alexisend
OTO CO NAPISAŁ ANDRZEJ WILCZOPOLSKI
No cóż, dzięki wam za miłe słowa, ale do spotkań na trasie to przez najbliższe lata npewno nie dojdzie. Jak to mawiają " życie to ból", no i poboli mnie jeszcze długo. Jest czasami tak, że człowiek musi wybrać. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a w tym wypadku ważniejsze dla mnie jest utrzymanie rodziny i chyba za to nikt mi głowy nie zmyje. Koniunktura w mojej branży się tak zmieniła, że nie stać mnie na zatrudnianie tylu pracowników co poprzednio a i dochodów jest tyle co nic, więc tym samym nie mam terz wogóle wolnego czasu a i kasy na np. zawody czy inne przyjemności tym bardziej. Tak to więc sprawy się potoczyły, a nie mogłem pozwolić aby takie psy się marnowały, więc wyjechały odemnie cztery młode gronki. Reszta w postaci dwóch najstyarszych grenlandów oraz pozostałych trzech malamutów pozostała w domu i pozostanie do końca na zasłużonej emeryturze. Mój czas można więc określić jako przeszły.
Wszystkim wam natomiast życzę wszystkiego co najlepsze, spełnienia swoich zaprzęgowych i nie tylko, marzeń i dziękuję za dotychczasowe wspólnie spędzone chwile, które dla mnie były zawsze miłe, chociaż czasmi było nerwowo,ale to jest w ten sport wpisane niejako z urzędu.
Do Jędrusia, na gruszki czasami może wpadnę a i śliwek może po drodze gdzieś uzbieram, to pokosztujemy
Pozdrawiam serdecznie, trzymajcie się !!
Z dogolandi...
Nie przekreślaj jeszcze wszystkiego. Nigdy nie wiemy co kryje się za najbliższym zakretem...
Mój czas można więc określić jako przeszły.Andrzej - Twój czas nie jest przeszły - nawet jesli nie możesz jechać na zawody, możesz pomóc nowym maszerom odnaleźć właściwą droge w tym sporcie. Chyba dla Ciebie zawsze psy były na pierwszym miejscu i tego możesz uczyć innych.
Pozdrawiam
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl