alexisend
Co sądzicie o mieczu ponownie przekutym ? Czy Aragorn stałby się tym, który poprowadził armię do zwycięstwa, gdyby nie otrzymał miecza? Czy to tylko symbol, że można pokonać Saurona ( historia Isildura ), czy też magiczna moc - coś jak Excalibur, bez którego Król Artur nigdy nie byłby w stanie władać w Avalonie - można by rzec na miarę pierścienia władzy........
Myślę, że Narsil to "odpowiednik" Excalibura. U Tolkiena łatwo można odnaleźć nawiązania do mitów arturiańskich. Na wielki miecz trzeba zasłużyć albo otrzymać go w darze. Nowy właściciel powinien pokazać, że jest go bardziej godny niż inni.
Motyw złamaniego miecza pojawia się także w sadze "Volsunga" W tej legendzie, jak w wielu innych, najlepsze miecze pękają i nikt nie może ich dzierżyć, dopóki nie zjawi się bohater, który jest tego godny.
Przekuty miecz to równocześnie znak i oręż, pozwalający przywrócić tron prawowitej dynastii. Wątek ten jest ważny u Tolkiena: Isildur używa złamanego miecza do odcięcia Pierścienia z ręki Saurona, lecz nie potrafi go naprawić. Najwyraźniej było w nim coś niegodnego - później potwierdza to fakt, że uległ Pierścieniowi. Miecz zostaje jednak przekuty (i przemianowany) dla Aragorna, prawowitego dziedzica tronu Gondoru. Ma on dość siły woli, by oprzeć się Pierścieniowi.
"Złamany miecz swą moc odzyska
Król tułacz wróci na stolicę"
Myślę, że Płomień Zachodu nie miał magicznej mocy. On był symbolem, był tym co dawało nadzieje. Każdy wiedział co się stało za sprawą Andurila i domyślał się co może się stać za sprawą Narsila.
Aragorn odnosił się do niego z czcią lecz jakby nie chciał go dzierżyć. Uważał ze nie jest godzien. Nasil przypominał też o jego wcześniejszym posiadaczu, <tak wiem był ojca isildura> mianowicie Isilduże który za jego sprawą zdjął pierścień z ręki samego Saurona. Wszystko byłoby wspaniale... lecz pierścień nie został zniszczony i stwarzał zagrożenie. <chyba trochę doszedłem od tematu ops!>
i jeszcze!
Tylko król Gondoru z Andurilem/Narsilem (to samo żelazo ) w ręku mógł rozkazać armii z traktu Umarłych by wsparli Gondor w potrzebie. Wiec był jak gdyby "kluczem"
Exkalibur?! możliwe że Mistrz chciał jakoś nawiązać to tej baśni lecz mnie się wydaje że to przypadkowa zbieżność przedmiotów.
Bez Andurila Aragorn mógł zasiąść na tronie Gondoru bo przecież miał do tego pełne prawo. To Denethor nie chciał opuścić tronu i wpajał wszystkim że Aragorn jest wygnańcem nie godnym tego stanowiska. Lecz Denethor był jedynie namiestnikiem, poddanym króla i nie wiem dlaczego tak się odnosił o swojego prawowitego władcy
A i oto pogląd Liadona...
Myśle, że Płomień Zachodu nie miał magicznej mocy. On był symbolem, był tym co dawało nadzieje. Każdy wiedział co sie stalo za sprawą Andurila i domyślał sie co może sie stac za sprawą Narsila.
Zgadzam się z Liadonem. Narsil był symbolem nadzieji. Wydaje mi się, że nie miał magicznej mocy. To że Umarli poszli za Aragornem nie oznacza, że Narsil miał magiczną moc. Umarli byli związani przysięgą i musieli ją spełnić prędzej czy później, by móc odejść spokojnie. Narsil i Aragorn- jako prawowity dziedzic miecza byli niejako symbolem tej przysięgi, w końcu tylko za Aragornem mogli pójść Umarli.
Exkalibur?! możlewe że Mistrz chciał jakoś nawiązać to tej baśni lecz mnie sie wydaje że to przypadkowa zbieżność przedmiotów.
Tutaj chyba nie masz racji. Tolkien odwoływał się do legend arturiańskich. Elvinga ma chyba rację. Artur musiał się wykazać by zyskać Excalibur, Aragorn w pewnym sensie też dowodzi swojego pochodzenia i tego, że jest godnym następcą Isildura. Poza tym Mistrza bardzo interesowały legendy arturiańskie, a motyw miecza pojawia się bardzo często w średniowiecznych opowieściach i przeważnie należy do osób honorowych i godnych jego noszenia. Miecz od zawsze był symbolem honoru i odwagi, chociażby wspomnieć dzieje Tristana i Izoldy, gdy układali pomiędzy sobą do snu miecz, aby był dowodem czystości ich miłości ( ale mi rym wyszedł ).
Znaczenie Narsila ma nie tylko wymiar w momencie, gdy Aragorn prosi o pomoc Umarłych. Jest także symbolem prawowitej dynastii, która winna zasiadać na tronie Gondoru. Zgadzam się z Elvingą motyw złamanego miecza pojawia się też w innych legendach i zawsze ma go dzierżyć osoba godna, bohater.
Ups! Ale się rozpisałam, to tylko moja krótka refleksja.
P.S. Liadon!! Robić błędy zdarza się każdemu, ale litości!! Popraw tego posta, bo tam błąd, błęda, błędem pogania.
Faktycznie!!! przeciez Mistrz czerpał inspiracje z legend. Jak mogłem zapomnieć...
Miecz jest jak mówiliście<nie wiem kto> symbolem swoistego bohaterstwa wiec ktoś taki ja Aragorn syn Arathorna mowinien taką dumną broń dzierżyć
Liadon
PS-Nie możliwe pierwszy raz koncze offtopa?!
W pełni zgadzam się z Elvingą! Bo przecież całe Śródziemie to zlepek mitologii i to przede wszystkim Skandynawskich. Tolkienowi zawsze brakowało, że Anglia nie posiada jako takiej mitologi -np jak Grecka...- i postanowił ( chwała mu za to!!!!! ) tę lukę wypełnić! To, że byli Rycerze Okrągłego Stołu....my też mamy Śpiących Rycerzy z pod Giewontu i co......? I też moim zdaniem Narsil to potomek Excalibura i wielu innych mieczy przed nim. Miecz to ( i tu odnośnik do filmowego Conana - naprawdę polecam! ) najważniejszy i najwierniejszy przyjaciel wojownika, który nigdy go nie zdradzi. Zdradzić może żona, kochanka, przyjaciel... a miecz zawsze jest przy boku ( piękna scena - kolejny odnośnik do Cymeryjczyka - jak ścigany jest przez wilki i wpada do Jaskini i tam otrzymuje w darze miecz, to coś co wzmaga w nim siłę i potęgę, że ze zwykłego niewolnika gladiatora staje się w trakcie swych wędrówek obrońcą słabszych, potem opiekunem ludów i w końcu ich królem! Cudna muza Poledoriusa! Mnie za kazdym razem jak oglądam tą scenę przechodzą ciary! ) stawając się z jednej strony magią, a z drugiej ostrzem, które w dobrych rękach jest niezwyciężonym oręzem. I to samo dotyczy Aragorna. Wiemy, że jest świetnym, doświadczonym wojownikiem, lecz nie zawsze to wystarcza aby nieść brzemię odpowiedzialności - szczególnie jeśli ktoś zdaje sobie w pełni z tego sprawę- Patrz min. Boromir...też świetny wojownik! Narsil to tchnienie, wyzwolenie, to symbol, że można czegoś dokonać nawet jeśli jest się z pozoru na straconej pozycji. Aragorn otrzymał miecz i..............
Lórin "proszę" było na privie, a nie tutaj.
Dziki!! Aragorn otrzymał miecz i dzięki temu mógł powołać do walki Umarłych, dzięki Narsilowi mógł oddzyskać tron Gondoru etc( chyba każdy czytał WP nie będe pół książki streszczać ). Fakt, że miecz to najwierniejszy przyjaciel wojownika. Zresztą Agorn bez Narsila nie mógłby dokonać tego co dokonał. Co do Boromira, to był świetnym wojownikiem, ale miał pecha i nie urodził się potomkiem Isildura tak jak Aragorn i nie mógł dzierżyć w dłoni Narsila.
Nie wszyscy jednak dobrze myśleli o mieczu Isildura...
Jest taka scena w filmie ktora dobrze pokazuje te różnice.
Boromir chwycił połamanego Andurila, sprawdził jak mu leży w dłoni. po czym dotknął klingi i skaleczył sie...
Po tylu latach wciąż ostry...-powiedzial do siebie
Przekleństwo Isildura-rzekł Boromir i odrzucił miecz na miejsce. Miecz upadł z brzekiem na ziemi gdy Boromir sie oddalał, lecz nie wrócił sie by go podnieść.
Po czym w milczeni wszedł Aragorn i delikatnie, z szacunkiem odłożył szczątek miecza na miejsce.
Mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi
Dla boromira miecz był przypomnieniem tego co zrobił Isildur, był to dla niego jedynie kawałek metalu który nosiła osoba odpowiedzialna z męki jego kraju.
Dla Aragorna ten miecz był czymś znacznie wiecej wartym. Lecz nie pragnął go nosić. Wiedzial, że kiedyś przyjdzie czas by ktoś z jego rodu z Andurilem w dłoni zaprowadzi armie do zwycieskiej walki z panem Czarnej Krainy.
Znalazłam dość interesujący cytat: Micheal W. Perry "Klucz do Tolkiena", roz. 10 Z Rivendell do Lórien:
"...Skoro wiadomo, na jakie niebezpieczeństwa Aragorn był wystawiony, dlaczego nosił przy sobie złamany, prawie bezużyteczny miecz? Do kogoś myślącego tak konkretnie jak Aragorn nie pasuje tak przesadne przywiązanie do symboli. Być może Tolkien odpowiedziałby, że Aragorn zazwyczaj nosił normalny miecz, ale kiedy za sprawą Froda i Pierścienia znalazł się wraz z hobbitami na ścieżce prowadzącej ku jego utraconemu królewskiemu dziedzictwu, wybrał takie symboliczne działanie."
I jeszcze jeden cytat: Dwie Wieże, ks. trzecia, roz.VI:
"Aragorn przeżywał rozterkę.
- Wzdragam się na samą myśl o tym, że mógłbym odłożyć na bok Andurila, albo oddać go w cudze ręce.
......
Dunadan w wolna odpiął pochwę, a potem sam oparł ją o ścianę.
- Tutaj zostawiam Andurila - powiedział - ale tylko pod tym warunkiem, że ani ty, panie, go nie dotkniesz, ani nie pozwolisz na to nikomu innemu. W tej pochwie kryje się Miecz, Co Złamany, teraz zaś na nowo wykuty. W głębinach czasu stworzyły go ręce Telchara i śmierć czeka każdego, kto ujmie miecz Elendila, nie będąc jego potomkiem.
Hama cofnął się o krok i z niedowierzaniem wpatrzył się w Aragorna.
- Można by pomyśleć, że na skrzydłach pieśni przybywasz z dni dawno zapomnianych - rzekł. - Mogę cię zapewnić, dostojny panie, że będzie tak, jak sobie życzysz."
Umarli.......oni na dobrą sprawę wnieśli tylko opanowanie statków, oraz dokończyli sprawę na Polach Pelennoru.....czyli odwlekali prawdopodobną katastrofę. Za mroczną bramą czaiła się potęzna siła i pierścień. A co by było gdyby Aragorn zginął w jakiejś potyczce, co by się stało z Narsilem? Czy ktoś zasiadłby na tronie Gondoru, gdyby jakimś trafem Frodowi i tak udało się zniszczyć pierścień? Aragorn dla mnie to postać złożona z samych sprzeczności i taka jest wiarygodna. Gdyby od razu pojawił się w lśniącej zbroi z uśmiechem na ustach jam jest następcą Gondoru " wykuwajcie" miecz który mi się należy, a zaraz rozprawię się z tym Bąkiem Sauronkiem.... Wiem, że kilka słów pada z jego ust pokazujących,że to On i właśnie On i tylko On - nie będę tu ich przytaczał - ale .... przez całą opowieść jest dręczony pomyłką i słabością przodka i jak każdy kto ma dużo doświadczenia i mądrości długo zastanawiał się nad poniesieniem brzemienia, które z góry wydawało się skazane na niepowodzenie. I klucz do tego jak już wspominaliście, to miecz, to on przeważa szale, że Aragorn decyduje się ponieść konsekwencje Isildura.... ( czyż to nie magia!!!! Ale sprzeczności............
[ Dodano: 2006-06-19, 23:27 ]
Ps. to najbardziej podobało mi się w Aragornie - jak powyzej przytoczyła Elvinga -, że z jednej strony mamy tajemniczego, "obszarpanego", wychudzonego, nie rzucającego się w oczy wędrowca, momentami nawet budzącego strach, a z drugiej tkwi w nim jakaś siła, światło, godność...i wystarczy, że na moment odsłania ostrze nawet złamanego miecza a wokół pojawia się niesamowita siła jego postaci, wręcz olśniewająca......!
Tak, Aragorn mimo tego, że jest śmiertelnikiem ma w sobie dużo w Elfów i ich mądrości. Jest mądrzejszy od przodków, którzy doprowadzili do upadku dynastii, szanuje przeszłość, czasami jest nią przytłoczony ale zdaje sobie sprawę z wagi teraźniejszości.
Bardzo mi się podobają fragmenty, w których Tolkien pisze o świetlistej koronie na głowie Aragorna.
Co do losu Narsila w wypadku śmierci Aragorna, to wydaje mi się, że trafiłby on w ręce Dunedainów, ale nikt nie zasiadłby na tronie.
Elrond mówi o tym, że albo Aragorn wzniesie się ponad swych przodków, albo runie w przepaść z wszystkimi, którzy zostali z jego rodu.
Wykopałem sobie ten temacik bo bardzo mnie zainteresowała ostatnio ta kwestia. Wracając więc do ostatniego postu.
Elrond mówi o tym, że albo Aragorn wzniesie się ponad swych przodków, albo runie w przepaść z wszystkimi, którzy zostali z jego rodu.
I nic w tym dziwnego, bo Dunedainów z linii królewskiej już w zasadzie nie było. Aragorn był ostatnim przywódcą swego ludu, a nie miał jeszcze potomka. Gdyby on zawiódł, w zasadzie linia królów całkiem by wymarła. Jego przodkowie bliźzi (ojciec, dziadek) mieli o tyle prościej, że nie musieli starać się o odzyskanie władzy. Władali ludem bez ziem i byli pośród niego królami, mieli swoich potomków. Jednak zastanawiający jest fakt, że oni w żaden sposób nie próbowali odzyskać swojej władzy. Wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, że nie byli oni w prostej linii potomkami króla Gondoru. Pamiętajmy, że ongiś doszło do podziału na Gondor i Arnor. Linia, z której wywodzi się Aragorn była chyba z Arnoru (mylę się?). Przybycie któregokolwiek z przodków Aragorna, czy jego samego, do Gondoru i stanięcie przed namiestnikiem nie musiało zakończyć się wcale stwierdzeniem tego drugiego: "Dobra chłopie, jesteś królem, to ja spadam, i tak mi kraj upada, bież go sobie". Wręcz przeciwnie. Namiestnicy raczej trzymaliby chętnie włądzę i nie oddawali jakiemuś tam potomkowi z zachodu. Dopiero wydarzenia na prawdę ważne, związane z Wojną o Pierścień przyniosły szansę na wyniesienie Aragorna Elessara na tron. Swoją drogą to ciekawa koncepcja (w innym temacie napiszę).
Wracając do miecza. Nawet jeżeli nie udałoby się Aragornowi przeżyć, to pozostaje kwestia, kiedy by umarł Gdyby miało to miejsce jeszcze przed naradą w Rivendell, to miecz leżałby tam gdzie był, czyli w Imladris. Skoro jednak Zielony Kamień ruszył z Drużyną na wschód, dzierżąc u boku pradawny miecz, to myślę że po jego śmierci byłoby mnóstwo możliwości:
1. Miecz przepada, może ktoś go znajdzie - mocno prawdopodobne, aczkolwiek otworzyłoby możliwość do powstania kolejnej legendy w przyszłości
2. Jego towarzysze broni biorą miecz i oddają - tu powstaje kwestia komu. Mamy dwie opcje: Dunedainom, żeby sobie jakoś radzili, albo z powrotem Elfom, tyle że na co im on? Myślę, że Gandalf skłonny do bycia stronniczym i posądzony o sprzyjanie elfom, dałby go im. Jednak uznajmy (za propozycją z tematu osobno założonego), że Gandalf chce koniecznie wcisnąć jakiegoś wojownika na tron. W takim razie miecz oddaje ów wojownikowi i wciska go właśnie na tron.
3. W końcu miecz zostaje przechwycony przez wrogów, którzy w tryumfalnym pochodzie ukazują go Wolnym Plemionom, co powoduje jeszcze większy spadek morale (o ile da się bardziej obniżyć).
A wracając do kwestii bliżej początku tematu. Motyw złamanego miecza miał miejsce już u samego Tolkiena w przeszłości Śródziemia. Anglachel, czarny miecz, wykuty przez Eola, a dzierżony później przez Turina, także został złamany, został przekuty jednak w Nargothrondzie i służył dalej swemu panu. Także z nim związane są legendy.
Bardzo ciekawy artykuł Agnieszki Tańczuk pojawił się w 10. numerze Gwaihira, właśnie na temat indywidualizacji przedmiotów u Tolkiena. Polecam (Agnieszka 'Melinea' Tańczuk, Żywa broń i uzbrojenie, czyli indywidualizacja przedmiotów w wybranych dziełach J.R.R. Tolkiena, Gwaihir 10, Katowice 2009.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl