się za trochę niepoważnego.
Nawet ta kobieta (nie pamiętam jak się nazywa) która w Kongo łaziła z gorylami twierdzi, że dopiero kiedy zaczęła zachowywać się jak one, zaakceptowały ją i stała sie niejako jedną z nich.
I z każdym zwierzakiem jest tak samo...

Tyle, że psychologów zwierząt i behawiorystów traktuje się jak szurniętych:)

I z własnego podwórka... Kiedy brałem się za układanie pierwszego psa, stosowałem najbardziej aktualne wówczas metody treningowe. Cała moja robota szła bardzo opornie. Dopiero jak podszedłem do psa jak pies, kiedy pies mnie rozumiał, praca poszła o wiele sprawniej.
Ziewałaś kiedyś przed rozwścieczonym psem?
Albo oblizywałaś się?
To spróbuj...
Szybciej pies się uspokoi jak wtedy kiedy będziesz do niego przemawiać jak człowiek do psa...

Tyle ode mnie:)
Czytałam artykuł . Facet ma rację, ale Ameryki nie odkrył. To o czym pisze, każdy, kto kocha i zna dobrze psy o tym wszystkim wie. Zawsze rozśmieszały mnie uwagi typu: "jedz przed psem", czy "ignoruj psa przy powitaniu " . U mnie psy jedzą dokładnie razem ze mną , a na powitanie nie wyobrażam sobie, aby je ignorować. I facet dobrze radzi tym, którzy tego jeszcze nie odkryli, bo dopiero uczą się poznawać psy. Ale...ja w ogóle nie czuję związku z tematem, że niby "stado=ten sam gatunek".

że niby "stado=ten sam gatunek". definicja stada http://pl.wikipedia.org/wiki/Stado

[ Dodano: 2008-04-20, 21:40 ]
Hmm ja częściowo muszę zgodzić się z Radowanem. Choć metody wychowawcze to tylko środek do osiągnięcia wybranego celu i jako taki musi być indywidualnie dobierany do osobnika. Posiadam dwie suki adoptowane. Jedna od samego początku jak ją mam była bardzo uległa natomist druga przysporzyła mi dużo kłopotów swoimi dominacyjnymi zapędami. I tutaj pani Fennel miała zastosowanie.
marzata, znalazłaś definicję, sztywną, ogólną formułkę. Stado to wspólna grupa, tworząca rodzinę , zdobywająca wspólnie pożywienie i strzegąca siebie nawzajem. Pies od wiek wieków przydomowił się i nie zdobywa sam pożywienia, pilnuje i strzeże pana, a pan dba o niego. Na pewno nie żyją psy obok nas, ale z nami. Ja z moimi psiakami żyję razem, nawet w domu jedzą, dużą część dnia spędzamy razem. Ale nawet dziecko może żyć obok matki, jeśli nie poświęca mu dużo uwagi i nie ma z nim dobrego kontaktu.
A ja z góry przepraszam za złośliwość...

Marzata: weź tą definicję pokaż swojemu psu. Naucz go czytać i rozumieć tekst.
Na końcu wytłumacz mu, że Ty jesteś człowiek, a on jest pies. I wtedy na pewnozmieni się jedo podejście do Ciebie.
Człowiek jest istotą rozumującą (czasami). Potrafi wyobrazić sobie i postrzegać. A jego największą słabością jest próba zaszufladkowania, zdefiniowania, uporządkowania świata.
Stąd definicje... Których, jakby nie było, zwierzęta nie rozumieją.

A teraz przypomniał mi się jeden z filmów dokumentalnych. Nie pamiętam niestety tytułu.
W filmie tym grupa naukowców próbowała nauczyć latać gęsi, które wychowywali od pisklaków. I co ciekawe, gęsi nie odbierały ich wg. definicji, a według własnego systemu wartości. I o dziwo, udało się.

A taka jeszcze prośba:
Wytłumacz mi proszę, jak to się dzieje, że pies i kot żyją pod jednym dachem i są pokojowo nastawione do siebie, podczas gdy ten sam pies nie przepuści żadnemu kotu na podwórku, a ten sam kot innego psa nie będzie tolerował?
Jak to się dzieje, że psy, konie, owce, koty, kurczaki i inne potrafią zyć razem z zgodzie?
Same z siebie...
Dlaczego zwierzęta wychowane od małego tak bardzo siebie wzajemnie tolerują, a już wprowadzenie do stada. przepraszam, do grupy dorosłych, jest problemem (możliwym do zrealizowaniea oczywiście).
I mówię tu o różnych gatunkach zwierzaków...
I o to właśnie chodzi!
Nie wystarczy czytać definicji innych i sztywno się ich trzymać, a podać kilka przykładów z życia wziętych!
Radowan to co napisałeś ma sens, ale to wytłumaczcie mi w jaki sposób pies może nas zdominować?? Bo ja najbardziej tego nie rozumiem. Bo tak naprawde każde zachowanie można wytłumaczyć (są to błedy w wychowaniu) ale dlaczego ludzie zganiają wszystko na psy?? że to one są te złe??
Ja uważam, że Ci ludzie, którzy zwalaja winę na psy są niezbyt mądrzy i swiadczy to o ich ograniczoności. Moim zdaniem z wychowaniem psa to jak z dzieckiem - niektóre też potrafią zdominować matkę. Wszystko kwestia charakteru obydwu stron i umiejętnego podejścia ze strony wychowawcy. Są też szczególne przypadki - zarówno u psów, jak i u ludzi. To jest temat rzeka, a Radowan lubi sie rozpisywać i z pewnością rozwinie kwestię, aby rozwiać twoje wątpliwości...
napewno, ale pisze sensownie i lubie czytac jego wypowiedzi

No miło mi....


ale dlaczego ludzie zganiają wszystko na psy?? że to one są te złe??

Ja zawsze i wszędzie powtarzam, że winę za złe zachowanie ponosi nie pies, a jego przewodnik.
To jak pies będzie ukształtowany zależy od wielu czynników.
Od hodowcy u którego szczeniaki dorastają.
Od tego w jakim wieku są odłączane od suki/stada.
Od tego jak przewodnik i jego rodzina podejdzie do psa.

Z każdego psa da się zrobić bestię, jak również potulną owieczkę.

A jak wygląda dominacja?
Przykłady z życia... (autentyczny, sprawdzony)
AM w tym przypadku
Zaczyna się od tego, że właściciel pozwala psu na leżenie na jego ulubionym fotelu.
Potem pies zaczyna powarkiwać jak ktoś zbliża się do jego miejsca.
Następna jest micha i jedzenie.
Dochodzi do tego, że właściciel musi wychodzić z kuchni jak pies je.
Każdy ruch człowieka wówczas to jest atak...
W przewodniku rodzi się strach

Rottweiler jako przykład drugi...
Pies na spacerze decyduje co ma powąchać, kiedy się zatrzymać a kiedy iść.
Nie atakuje nikogo ani niczego, ale jest dość mocno pobudzony.
Pies zaczyna decydować kto może a kto nie może wchodzić z przewodnikiem w kontakt.
Kiedy przewodnik idzie sam przez podejrzane tereny pies idzie przodem.
Sam decyduje o tym kto jest potencjalnie niebezpieczny i podejmuje samodzielne działanie.
Przewodnika cieszy to, że pies go broni.
Dochodzi do sytuacji, że przewodnik wchodząc z gościem do domu zostaje przywitany zębami i warczeniem...

Sytuacja trzecia ON...
Ze stada zostaje w wieku 6 tygodni niecałych pies.
Jest to pierwsze zwierzę nowych jego właścicieli. Pies pochodzi z hodowli (bezpapierowej), która szczyci się tym, że ich psy są nieustępliwe i jak na ON dość mocno wyrośnięte.
Nowi właściciele pozwalają psu na ucieczki, robienie czego sobie zachce i ataki na inne zwierzęta.
Dochodzi do tego, że przestaje pies słuchać właściciela.
Ale niewypełniając jego poleceń nie okazuje uległości i nie wykazuje oznak uspokajania.
Pies ewidentnie ignoruje swojego przewodnika.
Dochodzi do sytuacji w której pies ucieka z podwórka i atakuje spokojnie idącą około roczną suczkę i jej opiekuna.
Odprowadzony za wszarz do kojca atakuje z całą zajadłością osobę, która go tam odprowadziła.

We wszystkich trzech przypadkach jest pokazana dominacja oraz spowodowane złym zachowaniem przewodnika (świadome lub nie) oddanie przewodnictwa.
Sytuację pierwszą udało się załagodzić korzystając m.in. z doświadczenia p. Fennel...
Dzisiaj pies jest potulny jak owieczka i bardzo fajnie się zachowuje.
Pozycję przewodnika oddał dość łatwo, bo objął ją z przymusu niejako...
Drugi przypadek zakończył się atakiem psa, ale właściciel zachował zimną krew. Pies dostał na odlew kopa i to go przystopowało.
Kilkukrotnie zdarzało się, że pies powarkiwał jeszcze na obcych, ale wtedy już wystarczyło podniesionym głosem psa uspokoić, a gościowi wytłumaczyć aby ignorował zwierzę.
Trzeci przypadek, niestety przegrany zakończył się walką w kojcu. Pies ugryzł człowieka który go wprowadził do kojca. Na szczęście nadgarstek uratował zegarek, który wyłapał zęby.
Walka trwała kilka minut (dosłownie) i zakończyła się poddaniem psa.
O dziwo właściciele psa zamiast zastanowić się nad tym, że zrobili źle, mieli pretensje do tego który sprowadził psa na ziemię, że jest sadystą i idiotą.
Nie rozumieli nawet tego, że pies nadal ich ignorował, a tylko przy tej jedenj osobie uspokajał się i spokojnie leżał albo beztrosko się bawił.
Doszło do tego, że jedynym sposobem wyprowadzania psa była kolczatka.
Jednak pies zaciągnął się na niej i spacery przestały być przyjemnością.
Dzisiaj widzę tego psa jak siedzi w kojcu i nie wychodzi na spacery, bo jest nieobliczalny.

Te trzy przypadki pokazują jak łatwo i nieświadomie możemy dać psu do zrozumienia, że on rządzi.
Zignorowanie pierwszych objawów dominacji pozwala uniknąć takich wydarzeń.
Dlatego im wcześniej pies, czy jakiekolwiek inne zwierze zrozumie, że jest częścią stada i musi podporządkować się przewodnikowi i hierarchii, tym szybciej będzie radosny i sam będzie czerpał przyjemność z obcowania ze swoimi bliskimi.
Dlatego podkreślam po raz kolejny:
-pies to pies i nie myśli jak człowiek
-człowiek chcąc porozumieć się z psem powinien wejść na sposób myślenia psa
-winę za złe zachowanie psa ZAWSZE ponosi człowiek

To chyba tyle na tą opowieść:)
Jak trzeba będzie, chętnie powiem coś jeszcze:)
A w tym przypadku, sikającego psa jest co najmniej kilka symptomów dominacji
Ale o tym opowiem, jak uda się wypracować jakiś postęp...
ale się rozpisałeś

Jezu...
A czy popychanie w kierunku złym psa, utrwalanie w nim niepożądanych nawyków nie może prowadzić do dominacji?
Czy dominacja nie może być wynikiem błędów w wychowaniu?
Dominacja jest właśnie jednym ze złych zachowań psa.
Niepożądanym.
Czy ja piszę tak bardzo niewyraźnie?

Marzata powiedz mi ile Ty masz lat?
Bo mi właśnie zabrakło słów...

no już nie denerwuje się
buziak dla Ciebie :*
Odnośnie dominacji, to ja mogę powiedzieć o moim malamucie. Generalnie jest to pies z silnym charakterem, ma typowe cechy przywódcy. Słucha sie w sumie tylko mnie. Nie raz próbował ustawiac cała rodzinę Wystarczyło, ze pozwoliłam mu decydować kiedy może wejść na kanapę, ale musiał zejść kiedy mu kazałam. Z miejsca po kilku takich wejsciach na kanapę zaczął na nas warczeć jak np. kazaliśmy mu zejśc z drogi ( lezał w przejsciu) lub zejść mu z kanapy. Psa szybko sprowadziłam na ziemię i juz jest spokój Niemniej jednak taka pierdoła jak to ,ze pies sam moze decydowac kiedy wejdzie na kanape, a juz uznał ,że nas zdominował - bo jak byś to nazwała inaczej Marzata?
Ale przecież np. husky są z natury uparte i to, że na wolnym spacerze ( nie przy treningu czy biegu), takim swobodnym spacerze uprze się na jakieś miejsce do wąchania to w końcu nic złego. Tak mi się wydaje, choć może nie mam racji. Moja suka uwielbia poza bieganiem takie spacerki z wąchaniem, nie odbieram jej tej przyjemności i czasami dosyć naczekam się, kiedy porządnie coś obwącha. To też psu potrzebne i chyba nie od razu dominacja, jak myślicie...Jak rozłozy się na środku podłogi to nie ruszy się, ale nie warczy, po prostu ma ogromne zaufanie. Przesuwam ją, ale nie warknie ani trochę. Czasami na spacerze złapie coś do pyska, a ja boję się, że się zadławi to jej wyrywam, trochę warczy, ale zawsze da sobie wyjąć. Czy Wasze husky też takie uparciuchy, czy to od razu zdominowanie człowieka...Ta rasa jest specyficzna i ja muszę mieć do mojej psinki psychologiczne podejście i co rusz wymyślać nowe sztuczki, aby ją ustawić po swojemu.
http://www.wesolalapka.pl...&id=41&Itemid=9
Ok marzata...
Powiedzmy, że częściowo przyjmuję argumenty...
Ale tylko częściowo, co nie przeczy mojej teorii i zasad pracy z psami.
Ja do każdego piesa podchodzę indywidualnie.
Nie zakładam czy to jest dominacja (chociaż z mojego sposobu wypowiadania się można tak wnioskować) czy strach, czy jakakolwiek inna teoria.
Może faktycznie szufladkuję trochę swoje spostrzeżenia.
Jednak praca jaką wykonuję jest zawsze dobrana pod kątem jak najmniejszej siły.
W mojej praktyce nie sprawdziła się jednak zasada zastępowania (przywoływanie psa zamiast zwalenia go z fotela np.) ponieważ zdarzało się że pies łapał właśnie takie zachowanie jako dobre i oczekiwał nagrody.
Warczenie i leżenie nasiliło się.
Podobnie w przypadku psiej własności...
Tak więc dominacja dominacją, strach strachem ale naprawiać zachowanie psa trzeba...

I tyle
czyli wypośrodkowaliśmy ;d
pozdrawiam

[ Dodano: 2008-04-22, 22:56 ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl