ďťż

alexisend

Co sądzicie o tym gatunki pokrewnym fantastyki? Co w nim cenicie, co wam siępodoba? Jakie jest wasze ulubione sf? Czy wolicie sf w wydaniu książkowym czy na ekranie?


Lubie sf i wciaga mnie tok samo jak fantastyka Uwazam ze science fiction jest rownie ciekawe. Co to ksiazek bardzo lubie Star Crafta. Ksiazka powstala na podstawie gry, o ktorej chyba kazdy slyszal
No to niespodzianka, ja nie słyszałam
Ja lubię wszystko, co pozwala się oderwać od rzeczywistości, czyli sf także Szczególnie lubię książki pani Norton, która moim zdaniem jest prawdziwą mistrzynią sf
Jeśli zaś o filmy chodzi... Teraz kręci się raczej filmy z gatunku łagodnego sf, które poza paroma wyjątkami rozgrywają się na Ziemi, a całe sf polega na tym, że dzieje się to 10 czy 15 lat w przyszłości. I za takimi filmami nie przepadam. Za to starsze filmy, których akcja rozgrywała się na innych planetach czy cuś w tym stylu (co ja szczerze mowiąc wolę) są po prostu żałosne... I tak jak w starych filmach fantasy dobijają mnie smoki na zasadzie 'owiń go prześcieradłem, doczep skrzydła i będzie dobrze', tak tu dobijają mnie np. tekturowe statki kosmiczne Po prostu załamać się można. Dlatego ja zdecydowanie wolę czytać niż oglądać...
Kod: książki pani Norton czy mówisz o Mery Norton autorce "Gałki od łóżka"? ;D hehe moja ukochana (m.in.) ksiażka z dawnych lat

hyhy masz racje Crytha.. jeśli filmy sf to tylko nowoczesne (:P) ale gdziejace sie gdzieś tam w odległej galaktyce "ta ta tarata tara taratatara taratata - Star Wars Episode II - ta laaaa " starsze filmy typu Star wars (będę się już opierać na SW) są okropne.. hehs ogladać sie tego nie da.. nei no moze i da, ale robocik typu "nakładamy na człowieka pare blach i wszytsko jest okey" mnie nieco... heh... no nieciekawią

ogólnei mówiac jeśli sf to tylko dobrzy i sprawdzeni autorzy.... i tylko tylko tylko tylko tylko KSIAŻKI noo poza Star Wars (czy jest moze napsiana ksiażka? )


Z tego co wiem, to jest
A jeśli chodzi o 'panią Norton' to chyba mało precyzyjnie się wyraziłam - Andre Norton Możesz ją znać z cyklu 'Świat Czarownic' A jej trylogia o Królowej Słońca to dla mnie sama esencja sf O Mery Norton nie słyszałam, ale skoro ją chwalisz, to zapytam o to w bibliotece
Kod: Możesz ją znać z cyklu 'Świat Czarownic'  A jej trylogia o Królowej Słońca to dla mnie sama esencja sf heh aaaa też ja znam to jest dopiero klasyk sf ;D

Kod: O Mery Norton nie słyszałam, ale skoro ją chwalisz, to zapytam o to w bibliotece chwale? no cóż dobra książka do poczytania młodszym kuzynom do poduszki po prostu dzieciaczki dostają gałke i mogą podróżowac gdzie chcą hehe kiedyś nei mogłam bez niej żyć teraz mój entuzjazm nieco osłabł ale warto przeczytać choćby siostrze do poduszki (P.S. mozna sie nieźle pośmiać )

ahhi jeszcze nei wiem czy za bardzo zalicza sie to do sf ale czytałam kiedyś neizłą ksiażke o tytule "Amulet" zabijcie mnie ale autora nei pamietam, chyba Nesbit'a.. ale głowy nie daje za to ;D cos w stylu gałki tyle ze dziejace sie właśnei bardziej w swiecie sf.... ogólnie jeśli ktokolwiek ją kiedykolwiek dorwie niech zaklika po prostu tak dawno nei czytałam tej ksiażki (dałam komuś do przeczytania i już jej z powrotem nei dostałam ) i chetnie przypomne sobei niektóre rozdziały (to tak poza tematem )
Offiecko -> są książki, ja mam np. trzy z serii 'Uczeń Jedi' o Qui-Gon Jinnie i Obi-Wanie Kenobim. I całkiem mi się podoba
W ogóle lubię Gwiezdne Wojny To jest chyba taki kiczowaty wytwór popkultury, zlepek różnych rzeczy podobających sie ludziom, ale i tak mi się podoba Trzeba mieć fantazję, żeby wymyśleć tyle planet z tak różnorodnymi mieszkańcami...
Poza tym lubię jeszcze Matriksa Oczywiście głównie pierszą część, która niosła jakieś przesłanie, zasiała wątpliwość, dała do myślenia, a nie części 2+3, które polegają na biciu się :]
Poza tym oglądałem kiedyś taki staaary film (zapomniałem jak sienazywa ) o tym jak dwa superkomputery (amerykańsci i radziecki) nawiązują połączenie i obejmują władzę nad światem (może brzmi mało ambitnie, ale film jest naprawdę dobry).
I na tym się chyba konczy moja przygoda z sf.. Książek żadnych nie czytałem, a filmy tylko beznadziejne były...
Cytat: Offiecko -> są książki, ja mam np. trzy z serii 'Uczeń Jedi' o Qui-Gon Jinnie i Obi-Wanie Kenobim. I całkiem mi się podoba wiesz co?przejade sie tam do ciebie i poczytam a tak serio... czy są to ksiażki na podstawie filmu czy odwrotnie ??
Zapraszam, zapraszam
Hmm... one są chyba inspirowane filmem Bo tu akurat się pojawiają postacie z filmu. Ale są też książki niezwiązane bezpośrednio z sagą Skywalkerów, choć ich nie czytałem
raczej książek sf nie czytam->mam uraz po S.Lemie..'

za to podobaja mi się komixy z klimatu cyberpunk ^^
np Ghost in the shell
ma tiaki fajniutki klimacik ;P
hmmm ja nigdy nie lubiłem SF... tak jak feanin zraziłem się Lemem... komiksów jednakowoż też nie bardzo lubie, ale musze powiedzieć, że czasami sięgam po nie z nudów ... tylko co ja poradzę że poprostu lubię jedynie fantasy
Jeśli chodzi o SF powiem szczerze nie przepadam... (Lem a jak )
Fakt Star Wars oglądałam, ale szczerze powiedziawszy na Episode II usnęłam jak małe dziecko ...

Ależ ten Lem namieszał Jeśli ktoś się zniechęcił Lemem, to ja mu jedno powiem: ludzie (no dobra, elfy ), zapomnijcie o Lemie i weźcie coś innego, bo naprawdę nie wiecie co tracicie
Nie, nowa trylogia GW jest okropna. Chodzi mi głównie o okropne dialogi... W momentach, kiedy się od aktora oczekuje trochę emocji, się dostaje suchą gadkę na poważnie
Ale sam świat i pomysł GW mi się bardzo podoba Choć przyznam się starej trylogii nie oglądałem
Nie mogę się doczekać aż zrobię sobie (zrobimy, hehe ) malutki sześcioodcinkowy maraton Star Wars. Nie jestem jakimś wielkim fanem tego cyklu, ale myślę że jest to taka klasyka, że wypada znać, choćby jako element kanonu s-f. Nowa trylogia wypada bardzo mizernie, szczególnie razi płaska i nijaka psychologizacja postaci, porównajcie je sobie choćby do zawadiackiego Hana Solo potrafiącego trafnie wszystko spuentować z odpowiednią dla siebie dawką ironii. Czyli, tak jak mówi Lorin, dialogi kuleją, zgadzam się z tym. Albo romans Anakina - w porównaniu do związku Lei i Skywalkera ze starej trylogii jest to chyba flirt przedszkolaków... Ale mniejsza z tym, nie będę sie już pastwił nad panem Lucasem
natomiast co do Lema... Nie zgadzam się z Wami do końca Gość jest piekielnie inteligentny, a jego gra słów nieraz powodowały mój szczękopad z wrażenia . Fakt, nie da się tego czytać, choć jest kilka historyjek które nawet mi się spodobały Mimo wszystko mam dla niego wielki szacunek
Ja tam czytałem "Solaris" i mi się bardzo podobało. No dobra moze nie bardzo, ale i tak fajne było Oprócz tego czytałem jeszcze "Przygody pilota Pirxa" i ze dwie chyba "Bajki robotów" I muszę powiedzieć, że nie rozumiem waszej niechęci Może to i troche takie smętne jest ale mi się podoba
No w sumie rzeczywiście Lem taki najgorszy nie jest, ale widzisz, Lórin, każdy lubi co innego, a przyznac trzeba, że Lemem akurat nie każdy się zachwyca
Przyznam, przyznam Tak jak dla niektórych entuzjastów fantastyki Silm jest nie do przełknięcia
Ja osobiście za Lemem nie przepadam,z tego co pamiętam czytałam "Bajki robotów" ( mam uraz na całe życie) więcej po jego tworczość nie sięgne. Za to wspominane tu gdzieś "Gwiezdne wojny" poprostu uwielbiam. Jakoś przemawiają do mnie moze to i tandetne SF jak niektorzy pewnie stwierdzą, ale ja tam to abrdzo lubie, miecze świetlne, rycerze jedi, mieszkańcy innych galaktyk.
Cytat: Jakoś przemawiają do mnie moze to i tandetne SF jak niektorzy pewnie stwierdzą, ale ja tam to abrdzo lubie, miecze świetlne, rycerze jedi, mieszkańcy innych galaktyk. hehe nei ma to jak królowa Amidala kłopoty planety Nabooo czy kondregacja handlowa jedyny minus SW? to ze z biednego małego geniusza Anakina zrobili idiotycznego Vadera
'Solaris' ogladalam film i szczeze to po jakis 30 min przelaczylam bo bylo tak nudne ze nie dalo sie na to patrzec.
Co do GW to czy ktos moze ogladal juz III cz.? Od niedawna jest w kinach. Ja mialam ta przyjemnosc widziec i stwierdzic, ze to kolejna porazka Lucasa po II cz. Naprawde, spodziewalam sie ze bedzie duzo lepsze, a tu strasznie dluuuugie, nudne dialogi i zdazenia ktore powiiny wzroszac i nie wywieraja zadnego wrazenia. Jedyne co dobre to efekty. Ale chyba tylko na efekty chodzi sie teraz na GW^^
Ja oglądałem epizod III :] No cóż, jak mówiłaś, efekty specjalne był niezłe Szczególnie fajnie wyglądają sceny batalistyczne. Te myśliwce się tak ładnie rozbijają Ale nic głębszego tam nie ma, dialogi są sztuczne Obi-Wan oświadcza Padme, że Anakin przeszedł na Ciemna Stronę, a ona z zimną krwią tłumoczy że nieprawda :] Jak to napisał pewien recenzent: jedyne inteligentne zdanie z GWIII to to, co mam w podpisie jak Amidala komentuje przemianę Republiki w Imperium: "Więc to tak umiera demokracja... wśród burzy oklasków..." A na dodatek to zdanie zostało zaporzyczone przez JL :]
heh ja jeszcze nie miałam okazji ogladać... hmm i po przeczytaniu waszych postów troche mój entuzjazm zmalał.. ale nie na tyle, by nie pójść... ide na SW III i nic mnei nie powstrzyma mozliwe ze Lucas nieco hmm nie wykonał poprawnie swego zadania.. ale zawsze to w koncu SW
- Obi-Wan? tego imienia już dawno nie słyszałem.
- Jak dawno?
- Bardzo dawno.

hehs
Oprócz tego czytałem jeszcze "Przygody pilota Pirxa" i ze dwie chyba "Bajki robotów" I muszę powiedzieć, że nie rozumiem waszej niechęci Może to i troche takie smętne jest ale mi się podoba
Zgadzam się całkowicie Z książek Lema (opowiadań?) czytałam właśnie te dwie pozycje, i mi się podobały
Chociaż ogólnie niezbyt lubię SF, to w SW zakochałam się (ale obejrzałam całkiem niedawno...). A książki Star Wars chciałąbym przeczytać. I tak najbardziej to mnie rozbroił komentarz mojej koleżanki (która SF i fantasy nie cierpi), mówiącej "słyszałam, że Zemsta Sithów w ogóle nie trzyma się książki". Jakiej książki?

A z książek jeszcze, to jest wspaniała "Gra Endera" Orsona Scott Carda. Właśnie czytam 3 część. Pierwsza mnie zachwyciła, nie mogłam się oderwać od książki
Lema nie czytałam, bo odradziła mi to własna matka. A co do SW: uwielbiam, ale tylko i wyłącznie starą sagę. Niestety, jak to często w życiu bywa, ciąg dalszy nie dorósł do pięt oryginałowi. Może i efekty specjalne są bardziej do śmiechu niż do podziwiania, ale przynajmniej ma to jakiś klimat! Niestety o nowej sadze nie można już tego powiedzieć. Cóż, przerost formy nad treścią.
Dużó było o Lemie i o GW. A co sądzicie o Matriksach? Którą część lubicie najbardziej? Od strony technicznej? A od strony, powiedzmy, przesłaniowej? Jak oceniacie pomysł, że ludzkość jest wykorzystywana przez maszyny jako baterie, ale żyje w błogiej nieswiadomosci?
Jeśli chodzi o Matrixy do zdecydowanie I

Pozostałe dwie części jak dla mnie za dużo efektów specjalnych i bądźmy szczerzy zrobione tylko i wyłącznie dla kasy

Też tak sądzę... Jedynka była the best A pozostałe...szkoda gadać...może i efekty specjalne były dobre, ale przesłanie zerowe A Lema nie czytałam... Tyle o nim mówicie, że chyba muszę się przekonać, jak źle pisze i pożyczę sobie z biblioteki
Matrix 1 tu się z wami zgodze. Jednakże pozostałe częsci też nie byly jakieś tam najgorsze. Matrix ma w sobie jakąś siłe, która ściaga ludzi przed ekrany.

Wtrącając coś na temat Gwiednych wojen i ich ostatniej części tj. "Zemsta Sithów" obejrzałam i nie wiem co wam się nie podoba. Luckas zrobił tą część jak pozostałe i w pewnych momentach efekty specjalne wmurowywały w fotel kinowy, zwłaszcza na początku filmu wspaniałe akrobacje myśliwcami. Jedyna co mi się nie podobało to walka Anakina z Obi-wanem: po pierwsze za bardzo nie było widać nic poza smugami mieczy świetlnych, a poza tym scena końcowa w której Anakin się zapala od lawy- widac było na pierwszy rzut oka że to efekt pracy komputera. Ogolnie po obejrzeniu filmu ejstem jednak zadowolona.
Nie wiesz co nam się nie podoba? To samo co nam się nie podoba w Mrocznym Widzmie i Ataku Klonów Ale co by nie mówić, efekty są ok
A jełśi Matrix, to koniecznie jedynka. Tylko ona miała jakąś filozofię, była oryginalna, przemyślana. Mogła zwrócić na coś uwagę, zszokować, zaskoczyć Po prostu mnie się bardzo podoba pomysł, że cał świat jest iluzją, przysłona 'prawdziwego świata'. I podoba mi się postać Cyphera, który podsuwa pytanie cyz lepiej żyć w błogiej nieswiadomości czy znając niekiedy straszliwą prawdę
Matrix 2&3 to po prostu porażka NIC w nich nie ma absolutnie... (no dobra, coś tam się znajdzie ) Ale to po prostu głównie bijatyki, wybuchy, walki itd.
Matriix 2 ogladnełam tylko początek i wielkie dzieki.. dalej nie.. zwykła po prostu strzelaninka.. faceci w okularkach.. nieee zero tresci

Cytat: A jełśi Matrix, to koniecznie jedynka. Tylko ona miała jakąś filozofię, była oryginalna, przemyślana. Mogła zwrócić na coś uwagę, zszokować, zaskoczyć Po prostu mnie się bardzo podoba pomysł, że cał świat jest iluzją, przysłona 'prawdziwego świata'. I podoba mi się postać Cyphera, który podsuwa pytanie cyz lepiej żyć w błogiej nieswiadomości czy znając niekiedy straszliwą prawdę o tak popieram
Tak Matrix jedynka był nalepszy, do inncyh części nie bede się przyczepiać. Dyplomatycznie przemilcze tą sprawe. Jednak nie były ona takie najgorsze.

Za to przypomniały mi się jeszcze dwa całkiem fajne seriale mianowicie "Star Trek" i "Gwiezdne wrota". Żałuję, że nie ma teraz "Star Treka". Bardzo podobały mi się te seriale, pamiętam, że jak miałam chyab 8-9 lat to zawsze w sobotę zasiadałam ok. 11 z moim wujkiem przed telewizorem i oglądaliśmy ten serial. " Gwiezdne wrota" obejrzałam nieco później w wieku chyba 12 lat i też zostały mi po tym filmie miłe odczucia. Ciekawa jestem czy wy oglądaliście te seriale i jak wam się podobały
Star Treka też oglądałam, ale to było bardzo dawno i powiem szczerze, że mi się to nawet, ale szczerze powiem, że tylko te wcześniejsze

ale swoją drogą to jak sie jest dzieckiem to się chyba wszystko równo chłonie, dopiero potem wszystko wychodzi w praniu

hmm gwiezdne wrota.. czy mówisz o tym filmie co za pomocą jakichs tam wrót zcasu przenieśli sie m.in. do świątyni i małej wioski an pustyni.. to był chyba jeden naukowiec i żołnierze... nie pamiętam... ale czy to to?
mhm...to chyba to też kiedyś oglądałam ten seria i przyznam, że bardzo mi się podobał Za to za Star Trekiem nie przepadałam...Nie wiem, czemu.. Ale Gwiezdne Wrota były the best Szkoda, że już tego nie puszczają w TV...
To nawet na pewno to. Ten naukowiec przenosił się z żołnierzami przez wrota, bo chciał odnaleźć żonę, która porwali mieszkańcy z jednego ze światów( o ile dobrze pamiętam #-o ), a poza tym był ciekaw jak żyją inne cywilizacje, które odkryły możliwości wrót czasu na długo przed nim samym i naukowcami amerykańskimi.Fakt szkoda że juz tego nie puszczają.
no wiec skoro to to o czym mówie to film zasluguje na wielkie
ehh szkoda... wielka szkoda.. choc może puszcza go jeszcze z tego co pamietam to on zwykle tak w grudniu latał
Pewnie w niedługim czasie znów go powtórzą, znając polską telewizje. Być może tak koło grudnia leciał nie pamiętam, ale ja mam słabą pamięć do tv, bo rzadko ją oglądam, a filmy najczęsciej oglądam w kinie lub na komputerze. Pamiętacie jeszcze jakiś film SF??Bo ja narazie nie mogę sobie żadnego przypomnieć. #-o ( ah ta moja skleroza ).

Pamiętam za to książki, które czytałam w zeszłe wakacje to byly dwie książki braci Arkadija i Borysa Strugackich, ale oczywiście nie pamiętam tytułów: jedna bylą chyba o wyprawie na Marsa,a druga nie pamiętam ( ale sobie przypomne, chyab że ktoś również czytał te ksiażki i poratuje ).
Swego czasu na TV4 leciał trójodcinkowy film TV na podstawie "Diuny" F. Herberta. Zrobili go, moim zdaniem, bardzo dobrze, wiernie oddali przesłanie książki. Jedyne co mnie raziło, to te oczka Fremenów, które wyglądały bardzo nienaturalnie. W "Dzieciach Diuny" (ta sama produkcja i ci sami aktorzy) wyglądało to lepiej. Oglądał ktoś? I co myślicie o "Diunie" jako książce? Mnie się bardzo podobała, za wyjątkiem "Boga Imperatora Diuny", który był niestety nudny jak flaki z olejem. A "Obcy, ósmy pasażer Nostromo"... Miodzio...
Diuna świetna książka, tego trójodcinkowego serialu o którym mówisz nie widziałam, czytałam tylko książki. "Obcy ósmy pasażer Nostromo" poprostu boskie ze jadnym zamachem fajny film SF i horror, naprawde świetny film taki straszny i strasznie fajny.
hmm...mnie się zawsze wydawało, że "Kula", "Armageddon" itp, to sf, ale to są bardzo znane filmy, a wy zastanawiacie się, jakie znacie jeszcze sf...hmm...teraz, to ja zwątpiłam heh... ja uważam, że Kula była the best potrafiła trzymać w napięciu i miała niesamowitą fabułę...nie jakaś strzelanka albo film nakręcony na potrzeby wielu widzów... niesamowity pomysł i wykonanie... a co wy o tym filmie sądzicie??
Kula.. hmm... moim skromnym zdaniem beznadziejny film, kompletnie mi się nie podobało, raczej nie w moim stylu. Za to uwielbiam wspomniane wcześniej"Gwiezdne Wrota", ale nie wiem czy mówimy o tym samym filmie, bo to, co ja znam to na pewno nie jest serial Kurt Russell rządzi Był też kiedyś podobny film do "Gwiezdnych Wrót", trochę zgapiony, a zwał się chyba "Żółnierze Kosmosu". Ogólnie film słaby, ale występowały tam takie odjazdowe potworki podobne do wielkich pająków, które robiły niezłą jatkę (ogólnie, film dość krwawy). Potworki były w porządku

Czy ktoś wspominał może o serii "Obcych"? Uwielbiam pierwsze 2 cześci, a szczególnie pierwszą, kolejne były coraz mniej horrorne niestety. Pamiętam jak oglądałem "Ósmego pasażera Nostromo" dobrych kilkanaście lat temu. Środek nocy, ciemny pokój i mój walnięty kuzyn, który nastraszył mnie tak, że omal nie umarłem W ogóle przeżywałem swego czasu małą manię na punkcie Aliena, miałem nawet przyjemność poznać osobiście twórcę tej postaci, pana Gigera, co wspominam do dziś.
No, Obcy też był świetny, ale nie wiem czemu, bardziej podobał mi się Obcy Vs. Predator Hmm...a co do Gwiezdnych Wrót, to ja też widziałam tylko serial, no ale może zrobili też film...nie wiem, nie widziałam... czy Ty też mówisz o takim filmie z takimi dużymi, okrągłymi wrotami... wchodziło się przez nie do innych planet, światów...pamiętam taką dość charakterystyczną postać: murzyn, łysy, z jakimś znaczkiem na czole...nie pamiętam dokładnie...serial leciał bardzo dawno, kilka lat temu...pewnie w filmie to nie było takie samo, ale sądzę, że fabuła powinna być przynajmniej podobna...
Film był przed serialem. Widziałam go już ze trzy razy. Serialu jeszcze nie, ale może się trafi. Ja w ogóle mało telewizji oglądam...
nio ja tez nie oglądałam serialu a filmik i owszem

co do obcego.. hmm lubię lubię

nie wiem czemu ale filmy SF bardziej mi się podobają niż książki (może to zrażenie po tym Lemie)

możliwe
No tak niby Lem, super pisarz, ale jego bajek robotów jakoś nie trawiłam....i ogolnie ni eprzepadam za ksiązkami SF, wole tradycyjne fantasy:)
Ja science fiction wolę filmy od ksiażek. Ale książki też lubię. Wogóle fajnie się czyta science fiction, fantastyczne czy przygodowe, bo pozwalają się oderwać od codziennego życia.
A może byś rozw2inęła swoją myśł?? Dlaczego lubisz cztać te książki konkretniej, jakie ci się spodobały, a jaką książkę czytałaś ostatnio...

P.S. Proszę, pisz trochę bardziej rozbudowane posty, które coś wnoszą ciekawego do tematu... (tego wymaga regulamin)
Przepraszam za te krótkie posty, ale ostatnio nie mam weny
No więc ostatnio czytałam po raz tysięczny Władcę
Książki przygodowe, fantastyczne i sf lubię czytać, ponieważ pomagają się oderwać od codziennego życia, a często bardzo tego potrzebuję. Moim zdaniem to jest właśnie najfajniejsze w książkach, że pozwalają się tak oderwać od świata rzeczywistego. Filmy też uwielbiam oglądać, ale film trwa ok. 2 godzin i się kończy, a normalne życie toczy się dalej, normalnie. Książkę się zwykle dłużej czyta.
No i to jest chyba główny powód dla którego lubię takie książki. A oprócz tego: fajnie jest po prostu czytać to, co ktoś wymyślił od podstaw. Cały świat. Tak jak Tolkien, który wymyślił Śródziemie ze wszystkimi szczegółami. Ja bym tak nie potrafiła, bo za bardzo bym się wzorowała na tym, co już wcześniej powstało.
Ja Nie Lubię S-F ...:P Moim Zdaniem Jeden Z Gorszych Gatunków ( Bez Obrazy), Nic Nie Przebije Fantasy...
Ja Nie Lubię S-F ...:P Moim Zdaniem Jeden Z Gorszych Gatunków ( Bez Obrazy), Nic Nie Przebije Fantasy... Uzasadnij proszę w łaski swojej czemu gorszy

Dis połst łil NOT selfdistrakt, ez aj hew resiwd noł respons

PS Popieram Elendila, zalecam naukę poprawnego pisania
Ja żadnej książki s-f nie przeczytałam, i nawet mnie do tego nie ciągnie. Po prostu idea walki na statkach kosmicznych z robotami czy czymkolwiek innym nie jest dla mnie wystarczająco interesująca. Wolę zdecydowanie tradycyjne fantasy od s-f, chociaż fantasy również nie należy do moich ulubionych gatunków. Ale i tak jest wiele razy lepsze od s-f
Ja ogólnie lubie s-f, chociaż nie czytam jej duzo bo nie zawsze jest dla mnie zrozumiała
Ja nienawidzę S-F... zapewne jest to uraz do Lema ([*] dla pisarza, bo wielki był, choć go nie rozumiem )... poprostu jakoś do mnie to nie dociera... wolę i zawsze wolałem perspektywę Fantasy... światów epickich przygód

Po za tym nie wiem akurat czemu, ale zawsze wszystki s-f kojarzą mi się z takimi szarymi blokami, brakiem kolorów, nudą, brakiem jakichkolwiek uczuć... nie wiem czemu tak jest, ale tak to odczuwam....
S-F to jedno z moich ulubionych tematów. Może, czemu sobie cenię, i kogo?
Fantastyka-naukowa to przedewszystkim próba logicznego wytłumaczenia zjawisk i wydarzeń nielogicznych. Pełno neologizmów ze świata zaawansowanej technologii, wysoce rozwinięta technika, mnogość światów, nie ograniczająca się zazwyczaj do jednego kontynentu czy planety. To wszystko stanowi jednak kotwicę, nie pozwalającą fantastyce naukowej zanórzyć się w morzu mistycyzmu, jaki spotykamy w klasycznym fantasy. To że wierzenia, bóstwa i cała astralna otoczka, jest przedstawiona w sposób naukowy i traci swój mistyczny charakter, nie jest złe... jest po prostu inaczej przedstawione.
Lema podobnie jak przedmówca, nieznoszę, bo jest PRLowską zbrodnią przeciw literaturze S-F, tak samo jak Schab z bigosem, był Gomółkowskim antybiotykiem dla tradycyjnej kuchni naszego narodu.
Ja osobiście gustuję w klasykach.
Alfred Elton Van Vogt, był jednym z OJCÓW Science-Fiction i zasłynął głównie dwoma ksiązkami. "Producenci Broni" i "Sklepy z bronią na Isher".
Autor stawia sobie za cel stworzenie idealnego społeczeństwa, a raczej stworzenie wzorcowego systemu, który balansowałby odwieczną nierównowagę między Obywatelem, a Władzą. Buduje świat przyszłości, którą rządzi potęzna dynastia Isher. W tym świecie, państwo koegzystuje z potężna agencją "Producentów Broni". Owa organizacja wytwarza broń osobistą, dla zwykłych obywateli, służącą jedynie do obrony, nigdy do ataku. Dzięki lepszej i bardziej rozwiniętej technologii, taki zwykły blaster, wytwarza wokół swego właściciela pole ochronne, zabezpieczające go przed jakąkolwiek ingerencją. Trzeba na takiego delikwenta wielkie działo laserowe, żeby go zniszczyć, a zatem jest to nie opłacalne. Dzięki takiej zależności. Obywatel zabezpiecza się przed ewentualnością siłowego przejęcia władzy nad jednostką. Państwo nie jest w stanie wprowadzić terroru, ani dyktatorskiego zamordyzmu, ale obywatele muszą przestrzegać prawa, bo inaczej broń ich nie ochroni.
W ten sposób Obywatel rośnie w siłę, razem z państwem, a nie państwo zniża się do poziomu obywatela(co jest wyniszczające, dla władzy). Niestety Autor doszedł do wniosku, że potrzebny jest pomost między oba siłami. Ktoś kto zapobiegnie ewentualnemu, przechylaniu szali, na kozyść jednej, bądź drógiej strony. Stworzył zatem postać niestarzejącego się Roberta Hedrocka, który jest obustronnym Agentem, i gdy pojawia się jakaś sytuacja kryzysowa, ten dołącza się do jednej bądź drugiej strony. Żeby było ciekawie... ten człowiek tysiąc lat wcześniej załozył pod innym nazwiskiem, agencję Producentów Broni. Genialny naukowiec i ALTRUISTA. Co więcej, za każdym razem gdy w dynastii Isher panuje Cesarzowa, Pan Hedroc przybywa na dwór, żeby ją poślubić. Zaszła kolejna ciekawa sytuacja, bo owy człowiek, poślubia w "Producentach Broni" swoją wnóczkę , a za razem praprapraprawnóczkę, a zarazem praprapraprapraprapraprawnóczkę itd.
Jest to klasyczne S-F. Lewitujące nad ziemią pojazdy, budynki o wysokości wielu tysięcy metrów,statki kosmiczne, zaawansowana broń energetyczna, podróże do innych galaktyk z prędkością szybszą od światła, oraz wielka sieć informacyjna, łącząca wszystkich użytkowników elektronicznych mediów, która dziś nazwanaby została internetem.
Czemu powyższy tekst jest wytłuszczony? Takie niby, zwykłe standardy, coś zupełnie oczywistego w S-F... no teraz tak Ale ten pan, wydał "Producentów Broni" w 1946 roku! W rok po zakończeniu II Wojny Światowej i jeszcze za czasów Stalina, wymyślił cos, na co Bill Gates i jego koledzy wpadli blisko pół wieku później. Broń energetyczna, pola siłowe. Piszę o tym dlatego, że wszystkie, ale to wszystkie rozwiązania znane nam z Gwiezdnych Wojen, Star Treka, Babilonu 5, czy Pilota Pirksa, to nie oryginalne pomysły, ale powtarzane, skalkowane wzorce z powieści Alfreda Eltona Van Vogta. Oczywiście niuanse jak miecze świetlne, tudzież teleportacja, to takie ozdóbki do całokształtu, ale jednak nadal świat, w którym osadzono akcję, jest marną kopią Isaacka Asimova, czy A.E. Van Vogta.
Co do braku uczuć w S-F, to wielce błędne stwierdzenie. Cóż... trzeba wiele dzieł S-F przeczytać, by móc taką opinię wystawić, a ja mogę ze swojej strony powiedzieć, że znajdą się pełne uczuć utwory Fantastyczno-Naukowe.

Polecam

Ja żadnej książki s-f nie przeczytałam, i nawet mnie do tego nie ciągnie. Po prostu idea walki na statkach kosmicznych z robotami czy czymkolwiek innym nie jest dla mnie wystarczająco interesująca. Wolę zdecydowanie tradycyjne fantasy od s-f, chociaż fantasy również nie należy do moich ulubionych gatunków. Ale i tak jest wiele razy lepsze od s-f
A że tak się spytam. Na jakiej podstawie Towarzyszka uznaje wyżsość Fantasy nad S-F, skoro "żadnej książki s-f nie przeczytała". ? Czy to nie jest trochę cyniczne stwierdzenie?
Swoją drogą, jeszcze nigdy nie spotkałem się z walką z robotami na statkach kosmicznych? Czy można, prosić o tytuł i Autora? Może sobie rzucę okiem.
Hej Gabrielu! W pełni zgadzam się z twoją opinią co do SF! No poza może jednym : że Stasio L jest PRL-ską zbrodnią przeciw .....itd Np. Gdyby nie napisał takiego początku w Astronautach nikt nigdy by nie wydał książki ( za co wstydził się - za ten początek ), ale myślę, że Solaris, Niezwyciężony, Dzienniki gwiazdowe - z którego chyba podróż 26 (nie pamiętam) była przez wiele lat zakazana a pan Lem niewygodny dla uwczesnego PRL-u w pełni rekompensują trudny charakter wielu powieści i niestety niezrozumienia, a przede wszystkim niedocenienia przez krajanów.....Cóż Aczkolwiek nie neguję, że SF włącznie z Lemem może się nie podobać. Po części zgadzam się też z porzednikami : czyste SF jest faktycznie na pierwszy rzut oka bardzo sterylne, wydawałoby się wręcz wyzbyte jakichkolwiek uczuć - no poza latami 60 tymi, gdzie poza fobią kosmitów, kosmos opisywany był jako słoneczne światy- weźmy np taki film "Alien", Blade runner", "Odyseja 2001", ......to aż ciary przechodzą... oczywiście na pierwszy rzut oka. Bo np. Solaris właśnie pana Lema to oprócz poznawania nowej planety to podróż w głąb siebie, miłości pomiędzy dwojgiem ludzi ( polecam też "zimny" film Soderbergha który przez cocacolowców - sam czasami piję - i hoddogowców made in Usa został wyśmiany, bo oni przecież wolą skomplikowanych bohaterów, którzy z najbardziej absurdalnej sytuacji i oczywiście w ostatniej chwili wychodzą cało z przysłowiowym "Fak.... na ustach ), czy piękny" Blade runner " z Fordem w roli głównej gdzie poluje na roboty wyłapując je min poprzez robienie testów, by w pewnym momencie zostaje mu zasugerowane przez jedną z ofiar aby takowy test przeprowadził na samym sobie ( motto: roboty stają się bardziej ludzkie niż ludzie ). dla mnie osobiście dobre SF niczym nie ubiega od dobrego Fantasy, kryminału, westernu....itd Podkreślam dobrego!!!!!!!!!! I też kwestia, czy mamy szczęście sięgnąć poraz pierwszy za dobrą powieść z danego gatunku, czy też knota który odstraszy nas na dobre! ps. polecam Aldisa, Van Vogtha, Silverberga, Dicka, Asimowa, Herberta (Dune) , oczywiście też nie wszystko tych pisarzy. A czytaliście " Czarnoksiężnika z Archipelagu- cała tetralogię , Lewą rękę ciemności? dobra już dwunasta zaraz zaczyna się straszenie......czmycham
Ojej! Ja strasznie nie lubię s-f. Jednak walka na miecze i łuki bardziej mnie fascynuje od walki na lasery i miecze świetlne... A poza tym średniowieczne lasy i zamki są barwniejsze od wnętrz statków kosmicznych i powierzchni księżyców odległych galaktyk...

MMM.... post nie za długi, ale w pełni wyraża moja opinie o tym wszystkim...
Dla wszystkich, którzy nie lubią SF polecam "Cieplarnię" B.Aldissa, aczkolwiek broń boże nikogo nie chcę nakłaniać do czytania powyższej literatury! Szanuję nawet tych co czytają tylko romany ( i chwała im, że w ogóle czytają ). Tylko może własnie jest tak, że Ci co sięgneli poraz pierwszy po tą literaturę ( SF ) natrafili na knota!!!!!! Fantasy jest specyficzna jeśli chodzi o klimat powieści, którz z nas w dobie mechaniczności zycia, techniki coraz bardziej przytłaczającej, braku kontaktów między ludzkich ( ciągły brak czasu i zabieganie ) nie mówiąc o przebywaniu na łonie natury........ nie marzy o zatrzymaniu, wyciszeniu, posłuchaniu szumu liści, strumyka, wiatru. dotknięciu twardej zimnej skaly w cieniu której można by było usiąść i odpocząć od zgiełku! A Fantasy własnie to nam oferuje!!!!!! I jeszcze więcej : MAGIĘ, to coś czym jesteśmy oczarowywani przez te ciepłe światy. Możemy stać się podróznikami wędrującymi po lasach, łąkach, możemy przemierzac surowe ,a zarazem piękne turnie górskie, wdać się w pojedynek wraz z bochaterami powieści, którzy staczają bitwy z ciemnymi mocami itd...... Lecz.......nawiązując do tematu bardzo lubię film i to nie tylko SF. Dobry film. I jeśli jeszcze mogę to mógłbym ( jest tego dużo ) polecić Wam jeden z tzw. "zimnych" filmw SF "Gattaca" z Ethanem H. Emmą T. i Judem L., oraz Indyjski film ( nie SF! ) "Wojownik" - gdyby były problemy, szczególnie z tym drugim to oba posiadam. Ten ostatni zachwycił mnie treścią - wam Elfom powinien się spodobać - muzyką i krajobrazami ( Himalaje ). Tak ogólnie to obecnie bardziej lubię film SF od książki z prostego powodu, że nia mam zbytnio czasu na większe czytanie..tylko do poduchy i........ hrrrrrryyyyyyyyyy hrapu hrapu............. już późno...........
Ja osobiście nie lubię s-f. Bardziej psjonuję mnie walki na łuki, miecze, topory niż na np. miecze świetlne. Książki s-f nie przedstawiają takiego świata w jakim chciałbym żyć. A fantastyka pełna magii, wspaniałych krajobrazów i niesamowitych historii pozytywnie nastawia do życia:)

P.S. Wcale nie jest prawdą, że spisałem u siebie post Seniona, choć rzeczywiście wyszły prawie identyczne.
A ja ostatnio doszedłem do wniosku, że bardziej lubię SF. Fantasy na dłuższą metę jest nudna i monotematyczna. Wszystko kręci się wokół elfów, intryg królewskich, łażenia z jakimiś czarodziejami, wielkimi misjami, questami. To przykre, ale mamy taki wylew fantasy, że trudno z tego bajora literatury wyłowić coś naprawdę niezłego.
SF to zupełnie coś innego. Większe pole do manewru, bo do SF należy i taka Paradyzja Zajdla i Star Warsy W SF można zaczepić fabułę o tak różnoraki problemy, że aż głowa boli. Fantasy jest ograniczone i z deczka upośledzone pod tym względem.
Ale ostatecznie moim ulubionym autorem pozostaje Tolkien no i może Pratchett
Jeśli mogę coś niecoś wtrącić do sf szczególnie filmu - a przyznam mam ich dość sporo - to gdyby się tak przyjrzeć to w tym gatunku przez ostanie 30, 40 lat przewinęło się trochę perełek ambitnych i próbujących przekazać jakąś myśl przewodnią. Począwszy od lat 60- tych min pierwotna wersja "Wioski przeklętych" ( wiem, wiem czarnobiała i śmieszna gra aktorska itd ), Odyseja 2001, którą uwielbiam i która stała się przełomem gatunku, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo trudny film. Potem Star Wars, jeszcze wtedy jako tylko gwiezdne wojny, dzięki którym Swiat stanął na głowie, a następne filmy dostały rumieńców i zaczęły wysypywać się jak z rękawa. Wspomniany Obcy, którego mamy już 4 kontynuacje piąta w niedalekiej przyszłości ( nie liczę Alien @ Predator ).Polecam zresztą pięknie wydany box jubileuszowy - 9 płyt - na którym są podwójne wersje wszystkich filmów, gdzie 3 trwa prawie 30 min więcej i jest ciekawsza, a 4 ma zmienione zakończenie tak aby można było spokojnie temat kontynuować. Potem wspomniany przeze mnie BLADE RUNNER z chyba najlepszą rolą Harrisona Forda, z cudną muzyką VANGELISA! Zresztą film niedoceniony przez krytyków - obecnie jest kanonem filmu SF ( wg powieści P.K. Dicka )Mógłbym tak pisać i pisać.....może wpadnę i rozwinę ten temat jak ktoś będzie zainteresowany. Obecnie mamy MATRIXA, niestety tylko jedynkę, pozostałe mam, ale jakoś........ nie wiem, raz i drugi zmuszałem się do oglądania i wkurzają mnie teksty np za Syjon itp. Są miłe dla oka ale ..... Z ostatnich polecam Kodeks 46 ambitne kino bez specjalnych efektów. No i DUNE! Jest w dwóch wersjach, Lyncha - jestem fanem jego filmów - piękna plastycznie niestety nie zrozumiała dla tych co nie czytali ( jak ktoś chce możemy o tym pogadać ) powieści, oraz serialowa DUNA i DZIECI DUNY i jak na serial bardzo dobrze zrobiona, a przede wszystkim wierna tekstowi i z powodzeniem polecam do obejrzenia - jest to połączenie FANTASY, SF, POLITICAL FICTION. Z seriali polecam Star trek i ten kinowy 10 części, jak i serial, który doczekał się wielu wątków. Jeśli chodzi o FANTASY w kinie, to niestety muszę z przykrością stwierdzić, że ten gatunek jest traktowany bardzo niepoważnie przez twórców. Starcie Tytanów - ale powiecie te efekty plastelinowe!!! Moją perełką w której się " zakochałem" jest film Miliusa - też jestem jego fanem - CONAN BARBARZYŃCA z cudną muzą Poledoriusa i przekonywującą kreacją Arniego, gdzie czuć jego siłę Herosa. Postacie były barwne, miecze i w ogóle broń nie plastikowe - Conan jak ździelił mieczem to czuć było siłę i realizm! Co prawda krew lała się strumieniami, ale co tam takie czasy. Poza tym piękny motyw miłosny, poświęcenia, tęsknota: Valeria- Connan, gdzie bohater po stracie Valerii całe życie szuka jej, czy to w tym świecie, czy też w zaświatach, nie wspominając o romantyźmie i krajobrazach. Niestety póżniejsza kontynuacja była tragiczna, a Czerwona Sonia....mh........Po Wp niestety ciężko będzie przekonać się do jakiegokolwiek filmu fantasy. Ponoć niezły jest "Pierścień Nibelungów" ale go jeszcze nie widziałem. Natomiast serial "Czarnoksiężnik z Archipelagu "....tak jak uwielbiam całą serię książkową to film... czyli wypolerowane zbroje, stroje prosto od krawca, plastikowa broń! Tragedia, tragedia. Tyle. Temat jest jak rzeka...można pisać i pisać. jak ktoś chce to może stworzylibyśmy maleńki pościk, albo w tym pościku można, by poopowiadać o filmach nowościach tym co kto obejrzał, lub chciał obejrzeć, anie może tego nigdzie znaleźć. Oczywiście jak nie będzie gryzło się to ze światem Tolkiena. Hej!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • degrassi.opx.pl