alexisend
Witam... od dwóch dni zaczełam sie przychylac ku diecie BARF i ja powoli stosowac wszystko OK-Kuba zadowolony,zdrowy itd bez zadnych problemów jelitowych...jednak jest jedno ale-Jego zachowanie jest troche agresywne..tzn że jak mu juz dam nie moge go pogłaskać od razu warczy-a zawsze go głaszcze żeby zobaczyc czy jest agresywny..jednak nie dałam za wygrana i sie zblizyłam do pyska a on-jeszcze vardziej zaczął warczec a ja dalej i wkońcu tak jakby zaszczekał i łapzywie w 1 sek złapal kośc i nadal warczył..wkurzyłam sie i go odciągnełam miske wziełam do domu połozylam na jego jedzenie folie i połozyłam ludzkie jedzenie jakis baton itd jadłam zjego miskina jego oczach przez 5-7 min-był spokuj stał 2 metry daleja raczej siedział patrzyłam kontem oka i był smutny jak zjadłam dałam mu jego edzenie i znów chciałam go pogłaskac odeszłam od miski na metr i czekałam ąz podejdzie i zacznie jeść-jednak musiałam wejść do domu tak żeby mnie juz nigdzie nie widział i dopiero zaczął jesć wyszłam i znów warczał jednka juz inaczej...bardziej spokojnie bez łapczywego łapania jedzenie ani szczekania ale jednak...
Niepokoi mnie to zachowanie-co wy o tym sądzicie i co radzicie?
POzdrawiam
Nie jestem super specjalista od zachowan psow, ale moim osobistym zdaniem Kuba czuje ze w domu nie Ty jestes nr1. Tak wiec probuje sil, stara sie wywalczyc "lepsza" pozycje.
Uwazam (poprawiac mnie znawcy jesli sie myle!!!), ze KAZDA proba "agresii" i "dominacji" w stosunku do Ciebe powinna spotkac sie z NATYCHMIASTOWA i ostra kontra.... Cos naglego i nieprzyjemnego, co nie robi jednak krzywdy psu. Ale schemat - akcja -reakcja musi byc natychmiatowy i odczuwalny dla psa, nawet gdyby mial to byc klaps...
Vorevol właśnie tak zrobiłam od razu jak nie podziałało nie wolno szarpnełam go do tyłu za obroże tak że ąz stał na dwóch łapach prawie pionowo... nastepnym razem zrobie tak jak mówisz... bardziej dynamicznie..ale właśnie wszędzie mnie słucha jak idziemy,jedziemy mówie nie wolno i tego nie robi tylko w ostrowie na treningu mnie nie słuchał ale to raczej emocje..pozdrawiam;P
Mysle,ze lepsze byloby przygniecienie go do ziemi,niz szarpanie za obroze. Musisz mu pokazac,ze to ty dominujesz nad nim i mozesz z jego jedzeniem robic co ci sie podoba,a on nie ma prawa warczec.
agacia -słyszałam o tym przygnieceniu do ziemi..tylko- ja waże 40 kg i jestem drobna i moge nie dać rady ale sie postaram
kark mu pociagnij do ziemi to reszte sam polozy
Jestem raczej przeciwnikiem wszelkiej formy przygniatania - jeśli pies czuje że dominuje nad swoim przewodnikiem, albo czuje że moze łatwo taką dominacje zdobyć, to nie wystarczy tu żadna jednorazowa (czy szeregg jednorazowych) akcja. Co z tego że zglebujesz psa w chwili kiedy Tobie się wydaje że on próbuje przejąć władze, skoro pies może mieć zupełnie odmienne odczucia - że to on rzadzi, a Ty czasem próbujesz przejąć władze - nawet jesli uzyskujesz chwilową przewagę, to potem Twoje zachowanie wraca do "normy", czyli robisz coś, co psu daje poczucie władzy.. robi się błędne koło i jakaś paranoja...
Zamiast takich jednorazowych akcji, trzeba raczej cały czas zachowywać sie tak, żeby pies nie miał watpliwości kto jest szefem... Trudno tu opisać wszelkie możliwe warianty czy podać jakiś schemat - spróbuj myśleć jak pies - bo on wcale nie musi terroryzować CIe w sposób jawny, skoro pewnie ma cały szeregi innych sposobów żebyś robiła to czego on akurat chce... Popatrz na Wasze relacje pod tym kątem - spróbuj cały czas zachowywać się jak 'władca' - to Ty decydujesz co i kedy robicie, kiedy kończycie itp.. wbrew pozorom psu nie robisz w ten sposób żadnej psychicznej krzywdy - dla psa jasne, stałe i konkretne zasady są czymś naturalnym, dokładnie tak dzieje się w stadzie...
ZH..własnie tu Cie rozczaruje-to co piszesz robie od samego początku z każdym psem... ja decyduje np w zabawie kiedy sie zaczyna a kiedy kończy aj decyduje keidy jea keidy kończy ma 10-20min na zjedzenie...
To był tylko przykład jednego z zachowań - zastrzegłem że nie widząc co i jak trudno będzie napisać co robić. Jedno jest pewne - robisz coś, co daje psu prawo sądzić iż może mieć nad Tobą przewagę - znajdź to, a problemy się skończą. U mnie są teraz cztery psy i każdemu moge zabrać miske pełną żarcia kiedy zechce - co nie znaczy że chciałbym tej pozycji naduzywać - to tez wazny element... Alfa w stadzie wie że jest alfą, wie to reszta stada, niczego nie trzeba udowadniać (jak np. u małp czy goryli, gdzie szefo zaczyna dzionek od demonstracji siły - u psów czegoś takiego nie ma...). Normalne stado z normalnymi psami jest stabilne i panuje w nim spokój - nie ma awantur czy jakiejs ciągłej próby sił. Oczywiście może do takiej próby dochodzić, ale zwykle powodem jest jakiś błąd szefa który daje innemu psu prawo do konfrontacji...
ehh... no nie wiem będe musiała duuzo poszukać co źle robie..ale dzięki za info;)
Wiesz - pewnie to jest tak, że coś "chcesz dobrze" w naszych ludzkich kryteriach, ale w psim pojeciu jest to czyms innym... Najlepiej jeśli masz możliwość poobserwowania (często i długo) zachowana danej rasy w stadzie - patrz i wyciągaj wnioski...
ok..tylko wiesz co jest dziwnie? ze wsyztsko moge mu zabrac z buzi wystarczy że powiem puśc,jak chce sie bawic mówie zostaw nie wolno o zostawia tylko kurde z tymi kośccmi..boo watrobke sie nie starał tylko o te trzy KOŚCI;/
Podczas jednej z wizyt u weterynarza, pani weterynarz stwierdziłą że w zasadzie psu nie powinno się podawać mięsa w surowej postaci gdyż potem pies może wykazywać agresję.
Co o tym myślicie?
Może zrób na poczatek tak...
Przygotuj mu te kości, ale postaw je gdzieś przed sobą i nie dawaj - musisz go przeczekać, a on musi zrozumieć że to są "Twoje kości", że to Ty dysponujesz i rozdzielasz żarcie - każde żarcie... jeśli uda CI się przetrzymać go (tylko nakarm go wczesniej ) tak długo że odejdzie, straci zainteresowanie, to "masz go" - odczekaj jeszcze troche, pare minut i daj mu jedną kość - potem znów ta sama zasada - kosci są Twoje.. czekamy.. itd...
Na tym etapie jak już dasz kość, to nie próbuj odbierać...
Napisz jak Wam poszło, potem napisze CI co dalej...
okey...to jutro rano go tak przetrzymam... a napisze dopiero wieczorem bo jade z MiK do Łodzi;D:P /\
[quote]agacia -słyszałam o tym przygnieceniu do ziemi..tylko- ja waże 40 kg i jestem drobna i moge nie dać rady ale sie postaram
_________________
quote]
Taaaa zapomnialem o takim drobnym szczegole . Ja jestem facetem, z kilkunastoletnia "przeszloscia" na silowni... Szatun w kazdej takiej sytuacji po prostu byl brany na race i "obracany" pare razy w kazda strone.... Kiedy tracil kontakt z ziemia, bardzo szybko nauczyl sie, ze w tym stadzie jest "cienki"
hmm...ZH-podejrzewam że problem moze byc po tym że dzisiaj jak znim poszłam mu kupic jakeis podroby kości itd to dałam mu noge kurczaka i ja cała droge niusł a jak poszlam doinej masarni to ja jadł ? bo przed miastem takiego problemu NIE BYŁO
[ Dodano: 2006-12-08, 21:43 ]
A o ktorej bedziecie? ja tez wpadne na chwile, przyszły dziś ślizgi i chyba ktoś maił odebrać na zawodach.. może MiK?
hehe..no włąśnie;P ja go utrzymac w ostrowie nie mogłama co dopiero przygnieść do ziemi;P
Ja moje psy przed jedzeniem trochę przetrzymuję w niepewności. Nawet jak już stawiam michy, to czekają na zaproszenie, każdy do swojej. Natomiast kości to faktycznie rzecz święta i muszą na nie zapracowac, tzn. każdy robi dla mnie to, co umie (siad, daj łapę, waruj, daj głos, daj buzi...), a i wtedy nie mogą byc pewne, ze dostaną. Czasem długo oglądam kości, udaję, że się zastanawiam, odkładam na bok i robię przez chwilę coś innego. Było tak, że kiedy wracałam z zakupów, przychodziły "jak po swoje" i czułam się osaczona...Teraz czekam, aż po wybuchu radości położą się spokojnie i dopiero wtedy im proponuję. Pies nie powinien byc pewien, że dostanie, ta odrobina władzy nad nim jest niezbędna, żeby utrzymac hierarchię. Nie mówię tu oczywiście o zbędnym drażnieniu się żarciem przed psim nosem, ale też nie pozwalam zabrac poczęstunku z ręki na ich zasadach. Kości i surowe mięska to bardzo atrakcyjne kąski dla psów i przy okazji ich dawania można dużo psa nauczyc. Ale trzeba uważac, nie zapragnął wyrwac zdobyczy i uciec - natychmiast go doganiasz i przemocą zabierasz kąsek, nawet bez dodatkowej kary go to "zaboli". Polecałabym, jeśli jeszcze zawarczy, chwyt za kark i zabranie miski na jakiś czas, a potem niech zapracuje. Tylko na bogów uważaj na siebie i bądź ostrożna...
ojej nie wime wiem ze wyjezdzamy o 8 rano...
[ Dodano: 2006-12-08, 21:47 ]
okey...to jutro rano go tak przetrzymam... a napisze dopiero wieczorem bo jade z MiK do Łodzibedziecie sie tam widziec
u mnie też był problem z surowym mięsem czy kośćmi w przypadku Bostona, ale on miał wtedy ileś tam miesięcy, no nie miał roku... Powód odrazu stal się jasny, gdy hodowca przysłał mi zdjęcia maluchów... teraz nie mam żadnego pod ręką, ale jak znajdę to wstawię. Tam maluchu dostawały surowe mięcho czasami i same się nim dzieliły... Wiadomo ten co był silniejszy to miał, a nawet jak już miał to i o nie musiał walczyć... I Bostonowi można było grzebać w misce, ale nie można było ruszyć mu nic co było surowe Wtedy był gotowy walczyć o to zebami, ale po za tym nie wykazywał żadnej dominacji, wręcz w róznych sytuacja przybierał postawę poddańcza... Aby to zmienić bez glebowania itd. dwałam mu kość i jak ją oskubał już całkiem, ale dalej gotowy był ją bronić, to "wymieniałam" mu ta kośc na nową świeżą Poprostu odwracałam mu uwage od starej kości nową, a z czasem próbowałam zabierać starą i jak widziałam, że zaraz będzie warczał, to pokazywałam mu nowa i ją chowałam odrazu, jak nie warczał na zabieranie starszej kosci to dostawał nową i tak sie nauczył, że bronienie jedzenia mu się nie opłaca, bo jak broni to nie ma nic, a jak odda, to moze dostanie coś lepszego
[ Dodano: 2006-12-09, 00:12 ]
Jest na Yahoo! lista dyskusyjna BARF tam też zapytaj.
Ja też przychylam się raczej do "metody" Wery.
Pies jest po przejściach, nie wiemy na pewno jakie miał przeżycia. Może zwyczajnie boi się, że ktoś mu ten przysmak chce zabrać i nie odda. Z moją Katią tez tak było, że warczała. Przygniatanie tylko to pogłębiło, bo spowodowało, że bała się jeszcze bardziej o jedzenie. Ktoś poradził mi aby zabrać jej kość, ale bez walki i schowac za plecami. Jak już nie będzie warczeć, dac jej smakołyk, pochwalić, pogłaskać i oddać kość. Wtedy pies wie, że jego "pan" nie chce mu kości zabrać, że zawsze ją odda a przy okazji jeszcze da coś smacznego. Na Katię ta metoda podziałała, ale zdaję sobie sprawę, że są psy, z którymi trzeba ostrzej. Jednak czy Kuba do takich należy?
Wydaję mi się jednak, że sporo zależy od charakteru psa. Nasze dwa czorty staraliśmy sie wychowywać konsekwentnie. Pewne zachowania dało się dość łatwo wypracować - nie uciekają z kojca (cofają się jak ktoś wchodzi) czekają, aż przewodnik stada pierwszy przejdzie przez drzwi czy przez furtkę, najlepszy smakołyk można im w każdej chwili zabrać. Nigdy jednak nie udało nam się doprowadzić do tego żeby psy przychodziły na wołanie. Od początku też staraliśmy się je socjalizować, a wyrosły na agresywne zwierzaki. Nie wobec ludzi, ale w psim stadzie zachowują bardzo silną pozycję i z każdym zwierzakiem (nieważne amstaf, mastif czy rottweiler) o nią walczą. Czują się silne bo nie rywalizują między sobą (trudno określić czy któryś jest wyżej w hierarchii) a ściśle współpracują we wszelkich utarczkach. Nie podoba mi się to, ale nie wiem jak z takim zachowaniem walczyć. Jedyne co robię, to staram się nie doprowadzać do konfrontacji.
przepraszam,że się podczepiam pod ten wątek,ale skoro zostało napomknięte o agresji to pozwolę sobie tu napisać,a nie zakładac nowego wątku (chyba,że taki już gdzieś jest to przepraszam)
wqrzyłam się wczoraj i zabrałam Tekilę na spacer bez kagańca,za to z zapasem ciastek poprostu mam dość ciągłego szarpania się z nią,przed sąsiadami to już mi jest tak wstyd,za ta moją małpiatkę(właściwie to za siebie ) kiedyś była taka kochana dla wszystkiego co się rusza,a teraz...mogę ją szarpać,krzyczeć w inny sposób spróbowac zwracać na siebie jej uwagę-i nic.Jedyne co na nią działa(choć tez nie zawsze,zależy kim jest "przeciwnik" )to jedzenie,a przez kaganiec wepchnąc jej niczego nie daje rady,więc ośmieliłam się wyjść bez kagańca...I nie było tak źle pies na horyzoncie---->coś tam do niej gadam(jak widze,że już się spina)każe jej usiąść(w sumie nie wiem czy dobrze,czy to siedzenie jest konieczne,ale jakoś wole,zeby coś dla mnie zrobiła-poza łaskawym zwróceniem mordencji w moją stronę)i ciacho.Troche warczała i próbowała burczeć coś pod nosem,ale ciastka okazały się ważniejsze.
I teraz nie wiem,jak daleko można jechać na ciastkach? puki co,jest ok,ale jak ciastka okażą sie w pewnym momencie mało interesujące?Jak narazie nie rezygnuje z kagańca całkowicie,bo czasem musze z nią wylecieć dosłownie na "szybkie siku" na 5 minut,a jak wiadomo pośpiech nie sprzyja edukacji pozatym wczoraj na długim spacerku wieczornym (w parku) z koleżanką i jej psem,nie czułam się na tyle pewnie,zeby nie zabierać kagańca,tam dużo psów się kręci,część jest bez smyczy,więc wolałam nie ryzykować.Ale czy to jej nie namiesza w głowie?Raz tak,raz tak?jednego dnia ładnie z ciachami,nagrodą itp,następnym razem cofamy się krok wstecz i znowu kaganiec i szarpanina...
p.s. przepraszam za takie elaboraty
Sposób "na ciacho" jest bardzo dobry. Sama się o tym przekonałam. Aby psica się nie znudziła to po prostu nie dawaj jej ciach za każdym razem, albo zamykaj w dłoni i zachęć do szukania, w której ręce masz ciacho. Poza po prostu dawaniem ciacha z ręki, możesz też rzucać ciacho w powietrze a pies pięknie nauczy się je łapać
Sposób z siadaniem jest tez OK. Wiem, że wykorzystuje się tę komendę np. przy oduczaniu skakania przy powitaniu (jeżeli naturalnie pies komendę zna).
Wydaje mi się, że może namieszać. Czegokolwiek się psa uczy musi to być konsekwentne i powtarzalne. Może spróbuj na te szybkie, krótkie spacerki tez zabierać do kieszeni ciachateż się tego obawiam.Z tymi krótkimi spacerkami,to problem leży w tym,że ona jest nieprzewidywalna...Nigdy nie wiem jak się zachowa,ostatnio np. już miałam straszne sceny przed oczami,gdy podbiegła do nas suczka airedale terier(moja była na smyczy i w kagańcu,tamta bez niczego)ale obwąchały się(Tekila na luźnej smyczy) moja się nastroszyła jak szczotka,w kółko na sztywnych łapach,ale poobwąchiawały się,a potem moja zaczęłą machać ogonem może nie była to wielka radość,ale pozytywne oznaki,nawet małe "skoki" i obeszło się bez rozlewu krwi (coprawda jak tamta odbiegała to moja za nią skoczyła z jakimś burczeniem-nie wiem czemu,ale zawsze jak pies od niej odbiega to ona ma takie coś)innym razem potrafi zrobić taki teatr,że chciałabym się schować pod ziemię,a ją zamordować obawiam się,ze na takim szybkim spacerq,jeśli będę na podwórku,a nie gdzieś dalej,to konfrontacja z wrogiem publicznym nr 1(jaminczką z góry) była by katastrofą,a już szczególnie na klatce schodowej nie daj Boże... moja jest może nie duża,ale silna jak wół,jak widzi tego jamnika to ja prawie leże na ziemi musze pozatym popracować nad samokontrolą,bo w sytuacjach podbramkowcyh strasznie się denerwuje na nią i wlekę do domu a czasami to już naprawdę miałabym ochotę ją zdzielić (ale na ochocie się kończy)
ale obwąchały się(Tekila na luźnej smyczy)Może właśnie to jest klucz. Czytałam, że jak psa ściągamy na smyczy to on czując ograniczoną swobodę ruchów, staje się niepewny i w konsekwencji nawet agresywny. Dając mu swobodę a więc poluzowując smycz, pies czuje się pewniej i nie jest tak skory do atakowania innych. Pewnie ta teoria nie sprawdza sie w każdym przypadku, ale ma sens.
poobwąchiawały się,a potem moja zaczęłą machać ogonem może nie była to wielka radość,ale pozytywne oznakiI znowu czytałam , że machanie ogonem nie jest oznaka radości a dominacji nad innym psem. Nie wiem ile w tym prawdy.
obawiam się,ze na takim szybkim spacerq,jeśli będę na podwórku,a nie gdzieś dalej,to konfrontacja z wrogiem publicznym nr 1(jaminczką z góry) była by katastrofą,a już szczególnie na klatce schodowej nie daj Boże... No to może na razie zabieraj i kaganiec i smakołyki.
[ Dodano: 2006-12-09, 16:12 ]
Jeśli chodzi o luźną smycz,to wiem i wiem,że w jej przypadku to ma znaczenie(choć na luźnej smyczy tez potrafi jej strzelić)wiem tez doskonale,że wiele sytuacji sama powoduje-ona nigdy nie chodzi przy nodze-tzn chodzi,tylko jak wracamy ze spaceru(wtedy jest wzorem wszelkich cnót i zalet nawet jej się zdarza na mnie patrzeć)a idąc chodnikiem musze ja do siebie przywołać,albo ściągnąć,bo wiem,że by "napadła" tego psa z przeciwka,nie potrafi przejść obojętnie(chyba,że na horyzoncie pojawi się kot,ale wtedy to jest masakra )now ięc koło się zamyka->ona szaleje->ja juz na zapas ja do siebie "ciągne"(chyba,że idzie względnie przy nodze-wtedy nic nie robie,ale i tak jazdy są...(no chyba,że pies znajomy i lubiany-albo...haszczak o tym już na tamtym forum pisałam->o jej miłości do hasiorów)...
ehh...ja dzisaj Kube przed chwilka przeytzymałam z kośćmi... za pierwszym razem taks ie nimi bawiłam włozylam do miski połozyłam miske metr przed soba(on był 2-3 metry odemnie) wyjełam pobawiłam sie znów włozylam przebierałam z w nich oglądałam gdzieś przez 10 min. no aż wkońcu sie połozył i zaczął myc..wie sobie poszłam do domu i go obserwowałam przez okno od tarasu-wiedział że wyszłama le nawet sie nie obrócił dopiero po2-3 minutach wziął jedną i zaczął jeśc...więc wyszłam i zaczełam go głaskac-był spokój-doszłam do głowy-spokuj-doszłam do pyska juz zaczął warzeć więc wyprubowałam metodę przygniatania(wogóle jestem zdziwiona że go wyłożyłam) uspokoił się kazałam mu zrobic siad dać łape druga łape-no i znów popatrzałamitd i mu dałam i znów zaczał drugi raz go wyłożyłam i juz nawet sam mi dawał jak mówiłam puść iw tedy mu oddawałam i go głskałam itd;P'
Basiu znam jego przeszłość..nikt sie nim nie zajmował właśiciel latał po barah a Kuba -całymi dniami po polach ..pełno moich znjaomych mieszka na wzw i zna właściciela byłego-i mi wszystko mówili-właściciel go nie bił..ale słyszałam że duuzo razy chcieli go zaprowadzić dodomu ale-nikgoo nie było... na 100% nie był bity ani nic-jedynie właściciel przez syna bo Kube gdzies zostawił i chyba go dwa dni nie było...jakos tak ale Kube-nigdy...
Podczas jednej z wizyt u weterynarza, pani weterynarz stwierdziłą że w zasadzie psu nie powinno się podawać mięsa w surowej postaci gdyż potem pies może wykazywać agresję.
Co o tym myślicie?na przykładzie mojej koleżanki nie bardzo mogę się z tym zgodzić. Ma dwa psy - obydwa na Barfie - starszy 2 lata juz tak jest karmiony (wiek niewiele ponad 3 lata) a młodszy jest tak karmiony około roku ma ma około 2 lat. Psay absolutnie nie są agresywne.
No tak, ja też znam wiele osób które karmią surowym miesem sam od czasem podaje surowe mięso swojemu psu, ale chodzi mi o to że powiedziała to kompetentna osoba (przynajmniej taką powinna być po weterynarii )
A JA powiem że karmie Kube3-4 dni BARFEM i juz jest jeszcze wieksza poprawa z jego zdrwiem jelsi chodiz o jelita<mmm>polecam;P jest żeczywiście bardziej zadowolony u energiczny...-nie moge zaprzeczyc-moze to troche dziwne bo to tylko 3-4dni ale naprawde tak jeeeeest;D a co do kantarka to powiem ze dzisja kupiłam razemz obroza zacikową-rewelacja;D Kuba chodził pieknie wogóle nie ciągnał;P na prawde polecam;D
A moje psy... nie lubią surowego mięsa ale one w ogole są dziwne
Podczas jednej z wizyt u weterynarza, pani weterynarz stwierdziłą że w zasadzie psu nie powinno się podawać mięsa w surowej postaci gdyż potem pies może wykazywać agresję.
Co o tym myślicie?To taka sama bzdura jak krycie suk dla zdrowia. Co niby w tym mięsie miałoby wywoływać u psa agresję, no co?
Zapach krwi który nie występuje w mięsie obgotowanym i suchej karmie?
W końcu psy to drapieżniki i chyba zapach krwi może wyzwalac pewne mechanizmy... nie wiem.. tak sobie rozmyślam
Pierwsze pytanie mam takie czy masz tego psiaka od szczeniaka??/
Bo jeśli nie to jest to troszkę poważniejszy problem.
Według mnie to czy dajemy mięso surowe czy gotowane na agresywność nie ma wpływu może psiak być nadpobydliwy czy coś w tym rodzaju. Ja swojemu daję surowe mięso i nie mam takiego problemu że warczy gdy się zbliżam do niego, miski czy jedzenia ale mam go od szczeniaka i od szczeniaka od pierwszego karmienia stałem przy nim, głaskałem go, nawet mieszałem mu ręką w misce wszystko właśnie po to by wyeliminować agresję podczas jedzenia by nie myślał ze chcę mu je zabrać, czy zjesć .
Miałem kiedyś sytuację warczenia nawet próbę ugryzienia w rękę jak zakupiłem mu takie zielone kostki do czyszczenia zębów z USA to się nazywało coś na Green... ODRADZAM KUPNO!!!
Po posiłku dostał taką kostkę odemnie i jak chciałem go pogłaskać to warczał moja reakcja była natychmiastowa dominacja nad nim tak jak pisali przyparcie do podłogi, ale przy nastepnym daniu drugiej kostki następnego dnia sytuacja się powtórzyła tak więc zrezygnowałem z tych kostek bo być może miały jakiś składnik który doprowadzał psa do agresji. Kupuję inne i problemu nie ma
ehh...ja dzisaj Kube przed chwilka przeytzymałam z kośćmi... za pierwszym razem taks ie nimi bawiłam włozylam do miski połozyłam miske metr przed soba(on był 2-3 metry odemnie) wyjełam pobawiłam sie znów włozylam przebierałam z w nich oglądałam gdzieś przez 10 min. no aż wkońcu sie połozył i zaczął myc
zrobiłam tez tak jak pan napisał... ale i to przetrzymanie i przygniecenie nawet pogorszyło ytuacje na początku było ok a puxniej uciekał jak chciałam zobaczyc czy bd warczał...i najlepszym sposobem było pokazanie mu że tej kości mu nie zjem ani nie ukradne a nawet dam mu cos lepszego... bo teraz jak mu daje tez troszk eprzetrzymuje takze weźmie dopiero jak mu położw misce i sie kawałek odsune...a czasem jak jeszcze stoje...przynosi mi jakąs sam daje i łapy mi dwie na raz SAM daje ja nic mu nie mowie is uzka po moich rekach czegos lepszego
tak też sie zastanawiałam i pytałam znajomych z WZW(osiedla na którym mieszkał) czy był chudy czy raczej normalnej wagi i wyglądał dobrze,odpowiedź brzmiała-chudy latał czasem kilka dni po polach i praktycznie mało jadł i pił..jak go wziełam to był chudy-nie było teg moze po im tak widac -futerkorobi swoje- ale jak sie go głaskało to sama skóra ikości.. u mnie jak jadł to zawsze wymiotował a wcinał tyle ze to poezja... przypuszczam ze był poprostu zaglodzony i nienasyty a że te kości i mięso to dla psów raj to właśnie to mogło byc przyczyną tego warczenia...
pozdrawiam
ale i to przetrzymanie i przygniecenie nawet pogorszyło ytuacje na początku było ok a puxniej uciekał jak chciałam zobaczyc czy bd warczał.Dlatego właśnie pisałem że jak juz dostanie, to na razie niech ją sobie zje w spokoju... psy mają nieco inne prawa i zasady od ludzi - porównując do wilków (choć część ras nie ma już tych samych zachowań, to psy pierwotne nadal je przejawiają) - pies nawet stojący najniżej w hierarchii stada ma prawo do tego co ma w pysku czy w pobliżu pyska- taka strefa bezwzględnej własności która inne zwierzęta w stadzie szanują. Żaden Alfa nie zabiera jedzenia z pyska (oczywiście mówie o normalnym stadzie i normalnych warunkach) - to że alfa posila się pierwszy i odgania innych od zdobyczy to coś zupełnie innego.. za to jeśli już się naje i pozwoli innym jeść, to nie zmienia zdania.. Podobnie z kością - jeśli już ją dostał, to nie rozumie dlaczego miałby ją komuś oddawać.. dlatego trzeba stopniowo przekonać psa że nawet jeśli próbujesz dotknąć mu pyska jak trzyma w nim smaczną kość, to niczym mu to nie grozi. Patrz i myśl jak pies - w jego przekonaniu kiedy próbujesz mu zabrać kość naruszasz zasadę której powinnas przestrzegać.. tracisz więc na pozycji jako ALFA - bo alfa tak nigdy nie robi... a jeśli robi to coś jest z nim nie tak, albo jest niezrównoważony, albo nie jest pewny swojej pozycji.. czyli dajesz prawo do konfrontacji.... Dość skrótowo to opisałem, ale myśle że jest to na tyle prosty mechanizm że wiadomo o co chodzi...
Postaraj się zastosować do tego co wcześniej pisałem, z tego co opisujesz pies szybko łapie w czym rzecz - ten pozorny brak zainteresowania "Twoją" kością to dobry znak...
zrobiłam tez tak jak pan napisał... ale i to przetrzymanie i przygniecenie nawet pogorszyło ytuacje na początku było ok a puxniej uciekał jak chciałam zobaczyc czy bd warczał...i najlepszym sposobem było pokazanie mu że tej kości mu nie zjem ani nie ukradne a nawet dam mu cos lepszego... bo teraz jak mu daje tez troszk eprzetrzymuje takze weźmie dopiero jak mu położw misce i sie kawałek odsune...a czasem jak jeszcze stoje...przynosi mi jakąs sam daje i łapy mi dwie na raz SAM daje ja nic mu nie mowie is uzka po moich rekach czegos lepszego
tak też sie zastanawiałam i pytałam znajomych z WZW(osiedla na którym mieszkał) czy był chudy czy raczej normalnej wagi i wyglądał dobrze,odpowiedź brzmiała-chudy latał czasem kilka dni po polach i praktycznie mało jadł i pił..jak go wziełam to był chudy-nie było teg moze po im tak widac -futerkorobi swoje- ale jak sie go głaskało to sama skóra ikości.. u mnie jak jadł to zawsze wymiotował a wcinał tyle ze to poezja... przypuszczam ze był poprostu zaglodzony i nienasyty a że te kości i mięso to dla psów raj to właśnie to mogło byc przyczyną tego warczenia...
pozdrawiamPowód zachowanie twojego psa jest w pełni oczywisty Latał samopas, to i zapewne żywił sie odpadkami, a co za tym idzie zapewne nie raz walczył o jedzenie z innymi psami... A psy zazwyczaj walczą własnie o kości, bo ich nie da się migiem zjeść Daruj sobie glebowanie psa, bo któregos dnia Twój pies moze zwyczajnie być nie w humorze lub wyczuje twój brak zdecydowania i Ci odda... Raz dziennie poprostu wymieniaj psu kość i nie na siłe, ale próbuj poprostu odwrócić jego uwagę innym smakołykiem od kosci i na poczatku dosłownie mozesz wymieniać kosć. Dajesz mu nową czy inny smakołyk i odrazu zabierasz kosć. Po czym oczywiscie mu oddajesz. Później powoli próbuj nakłonić go do oddania kosci, ale jak tylko odda to odrazu daj mu co innego w zamian. Z czasem załapie ,że opłaca mu się oddawanie kości Ale nic na siłe, nie denerwuj go niepotrzebnie kilka razy dziennie. Zadowolonabys była jakby ktos ciagle ci przy jedzeniu przeszkadzał??? Mnie by szlak trafił jakby mi ktos zabrał jedzenie, oddał i znowu zabrał U mnie Boston oduczał sie grubo ponad miesiac. Na razie to uczysz tylko psa, ze jak sie zbliżasz, to powinien uciekać, bo napewno mu kosć zabierzesz Następny etap będzie taki, ze w końcu zebami Ci pokaże, ze mu sie to totalnie nie podoba Brakiem cierpliwości sama pogłębisz problem Więc uzbroj sie w cierpliwosć i przekonuj psa małymi kroczkami, a nie na hura....
oki..źle zrozumiałam wcześniej to sie postaram ... czyli jak mu dam kośc-właśnie je dostał... to mam podchodizc i go głaskać i go upewniac że mu nie zabiore tego co ma w pysku;> bo dzisiaj nie dam mu juz lepszej kości bo właśnie dzisaj sie zapas skończył a ja jestem chora a masarnie zamknięte:(
oki..źle zrozumiałam wcześniej to sie postaram ... czyli jak mu dam kośc-właśnie je dostał... to mam podchodizc i go głaskać i go upewniac że mu nie zabiore tego co ma w pysku;> bo dzisiaj nie dam mu juz lepszej kości bo właśnie dzisaj sie zapas skończył a ja jestem chora a masarnie zamknięte:(To ni musi być kosć, to moze byc cokolwiek co jest dla psa bardziej atrakcyjne od kości.
[ Dodano: 2006-12-11, 11:56 ]
Ja bym zrobił tak...
Na początku kilka dni niech sobie weźmie i jest jego, żadnych działań z mojej strony.
Potem przez kilka dni siadam koło psa, ale nie wykazuje zainteresowania - tu mała uwaga - jeśli ja koło niego siąde, a on wstanie i pójdzie gdzie indziej, to nie gonie psa - nastepnym razem siadam nieco dalej.. ważne zeby nie zwracać na psa uwagi, można sobie poczytać
Później, kiedy już naszą obecność obok siebie będzie traktował jako coś zupełnie normalnego można zacząć siadać tak, żeby dotykać psa - tylko nie ręką - usiądź na tyle blisko żeby się o niego delikatnie oprzeć, możesz zacząć od uda.. unikaj gestów dominujących, czyli nie kładziemy psu ręki na głowie, karku czy grzbiecie. Jeśli chcesz już dotykać go ręką, to najpierw łapy, może klatka piersiowa, brzuch (ale nie zmieniaj pozycji psa) - potem może być szyja i bok pyska...
Później tak jak pisała Wera, daj mu cioś ekstra, ale nie zaczynałbym od "zamiany" - po prostu kość jest jego i ona Cię zupełnie nie interesuje, dajesz mu tylko jakiś smakołyk.
Zależnie od reakcji psa po jakimś czasie możesz zacząć na chwile trzymać kość, ale oddawaj mu zaraz jak zje smakołyka. Jeśli pies jakiś czas żył na własny rachunek to ma pewne nawyki i nie będzie łatwo, ale pamiętaj, że nawet jeśli nie będzie oddawał Ci kości, to nie stoi w sprzeczności z tym że możesz być ALFA - pamiętasz co wcześniej pisałem? Kiedy alfa się naje nie ma powodu, potrzeby ani sensu żeby odbierać coś innemu psu... Moim zdaniem przy takim trudnym psie wiecej szkody będzie jeśli chcesz na siłe zmieniać zasady którymi on się kieruje i zmainy tej nie rozumie. Jak wspomniałem, dajesz mu prawo do konfrontacji bo nie jesteś alfą pewną swojej pozycji.
[ Dodano: 2006-12-11, 12:07 ]
ok
bardzo lubi jeszcze hmmm.. od kosci to bd bardziej lubial kawałek kiełbasy .. tylko ze nie powinien pies jeść kielbasy..ale juz ten kawałek mu dam;P
[ Dodano: 2006-12-11, 12:12 ]
Jeśli nie warczał, to nie czuł już zagrożenia, nie śpesz się żeby teraz tego nie popsuć - i nie trenuj za często, raz dziennie wystarczy, żeby zaparcia po tych kościach nie dostał
[ Dodano: 2006-12-11, 12:19 ]
A jaki cel widzicie w zabieraniu kości? Tak tylko pytam, bo zakładając że peis jest pod kontrolą i nie "zorganizuje" sobie nic na lewo do żarcia, to jedyną kość jaką może mieć to ta którą dostał od przewodnika - po co zabierać? Jest tu analogia do alfy w stadzie - jesli się najadł i pozwolił jeść następnym, to nie zmienia zdania i nie odgania ich... cały czas pisze o normalnym, pewnym siebie alfa...ZH, tu nie chodzi o samo zabieranie kości tylko o możliwość manipulacji przy psim pysku jak kość gryzie. Kiedyś mojej Kati kawałek kości zaklinował się na zębach. Musiałam jej pomóc. Gdyby Katia nie była pewna, że jej kości nie wezmę a jedynie chcę się przyjrzeć jej pusiowi, nie wiem jak by się to skończyło. A tak, zdjęłam kawałek z zębów a ona spokojnie wróciła dalej do gryzienia
Może warto napisać, że początkowo Katia jak dostawała cokolwiek do gryzienia czy to kość czy kawałek mięsa, zabierała to i zaszywała się w możliwie najbardziej niedostępnym miejscu, np. pod drewnianym domkiem
ok
bardzo lubi jeszcze hmmm.. od kosci to bd bardziej lubial kawałek kiełbasy .. tylko ze nie powinien pies jeść kielbasy..ale juz ten kawałek mu dam;P
[ Dodano: 2006-12-11, 12:12 ]
okey...zostalismy ale ja mam 13 lat i wypada starszemu mówic "pan"itd a nie na T...chyba że pan woli na T;P
[ Dodano: 2006-12-11, 12:30 ]
Ja musiałam wyeliminować agresywne zachowanie podczas jedzenia kosci ze względu na dziecko.Hmm.. relacje pies-dziecko to odrębny temat - dziecko powinno być przez psa traktowane jak szczenię w stadzie, awięc pozwalać na wiele... jeśli pies swoim zachowaniem nie respektuje tych zasad, to prawdopodobnie za szybko został zabrany od suki i nie miał szansy tego się nauczyć, albo popełniono jakieś błędy wychowawcze które skrzywiły psychikę psa... ale jak napisałem, to oddzielny temat, nie ma co tego tu teraz mieszać. W kazdym razie jeśli uznałaś że to zapewni dziecku bezpieczeństwo to nie ma czego się czepiać Trzeba tylko rozszerzyć zachowanie psa przy kości na dziecko, co może być trudniejsze niż przywrócenie własciwych relacji "w stadzie" - przecież jeśli Ty możesz psu zabrać kość, to nie znaczy że może to zrobić każdy, prawda?
Ja musiałam wyeliminować agresywne zachowanie podczas jedzenia kosci ze względu na dziecko.Hmm.. relacje pies-dziecko to odrębny temat - dziecko powinno być przez psa traktowane jak szczenię w stadzie, awięc pozwalać na wiele... jeśli pies swoim zachowaniem nie respektuje tych zasad, to prawdopodobnie za szybko został zabrany od suki i nie miał szansy tego się nauczyć, albo popełniono jakieś błędy wychowawcze które skrzywiły psychikę psa... ale jak napisałem, to oddzielny temat, nie ma co tego tu teraz mieszać. W kazdym razie jeśli uznałaś że to zapewni dziecku bezpieczeństwo to nie ma czego się czepiać Trzeba tylko rozszerzyć zachowanie psa przy kości na dziecko, co może być trudniejsze niż przywrócenie własciwych relacji "w stadzie" - przecież jeśli Ty możesz psu zabrać kość, to nie znaczy że może to zrobić każdy, prawda?
Wiesz nie wiem jak by Boston wtedy zachował się w sytuacji, gdyby Wiki za blisko podeszła, pewnie skończyłoby sie na warczeniu, ale wolałam nie sprawdzać. np. zdarzyło sie kilka razy, że Wiktoria upadła na psa ( ale wtedy nie jadł), to pies tylko zawarczał. Z Puszkiem to była inna bajka całkiem, bo jego meczyły dzieci, jak on był mały I on ogólnie nie lubił dzieci, on w sumie to chyba nikogo nie lubił po za teściem... Ale ja go poznałam, jak pies miał 6 lat i juz niewiele dało sie z nim zrobić Więc doskonale zdaje sobie sprawde dlaczego on ugryzł. Niemniej jednak ja z zasady wychowuje psy tak, aby nie przejawiały żadnej agresji wobec nikogo, bo wole poprostu dmuchać na zimne. I tak jak pisałam juz wyżej, dziecko również uczestniczyło w zabieraniu psu kości. Prace z psem zaczynałam ja sama, a gdy pies juz zajarzył, to reszta rodziny robiła to samo, łącznie z dzieckiem.
ja mam 7 letnia siostre ale on nic na nia nie warczy a z reszta ona zmoe sie tylko znim bawic i tp zcsami bo mamy et zinnego psa tzn to jets jej pies ta Kora i ona sie znia nie bawi a chce z Kuba wiec niewiem jak sie onw stosumku do niej zachowuje..mozan powiedizec z eja i Kuba mamy swój świat i nikt nie ma do niego dostepu;d:P
A czy nie zostaliśmy już sobie przedstawieni?to wlasnie dlatego przeszla na PAN
ja mam 7 letnia siostre ale on nic na nia nie warczy a z reszta ona zmoe sie tylko znim bawic i tp zcsami bo mamy et zinnego psa tzn to jets jej pies ta Kora i ona sie znia nie bawi a chce z Kuba wiec niewiem jak sie onw stosumku do niej zachowuje..mozan powiedizec z eja i Kuba mamy swój świat i nikt nie ma do niego dostepu;d:PPilar a tak w sumie, to dlaczego Ty chcesz go tego oduczyć???
czego? warczenia? ..hmm..powiedzmy tak...duzo z Was ma swoje psy od szczeniaka(ja mam z przeszłością pieska) itd albo chociarz dobrze znacie Swoje psy....a ja mam Kube 2 miesiące i nie znam go dokładnie i jego psychiki jeśli chodzi o agreswność o jedznie itd.(i jeszcze nie jestem doświadczona z tą rasa praktycznie "MOŻNA " powiedzieć że to mój pierwszy pies(reszta była dwa tygodnie a KOra to praktycznie nie pies:())..więź miedzy nami jest ale nie wiem czy sie rzuci czy nie... dla swojego bezpieczeństwa i jego..konsekwencje EWENTUALNEGO pogryzienia mogą być duże
[ Dodano: 2006-12-12, 23:34 ]
Mam problem z zachowaniem April, mieszkam teraz na 3 piętrze przedtem to był parter, kiedy schodzimy po schodach strasznie drze morde czyli szczeka. Czekam az mnie sasiedzi wyzwą i będa mieli racje zreszta bo robi to nawet o 6 rano. Co ma robić?
uuu./...ja sie na tym nie znam ale moze zrob post;>
Mam problem z zachowaniem April, mieszkam teraz na 3 piętrze przedtem to był parter, kiedy schodzimy po schodach strasznie drze morde czyli szczeka. Czekam az mnie sasiedzi wyzwą i będa mieli racje zreszta bo robi to nawet o 6 rano. Co ma robić?Ja mam to samo tylko z 2 piętra i może nie sczekanie co bardzo głośne ziewanie i przeciąganie się, ale wcale się tym nie przejmuje a tym bardziej sąsiadami. Niech no mi coś tylko powiedzą na moją psinkę
Szybki i skutecznym sposobem jest na czas zejścia ze schodów/wyjscia z klatki założyć kaganiec na pyszczek.
Ja mam to samo tylko z 2 piętra i może nie sczekanie co bardzo głośne ziewanie i przeciąganie się, ale wcale się tym nie przejmuje a tym bardziej sąsiadami. Niech no mi coś tylko powiedzą na moją psinkę No to mam nadzieje ze wychodzisz na spacer po 6.00 i przed 22.00.
Bo gdybys byl moim sasiadem i prezentowal takie podejscie to mozesz byc pewien ze po raz pierwszy zwrocilbym Ci uwage, ale jak widac z Twojej wypowiedzi nie bardzo sie tym przejmujesz.... Wiec dnia nastepnego mialbys wizyte Policji, i tak az do skutku.
A swoja droga to takie postepowanie jest bardzo krotkowzroczne, bo moze trafic Ci sie sasiad, ktory tak samo jak Ty, nie bedzie sie nikim przejmowal. I np otruje Ci psa.. I co wtedy? Wtedy bedziesz uwazal sie za bardzo pokrzywdzonego???
Nie znosze jak ktos uwaza ze z jakiegos powodu normy spoleczne go nie dotycza. Przez takich ludzi, ktorzy sie nie przejmuja zdaniem innych, mamy tak wielu przeciwnikow psow. I trudno im sie dziwic, jesli maja taich sasiadow, ktorzy sie nie przejmuja ze pies halasuje, ze zanieczyszcza skwerki i trawniki przed blokiem itp.
mądre Vorevol;) no ja nie mam takich problemów...mieszkamw domku jednorodzinnym i sąsiedzi Kube uwielbiaja..kiedys chyba w drugi albo 3 dzień CHyba miw skoczyl z podwórka i poszedł do sąsiadów...;P troche sie martwiłam... bo było przed szkoła igo włałam a on do furtki podbiegł ucieszony;P puźniej rozmawialam z sąsiadem od Sary i mówi że Kuba poszedł z nim na zakupy do biedronki itd...
troche sie zblokowałam;P ale ok....;)
[ Dodano: 2006-12-13, 12:14 ]
No tak, Zaprzęgowcu, to psy sąsiadów ohydnie ujadają, nasze tylko ślicznie poszczekują..
Miałam taki kłopot z Sonią, ona lubiła sobie poujadac, taki pracoholik , nawet mi ją sąsiedzi truli, jak miała 2 lata, ale wyszła z tego na szczęście. Potem pilnowałam, żeby nie hałasowała w porach ogólnie przyjętych za niedozwolone, tzn. od ok.22.00 do 7.00 rano, a w niedziele i święta nawet dłużej. No i jak sąsiadka miała małego synka, to dawała mi znac, kiedy on śpi, wtedy Sonia też miała szlaban.
No to mam nadzieje ze wychodzisz na spacer po 6.00 i przed 22.00.
Bo gdybys byl moim sasiadem i prezentowal takie podejscie to mozesz byc pewien ze po raz pierwszy zwrocilbym Ci uwage, ale jak widac z Twojej wypowiedzi nie bardzo sie tym przejmujesz.... Wiec dnia nastepnego mialbys wizyte Policji, i tak az do skutku.
A swoja droga to takie postepowanie jest bardzo krotkowzroczne, bo moze trafic Ci sie sasiad, ktory tak samo jak Ty, nie bedzie sie nikim przejmowal. I np otruje Ci psa.. I co wtedy? Wtedy bedziesz uwazal sie za bardzo pokrzywdzonego???
Nie znosze jak ktos uwaza ze z jakiegos powodu normy spoleczne go nie dotycza. Przez takich ludzi, ktorzy sie nie przejmuja zdaniem innych, mamy tak wielu przeciwnikow psow. I trudno im sie dziwic, jesli maja taich sasiadow, ktorzy sie nie przejmuja ze pies halasuje, ze zanieczyszcza skwerki i trawniki przed blokiem itp.[/quote]
Wiesz co wychodzę 6:01 i 21:59, co by było weselej.
To widze ze swiadomie szukasz zaczepki....
Wg jakiego czasu? bo moze Twoj zegarek nie jest calkowicie dobrze wyregulowany... A swoja droga jesli faktycznie tak robisz i pozwalasz psu halasowac minute po 6.00 to znaczy, ze nie mamy o czym rozmawiac.... Szukasz klopotow i pewnie kiedys je znajdziesz... mam tylko nadzieje, ze z powodu Twojego zachowania nie ucierpi Twoj pies.
A ja myślę że to wszystko zależy od nas i naszych sąsiadów. Jak rano wyjeżdżamy do pracy moja "niunia" schodząc po schodach co pewien czas pięknie delikatnie zawyje - a po południu jest głaskana przez sąsiada-niejednego-w podzięce, że dzięki niej zdążył do pracy. Sąsiadka z dołu się śmieje, że gdyby nie Daisy to mąż do pracy by nie zdążył Zawsze wstaje dopiero po zawyciu - a ona jakby wiedziała o tym i zawsze zawyje pod jego drzwiami - dziwne tylko w tym jest to, że w sobotę i niedzielę jak na trening jedziemy nie ma wycia na korytarzu
Swoją drogą po komendzie - cisza - zamyka pyszczek bo mimo wszystko zgadzam się z Vorevolem - nie jesteśmy sami i pewne reguły obowiązują!!!
[ Dodano: 2006-12-13, 13:03 ]
To widze ze swiadomie szukasz zaczepki....
Wg jakiego czasu? bo moze Twoj zegarek nie jest calkowicie dobrze wyregulowany... A swoja droga jesli faktycznie tak robisz i pozwalasz psu halasowac minute po 6.00 to znaczy, ze nie mamy o czym rozmawiac.... Szukasz klopotow i pewnie kiedys je znajdziesz... mam tylko nadzieje, ze z powodu Twojego zachowania nie ucierpi Twoj pies.Na atak odpowiadam atakiem. Widać nie potrafisz zauważyć ukrytego humoru ale na pewno nie Ty jeden. Poprostu już nie bedę go aż tak maskował
Super masz sąsiadów u mnie raczej starsi mieszkają i jacyś tacy negatywnie nastawieni
Tu, jeżeli mogę się wtrącić, niechodzi o Twoje żarty. Raczej o to, że większość właścicieli piesków puszczają rano przez klatkę ujadające psy - które budzą wszystkich - niemowlaki też - i mają jeszcze pretensję o co wszystkim chodzi
A to jest poważny problem.
Super masz sąsiadów u mnie raczej starsi mieszkają i jacyś tacy negatywnie nastawieni Maszę się przyznać że tak tylko ich chwalić za to, ale od kąd pamiętam to nigdy żaden z sasiadów nie był źle nastawiony do psów, któw lub innych stworzeń. Chylę za to czoło.
Super masz sąsiadów u mnie raczej starsi mieszkają i jacyś tacy negatywnie nastawieni Rozmawiam z nimi i dostosowuję się do ich oczekiwań. Są tacy którzy nie chcą nawet przejść koło mojego psiaka - szanuję to mają takie prawo a ja wtedy obowiązek dopilnowania psa. Ale większość z dzieciakami włącznie uwielbiają Daisy i wtedy jest radocha na klatce
Na atak odpowiadam atakiem. Widać nie potrafisz zauważyć ukrytego humoru ale na pewno nie Ty jeden. Poprostu już nie bedę go aż tak maskował Nie... po prostu z pewnych spraw nie zartuje... O ile, to oczywiscie BYL zart... A nie proba wyjscia " z twarza" z sytuacji gdy nie masz racji...
No, ale zkladam ze na prawde zartowales....
Tu, jeżeli mogę się wtrącić, niechodzi o Twoje żarty. Raczej o to, że większość właścicieli piesków puszczają rano przez klatkę ujadające psy - które budzą wszystkich - niemowlaki też - i mają jeszcze pretensję o co wszystkim chodzi
A to jest poważny problem.Ja wiem o co chodzi nie raz u znajomych to przechodziłem będac na kawie (mój błąd że za słabo się sprecyzowałem) ale ja tak nie robię i staram się by psiak zachowywał się tak by nie przeszkadzać lokatorom, choć napewno wiecie jakie jest to trudne i nieraz niewykonalne.
[ Dodano: 2006-12-13, 13:26 ]
No to mamy jasnosc sytuacji...
No cóż, sąsiadów nie zmienie co zrobić zeby April nie szczekała? Załóżyć kaganiec? Co jeszcze mozna zrobić? Na parterze mieszka amstafka, to ją moze irytuje?
Może ciasteczko albo kostkę do paszczy na drogę po schodach?
Reasumując tę dyskusję napiszę wam jak dobił mnie chyba senior naszej klatki - zapytał - jak pan to robi, że taki duży pies a go nie słychać, dlaczego nie szczeka tylko wyje - może do weterynarza trzeba z nim iść?
Dobre????
Reasumując tę dyskusję napiszę wam jak dobił mnie chyba senior naszej klatki - zapytał - jak pan to robi, że taki duży pies a go nie słychać, dlaczego nie szczeka tylko wyje - może do weterynarza trzeba z nim iść?
Dobre????
Wiesz, moi sasiedzi wezwali do mnie TOZ.... bo zima "kazalem" mojemu SH na balkonie siedziec, a biedny piesek pewnie marzl.....
No to mamy jasnosc sytuacji...
No cóż, sąsiadów nie zmienie co zrobić zeby April nie szczekała? Załóżyć kaganiec? Co jeszcze mozna zrobić? Na parterze mieszka amstafka, to ją moze irytuje?zabawkę proponuję w pyszczek dać sprawdzony sposób
I co na to TOZ?
Właśnie niedawno miałem takie przemyślenia, co będzie jak ktoś wezwie SM albo TOZ jak zobaczy, że pies ciągnie ciężary (czyli np. rower).
Póki co mój pies jeszcze nie ciągnie, ale nie raz słyszałem jadąc na rowerze za plecami, że męczę pas itp.
a jak nie zabawke,to coś dobrego do jedzonka u mnie na klatce,jamnik zawsze wszystkim musi powiadomic wszystkich,ze idzie na spacer,moja wtedy dostaje świra i koczuje pod drzwiami i wydaje dziwne dźwięki-ale nie szczeka tylko "jodłuje"
teraz ostatnio,to się jakoś nie zdarza,ale wcześniej całkiem często się zdarzało,że jamnior wychodząc na spacer popuszczał na schodach,kiedyś nawet się zlał i oczywiście było na Tekilę naszczęście sobie wszystko ładnie wyjaśniliśmy
W TOZ najczesciej pracuja jednak ludzie majacy jakies pojecie o psach, roznych rasach i ich potrzebach.... U mnie skonczylo sie na kawce i milej pogawedce, jak to ludzie, nie zajac sie (ale w sumie z dobrymi intencjami) moga zamieszania narobic...
A z SM proponuje uprzejmie pogadac... jesli juz zatrzymaja... Spokojne wyjasnienie zawsze dziala... oni wcale nie chca za wszelka cene mandatu wlepic. A swoja droga zawsze mozna w takiej sytuacji zaproponowac wlasnie zwrocenie sie do TOZ lub ZK z prosba o opinie... Z doswiadczenia wiem ,ze dla "mundurowych" powolanie sie na oficjany autorytet w danej dziedzinie zwykle wystarczy....
zastosuje zabawke w pysk - napisze jaki skutek
Asia40, ty jej powiedz, że husky nie szczekają...
że mają chore gardła i dlatego tylko wyją lub jak tu ktoś ładnie ujął - jodłują
Heheh, no to faktycznie nie szczekanie, tylko niski jakiś charkot z trzewi Myśle, ze pani co mieszka pod nami to jest przekonana, ze to wilki - przynajmniej taką ma mine jak nas widzi
że mają chore gardła i dlatego tylko wyją lub jak tu ktoś ładnie ujął - jodłują hiehie to mam w 1% haszczaka
Zabawka ją nie interesuje zainteresowała sie ciasteczkiem w mojej kieszeni i zeszła po cichutku
brawo gratulacje
hmm...tak sobie myslę i myślę i pomyslałam że można pomyśleć że schodzącna dwór pies może pomysleć kiedys tam że jak ...dobra po polsku powiem;P pomyslałam ze bierze jakis smakołyk zawsze i mówschodząc cuagle "cicho,cichutko,cisza"cos ztych trzech za kazdfym razem czy schodzisz czyw hodzisz gdy zejdzieciei bd cihco nagrudź goi tak ciagle wkońcu załapie..jesliźle mysle to mnie poprawcie..pozdrawiam
[ Dodano: 2006-12-13, 23:14 ]
No to szybko zdrowiej, pilar
ale na wszelki wypadek schodź z zabawką - moje gratulacje
[ Dodano: 2006-12-14, 08:09 ]
hehe...dziekuje ale wtamta zime mialam zapalenie oskrzeli ...ale snieg by sie przydal jeszcze wtakich ilosciach jak rok temu...mmmm;D
[ Dodano: 2006-12-14, 10:38 ]
zdrówka Pilar i nie myśl tyle jak jestes chora, tylko spij, jak się spi to się zdrowieje ja tak zawsze swoim coorom mówie i skutkuje.
Zrozumiałam, ze mam do niej mówić jak schodzimy? Czy wchodzimy? Czy i to i to?
i to i to:) ja bym tak zrobila ..czasem dziala na mojego Kube przed spacerem zawsze wyje-jak mowie cicho to sie skarzy na mnie;Pi przestaja:) wydaje mi sie ze powinno u Ciebie poskutkować:)puzniej pisz jak wyszlo..i za kazda droge ktora przeszla cicho jakissmakolych:) nom spie spie i leze;P
obiecałam fotki, jak hodowca mojego am karmił szczeniaki surowym mięsem, co też było przyczyną warczenia przy próbie odebrania psu surowego mięsa czy kosci, oto one:
yyyyyy...porazka...
ale fajnie sa umaszczone psiaki
Wera,czy wsród tych "bestii" jest twój???
tak ... spośród tych bestii jest jeden Wery P
Wera,czy wsród tych "bestii" jest twój??? generalnie to nie wiem ich było w miocie 12 sztuk.. być moze któryś tam jest mój, ale nie jestem pewna czy akurat on sie na focie załapał
no,że to szczyle z tego miotu co Wery psisko to się domysliłam,chodziło mi właśnie o to,czy jest tam aqrat on
Ale umaszczenie mają świetne-te pasiaki na grzbiecie i że z takich klusek potem takie futro urośnie...
Tu masz porównanie, jaki wygladał jak był mały, a jak wygląda teraz
Tu masz porównanie, jaki wygladał jak był mały, a jak wygląda teraz
Obrazeko Boziu jaki słodki był jako maluch jakie wielkie uszy
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pldegrassi.opx.pl